Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

white_coffee

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. white_coffee

    nerwica... depresja... czy głupota?

    Bananowy_song, dzięki za słowa otuchy :) Już wiem, skąd to moje dzisiejsze samopoczucie - po prostu dostałam okres :) Wiesz co Ci powiem? Uświadomiłam sobie, że jeśli już się komuś przypatruję, to dlatego, że coś mi się w tej osobie podoba, a nie dlatego, że coś jest nie tak. Jeżeli ktoś ma jakąś wadę, jest brudny albo ma rozmazany makijaż, to zazwyczaj, jak to zauważę, to już na niego nie patrzę. A jak to jest z Wami? Bo gdyby to była reguła, to przypatrywanie się nam można by automatycznie potraktować jako komplement :) Anulka, szczęściaro ;), możesz podać tytuł tej książki o jodze? A macie może jakieś książki Hrabala w wersji elektronicznej?
  2. white_coffee

    nerwica... depresja... czy głupota?

    Widzę, że miło spędzacie długi weekend, skoro tu nie zaglądacie :) Muszę Wam się trochę pożalić. Musiałam dzisiaj iść do laryngologa, bo od tygodnia miałam zatkane ucho i pani z recepcji była dla mnie bardzo miła, mówiła, że jestem bardzo ładna i miła, etc. Wiem, że powinnam się cieszyć, ale powiem Wam, że mam duże problemy z cerą (jak bym rzeczywiście miała nadal 16 lat) i dzisiaj nie udało mi się tego zamaskować makijażem, więc jak ona wypaliła z tym komplementami, to poczułam się tak jakoś dziwnie, jak by się ze mnie nabijała... To nie pierwsza taka sytuacja i zawsze czuję się tak samo. Nie wiem, jak to wytłumaczyć. Z jednej strony się cieszę, a z drugiej sama nie uważam, żebym była ładna, więc jak słyszę takie komplementy, to mi się wydaje, że to jakieś żarty. Poza tym nie wiem, jak komuś z widocznymi pryszczami można powiedzieć, że jest ładny. Moja kumpela twierdzi, że sama sobie wkręcam, że to widać, bo ona niczego nie widzi i pewnie ma rację. Mówię Wam, przez te problemy mam takie dni, że już w ogóle nie chce mi się wychodzić z domu i z nikim rozmawiać :( I na te wszystkie moje schizy nakładają się jeszcze te :( Oj, dzisiaj nie jest mój dzień :( Mam nadzieję, że chociaż Wy dobrze się bawicie.
  3. white_coffee

    nerwica... depresja... czy głupota?

    Zgadzam się z Wami, dziewczyny, że nasza wrażliwość może być zaletą dla (naszych) facetów. Confused, zgadzam się z Tobą w 100%, że przez to jesteśmy bardziej opiekuńcze i wyrozumiałe. A ciężko te cechy nazwać wadami :) Więc jednak nie jesteśmy takie najgorsze :) długie rzęsy, świetny pomysł z tym odkurzaczem! Dla mnie wydaje się to wręcz idealne! Spróbuję jeszcze dzisiaj. Co do moich sposobów, to na mnie chyba najlepiej działa świeże powietrze - długi spacer gdzieś, gdzie nie ma za wielu ludzi, za to jest mnóstwo drzew. Czasem pomaga też pisanie. Jak już jest naprawdę źle, to po prostu piszę do siebie długi \"list\", tak jak bym opowiadała psychologowi, co jest nie tak. I zazwyczaj po takim liście jest mi o niebo lepiej. Co jeszcze? Chyba jeszcze ćwiczenia. Włączam sobie jakąś skoczną muzykę, zamykam się w pokoju i robię serię prostych ćwiczeń, które bardziej wpływają na moją kondycję psychiczną niż fizyczną ;) Czasem niestety sięgam po papierosa, ale ostatnio staram się to robić jak najrzadziej.
  4. white_coffee

    nerwica... depresja... czy głupota?

    wiecie co? ciekawa jestem, czy kiedyś też się nad tym zastanawiałyście. Wiem, że to żadna reguła, ale tak sobie skojarzyłam, że większość z nas tutaj ma albo miało męża albo faceta. Są takie dni, że pewne osoby potrafią mi wmówić, że jestem dziwolągiem i że nikt normalny nie jest w stanie się ze mną dogadać. Czy to oznacza, że nasi faceci też są dziwolągami? Nie wydaje mi się, żeby mój był, wręcz przeciwnie - jest moim łącznikiem z normalnością. Są z nami z litości? W to też nie wierzę, bo potrafię odróżnić litość od miłości czy zainteresowania moją osobą. A więc jak to jest, że niby jesteśmy takie beznadziejne, żałosne (\"przebojowe kobiety\" znalazłyby pewnie na nas więcej epitetów), a interesują się nami normalni faceci?? Że w ogóle się ktoś nami interesuje?? A może po prostu jesteśmy warte zainteresowania? Co o tym myślicie?
  5. white_coffee

    nerwica... depresja... czy głupota?

