nie całkiem blondynka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez nie całkiem blondynka
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 6 z 7
-
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
nie całkiem blondynka odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
Jestem tu od niedawna i miałam cichą nadzieję, że ten temat pozwoli mi "wypisać się" i jakoś szybciej pogodzić się ze stratą, szybciej dojść do siebie - bo? Bo tego chyba wszyscy ode mnie oczekują. Niby już po wszystkim, stało się, a teraz kochana, nie ma że to tamto, wskakujesz w poprzednie tryby i żyjesz jak dawniej... Nie umiem. Nie mogę. Nie powiem, że nie chcę. Chcę. Tylko jak zauważyła yyyyyyyyyyyyy, mamy jakiś inny wymiar czasowy i inną jakość życia. Chyba naprawdę kto tego nie przeżył, to i nie zrozumie. Staram się żyć, wiem, że powinnam być wdzięczna za każdy przeżyty dzień, a mimo to ta pustka, ten kawał życia, który wydarto mi i miejsce po nim wciąż nie chce się zabliźnić, nie pozwala mi żyć pełnią życia. Są dni lepsze i gorsze. Nie mam wyrzutów sumienia, że któryś dzień przeżyłam łatwiej - nie sądzę, by mama chciałaby, żebym się zamartwiała non stop. Ale są dni gorsze, kiedy nie spodziewane słowo wpędza mnie w czarną otchłań... Nie, nie zazdroszczę innym, szczęśliwym - cieszę się, że komuś się udaje, lubię widzieć szczęśliwe osoby dookoła. Ja też taką będę. Kiedyś tam... Przytulam was wszystkich przynajmniej wirtualnie. Trzymajcie się! Jesteście potrzebni swoim bliskim -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
nie całkiem blondynka odpisał na temat w Życie uczuciowe
Jeśli napiszę, że to nie Twoja wina i powtórzę to tysiąc razy, to uwierzysz mi? :) To nie Twoja wina, że źle się czujesz w tym związku. Nie rozumiem nawet, w czym dopatrujesz się swojej winy. A tabletki... Może wcale nie masz depresji, tylko partnerka Cię dołuje :) Dobrze by było rozeznać się we własnych uczuciach, odsuwając od siebie na jakiś czas myśli i strachu przed samotnością. Dziewczyny tu podawały pozycje do poczytania dot. tego jak polubić siebie. Poszukaj, przydadzą się. Mam wrażenie (subiektywne, oczywiście), że Twój strach przed samotnością bierze się z zaniżonej samooceny. Natknęłam się przypadkiem: http://wp.tv/i,WP-Jak-polubic-siebie,mid,123180,klip.html?ticaid=689dd -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
nie całkiem blondynka odpisał na temat w Życie uczuciowe
Majkel, co ma piernik do wiatraka? Jeśli jest faktycznie tak jak piszesz, to partnerka bawi się Tobą i tyle. Poa no właśnie, to są inksze inkszości ;) Isildur1978, "czy dwie osoby z problemami emocjonalnymi (wlasciwie kto ich dziś nie ma...) są w stanie stworzyć stabilną relację?" Uważam, że zawsze jest szansa na to pod warunkiem wspólnej pracy nad sobą. Jeśli ona salwuje się ucieczką... szanse są marne. Kontrpytanie: dlaczego bierzecz do siebie problem jego matki? -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
nie całkiem blondynka odpisał na temat w Życie uczuciowe
majkel, jej tak jest dorze, a Ty masz spędzić resztę życia tak, by jej było dobrze? :D Nie bój się być sam. Bój się nie być sobą. -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
nie całkiem blondynka odpisał na temat w Życie uczuciowe
consekfencja to chyba najbardziej wylewny Twój post, zamieszczony na tym topiku. Bardzo do mnie przemawia Twoja dewiza. yeez, mam ostatnio rozedrgane myśli i chyba nie powinnam teraz odpowiadać na to pytanie. Ale... Wracając do lat szczenięcych, kiedy się nie ocenia rodziców, kiedy oni mają po prostu być, obydwoje w Twoim życiu, nie zastanawiałam się też nad miłością do nich, ani ich do mnie - to było dla dziecka oczywistością, "dannością", faktycznie bez warunków. Ale później, w okresie dojrzewania, kiedy każde słowo pod Twoim adresem staje się bardzo ważne, kiedy wypowiada je osoba dla Ciebie ważna, każdy wyraz akceptacji czy odrzucenia zaczyna burzyć tę "danność", odbiera się jako zdrada. "Przecież mnie kochasz! To dlaczego chcesz, bym była doskonała, perfekcyjna i bezbłędna, dlaczego czuję, że tylko wtedy jestem kochana tak naprawdę?" Pojawia się pewien dystans, zaczynasz powoli obserwować zachowanie