Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

franceska

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. ja dopiero wczoraj odkrylam bole brzuszka.poniewaz mala niewiele placze i jest niespokojna tylko wieczorami, wylaczylam ostroznosc i nie zauwazylam oznak.zwrocily mi uwage opiekunki ktore zajmowaly sie nia przez godzinke-my tu mamy oplacane przez ubezpieczenie takie gimnastyki w pologu.maja pomoc na skurczanie macicy,wzmocnic plecy itp. i ja chodze z innymi mamami,a dzieci oddajmy do pokoiku obok opiekunkom.mowie wam,strasznie dziwne uczucie byc bez niej,ale tez cudownie relaksujace.na poczatku bylo mi nieswojo a teraz juz to bardzo lubie.a daria tez super reaguje,nigdy nie placze,a gdyby sie cos dzialo,zaraz by mnie wolaly.no wiec one mi zwrocily uwage ze ma kolki,puszcza baczki (o tym wiedzialam ale nie myslalam ze moze bolec ja brzuszek) i pokazaly mi jak ja masowac (masaz okrezny brzuszka zgodnie z ruchem wskazowek zegara i jazda nozkami jak na rowerze).i oczywiscie noszenie na rekach. poza tym polozylam jej wieczorem na brzuszku ciepla torebeczke z pestkami wisni (dziala jak termofor,ale nie ma niebezpieczenstwa ze wyleje sie woda) i bylo calkiem dobrze. ja do tej pory jadlam wszystko, bo nie widzialam w niej zadnych objawow,no i one mowia ze te kolki sa spowodowane jej nalykiwaniem sie powietrza.ale dzis zrobie sobie zupke i nie bede jesc nic innego. zobaczymy czy bedzie lepiej. wczoraj bylysmy w szpitalu w ktorym rodzilam, bo urodzila sie dziecko mojej kolezanki.dziwne uczucie byc tam znowu,a przede wszystkim czuc sie juz taka doswiadczona mama:) w pt mala konczy 6tygodni,a ja koncze polog. musze przyznac ze troche mi brakuje czulosci z mezem. w poniedzialek dowiem sie czy wszystko w porzadku i czy mozemy wrocic do wspolzycia.maz sie ucieszy:)
  2. hehe,bibi, to bylo zabawne-twoj pomaranczowy post o pomaranczach;) wiecie co wam powiem? wykapalismy mala w wannie z tata i byla zachwycona!normalnie placze mniejlub wiecej przy kapieli,a dzis sama radosc!az sie ciesze na mysl ´jak ja sie z nia wykapie. za tydzien konczy mi sie polog! dobranoc
  3. No wlasnie, mnie tez odrobine rozdraznil ten pomaranczowy post, bo niektorzy wypowiadaja sie jakby sie na wszystkim znali i nie pomysla ze moze kogos tym wystrasza.wiem ze z daria wszystko w porzadku, ale jasne ze jestem wrazliwa, bo to moje pierwsze. maz wpadl do nas po poludniu i zabral mala na spacer,a ja sie zdrzemnelam. niestety kark wciaz bardzo mnie boli i czuje sie okropnie slabo. po obudzeniu nakarmilam mala i spi mi juz dwie godziny.zdazylam ugotowac i zjesc pozywna zupke, troche poplotkowac przez telefon i chyba zrobie sobie jeszcze herbatke laktacyjna. choc wolalabym kawe,ale dzis juz pilam;( u nas coraz wiecej mowi sie o niedzielnym meczu;) uzadzamy grilla z sasiadami-sami Niemcy. ubieram mala w biale spodenki i czerwone body i bedziemy kibicowac. moze nie bedzie tak zle;) widac zdecydowana roznice w ilosci postow gdy bylysmy wszystkie w ciazy i teraz:) ja juz was doczytalam i moze teraz bede systematyczniejsza spokojnego wieczora dla wszystkich!!
  4. ale tu dzisiaj cisza! ja dzis mialam troche ciezsza noc, a przede wszystkim wstalam z okropnym bolem karku,musialam zle spac,albo przybralam zla pozycje przy nocnych karmieniach. obserwuje to moje mleko i nie wydaje mi sie ze jest go malo. piersi sa czesto mokre, jak mala ciagnie to leci bardzo dobrze. karola, o ile dobrze sobie przypominam, ty pisalas ze w 1.miesiacu powinny przybrac ok700g? wiec nie wydaje mi sie ze daria za malo przybrala-zreszta kontrolowal to lekarz i polozna.a 2,5kg na miesiac u mamy podczytujacej to chyba jakis gigant? czarna, czasem zdarzaja sie te wieczorne niespokojne godziny.w wiekszosci przypadkow nie musza o niczym swiadczyc szczegolnym-po prostu robaczki chca naszej uwagi. mam ochote na drzemke,ale mala jakos nie chce spac...
