Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

malpeczka81

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez malpeczka81

  1. neska-jak już pisałam ja niemam pojęcia o wychowywaniu dzieci i wiem,że niepowinnam zabierać zdania na ten temat,ale najbardziej martwi mnie,że córeczka na Was krzyczy i ręke podnosi.To,że dzieci to wulkany energii to normalne chyba i najwazniejsze,że zdrowe i silne,wtedy mogą szaleć...ale co robić jak ma ataki agresji? Czasem oglądamy z mężem super nianie i jesteśmy przerażeni...niewyobrazam sobie,zeby moje dziecko robiło mi coś takiego,takie przykrości...ale i mnie mogą kiedyś dotknąć te problemy.Mam nadzieję,że takie nastroje to przejściowe u Twojej córeczki i szybko samo przejdzie.Ciekawe jak będzie się zachowywac jak teraz synek na świat przyjdzie...już niebędzie pępkiem świata dla mamy i taty. Jestem ciekawa czy inne mamy mają takie problemy.... Ja zawsze myślałam,że z dziewczynką w kwestii agresji i posłuszeństwa jest dużo łatwiej,bo to zawsze dziewczynki...grzeczniejsze i łagodniejsze córeczki mamuni:)...aż się boję co to będzie,bo wszystkie Kacperki to łobuzy:) Dziękuję za to co napisałaś o porodzie:)Mam nadzieję,że będziemy miały taki własnie jaki opisujesz:) katarina-a Ty ponoć chora i żle się czujesz??? Do łóżka kochana...i kuracje..:)a nie wycieczki,goście itp. Ja równiez uciekam...jeszcze pozmywam,pójdę się umyć i do łózeczka.Moje maleństwo sobie fika a ja jestem szczęśliwa:) Zgaga jak zwykle się odzywa...ale cóż zrobić...echhh Jestem ciekawa co u luli i Zuzi!?
  2. Jestem spowrotem i widzę,że znów działo się tutaj jak mnie niebyło.Wolę do Was częściej zaglądać,bo nielubię mieć aż takich zaległości.Teraz mąż mnie puścił,więc mogę poklikac:) zapka-ja też chciałabym mieć drugie dziecko i boję się,że pierwszy poród będzie dla mnie na tyle strasznym przeżyciem,że zrezygnuję z drugiego dziecka.Cieszę się bardzo i miło się czyta,że Ty żle swojego pierwszego porodu niewspominasz:)9 dni szybciej to Twój synek zdążył nabrać już odpowiedniej wagi,ile ważył dokładnie? Siostrze współczuję nerwów i przeżyć ale najważniejsze,że jej córeczka doszła do siebie i ma się dobrze.Niewyobrażam sobie ile musiała przejść:( zapka nechcesz mi chyba powiedzieć,że to naprawdę Ty upiekłaś ten tort????? Jeśli to nie żart to JESTEŚ MISTRZYNIĄ!!!I gratuluję:) Dziękuję za pocieszenie,nawet niewiesz ile znaczą takie słowa dla takiego tchórza jak ja. myszsza-rzeczywiście miałaś to samo...hmmm,narazie dobrze się czuję.Wizytę mam za tydzień,więc póki niepogorszy mi się to narazie do wizyty poczekam a jak coś zacznie się dziać więcej to będe działać....bądz co bądz teraz to już byłoby normalne nawet gdybym urodziła,bo 38tc zaczynam w sobotę.A Ty się trzymaj kochana i ja się tez postaram:) Anastazja-jejku jakie Wy kochane jesteście,że myślicie o mnie:) Jak dobrze czytać od doświadczonej mamy,że poród to nie takie straszne przezycie jak mi się wydaje.A Ty trzymaj się kochana,bo my razem rodzimy;) Sylwia-Tobie też bardzo dziękuję za pociechę...zobaczysz,że już niedługo będziecie pisały,że skoro malpeczka taki tchórz dała radę to my spokojnie sobie poradzimy:) anted-no ten pomysł z rozpylaczem to ja też kupuję i powiedz mi...najlepiej jeszcze w domu zeby zabrac gotowy rozpylacz do szpitala,co? A na te swoje skórcze to bierzesz jeszcze nospę czy już nie? Mój mąż też próbował ost.co nieco:)ale jak już pisałam ja tchórz jestem i boję się już kochac,dlatego od miesiąca jakiegoś abstynencja do czasu jak po porodzie będzie już można.Trudno...:) neska-no pewnie,że mam sklerozę skoro niepamiętam,że Ty masz córcie:)Napisz jak Ty wspominasz poród i czy jest się czego bać? Dobrze,że ta opiekunka tak bardzo Ci pomaga,ale pomyśl czy naprawde niema sposobów na córcie? Współczuję Ci tylko,że w tak wysokiej ciąży musisz sobie jeszcze radzić z drugim dzieckiem,ale Ty dzielna jesteś. Jak wszystko dobrze pójdzie to mnie też to czeka:)...a mąż niema na nią wpływu?Może jesteś zadelikatna do takiego charakterku jaki ma córcia?...wiesz mnie to nie ma co się słuchać,bo ja to pojęcia niemam o wychowywaniu dzieci,ale już niedługo pogadamy w tym temacie:) A skąd u mnie tyle optymizmu nagle to ja niewiem.....wiem,DZIĘKI WAM!!!:):):) mania-ja też chcę jak najdłużej w domku być zanim pojedziemy do szpitala.Mój lekarz powiedział mi kiedyś jak rozmawialiśmy o porodzie,że mam z nim być w kontakcie tel.i że najlepiej jak to on zdecyduje kiedy do szpitala jechać,bo on chce żebym po przyjeżdzie do szpitala urodziła po ok.4 godzinach a nie po 24. I tak też planuję zrobić...będziemy liczyć skurcze i jak już będą tak regularne to dzwonię do lekarza.Echhh....w życiu tak się niebałam:( Dziewczyny jak przeżyję ten poród i moje maleństwo będzie zdrowiutkie to będę najszcześliwszą osobą na tej ziemi....ohh jaka to będzie ulga na sercu.Chyba będe wtedy fruwać bez redbula:) A na punkcie Kacperka to oszaleję,wiem to tylko żeby to już mieć za sobą:)
  3. Zapomniałam napisać co u mnie:)Dziś w nocy niemogłam spać...moje maleństwo strasznie mocno się ruszało i to trwało baaaardzo długo.Czułam jak cały brzuch faluje i czułam je naprawde baaaaardzo nisko,mąż też niemógł spać i tak gadaliśmy i chichotaliśmy do 5 rana.Czasem coś zakuło tam niziutko i tak kilka razy aż zasęłam.Dodatkowo znów zgaga męczyła mnie ale to już przesada...to sa takie napady zgagi,okropne! Rano też zakuło mnie kilka razy i przestało.Mam też od niedawna takie uczucie spięcia w prawej pachwinie. Czy te ukłucia w macicy to mam już zaliczać do skurczy?Jak Wy myślicie?Pamiętam,że pisałyście,że te skurcze to sa bezbolesne. Pozatym to chyba wszystko po staremu...na nic niemam siły i jak już wcześniej pisałam nawet po wzięciu prysznica odpoczywam.Powiem Wam szczerze,że najlepiej się teraz czuję jak niemuszę się z domu ruszać.Boli mnie ta rozciągająca się miednica i nawet już zauważyłam jak chciałam pierścionki założyć,że się nieda,bo ręce troszkę mi spuchły. Uciekam,bo muszę puścić męża do komputera. Gdyby nie on to juz bym w wariatkowie wylądowała tyle mam czarnych myśli związanych z porodem!
