kaszubka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez kaszubka
-
http://wino.org.pl/forum/post.php?action=edit&fid=9&tid=94&pid=136 może się przydac
-
6 żółtek - 0,5 Kg cukru - 2 puszki mleka skondensowanego (niskosłodzone) - cukier waniliowy (do smaku) - 1 szklanka spirytusu (ok. 250 ml) Żółtka ucierac, miksowac (najlepiej mechanicznie) dodając stopniowo cukier, tak by się rozpuscił. Wlewac też powolutko i stopniowo mleko skondens. i podac pół paczuszki (albo więcej - jak kto lubi) cukru waniliowego. Kiedy mieszanina bazowa osiągnie już płynnosc a cukier nie będzie przy smakowaniu trzeszczał w zębach do dac szklankę spirytusu i znowu wszystko zmiksowac. Następnie przelac do butelek wstrząsnąc i odstawic najlepeij na 2 tygodnie. Niecierpiliwi moga się raczyc już następnego dnia. Wersja z kawą lub czekoladą i innymi dodatkami wg uznania indywidualnego. Likierek nadaję się znakomicie do spożycia zarówno jako dodatek do kawy, lodów ciast, jak i do samoczynnego spożycia bez ceregieli i dodatków. Znalazłam to przed chwila w internecie
-
Co jak co, ale tej akurat orzechówki nie zabraknie, możemy pic do woli. Proszę się częstować.... Najbardziej lubie ajerkoniak własnej roboty, juz dawno nie robiłam i przepis gdzieś się zapodział. To był fajny lek na uczciwego kaca. Muszę poszukac ten przepis i zrobić to na zimowe wieczory , albo nadchodzące święta
-
She - zgadza sie, na spirytusie, a jak pachnie...jedną butelczynę na nas dwie ...a może znajdzie się jeszcze jakaś chętna ? ... póki jeszcze dna nie widać.
-
Chociaz w czymś mam lepiej od Was -- juz nie potrzebuję gumek..... A co powiecie na słodką orzechówkę - do tego 45% , jest ciężka, ale daje się pić.
-
Internet jest paskudnym złodziejem czasu - wcześniej zarzekałam sie , że ja nie będę głupieć i zawsze będę mieć czas na inne rzeczy..... Akurat..... dziś prawie cały dzień przesiedziałam przesiedziałam przy kompie. Fakt - że to dla mnie nowość, ale po co wcześniej innych krytykowałam, jak robię i tak to samo. Co chwilę znajduję coś ciekawego, co skutecznie zabiera mi czas.
-
Witaj tiziana. U mnie tak samo było z elektrowni - tyle że w lipcu. A we wrześniu już przysłali normalne rachunki.
-
Moja starsza córka tez dużo siedzi na Allegro i kupuje. Znów coś dzisiaj znalazła dla swego maluszka. Październik Jesień po lesie chodzi sie spowiadać Na ucho bukom szepcze coś po cichu I łza się kręci w oku października Gdy liść - za pokutę - opada po liściu Dzień w noc przechodzi nie wiadomo kiedy Powiązani ze sobą niewidzialnym mostem I tyle smutku jest w pustych konarach Gdy jesień daje swój deszczowy koncert Po okolicy w białych kołnierzykach Brzozy odchodzą - za las - samotnie A Matka Boska w dziurawej kapliczce Przez cały czas z dzieciątkiem moknie Nie naprawią daszku miejscowi anieli Na motorach muszą jechać na dyskotekę Nie naprawią - bo już zapomnieli Więc jeszcze tylko chcą przekrzyczeć jesień Jesień po lesie chodzi zagadkowa Na ucho buka śpiewa pieśń miłości I łza się kręci w oku października Bo dziś październik umiera z zazdrości
-
Ale robicie mi ochotę na piwo. Coś czuję, że nie wytrzymam i namówię męża na wesoły wieczór . A wszystko na "P" tez popieram !!!
-
Dzień dobry wszystkim. U mnie tez od rana słońce i ciepło. Gdyby wszyscy byli idealni - na świecie panowała by nuda....
-
Wciąż istnieje czarna i biała magia. Ne tylko w to wierzę, ale i wiem. Biała magia nie jest groźna...ale czarnej się boję. Stawiam na 22, 13, 7, 8, 25 i 49 . Coś może z naszych liczb będzie.
-
Bez torebki - przyznaję się że bezmyślnie i niechcący dałam zły temat. Szkoda , że nie można cofnąć czasu. Następnym razem będę uważać..... Tu ma być wesoło, a nie jakaś narzekalnia.....i tak będzie.....
-
Czar na zmianę sytuacji z złej na dobrą Tego czaru dokonuje się o godzinie 7 wieczorem (19:00) w dowolny Piątek. Niezbędne akcesoria: # 7 białych świec # 1 mała świeca o dowolnym kolorze i mały talerzyk z solą Zapal 7 białych świec dokładnie o godzinie 7 wieczorem. Postaw małą świecę w talerzyku z solą i a następnie ją zapal. Odczekaj 10 minut, a następnie zdmuchnij 7 białych świec - jedną po drugiej. Pozostaw małą świecę do samoistnego wypalenia się i wygaszenia w talerzyku z solą. To wyczytałam tutaj: http://www.mrooczlandia.com/magia/wielka_ksiega_czarow_i_zaklec/index.php?czar=spis2
-
a skoro jesteśmy dobrymi czarownicami -- to trzeba posypać trochę mięty przy drzwiach i oknach wewnątrz naszego mieszkania-- ponoć to skuteczna zapora przeciwko złym myslom naszych wrogów.
