Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

iczozord

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Posty napisane przez iczozord


  1. O matko Baletka to długo :) Myśmy też chcieli tyle czekać ale nie udało się hehe :) Za bardzo było po mnie widać i za dużo miałam rzeczy od których mnie odrzucało. Zdecydowałam gdy teściowa podała mi kurczaka, którego jadłam dla niepoznaki i walczyłam z nudnościami :) Jako alternatywę miałam kanapkę z tatarem który z wiadomych względów odpada :))))

  2. hehe agnieszka patrz ile można się o sobie dowiedzieć :) Ja zanim zaczęłam mierzyć temp wg zasad (rano, przed wstaniem , stałe miejsce, stałą pora wiadomo) to też myślałam, że moja normalna temp to około 36.6. Zwykle mierzyłam oczywiście po południu, po całym dniu pracy a jak źle się czułam i akurat miałam podwyższoną to zwalałam to na jakąś infekcję a tymczasem mogłam być po prostu po owulacji :)) Miewałam takie okresy kilkumiesięczne, że temp przed owulacją oscylowała wokół 36 a nawet lekko poniżej. Teraz to się zmieniło, ale mam koleżankę, która zawsze taką temp ma, taki jej urok. I jedną, która po owulacji ma lekko 38 :) kwestia indywidualna. x Nitka hmm tak sobie myślę o tym Twoim cyklu. A nie miałaś jakichś stresów albo jakiejś zmiany życiowej? U wrażliwszych kobiet organizm działa tak, że jak coś się dzieje takiego to przysadka dochodzi do wniosku, że nie ma dobrych warunków do owulacji i odkłada ją na później (mimo, że jajniki mogły się już przygotowywać i wysyłać estrogeny do krwi czego skutkiem jest płodny śluz itp). Wtedy taki cykl jest po prostu... oznaką zdrowia. Ale jeśli nic takiego nie było to faktycznie dziwne... Luteina powinna CI wywołać okres :) A test robiłaś w ostatnim czasie?;-) Pytam bo miałyśmy tu na forum taką dziewczynę (już nie pamiętam nicku), która była w podobnej sytuacji jak Ty, nie działały leki na wywołanie aż zrobiła test. Dodam, że wcześniej jej nie wychodził, nawet 2 tyg po terminie okresu.

  3. Nitka też bym Ci odradzała tabletki na regulację, bo one wyregulują na 2 cykle kiedy będziesz je miała a później żadnej gwarancji, może być nawet gorzej. Może spróbuj ten lek, tym bardziej, że blondyneczka bierze. Poczytaj sobie w internecie opinie dziewczyn, które brały, może CI to coś pomoże :) x blondyneczka eh jakbym chciała, żeby to u Ciebie był dzidziuś!!!!! Trzymam nieustannie kciuki za to, żebyś się miło zaskoczyła :) x Pełna nadziei a co u Ciebie? Plamisz dalej czy ustały te plamienia? Kiedy masz wizyte kontrolną? x madzia a Twój mąż na ile wyjechał? Też się dziko czuję jak mojego męża nie ma :/On głównie wyjeżdża na turnieje curlingowe na kilka dni, rzadko al nie lubię tego.

  4. hmm qserra ja bym poszła jednak od razu. Po pierwsze dla Twojego spokoju bo denerwowanie się do czwartku nic dobrego CI nie da a po drugie dlatego, że toksoplazmoza to nie katar jednak. SKoro są leki a Ty masz wirusa we krwi to najlepiej jak najszybciej zareagować. Im szybciej tym lepiej dla dzidizusia :) A może nie ma się czym denerwować? My się jednak nie znamy i to lekarz powinien zdecydować.

  5. qserra spokojnie. toksoplazmoza IgG - czynnej, nabytej toksoplazmozie towarzyszy wysokie miano IgG >300 j.m., choroba w postaci ocznej i neurologicznej - odczyny mogą być niskie; pojawiają się ok. 1 - 2 tygodnie po zarażeniu, a szczyt osiągają w 1 - 2 miesiącu, po czym po pewnym czasie ich poziom spada. Zwykle utrzymują się przez całe życie. Nie wiem jakie masz jednostki. Ale blondyneczka ma racje, teraz już można reagować na zakażenie lekami bo inaczej po co by się robiło to badanie? Migiem jedź do lekarza aby zinterpretował wyniki i nie denerwuj się na zapas :) x blondyneczka, a Ty nie masz terminu na koniec tygodnia?

