Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

nie całkiem blondynka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez nie całkiem blondynka

  1. A ja się z wami, dziewczyny, pożegnam na jakiś czas. Życzę wam wszystkim i każdej z osobna odnalezienia siebie i odnalezienia równowagi, spokoju i spełnienia. Dzięki za miłe słowa, zawsze to przyjemnie słyszeć, że mogłam chociaż ociupinkę komuś pomóc - nic za nikogo nie zrobię, ale być może chociaż trochę dołożę się do wspólnego pozytywnego nurtu, jaki tu, na tym topiku panuje (jako na jednym z nielicznych, jak zauważyłam). oneill , pamiętać jakim się było i mieć dużo rozsądnej tolerancji dla swojego dziecka - to jest to :) Nie uchronimy ich przed światem i nie takie jest nasze zadanie, oni też muszą mieć parę błędów na koncie, bo inaczej nie zweryfikują naszych słów i doświadczenia własnego nie zdobędą. Byle uniknąć projekcji ;) Zagubiona_dusza , na Ciebie, jak i na 4U bardzo destrukcyjnie działa obcowanie z byłym :( . Pomyśł co można z tym zrobić. Goniąc Kormorany , przyznam się bez bicia :D , że nie zawsze czytałam Twoje posty. Ale emanujesz życzliwością, to jest bezcenne. Być może przeżyłaś coś zupełnie innego, jakieś uczucie wyjątkowe, w niedoścignionym dla mnie np. wymiarze , a być może żyjesz w wyimaginowanym przez siebie świecie- nie wiem. Wiem jedynie, że bardzo trafnie wczuwasz się w sytuacje dziewczyn i że zawsze można na Ciebie liczyć gdy chodzi o pocieszenie i delikatne popchnięcie we właściwym kierunku. A to jest dużo. Niebo , jesteś silna, tak jak stukpuk (mimo że - sorry, ale tak mi się widzi - niektóre nieporozumienia i sprawy nie do końca załatwione chce \"zamieść pod dywanik\"), Niebieska , jak siódemka , jak paolka i kilka innych dziewczyn (nie wiem ilu czyta ten topik, zakładam, że mnóstwo - być może się też odezwą, kiedy poczyją się gotowe). Priorytety - to chyba najważniejsze w Twojej sytuacji, bo jak się określi warunki brzegowe, tak się popłynie ;) Renta , z jednym zdaniem się nie zgadzam: \"A jeśli ktoś nie będzie chciał czytać, pójdzie sobie, nie będzie pisać itd TO JEGO PROBLEM, ale nie mój.\" Nie chodzi o to, jak piszesz, by być słodką jak cukierek, jedynie o to by nie zrazić inne dziewczyny w beznadziejnej sytuacji do wypisania się tu. Ja odbieram inaczej zadanie tego topidla - jako zastępstwo bądź uzupełnienie leczenia psychoanalitycznego, bo tu nie toczy się taka sobie dyskusja na temat pomiędzy rownie zdrowymi psychicznie osobami, tu są osoby poharatane przez współmałżonków i to chyba należy brać pod uwagę . Ale to tylko mój odbiór, więc, peace&love ;) Inna_ja , wyciszenie, docenienie i wszystko będzie dobrze. Tak jakoś widzę :) Montia trzymam kciuki! Anna66 , jesteś konkretna i stanowcza, tak Cię odbierałam i cieszę się bardzo, że Ci się udało :) cholipa , coś w Tobie jest takiego, co mnie intryguje, ale może później się w to zagłębię :D natalu , jesteś jeszcze zagubiona. Wybierz kierunek, nastaw żagle a wszystko sie uda :) consekfencja , Yeez , nie wiem dlaczego, w ostatniej części tematu wasze posty brzmią bardzo destrukcyjnie. Przymierzyłam sytuację na siebie i stwierdziłam, że gdyby mnie ktoś na forum zjechał, odpisałabym i zamknęłabym sprawę jako nieistotną dla mnie albo i olałabym całkowicie z tych samych powodów. Z pewnością nie brałabym na świadków i nie pytałabym się o zdanie inne osoby, bo to byłaby moja sprawa z X. Z tego, że się drąży nieustająco temat obrazy (nie osoby, z którą byłabyś w związku, yeeez!! jedynie forumowej znajomej), dla mnie osobiście wynika, że też, dziewczyny, macie pewną nieodrobioną lekcję :( Przepraszam te z was, które pominęłam, dla was wszystkich wielkie i moc pozytywnego myślenia oraz nieustającego wsparcia! A ja powoli żegnam się z mamą. Wiedziałam, że to nieuniknione od przeszło roku. Nie łudziłam się. Nie mam do siebie wyrzutów sumienia, zrobiłam wszystko co mogłam w najlepszej wierze, tak że na dzień dzisiejszy mama jest już po szpitalach, na plastrach z morfiną, pół zamroczona, ale nieświadoma tego co jej jest - nie jest zawodniczką, która by walczyła i ja o tym dobrze wiem :( Tak że przy okazji życzę wam wszystkim dużo siły, zdrowia i samozaparcia! Będzie dobrze, bo ma być!!
