Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Mysiczka 30

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Mysiczka 30

  1. 1967 - dzięki za pocieszenie. Ja też staram się wierzyć w to, co Ty napisałaś, ale wiesz jak to jest teraz... szczególnie łatwo zburzyć mój spokój, zwłaszcza jeśli chodzi o Maleństwo. Tłumaczę sobie zresztą, że powinnam wierzyć głównie mojemu lekarzowi, w końcu jest świetnym specjalistą i szczęśliwie przeprowadził mnie przez jedną ciążę, a nie jakimś przygodnym ginom. Ali-cja - miesiąc minie szybko i nim sie obejrzysz będziesz z mężem. Ciesz się, że z dzieckiem wszystko dobrze i że z taką świadomością rozstajesz się z mężem. Poza tym przy Tobie pozostaje jeszcze córka, no i my jesteśmy :) Ola 31 - odezwij się, jak tam minęła sobota, może choć troszkę humor Ci sie polepszył. Miłych snów, dobranoc!
  2. Dzięki dziewczyny za wszystkie słowa otuchy!!! Mam ostatnio jakiś kiepski okres, w pracy nic mi sie nie układa, na dodatek pod tym względem dopadł mnie pech (Suzanke, tym lepiej rozumiem Twoje rozgoryczenie po przywitaniu Cię przez dyrektorkę i jednocześnie Twoją chęć spróbowania pracy!), a na dodatek wczoraj miałam zupełnie przypadkowy kontakt z jedną z ginekolożek z mojego miasta, która mi powiedziała, że od pierwszego dnia po zapłodnieniu każdy wirus i lek może spowodować ciężkie wady dla płodu, wręcz im szybciej tym dla niego gorzej. A ja zaraz po tym jak zaszłam w ciążę byłam chora, nałykałam sie pseudoefedryny, lekarz mnie uspokajał, że przez dwa tygodnie dzieciątko ma \"okres ochronny\" i nawet jeśli któraś komórka ulegnie uszkodzeniu, to zastąpi ją nowa, starałam się w to wierzyć, a wczoraj znowu sie wystraszyłam. Zresztą potem też chorowałam, to już wiecie... Ola31, ja takie stany jak Ty dzisiaj - to jak mogłyście zauważyć - miewam często i to nawet wtedy gdy nie jestem w ciąży, jakieś wiadomości potrafią zburzyć mój spokój, też z przeszłości. To jest tak, że \"każdy ma swojego mola, co go gryzie\". Ale zwykle jakoś to wszystko się układa, raz lepiej, raz gorzej,ale z doświadczenia wiem, że często pewne sprawy są wyolbrzymione. \"Z cierpieniem jest tak, jak z burzowymi chmurami, z odległości wyglądają czarno, ale gdy są nad nami - szaro\", a \"troska nadaje małym rzeczom wielki cień\". Oczywiście nie wiem, o co chodzi, więc ciężko Ci jest tutaj pomóc, ale pomyśl, że \"tak jak latawiec wznosi się w górę wbrew podmuchom wiatru, tak najgorsze kłopoty mogą nas umocnić\" (R. Brasch). Trzymaj się cieplutko :)
  3. wiesz co, w tej konwencji na pewno rozmowy prowadziła nie będę. A to, ze sie nie ujawniasz powoduje, że w ogóle nie chce mi sie odzywać i ustosunkowywać do niczyich wypowiedzi, bo Ty możesz być każdą, na każdą z dziewczyn tu piszących kie=ujesz podejrzanie, jako na osobę bez klasy, która nie potrafi wziąć odpowiedzialności za swoje poglądy. Wole być ciamajdą, niż taką osobą, jak Ty. Bo ja nawet jak do kogoś, krytycznie sie odnosiłam, to się podpisywałam pod moim zdaniem, do którego mam zdanie, jak i Ty zresztą. Tylko, ze ja je wyrażałam z konsekwencjami , których nie bałam sie ponieść a Ty nie.