tych ważnych dla Ciebie osób i ... oceniać. Z czasem rozumiesz, że z jednej strony chcą wychować Cię na ideał chodzący, nie będąc sami idealni (bunt!), a z drugiej - nie widzą Cię taką jaka jesteś, nie biorą tego pod uwagę , nie pozwalają na próby podjęcia samodzielnych decyzji, narzucając swoje wymogi, bo nie wierzą w Ciebie (bunt!) lub/i krytykują Twoje poczynania, bo nie są takie, jakich oczekiwali (poczucie krzywdy i zagubienia). "Miłość bezwarunkowa zakłada całkowitą akceptację. To miejsce, w którym nie ma strachu, kontroli, choroby czy walki. To miejsce szczęścia, radości, szacunku i pełnej wolności. Kocham cię, bo cię kocham. Przyjmuję cię taką jaka jesteś, bez oczekiwań, dlatego że tak chcę - taką podejmuję decyzję i jestem za nią odpowiedzialny. Jeśli związek bazuje głównie na strachu - jest pełen warunków. Kocham cię dlatego, że dajesz mi to i tamto. Kocham cię za to, że dajesz się kontrolować - dajesz mi to czego chcę." Teraz z wieloma rzeczami się pogodziłam, wiele zaakceptowałam. Pewnych rzeczy już nie zmienię, bo nie ma takiej fizycznej możliwości. Wiem, że kochałam... ale nie znów doskonale :) . Chyba wreszcie doszłam do równowagi, do pogodzenia się ze sobą. renta11, z jednej strony gratuluję pomyślnego rozwiązania spraw trudnych i zawiłych, z drugiej - nie wyobrażam sobie sytuacji, w której musiałabym ułożyć taką hierarchię wartości. Dla mnie bliscy są równie bliskie, raczej załatwiłabym sprawę opieki nad teściową z mężem i szwagierką, bez wykładania teściowej, że nie jest dla mnie aż tak ważna :( Kasiu, zgadzam się z Vacansy w całej rozciągłości :) Dodam tylko, że nie warto marnować czasu na rozpamiętywanie i myślenie o tym , czy mu się z kimś tam ułoży czy też nie. Co to wnosi do Twojego życia? Nic :) Isildur, jeśli masz pewność, że problem leży po twojej stronie (zazdrość - nieuzasadniona?), a nie jest to wina jego dziwkarskiej natury, to przy odpowiedniej pracy nad sobą i izolacji od mamusi... być może :) janiwnx, może napiszesz obszerniej?.. majkel, nie chodzi o płeć, chodzi o schematy postępowania. Pisz. Pozdrawiam wszystkie nieobecne duszyczki. Odzywajcie się! -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
nie całkiem blondynka odpisał na temat w Życie uczuciowe
yeez - ja tylko o wrażeniu pisałam :D No i nie dokończyłam zdania, bo "temperament" mnie chyba poniósł: "Nie sądzę, że chcąc uzyskać odzew, pominęłabyś coś w opisie, z tej prostej przyczyny, że tylko zdobycie się na dystans do całej sytuacji" + i opisanie jej w sposób pełny i wszechstronny pozwala liczyc na adekwatny odzew. A inaczej po co pisać? :) -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
nie całkiem blondynka odpisał na temat w Życie uczuciowe
doświadczona, to nie jest takie proste :) [ukłony w stronę yeez - aha, przy okazji: nie mogę oprzeć się wrażeniu, że chcesz mnie łapać na słówka :) Tak, napisałam, że ważnym jest zrozumienie tego, dlaczego on to robi - nie "MI to robi", ale że w ogóle robi. Dlaczego ważne? A żeby zdecydować czy dasz radę z tym się zmagać. Jeśli partner-border wyraża zgodę na uczęszczanie do psychoanalityka, jeśli widzisz, że jest świadom tego, że wyrządza krzywdę waszemu związkowi, jeśli chce coś zmienić - no to i warto spróbować. Ale jeśli wszystko odbywa się na zasadzie "jak mnie fala poniesie", to raczej nie ma szans na poprawę i szkoda czasu na próby, bo chociażbyś się rozpłaszczyła i rozpuściła w nim, całkowicie gubiąc siebie, chociażbyś starała się sprostać wciąż rosnącym wymaganiom (sic!), to byłaby to przegrana wojna o harmonijny związek. Co do drugiej kwestii - "Co jest we mnie takiego, że on mi to robi" - to dziewczyny już dawno odpisały, że dzieje się tak z wielu przyczyn, a główne to: przyzwolenie, tolerowanie, brak pewności, że poradzą sobie samodzielnie, brak poczucia własnej wartości itd.) No więc, nie na darmo zadałam to pytanie doświadczonej. Wychwytuję tu trzy rzeczy: 1. "Zaproponowal, ze nauczy mnie bycia 'niewolnica' i ze uczyni mnie szczesliwa" - dla mnie to jest oksymoron. Wiem, że w nawiasie, wiem, że chodzi bardziej o wyciszenie, panowanie nad sobą, o wyczucie w końcu, bo co to za partner, który nie wyczuwa w jakim stanie