  2. Będzie dobrze, bo ma być :) Będzie dobrze z każdą z was i będzie coraz lepiej od momentu, kiedy zdacie sobie sprawę z tego, że żal i tęsknota za byłym to żal raczej za utraconą iluzją, wykreowaną przez wasze wyobrażenie o NIM i o tym jak mogło być a się nie stało; że żal i rozgoryczenie zatrzymują was w miejscu, nie pozwalają iść dalej, trzymają w punkcie rozstania. Ja wyznaje taką teorię: życie stawia na naszej drodze różniste osoby. I robi to z premedytacją. Wszystkie są po coś, żadna bez powodu. Mamy do przerobienia pewne lekcje i świadomość tego pomaga nam się rozwijać. Po to jesteśmy na tym świecie, dla samorozwoju i samodoskonalenia się, a to zakłada, że w naszej świadomości czy duszy (nazwijcie jak chcecie) musi panować ład i porządek. Wtedy można postawić kropkę po załatwionej sprawie, odrobionej lekcji, zrozumieniu mechanizmu działania itd. Inaczej można skończyć życie z sakramentalnym pytaniem powtarzanym w kółko \"Dlaczego to MNIE spotkało??\" i sadzić wielokropki. A zadaj sobie pytanie \"A dlaczego nie?\"! Spotkało dlatego, że coś trzeba przerobić, coś zrozumieć, z czymś się rozliczyć i zwyciężyć. Po to. Zatrwożył mnie wyraz, użyty przez stukpuk_puk puk (aczkolwiek wspaniale, że zdaje sobie sprawę z toksyczności swych uczuć) \"dla tego codzinnego dotyku dłoni zrobię wszytko\" i drugi \"żebym i ja miała silę dla niego, za niego i dla innych\". Jeśli deklarujesz, że dla tej bliskości \"zrobisz wszystko\", jesteś już na pozycji ofiary. To chyba druga kropka z wielokropka do odrobienia. Druga kropka - to drugi zacytowany fragment Twojej wypowiedzi: robiąc cokolwiek \"za niego\", nigdy nie będziesz miała obok siebie równorzędnego partnera. A naipierwsiejsza :) kropką do postawienia jest kwestia relacji z ojcem. Uważam, że mogłabyś mu wyjaśnić co Tobą kieruje, co przeszkadza w relacjach, gdzie znajdują się korzenie takich a nie innych zachowań. Co zrobi z tą informacją - to już jego broszka, jego reakcja na Twoje słowa. Ale warto spróbować \"dotrzeć do źródeł\" wspólnie. Nie umiem tak ładnie pisać, może uznacie to za dyrdymały :D , ale ja podchodzę TERAZ do wydarzeń w życiu z takiej pozycji: każda droga składa się z odcinków i nie powiedziane, że te same osoby będą nam towarzyszyć przez całe życie. Ludzie się zmieniają, jedne odchodzą, inne przychodzą. Jakiś czas towarzyszą nam rodzice, później przyjaciele (i to wciąż się zmienia, ktoś dołączy, ktoś się wykruszy, ale każdy coś wnosi w nasze życie, potrzeba tylko rozeznania i zrozumienia), dzieci, miłostki i miłości... Każdej z was mogę powiedzieć: to, że ON odszedł, nie zmienia w najmniejszym stopniu Twojej wartości. Widocznie, jego czas towarzyszenia Tobie się skończył a nadszedł czas zrozumienia celu w jakim był postawiony na Twojej drodze. Bo był PO COŚ :) Dla wszystkich - na polepszenie humorów :) I do następnego