  4. Witam! Ale mam do nadrobienia,tyle zapisałyście od wczoraj wieczora...no ale nic zabieram się za czytanie.Ja mam skleroze i nieumiem najpierw poczytac co napisałyście a potem odp,bo o ile kilka rzeczy zapamiętałabym to niewiedziałabym co do której z Was miałam napisać.Ja na dole w okienku na bierząco Was czytam i odrazu odpisuję...dlatego często wychodzi z tego rozprawka:)...ale celowo oddzielam co do Was piszę,żebyście niemusiały czytać wszystkiego jak Wam się niechce,no dobra...zabieram się za nadrabianie. zapka-jak wspominasz poród Matiego?Jak się czułaś i jak się on czuł...czy wszystko było dobrze?Czy miał też jakies problemy z racji tego,że urodził się wcześniej? Anastazja-trzymaj się kochana z tymi skurczami i mam nadzieję,że zanim maleństwo zechce przyjść na świat to Ty juz będziesz przeprowadzona i nawet rozpakowana. titi-mnie coraz częściej i mocniej boli w pachwinach i czasem coś zakłuje,ale jak za dużo pochodzę to właśnie podbrzusze tak dziwnie boli. agnes-rzeczywiście niezazdroszczę Ci tej sytuacji z przeprowadzką i wydatkami,ale niemartw się wszystko zwykle jakoś się układa i zanim się obejrzysz maleństwo będzie z Wami a problemy same jakoś się rozwiąrzą.Życzę Wam tego z całego serca. A wygladasz prześlicznie i wcale niejesteś az taaaaaka wielka na jaką chyba się czujesz...ale ja mam tak samo.Czuję się ogromna:) Żabuleńka-pogoń tam kogo trzeba i niech zrobią Ci ten dach porządnie,przeciez na głowę niemoże Wam kapać. neska-dobrze,że u Ciebie wszystko wporządku i że masz siłę na przygotowania.....ja to czuję się nienajlepiej i sił mi już brak. Paty-to humorki mamy takie same i myśli:( Mam nadzieję,że pierwszy poród dobrze wspominasz to zawsze jakaś pociecha,że niemusi byc tak żle.Mam nadzieję,że Twoje maleństwo ułoży się prawidłowo do porodu...wiem,że chodzenie na czworaka zmusza troszkę maleństwo do prawidłowego ułozenia się to może sróbuj. katarina-no to ładnie się zaprawiłaś od tego biegania po znajomych...to teraz lepiej bierz się kochana porządnie za leczenie,bo jak się rozłożysz to będzie lipa.Już nic niewspomne o tym,co to byłoby gdybyśmy takie chore i zasmarkane rodziły.Raczej niedadzą nam maleństwa a jak gorączka to nici z karmienia. Ja to tak specjalnie Cię postraszyłam,bo Ty tylko o innych myślisz a nie o sobie,a czasem trzeba o siebie zadbać. Aha....i mam nadzieję,że niebędziesz sama dzwigać tego wszystkiego co zabierasz ze sobą,że ktoś odstawi Cię do samolotu i że Artur Cię zabierze,bo jak nie to ja mu....no! jennny-powodzenia na ktg i zazdroszczę Ci tego uodpornienia na te wszystkie widoki.Ja to mam podobnie do Ciebie...na nic niemam siły i nawet branie prysznica teraz tak mnie męczy,ze muszę odpocząć jak juz wyjdę z łazienki. ziuuutek-trzymaj się i niedaj się,myślami jestem z Tobą i przesyłam Ci moc pozytywnej energii!!!:):):) mania-Gratuluję udanej wizyty!:)Waga 3300 to bdb waga:) Już piszę jak stosować tantum rosa: Zawartość jedej saszetki rozpuścić w 0,5-1litrze przegotowanej wody.W POŁOGU:zewnętrznie do przemywania krocza od 1 do 2 razy na dobę.W POZOSTAŁYCH WSKAZANIACH:płukać pochwę roztworwm od 1 do 2 razy na dobę o ile lekarz niezaleci inaczej. Niepamiętam już która dziewczyna wpadła na dobry pomysł i napisała,żeby tantu rosa rozpuścić i wlać do pojemnika ze spryskiwaczem,wówczas w szpitalu wystarczy popsiukac sobie tylko,poczekac aż wyschnie chwilkę i tyle.Można też w buteleczce tamponikiem przemywać ale już wtedy trzeba dotykać.Generalnie fajna sprawa to tantum rosa:)i ja napewno będe stosować.
  5. anted-ale superancki ten Wasz kotek...hehehe,a mąż kochany,że tak Ci pomaga:) myszsza-spokojnie,niemartw się i tak jak obiecałaś lekarzowi leż...niepowiedziane,że będziesz następna.Jak będziesz leżeć i brać leki,które Ci lekarz przepisał to będzie dobrze...tylko musisz wierzyć,że wszystko będzie dobrze i być cierpliwa w tym lezeniu. Potraktuj to jak przymusowy odpoczynek przed dniami wypełnionymi brakiem snu i ganianiem koło maleństwa:) Ja ostatnio u lekarza byłam 20grudnia a teraz mam na 17stycz.wizytę...i tak naprawdę to niewiem bo może ja też mam już predyspozycje do szybszego porodu...oby nie! nikita-Karolek to śliczne imię:)...a jak jeszcze niejesteś zdecydowana na nie,a ma to być na cześć papieża to masz jeszcze Pawełek do wyboru....chociaż Karol ładniejsze. Jennny-qurcze z każdej strony ktoś straszy nas jakie to bolesne przeżycie i takie tam....chyba niema większego tchórza niż ja(i pomyśleć,że na bungie skoczyłam:)naprawde mam stracha,że ciągle o tym porodzie myślę:(Filmuję się strasznie! Mi grozi cesarskie cięcie(mam za długi i odgięty na samiutkim dole kręgosłup),ale pocichu liczę na poród naturalny.Niechcę cc,bo niechcę tyle czasu dochodzić do siebie.Niechcę też znieczulenia....liczę na to że poprostu niebęde potrzebować.Mój lekarz,który będzie odbierał mój poród mówi,że kobiety rodzą raczej bez znieczulenia,a to też dlatego,że często niema anastazjologa pod ręką żeby mógł podać znieczulenie. No nic....narazie pozostaje nam czekać na to co jest nam pisane:( katarina-a tak się martwiłaś:)Suuuper,że wszystko ok!Gratuluję!:) Idę kochane spać...może nocka będzie lepsza niż poprzednia i te czarne myśli też pójdą spać,dojuterka kochane:)
  6. A ja się znów poryczałam.....dzięki Bogu,że u luli i jej córuni wszystko coraz lepiej:):):)To ze wzruszenia:) Sylwia-tabelka jest super! katarina-czekamy na wieści i niedenerwuj się tak:) anted-jak się rusza Twoje maleństwo???
  7. Witam serdecznie! katarina-wiem,wiem jak to jest...trzeba ponadrabiać zaległości jak tyle czasu nikogo się niewidzi a tam napewno bardzo Ci brakuje takiego towarzystwa co masz w Pl.Echhh...ja też wolałabym katarinko pogadać z Tobą przy kawce a nie tu:)...ale lepsze i to niż wcale.Tylko w tym bieganiu po rodzinie i znajomych niezapomnij o sobie,dbaj o siebie i odpocznij czasem. anted-moja kochana:)...jak miło usłyszeć cos miłego o sobie:) Ja bardzo lubię Ciebie czytać:)Ten Twój kotek to słodziutki musi byc Migdałek:)Ja mam takiego słodziutkiego pieska...kundelek,nieduży Julianek:)mam bzika na jego punkcie.Ja spakowałam całą paczkę pieluch:)...może rzeczywiście przesadziłam....no ale jakie ja mam pojęcie:)Ja kupiłam sweterek rozpinany(był w koplecie z czapeczką). Niepanikuj jeśli chodzi o ruchy i jeszcze chwilkę odczekaj.Od kilku dni mam to samo i panikuję a wieczorem i w nocy istne szaleństwo mam w brzuszku. neska-ja mam wózek zasponsorowany przez rodziców,bo niebyłoby mnie ta taki chyba stać.Niepamiętam firmy,bo od kiedy rodzice go kupili stoji u nich(mamy małe mieszkanko)ale mogę Ci powiedzieć,że ważne jest żeby koła były pompowane,żeby miał amortyzatory,mój ma przednie koła skręcające(mozna zablokować i nieskręcają)....hmmm co by tu jeszcze...aha jest 3w1,bo to głęboki,nosidło i spacerówka.Kosztował niestety 945zł i mam nadzieję,że spełni swoją rolę,bo to że tyle kosztował wcale o tym niemusi świadczyć.Mam nadzieję,że choś troszkę Ci pomogłam,bo ja tez w tym temacie jestem zaczarowana.Udanych zakupów:) aniat-fajna ta \"zabawka\"do ktg,ale w Pl chyba niema jeszcze takich rzeczy,bo jak już pisałam pierwszy raz o tym słyszałam.A Ty spać niemożesz,że tak się z ranka zrywasz....a 7:36 to wogóle która u Ciebie godzinka? Paty-Dobrze,że już lepiej się czujesz i skurcze odpuściły sobie. Powodzenia na usg,napisz jak tam Twoje maleństwo czy duże:) Ja równiez kilka dni temu po wykupieniu zwiększonego transferu załanczałam fotki na nasze-klasie i miałam komunikat,ze czekają w kolejce po czym nadal ich niema.Spróbowałam jeszcze raz i odrazu bez oczekiwania w kolejce