znajduje ten drugi. Nie mam przekonania, że był to związek toksyczny. Może niedopasowany, ale! Jedna rzecz to panowanie nad sobą, a druga - liczenie się z każdym słowem dlatego, by partner nie wybuchnął! Przestaje się być sobą. Staje się cieniem :( Jak słusznie tu zauważono, związek opiera się na kompromisach. Ale nie na rezygnacji z siebie!! Nie wyobrażam sobie, bym się zrobiła raptem potulna i zawsze pogodna, a przestałabym być temperamentna :D To jest sprawa omówienia "warunków brzegowych", co się robi zazwyczaj na starcie. Później jest to właśnie brzemienne w skutki - jak to opisuje doświadczona - ale i niezbędne. Tu dziewczyny często piszą o zaznaczaniu granic - i to jest to. Jeśli mój partner ma choleryczne usposobienie (i ja o tym wiem nie od dziś), to nie reaguję przesadnie, kiedy przychodzi z pracy wku***ny, nie zagłębiam się w to co mówi, spokojnie podam mu obiad, spokojnie coś porobię w tym czasie jak on je (wiadomo, chłop głodny to i zły), a później, jeśli cosik nie gra - pytam się "No dobra, a teraz powiedz, kto ci tak mocno na odcisk nadepnął?" - Rozbrajający uśmiech - "Skąd wiesz?" - i treściwa gadka. Ale jest i tak, że mnie coś bulwersuje, że jestem wku***na do granic możliwości, odwarkuję, szukam piątego kąta, zasiadam z książką obcojęzyczną, żeby się odciąć na jakiś czas od myśli nieproduktywnych... Wtedy wchodzi do tego pokoju, widzi książkę, przytula i nic nie mówi, bo wie, że w niczym mi teraz nie pomoże, ale za to przytulenie... To jest kompromis. To jest wolność w związku. Ja MAM PRAWO być "temperamentna", ja MAM PRAWO do takich, a nie innych nastrojów i emocji, a jeśli partner tego nie rozumie i mam "nadepnąć na gardło własnej pieśni"... to się udławię na trzeci dzień. A może i na drugi :D 2. Awantury to jedna rzecz. Kłótnie, spory, często na podwyższonych tonach. Ale, doświadczona, czy tak naprawdę poniżał Cię? Wyzywał Cię od dziwek i kurew? Mówił tak, że czułaś się nikim, nic nie wartą szmatą?? Czy to się nasilało? Nie sądzę, że chcąc uzyskać odzew, pominęłabyś coś w opisie, z tej prostej przyczyny, że tylko zdobycie się na dystans do całej sytuacji. Zauważyłaś, że nie na wszystkie posty dziewczyny odpowiadają? Na "chwilówki" nie reagują, dziś jest tak, jutro może być inaczej - i to jest zdrowe. Twój mąż , jak piszesz, był nerwowy i nieprzyjemny. Nie lubi czosnku. No ok :D Ale inteligentna kobieta nie popełnia dwa razy tego samego błędu ;) Wiedziałaś już, że nie lubi, po kiego grzyba mu robiłaś? :D Zresztą, mogło to być coś innego, nieważne. Ważne to, że ogromna przepaść leży pomiędzy dogadzaniem na każdym kroku a przyjęciem do wiadomości preferencji partnera, które w niczym nie kolidują z Twoimi . 3. "Polecam za to zostac posluszna mezczyznie, ktory jest tego wart, ktory jest dojrzaly i ma bogata wiedze i doswiadczenie w tych kwestiach, ktory potrafi Cie zmienic na lepsze." NIKT nie potrafi NIKOGO zmienić na lepsze ani na gorsze. Ten ktoś SAM może się zmienić lub nie, sam podjąć taką decyzje. Chociażbyś nie wiem co zrobiła, nie potrafisz zmienić innej osoby bez jej na to zgody. To TY zastanowiłaś się, to TY wyciągnęłaś wnioski z rozmowy, to TYpostanowiłaś spróbować się zmienić. I dobrze, jeśli Tobie jest z tym dobrze. -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
nie całkiem blondynka odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
Dziś mija drugi miesiąc. [ * ] Płatek , coś jest w tym artykule. Moja mama była wyznania prawosławnego, gdzie obchodzi się 9 dni, 40 dni i rok z dnia śmierci. 9 dni - bo dusza osoby zmarłej znajduje się blisko, czasem zjawia się we śnie i przekazuje (nie zawsze wprost) wskazówki co do tego, co ma jeszcze zostać zrobione, zanim odleci na zawsze. 40 dni - ma czas na ostateczne załatwienie niedokończonych spraw. Można niekiedy odczuć jej obecność, ale już nie tak jawnie. Po roku śni się, ale jest już to nasza projekcja. Kiedy zmarł mój teść (mąż pracował na wyjeździe), noc w noc, przez 3 dni budziłam się o 3.30 i widziałam plecy teścia, jak wychodzi z pokoju, gdzie spaliśmy z malutkim młodym. Nie bałam się. To było jakoś tak, że miałam przeświadczenie, iż przychodził by sprawdzić czy nam się krzywda nie dzieje... A mnie mama się nie śniła. Ani razu :( -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