  3. Tradycyjnie wszystkim mamom - wielkie Dziewczyny, skończcie bardzo proszę te oceniania i osadzania chociażby z tego powodu, ze moja przyjaciólka od 2 dni nie czyta topiku ( a jest on jedną z nielicznych rzeczy, które pomagają jej przetrwać i nabrać sił i pewności siebie). Ona nie chce i tu mieć drugiego toksycznego realu :( Tak sobie pomyślałam, ze lubię czytać posty Oneill, bo są pisane z klasa, tak samo Nieba. W tych wypowiedziach czuje się dystans i brak osobistych wycieczek, brak oceniania, akceptację inności każdej z was. I to jest najważniejsze: podstawową zasadą było i jest to, że nikogo nie da się zmienić. Nie rozumiem dlaczego osoby, które mają też jeszcze lekcje do odrobienia (przynajmniej tak to widzę), chcą zmieniać inne na zasadzie \"moja prawda jest mojsza\"?.. Jest problem, który trzeba rozwiązać, jest zdanie, z którym można polemizować- i OK, jednostki zdrowe lub bliskie wyzdrowienia odnoszą się właśnie do tych sytuacji, zdania, problemu. Z drugiej strony zauważyłam, ze jednak temat cholernie dobrze spełnia swoją funkcje terapeutyczną - tam, gdzie jeszcze niedawno większość dziewczyn poczuwałaby się do obowiązku wypowiedzieć się po którejś ze stron (konfliktu? nieporozumienia?), teraz piszą tylko o osobistym odbiorze sytuacji, na zasadzie \"jeśli masz na kogoś alergię, nie czytaj jej postów, ale ta osoba też ma prawo wypowiedzieć się jak i każda z nas\". To niewątpliwie świadczy o zdrowieniu! Gratulacje! :D
  4. nie całkiem blondynka

    pamietacie ten hit?

    Przepraszam, ale \"Kiedy mnie już nie będzie\" o wiele lepiej brzmi w wykonaniu Seweryna http://www.youtube.com/watch?v=gV_yOsFTRuo&feature=related
  5. Rozbawiłaś mnie, Ewo \"Naprawdę są mężczyźni zdrowi i normalni... może są na etapie dojrzewania... ale są normalni... \" Jak to było w kawale: - Czy mężczyźni w ogóle dojrzewają? - Tak. Tuż po śmierci. :D Co do faceta (Faceta, a nie jak przeczytałam dziś na forum \"Nie ma prawdziwych facetów z jajami, są faceci z siurkiem i jajnikami :) to Niebo, takiemu facetowi jest obojętne gdzie i jak, byle z Tobą. Jeśli myśli inaczej, ma problem. Ze sobą. Gdybym była tym facetem, wynajęłabym swoje mieszkanie i dochód z wynajmu podzieliłabym po równo między dzieci - swoje i Twoje. Ale nim nie jestem, więc, powiem tylko, że Twój syn ma jedyną opokę w życiu - Ciebie. I czy będzie tornado, trzęsienie ziemi czy jakikolwiek facet w Twoim życiu, dla niego jest jedna jedyna i niezmienna wartość - Ty. Ta, która bez względu na wszystko kocha go i kochać będzie i na pierwszym miejscu zawsze będzie stawiała jego dobro, a nie uzależniała go od czegokolwiek. Co do nocowania u rodziców... :D Gdybym chciała być bezczelna, powiedziałabym wprost, że nie ze swoim synem sypiam, tylko z ich. Ale mając na względzie ich purytańskie podejście, szybciutko przelokowałabym synusia Twojego M do pokoju swojego i już :D \"Jeśli się nie skusisz To ja cię nie zmuszę Bo ty nic nie musisz Tak jak ja nie muszę\" Ooooooooooooo tak :D
  6. yeez, może jeszcze raz i powoli, bo albo źle odebrałaś moje słowa albo się czepiasz :D Cytuję w porządku chronologicznym: \" 16:05 [zgłoś do usunięcia] glicynia ...Widocznie muszę się zmienić by ktoś mnie zechciał? Bo bez zmian jestem do niczego jak pokazuje doświadczenie. 18:25 [zgłoś do usunięcia] cztery umowy Glicynia widać w Tobie wielkie zmęczenie. Zmęczenie monotonnością życia. Ale nie robisz nic, żeby to zmienić. Żyjesz w marazmie, martwisz się tym, nie jest Ci dobrze, ale tkwisz w tym. Dlaczego? ... 19:09 [zgłoś do usunięcia] nie całkiem blondynka ...glicynia -> ... Zgodzę się z yeez - jesteś zmęczona. Samą sobą?.. \"Widocznie muszę się zmienić by ktoś mnie zechciał?