Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Gópia baba

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Jak coś złazi po mocniejszym przetarciu ręcznikiem to trudno to nazwać wyciskaniem, po prostu wypadek przy pracy :P Łańcuch to dobry pomysł, po raz któryś... no ale dobry. Ja po ścieraniu makijażu mleczkiem zawsze potem myję twarz, tez nie lubie jak coś na niej mam. Mam nadzieje, że morale nadal wysokie, bo humory widzę dopisywały, ale wiadomo, że z tym bywa różnie :O No i różnie też bywa z taki wyciskaniem \"dwóch niegroźnych\", łatwo jest przeholować jak się cżłowiek zapomni, coś niestety o tym wiem. No ale jak się udaje wytrzymać to super :) Trzymajcie się wszyscy, dziewczęta i chłopcy ;) A u mnie dzisiaj dzień na plus, nic nie ruszone. nie chce mi się gadać o tym co i gdzie mam, ile, jak duże i co z tym zrobie, bo to raczej nikogo nie interesuje. Tak dzisiaj zdałam sobie sprawe /po raz któryś/ z absurdu wykonywanych przez nas nalogowo czynności. Bo czyż nie jesteśmy mistrzami w przejściu od niewinnych 3 pryszczy do zmasakrowanej, czerwonej, miejscowo pozbawionej skóry powierchni naszego ciała? :O Pogratulować... :O No, ale to tak tylko piszę żeby utwierdzić wszystkich w przekonaniu, że wyciskane jest be i bez sensu. Więc nie wyciskajcie. Powodzenia kochani :* Koniec i bomba kto nie czytał ten trąba.
  2. W kupie raźniej i cieplej :D Quleczka, ćwicz ćwicz ;) a zresztą to dopiero się robi, więc jak ruszysz to rozbabrasz i bedzie wyglądało ok 9,6raza gorzej niż nieruszone :P Oświadczam uroczyście, iż już mamy jutro, tzn 1 grudnia. A przede mną jeszcze kąpiel, czyli od razu jestem wystawiana na próbę :O
  3. aż mi się z wrażenia w kalendarzu coś pofrędzoliło myślałam że dzisiaj jest 1 grudnia A to juutrooo :D więc ładnie o pełnej dacie zaczynam :D join me!
  4. No ja dzisiaj pojechałam po bandzie i znowu jestem wkur*na na siebie. No ale co mam się załamywać
  5. To co? Od teraz nie wyciskamy. Kto pierwszy polegnie ten zgniłe jajo!!!
  6. ja też Cie kocham ;) trzeba było to czytać minutę przed rozpoczęciem masakry, a nie minutę po jej zakończeniu:P
  7. A co u mnie? Po ok 9 latach nałogu (ostatnie 6 zaliczam do apogeum moich spektakularnych osiągnieć w masakrowaniu facjaty) stwierdzam, że... nic nowego nie udaję mi się stwierdzić. U mnie wszystko rozbija się o stres, są wakacje - trochę mniej stresów. Ale czasem mi się oberwie po naskórku gdy łapię stresa w związku z życiem osobistym. Więcej na ten temat nie mówię, bo to beznadziejny i najbardziej absurdalny nałóg, czyli stwierdzam, że nie istnieje (wyparcie) :P Heja wszystkim nowym, spierdzielać z tego forum (tzn macie się nie ciskać i nie mieć tego problemu) Quleczka, wyciskarka, Enchilada,XY2, zla na siebie, (...) Wy też stąd spadajcie, weteranki jedne :P ;) Buziaki (jakby ktoś nie zauważył /również dla tych co mnie nie znają/ --> cała moja wypowiedź była również samokrytyką samej siebie i pisałam to też dla siebie, dlatego proszę nie szaleć z tłumaczeniem, że to choroba etc, bo sama o tym najlepiej wiem. No ale pisałam prawdę, więc się nie macie o co rzucać :P ) PRZESTAŃCIE NATYCHMIAST !!! KONIEC Z GAPIENIEM SIĘ W LUSTERKO !!! JAKIEKOLWIEK TŁUMACZENIA MOŻECIE SOBIE WSADZIĆ W ZACHÓD SŁOŃCA !!! Aha, wypróbowałam max factor lasting performance. Wzięłam najjaśniejszy odcień, który znajduje się w sprzedaży w drogeriach (pastelle) i jest on zdecydowanie za ciemny, a dodatkowo ciemnieje i pomarańczowieje na mojej twarzy, jakoś specjalnego krycia nie zauważyłam, ewentualnie lekkie wyrównanie koloru. Tak, tak, mam dosyć jasną cerę. Tak, jestem wkurzona, że wydałam na niego 50zł. :P:P:P