nie całkiem blondynka odpisał na temat w Życie uczuciowe
doswiadczona , zamiast zarzucać dziewczynom brak inteligencji i dyplomacji w związku, cofnij się w wyobraźni do tych lat, kiedy zaczęło się dziać źle i wkroczyłabyś na ten topik. Spróbuj opisać tu JAK, w JAKI SPOSÓB opisałabyś fakty ze swojego życia i ogólnie swój problem. Dlatego ten top spełnia rolę zastępczej terapii, że formułując problem, każda MUSI dotrzeć do sedna, żeby inne zrozumiały co się tak naprawdę dzieje. Żadna ekspertką nie jest, to są rady oparte o własne doświadczenie i sądzę, że każda z dziewczyn jest świadoma, że rady radami, a decydować będzie ona. Napiszę więcej później , teraz zajrzałam tylko w przerwie :) -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
nie całkiem blondynka odpisał na temat w Życie uczuciowe
Zacytuję wam kawałek literatury lekkiej i przyjemnej. Niedoskonałości tłumaczenia proszę mi wybaczyć :) Stas nie był żonaty, przynajmniej na tę chwilę kiedy się poznali. To znaczy, była gdzieś tam była żona a nawet dwójka dzieci, ale on sam dał do zrozumienia, że to go w żadnym stopniu nie ogranicza. - Niezgodność charakterów? - zapytała Lera, dowiedziawszy się o tym. - Coś w tym rodzaju, - powiedział. - Moja żona powinna być moją żoną. - Stas zaakcentował słowo "moją". - Czyżby Cię zdradzała? - Jeszcze tego brakowało! - uśmiechnął się. - Oczywiście, że nie! Ale zaczęła sobie za dużo pozwalać. - Wtrącać się do Twojego życia? - To jest tak samo mało prawdopodobne, jak i zdradzanie mnie. - złośliwie zmrużył oczy. - Nie, wtrącać się to bym jej nie pozwolił. Przecież powiedziałem: moja żona powinna być MOJĄ żoną, a nie odrębną jednostką, która żyje według własnych zasad. Właśnie po tej rozmowie Lera zrozumiała, że to wszystko co zaistniało między nimi, trzeba natychmiast ciąć. Ale jedna rzecz rozumieć, co innego - wcielić w życie. Wcielić było tym trudniej, że nie wchodziło to absolutnie w jego plany. Po paru odmowach uczestniczenia w imprezach okolicznościowych Stas zjawił się w jej gabinecie z pytaniem: - Jak mam to rozumieć?? Lera wpatrzyła się w jego drętwiejącą szczękę, w wilczy wyraz oczu. - Nijak, Stas. Dlaczego Ty w ogóle uważasz, że powinnam Ci cokolwiek tłumaczyć? Ty co, właściciel mój? Przełożony? - Lera, kobieta nie powinna być aż tak pewna siebie! - Skąd Ty możesz wiedzieć JAKĄ powinna być kobieta? Kto w ogóle dał Ci prawo o tym decydować?! - Ja sam sobie daje to prawo. Ja sam siebie stworzyłem i od tej zasady nie odejdę! - Twoja sprawa, - wzruszyla ramionami Lera. - Ale co ja mam z tym wspólnego? "Ale co ja mam z tym wspólnego?" ;) -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
nie całkiem blondynka odpisał na temat w Życie uczuciowe
silniejsza mogłabym Cię objąć i siedzieć z Tobą i rozczulać się i głaskać po głowie, zapewniając, że np. 2 dni milczenia to jeszcze nic, że będzie lepiej, że dziecko jest jeszcze małe i nie rozumie itd. Ale co by to dało? Pamiętasz to o róży, o kilku różach, o tysiącu róż? Każda ma swój czas, każda ma prawo do cofki, ale i każda musi pamiętać o swoich niezbytych prawach. Jest odrębną jednostką, ze swoim poczuciem własnej wartości, z granicami, których nie pozwoli przekroczyć... i tak przykro czytać, że pozwala. W nadziei na lepsze jutro. W płonnej nadziei, czego sama jest świadoma. -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
nie całkiem blondynka odpisał na temat w Życie uczuciowe
Witajcie, dziewczyny. Ja do was na chwilkę :) Dlaczego wciąż piszecie o życiu "od nowa", "z czystej kartki"? Dlaczego żadna nie wspomni o powrocie do siebie samej? Czytam was i scyzoryk mi się w kieszeni otwiera: to wszystko do złudzenia przypomina cz.I Molestów - takie pisanie z pozycji nieświadomej i biernej ofiary. Czy wy nie macie pracy? Czy wy jesteście uzależnione od jego "tak" lub "nie"?? No doprawdy! Wiecie, że piszę z dla każdej z was, ale tak nie można! Macie narzędzia w ręku, macie wiedzę, chodzi tylko o jej praktyczne zastosowanie. Wiadomo, że nie jest łatwo, ale czy ktoś wam to obiecywał? Chyba przyzwyczajenie przez was przemawia, zwykłe