\" NIE! Żebyś Ty sama siebie jeśli nie pokochała, to chociażby polubiła 17:12 [zgłoś do usunięcia] yeez nie calkiem blondynko= nie lubie takich insynuacji, sa mi niemiłe cytujac mnie sprawdz czy to sa moje slowa- bo to co zacytowalas - nie jest moje- to pewnie sa sugestie czyjes tam...... i \"dobre rady\"- bo ja nie zamierzam sie zmieniac by ktos mnie chcial czy zechcial- to nie jest moja bajka akceptuje siebie a zmian w sobie dokonuje swiadomie tylko i wylacznie dla siebie - a nie dla kogos jestem zmeczona bolem reki- i tyle pozdrawiam cieplo 19:52 [zgłoś do usunięcia] nie całkiem blondynka Przepraszam bardzo yeez - słowa o zmęczeniu były 4U, nie Twoje, Ty pisałaś o niesprawiedliwości. Dalej był cytat z postu glicynii. Ale żeby zaraz \"insynuacje\" i to w nawiązaniu do cytatu ... A nawiasem mówiąc: dlaczego odniosłaś te słowa w \" \"do siebie?.. 13:35 [zgłoś do usunięcia] yeez nie calkiem blondi ja ich nie wzięłam do siebie- wytłumaczylam ci dlaczego to ty- jako niby mnie zacytowalas- widzisz chyba roznice a insynuacje bo insynuowalas nie lubisz odpowiedzialnosci za swoje slowa ? \" Za które słowa powinnam odpowiedzieć? PS. Odpiszę jutro, dziś nie zdążę :) Serdeczności dla wszystkich.
  7. Przepraszam bardzo yeez - słowa o zmęczeniu były 4U, nie Twoje, Ty pisałaś o niesprawiedliwości. Dalej był cytat z postu glicynii. Ale żeby zaraz \"insynuacje\" i to w nawiązaniu do cytatu ... :O A nawiasem mówiąc: dlaczego odniosłaś te słowa w \" \"do siebie?..
  8. \"i to jest moja wina ,ze dałam sie nabrac\" Dziewczyno! Nie ma w tym żadnej Twojej winy!! Byłaś ufna, bo kochałaś - i to jest właśnie naturalna kolej rzeczy, tak właśnie powinno być! Bo po osobie, którą darzymy miłością, żadnej podłości się nie spodziewamy. Gdzież tu jest miejsce na winę? To JEGO wina. Jego wina, że kłamał. Jego wina, że zawiódł. Jego wina, że wytarł w Ciebie nogi, jak w chodniczek i poszedł dalej. Jakaż jest Twoja wina? Że kochałaś?.. Ktoś, uwierz, z Tobą wszystko jest \"tak\". Tylko przestań się płaszczyć, dostosowywać i brać na siebie wszystkie grzechy świata! Jesteś jaka jesteś, nie oczekuj tylko wciąż, że ktoś Cię skrzywdzi. Taka postawa Tobie przede wszystkim szkodzi. Ty jesteś warta docenienia, a kto tego nie widzi - trudno, to nie Twój problem. MUSISZ się dowartościować! glicynia -> jeśli mogę doradzić: nie szukaj nic na siłę. Co ma być to będzie. Ale cóż jest wart wygląd zewnętrzny? Wszystkie się zmieniamy z upływem lat :) i nie to jest ważne. Ważne jest to, jak sama siebie postrzegasz. Tak Ciebie widzą inni. Jeśli się skupiasz na tuszy czy cellulicie, otoczenie właśnie TO będzie widziało. \"Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidzialne dla oczu.\"
  9. Witajcie, dziewczyny :) Po raz trzeci próbuje coś sklecić i odnieść się do waszych postów i wciąż mi coś przeszkadza :D Zacznę od dołu: siódemka -> \"Dlatego tak bardzo zalezy mi żeby wyjść z przeszłości i nie wracać tam , poprostu móc spokojnie zamknąc za nią drzwi.