    cześć długie rzęsy :) Na tą jogę, to bym wolała chodzić na jakieś spotkania w grupie, tylko przydałaby się jakaś koleżanka. Raz byłam na takich zajęciach z moim facetem, ale on stwierdził, że to nie dla niego (myślę, że chodziło o to, że były prawie same babki), a samej nie chciało mi się chodzić. Poza tym taka przyjemność niemało kosztuje, ale myślę, że akurat w tym przypadku warto wydać te pieniądze. Oczywiście można ćwiczyć jogę w domu, ale ja bym chciała wyjść do ludzi. witaj 765 :) wpadaj do nas, jak tylko będziesz miała dostęp do internetu :)
  6. white_coffee

    nerwica... depresja... czy głupota?

    no właśnie, dziewczyny, piszcie! anitkaaaaa56, ola la li, mam siebie dosc, martynika, co u Was słychać?
  7. white_coffee

    nerwica... depresja... czy głupota?

    Sharamysha, ale my przecież cały czas tu na Ciebie czekamy :) A z tego, że się rozkręciło, to akurat powinnaś się cieszyć, bo dzięki Tobie wszystkie uświadomiłyśmy sobie, że nie jesteśmy jakimiś totalnymi odmieńcami, że więcej osób ma podobne problemy. Pisz jak najwięcej! Zwłaszcza jak dopada to złe - może pisanie do nas Ci jakoś pomoże. Ja też nie mam problemu z wypadającym dyskiem (przynajmniej na razie), ani nie mam kota, ale myślę, że mimo wszystko uda nam się znaleźć wspólne tematy, jak tylko będziemy chciały.
  8. white_coffee

    nerwica... depresja... czy głupota?

    Wiecie co? Dzięki Wam się uśmiecham :)
  9. white_coffee

    nerwica... depresja... czy głupota?

    długie rzęsy, Czytałam, co wcześniej pisałaś i wiesz, ja też jestem zazwyczaj uśmiechnięta, tylko u mnie to jest jeszcze gorzej, bo wystarczy, że nie ma mojego faceta, a ten uśmiech nagle znika. Myślałam już nawet, że jestem od niego uzależniona, ale to raczej coś innego. On jest jedyną osobą, która mnie rozumie i która potrafi mnie rozweselić, więc jak on znika, to znika cała radość życia. Dlatego jak wychodzimy gdzieś razem, to potrafię być roześmiana, żartować, dobrze się bawić, ale tylko przy nim. Gdy jego nie ma, nic mnie nie cieszy. Wiem, że to chore :( I też bym chciała, żeby wszyscy naokoło mnie lubili, jestem czasem tak miła, że aż mi siebie żal. Jak ktoś czasem jest dla mnie złośliwy, to mam ochotę mu tak odpyskować, że już nigdy by sobie na to nie pozwolił, tylko że nie potrafię pyskować, nie mam ciętego języka, dlatego nic nie mówię i wychodzi na to, że pozwalam, żeby ten ktoś mnie nie szanował. A później bardzo to odchorowuję i zazwyczaj unikam już kontaktu z tym człowiekiem. A co do ślubu, to my też na razie planujemy tylko cywilny.
  10. white_coffee

    nerwica... depresja... czy głupota?

    Anulka, Wiesz, takie życie, może ona go zostawiła, żebyś Ty w końcu mogła być szczęśliwa :) Fajny jest, widać, że się stara, mam wrażenie, że go uskrzydlasz :)
  11. white_coffee

    nerwica... depresja... czy głupota?

    Bananowy_song, Pisałaś, że jesteś zastępcą kierownika... to dla mnie takie nierealne :( Gdyby nie te wszystkie rzeczy, o których pisałaś, to uważałabym Cię za największą szczęściarę i wzór do naśladowania :) Ale wiem, że Tobie też nie jest łatwo, po prostu etap znalezienia pracy masz już za sobą. Wiesz, ja też zostałam tak wychowana, że przy obcych się nie wyraża własnego zdania i nikt mnie nie nauczył sztuki dyskutowania. Nikt nie pytał mnie o zdanie, po prostu miałam wykonywać polecenia, a jak próbowałam pyskować, to albo była awantura albo dostawałam lanie. Jeśli już się odzywam w towarzystwie, to powiem 1-2 zdania i się zamykam, nie potrafię rozwinąć ciekawie żadnej myśli, nie potrafię opowiadać. Jak już coś powiem, to potem czuję, że znowu się zbłaźniłam i to jest zamknięte koło, bo jak się nie odzywam, to nie ćwiczę umiejętności rozmawiania. Jest tylko kilka osób na tym świecie, z którymi potrafię porozmawiać. A o horrorach to nawet nie myślę! Ja po \"Requiem dla Snu\" miałam tydzień wycięty z życiorysu, a to przecież żaden horror... Dobre z tym żelazkiem ;) Rozbawiłaś mnie do łez (choć wiem, że dla Ciebie niekoniecznie jest to śmieszne).
  12. white_coffee

    nerwica... depresja... czy głupota?