przyzwyczajenie: teraz to wiem jak jest i nauczyłam się lawirować, a jak będzie to nie wiadomo i... Ale w tym przyzwyczajeniu kryje się niebezpieczeństwo: na coraz więcej pozwalacie. Aż zatracicie samych siebie i wtedy nie będziecie miały do czego wracać. Przegadałyśmy z 4U masę czasu i na pytanie "OK, chciałabyś, żeby się zmienił i docenił Ciebie i Twoje starania o rodzinę, ale na czym chcesz bazować? Facet jest 1. kłamca, 2. dziwkarz, 3. niestabilny emocjonalnie, 4. egoista do potęgi, 5. nieodpowiedzialny to mało powiedzieć. Z KIM Ty chcesz jednak być i DLACZEGO na Boga on ma się zmienić?? Będzie nadal żył tak, jak mu wygodnie, będzie karmił Cię nowymi manipulacjami, a Ty będziesz łykała to jak młody pelikan, bo jeszcze nie wszystkie poznałaś i w każdej następnej będziesz widziała jakąś szansę..." Ufff, sorry, jeśli to zabrzmiało mocno. Tak sobie myślę, że w te pytania, które tu są do odczytania między wierszami - coś w stylu "Dlaczego on mi to robi?!" są niewłaściwe. Być może warto zadać sobie inne, np. "Co to jest za człowiek, co nim powoduje, że robi takie rzeczy?" Poprzez zrozumienie motywacji i pobudek, poprzez wyzbycie się własnej winy (bo jej nie ma!), poprzez odsunięcie od siebie problemu na taki dystans, kiedy można go oglądać, obracać i analizować z każdej strony, można wyzbyć się tego poczucia beznadziei, poczucia bycia nieszczęśliwą. To nie oni was robią nieszczęśliwymi, to wy zapomniałyście o sobie w tym pędzie dostosowywania się i stwarzania jakichś tam wymaganych warunków, mimo że i tak wiecie, że nie o zadowolenie partnera chodzi. Listę wymagań można wydłużać a wydłużać i dać się zapędzić w kozi róg. Nie jesteście mamuśkami dla swoich partnerów, nie musicie robić tak, jak to ich mamusie robiły. To jest dopiero chore! Nie ma życia w klatce, nawet i złotej. Prędzej czy później poczujecie się zaszczute z wszechobecną kontrolą - kotka też można zagłaskać na śmierć. Tak przyszło mi na myśl, że wątek zazdrości, przewijający się tu często, też nie jest jednoznaczny. Można być zazdrosnym o spojrzenie czy miłe słowo pod adresem jakiegoś znajomego, na zasadzie "dlaczego to dla niego, a nie dla mnie", ale nie ma nic gorszego od zazdrości Właściciela. A tylko o takim rodzaju zazdrości tu piszecie :( -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
nie całkiem blondynka odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
tylko cisza...., nie sądzę, by ktoś tu Ciebie zlinczował. Ten topik jest tak przepełniony bólem, że czasami aż trudno pisać. Myślę, że każdy zrozumie Twój żal o to, że wszystko to jest nieodwracalne, że żałujesz każdego przykrego słowa, bo nie ma takiej możliwości by za niego przeprosić. Tak samo jak ja, jak być może jeszcze inne osoby, które tu piszą. Wczoraj rozbierałam mamy rzeczy z półek, które tam wepchnęłam, ale... kiedyś trzeba to zrobić. Dziś miałam zrobić porządek ze zdjęciami. Nie mogę. I pisać też nie mogę. To wszystko jest takie trudne! Chcę chociaż trochę zobojętnieć a nie udaje mi się. -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
nie całkiem blondynka odpisał na temat w Życie uczuciowe
yeez, nie wiem po co "tłumaczysz" mi rzeczy oczywiste. Posty Kadarki i Racji mnie osobiście nie rażą, odnoszą się do konkretnego poruszonego problemu, a taka analiza zagadnienia na zimno pozwala często zobaczyć go w innym świetle. Dziewczynyyyy, chyba przesadzasz :) cholipa, jak Cię czytam, to -> :D (nie masz strzelców wyborowych w rodzinie?..) mimaniaka, wyobrażasz sobie, że za 5 - 10 - 15 lat on tak samo będzie pił, a Ty tak samo będziesz czekała 3 godziny na kolację?.. ;) silniejsza, "on kocha, ale nie wyobraża sobie, żebyśmy dalej byli razem po tym, co się wydarzyło" A Ty wyobrażasz sobie? Ten ciąg wymienionych przez Ciebie samą oskarżeń na przestrzeni lat? "Tu tylko czas pomoże i zero kontaktu." - ooo TAK! 4U, zwróć uwagę! ;) -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
nie całkiem blondynka odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