  4. nie ma we nie radości, bo się ciągle martwię o dziecko, poza tym mam w domu i pracy dużo problemów, które w tym czasie nie powinny w ogóle zaistnieć nie wiem, czego tu nie rozumieć. A jeśli ja tak Cię denerwuję, to po prostu nie czytaj tego co piszę, pomijając fakt, ze mogłabyś mieć odwagę ujawnić swój prawdziwy nick, a nie jakiś pomarańczowy.
  5. Wiecie co, a mnie się wydaje, że urodzę chore dziecko. Jest tyle elementów, które o tym świadczą, mogły to spowodować.... Jestem załamana i nawet radości we mnie nie ma, jak w przypadku pierwszej ciąży, zresztą w ogóle jakoś jej nie odczuwam nawet \"Z zewnątrz\". mam 26 listopada iść na to dokładne USg i bardzo się boję. W ogóle cały czas bardzo sie martwię o dzieciaczka.
  6. Witajcie! Choć kilka słów do Was napiszę, dla mnie teraz to już późna pora (wstaje codziennie przed 6:00, więc i wcześnie chodzę spać), ale się odezwę. Nie martwcie się tymi wszystkimi dolegliwościami, są normalne w trakcie ciąży i będą sie nasilać wraz z kilogramami i coraz większym brzuszkiem. Ja powiem Wam, że czuję sie teraz bardzo dobrze (tylko nogi mi trochę puchną, rano kozaki dopinam bez problemów, ale po południu, jak je zakładam po pracy problem już jest ) i mam nadzieję, że tak będzie jak najdłużej, jako rekompensata za ten fatalny początek. Inna sprawa, że ja też szczupła jestem bardzo (niektórzy mówią, że dalej wglądam szczuplej niż przed ciążą, a brzuszek mam niemal niewidoczny), więc to pewnie jest u mnie pomocne, jeśli chodzi o niwelowanie złego samopoczucia. Fizycznego, bo psychicznego doła potrafię załapać strasznego! Ali-cja, ja już i moją teściową (dla której temat mojej ciąży nie istnieje, zresztą o niej pisałam dużo innym razem, chyba przedwczoraj) i moja mamą przestaję sie przejmować. Dziś była u mnie i oczywiście znowu miała jakieś fochy, niby do mojego męża, ale skupiło sie na mnie. Co prawda jak rozmawiam, to spyta się, jak się czuje, ale co z dzieckiem to w ogóle jej nie interesuje, jakby ono w ogóle nie istniało. Boli mnie to, bo jak byłam w ciąży po raz pierwszy, to było zupełnie inaczej , czyli już wiadomo jaki ma stosunek do mojego drugiego dziecka. O mojej teściowej to w ogóle nie wspomnę, też jest zła, ze ma sie pojawić, tylko triumfuje, że nie będzie mieli dziewczynki , a mój szwagier to ma. My jesteśmy szczęśliwi, że będzie drugi synek, chłopcy będą się razem bawić, jeździć na nartach i grać w tenisa ... Tylko imienia nie mamy jeszcze wybranego,m myślałam nad Antosiem, ale nie wiem.... Nie przejmuj się tez tym, że zostajesz sama, przecież będziesz miała córkę przy sobie! A miesiąc szybko zleci! Wszystko sie ułoży , głowa do góry... Kładę się, jeszcze tylko napisanie jednej rzecz do prac skończę. Śpijcie słodko, dobranoc.
  7. Ola 31, ja też pracuję w budżetówce, jestem nominowanym urzędnikiem państwowym , procedurach zwolnienia mnie i moich kolegów jest bardzo skomplikowana (w zasadzie tylko po przeprowadzonym postępowaniu dyscyplinarnym i to przez Ministerstwo, zresztą sama dobrze nie wiem ), więc o to, że będę miała gdzie wrócić do pracy się nie martwię, tylko kwestia stanowiska, bo dotychczas byłam tzw. \"funkcyjna\" i w sumie póki co nadal jestem, choć już niedługo. Ale może to i lepiej, przyda mi się więcej spokoju....A pracy zmieniać nie zamierzam, przynajmniej na razie, bo ta moją to w sumie lubię, choć stresująca jest strasznie. Przydałby mi się nagle jakiś sukces, a tu same plaskacze.
