Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

iczozord

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Posty napisane przez iczozord


  1. Widzisz Gabi to zależy od osoby. Ja panicznie bałam się zabiegu. Nie chciałam też żeby mi naruszyli dzieciaka w trakcie, jakoś wolałam, żeby sam wyszedł, ale to kwestia indywidualna. I po zabiegu faktycznie warto czekać trochę z kolejną ciążą bo nie wiadomo ile tej błony śluzowej uszkodzili lekarze. Ale jak jest dobry lekarz i fachowiec to faktycznie szybko wraca się do normy.

  2. Baletka ja nie miałam takich badań, lekarz odradzał bo nie chciał żebym się stresowała i nie zrobiłam. Ale bardzo chciałam. Tak naprawdę mogłyśmy po prostu mieć pecha :/ Dwa poronienia to wielka tragedia ale ze statystycznego punktu widzenia to po prostu może się przydarzyć... I nie musi świadczyć o niczym złym. Aby zapobiegać tym zakrzepom przyjmuje się aspirynę kardiologiczną (zapytaj o to lekarza, ona rozrzedza krew i zapobiega tym zatorom w powstającym łożysku, taka dawka nie jest szkodliwa dla dziecka. Ale lepiej chyba najpierw zbadać czy faktycznie to akurat to Ci dolega czyli zrobić badania). Badania robi się (chyba) na podstawie wydalonego dzieciątka - na pewno go nie przeoczysz. Zachowaj je a jeśli będziesz chciała - pochowaj. Masz do tego prawo. A jeśli zabieg będzie konieczny lekarze sami pobiorą próbkę. Ja zawsze roniłam samoistnie i jestem wdzięczna mojemu lekarzowi, że nie wysyłał mnie od razu do szpitala. Bardzo się tego bałam i źle bym to zniosła. Na drugie poronienie czekałam długo 2-3 tyg ale w końcu wszystko poszło samo. Mój lekarz mówił mi, i chyba mi to trochę pomogło, że takich pacjentek jak ja miał setki... i że wszystkie mają teraz dzieci. Że mam po prostu dać sobie czas i starać się o kolejne dziecko. Ale powiem Ci, że na początku wcale nie chciałam. Mówiłam sobie, że nie przeżyję kolejnej straty i że kolejny pozytywny wynik testu dobije mnie psychicznie zamiast cieszyć. Bałam się że ta historia już zawsze będzie się powtarzać :/ Bałam się, że nigdy nie będę mieć dzieci... patrzyłam na dzieci na ulicy i chciało mi się płakać, odchodziłam od zmysłów jak słyszałam, że ktoś dokonuje aborcji!!! Coś jednak jest w powiedzeniu że czas leczy rany. Faktycznie tak jest. Drugie poronienie dało mi trochę luzu, nie myślałam już tak o tej ciąży, nie miałam takiego ciśnienia bo jednocześnie się jej obawiałam. I wtedy się udało, szczęśliwie i póki co jest wszystko jak należy. Śmieję się trochę przez łzy że zawsze chciałam mieć dużo dzieci, no i mam. Nasz rosnący Karol jest już naszym piątym dzieckiem. Mamy w niebie tabun sojuszników. Nie wiem czy jesteś wierząca, mnie jednak pociesza myśl, że moje dzieci nigdy nie będą cierpieć, Jedyne cierpienie to jest to nasze ziemskie. A nasze kruszyny będą się nami już zawsze opiekować. Płaczę jak to piszę :) Ciekawa jestem jak to będzie po śmierci jak spotkam wszystkie swoje pociechy. Jak wyglądają, jakiej są płci? Będę miała tam gromadę o jakiej zawsze marzyłam :) I to na całą wieczność. Ból na ziemi minie, za to radość po śmierci już nigdy. Trzymaj się Baletko!!!

  3. Niusia ja miałam plamienie, wcale nie takie niewielkie w dniu spodziewanej miesiączki. Później nic, ale mój lekarz wiele razy mi powtarzał, że nie każde plamienie i nie każdy ból są powodem do niepokoju. Po prostu wrastające w błonę macicy jajeczko może naruszyć jakieś naczynie krwionośne i tyle. Niektóre plamienia mają podłoże hormonalne. Ja przez pierwszy miesiąc miałam nawet ból owulacyjny w dniu spodziewanej owulacji, dopiero później chyba organizm się skapnął, że na dobre jestem w ciąży. Niestety na tym etapie też niewiele można zrobić. A Ty robisz wszystko żeby dzieciątku pomóc- leżysz i przyjmujesz leki :)Jak skurcze się nasilą możesz przyjmować no-spę - ona jest bezpieczna ale nie warto z nią przesadzać w ciągu całej ciąży bo wpływa na rozluźnienie mięśni u dzidziusia (oczywiście taki mały dzidziuś jak Twój nie ma jeszcze mięśni i chodzi tu o przypadki gdy tego leku naprawdę używa się sporo). A bóle jak na okres miewam czasem do dziś. Macica się powiększa i moja tak reaguje. I mam wrażenie że delikatne ruchy dziecka póki co odbieram właśnie jak uczucie przedokresowe. Powodzenia :) Magda - jeszcze tyle godzin czekania? ehhh :))) Jakos wytrzymamy