-
Przedszkole. Po zajęciach przedszkolanka pomaga założyć botki jednej z dziewczynek. Męczy się, bo botki są ciasne ale w końcu - weszły. Spocona siada na ławce obok a dziewczynka mówi: - A butki są na złych nóżkach! Rzeczywiście, lewy na prawy. Ściąga je więc, zakłada znowu, morduje się sapie... wreszcie! - A to nie są moje buciki... - mówi nagle dziewczynka. Przedszkolanka zaciska zęby, sciaga botki, ociera pot z czoła... - ... to są buciki mojego brata, ale mama kazała mi je nosić. Pani zaciska pięści, liczy do dziesięciu... Wciąga botki znowu na nogi dziewczynki. Uspokaja oddech. Zakłada jej płaszczyk, czapeczkę... - Masz rękawiczki? - pyta dziewczynkę. - Mam, schowane w butkach!
-
Witajcie dziewczynki - dziś od rana miałam niespodziewanych gości - siostry mego męża. Więcej z nim gadały niż ze mną - ja tylko robiłam dobrą minę. Jesłi chodzi o moją synową- jasne jest jak słońce że syn ma sporą winę w tym jaka ona jest - ale chyba jemu to nie przeszkadza, bo nic o tym nie mówi. Synowa pisze ze swymi kuzynkami - ma ich bardzo dużo. A to że jest taka....to sporą winę mają w tym jej rodzice, tak ją wychowali i do tej pory rozpieszczają. Nauczyli ją "brać" , a opieka społeczna - no cóż, poszła tam za namową rodziców, lecz co powiedziała, to nie wiem. Finansowo nie ma źle [około 2000 zł na miesiąc] ale tego nie ma na papierku... Gdyby nie mieszkała tak blisko swych rodziców, może byłoby inaczej [mieszkają w tym samym domu]. Gdyby ona uważała na swoje słowa i co do kogo mówi, to do tej pory byłoby ok, ale ma niewyparzony język gdy jest zła i dużo mówi w obecności swoich dzieci, które potem to powtarzają. W ten sposób wiele niepotrzebnych rzeczy usłyszałam. trudno o tym zapomnieć,,,ale czas goi rany. Tyle tylko, że straciłam do niej zaufanie i narazie nie chcę jej widzieć. Moja psinka, chociaż zmarzlak, to takiego poncza by nie ubrała - woli być przykryta kocykiem. No i znów ktoś puka do drzwi - worek z gośćmi się otworzył. Zajrzę tu później.
-
Annapo zgadzam się z tym co napisałaś. Nie wchodzę z buciorami w małżeństwa swych dzieci. Jest tylko jedno "ale" - z każdym zięciem i każdą synową zawarłam umowę, że zawsze , jeśli coś nam się nie spodoba - mówimy to sobie prosto w oczy , to przez wiele lat zdawało i zdaje egzamin - tyle że nie u tej synowej. Ktoś musi być "czarną owcą" w rodzinie- padło na nią. Dziewczyna jest zbyt impulsywna, i często nie panuje nad tym co mówi [nieraz ma z tego powodu kłopoty]. Syn z dziećmi przychodzi do mnie, korzystają też z mojego ogrodu, altanki- są tam co tydzień. A teraz spokojnej nocy i miłego jutrzejszego poranka. Dobranoc.
-
Witajcie w pochmurny, ale bez deszczu, niedzielny poranek. Annapo i Hrapino - mój syn jest ślepy i głuchy od 8 lat - miłość do niej zasłania mu wszystko - jest już bardzo dorosły, to jego życie, które sam sobie wybrał, swojej żonie od samego początku pozwolił i zgodził się na takie postępowanie - widocznie to mu odpowiada. Ja uważam, że to zła miłość - ale od dawna nic już synowi nie mówie o tym, nie ma sensu. A synowa po ostatnim wybryku już nie ma wstępu do mojego mieszkania, wiele razy jej wybaczałam, teraz już nie chcę. Dzięki temu wiem, że ona już mi nie zepsuje żadnych urodzin i świąt.
-
Bez torebki - synowa też człowiek , a ludzi bywają różni. Mam 2 zięciów i 2 synowe- tylko jedna się wyróżnia i szkoda nawet o niej pisać- została przez swych rodziców wychowana na księżniczkę - przy trójce dzieci jest sporo roboty - lecz ona woli wysługiwać się innymi. Dziećmi zajmują się jej rodzice, obiady też jej gotują. Jeszcze jest na tyle bezmyślna lub głupia, że zgłosiła w opiece społecznej, że my jej nie chcemy pomagać. Były u nas te panie - poznały wiek mego męża, zobaczyły też że jestem niesprawna fizycznie i stwierdziły, że synowa powinna się leczyć u psychiatry - bo młoda i zdrowa fizycznie a brednie opowiada. Syn milczy, w wolne od pracy dni , sam gotuje obiady i zajmuje się dziećmi. Synowa nie pracuje, a swój czas przeznacza na pisanie SMSów [około 1500 miesięcznie] i na gry w Playa.
