Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

nie całkiem blondynka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez nie całkiem blondynka

  1. nie całkiem blondynka

    Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...

    To piękna piosenka, Paulinko :) i dziś mogę jej słuchać bez wewnętrznej goryczy - ze smutnym uśmiechem, pogodzona z tym, co się stało http://www.youtube.com/watch?v=gAuE7nBJE3U Wszystkim wam życzę wyjścia z tego impasu, dla waszego dobra. Zasklepianie się w bólu i rozpaczy wpływa bardzo niekorzystnie na nasze zdrowie i odbiera nam energię życiową, narzuca myśli o ... Życie jest darem. Dostaliśmy go za frico. I powinniśmy go spożytkować jak najlepiej - z korzyścią dla siebie i swoich bliskich. Każdy z nas jest tylko częścią wielkiego planu, którego nie potrafimy okiełznać, dysponując zaledwie 5-7% naszego umysłu. Ale jesteśmy tylko malutkim elementem zamysłu Boga czy Absolutu - jak kto chce, tak nazwie. Pojawił się tu ciekawy link dot. wędrówki dusz. Można wierzyć albo nie wierzyć w reinkarnację, ale... gdybyśmy poddali się np. hipnozie regresywnej i ktoś pokazał nam naocznie nasze poprzednie wcielenie - poczulibyśmy napewno coś znajomego. Bo to byliśmy my. A gdyby tych wcieleń było 5? 10? 20?.. Ja wierzę w to, że dusza jest nieśmiertelna i odradza się wielokrotnie by uczyć się na nowo, dobierać sobie to, czego nie zaznała jeszcze, by... stać się DOSKONAŁĄ.Dlatego nie posiada pamięci o poprzednich wcieleniach, inaczej nauka byłaby niemożliwa. Ja wierzę w to, że każdy człowiek jest istotą energetyczną. Nasze myśli, emocje, słowa mają energię, dlatego trzeba bardzo rozważnie ich używać. Ja wierze w moc pozytywnego myślenia i prawo przyciągania, w to, że każdy z nas potrafi układać swój los, a to, co nas spotyka na drodze życiowej, nie dzieje się bez powodu - służy naszemu samodoskonaleniu się, jeżeli potrafimy wyciągnąć właściwe wnioski. Tak naprawdę człowiek, źle wykorzystując wolną wolę, sam siebie ogranicza. Zamykając się na świat, szkodzimy przede wszystkim sobie - nasza energia wewnętrzna blokuje się i jak skutek, pojawiają się choroby http://www.aquarius.4me.pl/czakry.html Tyle w tym temacie jest postów o braku sprawiedliwości... Ale gdybyście zdobyli na dystans - zobaczylibyście, że powinniśmy być wdzięczni za to, co dane nam było doświadczyć. Być może, niekiedy krótko, a JEDNAK! Miłość, macierzyństwo, partnerstwo, spełnienie... Mieliśmy jednak w życiu to coś, za co powinniśmy być wdzięczni. Podrzucę wam jeszcze jeden filmik - gdybyście mieli półtorej godziny wolnego czasu, to bardzo polecam :) Sama nie lubię komercyjnego podejścia w amerykańskiej produkcji, ale pomijając lukrowany styl reżysera, wiele z niego można wziąć dla siebie http://www.kino.pecetowiec.pl/video/4370/Sekret--Secret-Lektor-PL A ja się pożegnam z wami na miesiąc albo trochę dłużej, bo jadę załatwiać pozostałe zaległe sprawy po mamie i proszę jedynie o to, byście byli otwarci na nowe doświadczenia, byście wyzbyli wszystkiego co negatywne i co przeszkadza i uprzykrza wasze życie - osądzania, nietolerancji, zgryźliwości i ogólnie mówiąc złośliwości :) Jeśli tu na forum nie można napisać otwarcie tego, co się myśli i jak się postrzega świat, to ... Życzę wszystkim wytrwałości przede wszystkim i powrotu do siebie, jakim w istocie się było.
