Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Wredna Kaśka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Wredna Kaśka

  1. "Kółko" to tak jak u Kajtka. Jak tylko coś rysuje to zawsze mówi "kółko" i wszędzie te " kółka" (i kwiatki, motylki i gwiazdki) widzi i wskazuje. Ja dziś posadziłam Kajtocha na kibleku i co? Jak tylko z niego zszedł bo nie chciałam go na siłę długo trzymać, to zesikał się na dywan w łazience hehehe no cóż.... mogłam się tego spodziewać. No i na deser - zrobił mi kupę pod prysznicem. Pierwszy raz w życiu, a pamiętam, że kiedyś zastanawiałam się kiedy i czy w ogóle to się stanie. A my wczoraj wieczorem siedliśmy do komputera kupić sobie wczasy. Dawno się tak nie wkurzałam. No po prostu nic nie mogliśmy znaleźć żeby nam pasowało tak od a do z. A wymagań nie mieliśmy zbyt wielkich (ciepło, basen dla dzieci, w miare blisko plaża, cena też była ważna)... powiedziałam, że mam to w dooopie i nigdzie nie jade. No ale dziś poszliśmy do agencji i tam nam babeczka wyszukała fajną ofertę z Hiszpani. I basen dla dzieci i będziemy mieli łóżeczko dziecięce w pokoju. No i jedziemy 21 czerwca na tydzień. Oby było fajnie bo nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam na prawdziwych wakacjach. Chyba w 2003 roku w Łebie.... bo wypadu do Paryża i Rzymu nie liczę - chciałam wszystko zwiedzić i mimo, że było fajnie to wróciłam zmęczona jak diabli.
  2. Samadama - ja o tych póltoraroczniakach przeczytałam w książce pt "Rozwój psychiczny dziecka od 0 do 10 lat" F.Ilg, L.Bates Ames i S.Baker. Ale ogólnie to tam nie ma jakoś dużo poopisywane, tak po łebkach trochę. Mamuniu - no wielkie gratulacje dla Zosi! Kessi - tak jak dziewczyny pisz, Anetka się moczy pewnie przez te wszy... za duży stres... Kajtek też mówi 'kupa' albo 'kupka' ale dopiero po tym jak ją zrobi. 2 czy 3 razy powiedział zanim zrobił (ucieszyłam się wtedy bardzo bo to oznacza, ze on już czuje, że to nadchodzi) no ale co z tego jak nie zdążyłam złapać. Byłam wczoraj w szpitalu na pobraniu krwi, to chyba w Polsce nazywa się test potrójny... żeby oszacować czy jest się w grupie ryzyka, że dziecko będzie miało zespół downa. Ale przecież będzie dobrze.....
  3. Holly ja Cię z checią przeleciałam. Zamiast prasować siedzę i przeglądam ofert last minute bo urlop zaczynamy 14 czerwca a jeszcze nie wiemy gdzie jedziemy. Ale wychodzi na to, że bardziej nam się opłaca jechać gdzieś na południe niż do Polski. Koszt (nawet nie wliczając w to przejazdu do kraju) będzie bardzo podobny albo i mniejszy jeśli wybierzemy dajmy na to jakąś Majorkę czy coś. No śmiech po prostu! Chciałam jechać do Polski bo przy okazji zrobiłabym sobie usg i wiedziała czy będzie Kaja czy Mikołaj... no ale w tej sytuacji to chyba lepiej wrzucić na luz i po prostu odpocząć do góry brzuchem. Tylko jak mój stary wytrzyma w samolocie to nie wiem, bedę musiała mu cosik zaaplikować. Będzie z nim gorzej niz z dzieckiem.
  4. Nie no Meaaa po prostu nie wierzę. Jakby Nadia miała conajmniej 2 lata. Ale suuuuper! Swoją drogą ciekawe co by dżordż powiedział na puu na czochrodywanie :P
  5. Amorku - biała, a krawat możesz dokupić, poszukaj też w Nexcie albo H&M czy gdziekolwiek. Asik - chyba mnie utwierdziłas w przekonaniu co do imienia. A to, że Krzyś robi do kibelka i zna te litery - RESPECT! Wiadomo, że pojęcie litery jest dla niego zbyt abstrakcyjne. Teraz to jest pewnie na takiej zasadzie jak mój Kajtek od kiedy nauczył się mówić 'gwiazdka', 'kółko', 'kwiatek' itp to gdziekolwiek to widzi to wskazuje i mówi. Czyli to jest bardziej na zasdzie zapamiętania kształtu jako przedmiotu..... no tak mi się przynajmniej wydaje. Ale kontynuując to i nie zaprzestając będzie miał jak znalazł.... kto wie może i za półtorej roku. Znam dzieci, które czytały w wieku 3 lat.