  8. Przeczytałam ostatnie 15 stron topicu i doszłam do wniosku, że to jest najbardziej bzdurny i beznadziejny nałóg o jakimkolwiek kiedykolwiek słyszałam. Ciągle pierdzielenie o twarzy i wyliczanie sobie ile to ja mam ran syfów etc. Ciągłe skupianie się na tym jest choreeeee! Żadne, ale to żaaaadne kosmetyki nie pomogą jeśli będziecie wyciskać robiąc masakry. I nie pomoże tłumaczenie, że wyciskam bo mam pryszcze. G Ó W N O prawda!!! Wyciskanie niewidocznych zaskórników, tylko je uwidacznia, bo wywołuje kolejne i kolejne, i kolejne stany zapalne... potem się to babrze i wychodzi jedna wielka kupa na twarzy. Jak człowiek ma trądzik poważny, to idzie do lekarza i to jestem w stanie zrozumieć wtedy zamartwianie się swoją twarzą. Czy Wy nie macie innych problemów??? Tylko wynajdywanie coraz to nowych wyimaginowanych pryszczy, porów czy czego tam jeszcze. Mam to w dupie, że wyskoczył komuś nowy pryszcz!!! Zaskórniki ma dużo ludzi, tylko że nie cisną, a umiejętnie tuszują pod podkładem. Jestem w stanie zaryzykować twierdzeniem, że conajmniej 3/4 z Was miałoby niezauważalnie dla innych nieidealne cery,,, tylko że przez to, że wyciskacie byle co, to robicie rany na twarzy!!! A niedaj Boże wda się jakieś ostrzejsze zakażenie, że nawet Tribiotic nie pomoże, wylądujecie w szpitalu na leczeniu i wtedy będzie wstyd za to co każdy robicie ze swoją twarzą!!! Twarz ogólnie pojmowaną jako \"idealna\" ma skromny procent populacji ludzkiej, są to wyjątkowe przypadki... no chyba, że mówimy o wyczynach grafików w Photoshopie. To, że zdarzają się na twarzy mniej lub bardziej liczne zanieczyszczenia trzeba po prostu zaakceptować, bo taka nasza uroda. Tym optymistycznym akcentem kończę moją skromną wypowiedź podpisano Gópia baba
  9. Proszę podajcie link do tego artykułu co kiedyś w charakterach był zamieszczony, ni mogę tego odszukać, o zachowaniach nerwicowych, obgryzaniu paznokci, skórek, wyrywaniu włosów. Dziękuję : *
  10. Myślę, że każdy z nas jak dokona pewnej analizy i zastanowi się nad swoim życiem, to będzie mógł wskazać pewne zachowania rodziców, które wpłynęły na nasz obraz siebie. Jeszcze raz powtarzam, że nie są oni winni wszystkiemu, ale z tego co zaobserwowałam to niektóre schematy się powtarzają. Zarys postaw rodziców będzie orientacyjny, ale może da pewien obraz. Myślę, że dzieci obserwując swoich rodziców powtarzają ich zachowania, bo podświadomie chcą być tacy jak oni. Błędem rodziców jest pokazywanie swojej bezradności przy dzieciach, totalnej rozpaczy i nie panowania nad sobą. Na swoim przykładzie widzę, że nerwicę odziedziczyłam po mamie - notorycznie obgryza paznokcie, sobie też wyciska pryszcze (ale rzadziej, bo nie ma co - więc to nie jest aż tak istotne w tym przypadku), po prostu zwracała uwagę na moje wypryski i \"nauczyła\" mnie wyciskania. Proponowała, że ona to zrobi ... aż w pewnym momencie wzięłam sprawę we własne ręce:O i skutek możemy zaobserwować. Zauważyłam, że jest nerwowym rodzicem, nie potrafi zachować spokoju, przejmuje się za bardzo nieistotnymi