\" Tak sobie pomyślałam, że nie całkiem znów o to chodzi. Przeszłości się nie wyprzemy, ona na zawsze pozostanie z nami. Chyba chodzi o to, by wracać do niej we wspomnieniach bez lęku. Kiedyś napiszę o swoich rozliczeniach z nią (wszak jestem w połowie DDA), teraz tylko powiem, że zaakceptowałam ją, zrozumiałam i nie budzi ona już we mnie żadnego sprzeciwu ani żadnych negatywnych reakcji. ból duszy -> nie mogę oprzeć się wrażeniu, że mylisz sprawę molestowania z nieumiejętnością panowania nad sobą Twojego partnera. Wiem, że obydwie nie są do zniesienia, ale mechanizmy działania są zupełnie inne. zabita -> tu piszą wyłącznie Ludzie. Twoja opinia jest krzywdząca dla innych dziewczyn , które tu się udzielają :O zona31 -> \"dokładnie nad tym się zastanawiałam co jest ze mną nie tak...\" - \"a ja potem zachodzę w głowę co znowu zrobiłam nie tak...\" DLACZEGO?? Dlaczego jesteś nastawiona jak kamerton na faceta? Co może być z Tobą \"nie tak\"? Chyba tylko to, że wciąż jesteś gotowa tańczyć tak jak Ci zagrają. Ten czy drugi czy następny. A gdzie w tym wszystkim jesteś TY? Jak chcesz mieć TY? :) 4U -> tak trzymać, wódki jej polałabym własnoręcznie, gdybym nie wiedziała, że preferuje piwko ;) Tylko z jednym się nie zgodzę - z Twoją odpowiedzią dla ktoś: \"On nie odszedł, bo ja jestem gorsza, on odszedł, bo jestem inna.\" On odszedł bez względu na to jaka byłaś Ty czy Ktoś. On odszedł, bo taka była jego wola, kaprys, szleja pod ogonem czy cokolwiek innego. Przestańcie cudze decyzje wiązać ze sobą!! I to, że wrócił, bo \"byłaś lepsza\" - to bzdura wierutna! Wrócił, bo na tą chwilę było mu tak wygodnie, kochane rybeczki :O glicynia -> \" Może właśnie niepowodzenia w znalezieniu kogoś pomału obniżały moją samoakceptację, Widocznie muszę się zmienić by ktoś mnie zechciał?\" , \"Mam sobie powtarzać, że ja jestem dla siebie najlepszą przyjacółką - przecież to oczywiste, przecież to wiem, ale od życia oczekuję czegoś więcej - dawania i brania, wymiany!\" , \"Miałam cichą nadzieję, że kogoś spotkam, ktoś mnie wesprze ale nie robiłam nic w tym kierunku... A jak tego czasu jest dość, jest go tak dużo, że masz już dość siebie samej bo tylko ty i ty i ty i nikt więcej? \" Dlaczego jest Tobie źle z sobą samą? Zastanów się. Z Twoich postów wynika, że Ty nie wyobrażasz sobie życia w pojedynkę, bez kogoś u boku. Mówisz o wymianie... ale jakoś tak to widzę, że liczysz wciąż na wsparcie. Jesteś kobietą-bluszczem? A zastanawiasz się czasem nad tym CO Ty możesz dać?.. Jesteś niepogodzona ze sobą, masz okropne zdanie o samej sobie. W takim stanie jesteś łatwym łupem dla kolejnego toksyka :O Zgodzę się z yeez - jesteś zmęczona. Samą sobą?.. \"Widocznie muszę się zmienić by ktoś mnie zechciał?\" NIE! Żebyś Ty sama siebie jeśli nie pokochała, to chociażby polubiła :)
  10. Jakaś prowokacyjka to musi być, drogi \"LUK_29\" :) Dżonka pojawiła się na topiku całkiem niedawno,, pisząc, że nie wie co ma zrobić, bo jej uczucie wygasło, że mąż wciąż obarcza ją winą za wszystko, że nie widzi nic dobrego w mężu i nie może go znieść, wręcz się go boi - dostała nast. rady: cztery umowy: Dżonka. no przelało się po prostu w Tobie. I dobrze, bo ilez można. Niby można do bólu, upodlenia, masakry, tylko po co? Jeśli nie możesz znieść, jesteś głucha, po prostu posłuchaj tego najsilniejszego głosu swojej duszy. Jeśli ona mówi Ci, że czas zakończyć ten masakryczny pojedynek - odejdź. siódemka7: Czytam i pięść mi się \" zaciska \" ale w tej walce nie chodzi o siłe fizyczną , wygra ją każda z Was od momentu kiedy zacznie walkę o samą siebie a to już zaczęłyście pisząc tutaj , przełamując \"coś\" w rodzaju ~ wreszcie opowiem o