Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Cechna

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Cechna

  1. inka serio, to żadna filozofia sprawdzić, bo przecież mamy nasze też wiedzą, czy urodziły przed czasem czy po. więc można ustalić date poczęcia i wiek. nam sie sprawdziło w rodzince. bratoe, dostepne kuzynki, wszytskie przetestowałam. i wszystkim wyszło tak ja w tym linku, który wkleiłam wam. bo ten co czarna wkleiła to chyba inny. wg mojego wychodzi mi c/c, a wg tego od czarnej c/s.
  2. ja korzystałam z tego i przebadałam cała rodzinkę (tzn kobietki - mamusie) i wszystkim się zgadzało :D http://jolmys.webpark.pl/
  3. ja kożystałam z tego i przebadałam cała rodzinkę (tzn kobietki - mamusie) i wszystkim się zgadzało :D http://jolmys.webpark.pl/
  4. na kafe tak często, wystarczy zlikwidować spację przed przecinkiem a mi wyszło chłopiec/dziewczynka :D bo zapłodnienie miałam na przełomie 4/5 albo 31 kwiecień, albo 1 maj :D więc czekam :D
  5. inka ja raczej wyjść nie mogę, spzątać też nie, bo muszę leżeć ;) płeć około 20tc, lekarz może też określić wcześniej (ok16tc), ale musi miec dobry sprzęt i dziecko musi chcieć sie pokazać :) na początku bowiem narządy płciowe chłopca i dziewczynki wyglądają identycznie i nie można określić ze 100% pewnością płci. czasem lekarz strzeli i akurat sie sprawdzi, a czasem nie. i jako ciekawostkę dodam historie mojej kolezanki, która do 38tc wiedział, ze ma pod sercem dziewczynkę (2 niezależnych lekarzy, w tym 1 na usg 4d jej to potwierdzali co wizytę) a w 38tc lekarz (który był na zastepstwie jej prowadzącego) stwierdził, ze to chłopiec. oczywiscie postukała mu w czoło. ale jakoś nie mogłą uwierzyć i poszła jeszcze do 4 lekarza, który stwierdził, ze chłopiec. zgłupiała. cała wyprawkę, oczywiscie kupioną dla dziewczynki musiała oddać (dobrze, ze miała z metkami rzeczy) i wymieniła na unisex, bo juz nikomu nie wierzyła. urodziła pieknego maciusia :D:D:D
  6. madzia mi, mój mąż nie opóścił żadnego usg jak i porodu. dlaczego lekarz miałby go nie wpóścić, w końcu był podczas "majstrowania" :P inka witaj ja straciłam 7 m-cy temu w 12tc, ale jestem teraz przepełniona nadzieją, ze będzie ok.
  7. aguś jak brzuszek ja dziś w doskonałym humorze. pogoda do dupska, a ja jstem cała happy :D wierzę, ze wszystko bedzie ok :D kika masz rację, pierwszy termin (w pierwszej ciąży) kalkulatory wyliczyły mi na 1, lekarz powiedział, ze na 3 a urodziłam 7 :D i tak liczy się to, co lekarz wyliczy, bo od tego czasu do 2 tygodni dziecko musi się urodzić. tylko strasznie dołujące jest jak data przejdzie, bo jednak kazda się nastawia :o i potem człowieka drażnią słowa: "jeszcze nie urodziłaś?" :D mama m, moja córcia poszła ostatnio po rozum do głowy i wstaej koło 8 :D więc mogę dospać. zresztą o 10 przychodzi po nią niania i zabiera ja na 5h, więc solidnie leniuchuję. po ostatniej stracie wszyscy na mnie chuchaja i dmuchają, zresztą ja na siebie też. uspokoję sie chyba dopiero wtedy, gdy położą mi na brzszku moją drobinkę i zobaczę jak pięknie oddycha i krzyczy :D z objawów boli mnie podbrzusze, czasem "ciągną" wiązadła, no i wstyd powiedzieć ale czoło mam jak 15 latka :o szok! dodam, ze mam 32 lata :D nie czuję sie staro, nie wygladam staro, ale wysypka na czole to juz przesada, aż tak młodo nie muszę wyglądać :D nie piję kawy, ani coli, ale nigdy tych rzeczy nie piłam, więc nie ma sprawy. nie mam apetytu, schudłam już kg, mimo, ze cały czas leżę w łóżku. piję za to wodę delikatnie nasyconą co2. ale tez nie litrami, tylko troszkę, jak mam na nią ochotę. wczoraj upiekłam chleb żytni na zakwasie i jest to jedyna rzecz, która mi smakuje, i którą mogę zjeść. lenka to bardzo ładne imię, nawet sliczne! tyle, ze bardzo popularne :(
  8. mysza ja pierwszą córcię urodziłam mając 28 lat, drugą ciążę straciłam i teraz jestem przepełniona ogromną wiarą i nadzieją. nie chcę cię zasumcać, ale jeśli nie staraliście się w dni płodne, i jeśli masz cykle 28 dniowe to szansa na poczęcie jest nikła. gdybyś miała nieregularne cykle to byłaby szansa, że owulka wystapiłą później i jest szansa.
