Mała Fiki Miki
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Mała Fiki Miki
-
Chcę coś zmienić, chcę żeby wszystko jakoś samo się pozmieniało. Na większość rzeczy nie mam niestety wpływu. Slim - bardzo chcę jakichś zmian, ale nic nie mogę zrobić. A najlepsze jest to, że wszystkie zmiany rozpoczynam od sprzątania mieszkania, a potem już nic mi się nie chce. ;)
-
Ale wkurwia mnie to wszystko. Robię źle, nie robie też źle. Uświadamiam sobie coraz częsciej, że nie żyję jak chcę, nie robię czego chcę, nie wyglądam jakbym chciała wyglądać. Gdzie ja jestem i jak do tego wszystkiego doszłam???] Dziś śniło mi się, że trafiłam do jakiegoś bogacza, który kupował ludzi do niewoli i na podwórku miał pozakładane rózne klatki, w których więził tych ludzi. Niektórzy mieszkali już tam bardzo długo i zachowywali się jak jakieś dzikusy. Kiedy zorientowałam się o co chodzi, chciałam uciec, gdy tylko na chwilę wyszedł. O czym był sen? Ja uciekałam, a on i jego służacy ganiali mnie po tym ogromnym domu, na podwórku, między drzewami, po jakichś błotach, itp. psy szczekały i ogólnie jedna wielka masakra. A dzis rano smutna, zła i zmęczona.
-
:) tak to już jest! A ja mam doła od rana. Wszystko mnie wkurza. Wszystkim dookoła się przejmuje i wydaje mi się, że gdybym więcej czasu poświęcała innym, to problemów rodzinnych itp. byłoby mniej. Z drugiej strony nikt tego nie szanuje, jak coś robię, więc po kilku takich dniach jestem zmęczona. Życie przecieka mi ostatnio między palcami. Nic nie robię. Dla siebie też nic... Poniedziałkowe rozważania zawsze mnie dobijają. Kolejny tydzień, gdzie nic się nie zmienia....
-
Kika - ja tez większość życia spędzam ostatnio w domu, więc jestem otwarta na wszystkie propozycje z waszej strony. Mam jedno pytanie, w momencie kiedy wybierałyscie się do lekarza, bądź kogokolwiek po pomoc, to była to osoba sprawdzona? Skąd miałyście namiary? i czy wiedziałyście czego mnie więcej się spodziewać? Ja jestem zrażona do tego typu rzeczy, ale z drugiej strony wiem, że nie trafiłam do odopwiedniej osoby, z którą nawiązałaby się nić porozumienia. A dla mnie to najważniejsze. Poczuć się dobrze w czyimś towarzystwie, widzieć, że ten ktoś potrafi do mnie dotrzeć. Teraz jednak tkwię w marazmie od dawna, więc nawet mi się nie chce o tym myśleć. Pytam tak na przyszłość. ;) Zawsze tak miałam, że albo robiłam pięć tysięcy rzeczy na raz, albo nic. I teraz jest to nic, które trwa kilka miesięcy. I kto wie, jak długo jeszcze.
-
Slim, widzę, że czujesz się trochę jak w potrzasku. Nie wiem co Ci powiedzieć. Twoje problemy nawet na odległość mają siłę rażenia. Dziewczyny, myślę, że powinnyśmy pomyśleć o spotkaniu zanim zima nas zastanie. :)
-
Witam koleżankę! :) Slim, jak tam samopoczucie? Ale nudy. Pada deszcz i chce się spać. Niestety ostatnio wyrabiam normę 10 - 11 godzinnego snu. Normalnie masakra, ale niestety rano nie mogę się zwlec z łóźka i bardzo wcześnie chce mi się spać... Zaraz zacznę upiększać swoje ciało, nic lepszego nie mam do roboty ;) Zapytuję wszystkich gdzie jest to szczęście i kasa. która na mnie czeka?? ;) Mimo wszystkich małych smutków, jakoś tak pozytywnie jestem nastawiona. Czuję się silna, mądra i wierzę, że stanie się coś dobrego.
-
Witam wszystkich w V RP :) Widzę, że mało się uaktywniłyście podczas weekendu. ja byłam w tej pracy. Zajęcia super, grupa też. Gdybym wiedziała, że tak będzie nie zastanawiałabym się ani minuty. Wyszłam stamtąd bardzo zadowolona, choć zmęczona :). Ale się cieszę :D :D Wczoraj pokłóciłam się z towarzyszem życia i dziś miałam same głupie sny, a było ich mnóstwo. Zgubiłam się na jakimś osiedlu, potem znalazłam się w jakimś dziwnym towarzystwie i zginęła mi torba, której szukałam w dziwnym miejscu. Następnie uciekałam, ale nie wiem przed kim na deskorolce (!), a na koniec znalazłam się u mojej babci, tylko wszystko w jej domu i na podwórku wyglądało inaczej. Kocham te sny, czuję się po tym tak zmęczona, że hej. Kiedy coś jest źle, zawsze sni mi się jakieś ganianie, po bloku, w którym brakuje schodów, a winda nie działa. Druga wersja dotyczy gościa, który chce mi coś zrobić, a ja nie mogę ucieć, bo nogi wrosły mi w ziemię, albo biegnę w zwolnionym tempie i to jest jeszcze gorsze - przy tym snie najczęsciej się budzę, a przy żadnym innym nie (ciekawe). Też tak macie???
