Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

kaszubka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez kaszubka

  1. Witajcie skowronki.... nie chce mi się spod kołdry wyskoczyć..... psinka tylko chwilkę na dworze była i małpiszona, zziębnięta, wskoczyła do mnie pod kołdrę. Tak zimno ma być do poniedziałku. Wesoła - to jutro świętujemy !!!!!
  2. Ewanisio - Tak trzymać - jak mówi jeden z moich zięciów. Dobrej nocy... jutro szybciej wejdę na topik... Miłych snów wszystkim
  3. Ewanisio, otrzyj łzy, usmiechnij się i powiedz jak słynny Wołodyjowski "nic to"... Było mi w życiu nieraz bardzo ciężko, nieraz przepłakane noce były.... ale tak nie wolno. Uśmiechem i śmiechem zwalczysz wszystko... nawet zło. A teraz przytul się do męża... jeszcze walentynkowy wieczór się nie skończył...
  4. Dziewczyno, daj tym wszystkim przeciwnościom solidnego kopniaka, zaśmiej się im w nos.... i tak zwyciężysz, pokonałaś już tyle życiowych trudności, tyle barykad sforsowałaś...tę bitwę też wygrasz.
  5. Ewanisia.... nawet nie wiem co powiedzieć... zatkało mnie.... Jak nie urok to sraczka.... pochrzanione życie.... i jak tu marzyć, planować.... kiedy życie zaraz wali z grubej rury.
  6. Wiosna rozpoczyna się od pierwszego kwiatka. Dzień od pierwszego przebłysku. Noc od pierwszej gwiazdy. Strumień od pierwszej kropli. Ogień od pierwszej iskry. Miłość od pierwszego wejrzenia. A kiedy się kocha prawdziwie, zawsze odkrywa się wiele szczegółów, by kochać jeszcze bardziej.
  7. Błąd... każdy kto kocha - a tyczy to się zarówno kobiet jak i mężczyzn - jest potęznie psychicznie chory.... bo inaczej jak wytłumaczyć sobie nasze zachowanie..... normalne to ono nie jest. Wybaczamy, cierpimy, pozwalamy się znieważać... a wystarczy,że jest dla nas miły - już zapominamy o swojej krzywdzie.... już jesteśmy w skowronkach.....
  8. Od początku jednak Walentego kojarzono z epileptykami i opętanymi, być może dlatego, że w języku niemieckim imię świętego łączono z czasownikiem fallen - "padać", a 14 lutego uznawano w tym kraju za dzień feralny. Niektóre źródła przypisują ponadto świętemu cudowne uzdrowienia z chorób i zniewoleń przez złego ducha. W odróżnieniu od tradycji rozpowszechnionej na kontynencie, w tym także i Polsce, angielski obyczaj ludowy co najmniej od XV wieku uważał męczennika za patrona zakochanych. Być może miało to związek z ludowym wierzeniem, według którego w tym dniu ptaki śpiewające na Wyspach Brytyjskich zaczynają się łączyć w pary. Świętowanie walentynek stało się popularne w Stanach Zjednoczonych, skąd przywędrowało do Polski. Tymczasem Kościół katolicki nadal uznaje świętego Walentego za patrona osób chorych psychicznie. Co ciekawe, nie ma oficjalnego patrona zakochanych; być może wypływa to z faktu, że w dziejach Kościoła mało uwagi poświęcano miłości romantycznej - swoich patronów miały zatem rodziny i panny na wydaniu, ale nie zakochani. W kalendarzu liturgicznym czternastego lutego przypada wspomnienie Cyryla i Metodego, apostołów Słowian. Kościół nie ma jednak określonego stanowiska wobec walentynkowego szaleństwa. - Tak jak przed wiekami Kościół wykorzystywał elementy tradycji pogańskiej, starając się je "ochrzcić", tak teraz dzieje się na odwrót: kultura masowa czerpie symbolikę z religii i podkłada pod nią treści świeckie - komentuje o. Robert Cielicki, rektor WSD OO. Kapucynów.