  9. mysza dziękuję, dzisiejszy dzień był dla mnie bardzo stresujący, dobrze, że badania wyszły ok :)
  10. mysza widzisz, ze szczęścia piszę bzdury :) oczywiście chodziło mi o ostatni dzień krwawienia, a nie o ostatni dzień okresu/miesiączki :D szczyt jest wtedy, gdy masz: 3 dzień wyższej temperatury, statni dzień najbardziej rozpulchnionej szyjki macicy i najwyżej położonej, ostatni dzień przejrzystego, rozciągliwego śluzu. bierze sie pod uwagę ostatni z objawów (ten, który zaobserwujesz najpóźniej).
  11. aguś, no to jest straszne, do 12 tc nie robią z ciążą nic w uk, a jeśli kobieta ma poronienie zatrzymane :( i dojdzie do zakażenia? strach myśleć. a mówią, ze polska jest ciemnogrodem. pod tym względem myślę, ze mamy naprawdę fachową opiekę. oczywiście nie ta na nfz tylko prywatnie. ale słonko, nie denerwuj się, połóż się, poleż, odpocznij. mam nadzieję, że nic się nie stało. ba, wierzę w to. na początku ciąży to chyba nie jest tak groźne, jakby cię uderzyła w 4 m-cu. tak myślę. i ty też bądź dobrej myśli. cmokam
  12. mysza, teraz załapałam, ze ty piszesz o ostatnim dniu miesiączki, a ja sobie ubzdurałam, że to ostatni dzień okresu :D oczywiscie jesli sie obserwujesz, to po szczycie (plus 3 dni) nastepuje czas bezpłodoności bezwzględnej, znaczy, ze nie możesz zajść wtedy w ciążę.
  13. mysza przede wszytskim ten śluz to pewnie jeszcze sperma. test możesz zrobić 2-3 dni po zapłodnieniu o ile wiesz kiedy do niego doszło, np. prowadzisz obserwację swojego ciała, tzn jeśli potrafisz określić swój szczyt, bo do tego +/- 3 dni i od tego dopiero po 2-3 dniach możesz zrobić test. dziewuszki beta przyrosła książkowo :) ale jestm szczęśliwa :D napisałam tez do swojego gin. ale wcześniej mi mówił, ze jak bedzie 180 to będzie ok, a mam 308:D jupi :D oby tak dalej, do stycznia 2012. właśnie gin odesłał mi sms'a, że świetnie :D
  14. aguś strasznie mi przykro. w polsce doradziłabym ci, byś skontaktowała sie z lekarzem, ale ty mieszkasz w uk? tak? więc kicha :( nikt ci tam nic nie poradzi - chyba, że rodzinny, bo oni traktują dzidziusia do 12 tc jakby go nie było :( moja mała w zeszłej ciąży też tak szalała, skakała po mnie i w ogóle i dlatego musieliśmy jej powiedzieć o lokatorce w brzuszku od razu, żeby uważała. i faktycznie uważała, zamiast harców tuliła sie do brzusia, gadała do siostrzyczki... miała wtedy 2,5l i naprawdę dużo rozumiała. teraz jest starsza - już po mnie nie skacze :P więc na razie nie wie, ze mam pod sercem dla niej prezent - upragnione rodzeństwo. w razie gdy się rozochoci na wariackie zabawy, mówię, zeby uważała na brzuszek, bo mnie boli. i to jej starcza. ale kochanie myśl pozytywnie musi być dobrze, tak? no. włączamy dziś nadzieję i wiarę, ok? ja jestem po pobraniu krwi. wynik miałam mieć dopiero jutro, ale dobrze mieć znajomości. mogę już dzwonić po niego dziś wieczorem. ufff, jedno z głowy. teraz modlę się, aby beta dobrze przyrosła, na tyle dobrze, bym nie miała żadnych powodów do niepokoju. brzusio raz pobolewa, raz nie. ale chucham na siebie i dmucham i odpoczywam. dobrze, ze wczoraj byli teście, bo obiadu mam na najbliższy tydzień :D mama wpadła z żarciem, jakbym co najmniej pół półku wojskowego miała u siebie do wykarmienia :D a ja apetytu nie mam. schudłam już kg :o tzn w moim przypadku to moze i dobrze, ale byle nie zaszkodzić drobince