  6. qserra spokojnie spokojnie! To znaczy, że chorowałaś i masz odporność. IgM to są przeciwciała które we krwi występują po zakażeniu i utrzymują się do kilkunastu chyba miesięcy :) Mi wyszły ujemne i właśnie martwię się, bo odporności nie mam a Ty tak. Ale oczywiście pokaż lekarzowi. Ważniejszy jest chyba wynik IgG bo to świadczy o zakażeniu aktualnym ale nie mam pewności.

  7. Agnieszka nie no te aplikacje nie są złe, polecam je ale też zaznaczam, że to nie jest zawsze do końca rzetelne źródło informacji o własnym ciele. Przy planowania dziecka - super (mają też fajne dodatkowe funkcje, np przypominanie o pomiarze temperatury, ciekawostki, można się wiele dowiedzieć itp) Ale przy odkładaniu poczęcia nie polegałabym jednak na nich w 100% No ale my się staramy :) Polecam CI zerknąć na aplikację ovuViev - naprawdę fajna i chyba najdokładniejsza :) x Gabi masz rację, że dużo zależy od dziecka. Niestety wiele niesamodzielnych dzieci to "zasługa" rodziców i niestety często mam :/ Obserwuję to w szkole i przedszkolu i co ciekawe, najczęściej samodzielne są dziewczynki a chłopcy stoją jak królewiczowie a mamy wokół nich skaczą :) Oczywiście nie wszystkie, ale generalnie bardziej chłopcy są wyręczani. Zdaję sobie też sprawę, że uczenie dziecka samodzielności jest trudne - bo bałagan, bo zajmuje to dużo czasu jak maluch po raz pierwszy ubiera bluzkę. Wyręczenie dziecka jest proste i szybkie ale na dłuższą metę się po prostu nie opłaca :) Gabi widać, że masz bycie mamą we krwi! Wiem też, że bycie z dzieckiem cały czas w domu może męczyć. Bycie z każdym dowolnym człowiekiem 24 na dobę może być czasem męczące i frustrujące. Dlatego też warto dbać o ten czas dla siebie. Ale też jakoś trudno mi zrozumieć (może jeszcze, może zmienię zdanie), że po 3 mcach od urodzenia dziecka kobiety wracają do pracy bo już nie mogą w domu wysiedzieć. To rzadkie przypadki ale miałam taki w rodzinie. x Baletka zgadzam się. Chyba faktycznie trudniejszy jest powrót do pracy i przeorganizowanie sobie życia na nowo. Ubolewam, że mój mąż póki co nie zarabia tyle aby móc nasz wszystkich utrzymać. On też ubolewa bo widzi, że jak jestem w domu to i dom czystszy i smaczniejsze obiady a ja wypoczęta bardziej i radosna - po prostu lubię to robić. Dziwi mnie też takie podejście jak piszesz (choć może zmienię zdanie jak urodzę dziecko), że świat kręci się tylko wokół tego bobasa i NIC nie można zrobić. Trzeba od razu kupić samochód kombi a jak ktoś ma 2 dzieci to zakrawa na miano bohatera i herosa współczesnych czasów. Ludzie... To było kiedyś normalne, że były 2,3,4 dzieciaki, ludzie mieli malucha i dawali radę :) Powtarzam sobie w takich momentach że kobiety tyle wieków radziły sobie więc i ja sobie poradzę i wcale mój świat nie stanie na głowie. Dziecko to nie kula u nogi, tak myślę. Trzeba zmienić nawyki, rytm działania ale z dzieckiem też można podróżować, być aktywnym i zadowolonym. Nova :) Nie martw się :) Mam koleżankę, nawet dwie, które kiedyś o dzieciach myślały że wogole fuj i one tego nie potrzebują. Obydwie teraz mają już po 2 dzieci, a jedna z nich w pierwszą ciążę zaszła już po 30stce :) POtrzebowały czasu aby dojrzeć, a jakby miały dzieci wcześniej to pewnie nie byłyby takie szczęśliwe. Tego chyba właśnie trzeba, aby poczuć ten głód macierzyństwa. Wtedy dziecko nie oznacza strat a zyski, nie martwisz się, że coś zmarnowałaś, a wręcz przeciwnie :)

