Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Wredna Kaśka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Wredna Kaśka

  1. Kiniak, nie umiem Cię pocieszyć.... ale życzę żeby przynajmniej poród był łatwy - żebyś mogła sobie odbić to co teraz przechodzisz....
  2. Ciągnie mnie do tego łóżka.... bo nie chce mi się nic robić.... Ja to powinnam przesypiać całe dnie a robic coś w nocy.... Wczoraj tak po 2.00 to miałam ochotę poodkurzać ale mąż przypomniał mi, że jeszcze sąsiadów mamy i mogłoby się im to nie spodobać...
  3. Ej ja też chodzę w takich dużych gaciochach... ale mąż przyzwyczajony bo ja to zazwyczaj na wygodę stawiałam.... miałam krótki okres chodzenia w stringach ale to za czasów jak jeszcze z moim mężem się nie spotykałam.... Biedny facet, taka aseksualna bielizna żony.... aż mi głupio teraz....
  4. A ja wczoraj jadłam curry - to też podobno jeden ze sposobów wywołania porodu... przypomniało mi się w trakcie jedzenia. Ale że za curry nie przepadam to nie zjadłam na tyle dużo żeby zadziałało. Ale za to taki tort śmietanowy, o którym piszecie.......... mniam..... ale bym sobie zjadła. Mamy w Kielcach taką jedną cukiernię, w której robią przepyszne torty śmietanowe..... aż mi się w brzuchu przewraca na samą myśl..... Mąż ma dziś wolny dzień ale jeździ ze swoimi rodzicami bo chcą sobie kupić samochód więc i tak sama zostałam w domu bo ja na takie rewelacje nie jestem gotowa. Nienawidze z kimś chodzić po sklepach (wyjątek to moja siostra, mama i mąż). Nie lubie nikomu doradzać (bo nigdy nie jestem pewna czy ktoś ma taki gust jak ja) ani żeby ktoś mi na siłę doradzał.... No to chciałam - mam, siedzę w domu i jak zwykle mi się za nic zabrać nie chce. Sama siebie zaskakuję. Zawsze byłam taka zorganizowana. Wszystko robiłam dzień lub 2 dni wcześniej niż zaplanowałam.... a teraz.... szkoda gadać...
  5. A ja dziś wstałam wcześnie.... bo przez to moje długie spańsko mam problemy z zasypianiem w nocy...
  6. Ja z dzieciństwa pamiętam jak mama opowiadała, że jak się urodziłam to się popłakała, bo byłam sina, skóra mi schodziła i miałam całe zaropiałe oczka. I jakoś to się kiepsko na mojej psychice odbiło. Dopiero po latach mama wytłumaczyła mi (bo dla niej to było oczywiste), że się popłakała bo jej mnie tak szkoda było, że ja taka biedulka... a przez te wszystkie lata żyłam w przeświadczeniu, że mama się popłakała bo taka brzydka byłam.... Nie uwierzycie.... miałam dziś podły nastrój... taka ogólnie \'wylputa byłam\'.... no i mąż chciał mi go poprawić i ... ubraliśmy dziś choinkę!!! On wie, że zawsze to dobrze na mnie działa ale... to czyste wariactwo. Cały czas gdy ją ubierałam to tak się śmiałam z naszej głupoty - i faktycznie humor mi się poprawił. Od tamtej pory jest super! Zawsze śmieszyło mnie, że ktoś ubiera choinkę na początku grudnia.... ale tym razem pobiłam wszelkie rekordy.... ! Ale za to jak przytulnie się w domu zrobiło :D A potem mąż stwierdził, że w sumie potem i tak będzie mało czasu żeby go tracić na ubieranie drzewka hihihi
  7. Oooo ja już oejrzałam wszystkie odcienki tej szkoły rodzenia, chyba w wakacje jakoś bo mi się nudziło jak nie pracowałam. Właśnie dzwonili z pracy żebym wpadła porobić jakąś papierkową robote. W sumie się ciesze - dodatkowe pieniążki no i na męża popatrzę (bo pracowaliśmy razem :D ) A teraz biedula sam tam pracuje. Tylko się zebrać nie mogę. Dopiero śniadanie zjadłam. I jakoś po nocy się nieświeża czuję więc musze pod prysznic wskoczyć. Mam nadzieję, że u Patinki zaczęło się już na dobre. Ale moja koleżanka, która od 6 miesiąca chodziła z rozwraciem na 2 palce urodziła po terminie więc to nie ma reguły chyba.... A wiecie co.... od wczoraj coś się we mnie zmieniło.. .. Już się tak nie boję porodu. Teraz już tylko czekam aż się zacznie taka podekscytowana pozytywnie. Wcześniej większość szczęścia zabijał strach. Tak się cieszę, bo już myślałam, ze mam nie pokolei....