  15. madzia mi i ja odradzam cc na żądanie. Czy wiesz, ze po cc w kolejnym porodzie nie mogłabyś dostać oxytocyny dla rozkręcenia? moja bratowa miała 3 ceserki - robi się to pod narkozą, bo to jest traktowane jak operacja, w większości szpitali tata nie ma wstępu na salę operacyjną (2 pierwsze z braku postępu porodu, 3 juz z racji 2 poprzednich) i po 1 cc dochodziła masakrycznie dlugo. dodatkowo rana jej się paprała. męczyła sie tak miesiąc, a ja juz po 4 dniach siadałam sobie normalnie, nosiłam moją małą... nie ma co ukrywać, ból jest duży, ale da sie przeżyć, choć myśli chodzą ci po głowie różne. ja rodziłam bez znieczulenia, było na nie po prostu za późno, po prostu wpadłam na porodówkę i wypadłam. zawsze chciałam rodzić naturalnie. bo ja jestem w ogóle taka naturalistka :D uważam, ze sztuczne "wyrywanie" dziecka z brzuszka musi być okropne dla niego. rodziłabym przez cc gdyby były ku temu powody: np. jakaś przyplątana grzybica lub bardzo duże dziecko. blizna zostanie na całe życie, a kolejne cc potęgują ból coraz bardziej. poza tym w każdym porodzie sn i cc są za i przeciw. możesz zajrzeć tu: http://www.forumginekologiczne.pl/txt/a,4617,0,mozliwe-powiklania-po-cieciu-cesarskim-informacje-dla-pacjentek
  16. agus mój mąż też łóżeczko sładał po porodzie, ale pokój mieliśmy już pomalowany i wszystko poprane i wyprasowane było w szafie. i to było też piękne. jak wróciłam i zobaczyłam jak pięknie ubrał łóżeczko to się bardzo wzruszyłam. to był taki jego samodzielny wkład, bo wszystko inne robiliśmy raczej razem. ale nie powiem, wózek kusił mnie z szafy (włożyliśmy go popakowanego w folie itp, ale i tak uchylałam często szafę i zagladałam). to naturalne, ze człowiek się cieszy :D
  17. aaa i jeszcze dodam, ze pierwsza sukienke kupiłam jak tylko dowiedziałam sie o płci. w 5 m-cu kupiłam wózek - bo nadarzyła sie super wyprzedaz tego, ktorego chcielismy. cała wyprawke kompletowałam na koncu 7 m-ca. i tesia urodziła sie zdrowiutka. przy cecylce nic nie kupiłam i odeszła od nas :( ale ja nigdy w zabobony nie wierzyłam i nie uwierzę. więc dla mnie to bez znaczenia. tylko, że jestem już bogatsza o doświadczenie, poznałam dziewczyny, które traciły dzieci w 7-8 m-cu i mówiły o bólu jaki je przeszywał, gdy musiały wynosić rzeczy z dziecięcego pokoiku. choć z drugiej strony, przecież nie będziemy malować pokoju, skręcać łóżeczka, kupować wyprawki, prać wszystkiego, prasować, dopiero po narodzinach dziecka, bo zwyczajnie nie bedzie na to czasu.