  8. Gabi masz rację... Nasze państwo nie zachęca do macierzyństwa (choć i tak juz jest lepiej, ten rok możliwości zostania w domu to już jest coś!). Ale roczny berbeć to za mały brzdąc aby go zostawić :/ Są też fajne żłobki nie powiem, ale bezwzględnie lepiej, jak dziecko ten czas spędza z mamą. I fakt, nie każdy ma pomoc w otoczeniu. Znajoma z pracy powiedziała mi, że jak urodziła dziecko to jej mama czy teściowa (miała tylko jedną z nich na miejscu) powiedziała: ja już swoje dzieci wychowałam i nie mam zamiaru wychowywać następnych :/ U nas na śląsku nie ma takich problemów z przedszkolami, raczej każdy ma miejsce ale trzeba się spieszyć aby zapisać dziecko do rejonu. Ale miejsce jakieś się znajdzie. W dużych miastach słyszałam że faktycznie gorzej :/ Muszę przyznać że Twoja mała jest bardzo samodzielna :) To Twoja zasługa jako mamy! Brawo :)

  9. Gabi takie wypowiedzi jak Twoja przywracają wiarę w wyjątkowość stanu macierzyństwa :) Sama nie wiem skąd te głosy wokół: zobaczysz zobaczysz. Straszenie jakieś tym bardziej, że wokół wcale nie mam nieszczęśliwych małżeństw czy rodziców. Dziwne to jest... Też kiedyś myślałam że będę miała dzieci wcześniej. Tak się ułożyło, ale dobrze bo przynajmniej am u boku mężczyznę, którego jestem pewna. Boję się aż pomyśleć co by było jakbym miała dzieci z jednym z moich wcześniejszych chłopaków ajć :) Nie ma tego złego. Ale faktycznie życie nam weryfikuje pewne sprawy i nie pozostaje nic poza wiarą, że to jest najlepszy z możliwych scenariuszy :)

  10. Mnie pod prysznicem przez jakiś czas mdliło :P Musiałam się zmuszać do brania prysznica, był da mnie po prostu nieprzyjemny. x x Aha uważajcie na te aplikacje telefonowe wyliczające płodność. Aplikacje są fajne, kolorowe ale z tego co już zauważyłam wiele z nich działa jak wspomniany wcześniej kalendarzyk małżeński (tzw. metoda rytmu) (nieskuteczny, bo oparty na błędnych założeniach i statystyce a wiecie same jak nasze organizmy działają punktualnie :P) Jest tam niby obserwacja śluzu itp ale nie zawsze się to sprawdza. Póki co nie znalazłam aplikacji, któa byłaby naprawdę wzorowa. Najlepsza to OvuView bo opiera się na wielu metodach naturalnych i początek płodności wyznacza wg najwcześniejszej metody a kończy wg najpóźniejszej ale wtedy okres płodny jest nienaturalnie długi. Na pewno one pomagają jakoś tę płodność wyznaczać, ale jak będziecie chciały na 100% odłożyć poczęcie dziecka to nie polecam opierać się wyłącznie na nich.