się załączyły.Może złóż reklamacje? Niemartw się palantem z usg,czasem tak to już jest:(Oni czują się panami:(Wszystko będzie dobrze,a maleństwo jeszcze się może obrócić.Dobrze,że porodówka wywarła na Tobie pozytywne wrażenia bo ja bym najpewniej uciekła:) myszsza-to pewnie się cieszysz z wizyty u lekarza:)Napisz co lekarz powiedział i jak tam na usg.Ja mam dopiero 17 stycz.wizytę a tez już bym chciała mieć:(A na nóżki popuchnięte to pamiętaj niski obcas,nieuciskające obuwie,zataczaj kółka stopami jak siedzisz i prysznic ciepły i zimny na przemian aaaa i nogi wyżej od głowy jak leżysz....chociaz mnie wtedy boli kręgosłup,ale może u Ciebie się uda.Pozdrawiam:) Anastazja-hehehe...ja mam tak samo,tyle rzeczy mam spakowane do szpitala(a wszystko potrzebne),ze niewiem czy mnie nieodprawią z tymi tobołami:)Mam kombizezonik ale chyba raczej z niego nieskorzystam,bo będzie zaduży.Sama niewiem...tak sobie myślałam,że na wyjście ciepło go ubiorę,zawinę w rożek,w kocyk i nosidelko...muszę pomyśleć,bo w tym kombinezoniku to utopi się. A te podkłady poporodowe to jakaś masakra...hehe,taaaaakie olbrzymy:)...niekumam,przeciez będziemy pozszywane i aż tak może z nas jeszcze krew lecieć???Ja zapakowałam jedną paczkę podkładów i jedną podpasek. A ja dziś miałam okropny sen i nawet Wam opowiadac niebęde...taki brzydki:(Budzę się w nocy ostatnio po 2,3 razy,idę siusiu a potem męcze się i zasnąć niemogę.Znów wstaliśmy dziś bardzo póżno,ale tak to jest jak chodzi się spać po nocach. Powiem Wam kochane moje,że teraz to już nietylko siadam fizycznie ze wzgledu na ból rozszerzającej się miednicy,kręgosłup i nóg...ale psychika mi siada:(:(:(w zasadzie to bez przerwy myślę o porodzie o synku...można zwariować.Już nawet męzowi nic niemówię,bo denerwowałby się na mnie,ze ja tak sie filmuję.Boję się poprostu bardzo i tyle i nieumiem myśleć o niczym innym. Mam nadzieję,że z córcią luli z kazdą godzinką jest coraz to lepiej i że lula dochodzi do siebie,mam nadzieję że nieboli ją nic. Zanim lula usiądzie do komputera to chyba kilka dni minimum minie,bo po cesarskim cięciu to trszkę dłużej jest się w szpitalu.Modliłam się dziś za nią i za jej małą Zuzię. Mnie raczej rzadne skurcze niełapią tylko czasem coś tak niefajnie zakłuje...ale nieśpieszy mi się do porodu pomimo tych moich dolegliwości...to chyba ze strachu. Oj dziewczynki moje kochane,czemu to nasi męzczyżni nierodzą?:):):)
  8. LULA-GRATULACJE!!!!!!!!!!!!!!DUUUUUUŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻO ZDRÓWKA DLA MALUTKIEJ ZUZI I DUZO SIŁY DLA CIEBIE!!!!!!!! katarina-cieszę się,że dostałaś pozwolenie na lot chociaż wolałabym żebyś została w Pl z wiadomych powodów.Mam nadzieję,że leki które teraz bierzesz szybko zaczną działać i wkrótce już wszystko wróci do normy.Coś nas zaniedbujesz ostatnio:( danis-moje posty są często długie ale wyrażnie oddzielam wypowiedzi do każdej z Was i przecież niemusisz czytać każdej jednej wypowiedzi,a tylko te które są do Ciebie jeśli reszty Ci się niechce czytać.Wiem,że moje posty są długie ale staram się czytać Was dokładnie i z kazdą z Was mieć jakiś kontakt:)Pozdrawiam Dobra uciekam,bo ten mój kochniutki znów mnie wygania od kompa.Zajrzę jutro dziewczyny.Mam nadzieję,że lula szybko dojdzie do siebie!Bardzo się cieszę i trzymam kciuki za malą Zuzię!!! Dojuterka:)
  9. anted-tak właśnie myślałam,że pomimo że teściowa \"wychowana\"to jednak uroki mieszkania samemu niedają Wam o sobie zapomnieć:) Fajnie,że macie takie możliwości i możecie dać teściowej dach nad głową...tylko czy ona niebędzie za Wami zabardzo tęsknić,napewno już się przyzwyczaiła. No ale z tymi jedynkami w szpitalu to naprawdę masz suuuuuper! Ja też wysłałam do luli jednego smska,żeby jej otuchy dodać. Myślę o niej calutki czas i niewiem czemu cały czas ryczeć mi się chce. Sylwia-kurcze przez te strajki niewiem też jak to będzie....ja jestem umówiona na telefon ze swoim lekarzem i on cokolwiek będzie robił i gdziekolwiek to przyjedzie do mojego porodu....przynajmiej tak twierdzi i połozna też będzie jak mówi,sama niewiem...zobaczymy. Ja chciałam rodzić w tej prywatnej klinice w Gdańsku SWIS MED chyba się niepomyliłam w nazwie...ale poród to 4 tyś i w godzinach szczytu tragedia z dojazdem....odpuściłam. aniat-zgadzam się z Tobą...doceniamy często coś dopiero gdzy nam tego zabraknie,to smutne ale prawdziwe. Super ten Wasz nowy sprzęt od serduszka,nawet niewiedziałam że jest takie domowe ktg:) danis-:(:(:(czemu nieczytasz? agnes-gratuluję!Taki domek to marzenie!:) Dobra uciekam bo mój maz już strasznie marudzi,bo duze dziecko musi sobie w tysiąca zagrać przez internet.I śmieje się ze mnie,że ja to tu do Was rozprawki piszę:) Wpadnę póżniej:)
  10. A mi łzy poleciały jak przeczytałam teraz co Sylwia o luli napisała. lula jesteśmy z Tobą kochana,trzymaj się tam dzielnie! Sylwia-niema jednoosobowych sal poporodowych:(...sama już dawno się dowiadywałam,bo chętnie zapłaciłabym za taką:(Są dwu,trzy i czteroos.Ja również mam nadzieję,że trafię na jakieś spoko dziewczyny,a jak nie to trudno jakoś sobie będziemy radzić. Pewnie będę rodzić przed Tobą,bo z tego co pamiętam Ty masz termin na 22luty,więc niemartw się bo będziesz wszystko wiedziała.Mam tylko nadzieję,że będzie w miare ok w tym szpitalu jeśli chodzi o poród,opiekę i warunki po porodzie,bo jak nie to tylko Cię wystrasze...ale napewno napiszę jak tam to wszystko wygladało. Ja jestem przygotowana do szpitala i powiem Ci Sylwia,że zastanawiam się czy mnie z tym wszystkim nieodprawią tyle tego jest,bo mam jedna dużą torbę i siatkę.Muszę jeszcze tylko wodę min.kupić.Wszystko będe miała swoje dla siebie i dla dziecka. Zaraz chyba wejdę na pocztę i wszystkie numery sobie wpiszę do Was,bo mam tylko do anted w komórce gdybym juz zaczęła rodzić.Napiszę do luli,ze jestesmy z nią z całego serca,ale mi się chce ryczeć,że ta nasza lula teraz tak cierpi.Oby wszystko było dobrze z nią i małą.
  11. Dla Gdynianek:http://www.szpital-morski.pl/ginekologia.html
  12. Witam!:) Co tam słychac dziewczynki u Was?Mam nadzieję,że wszytsko dobrze i nic się niedzieje:) My dziś z mężem pospaliśmy i wstaliśmy bardzo póżno,ale ja lubię czasem takie leniwe dni:)Strasznie mnie dziś rozrywa ta miednica,nawet jak siedzę...ale niepoddaję się,posprzątałam troszkę,pranie włączyłam i już powiesiłam.Codziennie rano jak wstaję niemogę się nadziwić jak ten brzuszek mi z rana opada a pod wieczór już jakoś wyżej.Moje maleństwo też senne,bo czuję jak leniwie się rusza...może na wieczór pofika mamie troszkę:) anted-Ty to masz dobrze:)...widzę,że masz teścową\"wychowaną\":) Moja teściowa stara niejest,ale bez towarzystwa nieprzyjedzie.Mówiłam mężowi,że do szpitala może przyjechać tylko on oczywiście,moja mama i jego ale sama(teścia niemam a mój tata moze przyjechac jak będe w domu)...Zrobił mine i tyle. Powiem szczerze,że ta sprawa już naprawdę mnie męczy,bo ja zawsze,całe życie oglądałam się na kogoś niepatrząc na siebie.Zawsze zwracałam uwagę na to żeby komuś niezrobić niechcące przykrości czy tez czymkolwiek nieurazić.Ale zauważyłam,ze wszystkich naokoło przyzwyczaiłam do tego i teraz kiedy chcę pomyśleć o sobie to niebardzo mi wolno. Uważam takie wycieczki do szpitala za jakąś paranoje i zaraz po przyjeżdzie do domu też.Bez przesady...jak już pisałam moja mama i jego mama może mnie odwiedzić ale po co ta cała chmara.Tym bardziej,że ja wcale niejestem jakoś zżyta z kimkolwiek ze strony męża...wręcz przeciwnie.Jest mi przykro,że nikt z ich strony niemyśli o mnie....pomarudziłam Ci troszkę:) Powiem Ci,że wiem co masz