  4. Niusia spokojnie. 2mm to jest różnica 2 dni, zobacz tu: http://parenting.pl/portal/6-tydzien-ciazy Patrzenie w początkowych tygodniach na rozmiar i porównywanie do "norm" jest bardzo mylące. WIek ciąży wyliczany na podstawie OM jest baaaardzo orientacyjny. Nie wiadomo kiedy miałaś owulację tak na dobrą sprawę. A spoglądając na te normy w linku zarodek rośnie w tym wieku bardzo żwawo i te 2 mm może nadrobić raz dwa. Poza tym wszystko zależy też od perspektywy z jaką patrzy lekarz na zarodek. Z jednej strony mogą wyjść 3 mm a z innej więcej i to też jest dość orientacyjne. Tak mi się wydaje, że ja w Twoim wieku to jeszcze nie widziałam nawet zarodka :) A jak jest serduszko to powód do radości. W momencie, gdy zaczyna bić serce ryzyko poronienia drastycznie spada. Jeśli to CIę uspokoi to idź na kolejne usg za kilka dni - i lekarz kazał na początku częściej przychodzić, żebym się nie denerwowała. I też dzidziuś był lekko mniejszy niż "normy" (swoją drogą na każdym urządzeniu i w każdej tabeli normy są inne i nie raz bardzo rozbieżne) a teraz jest o tydzień większy niż powinien :P x Blondyneczka dziękuję za list :))) Pamiętaj, że babeczki się starzeją i nie można z nimi zbyt długo czekać :))) Wszystkiego dobrego!

  5. Hmmm Evi a masz owulację na 100%? Mierzysz temperaturę? Polecam CI to robić bo ona dużo mówi o poziomie hormonów. I to z dnia na dzień a nie tylko przez kilka dni w cyklu kiedy bada się je z krwi. Zawsze polecałam mierzenie temp w ustach ale w summie powoli przekonuję się do mierzenia w pochwie - temperatura nie podlega takim zakłóceniom. W ustach to zawsze ryzyko - że spało się np w otwartą buzią :P i już pomiar zakłócony.

  6. Masz racje blondyneczka. W tej historii chodziło mi nie o to, że nawet pary "bezpłodne" zachodzą w ciążę, tylko o to, że niektóre bez wyraźnej przyczyny nie zachodzą a później jakby bez wyraźnej przyczyny się udaje. Taki psikus losu, że po prostu każda para ma swój czas. Nie zawsze też czas wybrany przez nas jest dla nas najlepszy. Czasami nigdy się o tym przekonamy ale jakoś wewnętrznie w to wierzę. Mam takie przekonanie, że moje wcześniejsze problemy były po coś, czegoś nas nauczyły i że właśnie teraz jest dobry czas. I oby był też dla CIebie :) Bo owulacja lada moment?

  7. blondyneczka opowiem CI historie znajomych moich rodziców. Starali się o dzieckodługoo... to dawno było wiec za bardzo zaawansowanych badań ani specyfików nie było. Pogodzili sie z tym, że dzieci nie będzie i git. Tak sobie żyli. Nie byli już tacy młodzi, grubo po 30stce (wtedy to sie brało ślub jak sie miało 20 lat wiec oni juz kilkanascie lat po slubie) i ta znajoma zaczyna się źle czuć. Wymioty, zawroty głowy, problemy z trawieniem. Chodziła miesiącami po lekarzach, którzy robili szeregi badań i nic nie odkrywali. Kilka razy sugerowali ciążę ale ona uparcie uważała, że nie, na pewno nie (nauczona doświadczeniem wcześniejszym). Aż zorientowała się chyba w 6stym mc, że jednak jest w ciąży!!! Szczupła nie była także brzuch nie powiększył się od razu, poza tym penwie uznała, że to w związku z tym złym samopoczuciem czy coś. I do dziś nie wiadomo co się stało. Kobieta jeszcze nie przekwitała więc nie ma mowy o ostatnim rzucie płodności przed menopauzą. Po prostu zaszła w ciążę i już i nikt nie wie czemu wcześniej nie mogła a potem się nagle udało. Mam nadzieję, że Ty się dzieciątka doczekasz o wiele szybciej niż oni. Jednak czasem co ma być to być musi. Sami nie wiemy co jest dla nas najlepsze i widocznie nie przyszedł dotąd jeszcze Wasz czas. Trudno szukać innej przyczyny skoro wszystko u Ciebie wygląda dobrze. Ale kto wie, może ten Wasz czas będzie już za kilka dni?:)))

  8. to ysg w 12 tyg to m innymi mierzenie przezierności karkowej i określanie prawdopodobienstwa roznych chorob genetycznych - zespolu downa itp. Jak wyjdzie źle to robi się dalsze badania, m innymi chyba pobieranie tych wód. Ja nie robiłam. Po pierwsze się spóźniłam a po drugie co by mi to dało? Tylko bym sie stresowała, że dziecko chore a są to wady z którymi nic się nie da zrobić i tak. Ciąży bym nie usunęła nawet jakby wada była najgorsza. Już bardziej mi zależy na tych badaniach połówkowych na których bada się serce itp i w przypadku jakichś wad można robić interwencje i operacje jeszcze w brzuchu mamy :) qserra powodzenia :) Może trafisz na fajne babeczki :) Pisz do nas :) Trzymamy kciuki!
×