  18. locaa fajna taka umowa, ja też byłam umówiona z położną na telefon. ale kilka dni przed moim porodem jej syn miał wypadek motocyklowy i leżał w śpiączce. nic dziwnego, że wzięła urlop i czuwała przy nim. stan jego był krytyczny. tak więc pojechałam w "ciemno". ale trafiłam na najlepszą położną, jaką mogłam sobie wymarzyć. pojechałam już w ostatniej chwili, bo moja koleżanka (położna w tym szpitalu, ale ona akurat nie odbierała porodów) wstrzymała mnie przez telefon. i tak w ciepłych kapciach, na wygodnym krzesełku, pisząc na kafe z koleżankami doczekałam się 6cm rozwarcia! niemalże urodziłam w domu :D na kolejny poród zabieram swoje krzesło. było mi tak dobrze, że skurcze wydawały mi się nikłe. dopiero jak wstałam z krzesła to jak mnie sieknęły to mało co nie zemdlałam. oczywiście rano (wiedząć o skurczach) wysłałam męża do pracy, bo jako pierworódka po terminie myślałam, ze to skurcze przepowiadające :D:D:D taka chciałam być książkowa :D:D:D jak zadzwoniłam po męża okazało się, ze nie mógł od razu przyjechać, bo miał u klienta rozkręconą maszynę. no, nie naprawił mu jej, ale musiał poskręcać chociąż, zeby części się nie pogubiły. tak więc jechałam na porodówkę już z częstotliwością skurczy co 2-3 min. jak dojechałam okazało się, ze skurcze zrobiły się takie nijakie i jak wchodziłam do gabinetu to powiedziałam "że ja chyba rodzę, ale chyba wszystko ustało" :D jak mnie zbadała, okazało sie, ze mam 6 cm rozwarcia i biegusiem na porodówkę. ja jeszcze chciałam do kasy iść zapłacić za poród rodzinny :D:D:D ech, to są wspomnienia :D na samej porodówce chciałam być 2h (i tak wszyskim mówiłam, ze tylko tyle mam zamiar tam być), no byłam 2h i 15 minut. i nigdy nie zapomnę mięciutkiego, cieplutkiego ciałka mojej tesi, kiedy mi ją położyli od razu na brzuszku. mówię wam, cudnie byc mamusią :D aguś ja nic nie porabiam - leżę. mężuś z małą w kościele (chyba trafili na komunijną maszę :D ) a ja się byczę. ale czego nie zrobię dla drobinki. wszystko by tylko ze mną została i rosła zdrowo
  19. poza tym boli mnie podbrzusze, ale tak jak powinno, tzn raczej po bokach. czekam na poniedziałkową betę, wszystko mi powie. o stracie myślę (tego sie nie da zagłuszyć) ale życie nauczyło mnie, ze na niektóre sprawy nie mamy wpływu, więc jak na razie cieszę sie każdym dniem i staram sie mysleć pozytywnie. a od teg leżenia to już mnie wszystko boli :o
  20. agus cały czas leze, mam delikatne plamienie, ale tez cały czas mysle, ze wszystko bedzie dobrze.
  21. yousta było bardzo ciężko :( nie będę ukrywać, w najgorszych snach sie nei spodziewałam, tym bardziej, ze ani nie piję, ani nie palę, nigdy nie brałam hormonów... i taki cios. Cecylka, była w pełni zaplanowana, czekała na nią cała rodzina, włącznie z córeczą, która witała sie co rano z brzuszkiem - było już go widać. aguś (będę pisać mniej oficjalnie jeśli pozwolisz), ja również "ucieszyłam" się jak przeczytałam o twojej historii. u nas rodzina już wie. nie chciałam, by tak szybko (jeszcze przed wizytą u lekarza) się dowiedzieli, ale w pracy zostałam poinformowana o zwolnieniu i musiałam im powiedzieć, ze nie mogą, bo jestem w ciąży. zaraz po tym poinformowałam rodziców i dalej poleciało juz pocztą pantoflową. zresztą teraz najbardziej przyda mi sie ich wsparcie i modlitwa. co do lekarza, to ja juz mam przetarte szlaki. zreszta ostatnie nasze spotkanie, gdy roniłam, upewniło mnie, ze dobrze kiedy lekarz jest nie tylko profesjonalistą, ale także dobrym człowiekiem. mogę do niego zadzwonić o każdej porze dnia i nocy. jedyne co mnie martwi to fakt, ze zrezygnował z ordynatorstwa i chwilowo nie pracuje w żadnym szpitalu. ale może do czasu porodu gdzieś sie zaczepi :) oczywiscie chodzimy prywatnie, każda wizyta to koszt około 100zł plus badania - wszystkie płatne. jesli chodzi o terminy badań to niektóre odbiera sie tego samego dnia (mocz, morfologia) inne nastepnego, jeszcze inne po tygodniu lub dwóch. zależy w jakim laboratorium sie robi. w tych szpitalnych najczęściej są najkrótsze terminy. a jesli wysyłają gdzieś to wtedy się czeka dłużej.