na myśli pisząc o miodowych 5-ciu latach:)Ja niewyobrażam sobie mieszkać jeszcze z kimś...ale to juz pewnie zrobiła kwestia przyzwyczajenia.Z tym ślubem to świetnie Wam wyszło:)Aż dziw bierze,że nikt do Was pretensji niemiał...bo u mnie było odwrotnie.Najpierw był skromny cywilny(tylko świadkowie, rodzice,babcie i rodzeństwo)wtedy te ciotki i wujkowie tak się poobrażali,że mówili ze na kościelny,który się pewnie nigdy nieodbędzie nieprzyjdą już ale odbył się po roku od cywilnego i wszyscy jakoś sie pojawili i super się bawili. A powiedz mi anted czy myśleliscie o tym moze,zeby zamieszkać jeszcze sami?Czy juz się tak przyzwyczailiście jak my do mieszkania samemu? Jejku czytam i na bierząco odpisuje od swojego ost.wpisu i dopiero teraz zauważyłam co u luli.Napisz jej,że tzrymamy za nią kciuki i żeby się niemartwiła...ale się wystraszyłam tą naszą lulą. aniat-tak to właśnie jest...Ty jesteś daleko od swoich bliskich i dlatego tak bardzo Ci ich brakuje a ja jestem za blisko i uciekłabym na jakiś czas,zeby miec spokoju trochę.Cieszę się,że masz takiego męża,który tak mocno o Ciebie dba:)Mam nadzieję,że wszystko będzie dobrze podczas porodu,fajnie że w domku rodzisz z jednej strony to duuuży komfort psychoczny.Ja tez będe miała męza przy sobie ale w szpitalu i on będzie ze mną w domku do kiedy będe chciała.Na szczęście również jest kochany i bardzo dba o mnie,więc wiem że napewno bardzo mi pomoże. Paty-u mnie narazie brzuszek nizej a zwłaszcza rano pozatym miednice mi rozsadza a u Ciebie są już jakieś objawy porodu? katarina-powodzenia u lekarza!:) myszsza-niemartw się wcale,bo sama z męzem poradzisz sobie najlepiej.Masz to nas i chociaż niepomożemy Ci fizycznie to psychiczne wsparcie masz jak w banku no i ważna kwestia...tu są doświadczone mamy a jak się czegoś niewie to dobra rada jest bardzo pomocna:) neska-z tego co ja wiem zatrucie ciążowe to opuchlizna nóg i rąk oraz skoki ciśnienia,ale widzę że aniat ma więcej info. Dobrze,że w tej ciąży tak dobrze się czujesz:) ziuuutek-a ja się zastanawiałam co się z Tobą dzieje i chyba nie cofałaś się do swojego ostatniego wpisu,bo tu odrazu widać jak kogoś dłużej niema i zaraz się zastanawiamy co się mogło wydarzyć. Współczuję Ci z całego serca ostatnich przezyć...pamietam że już wcześniej pisałaś że Twój tato chorował.Czasem sama sobię myślę jak ja znosę gdy moi rodzice odejdą i niewyobrażam sobie tego.Pewnie sama wiesz to i pisząc to wcale ametyki nieodkryłam ale myśl teraz o dziecku,które bardzo Cię kocha i potrzebuje.Pisz z nami codziennie,bo ja teraz będe zastanawiać się jak Ty się czujesz. Anastazja-najwazniejsze,że wszystko dobrze z maleństwem:)Ja mam wizytę 17 stycznia to o ile doczekamy tej wizyty to będziemy wagę porównywać:) danis-a Ty czytasz nas czasem,bo juz kilka razy pisałam coś do Ciebie i nic:( Sylwia-tak się zdziwiłam temu co napisałaś o odwiedzinach mężow i o wyprawce,że już nic nierozumiem.Nawet jak teraz mężowi przeczytałam co napisałaś to oboje juz jesteśmy zakręceni,bo lekarz który jak pewnie pamiętasz prowadzi mi ciążę i przyjmować będzie poród sam mówił,że w zasadzie to nic mieć niemuszę...ale najczęściej kobiety mają wszystko swoje ze względu na komfort psychiczny i ja też mam wszystko swoje przygotowane.A co do odwiedzin męzów to mówił,że niema żadnego problemu...ja już nic nierozumiem.Zaraz wejdę chyba na stronkę tego szpitala i moze zadzwonię.A co do odwiedzin mężów to jest to troszkę dla mnie niezrozumiałe,bo co jak co ale ograniczac kontakt ojcu i męzowi to już jakaś przesada.Mój już mi powiedział,że pójdzie do ordynatora jak to prawda:)Ja rozumię,że to krępujące...ale jeśli mnie będzie krępował czyjiś mąż to zlekceważę to,dlatego bo będzie mi zalezało żeby mój do mnie przyszedł i myślałam że tak to własnie działa,że dziewczyny na mężow niereagują,bo na swoich czekają. Teraz siedzimy z moim i dyskutujemy...qurcze teraz mamy samochód rozwalony,bo pojechałabym najchetniej na zwiady.Jak dotrwam do 17stycznia do wizyty u gina to będe wnikliwie wypytywać chyba że szybciej tam się zjawię w tym szpitalu osobiscie.
  13. Miałam na myśli"Ciekawe skąd to wie?",bo co to wiem:)Synka:)
  14. anted-chyba żle sprecyzowałam to co chciałam napisać. W życiu niewpadłam na pomysł żeby zabronić przyjazdu teściowej nawet do szpitala.Znamy się z tego topika juz tak długo,że czasem mam wrażenie,że niemuszę wspominać o jakimś szczególe,bo Wy to przeciez wiecie.Jeśli chodzi o kontakt mój i teściowej to niejest najlepszy,rodzina mojego męza mieszka około 100km.od nas i przyjazd do szpitala odwiedzić mnie i maleństwo łączy się jednoznacznie z wycieczką rodzinną w postaci teściowej,babci,szwagra,szwgierki i jej męża.Mogłam to odrazu dla jasności napisać.U nas jest taka sytuacja,że zarówno moja mama nagrabiła sobie kilka razy u mojego męża i moja teściowa u mnie.Jednak syndrom teściowej żyje:)Nikomu nigdy niechciałabym zrobic przykrosci,ale jak już pisałam to ja nigdy nieleżałam w szpialu,nogdy nierodziłam...i boję się,że po porodzie niebęde czuła się dobrze a prócz mnie będą jeszcze inne kobiety na sali...po porodzie obolałe itd.niewiem czy takie ilości gości a tym bardziej mężczyzn(niemam tu na myśli mężów oczywiście)niebędą bardzo krępujące zrówno dla mnie jak i dla moich sasiadek. neska-a Ciebie tak długo niebyło i nawet nienapiszesz jak się czujesz:)..pomarudz troszke jak my tu wszystkie:)Oj ja czuję się dokładnie tak samo jak Ty i powiem Ci,ze czasem jak się zasiedzę przed telewizorem i mam wstać to jakiś duży dzwig przydałby się:) myszsza-super masz,ze masz szanse na poród w prywatnej klinice za friko:)Niesłuchaj nikogo,urodzisz jak przyjdzie czas i trzymam za to właśnie kciuki:) A z kolezankami bardzo dobrze zrobiłaś...ja też uważam,że to trzeba miec tupet żeby kobiecie w tym stanie,w tym samopoczuciu wbijac się do domu.Niektórzy myślą tylko o sobie...echhh emilka-no i suuuper,że następną Gdyniankę tu spotykam:)Ja będe rodziła w Redłowie ponieważ jestem z Gdyni i tu mam najbliżej a pozatym całą ciąże prowadzi mi lekarz,który przyjmuje porody własnie w tym szpitalu i mój też będzie przyjmował,ponieważ czy będzie miał akurat dyżur czy też nie to przyjedzie do mojego porodu.W Wejherowie słyszałam,że jest super i dziewczyny bardzo sobie chwalą ten szpital.A na kiedy masz termin??? agnes-a co Ty zrobisz jak Twoja Fasolinka urośnie do 170cm?:):):)...wiem,wiem co napiszesz.To nadal będzie moja mała Fasolinka:)I to jest właśnie najpiękniejsze!:) Jennny-ja też ratuję się już chyba od kilku misięcy samoopalaczem codziennie i muszę przyznać,że przez ciąze zrobiłam się niezwykle systematyczna w smarowaniu zarówno samoopalaczem jak i kremem na rozstępy ale przez to moje wieczorne wizyty w łazience przed snem straaasznie się wydłużyły:)A właśnie tak sobię myślę,ze kupie sobie jakiś inny ten samoopalacz,bo ten mi juz wydaje się za słaby.Ja używam samoopalacza w sprayu nivea,a Ty Jennny polecisz mi coś super? Ślicznie wyglądasz na tym zdjęciu:)Brzuszek rzeczywiście dużo większy od mojego,aż wstyd że ja marudzę że coś mi dolega...jak Tobie musi być cięzko,ale cięzko niecięzko wyglądasz slicznie:) A my z mężusiem wrócilismy własnie ze spacerku...było wspaniale:) Ubraliśmy się cieplutko,wzieliśmy pieska,śniegu pełno i lekko pruszył,zero wiaterku:)Korzystając z tego,że jestem w ciązy i mąz się niezemści obrzucałam go śniezkami:) A teraz zmykam już spać i mam nadzieję,ze każda z Was teraz sobie spokojnie śpij i żadna niecierpi z powodu jakiś bóli. Aha....niewiem czemu...mój mąż twierdzi,że urodzę 13stycznia:) Ciekawe,co?Dobranoc.