  8. Aniu śl, ja mam problem z teściową ten, co Ty. I moja właśnie faworyzuje mojego szwagra, nieba by mu przychyliła, choć on jest dla niej paskudny, a mój mąż to dla niej kukułcze jajo, ja tym bardziej ( w ogóle była przeciwna naszemu ślubowi, wkurza ją, że tak długo już jesteśmy małżeństwem, i całkiem nieźle stanęliśmy na nogi). Zazdrości wszystkiego, co mamy lepsze, niż mój szwagier , wyjazdów na wakacje, tego, że ja więcej zarabiam niż jego żona, jak się dowiedziała, ze jestem w ciąży, to stwierdziła, ze to jest wpadka, bo to nie jest możliwe, aby mieć dzieci z taką małą różnicą wieku ( u mojego szwagra jest 6 lat miedzy jego dziecko, co ciekawe, nasze drugie dziecko zostało poczęte dzień przed narodzinami jego drugiego dziecka, co ją dodatkowo zdenerwowało, bo mój szwagier w zasadzie nie mógł się zbyt długo poszczycić pełną rodziną sam, bez nas). teraz mówi, ze będziemy mieli problemy, bo nasz synek bedzie zazdrosny o rodzeństwo. Poza tym paskudny dzień dziś miałam w pracy, bardzo zniechęcający, ale co zrobić, u mnie właśnie tak bywa. Ola 31, u mnie tez nic nie widać, jakby ktoś nie wiedział, w życiu by nie powiedział, że jestem w ciąży i to już tak zaawansowanej. Dla mojego nowego szefa tematu nie ma, przecież wiedział już szybciej, nie pyta się, ile zamierzam pracować i co dalej. W końcu na moje stanowisko ma już kogoś innego , a jedna szeregowa osoba (bo taka będę) \"w tą czy w tą\" widać nie robi na im wrażenia. Śpijcie słodko!
  9. Witajcie! Długo sie nie odzywałam, ale na bieżąco czytałam wszystkie Wasze wiadomości. teraz mam utrudniony dostęp do neta; jak siedziałam w domu, to korzystałam z okazji, że synek był na spacerze z opiekunką , teraz mogę włączać komp tylko wieczorami, a wtedy to zwykle już jestem padnięta. Nie wiem, czy dobrze zapamiętałam to, o czym pisałyście, ale kilka słów ustosunkowania. Na początku bardzo dziękuję za słowa wsparcia, co do braku ruchów dziecka, na pewno Isa i Ali-cja mnie pocieszyły i bardzo, bardzo Wam dziękuję. W tym tygodniu w końcu zaczęłam czuć Maluszka, choć różnie z tym bywa, wczoraj na przykład znowu się nie poruszał, ale dziś już tak... W każdym razie bardzo, bardzo dziękuje, przerażona byłam widokiem takiego nieruchomego szkraba na usg, straszne myśli od razu miałam... Ja oczywiście tez mam wadę wzroku i to dużą, ale generalnie nosze okulary. W pierwszej ciąży szkła mi przeszkadzały , teraz na początku nosiłam, ale przestałam przede wszystkim ze względu na bóle głowy (będę jednak musiała sprobować do nich wrócić). A te potrafię mieć tragiczne, chyba przez niskie ciśnienie. mam je zwykle takie jak Isa (najniższe to miałam tym razem 80/50, w pierwszej ciąży za to 73/42 - lekarz wtedy powiedział, że go przerażam ), a kawy po prostu w ogóle nie znoszę i nie piję. Co ciekawe przy tak niskim ciśnieniu w trakcie pierwszej ciąży w szpitalu wylądowałam przed porodem z powodu nadcisnienia. bo nagle mi skoczyło i to tak, że od razu chcieli mnie ciąć, ale zanim to zrobili się ustabilizowało. jakoś tym sie tak bardzo nie przejmuję, bardziej innymi zmartwieniami związanymi z ciążą.... Piszcie koniecznie co tam u Was, nawet jeśli od razu nie będę odpisywać, to na pewno będę czytać na bieżąco, bardzo jestem ciekawa wiadomości od Was, jak żyjecie. Pozdrawiam serdecznie i miłej, spokojnej nocy życzę!