  6. No i trafiłam na stronki z menu dla dzieciaków.... bo jadłospi mojego jest taki nudny że szok. Muszę coś z tym zrobić. http://www.edziecko.pl/jedzenie/1,79378,6056801,Obiad_dla_poczatkujacych.html http://www.edziecko.pl/jedzenie/1,79378,2906293.html http://www.edziecko.pl/jedzenie/1,79378,3120605.html No i można tam sobie posiedzieć i pogrzebać głębiej.... Czuję sie natchniona i chyba w najbliższym czasie ugotuję Małemu kopytka z jednego z przepisów... I'm a bitch, I'm a lover, I'm a child, I'm a mother, I'm a sinner, I'm a saint..... Kajtek Mikołaj 13 grudnia 2008 3440g Czekamy na kolejnego maluszka... http://babystrology.com/tickers/baby-ticker-glass.swf?parent=Kasia&year=2010&month=11&day=18&babycount=1 I'm a bitch, I'm a lover, I'm a child, I'm a mother, I'm a sinner, I'm a saint..... Kajtek Mikołaj 13 grudnia 2008 3440g Czekamy na kolejnego maluszka... http://babystrology.com/tickers/baby-ticker-glass.swf?parent=Kasia&year=2010&month=11&day=18&babycount=1 I'm a bitch, I'm a lover, I'm a child, I'm a mother, I'm a sinner, I'm a saint..... Kajtek Mikołaj 13 grudnia 2008 3440g Czekamy na kolejnego maluszka... http://babystrology.com/tickers/baby-ticker-glass.swf?parent=Kasia&year=2010&month=11&day=18&babycount=1
  7. Wiecie co coraz bardziej dochodzę do wniosku, że to dziwne zachowanie Kajtka ostatnimi czasy (zakończone tą moją paskudna wypowiedzią na forum) to była końcówka jego skoku rozwojowego (tego który przypada na 17 miesiąc). No po prostu nie mogę sobie go teraz nachwalić. Jestem oczarowana. I po tym wszystkim naprawdę dużo więcej rozumie. I sie często przytula i całuje. Jestem jak w niebie. Tego mi było trzeba. Czy któraś z Was słyszała o jakiś późniejszych skokach bo ja nic nie mogę znaleźć.... Tylko w jednej książce z psychologii rozwojowej znalazłam, że dzieci w wieku 18 miesięcy są nieznośne, potem (wbrew powszechnej opinii) w wieku dwóch lat jest super by w wieku 2,5 lat znów było źle. I tak do zatacza takie kręgi. Oczywiście to tylko teoria od której są wyjątki i wahania. No i poszukałam trochę w necie na temat zachowania póltoraroczniaków (to brzmi dumnie) i dyscypliny no i doszłam do wniosku, że jednak mam złote dziecko. Wy chyba też nie macie jakiś problemów.... nie przypominam sobie, żeby któraś pisała, ze dziecko protestując bije ją, pluje i drapie po twarzy. A niektóre 1,5 roczne tak podobno robią.... strach się bać.
  8. O ile sie nie mylę to Kessi nie bedzie szła do gina bo tu system inaczej wygląda (no chyba, że Irlandia rzdzi się innymi prawami niż Walia). Ja tak naprawdę nie byłam tu badana. Na badania poleciałam do Polski. Pierwsze spotkanie z położną to tylko wypełnianie papierów, potem usg w szpitalu w około 12 tyg, badanie moczu i krwi. I tak to wygląda. Ja jakoś spokojniej bym się czuła gdyby mnie ktoś dowcipnie zbadał dlatego ta wizyta w Polsce. Teraz idę na badanie krwi we wtorek - to ma być ten test na oszacowanie szans wystapienia u dziecka zespołu downa. Niby byłam na usg (w Polsce oczywiście) w 10 i 6 dniu ale dzidziuś był mały i lekarz powiedział, że kości nosowej nie może jeszcze ocenić, a przezierności karkowej też nie może zmierzyć ale widzi tak na oko, że jest ok.