  22. to i ja dołączam cichutko. smam nie wiem jak sie to wszystko rozwinie, choć jestem przepełniona wiarą i nadzieją. agnieszko jestem w podobnej sytuacji do twojej. także jest to moja 3 ciąża. drugą straciłam w ostatnim dniu 12tc, było to 7 m-cy temu. teraz już jestem na luteinie i czekam do poniedziałku na powtórkę bety, czy przyrasta prawidłowo, bo coś zaczęłam plamić. ale odganiam od siebie te myśli, leżę grzecznie jak kazał lekarz i odliczam dni do 1 wizyty u gina. mam termin na 26 maja, więc mam ogromną nadzieję dostac najpiekniejszy prezent pod słońcem - pięknie rozwijającą się ciążę, nudną, bez stresu, książkową. a w jakim wieku masz 1 dziecię? moja mała ma już ponad 3 latka. z moich obliczeń wynika, że termin będę miała na 21 stycznia (w swoje imieniny) :D ale lekarz pewnie mi termin przesunie o kilka dni, może gdzieś na 25? pierwszy poród i tak był po terminie, więc kto wie, moze się na lutówki załapię :D wszystko mi jedno, byle urodzić zdrowe dzieciątko.
  23. dziękuję dziewczyny :* anka87 czy wiesz, ze mimo iż w polsce jest już prawna ustawa o tym, ze można chować takie maleństwa, istnieje, to nie każdy szpital proponuje? ja nie wiedziałam o tym. mój lekarz powiedział mi, że mogę sie na spokojnie z mężem zastanowić, czy chcemy pochować. zdębiałam. myślałam, że takie maleństwo nie... bez namysłu odpowiedziałam, ze chcemy... choć całe to załatwianie było po ludzku nie do przeżycia :( po całym przejściu najbardziej dla mnie bolesne było ujrzenie w akcie narodzenia jej imię Cecylia :( popłakałam się jak dziecko :( ciałko wydali nam bezpośredni do rąk, tzn dyskretnie zapakowane. wieźliśmy ją 2h do domu i myślałam, ze będzie to najtrudniejsza ze spraw, ale nie było. cieszę sie, ze wracała z nami... dziś o 14 pogrzeb... pożegnamy sie z naszym aniołkiem :( nie będę już więcej u was pisać. wy macie sie cieszyć a nie smucić. dziękuję, ze mnie wysłuchałyście. wpadne tu czasem poczytać co u was, jak znajdę siły...
  24. straciliśmy naszą córeczkę :( cecylka urodziła sie martwa w 12 tc :( czas spędzony w szpitalu to najgorsze chwile w moim życiu. to oczekiwanie - najpierw na wyrok (bo już po wyrazie twarzy lekarza widziałam, ze jest coś nie tak) potem na tabletki poronne, na samo poronienie, na wydanie ciałka i wyjazd do domu :( w domu jest lepiej - jest moja starsza córcia i jej śpiew, wygłupy, zabawa... zobaczymy jak będzie z nocami :( ona nic nie wie, nie zabierzemy jej na cmentarz. jest jeszcze za mała, by to zrozumieć, a ja nie jestem przygotowana by odpowiadać na jej pytania, zresztą po co ma patrzeć na nasze łzy... nie sądziłam, ze kiedyś mnie to spotka - nas spotka, bo mąż też bardzo się posypał :( jutro mamy pogrzeb, bo tak zdecydowaliśmy. nie mogliśmy jej tam zostawić :( cieszę się, ze będzie gdzieś obok, gdzie bedzie mozna pójść, zapalić znicz, powiedzieć jej coś miłego, choć bólu pewnie to nie ujmie :( było to bardzo trudne i wymagało od nas wiele wysiłku, łez i cierpienia, ale nie żałuję tej decyzji... więcej nie mogę pisać, bo łzy już ciekną po policzkach... życzę wam cudownych chwil w tym pięknym okresie ciąży :) życzę wam nieodczuwalnych skurczy i szybkich porodów :) a nade wszystko ZDROWYCH, PIĘKNYCH I ŚLICZNIE PRZESYPIAJĄCYCH NOCKI DZIECIĄTEK :)
  25. nie pisałam wcześniej, bo jestem zdołowana. jutro jadę do szpitala :( znów krwawiłam, wciąż mam napięty brzuch :( jesli zostawi mnie w szpitalu, co jest raczej pewne to ja chyba sie zaryczę za moją córeczką :(
×