voyteck, dziękuję. Zrozumienie to naprawdę dużo. Czas ponoć leczy rany, ale każdy potrzebuje go tyle... ile potrzebuje :) Przypomina się przypowieść de Mello o motylu. perperuna, w sprawie kamery - znam to. Kiedy zmarł teść, była kamera (rodzina zażyczyła). Dla mnie to było nieporozumienie jakieś, ale teściowej bardzo się przydała, bo podczas pogrzebu dosłownie nie widziała nic i nikogo. Pytacie się z Joasią jak to jest możliwe, że mama nie wiedziała. To dłuższa opowieść. Gdy okazało się, że guz jest nieoperowalny, a ze względu na osłabienie organizmu i wiek nie były zalecane metody inwazyjne (chemię- i radioterapię lekarze zalecają tym, czyj organizm dobrze rokuje i mają pewność, że podejmie walkę, w mamy przypadku chodziło o jeszcze większe osłabienie), pozostały tylko zioła. Lekarz prowadzący pierwszy się zapytał "czy ma wiedzieć". Wbrew rozpowszechnionej opinii, że informują każdego chorego o jego stanie. Lekarz (z prawdziwego zdarzenia!) wie, że każdy pacjent chce wiedzieć co mu jest, tyle że nie każdy sobie z tą wiedzą poradzi. Co innego stosunkowo młoda osoba, która ma dużą szansę na zwycięstwo w takiej walce z zastosowaniem różnych rodzajów terapii, a co innego osoba starsza, mająca na dodatek bukiet innych chorób, a przed sobą - nic. Żadnej deski ratunkowej. Bo na pytanie "Panie doktorze, i co teraz mam zażywać, co robić, by wyzdrowieć?" lekarz dla osoby beznadziejnie chorej nie ma odpowiedzi optymistycznej. Nie ma w zasadzie żadnej odpowiedzi, bo powiedzieć "NIC" to znaczy zabić. Kiedy operujący ja profesor rozstrzelał mnie serią "4 - miesiące - no - może - pół - roku", myślałam, że ................... Kto chce niech wierzy, kto nie - niech włoży to między bajki, ale na ziołach mama przeżyła rok bez większych dolegliwości. Gdy wiosną trafiła do szpitala w moim mieście (jesienią przyplątała się cukrzyca, plus zaczął się zbierać płyn w otrzewnej), w wypisie pomylili się i napisali, że była operowana zimą tego roku. Nie chcieli wierzyć, że na ziołach i nadziei przeżyła calutki rok. Jak mogła się nie domyślać? To proste. Gdziekolwiek szłam z nią - do diabetologa, na USG itd. - najpierw rozmawiałam z lekarzem sama, informowałam o tym co jej jest i prosiłam by pozostała nieświadoma, bo inaczej się załamie. Odstawiało się nieraz kombinacje alpejskie, by tylko nie zaczęła podejrzewać, by nie usłyszała przypadkiem czegoś, co dałoby jej do myślenia... Ale tak miała nadzieję na poprawę i to ją trzymało przy życiu, nie pozwalało się załamać, wmawiałam jej, powtarzając za lekarzami, że proces zdrowienia w podeszłym wieku jest długi i uciążliwy, bla bla bla (nie będę tu opowiadać ile kosztowały mnie te rozmowy z nią, z długosiężnymi planami na potem, jak się jej już poprawi, to co zrobimy i ...). Nie było takiego lekarza, który by nie zrozumiał i nie poszedł na rękę. Tak samo w szpitalu - leżała na wewnętrznym, bo tam ją skierowała po prywatnej wizycie Pani Ordynator. Bez różnicy przecież z jakiego oddziału braliby ją do USG, rentgena, gastroskopii, histopatologii. I tu moja ogromna wdzięczność dla lekarzy, którzy pamiętali, że przede wszystkim należy "nie szkodzić". Wszyscy wiedzieli i żaden nie popełnił żadnego najmniejszego foux pas. Poznałam w tym czasie naprawdę cudownych ludzi, dla osób z hospicjum domowego do dziś nie mogę znaleźć słów podziwu. Przecież oni działają na tak krótkim odcinku jak "wyrok - śmierć", nie mają nawet tej satysfakcji, że dzięki ich wysiłkom komuś się polepszy... a ileż w nich pogody ducha, ile łagodności, ile gotowości ulżyć w cierpieniu! "Pacjent nie może cierpieć!" - to mi brzmi w uszach do teraz. Przepraszam, zbyt uczuciowo to chyba zabrzmiało. Ale nic na to nie poradzę. Tak czuję, tak piszę, tak sobie pomagam wyjść z tego dołka. -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
nie całkiem blondynka odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
Nie mogę wiedzieć, jak u Ciebie było :) Ja stawiam na bycie sobą, nie mam zamiaru odstawiać teatrzyku jednego widza. Zrozumie - dobrze, nie zrozumie - cóż, będzie musiał zaakceptować. To są moje potrzeby na dzień dzisiejszy, od niego nic nie wymagam poza tym, by dał mi odrobinę czasu. To niewiele kosztuje, naprawdę, przy tym, że nie zapominam o jego istnieniu i nie zanurzam się w bólu do pełnej nieświadomości. Trzymaj się. Każdy przechodzi to inaczej, dłużej czy krócej, bardziej lub mniej boleśnie, ale w końcu wychodzi na prostą -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