  8. Eeeee... Żaba widzę, że też dajesz czadu z siusianiem.... Ja chodzę tylko raz, czasami 2 razy w nocy. Ale zauważyłam ostatnio, że coraz bardziej mnie brzuch boli, tak mi mały na ten pęcherz naciska w nocy.
  9. Zrobiłam jednak obiad. Nic poza tym. Włóczę się po tym domu jak ćma. Siedzę przy komputerze.... samo zdrowie. Ooo wiem zostały mi 3 bluzki, których nie uprasowłam bo były wczoraj jeszcze mokre, to może chociaż to zrobie. Przydało by się poodkurzać i wysprzątać łazienkę ale nie mogę się do tego zebrać. Powinam też złożyć tą huśtawkę, którą kupiliśmy dla małego bo chyba jej się tak od poczaku nie używa. Muszę ją gdzieś schować bo zagraca pokój. Początkowo, tak mi się wydaje, to trzeba dziecko jak najczęściej tulić w ramionach a nie fundować mu \'sztuczne bujanie\'. Jak mąż wraca z pracy i pyta \"Co robiłaś?\" albo \"Jak Ci mniął dzień?\" to aż mi głupio.... Przede mną wizja maksymalnie 5 tygodni takiego opierdzielania się... niby fajnie ale wzbudza to we mnie jakieś poczucie winy.
  10. jeszcze gdzieś przeczytałam, że dobrym sposobem na to, żeby starsze rodzeństwo zaakceptowało to młodsze jest 'lekkie' orzekupienie go. Kupuje się temu starszemu prezent i jak się wraca z małym ze szpitala to się starszemu daje ten prezent i się mówi, że to od brata lub siostry. Nie wiem czy działa ale znając conieco psychikę dzieciecą to może tak... ja tak zrobie z tym moim siostrzeńcem. Chociaż on już teraz mówi, że ciocia ma w brzuchu jego najlepszego kolegę itp.
  11. Ale dużo naskrobałyście.... Od czego tu zacząć.... Meaaa --> Z tym sikaniem chyba pobiłaś dziś wszelkie rekordy, nie wierzę, żeby ktoakolwiek z nas tyle razy była w kibelku w jedną noc Kofana --> Ty zboczuchu, 2 razy przed pracą zdążyć.... Zazdroszczę Mamunia --> Ja piłam tą herbatkę z Hippa. Ale tylko jedno opakowanie bo mi po pierwsze średnio pasowało a po drugie to nie wiedziałam czy łykając tabletki i pijąc ją nie przedawkuję jakiś witamin bo w niej faktycznie dużo jest. Już sobie nawet kupiłam taką dla kobiet karmiących. Na długo starcza. Barylka --> Ja to dopiero przesadziłam. Wstałam i jadłam śniadanie o 13.30 mojego czasu. Obiad nie wiem czy gotować bo mąz je w pracy a dla samej siebie to jakoś głupio.... ale może coś zrobie. Gaja --> Oba imiona ładne i Hania i Antosia. Gonia --> Już się o ciebie kilka dni temu pytałam bo od kiedy ja się pojawiłam z powrotem na kafe to ciebie nie było... Muminek --> Wszystkiego najlepszego Drumla --> Ja też bardzo żałuję świątecznego jedzenia. Bo w sumie tylko barszczyk bym mogła.... a mój stosunek do jedzenia ryb już znacie bleeee........ (a tak na marginesie, Drumla jak zobaczyłam twoje zdjęcia w albumie - masakra kobieto, w moim typie jesteś. To znaczy nie jak ja, ino, że mi się podobasz :P ) Kimizi --> Też słyszałam o tych rozstępach. Smarowałam się cały czas. Zaczęły mi się pojawiać w 32 tygodniu. Teraz mam już niestety sporo. Smaruję się kremem vichy liczę, że choć trochę pomoże... A jeśli chodzi o prasowanie malutkich ubranek to polecam zakup takiej malutkiej deseczki, kóta zazwyczaj służy do prasowania rękawów koszul. Jest o niebo łatwiej. A jesli chodzi o to, że masz bóle od jakiegoś czasu to mi położne mówiły że tak może być nawet na 2 tyg przed porodem. I że można się paracetamolem ratować ale nie przekraczać 8 tabletek na dobę. Keirek --> Mojej mamie dziadek też imię w urzędzie zamienił. Miała być Urszula Maria a jest Maria Urszula. To tylko faceci... Ja swojego małego na wyjście ze szpitala chcę ubrać podobnie jak wy...