  5. Dobry wieczor!troche mnie nie bylo, a to dlatego ze mielismy piekna pogode i od 2tygodnia spedzalysmy z daria 2/3 kazedgo dnia na spacerach.od wczoraj troche popaduje i zdazylam prawie nadrobic czytanie was.mala jutro konczy 5tygodni i przytyla juz prawie kg. do tej pory super sie wysypialam, bo maz zabieral mi ja po porannym karmieniu, a tez w nocy nie budzi sie tak czesto. ale dolaczam do grona obawiajacych sie-niestety najwiekszym stresem matki jest czy dziecko jest najedzone i ja wlasnie nie moge sie ostatnio w tej kwestii wyluzowac.mala prawie od poczatku poplakuje wieczorami,ale wystarczy ja przytulic i jest ok. ja jem prawie wszystko i nie zauwazylam kolek ani boli brzuszka. ale mleka jest na pewno mniej niz na poczatku, a poniewaz nie moge sprawdzic, stresuje sie kazdym jej placzem przy karmieniu. bo tak jak i wasze-placze, i kopie od czasu do czasu choc ja widze ze mleko cieknie. czasem problemem jest potrzeba odbicia, wiec ja trzymam do gory, czasem mam wrazenie ze juz sie najadla i chce tylko ssac, bo uspokaja sie momentalnie gdy podaje jej smoczek.to wszystko niewiadoma i tez mysle o odciaganiu by pobudzic ewentualnie laktacje no i sprawdzic ile jest tego pokarmu,do nas jeszcze przez dwa tygodni przychodzi co 7dni polozna, to zapytam co mi radzi.ale nie jest to najlatwiejsza sprawa i poniewaz urodzila sie malutka, jeszcze bardziej sie o nia martwie. miala 2850g, a teraz juz 3700g...wiec na razie waga jest pocieszajaca,ale nie chce czekac do spadku wagi by zauwazyc ze cos jest nie tak... od 3dni puszczam jej karuzele-pozytywke nad lozkiem przed snem. bardzo uwaznie sledzi ruch zwierzatek i choc zasniecie troche jej zajmuje, wczesniej lezy spokojna i z usmiechem na twarzy,a potem usypia.polecam!
  6. niesamowite jak zmienia sie caly swiat...cudownie:) nie moge uwierzyc ze pisalam do was 6dni temu,jeszcze z brzuchem i ze jeszcze nie bylo przy nas darii:)jest aniolkiem, ma zawadiackie oczka, brazowe wloski, uwielbia by ja nosic na raczkach przytulac, poznaje moje i meza glosy:) przy przewijaniu wlaczam suszarke do wlosow-jej sam dzwiek momentalnie ja uspokaja!! trudno mowic mi i myslec o czyms innym niz jej osoba, jeszcze sie w tym psychicznie odnajduje,ten szok, zmiana, sa jeszcze dosc duze.uczucia do niej rosna kazdego dnia...ale wyraznie czuje ze hormonalnie jest to bardzo duze obciazenie.nagle nie ma brzucha,ale slaba jestem duzo bardziej niz w ostatnich dniach ciazy.maz biega na trening,pracuje,pomaga mi w nocy,wysyla wszystkim zdjecia i ma sily na wszystko i za nas obu.a ja jestem jakas inna osoba,ktorej jeszcze do konca nie znam.czuje ze bedziemy siebie tu nawzajem potrzebowac.wsparcie was, swiezych mam bedzie bardzo pomocne. nie wiem czy opisalam to co chcialam powiedziec,ale mowie wam-psychicznie jeszcze sie nie znam i nie do konca rozumiem.