  11. Angia chyba mnie troszkę źle zrozumiałaś. Ja jestem zdecydowanie przeciwna tabletkom ale nie napisałam, że ZAWSZE się od nich umiera lub choruje. Sama mam koleżanki, które nie miały żadnych problemów, ale wystarczy poczytać wcześniejsze posty dziewczyn, żeby zobaczyć, że jednak skutki uboczne są. To jest po prostu fakt. To też wina lekarzy, bo tak jak mówisz powinien robić badania hormonalne i do nich dostosować tabletki ale... który tak robi? Nieliczni... Zresztą te badania nie są tanie i wiele kobiet pewnie sama by nie chciała. To też nie znaczy że wszystkie choroby dzieci są spowodowane tabletkami, oczywiście że nie. Ale tak jak wpływa na nas to, co jemy, tak wpływają z pewnością hormony, które magazynują się w ciele mamy i uwalniają we wczesnej ciąży. Jak wpływają? nie wiadomo. Ale lepiej dmuchać na zimne. I fakt, hormony mogą być stosowane jako lek, ale HORMONY a nie tabletki antykoncepcyjne. To, że lekarze przepisują akurat tabletki to efekt tego, że często są tańsze ale też nie zawierają tylko tego co faktycznie przeznaczony do leczenia lek. Trochę mnie mrozi jak czytam, że lekarze Wam przepisywali tabletki w wieku nastu lat :/ To podstawowy błąd, bo w tym wieku gospodarka hormonalna i płodność jeszcze się kształtują i można źle wdrukować jej rytm, który może (nie musi!) zostać zły na całe życie lub jego znaczną część. To samo w przypadku tabletek po porodzie, gdy nasz system miesięczny się resetuje i podawanie w tym czasie tabletek "na regulację" jest poważnym uchybieniem. W ogóle tabletki nigdy nic nie regulują, bo nie wpływają na naturalne cykle. One tworzą sztuczny cykl będący wynikiem podawania hormonów a nie tego, jak działają naturalne hormony. I wtedy taki cykl jest regularny. Jeśli cykle były OK przed to po odstawieniu często też są. A jeśli były nie OK to po odstawieniu niezbyt często się coś zmienia. Możecie być zwolenniczkami tabletek, bo każdy ma prawo do własnego zdania i tak jak piszę, nie każdy z ich powodu odczuwa jakieś dolegliwości. Tylko zachęcam do powęszenia trochę w temacie. Istnieje wiele fałszywych przekonań na temat hormonów, które nie są i nie będą publicznie ujawniane bo spowodują zbyt duże straty dla koncernów farmaceutycznych. Podam Wam dwa przykłady. Mam znajomą kosmetyczkę, która kiedyś odkryła jakiś zwykły tani żel do twarzy na problemy z cerą. No cudo. Po kilku mc został wycofany, bo za dobrze działał i był zbyt dużą konkurencją dla innych drogich specyfików. Inny, bardziej drastyczny przykład... Mój znajomy chorował na raka, 2 razy. Oczywiście próbował wszystkiego, ostatecznie jest zdrowy z czego wszyscy się cieszą. Ale od niego usłyszałam o leczeniu witaminą B17 znajdującą się w pestkach jabłek lub innych pestkach. Na świecie są kliniki leczenia raka, które leczą tylko tym związkiem, bardzo skutecznie. Witamina jest tania i w sumie ogólnodostępna. Skutek - zakaz sprzedaży w stanach zjednoczonych bo tracili na tym producenci mniej skutecznych ale baaardzo drogich leków. :/ Taki mamy niestety smutny świat... x x Co do dzieci to chcicłabym dużo :) Wszyscy mówią, że po pierwszym zobaczę (tak jak mówili, że po ślubie to dopiero zobaczę jaki jest hardkor jak się trzeba zajmować domem itp., jako,ś nie zobaczyłam tego koszmaru) i mi się odechce. Może tak będzie ale na chwilę obecną chciałabym co najmniej 3 dzieci. Może nawet i wiecej. Niestety w dzisiejszych czasach trudno o to. Kwestie finansowe i lokalowe to jedno ale w grę wchodzi zwykła logistyka. Jak zmieścić 3 małych dzieci w fotelikach w 5 osobowym samochodzie? Nie mówiąc już o piątce... Trzeba jeździć jakimś wanem :P Ile trzeba mieć pieniędzy żeby pojechać wspólnie na wakacje... nie jakieś zagraniczne ale zwykłą agroturystykę (choć czasem takie zagraniczne all inclusive po sezonie wychodzi chyba w podobnej cenie). to trochę zniechęcające. Trzeba trafić w totka :P x x x Faktycznie tydzień po owulacji to chyba za wcześnie na test, choć faktycznie, czasami wychodzi ale baardzo rzadko.

  12. Uczenie się zajmuje max 3 mc i w tym czasie nie wyznacza się niepłodności przed owulacją, tylko po. Im dłużej się obserwuje swój organizm tym jest to prostsze, trzyma się "kupy" jest logiczne i co najważniejsze - sama widzisz w jakim momencie jest Twój organizm. Z gumkami to wiadomo, różnie bywa. Z tabletkami też różnie, zależnie od wrażliwości danej kobiety. Niejedna tabletka zadziała inaczej jak kobieta się stresuje albo zmieni klimat itp itd. A obserwując swoje ciało widzisz na bieżąco co się dzieje. No i niezaprzeczalny atut - kontrolujesz swoje zdrowie - na podstawie obserwacji można stwierdzić poziom progesteronu, estrogenów, występowanie owulacji, prawidłowe długości faz w cyklach itp itd. Rozpisałam się hehe :) ale to dlatego że żałuję, że tak mało się o metodach naturalnych mówi, tak mało osób o nich wie (powszechnie funkcjonuje stwierdzenie że naturalne = kalendarzyk a to wierutna bzdura...:/) bo są bezpłatne i nikt na nich nie zarabia. A korzyści dla zdrowia są niezaprzeczalne. Warto dziewczyny :) Z mężem stosujemy od zawsze tylko takie metody. Żadnych wpadek nie było ;-)