  12. Aaaa własnie... Kessi mi przypomniała o tym fotelu Kefirka. Chciałam wcześniej napisać ale mi wylecialo z głowy. Też mam taki fotel i móż mąż za wszelką cenę chce się go z domu pozbyć. Faktycznie trochę nam zagraca salon (a raczej salonik, z racji wymiarów) ale mi się wydaje, że będzie idealny do karmenia małego. No i ja mam jeszcze taką dodatkową podstawkę pod nogi (w koplecie). Naczytałam się jakiegoś topiku o dzieciach urodzoych w 37 tygodniu i tak to powoli do mnie dociera. Kessi też tak mam, że wszystko w domu przygotowane na nadejście dzieciaczka, ale jakoś mimo wszystko nie potrafię sobie tego wyobrazić.... Bardzo jestem ciekawa jak to będzie.... A wiecie ja mam jeszcze zboczenie zawodowe po tych moich studiach. Tyle się naczytałam tej psychologii rozwojowej, wszelkich pedagogik itp... zawsze chciałam \'idealnie\' wychować swoje dziecko. A tu nagle - to staje się realne i wiem, że wcale łatwo nie będzie. Dziecko nie będzie wychowane idalnie... bo po prostu się nie da.
  13. Patinka, ja poniekąd cię rozumiem. Mam czteroletniego siostrzeńca. Kocham go niesamowicie. Pierwsze 3 lata mieszkał ze mną i moją siostrą w tym samym mieszkaniu, baaa nawet w tym samym pokoju. Jestem do niego niesamowicie przywiązana. Kiedyś stwierdziłam nawet, że nie wiem czy będę chciała ieć własne dzieci bo tak bardzo go kocham. No i jest tam gdzieś w środku mnie (czego się bardzo wstydzę) taka myśl, czy swojego synka będę w stanie pokochać równie mocno. Wierzę, że tak. To będzie coś zupełnie inego. A poza tym - miłość to jedyna rzecz, która się mnoży gdy się ją dzieli Ja też jeszcze nie śpię bo czekam na męża. Własnie skończyłam prasowanie. Misiak powinien być w domu lada moment...
  14. Hehehe coś w tym jest... Zmieniłam sobie stopkę... a, co. Jak ten czas leci...
  15. Patinko.... Herbatka, zaparzona właśnie przede mną stoi. Od wczoraj piję bez cukru, zgodnie z waszymi radami. Jakoś w siebie wmuszam. Na razie piję po jednej na dzień bo dopiero zaczęłam pić w sobote. Myślę, że od jutra, może od czwartu zacznę pić po dwie. No to w takim razie ten mój glut to musiał być czop śluzowy. Wtedy też tak pomyślałam i nawet się wystraszyłam, że poród tuż tuż a to było w okolicach 25 tygodnia. Potem nic się nie działo więc wyluzowałam i zapomniałam o tym. Też jestem ciekawa jak tam pożycie Kiniaka z teściową... Miała wrzucić zdjęcia ta blondyna i nic. Idę poprasować. Nie chcę sobie robić zaległości, tak na wszelki wypadek gdyby coś się wkrótce zaczęło dziać. Mój mąż jest do rany przyłóż. Wszystko zrobi w domu (oczywiście jak ma czas...). Nienawidzi tylko jednego - prasowania... więc nie chcę biedaka z kupą prańska zostawić na czas 'po porodzie'.