  7. Oto jestem;) ciesze sie ze o mnie nie zapomnialyscie.kazalam mezowi przyniesc sobie laptopa do szpitala,ale zapomial podac mi kodu do internetu i nie moglam sie zalogowac.a spedzilam w nim tylko trzy dni. ale od poczatku:) przeczucie mialysmy dobre,w czwartek tydzien temu zaczal schodzic mi czop i to byl bezposredni symptom porodu.w nocy kolo 1ej zaczely sie leciutkie skurcze,co 20minut.probowalam miedzy nimi spac,ale nie bardzo moglam,bo jak sie pozniej dowiedzialam-mialam goraczke i zaczynal w tym samym momencie lapac mnie wirus.rodzilam majac 38stopni!dopiero o 5 obudzilam meza,skurcze byly co 10minut,a o 7 miala przyjechac moja mama i nie mial kto ja odebrac z dworca.ja stwierdzilam ze mamy jeszcze czas i oczywiscie nie jestem ekspertem i nie wiem czy u kazdej tak bedzie,ale u mnie to byla super decyzja.wzielam kapiel,wypilam herbatke i o 6.30 pojechalismy na dworzec i prosto z mama do szpitala.tam przyjeli mnie tez jeszcze calkiem spokojnie i po badaniu okazalo sie ze mam juz 4cm rozwarcia:)!wsadzili mnie do wanny,w ktorej momentalnie zwymiotowalam i tak skonczyly sie moje plany porodu w wodzie.poporosilam o znieczulenie,dostalam mase kroplowek,a ok.10 pojawil sie anestezjolog i dostalam zzo.bole silne mialam wiec od ok.8-10.00, a momentalnie po podaniu zzo zaczal sie porod (ok,10.30;) ).Nie uwierzycie ale mala urodzila sie o 10:58!PArlam ok.4-5razy.Maz byl caly czas przy mnie,bardzo mi pomogl.Dla mnie byl to bolesny czas, ale wiem ze takie szczescie tak krotkiego i bezkomplikacyjnego porodu nie zdarza sie zawsze...kazdej z was go zycze!Nie mam ani jednego szwu, jestem jeszcze niedospana i nie do konca w formie,ale chodze juz wszedzie,od poniedzialku jestem w domu i powoli zapominam o porodzie.teraz liczy sie daria i musze miec dla niej duzo sily:) Miala 49cm, 2850g i 10pkt. Byla rozowiutka i sliczniutka, po tak szybkim porodzie, od razu polozyli mi ja na brzuchu i zaczela ssac moja piers;) Teraz mam hektolitry mleka, karmie ja regularnie i spie z liscmi kapusty na biuscie. chyba opisuje strasznie chaotycznie, ale niewiele dzis jadlam, mama wola na zupe, jestem jeszcze dosyc chaotyczna, spie malo i probuje sie we wszystkim odnalezc.najwazniejsze ze coraz latwiej nam sie karmi, nauczylysmy sie roznych pozycji i mleczko wychodzi bez problemu. mame mam jeszcze do soboty,a w przyszlym tyg maz bierze wolne. sciskam was,bede sie jeszcze odzywac. gratulacje, zurkowa!!!
  8. Dziewczyny,dzis przez caly dzien schodzil mi czop.mialam juz male plamienia dwa tygodnie temu i wtedy lekarz powiedziala ze to to,ale ja widze to dzisiaj naprawde byly spore ilosci.caly czas czulam sie mokra, poza tym bole w podbrzuszu sie nasilily.nie wiem juz co myslec, jestem tydzien po terminie i w sumie juz mialam tyle tych objawow przepowiadajacych,ze jakby moja czujnosc sie uspila.moze faktycznie niedlugo sie cos wydarzy.caly dzien nie bylam glodna, nie mialam apetytu i sily na nic.wysprzatalismy mieszkanie,ale 80% zrobil moj maz.jestem jakas niespokojna wewnetrznie, chcialam sie przespac by zebrac sily,ale nie moge zasnac. teraz dopiero bedziemy jesc cos cieplego i sprobuje sie wczesniej polozyc. jakby mnie jutro nie bylo, to wiecie dlaczego:) ale o 11 jutro mam znowu kontrole w klinice,to oni juz wszystko sprawdza.
  9. bibi,nie jest takzle,ale w nocy przychodza czarne mysli.dzis leniuchuje przez to niespanie, zaraz bedziemy sprzatac przed przyjazdem mamy,a potem moze do kina...juz sie chyba przyzwyczailam do tego czekania.jak mi ktos mowi:moze dzis w nocy cisie zacznie, tylko sie usmiecham i nie komentuje. wszyscy dookola sa bardziej niecierpliwi niz ja.ja tylko mam nadzieje jeszcze sie wyspac przed porodem, moze sie uda. czarna, jestes dla nas pociecha ze jestesmy silne i trzeba tylko patrzec optymistycznie.przykro mi ze tak duzo przezylas, ale latwiej mi uwierzyc ze tez dam rade!jeszcze pewnie sto razymi sie zmieni do samego porodu, ale wierze ze jak bedzie trzeba to sie zmobilizujemy wszystkie,nie?