  9. Samadamo ja się wcale nie dziwię, jak Kajtek jest chory to też o niczym innym nie umiem myśleć. Ostatnio było tak, że złapała straszny katar 2 tygodnie temu i to już dla mnie była tragedia. Katar ma nadal ale lżejszy, przez kilka dni ropiały mu oczka tak że bieda nie mógł ich otworzyć gdy się budził no i zaczął kaszleć. My do lekarza, bo u Kajtka katar często kończy się zapaleniem ucha. A lekarz popatrzył na nas z politowaniem jak na przewrażliwionych rodziców i mówi, że u nich (w Wlk Brytanii) to jak dziecko ma katar i kaszel to się tego nie leczy bo to normalne w takim wieku. Za każdym razem jak idę do lekarz to wiem co mi powiedzą, ale i tak idę, żeby mieć czyste sumienie, że coś zrobiłam. Suma sumarum - od Kjtka zarził się dżordż i ja. We wtorek nie mogłam mówić. Do tego stopnia, że nie byłam w stanie rozmawiać przez telefon a chciałam szkołę poinformować, że nie pojawię się na tych zajęciach, na które chodzę jako wolontariusz i pomagam dzieciom wię musiałam tam iść osobiście i jakoś na migi tej babeczce powiedzieć. Śmiała się ze mnie, ciekawe czy nie pomyślała sobie, że gdzieś zapiłam i stąd ta niemoc werbalna. Teraz mam już tylko seksi chrypkę w sam rz do sex telefonu....
  10. Goniu, dla mnie, to ty zawsze byłaś i jestem supermanką tego forum. Bo mimo sprzeciwności losu i całej masy obowiązków zawsze (no prawie) byłaś pogodna. Życzyłabym sobie mieć tyle siły co ty. A z gotowaniem u mnie jest pewnie jeszcze gorzej niż u ciebie. A najlepsze jest to, że ja bym chciała gotować, widzę się jako taką szaloną panią w różowym fartuszku ale kurde.... jakoś nie wychodzi. Kessi, dopiero teraz zauważyłam. Tak mamy Kajtka Mikołaja to teraz będzie Mikołaj Kajtek .... żartuje oczywiście.... Nie nie przeszkadza mi to z tego względu że w sumie tego drugiego imienia do niczego nie używamy i jest takiej jakby go nie było.... Więc jak coś to Mikołaj Mateusz (żeby się mojemu dżordżowi miło zrobiło... on jeszcze o tym nie wie że dzidź miałby drugie po nim. A propos drugich imion. Moja teściowa jak dowiedziała się, że będzie drugie to od razu ni z gruchy ni z pietruchy mówi: "To skoro JA wymyśliałam Kajtkowi drugie imię to jakby teraz była dziewczynka to będzie miała na drugie Florentyna bo to takie imię z tradycja, moja babcia tak miała n imię". No kurde pojebało mnie w momencie. I jej wypaliłam czemu akurat Mikołaj (czytał sytuacji opisana na poprzedniej stronie - to mój mąż tak chciał) i że to nie był jej pomysł. No i zaczęłam się na gło śmiać z tego Florentyny. Zaczęłam jej opowiadać o mojej jakiejś dalekiej ciotce Florce, która każdy dzień zaczynała od kielicha dla zdrowotności. No i się zamknęła. No kurde, gdyby to chociaż była propozycja a ona z takim rozkazerm. Myślałam, że po tylu latach to już zna mój charakterek pieroński i mi nie bedzie z takim czymś wyjeżdżać. No to co Kessi - Florentynka?? A tak na poważnie to Alicja mi się podoba. Nie pomyślałm o tym imieniu.... trza męża zagadać co on na to. Ala, Alicja, Alunia.... fajne. Nad Hanią też się zastanawiałam, że dżordz od razu skreślił. Kij mu w oko.