  2. Pożegnam się z wami, piękne, na miesiąc albo i dłużej, zależy jak mi pójdzie załatwienie spraw urzędowych w miejscu zamieszkania mamy... Dziękuję za wszystkie opinie w sprawie mojej przyjaciółki. Nic na siłę :) Być może, dobrze składa się, że teraz będzie miała czas na samodzielne zastanawianie się nad tym co dalej i jak... Tak widocznie być musiało. Dziękuję tez za opinie o moich postach w tym temacie - jestem jaka jestem, nic nie udaje i nie bywam nikim innym niż jestem :) , pisze jak czuję i tyle. Krytyka jest dobra, kiedy jest konstruktywna. Wtedy można wyjaśnić swoje stanowisko, odnieść się do fragmentów wypowiedzi i dokładniej wytłumaczyć jak myślę i na czym się opieram. Zarzuty w stylu "nie udawaj takiej mądrej" pozostawię bez komentarza, bo ani nic nie wnoszą do tematu, ani do mnie nie trafiają. Co wiem, to moje :) i dzielę się tym z wewnętrznej potrzeby. A co dotyczy przyjaciółki - to nie było "uszczęśliwianie na siłę", tylko jej wyraźne wołanie o pomoc. Dziekuję , Anna66. "Jest to związane z poczuciem tożsamości osoby współuzależnionej jako kobiety, gdzie głębokie przekonanie „wartościowa kobieta to taka, co ma męża (partnera)” przechodzi w „ja jestem kobietą, która powinna umieć utrzymać przy sobie męża”" "Natomiast rezygnacja z tych potrzeb wywołuje silny lęk i poczucie bezsensu życia. " To był strzał w dziesiątkę Dla wszystkich - wielkie i POWODZENIA NA WYBRANEJ DRODZE DO SZCZĘŚCIA!
  3. :O Po prostu szukam jakiegos bodźca, bo to naprawdę przyjaciółka, nie psiapsiułka od pierdół. I szkoda patrzeć, że po tym jak zaszła dość daleko, określając warunki brzegowe i zdobywając się na wypowiedzenie np. "nie", co było nie do pomyślenia kiedyś, znów robi wyuczony "w tył zwrot", po raz kolejny dostosowując się do ... Dzieki, yeez, za komentarz.
  4. "Cóż tyle razy juz tu powtarzalysmy Blondi, ze zmienic mozemy tylko siebie, swoje myslenie i swoje zachowanie a ty jeszcze pytasz jak swoja przyjaciolke zmusic by zrezygnowala z parcia na zwiazek ktory ja wykancza, ktory powowduje u niej zle samopoczucie?" Ja nie całkiem o to się pytałam, yeez. Ty to wiesz i ja to wiem, i nie mam zamiaru wpływac w jakikolwiek sposób by z czegos zrezygnowała. Chciała wsparcia i go dostawała, ale ... nie wiem tak naprawdę ile z tego brała... Nie wiem JAKIMI SŁOWAMI jeszcze po wszystkich naszych rozmowach, czytaniu i omawianiu tego tematu, debatowania nad książkami przemówic by wreszcie zwróciła uawgę na siebie. Nie o to przeciez chodzi, że bedzie mi miała coś za złe...