sprawami jakby były rangi światowej, wszystko bierze za bardzo do siebie. To ja czasami muszę ją hamować i uspokajać, mówiąc że to nieważne. Wzięcie na siebie nawet minimalnej części odpowiedzialności za rodzica w młodzszym wieku z pewnością jest niezdrowe. Dziecko musi mieć oparcie w rodzicach. twierdzę, że nie może (do pewnego momentu swojego życia) widzieć, że rodzice sobie nie radzą sami ze sobą. Bo chłonie te zachowania, nerwowość bierze za coś normalnego. Gro z nas pochodzi z rodzin rozbitych, z problemem alkoholowym, rodzice rozwiedzeni, odsunięci, zdystansowani. To też mocno wpływa na nasze poczucie wartości. Dziecko nie rozumie dlaczego rodzice nie są z nim, obwinia siebie, jest płaczliwe - nerwowe, a w dalszym okresie odłączenia od rodzica zaczyna zamykać się uczuciowo na świat, żeby nie zostać ponownie zranionym. Nawet nie chodzi wyłącznie o fizyczny brak rodzica, można go odczuwać nawet gdy rodzice są blisko, ale nie okazują nam miłości. Tylko wymagają. Niektórzy z Was wspominali o tym, że rodzice byli zaborczy, chcieli mieć kontrolę nad waszym życiem, byli wymagający, na siłe chcieli żebyście coś osiągnęli. Często nie da się spełnić wszystkich wymagań rodziców, zawodzimy ich, jesteśmy winni tego, że nie jesteśmy tak doskonali jakby oni tego chcieli. Obwiniamy siebie. Nie jesteśmy idealni. Myślę, że ten mechanizm jest właśnie podobny do anoreksji - nie mam pełnej kontroli nad swoim życiem to będę ją miała nad swoją twarzą/wagą. Od siebie mogę powiedzieć, że zawsze miałam wolność wyboru, mogłam robić co chcę, podejmować decyzje, wracać o której chcę. Ale zawsze chciałam wysłuchać opinii matki, podejmowałam decyzję pewnie też trochę pod jej wpływem. Niby nie dało się tak od razu tego odczuć, ale pewnie było tak, ze podświadomie nie chciałam by się martwiła, denerwowała. po krótkim etapie wyrażania opinii (zresztą wymuszanych przeze mnie) było już tylko \"rób jak chcesz.\" Nie znajdowałam odpowiedniego autorytetu, zastanawiałam się jak to jest że innym rodzice czegoś zabraniają, i dlaczego to robią. Sama nie wiem co jest gorsze czy pozostawienie dzieci samym sobie czy totalne kierowanie ich życiem. W obu tych przypadkach wyrastają znerwicowane jednostki. Wszystko to co napisałam trochę jest na zasadzie gdybania, ale sami możecie wyciągnąc podobne wnioski gdybając. Nasuwają się tylko pewne konkluzje. Najlepiej wypośrodkować wszystko... kontrolować swoje dzieci, ale nie przjmować totalnej władzy nad ich życiem, ale też nie pozostawiać ich samym sobie ze swoimi problemami. Nie pokazujcie swoim dzieciom swojej nerwowości, bo tego się od Was nauczą. muszą czuć oparcie rodziców, którzy są silniejsi, mądrzejsi, bardziej opanowani. Destrukcyjne, jak widać, są też rozbite rodziny, alkoholizm, patologia, np wykorzystywanie seksualne - wyciskając można zaprzeczać swojej seksualności, bo człowiek staje się wtedy nieatrakcyjny. No i jakprzez całe życie zwraca się uwagę na czyjś wygląd, staje się on dla innych najważniejszy, to w końcu nie chcemy być postrzegani jako ślicznotki, szczególnie gdy zależy nam by ktoś zobaczył nasze inne zalety - charakter, intelekt, talent, umiejętności. Nie chcemy być oceniani przez pryzmat wyłącznie tego jak wyglądamy. Nerwica na tym podłożu nie musi wynikać wyłącznie z postaw rodziców, wpływa na to też dalsza rodzina i otoczenie.