-
Gdzie jest mój ukochany Bananowy song??????
-
Wczoraj nie mogłam dostać się na kafe, ale dziś jestem. Kika- myślę, że slim przeprowadziła takich rozmów w swoim życiu wiele. Podobnie jak każda z nas. Jak jestes z kimś tyle lat, to te rozmowy stają się coraz trudniejsze. Dla mnie drażniące, bo i tak wiem co zostanie powiedziane, jakie będą argumenty, jak wszystko się skończy.... Najgorzej jak przychodzą takie chwile, kiedy człowiekowi nie chce się już kłócić, mówić w ogóle. Czasami czuję tak, jakbym goniła w kółko własny ogon. Wszystko jest bez sensu. Czasami już rzygałam tymi rozmowami. Mój facet też zarzucał mi ospałość, to, że nie chce mu nic odpowiadać, że nie chce rozmawiać. Tylko ile razy można powtarzać to samo??? Nasze \"życia\" :) też się od siebie różnią, ale staram się to akceptować na tyle, na ile mogę. Często ten styl życia jest powodem do spięć, ale myślę, że nie jest tak źle. Że mimo wszystko i tak potrafię dużo zrozumieć i na wiele się dla niego zgodzić i wiem, że nie jedna babka nie wytrzymałaby tego po tygodniu, nawet gdyby sama pracowała. Ja mam mnóstwo wolnego czasu przez co to wszystko jest dla mnie podwójnie trudne, ale i tak znoszę to jak umiem i mimo wszystko wydaje mi się, że nie najgorzej. Też brak mi czasem takiej stabilizacji, planów i ich realizacji (!), bo jeśli nawet są plany, to ich realizacja trwa wieki. Przed nami pierwszy wspólny weekend od prawie pół roku :)
-
Spotkanie zawsze można zorganizować. Akurat dla mnie nie jest przeszkodą to, że mieszkamy w różnych miastach. Drogi przejezdne :). Trzeba tylko wybadać jakiś miły punkt.
-
Slim - jesteś prawdziwą twardzielką!!
-
Podziwiam takich ludzi, jak ty. Wiem, że wcale nie jest tak łatwo skończyć szkołę, w takiej sytuacji, jak powiedzieć. Chociaż wydaje mi się, że dziewczyny mają trochę łatwiej, bo nie są tak podatne na wpływy. A studia, to możesz jeszcze skończyc ;), jak są ci do szczęścia potrzebne. A tak w ogóle, to ogłaszam wszem i wobec, że rozpoczęłam przygotowania do zrobienia szpagatu. :D Znalazłam taki wątek w necie, zmierzyłam sobie ile mi brakuje i chyba przebiłam wszystkich. Załamało mnie to, nie wiedziałam, że jestem tak nie wysportowana :). Choć trudno się dziwić, jak się nic nie robi przez kilka lat... Najmniejszy ruch sprawiał mi ból podczas ćwiczeń, ale teraz z każdym dniem jest coraz lepie. No, bez rewolucji od razu, ale postępy są. :)
-
To widzę, że koleżanki czeszą kasę!! Ja też tak czasem mam, że jak jest już bardzo źle, to mam ochotę pierdolnąć głową o ścianę. ;) Sama nie wiem co już wtedy robić. Z jednej strony bezsilna, z drugiej pobiłabym każdego, kto stanąłby mi na drodze.
-
Anulka - jestes z Mysłowic???
-
Slim - dobrze, że w końcu jesteś. Ale macie zalatane życie i pomyśleć, że się tak obijam... :) Chętnie bym wam pomogła, ale niestety nie mam jak. Ja jestem z lubelskiego. Zazdroszczę wam, że jesteście z tego samego województwa, jeszcze się okaże, że mieszkacie na tym samym osiedlu :). Anulka i Slim - ja uważam, że miłość siedzi w każdym człowieku, nawet, jak o tym nie mówi. Ja mam problemy z okazywaniem, ogólnie jestem mało wylewna, ale za to bardzo dużo dzieje się w środku. Niestety nie umiem tego uzewnętrznić. Slim, długo się wychowywałaś w domu dziecka? Powiem ci, że moja babcia, ta o której pisałam też się wychowywała w domu dziecka - bardzo ją lubię, jest prostą osobą, mieszka na wsi, ale ma bardzo życzliwe podejscie do WSZYSTKICH ludzi, wszystkim stara się pomóc, porozmawiać, co tylko może. Kocham ją bardzo, choć przez ostatnich kilka lat nie powiedziałam jej tego ani razy :) (wstyd!!!). Mam też ciocię, która wychowywała się w domu dziecka przez jakiś czas i wszystko z nią w porządku :). Wiem, że takim ludziom jest z wielu powodów trudno zorganizować sobie życie. myślę, że jesteś szczęsciarą, bo wszystko wcześniej czy poźniej ci się układa. Myślę, że jesteś bardzo fajną kobietką :)
-
Pepper - dziiękuję! nadal nie podjęłam decyzji... :) Czas pogratulować długim rzęsom :) W niedzielę mało jest do roboty i za dużo się myśli. Ja taką niedzielę mam ostatnio cały tydzień. Obiecałam sobie, że nie będę artykułować głośno swoich smutków. Jak się coś dzieje, to staram się, żeby to nie wychodziło poza moją głowę... :)
-
:D :D :D fajnie, by było!! Ale mam wiele wizji, jak mogłoby się to skończyć :D :D :D Jesteśmy nieobliczalne!!!