  11. hahaha u nas też czasami zajeżdża z rury pod prysznicem.... ostatnio nawet mąż tam coś kombinował przy tym. Mimo wszystko i tak się cieszę bo teraz jest dużo lepiej niż przedtem. No ale nadal nie ma możliwości żebym przygotowała jakikolwiek obiad z mięsem. Za sukces uważm to, że jestem w stanie otworzyć zamrażalkę. A kilka tyg tem nie było takiej mozliwości bo mi z niej rybą zajeżdżało. Pociesza mnie to, że te moje wymioty to nie takie typu - wszystko co mam w żołdku tylko raptem może z pół szklanki, może szklanka. Także nie jest najgorzej. Moja koleżanka leżała tydzien w szpitalu bo potrafiła ponad 12 razy dziennie wymiotować.... ja przy niej to pikuś, Pan Pikuś.
  12. Przepisy fajne ale te z rybą pominęłam tak szybko jak się da. Dziś przy przewijaniu Kajtka gdy zrobił niemiłosiernie smierdzącą kupę zwymiotowałam do takiej torebki na pieluszki.... bleeee.... potem byłam w centrum i siusiałam na takim markecie, w którym z drugiej strony sprzedają ryby. Wyszłam z kibelka, w którym jeszcze śmierdziało kupą, zielona, trzymając się sciany bo tak mną rzucało. A najgorsze jest to, że jak hamuję te torsje to potem mnie strasznie brzuch boli.
  13. Kessi my też mieliśmy niezłego ćieka z imieniem. Dla chłopca automatycznie będzie Mikołaj mimo, ze ja jakoś nie przepadam specjalnie za tym imieniem (podoba mi się u dzieci ale do mojego mi nie pasuje, głupie co?) ale to była jedyna propozycja mojego męża przy Kajtku ale wtedy postawiłam na swoim (cytuję: "To ja rodze i ja mam prawo do ostatecznej decyzji!") i powiedziałam, że jak kiedyś będzie jeszcze chłopiec to i owszem, może być Mikołaj. A jak dziewczynka to hmmm.... już niby zdecydowaliśmy ale może się jeszcze zmienić. Wstydzę się trochę napisać... ale stwierdziłam, że (tak jak to było z Kajetanem), jak się komuś nie podoba to mam to w dupie - ważne, że ja uważam że jest ok. Zastanawialiśmy się nad Gabrysią, Polą, Leną, Mają (ale tych teraz pełno i dziecko jednej z moich najlepszych kolezanek tak ma na imię) i będzie chyba Kaja. Wiem, że dziwnie brzmi Kajtek i Kaja. Ale, kurde, nam obojgu się podoba.
  14. Ok, doczytałam wszystko gdy usypiałam Kajtka. Na temat sporu sie nie wypowiadam bo obie dziewczyny bardzo lubię. Tak jak pisałam wcześniej - ktoś mi podmienił dziecko. Kajtek dużo je, mam wrażenie że wszystko rozumie, jest pogodny, zadowolony. To tak chyba specjalnie na poprawę maminego humoru. I wiecie co - działa jak cholera! Z uśmiechem patrzę w przyszłość. Ale myślę, że to działa w obie strony, jak on jest zadowolony to i ja jestem bardziej zmobilizowana, zeby był jeszcze szczęśliwszy. A jak jest marudny i płaczliwy i widzę, że moje stawanie na głowie nie przynosi skutku to sobie w końcu odpuszczam. Dziś pierwszy raz w życiu zrobiłam racuchy, z przepisu z jakiejś gazety o dzieciach. Kajtek jadł tak że mu się uszy trzęsły - jak nigdy. I tylko cały czas "Mama! Kółka!" No to mu dawałam te "kółka". A ja od kiedy mały się urodził zazdościłam kobietom w ciąży bo kojarzyło mi się to z czymś tak cudownym (nie przesadzam). A teraz wiecie, że nie mam czasu kontemplować cudowności tego stanu.... Dużo obowiązków i nie moge sie skupić na tym co dzieje się we mnie. No moze wieczorami.... I zapomniałam wam napisać, że 2 tyg temu czyli dokładnie gdy skończyłam 13 tydzień cośtam poczułam - ale myslę sobie - chora wyobraźnia.... Ale od tamtego czasu tak choć raz dziennie to czuję. Ostatnio było 3 dni spokoju i nawet się zaczęłam bać. Trochę zaszaleliśmy z mężem i myślałam, że dziecko uszkodziliśmy hehehe No ale dziś znowu i to tak troszkę mocniej. Nadal to nie są kopniaki tylko raczej takie przelewanie, bulgotanie w brzuchu... Dziś mam 15 tyg + 1 dzień. W ciąży z Kajtkiem zaczęłam go czuć właśnie w 16 tygodniu.... jejku jeszcze kilka tygodni i już będzie jazda.