  11. no wielu ciekawych rzeczy sie można o sobie dowiedzieć ;) A w ogóle to wdrażam system 1 pryszcz dziennie - o którym wcześniej ktoś wspomiał. Chyba lepiej jak sie odzywam na forum, nie wiem czy to ma jakiś związek, albo czy to byl po prostu spadek formy do walki z nałogiem. Dzisiaj trochę nie mam co robić i niewiele by brakowało żeby była masakra, ale kurde jakos udaje mi sie powstrzymywac....mam nadzieje ze dotrwam do konca dnia.... i życia - bez wyciskania:P Faktycznie jak organizm jest w zastoju ( nuda, mało zajęć) a niekoniecznie w sytuacji stresowej - to też pobudza się w ten masakryczny sposób. Trzeba na to uważać :O
  12. Widzisz Qulka, masz darmową psychoanalizę :D:D:D hehe trochę mnie rozbawiła ta Wasza dyskusja, dzięki;) Nie to, że się z Was śmieję... chodzi mi o ten mechanizm: zarzut vs odrzucanie zarzutu :D
  13. Mi matka zawsze zwracała uwagę(jak zauważyła), że coś mam na twarzy, coś mi wyskoczyło, coś mam czerwone. Jeszcze pamiętam zanim zaczęłam się masakrować:O W tej chwili mam to jej za złe i po części winię za to co robię. Wczoraj tez to zrobiła, zauważyła coś, no i wiadomo jakie to miało zakończenie z mojej strony:O kolejny raz się zmasakrowałam. Nienawidzę k u r w a jak mi uwagę zwraca na j e b a n e g o pryszcza!!! W dupie bym to miała! Ja chcę zapomieć a tu chuj wszystko pod górkę. Akurat musiała mi dowalić jak zaczynałam się zbierać po kryzysie. Twierdzę, że właśnie u źródeł naszego problemu są toksyczne matki. Mogą być kochane, zajebiste, super, ale w 90% przypadków nie wpływają pozytywnie na nasz rozwój. Jak będzie mi się chciało to sporządzę charakterystykę takiej matki i się wypowiecie czy jest tak a nie inaczej. Zrobię to tylko w celu potwierdzenia lub zaprzeczenia wysuniętej tezy. Więc się od razu nie rzucajcie na to, że za wszystko obwiniam matki. Pewnie to jeden z czynników, obok ojców alkoholików i in. predyspozycji do nabycia de facto nerwicy. Tylko zastanawiam się na jakiej zasadzie następuje dobór zachowania nerwicowego, dlaczego akurat wyciskanie. Odpowiedzią jest chyba właśnie zaprzeczanie swojej atrakcyjności fizycznej. No dobra mogłabym zadawać milony następujących po sobie pytań i sama dawać prawdopodobne odpowiedzi. Nie wiem czy poznanie mechanizmów powstawania nałogu nam dużo da, trzeba walczyć z tym nawykiem. Czy odnalezienie źródła tych zachowań będzie istotne? Pewnie istotne, chcociażby dlatego żeby nie powtarzać tych samych błędów względem swoich dzieci. Musimy naprawdę sie postarać by nie być znerwicowanym rodzicem i by dawać dobry przykład swojemu potomstwu, przecież nie chcemy ich skrzywdzić - tak jak u nas się to objawiło. Niestety istnieje już skłonność i duże prawdopodobieństwo, że te zachowania będą rodzinne, niemalże dziedziczne. Jest psychiczny aspekt przekazywania nerwicy poprzez nasze zachowanie wobec dzieci, ale też biologiczny - pamięć komórkowa. Wyciskanie niejako koduje się w nas i jest to zapamiętywane. To prawda zaglądam często do lusterka, ale celem sprawdzenia czy tapeta się trzyma, czy widać masakrę. Jakoś mnie nie rusza to, że coś mi wyskoczy, mam to gdzieś...Bardziej obawiam się swojej reakcji na to co mam na twarzy czy gdzie indziej. Bo z byle niczego (nawet nie \"czegoś\") da radę zrobić taką masakrę jakiej świat nie widział :O Boli mnie ogrom blizn na moim ciele, nie wiem co z tym zrobić. Maści, kremy, peelingi nic nie dają. Trzeba będzie odwiedzić specjalistę i wyłożyć na to grubą kasę. Super:O I kurwaa NIE WYCISKAAAĆ !!!!!!! A zatem kończę mój wulgarny wywód Żegnam się najgrzeczniej jak tylko potrafię
×