  15. Witam!:) anted-dziękuję bardzo za pocieszenie,ale wiesz jak to jest...ja nigdy w szpitalu nielezałam,to moje pierwsze dziecko,wszędzie się nasłuchasz jakie to straszne przeżycie dla kobiety itp.a dodając do tego jeszcze fakt,że jestem strasznym tchórzem to wszystko w moich oczach wyglada przerażająco:( Mam ogromny żal do osób,które wchodzą na forum(niemam nic do naszych:)ciąża,poród,macierzyństwo i wypisują kobietą w ciąży jakieś straszne historie,które o porodzie naturalnym piszą okropne historie.Niewiem po co robią coś tak wstrętnego...a tym bardziej,że psychika kobiety w ciąży jest taka wrażliwa. Bardzo chcieliśmy miec z męzem dziecko i teraz niemożemy się go doczekać,ale stracha mam....po cichutku liczę,że jakoś to będzie no bo co mam zrobić a bardzo chcielibyśmy miec jeszcze drugie dziecko....więc modle się,żeby z moim synkiem było wszystko dobrze i zeby ten poród nieokazał się jakimś traumatycznym przeżyciem.Tego życzę sobie i Wam kochane moje:) Sylwia-bardzo się cieszę,ze nawadnianie przyniosło skuteczne efekty:)Faktycznie to niesamowite,że nasze maleństwa teraz poznają smaki...a Ty już wiesz co Twojemu maleństwu smauje najbardziej?Mojemu chyba czekolada:) lula-specjalnie dla Ciebie wyszukałam artykół o problemach z nogami.I tak w skrócie na problemy z szpecącymi żylakami,ciężkimi jak ołów nogami,bolesnymi skurczmi czy popuchnięciami kobiety w ciąży mogą kupić sobie maść :1)Chłodzący żel na zmęczone nogi Minterin.Pharmaceris,21,90zł.2)Krem na opuchniete i zmęczone nogi.Perfekta Mama.Dax Cosmetiks,12zł.3)Żel błyskawicznie usuwający zmęczenie nóg 9 miesięcy.Mustela,75zł.4)Szczególnie polecany dla kobiet w ciąży.Emo-żel. Mam nadzieję,ze to na coś się przyda a z takich domowych sposobów to wyczytałam,zeby nosić buty na niskim obcasie i takie,które absolutnie niemogą uciskać...jesli uciskają to radzą kupic większe.Wieczorem po kąpieli ,rób łydkom na przemianchłodny i ciepły prysznic.W ten sposób zmniejszysz ich obrzęk.A powiedz mi czy żylaki czasem niepojawiły Ci się?Jesli tak to napiszę co trzeba robić jeśli o żylaki chodzi.A co do rajstop antyżylakowych to wystarczy,że kupisz podkolanówki antyżylakowe.Zresztą jak masz jutro wizytę u lekarza w sprawie tych Twoich biednych nóżek to już wszystko będziesz wiedzieć. agnes-hehe...te nasze maleństwa to już nie takie fasolki:)Moje to teraz już może nawet ze 3kg.ma:) Jennny-jejku bidulko:(...ja miałam to samo jak w pod koniec listopada wybieraliśmy sie na wesele,już nawet miałam nieiść,byłam załamana.Dobrze,że masz męzulka kochanego:)..odrazu pocieszył i sprawił,że problem już niebył taki duży.Ja miałam niedawno taki okres,że strasznie popadłam w kompleksy i cieszę się,że mam takiego męza,bo gdyby nie on...echhh:) Miłej zabawy na poprawinach! Emilka-to jest tak,ze w każdym szpitalu jest chyba inaczej.U mnie w Gdyni lekarz mówił,ze niemuszę miec nic dla dziecka i pizamy dla siebie też niemuszę mieć...ale niewiem jak jest u Ciebie w szpitalu,w którym będziesz rodzić.Najlepiej jedz do tego szpitala i popytaj co musisz miec,tam Ci wszystko powiedzą.Zagladaj do nas,napisz na kiedy masz termin i jak się czujesz,dopisz się do tabelki.U mnie z zapisywaniem jest tak,ze niemuszę iść wcześniej ale jak juz pisałam najlepiej tam pójdz i wszystkiego się dowiesz. myszsza-to rzeczywiście pracowita dziewczyna z Ciebie:)Ja mam jakoś tak dziwnie czasami,że jesli mam coś w domu do zrobienia a boli mnie to naprzekór muszę to zrobić i wtedy sprzątam jeszcze coś ponadto...głupie to co:)...to chyba tak psychika działa,żeby pokazać że niepoddaje się temu bólowi.Oby ta psychika tak samo działała na porodówce...hehe. Zazdroszczę Ci z tym porodem prywatnie.Ja chciałam rodzić prywatnie ale wyobraz sobie,że mieszkając w Gdyni niemam gdzie.Jest jedno miejsce w Gdańsku,ale dość daleko i w godzinach szczytu moglibyśmy niedojechać:( Pamiętacie dziewczyny jak pisałam o swoim problemie z gośćmi,że rodzina mojego męża na obiad ma przyjechać teraz kiedy ja tak żle się czuję.Poprosiłam męża,żeby to do rozwiązania była ostatnia taka sytuacja(tym bardziej,że juz wcześniej umawialiśmy się,ze w 9miesiącu rzadnych gości)troszkę poróżniliśmy się wówczas,bo temat rozciągnoł się jeszcze na odwiedziny w szpitalu i zaraz po szpitalu.Wyobrażcie sobie,że ja się do 3 w nocy nasprzątałam,bo ja taka jestem że jak mam przyjmowac gości to muszę miec wszystko idealnie.Poszłam dziś z mężem na zakupy,żeby chociaz te lżejsze rzeczy pomóc mu nosić,bo tyle tego było a oni zadzwonili,że nieprzyjadą...potem przyjechała jednak tylko jego babcia z bratem i po dłuuuuugich przemyśleniach doszłam do wniosku,że jak nieda rady po dobroci to trzeba konkretnie.Po dzisiejszej wizycie zrobiłam całkowity zakaz palenia u nas w domu i powiedziałam,że prócz męża i swojej mamy nieżyczę sobie nikogo odwiedzin w szpitalu.Niebył zadowolony,ale jakoś to przyjoł jak dowiedział się że z mojej strony będzie tylko mama i mam pytanko do Was.Wiadomo,że jak odwiedza Was w szpitalu mama to zawsze nasza najbliższa kochana mama.....a kiedy pozwolić na odwiedziny teściowej???????
  16. Idę spać już...troszkę sprzątałam bo mam gości jutro tzn.dzisiaj...:) Dziewczyny ale mój synio fikołki robi:):):)...a ja się tak martwiłam. Żabuleńka-lepiej póżno niż wcale...dołączyć do nas:) Jak się czujesz?Do tabelki dopisz się koniecznie. Dobranoc:)
  17. Hej!:) Sylwia-przykro mi,że niedysponuję wiedzą żeby Ci pomóc,ale jesli bardzo Cie niepokoji to może zgłoś się do lekarza...może niemusisz odrazu jechać do lekarza,może masz nr.tel.do swojego lekarza to mogłabyś do niego zadzwonić.Myślę jednak,że to wina buraczków...zdaje się,że wczoraj jadłaś i miałaś mocz o zabarwieniu czerwonym a teraz pomarańczowy...poczekaj do jutra,pewnie już będzie wporządku. titi-niedenerwuj się za wczasu.Zrób te badania i wypytaj o wszystko swojego lekarza.Napewno wszystko Ci wytłumaczy i okaże się,że te nerwy niepotrzebne były.Trzymam kciuki i napisz jak się ta sprawa rozwiązała. panna Klara-na tym zdjęciu w ciemnych włosach to było gdzieś około miesiąca temu...teraz jak tak patrzę to chyba dużo mi nieurósł chociaż odczucia mam inne. Jennny-Jejku ale masz wrażenia po tych odwiedzinach w szptalu...przerażona jestem:( Dobrze,że udało Ci się wywalczyć to usg,będziesz spokojniejsza. Trzymam kciuki,zeby wszystko było dobrze!:) katarina-a ja myślałam,ze Ty już zostaniesz:( Anastazja-Z okazji urodzinek życzę Ci wszystkiego tego czego pragniesz i oczywiście spełnienia najskrytszych marzeń!:) Asiula-niewiem jak Ci pomóc,bo nigdy niemiałam niczego takiego ale dziewczyny tu pewnie coś Ci poradzą. Paty-dobrze,że wizyta udana,mam nadzieję że samopoczucie będzie coraz lepsze. anted-oby te skurcze odpuściły Ci troszkę,bo napewno to męczące.Bardzo bolą te skurcze? Ja dziś troszkę się martwiłam z rana,bo moje maleństwo coś senne zabardzo było.Najpierw wogóle go nieczułam a potem ledwo,ledwo....ale potem już wszystko wróciło do normy:)...ale stracha już miałam. Mąż dziś rozłożył łóżeczko...jest przepiękne:)Torbę już od jakiegoś czasu mam spakowaną i stoji przygotowana.Mam wszystko poprane i poprasowane.Jak już pisałam wcześiej ja nigdy niemiałam żadnych skurczy,nigdy nospy niebrałam i ogólnie wszystko ok...teraz tylko bóle miednicy i kręgosłupa...nogi puchną już mniej. Wydaje mi się,że jak u mnie się zaczną skurcze to to już będzie poród.Ale mam stracha...chyba tam umrę...ja niewiem jak Wy dziewczyny znosłyście ten poród pierwszego dziecka....hehe,gadam już od rzeczy,ale to ze strachu.
  18. No i zmaiana stopki za pamięci,bo już po północy przecież czyli sobota się już zaczęła. Pisałam Wam kiedyś jakich mam wstrętnych sąsiadów pod 9.My mieszkamy pod 3.Niewiem jak matka mogła takiego gówniarza zostawić na tyle czasu samoego i wyjechać sobie ze starszym synalkiem za granicę.Chyba znów go w nocy niema,bo jak u nich nikogo niema to ich pies ujada bez przerawy a to się niesie po całym bloku jak cholera i znów spać niebędziemy mogli:(...no ale cóż:( Dobrej nocki jeszcze raz dla Was.