  10. Witajcie! I jak tam Wasze dzisiejsze wizyty u lekarzy. Ja jestem zaniepokojona, moje dziecko, nie ruszało się, po prostu sobie leżał, nie machało wcale rączkami i nóżkami. Lekarz mówił, że odpoczywało, włączył nawet zapis akcji jego serca, widziałam jak bije jego serduszko, słyszałam to , tętno miało prawidłowe, ale i tak jestem zmartwiona. Starszy synek na każdym USG wywijał łapkami, trudno go było uchwycić, nie wiem, czemu ten maluch jest taki nieruchliwy, czy to nie jakaś choroba. Jutro wracam do pracy, więc po lekarzu poszłam o tym powiedzieć. I tu wszyscy zrobili oczy, moja odchodząca szefowa bowiem wszystkim zakomunikowała, że przez najbliższy rok mnie juz nie zobaczą, wobec czego moi przełożeni z jednostki wyższego rzędu postanowili \"zdjąć\" mnie z mojego aktualnego stanowiska, a z moim nowym szefem ma też pojawić sie nowa osoba na moje miejsce. W ogóle też powiedziała moim kolegom, że ja i mąż jesteśmy załamani, że będziemy mieli drugiego synka, bo naszym marzeniem jest córeczka. Co za bzdura!!!! Miałam świetny dzień, nie ma co....
  11. Witajcie! Na początku bardzo dziękuję za życzenia urodzinowe dla mojego synka. Czwartek był dla niego dniem pełen wrażeń , odwiedziło go mase gości z prezentami tak, że po położeniu do łóżeczka przez pół godziny jeszcze dochodziły mnie głosy jego \"kręcenia się\", tak przeżywał wszystko, co się wydarzało. Ale cudownie jest patrzeć, jak dziecko jest tak szczęśliwe! Co do brzuszka, to ja mam malutki, w ubraniu prawie go nie widać, jakbym trochę więcej zjadła. Z powodzeniem wiec wchodzę w moje normalne ciuchy , zresztą ja mam ciągle \"wagę na minusie\". W pierwszej ciąży tez tak było , jak przyjechałam do szpitala do porodu, to położne były zdziwione, a lekarz tylko powiedział, ze z USG wynika, iż synek będzie większy, niż z wielkości brzucha.A ostatecznie urodził sie jeszcze większy i ważył 3060. A co do ciuszków, to w H&M faktycznie są super. Ja mojego synka ubieram głównie w tym sklepie, też w C&A, czasami w Kapp Ahlu, 5-10-15, Smyku i Zarze, ale z tych dwóch pierwszych sklepów mam najwięcej malutkich ubranek. I na pewno jeszcze dokupię, choć w garderobie mam ich dwa ogromne pudła, poza tym kurtki, kombinezony i specjalnie wbudowany wysuwny kosz, do którego ciągle coś dorzucam. Spokojnej nocy!
  12. Ale przynajmniej jednego problemu nie mam : w którym szpitalu rodzić - bo u mnie jest jeden - Wojewódzki, przynajmniej z nazwy, 15 minut piechtą od mojego domu . Co prawda w pobliskich miejscowościach (30 i 60 km) są dwa szpitala, w których pracują lekarze z mojego miasta (mający u nas gabinety i tu mieszkający) , ale z wielu względów nawet nie pomyślałabym, aby tam rodzić. Poza tym mój ginek jednak pracuje w tym szpitalu w moim mieście, wiec tym bardziej dylemat rozwiązany. No i byłam zadowolona z opieki lekarskiej dwa lata temu (z pielęgniarskiej natomiast bardzo nie!)