  15. To super! Mój dzordz mówił że jak był z Kajtkiem u takich znajomych coś im z komputerem zrobić to ta babeczka siedziała z małym mówił do niego, żeby coś sobie brał i on bral konkretnie to co ona mu mówiła. Trochę mi się wierzyć nie chce ale skoro tak mówi... Na wszelkie bye-bye macha i odpowiada po polsku pa-pa. Ale to akurat jest podobne. Pracuję teraz jako wolontariuszka w brytyjskiej szkole i jak widze jak te polskie dzieci świetnie się tam odnajdują to jestem pod wrażeniem!
  16. Kajtek się przebudził i teraz dosypia na moih rękach i nic innego nie mogę robic jak siedzieć przed kompem. A siusiu chce mi się, że huhu.... zaraz zrobię pod siebie...
  17. Dzięki Pia, bo myślałam, że krzywdzę Kajtka mówiąc do niego tylko po polsku. Ale nie wiemy czy wracamy czy tu zostajemy więc lepiej nich zna polski, angielski tak szybko załapie w przedszkolu i szkole.
  18. Izu ło matko ale ludziom życie komplikują.....
  19. Hmmm za moich czasów (czyli aż cały 2 lata temu) nie robiliśmy nic typu plagiat.pl. To faktycznie troszkę komplikuje sytuację. Jedyne co pozostaje mi na pocieszenie Izu to, to co już ktoś tu napisał. Nie znam nawet jednej osoby, która by oblała obronę. A swoją drogą - pomyśl jak będziesz się czuła już po. To najlepszy moment! Amorku - Kuba niexle dał czadu z tą szczoteczką. Pia - nie wiem czy już kiedyś pytałam ale jak wy stawiacie sprawę języka w domu. Jak był z Julką czy Pascalem? Mówiliście tylko po polsku i załapali (załapuje) niemiecki tylko z otoczenia? Czy wprowadzaliście w domu też niemiecki? Meaaaa - oooo teraz to dopiero gratki się należą!!! A ja - ODWOŁUJĘ WSZYSTKO CO WCZORAJ NAPISAŁAM !!! Wstałam dziś zadowolona i cały dzień jak na razie tak jest :D Kajtek super! No i my mamy w domu też problem preferencji jednego rodzica tylko, że u nas Kajtek woli .... tatusia... wiecie jak to boli... nie do opisania. I między innymi z tego wynikało moje wczorajsze przygnębienie. Jak jestem z nim sama w domu to jest ok ale jak tylko jest dżordż to mama idzie w odstawkę. Wszystko tata i tata, a w zasadzie 'tatuuuuuu'.
  20. Z tego wszystkiego zapomniałam pogratulować Kessi i Kasi. Kessi - trójeczka, a pamiętam jak tydzień temu mówiłam mężowi, że znam taką jedną, która bedzie chciala mieć trzecie dziecko hehehe a tu już pewnik. Pewnie tak chcesz mieć teraz chłopczyka jak ja dziewczynkę... Może myślę stereotypowo ale wydaje mi się, że dziewczynki z natury są spokojniejsze (co potwierdzają ksiązki psychologiczne, które ostatnio czytałam).... a tego sobie bardzo życzę. A poza tym nie ukrywam, że zaazdroszczę tych wszystkich sukieneczek, kokardeczek, księzniczek i kucyczków. Ale mi wali na dekiel...
  21. Izu u mnie pytania na obu obronach to było tylko takie coś żeby było.... zaczynałam odpowiadać, w połowie mi przerywali że już ok albo sami między sobą zaczynali n ten temat dyskutowć. Ogólnie luzik ale to oczywiście zależy od komizji. Popytaj wśród ludzi może Ci powiedzą jacy oni są....