  16. Pytanie do doświadczonych mamuś. Co jaki czas tak mniej-więcej sprawdzane jest rozwarcie w trakcie porodu? Bo tutaj powiedzieli mi, że co 4 godziny. Tak się zastanawiam, czy w Polsce tak samo czy częściej. A tak w ogóle to miło spędziłam dzień bo mąż miał wolne do 19.00 :D Tak teraz mi się przypomniało.... Jakoś w wakacje. Chyba to było w sierpniu (te wrażliwsze proszę nie czytać bo to troche obrzydliwe)... Wyszłam spod prysznica, wytarłam się i zauważyłam na ręczniku takiego \'gluta\'. Taki dość twardy śluzowy kawałek. Bez żadnej krwi. Przeźroczysty. I wtedy pomyślałam, ze to może być czop śluzowy (kataru akurat wtedy nie miałam :P ). Ale potem pod koniec września byłam w Polsce u lekarza i powiedział, że szyjka jest ok. Nic się nie zaczyna dziać. Czy to możliwe że ten czop się odtworzył? Że to wtedy na ręczniku to było TO? Dziwne, że zupełnie o tym zapomniałam...
  17. Ja nie spałam. Oglądałam film na komputerze bo mąż miał wieczór wolny :D
  18. Ok, też słyszałam o tym masażu... Przyznaję się. A wiecie co się dzieje z Gonią? Bo jak ja zaczęłam się znów na kafe pojawiać to jej już nie było...
  19. Adza - ty zboczuchu.... A sama sobie masujesz czy ktoś ci pomaga hahaha :D
  20. Najśmieszniejsze jest to, że ja NIGDY do spiochów nie należałam. Spałam zazwyczaj 5-6 godzin na dobę i było ok. Wszyscy się dziwili jak ja tak mogę. Ale mi to nie robiło różnicy. A teraz odbieram to sobie z nawiązką. Z tym, ze ja chodzę spać tak po 1.00 ostatnio nawet po 2.00 w nocy z racji pracy mojego męża. Dziś to mnie nawet mąż obudził słowami \"Przespałaś swoje sikanie!\". Wsytraszyłam się, sprawdzam gacie ale nic.... już myślałam, że się zesikałam do łóżka. Ale poczułam ból i wiedziałam, że po prostu tak mocno spałam, ze nawet potrzeba wyjścia do toalety nie była na tyle silna żebym wstała. Normalnie zawsze budzę się na siusiu między 5.45 a 6.20. Jak w zegarku. A dziś nie byłam i stąd ten ból.
  21. No nie... człowiek wyśpi się raz na jakiś czas do 14.30 (sama nie wiem jak to zrobiłam) a te już tyle stron zapisały. Ale przeczytałam wszystko. Też miałam jakieś koszmary. Śnił mi się ogromny szary kto z żółtymi oczami. Ale taki ogromny jak 3 razy człowiek. A ja za kotami nie przepadam... Boje się ich bardzo... Kasia --> Jak mnie boli kość ogonowa to siedze na piłce, takiej jak mają na porodówkach lub na pilatesie. Mi pomaga, nie weim czemu ale pomaga.... Meaaa --> Ja właśnie też ostatnio się zastanawiałam jak to będzie z zabezpieczeniem po ciąży. Parę lat brałam tabletki ale do tego stopnia nie chcieliśmy \'wpaść\' że jeszcze gumki do tego były.... Później już tylko gumki... A teraz... Kurcze... szkoda tego. Szkoda, że znów coś będzie trzeba robić. Wkładka jak dla mnie jest zbyt długoterminowa. Bo ja jeszcze nie wiem czy chcę mieć więcej dzieci. Jeśli nie to mogę mieć wkładkę, a jeśli będę chciała to nie chcę aż takiej przerwy tylko może tak z 2-3 lata a nie 5. Kefirek --> Z tym rodzeniem w 7 i 8 miesiącu jest dokładnie tak jak napisała Kinia. Kiniak --> Ciężko mi sobie ciebie w blondzie wyobrazić. Tak Ci ten ciemny pasuje. Wrzuć jakieś zdjęcie :) Misia --> Jak ja bym sobie zrobiła tatuaż z takim pająkiem to moja siostra by mnie więcej nie odwiedziła... tak się boi, a on jak żywy. Ja zrobiłam swój tatuaż jak miałam chyba 17 lat. Wiem, że byłam niepełnoletnia bo mama musiała mi zgodę podpisać w gabinecie. No i trzymała mnie za rękę. Nawet nie bolało. Pamiętam że takie uczucie jak przy lekkim porażeniu prądem hehehe A co do tego czopa sluzowego, mimo, że doświadczona nie jestem - to w sobote mówili na szkole rodzenia, że to może odejść w każdej chwili. Nawet dopiero wtedy jak sie szyjka zaczyna rozwierać. A jesli chodzi o te skurcze to ja też nie wiem czy je mam (łączę się z Tobą Kimizi). Bo czasami mi brzuch twardnieje ale bez żadnych dodatkowych rewelacji, bez bólu. Więc już nie wiem czy to to. Moja siostra jak była w ciąży to mówiła, że w ogóle takiego czegoś jak skurcze nie miała.... Ja mam twardnienie brzucha od początku czerwca. Ale w wakacje to twardnienie było zdecydowanie silniejsze niż teraz.... Chyba że wtedy miałam mniej \'wypchany\' brzuch i bardziej to odczuwałam, teraz mały mi napiera więc nie wiem czy to twardnienie czy to on się rozpycha.