    Anulka, mnie też się zdarzyło parę takich sytuacji, że ktoś zauważył, że jestem słabsza od niego i to wyśmiał... Najgorsze jest to, że najczęściej była to mama mojego faceta, która robi wszystko, żebyśmy tylko nie byli razem, żeby jej synuś nie marnował się w takim związku. Znamy się 10 lat, jesteśmy razem od 6, niejedno razem przeszliśmy (w tym 2 zerwania) i to, że nadal jesteśmy razem jest dowodem na to, że naprawdę tego chcemy. Ale nie dla niej. Zawsze szuka okazji, żeby mnie ośmieszyć, tak poprowadzi rozmowę, że niby jest milutka, ale zawsze mi czymś dogryzie. A jak jesteśmy same, to zawsze mi coś takiego powie, że później tydzień dochodzę do siebie. Dlatego wyprowadzam się z tego miasta, nie dam rady wytrzymać w tym samym mieście, co ona. Nie pozwolę, żeby udało jej się zniszczyć nasz związek. Wiem, że to może nie jest rozwiązanie problemu, ale staram się szerokim łukiem omijać osoby, które tak źle na mnie działają. Choć wiem, że czasem jest tak, jak z tym lekarzem, że człowiek się po prostu tego nie spodziewa. Może kiedyś nauczymy się olewać takich palantów :)
  13. white_coffee

    nerwica... depresja... czy głupota?

    Anulka, Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale ten Twój pomysł na kawiarenkę jest naprawdę świetny! Nie znam się na tym, i nie wiem, ile rzeczy trzeba załatwić, żeby otworzyć własny biznes, ale proszę Cię, skoro masz już w głowie konkretną wizję, to nie rezygnuj z tego, tylko dlatego, że wydaje się to trudne! Naprawdę nie warto marnować życia na robienie czegoś, czego się nie lubi.
  14. white_coffee

    nerwica... depresja... czy głupota?

    Confused, mam dokładnie to samo, jeśli chodzi o dzieci. Z jednej strony bardzo się boję, że je skrzywdzę, a z drugiej tak sobie marzę, że może jeśli nie popełnię błędów mojej mamy, to wszystko będzie ok. I widzę, że motyw ucieczki z domu też nas łączy... Pewnie wiele osób chciałoby się wychowywać w takim domu, w jakim ja się wychowywałam, ale ja się w tym domu chciałam zabić i wyjazd z domu na studia (choć mama była bardzo temu przeciwna) był najlepszą decyzją, jaką do tej pory podjęłam! Ja też nie biorę żadnych leków. Przez jakiś czas brałam jakieś z dziurawca, ale nie bardzo pomagały, więc odstawiłam. Ale też czasem tak bardzo bym chciała wziąć coś, dzięki czemu przestanę myśleć tak intensywnie... Mój facet też nie miał łatwego życia, dlatego potrafię się czasem przed nim otworzyć. Mam właśnie wrażenie, że potrafi mnie zrozumieć, bo u niego też nie było kolorowo.
  15. white_coffee

    nerwica... depresja... czy głupota?

    Anulka, nawet nie wiesz, jak Cię podziwiam! Wiem, jakie masz problemy, bo nam się do nich przyznałaś, ale chociaż może Ty tego nie widzisz, to naprawdę jesteś silną kobietą! Tyle przeciwności losu, tyle kłód pod nogi, a Ty sobie poradziłaś! Podziwiam Cię, że pracujesz, że masz dziecko (ja się boję, że je skrzywdzę swoimi schizami, ale jak tak czytam, co piszesz, to sobie myślę, że może lepsza matka ze schizami, niż wszyscy ci \"normalni\" ludzie, którzy nie wiadomo ile wymagają od dziecka...). Wiesz jeszcze za co Ciebie i inne dziewczyny podziwiam? Za to że macie za sobą ślub. Ja jak tylko pomyślę sobie o tym dniu, o oczach wpatrzonych we mnie, to jestem sparaliżowana. Dlatego mam nadzieję, że moje kochanie zgodzi się na cichy ślub, tylko my i świadkowie. Jak Wy sobie poradziłyście z takim stresującym dniem?
×