  5. "Gdybym nic nie wymagała i wszystko robiła sama to po co byłby mi partner na stałe?" allina, nie wiem :D Potrzebny Ci partner, by wymagać coś od niego? To jaki to partner w takim przypadku?.. "...może nic silniejszego nie będzie potrzebne - to zależy jednak od sytuacji w domu." To zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. To Ty musisz pracowac nad sobą, nad swoimi reakcjami, nauczyć się opanowywać destrukcyjne emocje, za pomocą specyfików lub własnej woli :)
  6. allino, napisałam jak napisałam, bo osobiście nie cierpię, kiedy ktoś - nawet osoba mi bliska - załatwia coś za mnie albo w mojej intencji. Czuje się wtedy z jednej strony jakby ubezwłasnowolniona, a z drugiej - nie chcę tego od nikogo z tej racji, że też za nikogo nie mam zamiaru nic odwalać. Tak jest wygodniej, rozumiem, ale to rodzi swego rodzaju zależność i naprowadza na myśl, że w związku partner może Cię postrzegać jako osobę nie w pełni sobie radzącą, szukającą właśnie takiego silnego macho, któremu w zamian wybaczy wiele... Czasem musimy sie dostosowywać do różnych sytuacji ze względu na... ale najważniejsze uważam nie robić przy tym nic wbrew sobie, bo najgorsze kompromisy to są te zawarte ze sobą właśnie.
  7. :D Aaaa, to już wiem. Co do reszty... cóż, każdy widzi inaczej
  8. nie całkiem blondynka

    Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...

    Na dobre rozpoczęcie dnia http://www.youtube.com/watch?v=bgeVerGplEU&NR=1 Life is Wonderful Tłumaczenie trochę pokręcone, ale innego nie znalazłam. Potrzeba wyciągnąć szyje,aby zbudować to Potrzeba dwa podłoża by napisać opowieść Potrzeba jajka by była kura Potrzeba kury by było jajko I tak bez końca Potrzeba myśli by wyrazić słowo i slow by stworzyć akcje i odrobinę pracy by działało Potrzeba dobra by moc cierpieć Potrzeba zła dla satysfakcji Zycie jest cudowne... Zycie pędzi pełnym kołem... Zycie jest cudowne... Potrzeba nocy by zaświtało słonce i dnia byś zaczął ziewać, bracie Potrzeba starości by zbudować młodość Potrzeba mrozu by poznać słońce Potrzeba właśnie tego by mieć to inne Nie potrzeba czasu by się zakochać Lecz potrzeba lat by wiedzieć co to miłość Potrzeba strachu żebyś zaufał Potrzeba tych łez byś zardzewiał Potrzeba kurzu by go sprzątnąć Zycie jest cudowne... Zycie pędzi pełnym kołem... Zycie jest cudowne... Tak jest... Potrzeba ciszy by usłyszeć głos Potrzeba strat zanim to znajdziesz Potrzeba drogi by wyruszyć donikąd Potrzeba impulsu byś zaczął się troszczyć Potrzeba przepaści by zdobyć szczyt Zycie jest cudowne Zycie pędzi pełnym kołem Zycie jest cudowne Zycie ma miele znaczeń Zycie jest cudowne Zycie jest cudowne To takie piękne Pędzi pełnym kołem To takie piękne... :)
  9. nie całkiem blondynka

    Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...

    Ach, jeszcze miałam nawiązać do tego, co mam w stopce. Jej treść nie jest jednoznaczna, była stworzona na potrzeby topika o kobietach molestowanych i w zasadzie nawołuje do samookreślenia się, samoświadomości, stawiania wyraźnych granic, dążenia do rozwoju itd. W życiu, niestety, są rzeczy nie do przeskoczenia i głupio by było porywac się z motyką na słońce, swoje szanse zawsze trzeba dokładnie zważyć, bo można łeb rozbić, starając się dokonać rzeczy niewykonalnych i załamać się pod ciężarem poczucia winy, że ich nie dokonaliśmy.
  10. nie całkiem blondynka

    Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...