  22. Też tak dziś miałam, siedze na podłodze rycze jak głupia a Kajtek podszedł i mnie pocałował w usta (co nie czesto mu się zdarza....) no i mi się poprawiło. Ale potem za jakiś czas znowu o coś mi się smutno zrobiło.... Szykuję się na ostrą wersję depresji poporodowej tym razem.
  23. A u mnie dziś, za przeproszeniem, dół jak chuj! Płakałam dziś ze 4 razy. Nie wiem, Ewa i Baryłka piszą że teraz coraz bardziej cieszą się z macierzyństwa. U mnie jest na odwrót. Wydaje mi się, że jest coraz gorzej. Coraz bardziej mnie to przygnębia. Na początku (poza nocnym wstwaniem) było cudownie.... A teraz mam terrorystę w domu. Nie wiem gdzie i kiedy coś zrobiłam źle ale po prostu czasami to coś we mnie pęka. Nie wierzę w to ale dziś tak przy Dniu Matki pomyślałam sobie że żałuję, że jestem znów w ciąży i żałuję że świadomie zdecydowałam się na dziecko w wieku 25 lat. Nie wierzę, że to piszę, nie wierzę, że tak pomyślałam.... to jest okropne ale po prostu tak czułam. Kajtek był jak najbardziej planowany, sama tak chciałam. A teraz... a dziś.... tak się do dupy czuję.... I do tego jeszcze mój mąż, który oczywiście zapomniał że dziś Dzień Matki. Ale co tam - w zeszłym roku też zapomniał.... 2 lata temu gdy byłam w ciąży też.... chyba powinnam się przyzwyczaić. Gorzej ma jego mama bo o niej też zapomina.... Sorry zanudzam... ale tak mi dziś źle.... mam nadzieję, że to przez hormony.... Aaaaa ja nie jestem logopedą tylko pedagogiem a na studiach mieliśmy logopedię tylko przez jeden semestr. Żey nie było, że się jakoś strasznie wymądrzam.
  24. Mamoolka - ja leciałam Kajtkiem samolotem już 12 (słownie - dwanascie !!!) razy więc może Ci odpowiem. Ogólnie dziecko ma siedzieć na Twoich kolanach tylko w czasie startu i lądowania, wtedy kiedy wszyscy obowiązkowo musząm ieć zapięte pasy. Potem może sobie robic co chce hehehe. Ja tylko 2 razy lecialam z osobą towarzyszącą a tak to 10 razy sama z urwisem na głowie ale da się wytrzymać. Najważniejsze to żeby w czasie startu i lądowania dawać dziecku coś do picia żeby mu się cisnienie w uszach wyrównywało. Mój maluch często nie chciał nic przy lądowaniu i kończyło się płaczem. Teraz wzięłam się na sposób i daję mu jakby coś lizaka. Ogólnie Kajtek jest bardzo ruchliwym dzieckiem i nie usiedzi na miejscu, nie ma mowy. Zawsze lata w tą i tamtą w samolocie. Przeboje zawsze są a ja jestem 'gwiazdą' bo każdy kojarzy mnie jako tą od rozbioeganego dziecka, która wiecznie jest zziajana gonitwami za małym. A z rzeczy ułatwiających przeżycie lotu to - jeśli miejsca zajmujesz dopiero na pokładzie to najlepsze są te w pierwszym rzędzie przy oknie po lewej stronie patrząc od przodu samolotu (po prawej nie możesz siedzieć z dzieckiem). Tam jest najwięcej miejsca na nogi więc warto wepchnąć się do samolotu jako jedna z pierwszych i zająć je sobie. Dobre są rzeczy do przegryzania dla dziecka jakieś wafelki, paluszki itp bo zawsze się mały nicpoń na chwilkę zajmie. Jakieś książeczki. My zawsze niszczymy gazetki pokładowe easyjetu bo dzidź je bardzo namiętnie ogląda. Ja ostatnio puszczałam Kajtkowi bajki na laptopie ale usiedział przy nich 15 min. Niby mało ale dla mnie to zawsze 15min bez biegania za nim.
×