tym komuś , chcę i potrzebuję pomocy i zmiany dotychczasowego \" życia \" i uwolnienia się od cierpienia. Nikt nie ma prawa Was poniżać , bić , wyzywać , poszturchiwać znęcać się nad wami. ... Nie pozwólcie sobie wmówić że to WASZA wina za czyjeś kretyńskie zachowania lub ataki agresji w stosunku do was samych.... ból duszy: Dzonka:jak juz nic nie czujesz to znak zeby odejsc...sytaucja kiedys powróci....po co sie meczyc??bo tak on chce?bo miał przebłyski i dobry stał sie na chwile- bo sie przestarszył ze sam bedzie... enia1: BADŹ konsekwentna w tym co robisz Nie daj sobie nic wmówić, zwłaszcza winy Nie musisz się do niego przytulać jeśli nie masz na to ochoty... to co on mowi to manipulacja. Myśli że słowami cię urobi. I pewnie nie raz to robił. Jak doprowadził cię do stanu że jesteś zła i smutna, to musi ponieść konsekwencje że nie chcesz się do niego przytulić. Oni muszą się nauczyć że o relacje w związku oni też muszą dbać ... nie tylko my. Uważasz, że TE właśnie rady w TAK KRÓTKIM CZASIE zrobiły z twojej żony \"potwora\"?? :D yeez, \"dziewczyny czesto widzicie w moich slowach agresje ale mylicie ja ze zdecydowaniem\" - samo sedno :). Net nie przekazuje mimiki, barwy głosu, dlatego też ostre słowa są odbierane w sposób dwojaki przez tych na początku, w środku i tych przy końcu Drogi. A Studium Yeez się nie podejmę : nie mam dostatecznej informacji, nie jestem psychologiem i z czasem też u mnie nie bardzo, a przede wszystkim ja was lubię wszystkie czytać (nie oceniając!) i analizować wasze przemyślenia (najczęściej z drugą moją przyjaciółką, która już tu nie pisze - jej łatwiej mówić o swoich problemach poprzez pryzmat innej osoby, wtedy znajdując podobieństwa, poddaje kwestię ocenie, wtedy ma do niej dystans i może spokojnie ją analizować... tak, jakby ta kwestia jej nie dotyczyła. W sumie o to właśnie się martwię, że nie ma odwagi stawić temu czoła, tkwiąc na etapie teoretycznym, jeszcze nawet nie w pobliżu rzekomego \"płotu\" :) Wielkie dla wszystkich ! I do następnego
  11. yeez, żadnej niekonsekwencji :) postawę \"nie godzę się na to\" radziłam wypracować i stosować wobec toksycznego partnera. Uważam, że jeśli robisz tu \"studium Kormorana\", negujesz jej rady, stawiasz jej granice, to uważasz ją za osobę toksyczną, a siebie - za poważną i nieomylną terapeutkę? :O Nie chciałabym, byś odniosła wrażenie, że najeżdżam na Ciebie, chciałam jedynie przekazać, że na swojej drodze życia mamy do czynienia z różnymi przekazami, czytamy, słuchamy i przerabiamy je, biorąc dla siebie to, co do nas przemawia i odrzucamy to, co wydaje się nam nie do wykorzystania; jednocześnie nie traktujemy żadnego z tych przekazów jako słów wyroczni czy prawdy ostatecznej. Na tym topiku jest jak w życiu - ktoś czyta i się zastanawia nad słowami tej czy innej uczestniczki, a ktoś omija łukiem czyjeś wypowiedzi. I uważam, że to jest OK. Każda dokonuje zmian w swoim tempie, w swoim czasie, w swój sposób, a wariantów jest tak wiele... :) Miłego weekendu wszystkim wam życzę