  22. Mamunia jak widzę Twoją stopkę (5,4 kg) to mi się nóż w kieszeni otwiera..... hehehe jak ja Ci zazdroszczę.... ja jestem do przodu już jakieś 18-19kg. A do chudzielców przed ciążą nie należałam...
  23. :D Swoją drogą tu super pomysł, żeby nadawać dzieciom imiona zaczynające się na tą samą literę....
  24. Gaja ---> To może Antosia hehehe :P Czekam właśnie na znajomych. Mają wpaść wieczorkiem. Starzy znajomi jeszcze ze studiów licencjackich. Sama ich tu sprowadziłam ale oni zostali na stałe, a ja wróciłam do Polski zrobić magistra. Czekam na jakieś plotki bo oni mają trochę bogatsze życie towarzyskie niż my. Ja tutaj praktycznie tylko w domu siedze. wczesniej pracowałam więc tyle miałam kontaktu z ludźmi co w pracy. Nawet jak nas gdzieś zapraszali to nie zawsze chodziliśmy bo ja nie piję, mąż zazwyczaj jeździ wszędzie samochodem więc też nie pije a brytyjczycy jak wychodzą do pubu czy klubu to na umór... więc jakoś tak zawsze odmawialiśmy. A poza tym to ja lubie mieć swoje sprawdzone grono znajomych. Ciężko mi nawiązywać nowe (bliskie) znajomości. W Polsce mam paczkę przyjaciół ze studiów (moich i mojego męża) i często się z nimi spotykamy... tutaj jakoś tak inaczej...
  25. Ooooo nie, jak ja wypiję gorzkie zioła.... No nic chyba też będę piła wystudzone i tak na raz dwa byle jakoś to w siebie wlać.... bleeee Też zrobiłam dziś porzadek w papierach. Na szczęście nie było tego za wiele bo kilka tygodni temu już to robiłam. Teraz tylko to co się od tamtego czasu uzbierało. Sporo mam do robienia w domu ale taaaaak mi się nie chce. Chyba jeszcze nie mam tego instynktu... To znaczy widzę duzo rzeczy do zrobienia ale nie mam siły. No chyba że się za to zabiorę i będę to robiła małymi kroczkami. Zastanawiałam się co zrobić na obiad... niezbyt wiele mam rzeczy w lodówce ale znalazłam składniki na zapiekankę z ziemniaków, boczku, kiełbasy i cebuli. Nigdy w życiu tego nie robiłam ale podobno mój mąż to lubi bo mu mama to robiła jak był młodszy... HeHe tylko jak to się robi.... ? Ja to jak zawsze - popuszczę wodze fantazji.... Nie potrafię gotować. To znaczy nie potraiłabym ugotować np. barszczu czerwonego, czegokolwiek jakby mi ktoś dał nazwę i chciał żeby mi coś konkretnego wyszło. Ja gotuję tak, że w trakcie gotowania wymyślam co dodać i jak to zrobić. Dlatego nie potrafię robić żadnych tradycyjnych dań. Nikt mie nigdy nie uczył. Mama powiedziała, że jak za dużo będę umiała to mi mąż na głowę wejdzie hehehe. I nawet jak coś umiem to zebym tego nie pokazywała. Niestety (poza tą ułomnością z gotowaniem) to jakoś tak zawsze chcę mężowi pokazac jaka to ja zaradna jestem.... Nie posłuchałam mamy. ale na razie Misiak tego nie wykorzystuje. Mama zawsze powtarzała, że lepiej w życiu mają słodkie idiotki, które swoim facetom mówią, że to oni wszystko najlepiej potrafią.... Pewnie tak mówiła bo sama jest jak ja i tera żałuje, ze nie udawała bardziej nieporadnej..... hehehehe Taka mała dygresja... ale szczerze powiedziawszy jak coś ugotuję to męzowi zawsze smakuje.
×