nie całkiem blondynka odpisał na temat w Życie uczuciowe
yeez, odpowiem i wybywam na dziś: 1. to była moje prośba, nie rada 2. wybór formy wypowiedzi określa zajeżdżona banalna formułka "wolność słowa kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innego człowieka", treść zaś narzuca temat topidła 3. dyskusje na dowolny temat możemy toczyć na dowolnym nowozałożonym topiku, tu... nie bardzo :) Każdy problem jest wart dyskusji, z szacunkiem i odrobiną empatii. Z korzyścią dla większości - dodam. -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
nie całkiem blondynka odpisał na temat w Życie uczuciowe
yeez , ja oceniam posty i nie dam się wciągnąć w bezowocną dyskusję :) -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
nie całkiem blondynka odpisał na temat w Życie uczuciowe
Rento no właśnie: OBSERWATOR ;) Pomarańczko, kim jesteś? Podnieś przyłbicę! Cofnij się do cz.1 tego tematu, będziesz wiedziała kim jestem. Ja nie pouczam, nie narzucam. Poprosiłam grzecznie i widzisz, jest OK. Nie jestem po niczyjej stronie i do Ewy pisać nie mam po co. To duża dziewczynka, która sama wie jak się ma zachować. Pozdrawiam wszystkie, odezwę się obszerniej, jak już nadrobię czytanie Wpisałam się tam, gdzie mówiłam - chyba jednak jest mi to potrzebne :) -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
nie całkiem blondynka odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
Witajcie. Dołączę do was być może. Na raty. Jak czas i stan ducha mi pozwolą. Kilka razy zabierałam się za pisanie... i anulowałam post. 21-go czerwca zmarła mi mama Miała raka. Wiedziałam o tym od 1,5 roku. Ona - nie. I do końca się nie dowiedziała, dzięki czemu była z nami dłużej. Mam taki mętlik w głowie, czasem wyrzuty sumienia, że być może nie zrobiłam wszystkiego, że można było jeszcze coś zrobić czy inaczej coś zrobić, czasem odczuwam ulgę, że nie cierpiała długo, że udało się wszystko załatwić tak, by umierała godnie... Czytam post ...i co dalej...aga - i widzę, że mąż Cię popędza. Widzę, że jestem w takiej samej sytuacji i też nie umiem wytłumaczyć mojemu mężowi, że pogrzeb nie oznacza automatycznego powrotu do zwykłego codziennego życia, że potrzebuję - nie wiem jeszcze ile - czasu, by uporać się z myślą, iż NIGDY nie będę już córką. Nie chciałabym pozostawać na etapie rozżalania się i rozczulania się nad sobą nieskończenie długo. Ale potrzebuję czasu. -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
nie całkiem blondynka odpisał na temat w Życie uczuciowe
Nadrabiam zaległości, jestem na razie tu http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3956146&start=7650 i za cholerę nie mogę pojąć co wywołało ten zmasowany wylew resztek toksyn z osób, które są ponoć "o 2 mosty do przodu". Ostatnie strony są już wybitnie toksyczne :( . Renta, mam małą prośbę: wszystko co jeszcze chcesz Ewie powiedzieć, napisz jej - proszę! - w mailu. Ośmieszasz się już teraz (moim zdaniem), a wasze przepychanki zniechęcają do pisania. Pal licho mnie, ale w takiej atmosferze nie odzywają się dziewczyny, które naprawdę potrzebować wsparcia. -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
nie całkiem blondynka odpisał na temat w Życie uczuciowe
Chyba pomyliłam topiki :O -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
nie całkiem blondynka odpisał na temat w Życie uczuciowe
Tak, Rento, to istotne pytanie: jak?.. Uważam, że tak, jak byloby najlepiej dla NIEJ. I jeśli chce, by dano jej spokój, dam go - będę asystować, w cieniu, nie podejmując żadnego ważnego tematu. Nie czas na to. Już nie czas. Jeśli nie chciała o tym rozmawiać przedtem, niech i dalej tak będzie. Ja się teraz nie liczę, poradzę sobie, później, kiedy wypłaczę wszystkie żale. Już PO. Tak, Ewo. Myślałam, że wszystko zostało przeanalizowane, wybaczone i zażegnane, a jednak... Dziękuję. Nie łudzę się. Co ma być to będzie. Trzymajcie się. Wszystkie! -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
nie całkiem blondynka odpisał na temat w Życie uczuciowe