  9. Patron zakochanych Święty Walenty był męczennikiem, który zginął jako biskup Terni pod Rzymem ok. 269 roku. Wspomina się o jeszcze jednym świętym Walentym, kapłanie rzymskim, ale większość źródeł łączy te dwie postacie. Święty miał podobno moc uzdrawiania chorych i pocieszania nieszczęśliwych. W czasie prześladowań uzdrowił córkę jednego ze sług cesarskich i doprowadził do nawrócenia całej jego rodziny. Sprowadziło to gniew władcy, który kazał go bić maczugami, a następnie ściąć. Kult biskupa szybko rozszerzył się w chrześcijańskiej Europie. Na początku IV stulecia czczono już jego grób, nad którym papież Juliusz I wybudował bazylikę. Kult świętego dotarł także do Polski, a diecezja przemyska uznała Walentego za patrona. Piotr Skarga w swoich kazaniach zamieścił obszerny i barwny opis męczeństwa świętego. Imię Walenty (od łac. valens - potężny, mocny) stało się typowym i często spotykanym imieniem polskiego chłopa. Związek osoby biskupa ze świętem zakochanych jest dość niejasny. Jedna z legend mówi, że udzielił on ślubu parze kochanków. Ona była śmiertelnie chora, a on chciał umrzeć razem z nią. Poprosił więc biskupa, by modlił się o śmierć dla niego. Bóg wysłuchał modlitw - małżeństwo umarło, trzymając się za ręce. Inna historia opowiada, że święty Walenty za czasów cesarza Klaudiusza II wbrew zakazowi zawierania małżeństw (mężczyźni wcielani byli do wojska) potajemnie udzielał ślubów. Za co został przez władcę uwięziony. Jak było naprawdę nikt dziś nie wie...
  10. Dea, widziałam dziś w sklepie wielkanocne słodycze - niech to licho. Walentynek nie cierpię.... alew wykonaniu męża to mogę świętować średnio kilka razy w ciągu dnia. Dzień kobiet natomiast - straszne paskudztwo .... i dlatego powinien być obchodzony 6 razy w ciągu tygodnia.... hihihihihi
  11. Historia podobno faktycznie zdarzyła się w Denver. Rejs United Airlines z kompletem pasażerów został odwołany z przyczyn technicznych. Wszystkie bilety były przebukowywane na następne wolne rejsy. UA miały w tym porcie tylko jedno własne stanowisko odpraw, obsługiwane przez młodą, rezolutną urzędniczkę, która robiła co mogła, by uniknąć awantur ze wściekłymi w takich sytuacjach pasażerami. Ustawiła się długa kolejka i panienka mozolnie zmieniała terminy odlotów. Nagle do jej stanowiska podszedł bez kolejki niesympatyczny grubas, którego tusza raczej sugerowałaby odprawienie go jako cargo, a nie pasażera, rzucił swoim biletem o pulpit i mówi: - Muszę mieć bilet na najbliższy rejs i koniecznie w pierwszej klasie! Na co agentka: - Najmocniej pana przepraszam, staramy się jak możemy i będę szczęśliwa spełniając pańskie życzenia. Jednak bardzo proszę o zajęcie miejsca w kolejce, muszę obsłużyć najpierw tych z państwa, którzy przyszli pierwsi. Grubas, niezadowolony z jej reakcji, wykrzyknął głośno tak, aby słyszały to wszystkie osoby z kolejki: - Czy pani nie wie kim ja jestem???!!! Urzędniczka, bez chwili wahania, sięgnęła po mikrofon i oznajmiła przez megafony: - Uwaga! Bardzo prosimy szanownych państwa o wysłuchanie komunikatu. Przy stanowisku United Airlines znajduje się pasażer, który ma problemy z ustaleniem swojej tożsamości. Gdyby ktoś był w stanie mu pomoc, prosimy o podejście do naszego stanowiska. Dziękuję. Wśród pasażerów oczekujących w kolejce wybuchły salwy gromkiego śmiechu. Grubas, toczący prawie pianę z pyska, wycedził przez zęby: - Fuck you... Na co agentka: - Przykro mi. W tej sprawie również musi pan zaczekać na swoją kolej. ----------------------------------------------------
  12. Witajcie moje kochane. Właśnie wróciłam ze spaceru i maluśkich zakupów. Buziaka już wczoraj Wam posłałam..... Mąż nie uznaje Walentynek.... róży nie było....ale kawa do łóżka - TAK, była.... trochę wcześniej napsocił, podenerwował, teraz się stara... musi przecież zarabiać na plusy. Ach ci faceci... żeby trochę częściej myśleli...
  13. Rebeko, do tej dziewczyny dociera tylko to co ona sama chce przyjąć... czyli nic. Synowa, od kiedy pamiętam zawsze grała na uczuciach innych
  14. Są ludzie, a ludzie. A tych skrzywdzonych i krzywdzonych znacznie więcej. Już wolę uciekać w świat książek... siedzę też w internecie... w świecie realu nie przyjaciółek - zawsze trafiałam na fałszywe. Idę spać... zmęczyło mnie dziś to wszystko. Dobranoc She... dobranoc wszystkim.
  15. She - syn stara się jak może, ale jest rozdarty... czyli jak to mówią, jest między młotem a kowadłem. Pracował na czarno - więcej zarabiał, ale nie mógł nic na raty kupić. Pierwszy kredyt wzięła na siebie jego teściowa... i ten był spłacany idealnie , zawsze w terminie... no więc następny my wzięliśmy... i zaczęło się... co chwilę upomnienia, a na końcu nawet komornik... ale jakoś synowa to uregulowała. Minęło trochę czasu i synowa znów chciała abyśmy wzięli dla niej kredyt - odmówiłam mówiąc że już mam nauczkę, że nie chcę więcej mieć u siebie w domu komornika.... jaka nastąpiła obraza można się tylko domyślać.