  12. Witajcie Zaglądam do was od czasu do czasu i ... - 4U - wiesz, roześmiałam się w głos, przeczytawszy Twoje \"Co jeszcze brakuje w tym molestowaniu, żebyś słonko, powiedziała dość.\" Wróciło echem ;) - Kormoranie, cytat o pomocy dla przyszłego motylka jest świetny, ale wracamy tylko do tego, że każda z dziewczyn ma swój czas i swoje tempo \"wyklucia się\", a więc, żadne kopniaki czy cięcia na nic, wszystko się musi toczyć własnym trybem w każdym osobnym przypadku. Fakt, że ostatnio często natrafiam tu na zbyt ostre oceny działań czy raczej ich braku nie zmienia jednak innego faktu - a mianowicie tego, że nikt tu nie neguje osoby, żadnej osoby z problemem, jedynie neguje ten właśnie brak reakcji. \"On mnie sponiewierał, zwyzywał, zdeptał, zniszczył - a ja jednak nie wiem czy nadal mam z nim być\" - tak, negacja takich bezradnych postaw jest IMHO jak najbardziej na miejscu. - yeez , zgadzam się całkowicie z koniecznością praktycznego wprowadzenia negacji do życia (!), nie teoretycznego \"nie podoba mi się to\", ale stanowczego \"nie godzę się na to!\". Jeśli mogę prosić, nie neguj ;) tak bardzo postów Kormorana, bo przypominają mi się czasy Huny i Pozycji, które wiele krzywdy wyrządziły dla dziewczyn obecnych na tamten czas i dla następnych dziewczyn, które dopiero weszły w temat, a zamiast azylu znalazły wojnę regularną niby to w obronie ich interesów, a tak naprawdę dlatego, że ktoś kogoś ścierpieć nie umiał i zamiast omijać posty szerokim łukiem zaczął wszystkie tu \"uświadamiać\". Trzymajcie się, kochane! Trzymajcie się rozsądku i tego co dla was dobre. DLA WAS , a reszta niech radzi sobie jak umie :)
  13. 4U, brakuje mi emotki [rzęsiste brava] ;) Najcenniejsze zdanie - dla mnie - to \"Teraz już jakoś mało obchodzi mnie co on o mnie sobie myśli.\" Jeszcze trochę drogi przed Tobą, aż do zdania \"W dupie mam jego zdanie na mój temat\". Ale przejdziesz, spokojnie, we własnym tempie. Nie ma na tej drodze żadnych ograniczeń czasowych i norm zaliczeniowych. Jesteś mądrą kobietką :) renta, masz problem. Ze sobą. Jeśli tak drażnią cię posty 4U, omijaj je szerokim łukiem. Nie pomagasz. Dołujesz. Dajesz kolejnego kopniaka, kiedy nie ma takiej potrzeby, dajesz kopniaka mocniejszego, po którym łatwo się przewrócić. Poza tym, dlaczego dla Tupty wybrałaś sinusoidę? A jeśli jej lepiej jest żyć wg linii przerywanej, gdzie kreska oznacza radość z własnych osiągnięć, a przerwa - okres spokoju wewnętrznego, to co? Nie może tak żyć? Bo co, wg ciebie \"nie może tak być\"?? Nikt nie jest wyrocznią w sprawie innej osoby, nikt nie ma prawa osądzać inną osobę, która przychodzi tu z problemem, nawet jeśli tkwi w nim i 10, i 15 lat. Terapię szokową może przeprowadzać specjalista, pod okiem którego osoba ta się znajduje. Pisanie o tym, co jest dobre \"dla każdego\" na własnym indywidualnym przykładzie mija się z celem. casablancas , bardzo wielu \"podczytuje\" ten temat, psychologowie polecają go swoim pacjentom :), z czego wniosek - bardzo pomaga, każdemu w inny sposób, każdy wynosi z niego to, czego potrzebuje w danej sytuacji na konkretnym etapie swojego życia i rozwoju. Ola, strach nie jest Twoim bliźniakiem, jest rzeczą obcą, implantem, któremu pozwalasz w sobie mieszkać i którego żywisz świadomie. Ty bez strachu potrafisz bardzo dobrze funkcjonować, on bez ciebie zginie. Przyjrzyj się : traktujesz go jako część siebie, ale on odzywa się dopiero wtedy, kiedy TY mu na to pozwalasz. W pierwszej części tematu dziewczyny dużo pisały o tym radzić sobie z emocjami, jak kierować swoją świadomością.