  13. Baletka no właśnie, nigdy nie wiadomo. I tak jak piszcecie, wiele kobiet nawet nie wie, że brało tabletki bo płodność im wraca i nie obserwują żadnych skutków ubocznych. Sama mam koleżankę, która miesiąc po odstawieniu (swoją drogą brała tabletki za 3 zł za opakowanie - szok że takie są ;O) zaszła w ciążę od razu, dziecko zdrowe i wszystko ok. Nie ma tu nic na 100% Prawda czasami jest jednak bardziej mroczna... Same reklamy środków osłonowych do brania przy antykoncepcji hormonalnej i ich obecna popularność świadczą o skali problemów kobiet przyjmujących hormony. No i niestety, wiele z tych problemów może wyniknąć po latach - zwiększone ryzyko zachorowań na różne choroby. Kiedyś miałam praktykę w ośrodku leczenia afazji w Reptach na śląsku. Była tam dziewczyna, zdrowa niby, która z dnia na dzień przestała mówić, ruszać się itp. Totalny brak kontaktu. Miała zrobione wszystkie badania, które nie wskazywały na przyczynę takiego stanu (ona miała jakiś zator czy coś, nie pamiętam teraz). Ostatecznie winą obarczyli tabletki. Nie wiem czy słusznie. Ale przykład tej dziewczyny skutecznie mnie do nich zniechęcił.

  14. metody naturalne :D:D:D:D :) Ja polecam bo wiem, że jako jedyne dadzą CI po stwierdoznej owulacji 100% pewności ale wiążą się z codziecnną obserwacją (mi zajmuje ona około minuty dziennie) no i okresową wstrzemięźliwością w okresie płodnym co nie dla każdego jest do przejścia. Konieczne jest na pewno spotkanie z dobrym, wykształconym i dyplomowanym nauczycielem a nie kimś, kto cośtam zasłyszał, powie źle, a później są z tego jakieś niespodzianki. Na pewno żadnych skutków ubocznych i na pewno nie ingerujące w organizm są prezerwatywy. Ingerencja w gospodarkę hormonalną to zawsze bardzo poważne zaburzenie procesów, które są zdrowe, prawidłowe i na chłopski rozum nie warto tego robić. Jakiż inny proces u siebie "psujemy"? Tylko płodność, niestety często za namową i przyzwoleniem lekarzy.

  15. Justyneczka to prawda. Są też inne środki hormonalne, np zastrzyki z progesteronu, które powinny wyłączyć owulację na 2-3 mc. Niektórym kobietom (choć faktycznie, rzadko) płodność nie wraca już nigdy :/ Ale nie martw się, 6 mc to zwyczajny czas normowania się i mimo, że się niecierpliwisz prawdopowodbnie nie dzieje się nic złego. Ale to powinien stwierdzić lekarz.

  16. a co do ciąży w trakcie przyjmowania tabletek... piszecie, że marne szanse a tymczasem nie są one wcale takie marne. Po pierwsze, nie wiem czy wiecie (raczej ludzie o tym nie wiedzą) ale skutecznośc środków antykoncepcyjnych bada się na 100 parach w ciągu roku które stosują daną metodę (oblicza się tzw wskaźnik Perla). Faktycznie, wskaźnik dla tabletek jest dość wysoki, ale.... zapomina się o tym, że statysycznie co 3cia (może co 4ta) para ma problem z zajściem w ciążę. Zastanówcie się teraz na jakim poziomie wiarygodności stawia to skuteczność środków takich jak prezerwatywa, hormony itp. Wystarczy wejść na pierwsze lepsze forum o ciąży po tabletkach i zobaczyć jakie gro kobiet zaszło przyjmując je. Minus w przypadku hormonów jest też taki, że hormony utrzymujące się w tkance tłuszczowej uwalniają się jeszcze przez 3 (do 6) mc od odstawienia. W tym czasie w jakiś sposób wpływają na przebieg ciąży. Ciekawostką jest to, że tylko skuteczność metod naturalnych (proszę nie mylić z popularnie nazywanym kalendarzykiem, bo to nie metoda zapobiegania ciąży a faktycznie ruletka :) opartych na stałej obserwacji objawów płodności jest obliczana u 100 par, KTÓRE MAJĄ CO NAJMNIEJ JEDNO DZIECKO :) SKuteczność metody podwójnego sprawdzenia (śluz i temp ew. wspomagana obserwacją szyjki) wynosi 99,8%. Taki wskaźnik daje podwiązanie nasieniowodów. Tu kolejna ciekawostka, dlaczego podwiązanie nasieniowodów nie daje 100%? Bo są pary, które po zabiegu uważają, że są już "bezpieczne" zapominając, że w nasieniowodach pozostało trochę plemników. Aż trudno mi sobie wyobrazić zdziwienie takiej pary :)
×