  16. Straszny dzień u mnie - synowa przypomniała sobie, że jej dzieci mają również drugich dziadków... Ona musi koniecznie iść do szpitala - nie wiadomo na jak długo, ma kłopoty z oczami, może oślepnąć....ja to rozumiem.... Syn nie może zająć się dziećmi, bo straci pracę.... Mieszkają obok [ a raczej u jej ] jej rodziców - tam jest łącznie 8 dorosłych osób, z tego tylko 2 osoby pracują.... są dużo młodsi od mojego męża i ode mnie - ma więc kto zająć się dziećmi na czas jej pobytu w szpitalu [ tym bardziej, że stale się nimi zajmują]....mimo to chcą koniecznie do nas je wrzucić. My mamy słaby kontakt z dziećmi, mało je znamy - bo co to jest sporadyczne widzenie co jakiś czas. Do tego ja niepełnosprawna - nie dam rady dobrze się nimi zająć[ sama wymagam pomocy drugiej osoby ] , a mąż ma 64 lata - wystarczy, że zajmuje się mną i domem... to i tak dużo. Nerwy, nerwy, nerwy.... jeszcze dochodzi emocjonalny szantaż - jak nie weźmiemy, to możemy wcale już ich nie widywać... Zdurnieć można... że też istnieją na świecie tak bezwzględni ludzie.
  17. Coś dla Was ode mnie: http://cmok.pl/link/511382
  18. Ja powiem inaczej - za trzy dni rozpocznie się SZÓSTY miesiąc trwania naszego topiku..... Moja młodsza córka rozpoczęła pracę dość daleko od domu - z tego powodu poza domem jest ponad 14 dni, dzieci już duże.... nie powinno więc być żadnych kłopotów..... i tak było do wczoraj. Najmłodsza z jej córek [14-letnia ] po powrocie ze szkoły tak bardzo źle się poczuła, że nie było innego wyjścia jak wezwać pogotowie. Przyjechali i zabrali dziecko [wraz z jej ojcem] do szpitala na bardziej szczegółowe badania..... stwierdzili, że to atak kolki jelitowej, dostała przeciwbólowy zastrzyk.... i wypuścili do domu z nakazem - nie ma nic jeść przez najbliższe godziny. Dziś poszła do szkoły - kilka godzin później odebrałam telefon -dzwoniła dyrektorka szkoły - że znów dziecko źle się czuje, że w domu nikogo nie ma i co w takim razie dyrekcja ma zrobić. Poprosiłam, aby wysłała ją do mnie wraz z jej starszą siostrą - bo ani ja ani druga moja córka nie jesteśmy w stanie tam przyjechać - tak też dyrektorka zrobiła. W międzyczasie szybko zadzwoniłam do Ani - rodzinka zebrała się u mnie - zdecydowałyśmy, że dziecko pozostanie do końca tygodnia w mieście pod opieką Ani. Starsze wnuczki wróciły na wieś, do swego domku - rozradowane, bo wielki kłopot spadł im z głowy i serca. Od wczoraj było sporo nerwów.... dużo dzwonienia... teraz wnuczka jest pod dobrą opieką..... i blisko szpitala.... Czasem nawet odległość paru km przeraża....strach, że mogą przybyć za późno... i takie tam różnego rodzaju myśli przelatują przez głowę.
  19. Rebeko - na taras wskoczę, na to czas znajdę...... zaczekaj
  20. Witajcie moje kochane dziewczyny. Bez T - częściej podpisuj listę obecności... ale ważne, że pamiętasz. Popiszę później, gdy znajdę więcej czasu.... będziecie miały dużo do czytania.....
  21. Niby regularne - 5 razy w ciągu dnia małe posiłki i zero dojadania pomiędzy nimi oraz zero słodyczy daje dobre rezultaty. Ale czy pamietałyście o zrobieniu wcześniej diety oczyszczającej ? Bez tego trudniej spada się na wadze.
  22. No to biegamy na tarasik... papierosy czekają Dobrze zrobiony samogon nie jest zły.... wczasach kartkowych tylko to krążyło.
  23. She, błąd już naprawiany - zdjęcia poleciały. Wczoraj miałam kosmiczne kłopoty z wysyłaniem czegokolwiek z mojej poczty... a dziś poszło błyskawicznie
  24. Rebeko - dzięki za rozgrzeszenie, ale nie obiecuję, że się poprawię - słodycze tak nęcą... kuszą.. Coś mi się wydaje, że teściowa naszej Ani i moja synowa to baby z piekła rodem... a może by tak wrzucić je tam z powrotem.... przyznacie, że to dobry pomysł.... hihihihihiihi
  25. Ellisa, fajno, że jesteś. Dodaj nam słoneczka i dużo, dużo dobrego humorku.
×