    Witajcie w Nowym Roku. Zaczął się parszywie: wczoraj zmarł kuzyn mojego męża. 40 lat. Marskość wątroby. Tydzień w szpitalu. Koniec. Nie będę pisała o Świętach, bo jakos wszystko zostało przyćmione. Może to i lepiej... Czasem mam tak, że coś przeczytam - i po chwili uczestniczę w rozmowie o tym, co czytałam. Albo na odwrót, o czymś rozmawiam, a po krótkim czasie o tym właśnie czytam. Zdarza się wam też? Dziś jak na zawołanie po przeczytaniu zaległości topikowych natrafiłam na 3 cytaty autorstwa Hsin Hsin Ming: "Jeśli pragniesz jasno ujrzeć prawdę, porzuć to wszystko, co jest za lub przeciw." "Ciągłe wpadanie w swe "lubię", "nie lubię" jest chorobliwym nawykiem umysłu." "Gdy Jeden Umysł trwa nieporuszony, nic na tym świecie zranić cię nie może." Tak że proponowałabym oceniać słowa, a nie ludzi i nie brać tak zaraz wszystkiego do siebie :) Marina pisze o swoim odbiorze, swoich przeżyciach, więzi z Bogiem - OK, ja nie mam pojęcia o takich przeżyciach, nie jestem wierząca, mogę w cichości własnego pokoju pokręcic nawet palcem wskazującym przy skroni... ALE! Nie napiszę nigdy o tym, że żyje np. ułudą czy bładzi, czy jest nawiedzona, bo ... cośtam-cośtam. To jej życie, jej relacje, jej teorie i oceny, nie maja ze mną nic wspólnego, moge to przeczytać aczkolwiek nie muszę, mogę też prześlizgnąć się wzrokiem, prawda? Tak samo gdybym zaczęła tu pisać o losie i wpływie na niego obciązeń karmicznych, zakłoceniach i blokadach w przepływie energii, to samo mogłaby zrobić Marina, ale sądzę, że też nie brałaby tego do siebie, bo nikt nikogo do niczego nie namawia i nie nawraca do jedynie słusznego sposobu przeżywania żałoby czy pojmowania odgórnego planu Stwórcy. A co do ubogich duchem ;) cóż, być może, jeśli za pewnik przyjmuje się istnienie Boga. Ja to tak odebrałam właśnie. Ponieważ dla mnie to pewnikiem nie jest, to i tych słów do siebie nie wzięłam. W temacie bytu (a to też niemało ważne!) mogę powiedzieć, że jeśli sytuacja po pierwszym kwartale się nie poprawi i nie odzyskamy płynności finansowej, firmę trzeba będzie zamknąć, 40 ludzi pójdzie na zieloną trawkę, a nasze perspektywy będą wyglądać dość marnie, jak i wszystkich innych, którzy osiągnęli wiek w granicach 40+vat :O Kto nie zauważa, że kryzys wypłukał gospodarkę z żywych pieniędzy, w czym największy udział ma przerost nadbudówki nad sektorem produkcyjnym - no to nie wiem w jakiej branży działa... mimo to życzę powodzenia. Rozpisałam się potwornie, ale chciałam wam jeszcze podrzucic w ramach odetchnięcia i zajęcia umysłu czymś innym: co nam wróży ten rok 2010 - można znaleźć nawet odniesienie do dnia swoich urodzin http://www.horoskopy.moje.pl/ Powodzenia, wytrwałości, pomyślności i wyjścia z bólu i stagnacji życzę wszystkim uczestnikom tego tematu!
  11. Witajcie, piękne :) Życzę Wam wszystkim i nie tylko w tym roku życia w zgodzie ze sobą, trafnych wyborów, owocnej pracy nad sobą i niepohamowanego pędu ku lepszemu Kore, to jest Twoja subiektywna wizja zdarzeń. Niedopowiedzenia też zawsze mają miejsce, jak i to, że nie każdy mężczyzna potrafi przyjąć pomoc kobiety. Zrobił jak chciał/potrzebował. Być może, po prostu potrzebuje czasu, by dojść do ładu ze sobą.
  12. nie całkiem blondynka

    Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...