  19. Dostałam meila z numerami telefonów. Zapisałam sobie w telefonie numer do anted i wrazie czego będe do niej pisać smsa o treści..."anted rodzę!Trzymajcie kciuki!":)
  20. Cześć! agnes-zgadzam się z Tobą kochana i bardzo dobrze,że jak coś Ci niepasuje to tak dobrze potrafisz sobie poradzić w takich sytuacjach.Ja natomiast jestem w kropce,bo najchętniej nikogo prócz mojego męża i mamy niechciałabym widzieć,ale tak się nieda bo mój mąż jest bardzo rodzinny i swojej mamie,babci czy siostrze niepotrafi odmówić odwiedzin wnuka,prawnuka i bratanka. anted-ja sobię zabardzo zawsze biorę do serca wszystko i przejmuję się ale widzę,że Ty też:)Pozdrawiam:) katarina-widzę,że sylwester udany:)Mam nadzieję,że nieodmawiałaś sobie tych łakoci ze stołu...ja to odrazu przykleiłabym się do niego...hehehe...echhh a potem będe płakać i smucić Wam,że zrzucić paru kg. niemogę.A powiedz mi kiedy Ty wracasz do Anglii? Czy zdecydowałaś tu rodzić?Idz do lekarza z tym wyciekiem i czekam na wieści co Ci lekarz powiedział. lula-ja też jestem zdania,że ja wszystko przeżyję ale żeby z moim synkiem wszystko było wporządku.To jest dla mnie najważniejsze,ale i tak boję się jak cholera i niewiem jak to będzie:(:(:( titi-ja to niemam pojecia o czym Ty piszesz:)Niemiałam takich badań,ale przy najbliższej okazji zapytaj o wszystko lekarza. nela-z tego co ja wiem...to gdyby zaczęło odklejać Ci się łożysko to wyłabyś z bólu i na sygnale do szpitala.Natomiast zabolało Cię w pachwinie bo za mocno i nagle pociągnoł za buta,ale jesli w tej chwili nic Cię nieboli a maleństwo czujesz jak zawsze to chyba nie ma powodu do obaw.A na kiedy masz termin i jak się czujesz? panna Klara-ja niewiem ale chyba mamy brzuszki podobnej lub nawet takiej samej wielkości,sama zobacz:) Czuję,że już niebawem nasze życie wywróci sie do góry nogami jak wybije godzina zero i wyruszymy w tą podróż do szpitala.Panicznie boję się tego dnia a jednocześnie doczekać się niemogę.Teraz narzekam na bóle kręgosłupa,miednicy czy puchnięcie...i czekam i potrzebuję spokoju i wyciszenia.Myślę sobie kazdego dnia jak się rano budzę...czy to dziś?I kiedy otwieram stronkę kafeterii czy któras z Was?Trzymam za Was kciuki bardzo mocno i wierzę,że bez problemów obędzie się i niebawem już będziemy pisały o naszych maleństwach. Uciekam spać:)Życzę Wam spokojnej i wygodnie przespanej nocki:)
  21. Hej!:) lula-Zgadzam się w zupełnoeści z Tobą,że dzieci to nie maszyny i mają też swoje dni...mam tak samo z tymi ruchami jak Ty. Jeśli chodzi o ciśnienie to jak do tej pory miałam ok,jak wczoraj pisałam ale teraz to się martwię,bo cukier w moczu miałam i nogi mi puchną.I jakby tak dodać do tego wszystkiego wysokie ciśnienie to byłoby żle,ale jak już pisałam niemam ciśnieniomierza :(...ale jak będe żle się czuć to pojadę zmierzyć do rorziców albo poprostu do apteki.Na ciśnieniomierzach to się troszkę znam...musiałam kupić swoim rodzicom,teściom i babci.Jesli masz ciśnieniomierz nadgarstkowy lula to mu kompletnie nieufaj bo są najgorsze.W sklepach medycznych mówią o nich zabawki dla dzieci.Najpewniejsze ciśnieniomierze to te naramienne i firma też ma tu duże znaczenie....no i niestety porządny ciśnieniomierz kosztuje.A do szpitala już jestem spakowana. anted-mogłaś niepisać o tej kolezance,która urodziła przed terminem martwe dziecko...po co? Jennny-jejku ale miałaś przygodę z tym szpitalem...musiałaś się strachu najesć,cieszę się że wszystko dobrze się skończyło i mam nadzieję,że sama niebyłaś w tym szpitalu. Jakiego Ty układasz tego pająka? Prawidłowe ciśnienie to 120/80. Po tym co się tam w tym szpitalu nasłuchałaś i napatrzyłaś ja też sie wystraszyłam:(:(:( katarina-Ja się bardzo cieszę,że z Arturem porządek się zrobił i że wkońcu potrafi się zachować i z całego serda Ci życzę żebyś była szczęśliwa z nim,ale proszę Cię nieufaj mu i niebądz za dobra,bo wszystko zaraz może wrócić do poprzedniego stanu.Ja uwierzę,że się zmienił jak upłynie trochę czasu i mam nadzieję,że tak będzie.A co do tych wycieków to natychmiast do lekarza,bo mogą Ci się sączyć wody płodowe....no na to zresztą wyglada.Katarina nielekceważ tego,bo jak piszesz w jakich ilościach masz ten wyciek to mi właśnie na to wygląda. Blondi-no coś Ty pracujesz????.....kurcze czemu dałaś się wrobić w chodzenie do pracy.Kochana przecież Ty teraz musisz najwięcej odpoczywasz i teraz najgorzej masz prawo się czuć. Paty-napisz co lekarz powiedział i trzymaj się kochana!Mam nadzieję,że te skurcze to przepowiadajace i juz niebęda Cię do terminu niepokoić.Może nospa? Anastazja-ja również mam kreskę przez cały brzuszek i to już dłłłuuuugo i równiez mi się obniżył...i ten sam termin,także trzymajmy się jeszcze troszkę:) panna Klara-10kg to niejest tak żle moim zdaniem przy 33t.c.Jeszcze przecież przytyjesz i dzidzia przybierze,więc niema co się martwić.Ty pewnie chudzinka byłaś przed ciążą ,co? aniat-dziękuję za radę i postaram się kłaść nogi do góry a Tobie kochana życzę lepszego samopoczucia:) agnes-Widzę,że Ty również na samopoczucie narzekasz,mam nadzieję że będzie lepsze.A ja Ci powiem,że co do odwiedzin to wogóle antypatyczna jestem teraz i po porodzie to też wizyt za dużo niechcę,ale wiem ze to się tak nieda,bo wszyscy chcą dzidzie zobaczyć....jakby poczekać niemogli....echhhh. myszsza-cieszę się,że już koniec z pracą,bo powiem Ci że teraz to już chyba najgorszy czas na chodzenie do pracy.Duuużo odpoczynku i dobrego samopoczucia życzę. Sylwia-ja tez tak bardzo się wystraszyłam jak w połowie listopada lekarz mi powiedział,ze mam skruconą szyjkę i że gdybym była wieloródką to lezałabym na podtrzymaniu już albo miałabym już dziecko na świecie:(...ale się wtedy bałam strasznie:( Trzymam kciuki,żeby wszystko było wporządku i wierzę,że tak będzie!:) Ja również dziś noc miałam nienajlepszą.U nas w Gdyni strasznie mocno wieje wiatr i jest bardzo zimno przez co chociaż mam w domu kaloryfery na 5 to i tak jest zimno.Dobrze,że jak byliśmy w makro w listopadzie i kupowaliśmy grzejnik do sklepu olejowy to kupiliśmy dwa,bo teraz jeśli już maleństwo byłoby w domku z nami to byłoby dla niego stanowczo za chłodno i trzeba byłoby dogrzać pokoik. Tak sobie myślę,że chyba jutro już rozłożymy łóżeczko...żeby już gotowe czakało na nasze maleństwo. Ja od samego początku ciąży nigdy zadnych skurczy niemiałam i nigdy nospy niebrałam.Fakt,że brzuszek czasem twardy był ale jakoś nie na tyle żeby zaraz brać coś na to,to tak zwykle na wieczór było i niebyło jakoś bardzo uciążliwe.Kilka razy w macicy coś tak mnie ukuło króciutko ale dość mocno...i tak sobie za każdym razem myślałam...co to dopiero przy porodzie będzie:( Czytam co piszecie o porodach,czytam co piszą w książkach i gazetach,słucham jakie mają doświadczenia koleżanki i tak Wam poeiem szczerze,że niewiem jak ja to przeżyję....:(:(:( Staram się myślec pozytywnie,ale mam niski próg bólu i histeryczka ze mnie zawsze była.... Mam nadzieję,że mimo wszystko niebędzie to dla mnie jak przeczuwam traumatyczne przeżycie bo chciałabym mieć jeszcze drugie dziecko ale to tylko nadzieja i czuję,że u mnie wesoło niebędzie. Zajrzę jeszcze póżniej....od jutra zegar start 31 dni do terminu!