  10. czesc dziewczynki,ja sie mecze od godzinki,przerwa w spaniu to juz standard.troche sie boje jak ja zniose najblizsze trzy miesiace,gdy spi sie najmniej przez karmienie.ja juz i tak taka niedospana jestem...wczoraj bylam w szpitalu i dowiedzialam sie ze oni wywolywanie w tym tyg jeszcze nie planuja:(dzis moj szosty dzien po terminie i jak sie samo nie ruszy, bede musiala poczekac kolejnych 5...na szczescie jutro przyjezdza moja máma i na pewno troche mnie to psychicznie podratuje. ale dzielnie spisali sie mezowie-powiadomili nas o radosnych nowinach;) 11kwietniowek-to naprawde sporo!!od dzis juz rodza sie majowki-mojA planowana kwietniowka juz nia nie bedzie,ale staram sie sobie tlumaczyc ze maj to taki optymistyczny miesiac!prawda? wczoraj tez mialam wieczorne bole brzucha ze prawie nie moglam sie ruszyc.chyba powolutku zaczyna mi brakowac cierpliwosci.aleprzezywanie tego z wami jest spora ulga i 6dni w jedna lub druga strone niewiele zmieni,tak probuje to widziec:)! trzymajcie sie w pierwszomajowe swieto,to juz nasz miesiac sie rozpoczyna!!!
  11. karola,calkiem dobrze ci poszlo:)! szkoda ze ten wloski tak latwo zostaje w glowie,a z polskimi slowami jest troche gorzej...wlasnie ogladam film po wlosku.i pisze prawdziwy list na papierze do kolezanki.nie pisalam juz od tak dawna,ewentualnie kartki..obiecalam kolezance ze zanim sie urodzi mala,dostanie ode mnie dlugi list.uf,jutro od rana wychodze na kontrole, ubieram sie i mam obowiazkowo dobryhumor!a potem moze umowie sie z kolezankami na kawe.zalezy czego sie dowiem w szpitalu... fajny ten obraz mezczyzn grajacych w warcaby:)ciesze sie coraz bardziej na nasze rodzinne zycie:)
  12. uff,ale mi sie humor poprawil;) poszlam poplywac i troche sie poruszac,nie byloby zle wspomoc mala w wychodzeniu,ale nie mam innych objawow niz codziennie.ale za to poczulam sie lepiej z mala aktywnoscia,a w miedzyczasie zadzwonila moja mama ze pojutrze przyjezdza!!!nie widzialysmy sie od grudnia,ostatnio bardzo mnie wspiera telefonicznie i w ogole chcialabym ja miec przy sobie.miala przyjechac dopiero po porodzie,ale stwierdzila ze nie wytrzyma juz i przyjedzie do mnie na poltora tygodnia.mysle ze ulatwi mi to czekanie,no i pobyt i wyjscie ze szpitala.teraz np. maz na meczu i wroci za jakas godzine-co to za przyjemnosc siedziec tak caly dzien sama...? nikitka,trzymaj sie z ta piersia i faktycznie skontroluj,moze uda sie uniknac bolesnego zakazenia. karola,moj maz moze wam napisac po wlosku,moze byc:)? mysle ze poprosze go przyniosl mi laptop do szpitala,inaczej zbankrutuje na pisaniu smsow i wtedy do was zerkne i napisze.ale kiedy to bedzie...
  13. ojej,to jest nas juz wiecej niz sie spodziewalysmy;)! dopiszcie jeszcze nikitke!!
  14. soczek, dzieki za dokladny opis:) lubie takie historie-prawdziwe ale bez wyolbrzymiania i skupiania sie na momentach najgorszych.tez mam dobre nastawienie i w sumie tak przetrwalam w formie cala ciaze.wiec wydaje mi sie ze teraz tez duzo musi zalezec od mojego podejscia,a nie zanosi sie na komplikacje,wiec tylko kwestia kiedyi czy z wywolywaniem czy bez...jutro sie dowiem co planuja lekarze,ale chyba nie bede sie juz tak wzbraniac przed oksytocyna i jak bedzie mozna,sprobuje pierwsza dawke w piatek-tydzien po terminie.tu bardzo rzadko zostawiaja cie w szpitalu tylko po to by miec cie naobserwacji.kaza przyjezdzac co dwa dni, ale jezeli nie ma konkretnego ryzyka, raczej czeka sie w domu. na szczescie bo nie wiem jak znosilabym te dni wszpitalnych warunkach. dzisiejszy dzien i tak jest trudny, bo nie zrobilam nic konkretnego i mysli kraza tylko wokol porodu. maz wpadl na obiad i teraz poszedl na swoj mecz.´jest kochany, ale dla niego to czekanie ma zupelnie inny wymiar. musze sie gdzies przejsc, bo zlapie jeszcze gorszy humor. nikitka,gratulacje!przykro mi ze nie obylo sie bez malych stresow,ale najwazniejsze ze lekarze w pore wykryli problemy,a jak na wczesniaka, to urodzil sie ogromny:)! no i skoro puscili was do domu, to znaczy ze wszystkie komplikacje juz za wami?
  15. paulinek,mysle ze robisz dobrze,po co masz sie denerwowac.jak wrocisz to sie odezwij,ale mam nadzieje ze juz z dzieciaczkiem;)!
×