    "Chciałbym Wam życzyć pogodnych i radosnych świąt, ale wiem że były by to życzenia ironiczne, bo czym się cieszyć, z kim się cieszyć i dla kogo się cieszyć..." Samotny, masz dzieci. Dla nich okres Świąt jest oczekiwaniem na cuda. Są z Tobą = nie jesteś sam. Zafunduj im Święta z prawdziwego zdarzenia. Przez ból, przez łzy, przez niemoc... Dla mnie te Święta tez będą smutne - bo pierwsze bez mamy. Dziś mija pół roku... Ale mam męża, mam syna i nie mogę (i już nie chcę) dalej tkwić w rozpaczy, która odbiera mi siły i chęć do życia. Odejdę ja - i co? Zostaną dwie kolejne nieszczęśliwe istoty... Te pierwsze Święta BEZ będą trudne. Ale trochę radości może przynajmniej na kilka chwil rozjaśnić naszą otchłań. Dlatego przesyłam dalej kartkę, którą dostałam od przyjaciółki - chcę podzielić się z wami też odrobiną radości http://www.jacquielawson.com/preview.asp?cont=1&hdn=0&pv=3169996 Trzymajcie się, kochani.
  13. Ada, jeśli nie masz całkowitej pewności, że CHCESZ zrobić tak, a nie inaczej, bo to dla Ciebie będzie dobre - nie rób na razie nic :) Tango jest cudne - wzruszające http://www.youtube.com/watch?v=dBHhSVJ_S6A&feature=related i zmysłowe http://www.youtube.com/watch?v=E6VvR3hkePI&NR=1 Dostałam przepiękną kartkę świąteczną i chcę wam wszystkim ją też przesłać: http://www.jacquielawson.com/preview.asp?cont=1&hdn=0&pv=3169996 Wszystkiego najlepszego, dziewczyny - w Święta, w Sylwestra i każdego kolejnego dnia!
  14. Ewo, no cierpliwość (a raczej wyrozumiałość dla nieświadomych własnych niedociągnięć) chyba się skończyła :) Za chwilę będziesz musiała przedłożyć tu deklaracje podatkowe i świadectwo pracy, tudzież bić się w piersi, udowadniając na piśmie, iż teraz jesteś gotowa zawrzeć pełnowartościowy związek z równie świadomym siebie facetem ;D (on też chyba będzie musiał wykazać się dojrzałością, odpowiedzialnością, udowodnić rzekome uczucie i... nie wiem co jeszcze). Fajnie było czasami, ale na razie biorę time out. Pozdrowienia od 4U, chwilowo pozbawionej netu. I do lepszych czasów :)
  15. Dlaczegoś mam wrażenie, że gonimy w piętkę :D "czy kobieta jest zmuszna do bycia na utrzymaniu meza ? co ja do tego sklania ? i czy to co ja sklania usprwiedliwia ja bycia na utrzymaniu meza ?" A "usprawiedliwia się" winny. "I co z tego, ze meza stac na utrzymywanie zony ? jego moze stac na utrzymanie i trzech rodzin....ale to kobieta wybiera uzaleznienie finansowe i ponosi konsekwencje" Dwie pozostałe rodziny się nie liczą :P , a taki układ zazwyczaj wybiera się wspólnie. Jeśli nie - to jest to przymuszanie i o żadnym wyborze ze strony kobiety nie może być mowy. Do jutra, piękne :)
  16. JR, zgadza się. Kobieta w takim związku jest notorycznie tłamszona, jej poczucie własnej wartości jest zerowe. Więc, kiedy ma się zdecydować i odejść, często ponosi odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale i za dziecko. A co, jeśli zwyczajnie nie będzie miała mu dać jeść?? Przecież mieszkanie i nowa praca nie pojawią sie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki :( Dobrze, jeśli rodzina pomoże, a jeśli nie ma takiej opcji?.. Między teorią a praktyką często leży przepaść ...