  13. Wiecie, ze jak nic nie mogłam jeść, to tylko wędzona makrela utrzymywała mi się w organizmie, wiec co miałam robić, choć ja jadłam, a ponieważ byłam wygłodniała, wiec sie na nią rzucałam. Też sie naczytałam na temat tych serów pleśniowych i wątróbek, ale wydaje mi się, że to może trochę przesadzone. To tak, jak nie można zjeść nie umytej rzodkiewki czy marchewki ze względu na toksoplazmozę, a przecież może sie zdarzyć... Ali-cja jak na niemieckim? Zobaczysz, że znajdziesz sobie zajęcia w domu, szczególnie, ze wkrótce sie zacznie przedświąteczny szał. Ja nigdy nie miałam tak mało czasu, jak teraz, gdy siedzę w domu. Wiesz, w myśl zasady \"im ma się mniej czasu, tym ma się go więcej\" i na odwrót. Bedziemy razem pisać, jak u mnie w pracy coś będzie nie tak, od razu idę na L4, a moja praca jest naprawdę pełna stresów, więc prawdopodobieństwa wylądowania na l4 znowu duże. U mnie jeszcze półtorej godziny i do synka przyjdą goście, ogromy tort czeka w lodówce (kupiony, niestety Ania śl :)), ale mój Mały to pewnie jeszcze za bardzo nie wiem o co chodzi, wszyscy mu dają prezenty, nawet pocztą przyszła paczka dla niego :) Powiem wam, że coraz bardziej sie boję, jak to będzie z dwójką, tez macie takie obawy?
  14. Motka, ja myślę, że olcia ma rację. Mój lekarz jest co prawda ordynatorem w szpitalu, ale w pierwszej ciąży miałam z nim straszne przeboje (po prostu wzajemnie sie nie lubiliśmy) i tak naprawdę zepsuł mi całą ciążę. Będąc w ósmym miesiącu zastanawiałam się, czy go nie zmienić, tak mi dokuczał, dopiero mój ówczesny szef, a jego kolega trochę załagodził sytuację i było lepiej. W szpitalu byłam rzeczywiście bardzo dobrze traktowana, ale myślę, że to z innych względów, niż dlatego, ze do niego chodziłam, zresztą on generalnie olewał swoje pacjentki (tym razem ja byłam wyjątkiem). Ale powiem Ci ta, zniszczył mi cała ciążę, bałam się odezwać w gabinecie, nigdy mnie nie uspokoił, wręcz przeciwnie , płakałam idąc do niego , więc 9 miesięcy stresu nie warte było kilku dni w szpitalu. Jeśli Ci ten lekarz odpowiada, nie zmieniaj go , w ciąży podstawa jest zaufanie do gina. Tym bardziej, ze jest tak, jak mówi olcia, przy porodzie naturalnym to nie wiadomo, kto będzie miał dyżur, a jest przy nim generalnie położna, lekarz to tylko zagląda. Ale ciekawostka jest taka, że ja nadal chodzę do tego samego lekarza :). Przez te dwa lata jakoś udało nam sie dogadać, trochę pomógł mój szef, trochę mój mąż, który właśnie darzył mojego gina zawsze zaufaniem , poza tym mieliśmy sporo kontaktów na gruncie zawodowym. I ułożyło się. Ale to co przeszłam, to moje.
  15. Ali-cja to będziemy razem pisać! Poradzisz sobie, będziesz odliczać dni do powrotu męża, zresztą córka będzie dla Ciebie na pewno wsparciem. Ja na Twoim miejscu bym nie wracała do pracy, skoro masz taką szefową. Powiem wam, ze ja też mam coraz więcej obaw przed moim powrotem, szefowa niby się zmienia, ale nie wiem, jak to będzie z nowym szefem, co mnie czeka i czy też znowu nie wyląduję na L4.... I bardzo dziękuję za życzenia dla synka :). ma dziś cudowny dzień, już dostał masę prezentów, a to dopiero początek. Wiadomo jak to dziecko, cieszy się.... 1967 -humor mam trochę lepszy, ale nie do końca. Przed chwilą w M- jak mama przeczytałam, że nie można brać w ciąży pseudoefedryny, a ja przecież 5 tabletek cirrusa wzięłam, zanim się zorientowałam, ze znowu zostanę mamą. Starałam sie o tym nie myśleć, ale teraz znowu wróciło....