  14. Witajcie, dziewczyny. Przepraszam, że tak chamsko władowałam się z pytaniami do Tupty i nawet się nie przywitałam :) Podczytuję was bardzo okazjonalnie z barku czasu i powodów wiadomych. Kiedyś pisałam na starym topiku, gdzieś w okolicy 8 - 10-j strony, sprawa dotyczyła mojej serdecznej koleżanki (ma się dobrze, buduje nowy związek, czasem znów robi za adwokata diabła, ale trzymam rękę na pulsie ;) ) Renta, bardzo lubiłam czytać Twoje posty, zdecydowane, krytyczne i konkretne.Tym razem odniosę się do Twojej przedostatniej i ostatniej wypowiedzi. To prawda, że czasem trzeba wylać kubeł zimnej wody i potrząsnąć osobą, kiedy widzisz z dystansu, że pakuje się w kolejne g**no. Ale na Boga, dlaczego w tak drastyczny sposób?? Nie wolno dziewczynie molestowanej przez całe życie wybijać gruntu spod stóp! Cieszy to, że Twoja córka zdaje sobie sprawy z manipulacji i broni się przed nią, ale nie jest chyba już w wieku 3-ch i 7-miu lat, jak dzieci Tupty?.. One nie są na etapie oceniania, one są na etapie, kiedy działać ma formułka \"mama+tata\" i już. Dla nich slowo \"manipulacja\" jest pustym dźwiękiem. I to, że Tupta wyjaśni, że nie chce być z ich tatą z takich a takich powodów, nie odniesie żadnego skutku. Bo nie zrozumieją. Poza tym, wcale takie pewne nie jest, że nie chce. To ona ma najpierw zdecydować czego tak naprawdę chce, bo tu sytuacja wygląda tak, że wszyscy chóralnie namawiamy ją do złożenia pozwu o rozwód (ja dodatkowo od roku chyba - o alimenty i rozdzielność majątkową), a Tupta się broni. Ona wszystko rozumie. Teoretycznie. Ale praktycznie - ani du-du. Ona zwleka i czeka. Czeka na to, że być może się zmieni, być może doceni, być może zrozumie... Bo cale życie żyla \"pod przewodnictwem\" matki, po czym pałeczkę przejął mąż. I też sprostał wymaganiom: Tupta jest nadal nic nie warta, Tupta jest nadal głupia, Tuptą nadal można pomiatać, bo dokładnie wiadomo i sprawdzono przecież X razy, że zakochana Tupta przyjmie go z powrotem, będzie się jej wydawało, że na jej warunkach, ale... przecież jest się mistrzem manipulacji, prawda? Poradzi sobie koleś po raz kolejny, ma wprawę, ma taki styl życia i nie ma powodu się zmieniać, bo i po co? Przecież tak jest dobrze: Tupta jest wiecznie w odwodzie, on robi co chce - szafa gra! On na dzień dzisiejszy nie jest nawet pewien czy będzie z tamtą panią czy nie, czy kocha ją czy nie, a już Tuptę obrobił i zostawił w odwodzie na wszelki wypadek, poczeka, nie tyle czekała, a jak się zjawi i odegra scenkę \"mężuś marnotrawny\", to przecież przyjmie go jak amen w pacierzu, nie ma innej opcji. Tylko kto robi wódę z mózgu dzieciom? Bo jak dotychczas, to ON jest mężem, a pani - niewiadomo kim. Może być kolejna pani i jeszcze kolejna... Tupta, jeszcze słówko do Ciebie: i zobacz, dał radę z dwójką dzieci, prawda? Tylko co się stało z postanowieniem \"Nie dopuszczę do tego!\"? Przenosiny to bardzo dobra sprawa. Ty NIE MOŻESZ GO WIDZIEĆ. I powtórzę to, co powtarzam za każdym razem: wasze stosunki ograniczają się do rozmów o alimentach i dzieciach. Koniec. Kropka. Co mu, jak mu, z kim mu - nie Twoja broszka. Jesteś Ty i dzieci. I jest on. Dwa światy równoległe, czasem przecinające się ze względu na potomstwo. Inaczej będziesz robiła za frygę nie wiem jeszcze ile lat. Daj cynk jak będziesz mogła rozmawiać, naprawiło mi się :) Trzymajcie się , dziewczyny! Nie ma takiej rzeczy, której facet nie potrafiłby sknocić, a baba naprawić :D
  15. Tupta, do tablicy! :D Nie mam teraz możliwości \"molestować\" Cię telefonicznie. Więc, uspokój mnie wreszcie, że zadbałaś dziś o dzieci i o siebie.
  16. Tupta, dziś czwartek. Czy pozew został złożony?
  17. cztery umowy :) Odpowiem inną anegdotką: partia szachów. W pewnym momencie jeden z graczy mówi: - Ależ tak się nie gra! Zabiorę Ci tego króla! Drugi na to: - To co? Ogłoszę republikę i będę grał dalej! 1. Nie bądź drugim graczem, odłóż szachownicę. 2. To nie znaczy, że pierwszy gracz wie lepiej. Chodzi tylko o to czy CHCESZ grać w porąbany sposób. 3. Jeśli teraz zdecydowałaś, że już nie chcesz, to gówno Cie obchodzi gracz, szachownica i zasady nie Twojej gry. I tego się trzym ;) PS. Wczoraj źle tłumaczyłam o tych skrzyżowaniach i wspólnych odcinkach drogi. NIE JESTEŚ WINNA, ŻE ON CHODZI ZYGZAKIEM, ani tego, że chciałaś widzieć inaczej.
×