  17. Yeez, ja nie bardzo rozumiem dlaczego wszystko ma być rozpatrywane w kategorii winy. ja sama przez prawie 3 lata byłam na utrzymaniu męża. On pracował po 12-14 godzin, młody nam się urodził, owszem, mogłam wrócić do pracy, ale całe wynagrodzenie wydawałabym obcej pani, która by mi dziecka pilnowała. Sens?.. Zadnego. To był układ, na którym wszyscy zyskali. Dlaczego niby mam się poczuwać do winy?.. A wiesz ile rodzin żyje w ten sposób? Dlaczego żony mają się obarczać winą za to, że męża stać na to, że one nie pracują, a im sprawia frajdę zajmowanie się domem, dziećmi itd? Pomyśl, yeez, że tu mówimy o związkach z zaburzeniami.Ale te zaburzenia/obciążenia nie są widoczne od zaraz. Musi upłynąć czas, by się ujawniły, a i to nie każda kobieta jest wyczulona na tym punkcie. Piszesz "kazdy ma swoja wole, swoje zasady, swoje standardy, to co moze przyjac a co nie." Czy będzie dla Ciebie wielkim odkryciem, że nie każda tak ma?.. Że dziewczyna zaciukana i systematycznie pozbawiana poczucia własnej wartości da się poćwiartować za ochłap uczucia, którego nie miała w domu rodzinnym? Ty podjęłaś ten wątek (za co jestem Ci niezmiernie wdzięczna), a teraz mówisz "nie mozna wszystkiego tlumaczyc uspieniem, lekiem, strachem, wspoluzaleznieniem"... Wyobraź sobie, że spotyka się para: on silny i władczy, darzący dziewczynę sympatią [tyran i despota], ona łagodna i uległa [zahukana i pozbawiona poczucia własnej wartości]. Dwoje ludzi, odbierających siebie na zasadzie lustra - jak w krzywym źwierciadle... Rozwój tego związku jest oczywisty dla nas, nie dla nich. I niech będzie chwała temu, kto wymyślił internet - dzięki niemu właśnie kobiety mają szansę na to, by dowiedzieć się więcej o sobie, na naprawę swojego życia. PS. Pozdrowienia od 4U chwilowo pozbawionej netu - jest OK :)
  18. PS Casta, reklama faktycznie jest relaksująca, wyciszająca :) I na dobry początek dnia macie trochę klasyki: http://w809.wrzuta.pl/audio/0wew0Ijf6w1/led_zeppelin_dyer_maker
  19. Witajcie, piękne :) Casta, jak ładnie Ci w czerni! Duży buziak za te słowa "Gdybym ja przeczytala cos takiego, gdy pierwszy raz tu zajrzalam, to albo bym sie załamalai uznala, ze rzeczywiscie cos ze mna nie tak, albo bym tu wiecej nie zajrzala." O tym samym myślałam, kiedy pisałam wczorajszy post. Nie o krytykę osób chodziło, tylko o formę wyrazu (forma też jest ważna, nie mniej od treści, kiedy dotykamy delikatnych spraw). Jeśli kogoś coś ubodło - jako potwierdzenie dobrych intencji :) Często, czytając ten temat, jakby widzę te nowe dziewczyny - wrażliwe, niepewne, zaszczute, przyjmujące wszystko do siebie, bo wkodowuje im się , często od maleńkości, wiele nieprawdziwych okropnych rzeczy, m.in. to, że wszystko jest ich winą. Z tym balastem żyją, borykają się i nie umieją jeszcze odkryć lub odzyskać siebie - Kobietę-o-pięknej-duszy-i-umyśle. Dziś odczytałam chińskie "ciasteczko" : Jeśli chcesz skrócić odległość, musisz czym prędzej wyruszyć w drogę. Chętnie się z wami podzielę, zwłaszcza z tymi, kto jest na początku swojej drogi. Zgadzam się z tym, co napisała Niebo "To co zostało stworzone jest jak podręcznik, jest jak drogowskaz... Ja bycie tutaj własnie od tego zaczęłam... od bycia tutaj od