  16. I aktualizuję tabelkę - kolejny tc, ni i waga wzrasta... gosiek69........Gośka..........38.......17.........02.04 . .......+4kg Alex81...........Ola..............26......17.........02. 04........-2,5kg adamisia........Asia............26.......17.........03.0 4... ....+4kg ali-cja...........Ala.............36.......17.........04 .04...... ..+1kg Ola31............Ola.............31......17..........07. 04....... +4kg agoosiaa........Agnieszka....22.......15.........09.04.. ..... .+0kg Kaśka31.........Kasia..........31.......14........ 09.04.........-2kg Anna_śl..........Ania............29.......16........09.0 4.........+4kg echo1978.......Aneta..........29......15.........11.04.. .... ..+2kg Mysiczka30.....Ola.............30......17........ 10.04.........-2,5 kg chanel 5.........Marlena.......21.......14....... 13.04.........+0kg Motka...........Ania............28.......15....... 14.04.........+3kg Renia905........Renata........26.......16....... 14.04.........+3kg rosar.............Ania...........26...... 12........16.04.........+0kg gregia...........Justyna.......25.......10....... 18.04.........+0kg 1967.............Iwona.........40 ......13.........18.04........+2kg mag26...........Magda..........27......14........19.04.. .......+2kg minimisia....... Agnieszka.....26.......15.......20.04.........+3kg viki444...........Wiolka.........29.......13......20.04 ........+3kg to ja CC.........Anka...........25.......12.......22.04.........- 1kg a2_el.............Magda.........20.......10.......23.04. ... . ...+2,5kg weryka..........Ania............30.......12.......23.04. .. ..... +3kg aniawd...........Ania............29......13....... 24.04.........+1 kg Bogdanka........Ania............26......10.......25.04.. .. . ...+1kg Isa22.............Ewa............29.......14....... 27.04.........-0,5kg pikpik........Kinga...............23........12.......27. 04........+3kg Suzanke.........Iwona..........29........12.......30.04. .... .. .+2 kg polina80.........Ola...............27........14.......20 .04...........+3kg
  17. Witajcie! U mnie też okropny dzień jeśli chodzi o aurę. Dwa lata temu była piękna pogoda, pamiętam, bo dziś są drugie urodziny mojego synka. Urodził sie o 8:20 i to był najpiękniejszy dzień mojego życia! Wszystko w nim było idealne i śmieliśmy się, że cały świat sie cieszy, że Szymuś sie w końcu na nim pojawił :) Ania sl, dzięki za kolejne przepisy , ale z Ciebie specjalistka. Ja to nawet nie mam czasu przygotowywać takich posiłków jak pracuję, dopiero koło 16:30 jestem w domu , teraz to będzie niemal ciemno. Ale coś popróbuję, może choć w weekendy, do spółki z mamą. Wielkie dzięki i pełna podziwu jestem dla Twoich zdolności! A co do wymiotów to sie nie martw, to podobno dobry objaw, choć męczący. Mnie na szczęście mdłości i wymioty w zasadzie minęły, ale i tak sie martwię, bo Maluch sie nie wierci. Dobrze, ze w poniedziałek idę do gina, bo normalnie od zmysłów zaczynam odchodzić. Ali-cja, nie zazdroszczę Ci pozostania samej w domu, szczególnie, ze tyle obowiązków będziesz miała dodatkowych. Ale w ogóle obecność męża to jednak olbrzymie wsparcie psychiczne, ja za moim tęsknię, jak on tylko wychodzi do pracy :). Naprawdę, my 9 lat jesteśmy po ślubie, a nadal żyć bez siebie nie możemy i każdy kilkudniowy wyjazd jednego z nas to dla nas mordęga. Ale na Boże Narodzenie Twój mąż już chyba będzie w domu? Polina, witaj. Coraz więcej naszych imienniczek jest na tym forum. I jeszcze jedno, dziewczyny oczekujące synków, jakie imiona macie przygotowane?
  18. Witajcie! Ania śl, dzięki za przepis, będę próbowała po trochu coś tam pichcić, bo już dawno tego nie robiłam szczerze mówiąc, wszystko przez te wymioty. Ja nie mam dobrego sposobu na nie , jak nie byłam w ciąży, to były nim banany, które jednocześnie łagodziły ból żołądka , w ciąży nic nie nie pomagało. Ja do szkoły rodzenia chodzić na pewno nie będę. I tak będę miała cc, a Maluchem to w sumie już wiem, jak sie zajmować, jeszcze nie zapomniałam :). A tak w ogóle to mam dziś doła na maxa, więc lepiej spadam, aby nie udzielił się Wam mój zły nastrój. Pozdrowionka.