\"szukaj sily i wytrwalosci\" :) dziękuję, yeez! Nie wiem w sumie do której z rozmówczyń ten post był skierowany, ale \"to je to\" dla mnie w tej chwili. Dziewczyny, każda ma prawo do wypisania się tu , mniej lub bardziej na temat, jak i do nieczytania niektórych postów. A jeśli ktoś reaguje agresją, to znaczy tylko jedno: ma problem. Ze sobą. W miarę zdrowa osoba prześlizguje się ponad postami, które uważa dla siebie z nieistotne (bez urazy!). Ten topik przeżył już wiele zawirowań, być może nie trzeba ich powielać. Tu piszą osoby, które przeżyły molestowanie na własnej skórze, które towarzyszyły takim osobom w ich procesie zdrowienia, piszą też takie, które mają nierozliczone sprawy z dzieciństwa, przeszłościowe. Nie sądzę, że ktoś tu musi udowadniać swoje prawa do pisania :) Staram się nadążać z czytaniem, ale na pisanie jakoś tak brak u mnie czasu. Wracam tu raczej z sentymentu do osób piszących i - jak się okazuje! - z nie do końca rozliczonego dzieciństwa. Uważałam, że mam to już za sobą, wszystko posegregowane, rozłożone po półeczkach, było jak było i nie mogło być inaczej... Niby pogodzona ze wszystkim, a tu - zonk! Boli jak cholera świadomość tego, że matce do pełni szczęścia nie jest potrzebny NIKT. Myślałam, że zbliżymy się przynajmniej na tym ostatnim odcinku drogi, miałam nadzieję, że być może, pozbędzie się tego \"generalskiego\" zachowania, stanie się bardziej bliska, otwarta.... Nic z tych rzeczy. Najlepiej by było, gdyby wszyscy dali jej święty spokój. Włącznie ze mną... Odezwę się :( -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
nie całkiem blondynka odpisał na temat w Życie uczuciowe
Przytulam Cię, enia, z całego zbolałego serca i Bóg mi świadkiem (o ile istnieje), że chciałabym to zrobić nie wirtualnie. Wiem o czym mówisz. Trzeba być silną, a tak chce się czasem, wyjątkowo, odrobinkę, na kilka minut nawet dać sobie ten luksus bycia słabą... \"... jak ktoś iście wirtualny was obrazi\" - to jest właściwe podejście :) . Tu na Kafe od zarania dziejów była stosowana zasada, że każdy jest tzw. bytem wirtualnym i tylko od Ciebie zależało jakie znaczenie mu nadajesz - całkiem jak w realu, prawda? :) Więc, na posty ,które mnie czymś ujęły lub zainteresowały, z którymi się nie zgadzałam albo chciałam uzupełnić, odpowiadałam, resztę olewałam. No, może przez grzeczność odniosłam się w tym sensie, że ... i koniec na tym, do tego się nie wraca, bo po co komentować coś co uważasz za nieistotne lub chybione?.. Dużo wytrwałości życzę, Twój wpis mną wstrząsnął. Jest taki LUDZKI Dzięki wszystkim za dobre słowa :) Dlaczego wybywam? Tak się złożyło na tym odcinku mojej drogi, że nie mam fizycznie czasu, a muszę go mieć, no to padło na net - niestety, godzinka czy półtorej rano wystarcza mi na to by odpowiedzieć na maila, odesłać wykonane zlecenia i odebrać nowe. Resztę czasu pochłania opieka nad mamą, bo nie mam rodziny w pobliżu i nikt mnie w tym nie wyręczy, a jest coraz bardziej zamroczona :( Poza tym, żeby sensownie odpowiedzieć, potrzebuję czasu by się \"wczytać\", wyczuć, \"zobaczyć\" to - inaczej można więcej szkody uczynić niż pożytku. No i koleżanka, z którą przedyskutowujemy treść tego tematu dostała wreszcie kontrakt na około pól roku i nie będzie raczej miała możliwości podczytywania. Same widzicie: tak miało być. Obiecuję, że wrócę :) , ale chyba poprzez topik o stracie bliskiej osoby. Nie wiem czy jestem przygotowana. Teoretycznie chyba tak. Wiem czego się spodziewać i w jakiej kolejności. Jak będzie - życie pokaże. Mnie osobiście śmierć nie przeraża, jestem przekonana o tym, że jest to jedynie przejście na wyższy poziom świadomości. Energia wszak nie ginie i reinkarnacja też do mnie przemawia. Ale w odniesieniu do mamy jest to jednak coś innego. Dawno temu odrobiłam lekcję \"matka-córka-następstwa zachowania\". Teraz przede mną jest kobieta zagubiona, wcale nie \"generał\", jaką zawsze była i jaką ją postrzegałam. I to mnie rozwala na czynniki pierwsze. Ale dam radę. Muszę. Nienawidzę tego słowa, to może inaczej: CHCĘ dać radę, a chcieć znaczy móc. Jeszcze raz wielkie dla każdej z was. Bądźcie PONAD! ---------------------------
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 6 z 7