-
Bez torebki - u nas się rozpogodziło. Teraz na mojej działce jest syn ze swoja rodzinką i robią grilla. Czasem im na to pozwalam, ale muszą zostawić idealny porządek, co dla mojej synowej to coś okropnego - ma dwie lewe ręce. Ja za modem dałam zaledwie 1 zł , za aktywację 50 zł i teraz co miesiąc abonament 60 zł - ale jeszcze do niedawna modem w Plusie był o wiele droższy.
-
Annapo- u mnie za tydzień urodziny najmłodszego syna [zawsze w ten dzień przyjeżdża do domu ], a za dwa tygodnie urodziny męża i następne zgromadzenie rodzinne. Na urodziny teściowej we wrześniu przyjeżdżało zawsze kilkadziesiąt osób. W przygotowaniach pomagały jej krewniaczki ze wsi i okolic. To było zawsze jak małe wesele- wszyscy bawili się w trzech pobliskich domach. I co najważniejsze - nikt nie przyjeżdżał z pustymi rękami [zawsze było dodatkowe jadło na stół]
-
Ellisa- aż taka mocna w tłumaczeniu z kaszubskiego na język polski to ja nie jestem. Ogólnie to wiersz jest o Matce Boskiej Swarzewskiej. Wiele słów nie znam - język kaszubski dzieli się na wiele gwar, praktycznie co kilka km są widoczne różnice. Literacki kaszubski jest dla dość trudny. Zajrzyj do tech stronek http://www.wladyslawowo.org/?wl=kaszuby&kaszuby=3 http://www.cassubia-dictionary.com/
-
Jesień - Jesieniucha Ale plucha cha, cha Plucha cha, cha. Ale dmucha cha, cha Dmucha cha, cha. Niech tam leje, niech tam wieje. Ja się bawię, ja się śmieję. Niech tam leje, niech tam wieje. Ja się bawię, ja się śmieję. Żółta grucha cha, cha Grucha cha, cha. Hop do brzucha cha, cha Brzucha cha, cha. Niech tam leje, niech tam wieje. Ja się bawię, ja się śmieję. Niech tam leje, niech tam wieje. Ja się bawię, ja się śmieję. Dla mnie jesień to jest mucha cha, cha. Jesień, jesień – jesieniucha cha, cha. Niech tam leje, niech tam wieje. Ja się bawię, ja się śmieję. Niech tam leje, niech tam wieje. Ja się bawię, ja się śmieję. do góry Na deszczową pogodę. Na deszczową pogodę trzeba ubrać się słonecznie, Żeby słońce wiedziało, że powróci tu jeszcze. Na deszczową pogodę trzeba uśmiech mieć słoneczny Żeby słońce wiedziało, że jest lepsze niż deszczyk. Na deszczową pogodę humor też słoneczny mamy, Żeby słońce wiedziało, że je bardzo kochamy.
-
Na dzień dobry w deszczowy dzień.... Józef Ceynowa Swôrzewskô legenda Hél stôri pògardzył swëch òjców wiarą, pòniżôł plestamë Niebieską Matkã, bez miarë pic zaczął z rozkòszów czarë i przëjął w kòscele lëterską gôdkã. Marija tim wszëtczim smùconô srodze wëbieżała w niecce na mòrsczé dale, Ji gwiôzdë swiécëłë w daleczi drodze, a w ùkłonach do nas niosłë Jã wałë. W naszim Swôrzewie lud prosti, lud swiãti czcył wiedno Ji Miono w pòlu i w bôce, w Ni widzôł tarczã na Smãtkù zawzătim, z Ni mòc czerpôł w swòji cãżczi robòce. Wic Marija zëmné òpùszczëła mòrze i przeszła do stëdni wiesczi, do dzecy, cëdnie zaswiécëła złocëstą zorzą a wkòło ji môlu zakwitło kwiece. Hélanie jã bralë nazôd, do sebie, le milszô Ji bëła stëdnia swôrzewskô, do ni wrôcała, tã bëła jak w niebie, tã cëda czëniła mòcą niebieską. Lud wzniósł Ji w pòdzăce kòscół strzelësti, w piesniach Jã sławił pò zemi i mòrzu, a wiedno Ji skłôdôł żëcé swé czësté, bò wiedzôł, że Smãtka zmóc mù pòmòże. Oflag 2C, w styczniu 1940 r.
-
Hrapina - jeśli Ellisy mąż mówi, że Era jest najlepsza to już nie ma co podejmować tego tematu - faceci na tych sprawach dobrze się znają. Powolutku sen zaczyna namawiać mnie na zakończenie wieczoru, z nim nie wygram..... Dziewczynki -- dobranoc.