  19. Ja miałam znieczulenie ogólne (czyli spałam), anestezjolog tak zadecydował, bo mm kłopoty z krążeniem i obawiano się, że jak będę leżała 24 h, to mogą mi się porobić zakrzepy czy zatory. Ja mój poród wspominam cudownie , męża wpuszczono do mnie na salę cięć, gdy tylko zostałam wybudzona, był przy mnie cały czas, gdy tylko cokolwiek widziałam (ja po wybudzeniu nie widziałam prawie nic) przywiózł mi naszego synka. On go już widział dużo wcześniej, od razu jak usłyszał płacz, to został poproszony do punktu pielęgnacyjnego noworodków połączonego z salą cc. U nas nawet przy znieczuleniu zewnątrzoponowym ojcowie nie mogę być obecni przy cc, bo to jednak operacja. Ale i tak on bardziej uczestniczył w porodzie, niż ja, szybciej poznał naszego szkraba. Powiem Ci, ze ja to chyba wolę znieczulenie ogólne, po zewnątrzoponowym osoby ze skłonnością do bóli głowy podobno straszne migreny mają , no i ruszać się nie można, szczególnie głową przez ileś tam godzin, a tak to szybciej mogłam usiąść, pochylić sie nad synkiem , wstałam w ogóle tego samego dnia. Tylko, ze moja koleżanka lekarka mówiła mi, ze ja sie wybudzić nie mogłam i trochę sie tego obawiam... Dowiedz sie koniecznie, jak to u nas standardowo ściągają w dniu wypisu. Ja cc miałam w sobotę, wiec mi zdjęli (i wyszłam ze szpitala) w sobotę rano.
  20. 1967, coś Ty, przecież sama pytałam, a jestem ciekawa tym bardziej, że ja nie mam wyboru... Echo, dla mnie pierwsze ruchy dziecka, to było takie pulsowanie. Ale czy Ty przypadkiem nie będziesz czuła ruchów dwóch maluszków (czy już mi się coś pokręciło?). Co u Ciebie, długo sie nie odzywałaś, pracujesz, czy jesteś na L4, jak sie czujesz i jak Ty będziesz - przynajmniej z założenia - rodziła?
  21. Chyba zostanę przy 1 kwietnia , chyba, że Maluszek jeszcze szybciej będzie sie pchał na świat....Co do świętych, to jest to dobry pomysł , ale jakoś w te dni mi nie odpowiadają....A tak w ogóle to nadal nie mam pomysłu na imię dla synka... 1967, a czy teraz wiesz, jak będziesz rodziła (naturalnie czy przez cc) i jak byś bardziej chciała?
  22. 1967, a czy Ty swoje starsze dziecko urodziłaś naturalnie, czy miałaś cesarkę?
  23. I jeszcze jedno pytanie: na jakie znieczulenie się zdecydujesz?
  24. a 3 kwietnia urodziła sie nasza (moja i męża) koleżanka z klasy, jedyna, która już nie żyje, zmarła na raka... U nas tez tydzień szybciej robią cesarkę, przed planowanym terminem ( w przypadku mojego synka, to było prawie dwa tygodnie, ale to ja tak chciałam), byle we wtorek i czwartek. Ja już 24 godziny po porodzie miałam synka przy sobie na sali non stop dzień i noc, wszystko przy nim musiałam robić, a w dzień porodu oczywiście już chodziłam. Wyszłam do domu w czwartą dobę po porodzie, tego dnia tez miałam ściągane szwy . A następnego dnia jucz sama pojechałam do kościoła prowadząc samochód. W sumie to wszystko dobrze zniosłam, ale u nas tez lekarze i przede wszystkim pielęgniarki nie dają sie nad sobą roztkliwiać. Może i u Ciebie w szpitalu szybciej ściągają szwy? Kiedyś u nas tez było inaczej, ale teraz wszystko jest szybciej.... A czy dziecko będziesz miała u siebie na sali?
  25. Ali-cjo, to oczywiście, ja napisałam, a nie ktoś nowy, jakaś pomarańczaka, zły nicki mi się sam wbił :)
×