  22. Witam!:) Wczoraj jak tylko odeszłam od komputera uciełam sobie drzemkę i potem niespaliśmy do 4 rano,bo już mi się niechciało...za to czułam się dużo lepiej:)...tylko rano było ciężko wstać do tego stomatologa.Ja to jeszcze(ostatnio jakoś niepotrzebuję dużo snu)ale mój mąż to masakra...przez niewyspanie chodził struty i go bolała a ja w świetnym humorze. Pojechalismy do tego stomatologa i powiem Wam,że chyba pierwszy raz w życiu mam idealnie zdrowe zęby:)...ale same pamiętacie może co ja przeżyłam w tej ciązy z tymi moimi ząbkami....echhh Pozałatwialiśmy kilka spraw,zrobiliśmy zakupy,no i kolęde przyjęliśmy. Odwiedziliśmy moich rodziców ale powiem Wam,że cięzko strasznie było mi się wdrapać na to czwarte piętro i już raczej przed porodem ich nieodwiedzę.Ja na szczęście pod tym akurat względem mieszkam na parterze,ale ma to więcej minusów niż plusów o czym też już kiedyś wspominałam. Dzień był troszkę zalatany dlatego teraz mi to wszystko wychodzi i znów mnie boli ta miednica i niemogę chodzić.Zaraz jak skończę klikać do Was muszę się położyć chociaż na pół godzinki. Dostałam dziś od mamy taką suuuper ciekawą książeczkę z Claudii.Tam jest tyle ciekawych rzeczy.Piszą\"poród naturalny kontra cesarka\",ciekawostki o dbaniu o urodę w ciąży,o ochronie przed rozstępami,o dbaniu o nogi w ciąży m.in.o żylakach,o kosmetykach,o włosach,o odżywianiu w ciąży i podczas karmienia,o ćwiczeniach,kalendarz ciąży,o zabobonach,o lekach,o seksie,o wyprawce i co najważniejsze o fazach porodu i o fazach połogu. Piszą o pierwszychrozterkach po porodzie związanymi z naszymi maleństwami i o pielęgnacji wszyściutko i o karmieniu piersią i butelka i o urządzaniu pokoików,o potrzebnych rzeczach w domu dla dziecka.Ja sama jeszcze nieprzeczytałam,ale zaraz chyba zacznę. Teraz tak patrzę,że to numer specjalny wrzesień-pazdziernik 2007,więc moja mama chyba już dawno kupiła i sama zdąrzyła przestudiować,ale jak coś Was interesuje to ja przeczytam i Wam napiszę co tam mądrego napisali. anted-ale wesoło z tą kolędą:)...u nas też ksiądz wypytywał,bo mieszkamy tu od półtora roku a w zeszłym roku jak była kolęda to nas w domu niebyło,także wywiad zrobił ale był bardzo fajny i miły. Oj mamy z tą czekoladką tak samo:)...ja też uwielbiam i najtrudniej będzie mi się z nią rozstać:(Ja równiez chodzę prywatnie do lekarza i niemam pojecia jak czesto robią usg w rejonowej przychodni,ale jak na początku chodziłam do rejonowej to byłam niezadowolona z innych powodów i szybciutko zmieniłam lekarza.Aha i poprawy apetytu życzę:) Gratuluję wizyty udanej:) Ooooooo matko,a co to za wpis???? Niewiem co Wy na to,bo czytam i na bierząco odpisuję ale za taki wpis do kobiet w ciąży to bym ten paskudny łeb urwała!!! \"tego się nie zapomina\"dziewczyno jaki Ty miałaś cel w tym co napisałaś???Echhh....niekomentuję,bo bym..... Jennny-qurcze niewiem jak Ci pomóc z tym usg i co mozna byłoby wymyśleć,ale może poprostu pogadaj,poproś ładnie i powiedz,ze jak trzeba to zapłacisz za to usg. myszsza-mi puchną nogi,ręce nie aż tak a jeśli już to tylko czasem i tylko troszkę...ale myślę,że na te nasze puchnięcia to nic niezadziała,musimy wytrzymać poprostu.Mam nadzieję,że z dnia na dzień będziesz mniej puchnąc i lepiej się czuć.Ja jak już pisałam butów niedopinam prawie wcale ale co zrobić....:( lula-niestrasz mnie,bo ja mam też nogi bardzo spuchnięte.Ciśnieniomierza w domu niemam ale co miesiąc na każdej wizycie mierzą mi i jest ok....chociaż dopiero po ost.wizycie zaczęłam puchnąć,ale ogólnie to prócz bóli miednicy i kregosłupa to ok....czy ja powinnam zgłosić się do lekarza? Oj lula a ja już niemam siły na gości:) aniat-cieszę się,że z Twoim maluszkiem wszystko wporządku...całe szczęście,że skierowali Cię na badanie odrazu a niemusiałaś się o nic prosić i szybko się uspokoiłaś.Wszystkiego najlepszego dla Ciebie równiez i najlepsze zyczenia z okazji rocznicy:) Kup sobie w aptece coś na to uszko,tam panie farmaceutki napewno dobrze Ci doradzą.Spokojnej nocy życzę. mamba-Ty również się trzymaj i czekamy na wieści:) agnes-leż i odpoczywaj...miodek i cytrynka:) Teraz się troszkę martwię,ciśnienie miałam ok na ost.wizycie 20grudnia mierzone,cukier w moczu był ale niedużo,opuchnięte nogi....niewiem co robić?Jak myślicie panikować czy nie? Następna wizyta 17 stycznia także jeszcze mnóstwo czasu. Sama niewim,czy jak wcinam teraz ptasie mleczko to czy sobie czy maleństwu krzywdy nierobie...... Jeśli chodzi o ruchy to sama niewiem jak liczyć je,bo maleństwo czuję cały czas a szczególnie wieczorem,a jak są przerwy kiedy śpi to nawet króciutkie....czasem sobię myślę o tym,żeby niezaplatał się w pępowine....ale jak się zaplata to skąd o tym wiedzieć,po ruchach?...
  23. Hejka!:) Dzisiaj byłam cały dzień i nadal zresztą jestem niedość,że obolała to jeszcze taka zupełnie do niczego. Zakupów tych co chciałam zrobić nieudało się mi,bo w mojej okolicy albo sklep zamknięty dzisiaj albo remanent albo poprostu czynne jak w sobotę i już się niezałapałam...no cóż,jutro też jest dzień. Jutro muszę rano szybciej wstać na wizytę do stomatologa się udać i potem zakupy...no i potem jeszcze na kolęde czekać. Widzę,że dzis piekłyście jakieś pyszności i powiem Wam,że te Wasze przepisy to smaka mi narobiły,ale ja niemam siły na pichcenie:(Mnie również zgaga męczy chwilami okropnie...piję sobie już tą herbatke z liści malin i nawet najgorsza niejest.Tantum rosa też kupiłam 5 saszetek. YZA-gratuluję syneczka:)....tak jak dziewczyny piszą ja również się zgadzam,że miło jest usłyszeć kilka optymistycznych słów o porodzie...zwłaszcza teraz. Jestem ciekawa co tam u tej naszej katariny,na chwilkę tylko wpadła i znów jej nima:) Wkurzam się od wczoraj,bo tak jak zagladam tutaj do Was to tak się ostatnio przyzwyczaiłam do tej naszej-klasy a od wczoraj wogóle niedziała...wkurzające. Wiecie co....rano się teraz budzę i zastanawiam się czy to już dzisiaj..... Uciekam się położyć,bo jestem strasznie zmęczona.Pozdrawiam Was wszystkie bardzo mocno i życzę spokojnej nocki.