początku, od pierwszego słowa jakie zostało napisane. Uważam, że to naprawdę dobry poczatek na rozpoczęcie swojej włąsnej drogi ku uzdrowieniu." Oneill (chyba Ty... nie zdążę odszukać) pisała, że niezła książka by wyszła z tego tematu. Pobiłaby na głowę zagraniczne bestsellery :) Zgodzę się z Rentą w tej części: "Tego wszystkiego możesz dokonać sama. SAMA DLA SIEBIE I nie ma innej droga, jak tylko praca nad sobą i to raczej z pomocą psychologa. ... A jego i jemu podobnych dupków zostaw im samym. Nie zbawisz ani ich, ani świata. Ale możesz zbawić siebie" Layla, nie ma czego się wstydzić. Psychologowi powiesz o wszystkim, jak na spowiedzi :) Wszystko się przeplata tak, że nie da się oddzielić jedno od drugiego, a całego balastu należy się pozbyć. To będzie wychodziło na sesjach samo, grunt zacząć. Ulla, linków nie podam, może na "chomiku" znajdziesz albo i na naszym forum jest temat o poszukiwanych e-bookach: POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI. Jak pokochać siebie - Sharon Wegscheider-Cruse Budowanie poczucia własnej wartości - Sue Atkinson Kobieta i poczucie własnej wartości - Dillon Stephanie, Benson Christina M. Piszesz "Nie umiem wyzbyć się głębokiego uczucia upokorzenia a potem wręcz gniewu, kiedy ktoś mnie skrytykuje." Ulla, a czy jest to konstruktywna krytyka? Czy dotyczy czegoś poważnego, czegoś istotnego dla Ciebie? Czy zmienia coś na lepsze w Twoim życiu? Spróbuj rozłożyć ja na czynniki pierwsze, ale przede wszystkim próbuj się do niej zdystansować, żeby emocje nie zaburzały realiów. Jesteś wspaniałą, delikatną, głęboko empatyczną dziewczyną i nie daj sobie wmówić, że jest inaczej!
  20. Czy można wiedzieć kim są "my"? Osoby z tamtego topiku są również i na tym. Przycichły tylko :) Ja napisałam o swoich odczuciach i odbiorze, to jak ty/"wy" odbierasz/cie moje słowa trąci nadinterpretacją.
  21. H- , przeczytaj teraz swój post, tak jakby to pisała nieznana Ci osoba.Na co zwrócisz uwagę? Mnie "bije po oczach" powtarzane kilka razy "boję się" :( Może jestem nadwrażliwa, ale dużo rzeczy podobnie mnie odrzuca. "Nie moge oprzec sie wrazeniu, ze niektore z nas uprawiaja rodzaj prostytucji (niekoniecznie tej cielesnej ), i to w najgorszym , bo obłudnym wydaniu. ... " - pomijając obwarowania, po co TU taki tekst? W ten sposób można napisać do żony, która się puszcza, pozostając na utrzymaniu męża, ale nie do dziewczyn, uwikłanych, współuzaleznionych, nieświadomych jeszcze niczego poza tym "dlaczego on mi to robi??" :( "Piekna Radosna napisala, ze wielokrotnie powtarzala sobie, ze wspolczuje jego zonie, co nie oznacza, ze akurat ten swiadomy trojkat dlugo ciagne." - skąd wiadomo, że świadomy? Żona była cały czas jakby w domyśle. I jeśli Piekna Radosna świadomie nie wymazuje jego nr tel , ale przy tym i nie odpowiada - to sądzę, że w ten sposób namacalnie utwierdza się w tym, że staje się silniejsza. Nie ma reguły, każda działa w obrany sposób, wybierając to, co uważa za potrzebne w tej chwili. Widocznie, takie przekonywanie się o własnej wzrastającej odporności jest jej teraz potrzebne. "czy ta cisza dotyczy strachu przed bagnem, brudem ? macie jakies skojarzenia niemile ? no coz nie da sie przezyc zycia w wysterylizowanych