-
jesteśta?
-
To jest praca w szkole,ale z dorosłymi ... tego się boję :) Zajęcia w weekendy. Dzieciaczki lubiłam, szczegolnie w podstawówce, ale tu, to zupełnie co innego...
-
Na początek usatysfakcjonowałby mnie tysiąc na rękę. Uważasz, że to dużo??? Ile zarabiacie, i ile dziennie pracujecie???
-
No zazdrościłam, zazdrościłam, a teraz stres :D :D :D Niestety nie będę mogła z niej zrezygnować do czerwca.... bo to praca w szkole. :)
-
Sharamysho - smutno mi jak czytam, to co piszesz. Wiem, że pewne nasze cechy mogą być inaczej postrzegane, niż jest faktycznie. Też nie potrafiłabym żyć w biedzie i mówić jak to mi dobrze, bo najważniejsze jest zdrowie i takie tam pierdoły.... Na koncie mam zawsze kasę i to się nie zmieni. Nigdy nie wiadomo, co będzie kiedyś :) A co do koleżanki- czy wy rozmawiacie o waszych problemach z innymi, jakoś uzewnętrzniacie swoje smutki? Ja dzielę się tym jedynie z moim chłopakiem. A wszyscy myślą, że wszystko mi się udaje. Jakoś nie widzę potrzeby dzielenia się tym z innymi. Nie wierzę, żeby ktokolwiek umiał mi pomóc. To też bywa różnie odbierane. Życie to trochę gra pozorów. Wszystko wygląda inaczej niż jest naprawdę. Nie siedzimy w głowie innnych, nie wiemy co robią i myślą naprawdę. Ktoś wydaje się nam zły i zarozumiały, a potem okazuje się, że jest nieśmiały. Poznajemy jakąs super rodzinkę, a potem okazuje się, że to wielkie bagno, fikcja.
-
W domu też już nie mogę wytrzymać. Włóczę się codziennie bez celi, żeby tylko stąd wyjść, żeby nie słuchać tego jęczenia. Kiedy przychodzę, codziennie to samo - ojciec ogląda telewizor, którąś godzinę z rzędu, brat siedzi przed kompem, bo nawet nikt go nie upomni, że już powinien wyłączyć, a moja mama śpi, zmęczona po pracy.... Chory dom... :( Kiedyś, to było tak, że miałam milion zajęć, przychodziłąm zmęczona, ale wszystkich jakoś ustawiałam. Brałam się za gotowanie, sprzątanie, mimo, że sama prawie padałam na ryj. Mamę stawiałam do pionu i wyganiałam na spacer, brata zaganiałam do nauki (ale tępak z niego rośnie :( ) itd. Jakiś czas temu powiedziałam sobie, że nie tylko ja jestem w tym domu od sprzątania i gotowania i przestałam robić to wszystko - efekt, mega syf, skończyły się obiadki, bo nikomu nie chce się ruszyć dupy. Obiad więc jemy tylko w niedzielę. Każdy dzień wygląda tak samo. Dostaję szału, jak wchodzę i to widzę. Rozmowy przstały cokolwiek dawać, więc z nikim nawet nie rozmawiam.... Dosłownie po 3 zdania na dzień, a nie chce mi się nawet tego... Bez sensu. Idę się poryczeć, wypalić i zamarznąć na balkonie. Na dziś chyba tyle. Miałam nic nie pisać, a tu proszę....
-
:( :( :( nie chce mi się nawet nic pisać....
-
:( Już nie mogę.... Jestem załamana. Jutro znowu poniedziałek. Znowu cały tydzień bez planów. Jedyne zmartwienie, to obiad i sprzątanie. Nawet nie ma się do kogo odezwać :) Punktem dnia okazuje się sprawdzenie waszych wpisów na kafeterii. I tyle... Wariuję już w domu. Dziczeję. Wszystko jest jeszcze gorzej niż było. Zazdroszczę wam pracy, tego, że możecie codziennie do niej wyjść, nawet tego, że się tam stresujecie. Nie wiem co jeszcze dziś ze sobą zrobić. Dno. Dno. Dno. :( :( :(