  24. Witam!:) Dziękuję Wam dziewczynki za odpowiedz na mój dylemat,a ja już myślałam że sama wydziwiam.Popsztykałam się z tym moim męzem,ze jak jego mama zadzwoniła to odrazu jej niepowiedział,ze ja się żle czuję,ze to koncówka już jest i napewno nie czas na takie wielkie odwiedzanie.Przykro mi było,że muszę mu takie żeczy tłumaczyć,a on mi na to że to takie rzadkie goście Ci jego...echh,ja na zołzę tez niechcę wyjść i wiem jak on cieszy się jak oni przyjezdzają.Przykro mi również bardzo,że tesciowa z jego siostrą wogóle wpadły na ten pomysł żeby przyjechac,bo jak byłam u nich na święta to juz niewyglądałam tak żle się czułam i nawet im mówiłam,ze zle się czuje i juz długo nieprzyjadę,ale co zrobić....jeszcze teściowa stwierdziła,ze na obiedzie będą....ręce opadają,niechcę komentować....zróbcie obiad na siedem osób a na naszą dwójkę....to kolosalna różnica. Po rozmowie z mężem on chciał dziś odwołac ich,ale ja się juz na to niezgodziłam....przykro mi jak cholera,że nikogo nieobchodzi jak ja się teraz żle czuję ale niech już przyjadą...tylko powiedziałam że ma obiad odwołac i powiedzieć,ze ja na stanie przy garach zabardzo się zle czuję i na kawe i ciasto zapraszam. Mąż chciał nawet sam obiad dla nich robić(bardzo dobrze gotuję)ale ja sie niezgadzam....tyle roboty,przeciez go samego z tym niezostawię. Boję się pomyśleć co to będzie jak urodzę....Ci wszyscy goście....najpierw z mojej,potem z jego strony.Jestem przerazona,wiem ze moze to być powodem do kłótni,ale pocichu licze na zdrowy rozsadek mojego męża. Sylwia-wcale Ci się niedziwię,że tak\"schizowałaś\"przy pierwszym dziecku....ja wiem,że to się tak nieda zeby przez miesiąc nikt nas nieodwiedził,ale napewno te wizyty będe się starała jakoś ograniczyć.A ztymi maseczkami jak mojemu wspomniałam taką ewentualność wczoraj to się strasznie zbulwersował i kolejna sprzeczka gotowa....o jejku co to będze?!:) Mi maleństwo wczoraj równiez dawało popalić ale tak tylko pod wieczór bardziej...obserwowaliśmy jak się w brzuszku rusza,suuuper:) To rzeczywiście przesada,żeby większość ciuszków dla dziewczynek była w różu,z cłopcami chyba łatwiej w tej kwestii...ja mam ciuszki dla synka w zieleni,w błękicie,brązie...ale te ciuszki to teraz juz można piękne kupic:) lula-nóżki w ciąży niedość,że mi strasznie przytyły to jeszcze teraz codziennie puchną.Juz jak rano się budzę to lekko mnie całe bolą,jak już pisałam kozaki to zamek ledwo do połowy się zapina.Lekarzowi nic nimówiłam,bo na ost.wizycie to jeszcze niemiałam tego a teraz idę dopiero 17stycznia to będe się żalić ale niesadzę żeby dało się coś temu zaradzić...juz taki chyba nasz urok w tej końcówce. Najbardziej to jednak rozsadza mi teraz tą miednice i to dopiero jest ból.... łÓzeczko pierwsza klasa:) agnes-uważaj na siebie jak juz czujesz,że choróbsko Cię dopada,naszprycuj się zapobiegawczo czosnkiem,miodem i cytrynką,bo po co teraz na koncówce się rozłożyc. Oj dziewczynki:)...z tymi naszymi tescoiwami....hehe,mamy podobnie:) katarina-wkońcu!!!Wszystkie czekamy na wiadomosci od Ciebie!!! Czy to znaczy,ze Artur wraca sam???BARDZO DOBRZE!!! Wiecie co czasem mnie tak zakłuje w macicy...to takie krótkie ale bolesne....i wtedy sobie myślę...skoro to tak boli choć krótko to jak to będzie przy porodzie i powiem Wam,że strach znów mnie bierze:( Ale bez sensu o tym teraz pisać,zeby nieotrzebnie Was nakręcać i siebie,jakoś to będzie. Ja chodzę spać póżno jak zwykle ale wstaję coraz wcześniej....dziś niemam wielkich planów.Zakupy i trochę papierkowej roboty.Jutro mam kolede muszę kupić na kolęde kilkapotzrebnych rzeczy,bo w zeszłym roku nas niebyło w domu a mieszkamy tu drugi rok,więc to nasza pierwsza kolęda i nic niemam. Jutro natomiast idę na 10:40 do stomatologa i choć mam trzy wizyty w styczniu to planuję je już odwołać i to co trzeba jeszcze zrobić(dwa maluśkie ubytki)zrobić właśnie jutro na jednym posiedzeniu,zeby juz tam niejeżdzić bo te wycieczki to dla mnie są strasznie juz męczące. Może przeczucie mnie myli,ale kja czuję że to u mnie kwestia dni....moja babcie mówi..uwazaj na siebie,dużo opdpoczywaj teraz,nieschylaj się i niczego niepodnoś,bo teraz maleństwo przybiera najbardziej na wadze i dostaje siły,kazdy dzień jest na wagę złota. Już styczeń,wiec zaraz się u nas zacznie.Trzymajcie się dziewczyny!!!!!!
  25. Witam serdecznie w nowym roku!:) Ja sylwestra spędzałam w domku z mężem,nawet się trochę poprztykaliśmy dla odmiany,bo generalnie na codzień to się nam niezarza.Ja napiłam się prawdziwego szampana i bardzo mi smakował,mąż nielubi i tylko piwko popijał.Ja natomiast za piwkiem nieprzepadam.Oglądaliśmy sylwestra w Krakowie . Pisałam Wam wcześniej,że mam pieska,który strasznie mocno boji się wystrzałów...a tu od dwóch tygodni gówniarze po 10 lat poprostu dzień w dzien nam sylwestra urządzali. Akurat w sylwestra popołudniu byliśmy z Julkiem u lekarza,bo zrobiły mu się takie trupki na jąderkach.I przy okazji mąż zapytał o jakieś tabletki na uspokojenie dla niego,bo mieliśmy w zeszłym roku ale nic niepomogły,zero rezultatu.Dał nam takie dwie malutkie pigułki,ale ja niechciałam go nimi faszerować.Około 17 zrobiło się takie piekło za oknem i tak długo to trwało,Julek cały rozstrzęsiony bał się okropnie,bo non stop bez chwili wytchnienia wystrzały. Tak jak lekarz kazał cztery godz,przed północą mąż podał mu te tabletki i po pół godzinie już żałowałam. Te tabletki były strasznie silne i dodatkowo,że działały nasennie to też wiotczały po nich mięśnie i z błędnikiem coś się działo.Mój Julek przez 3 godziny zamiast poddać się temu uczuciu i położyć spać to co się ruszyłam od stołu,do kuchni czy łazienki on zaraz za mną przewracając się okropnie...musieliśmy go z męzem bardzo pilnować,miał jakies takie dziwne drgawki....echhhh,bałam się o niego okropnie.Przeleżałam koło niego cały ten czas płcząc,głaszcząc go i czuwając nad oddychaniem,moczyliśmy mu mordke bo pić mu się przy tym chciało.Rzeczywiście o północy był najbardziej nieprzytomny,a po 3 poszliśmy z nim na spacer gdy już niebyło wystrzałów ale tylko na chwilkę i koło bloku,bo był bardzo zamulony i bardzo niepewnie chodził.Dziś już dużo lepiej,ale nadal jest zamulony i śpi.Dobrze,że już chodzi normalnie.Za rok napewno niedam mu tych tabletek a jak już to zamiast dwóch to połówkę jednej najwyżej. Umarłabym gdyby coś mu się stało,ale naszczęście juz dobrze. Mnie dziś trzy razy tak zakuło w macicy...maleństwo rusza się wspaniale:) Nogi puchną mi na wieczór jeszcze mocniej...mam takie buty oficerki to dopinam je teraz z ledwością do połowy tzn.mąż mi dopina bo ja niedałabym rady.Ręce to w zasadzie nic mi niepuchną,bo pierścionki zakładam...napuchły kilka razy na wieczór,że było cięzko pierścionki ściągnąc. Najbardziej jednak boli miednica:( i przez to każdy ruch jest bolesny:( Mam do Was takie pytanko,bo ja zabardzo niewiem co zrobić i muszę się poradzić Was. Rodzina mojego męza mieszka od nas około 100km i przyjeżdzają do nas bardzo rzadko,my natomiast też rzedko ich odwiedzamy ale z racji tego,że mamy auto to napewno częsciej niż oni nas.W okresie jak było ciepło to nawet raz w tygodniu u nich byliśmy,ale z reguły na chwilkę bo my zawsze z Julkiem jeżdzimy a u nich są trzy psy. Moji rodzice choć mieszkają bardzo blisko to odwiedzają nas bardzo rzadko.Generalnie mój mąz nieprzepada za moim tatą a ja za jego mamą.Do sedna! Już dawno temu mówiłam męzowi,ze w ostatnim miesiącu ciąży żadnych gości nieprzyjmujemy,bo ja niemam na to siły. Dziś zadzwoniła teściowa do męza że chcą przyjechać w niedziele całą rodziną.Teściowa,babcia,siostra męża ze swoim męzem i dzieckiem.Mąż był zaspany i powiedział,że póżniej zadzwoni i da odpowiedz.Napiszcie proszę jakie macie zdanie w tej sprawie,bo ja niewiem czy to ja powinnam w takiej sytuacji zacoisnąc zęby i przyjąc gości jak nalezy czy mąż powinien wytłumaczyć swojej mamie,że to nie czas na gości kiedy ja żle się czuję. Swoją drogą to dziwne,że wpadli teraz na pomysł żeby przyjechac bo ja już ledwo co trzymałam się jak byłam u nich w święta i mówiłam,że ja to już nieprzyjadę tak szybko bo żle się czuję.Co Wy o tym myślicie??????????? A co to będzie jak będe w szpitalu lezeć po porodzie a oni zaczną takimi gomadami przyjeżdzać....ja będe się czuła skrępowana a do małego tak szczerze niechcę tylu ludzi dopuszczać z zewnątrz prócz męża bo się boję o niego.A co będzie jak ja urodzę np.we wtorek a oni będą chcieli przyjechać już po wyjściu moim ze szpitala do domu....niechcę być egoistką ale wolałabym najpierw dojść do siebie zanim zacznę gości przyjmowac a jak tak tyle osób będzie małego dotykać....niedaj Boże całować.....co ja mam zrobić? Mój mąż jest zły trochę na mnie....mówi,że co to ma być żeby babcia(jego mama)dziecko po np.miesiącu zobaczyła jak ja dojdę do siebie.Wiem,że dużo z was mieszka za granicą i niema z tym problemu ale ja Was wszystkie o radę proszę,bo niechcę nikomu przykrości zrobić a niewiem jak w tej sytuacji się zachować.
×