super warunkach" - nie da się. Ale jest w naszych siłach przynajmniej na tym małym "kawałku podłogi" stworzyć warunki może nie sterylne, ale przynajmniej sprzyjające otwieraniu się bez obawy i wymienianiu się doświadczeniami bez oceniania. Nie wszędzie musi być "bagno", a brudu i w realu jest pod dostatkiem, po co go roznosić?.. Bez otwartości temat traci sens. Joanna34 , piszesz "Rady innych stworzyly w mojej głowie zbyt duży chaos." Ależ każda radziła Tobie "ze swojego miejsca" :) Ile tu kobiet - tyle sytuacji/układów/propozycji. Tylko wybierać. Postąpiłaś jak postąpiłaś. I... wróciłaś tu. Wróciłaś bogatsza we własne doświadczenie, na własnej skórze przekonałaś się, że powroty do mrzonek i bezpodstawnych oczekiwań nie mają sensu. Czy ktoś radził inaczej?.. Poczucie własnej wartości i kochanie siebie - jak dla mnie idą w parze, i jest to proces: jak my się rozwijamy, tak samo rozwijają się / stają się pełniejsze i doskonalsze te wartości w nas. A żeby ten proces w ogóle się zaczął, uważam, niezbędna jest praca nad sobą, stopniowe stawanie się świadomą siebie i zorientowaną na swoje potrzeby i oczekiwania, a co za tym idzie - wolną. Wolną od oczekiwań innych, nawet i bliskich ludzi, wolną od narzucanych schematów i stereotypów itp. Wolną! Czasem podczytuję na wyrywki pierwszą cześć tego tematu. Jak pięknie jest dzielić się - nie osądzając, nie podsumowując, nie narzucając... Dzielić się, wiedząc, że ktoś po drugiej stronie monitora, jeśli i nie zrozumie całkowicie, to przynajmniej się postara... wesprzeć, podbudować, po prostu być obok. Pamiętajmy do kogo kierujemy swoje słowa i jak one mogą być odebrane przez osoby na początku drogi
  22. nie całkiem blondynka

    Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...

    Gocha, przez całe życie jest się matką Nie przejmuj się. Dziś chyba modne jest krytykowanie wszystkiego dookoła, pozowanie na cynicznego twardziela i zgrywanie wszystkowiedzącego, doświadczonego przez życie i takie tam... Tylko jak co do czego dochodzi, jak się na własnej skórze taki pozer się przekona JAK to naprawdę jest... to ze zdumieniem zauważa, że jest niczym ślepe bezradne kociątko przed ogromem nieszczęścia, które na niego spadło. Nikomu tego nie życzę! Młodzi przeżywają wszystko bardzo intensywnie, masz prawo się martwić i szukać dla nich pomocy. Taka trauma i tak pozostawi swój odcisk i jeśli można go chociaż trochę złagodzić, to warto szukać pomocy. Pozdrawiam wszystkich bardzo ciepło
  23. Tak, Zbirku, to jest sedno: "Być może najlepiej opanować sztukę panowania nad sobą..." ulla, powodzenia w obserwowaniu i zwalczaniu ;) casta, "I pisalam rowniez, ze konkretny typ prowadzenia terapii ( tzn pozostawianie czlowieka samego z problemem, ktory sie mu wczesniej uswiadomilo) jest W MOIM ROZUMIENIU szkodliwy. " Ależ dlaczego?? Psycholog obrazowo mówiąc otwiera nam oczy, nakłania do przemyślenia, przeanalizowania, wyciągnięcia wniosków. Ale nie jest jego zadaniem zrobić to za nas. To MY mamy nad sobą popracować, zgodnie z nowym punktem widzenia, nowym aspektem. Tego się nie zrobi na pstryk palcami, to proces, który trwa i którego nie można okreslić czasowo, bo każdy z nas jest inny i innego czasu potrzebuje.
×