Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Mysha

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Mysha

  1. Leni, kilka stron temu napisałaś: "Też sie czuję pokrzywdzona i też zazdroszczę innym, ze mają łatwiej. Ale prędzej umrę niz pozwolę tym uczuciom się zdominować. Nie po to noszę w sobie geny mojej Mamy i Taty, nie po to dali mi życie, żebym je teraz zmarnowała. Zawsze jak mi źle, to sobie myslę, ze nie jestem sama, że życie doświadczyło tez innych, czasem nawet mocniej niż mnie, a mimo to żyją."... Ja wiem, że ból jest straszy, ale takie jest to cholerne życie, że daje odrobinę słodyczy i oceany żalu i bólu.. Walcz słonko... Na pewno dookoła Ciebie są ludzie, którzy chcą Ci pomóc, ale dopóki im na to nie pozwolisz nie zrobią tego... Czasami trzeba wykrzyczeć swój ból żeby okazało się, że nie jest się samotną wyspą, że dookoła też są ludzie i ci ludzie potrafią pomóc... Nawet Twój mąż... Dla Ciebie to straszna tragedia, ale dla niego też - bo oprócz tego, że zmarli Twoi bliscy, Ty odciełaś się i zamknęłaś się w swoim świecie... I nie można być bohaterem roku - jak Ci - dobrze... wszystko w porządku. Nie... Tak nie można, bo to nigdy nie kończy się dobrze. Czasami trzeba powiedzeć po prostu - nie radzę sobie, albo jest mi źle... Daj sobie takie prawo i ludzie nawet jeżeli niektórzy są kierowani litością to pomogą i nie oznacza to nic złego... Naprawdę... Walcz o siebie, walcz o swoje małżeństwo, walcz o swoje życie... ono naprawdę nie kończy się z chwilą odejścia rodziców, ono musi trwać dalej i musi być dobre... sądzisz, że Twoi rodzice nie martwią się tam o Ciebie? Martwią się...
  2. Nora do mnie podbiegła mama mojej koleżanki i zaczęła od "no to wszystkiego najlepszego Aniu..." a potem było jeszcze "słuchaj, a własciwie to czemu on umarł, bo ludzie mówią..." Pamiętam tylko, że bez słowa się obróciłam i odeszłam... Potem trochę ludzi podeszło, ale ja stałam z boku, główny atak :"kondolencji" poszedł na moich rodziców i bratową... ech. Helmut każdy rak jest zły i trudny tak naprawdę... Widzisz, tamta pani przeżyła, ja mam kolegę, któremu 5 lat temu lekarze dawali 5 % szans na przeżycie 2 lat.... Zyje, wygrał.. a inni dawno leżą w ziemi. Po prostu czasami tak jest. No i znowu piszę a miałam przestać, ech...
  3. Otuniu ja tez miałam takie sny...ale jak widać żyję i nic się nie stało. Nie ma co się nakręcać. Czasami po prostu nasza podświadomość płata figle i tyle.
  4. Marina dzięki za pamięć... czytam Was ale nie piszę. To taka mała droga ku światłu i normalności :( 13 marca minie rok.. Helmut z rakiem jajników jest tak, że nie daje ZADNYCH objawów, a kiedy już daje to na ogół jest mnóstwo przerzutów i sytuacja nie do wyleczenia. Niestety rak jajników jest jednym z najgorszych raków u kobiet. Praktycznie od momentu objawów do śmierci mija mało czasu i nie ma szans... A wszystko zależy od wielu rzeczy - od tego czy człowiek się bada, czy chodzi do ginekologa, na usg.... czy mama Twojej koleżanki tak robiła? Prawdę mówiąc wątpię, bo o tym na ogól się po prostu nie myśli...
  5. Mój brat był na respiratorze :( kiedy go widziałam ostatni raz wszystko było OK to była 17... zaczął umierać o 19.20, godzinę go reanimowali... Zadzwonili jak było po wszystkim :(
  6. Andzinsan mojego brata też ostatecznie zabił zator płucny, który był efektem takiej strasznej, krótkotrwałej choroby. Od tamtego czasu moja bratowa - lekarz nota bene śmieje się, że przerabiam medycynę i że w kwestii tej choroby wiem więcej od niej...ech... Zator płucny to straszny zabójca, na którego najczęściej nie ma metody :(
  7. Ja mam Boscha i jak będę wymieniać to albo Bosch to albo electrolux. Mój obecny Bosch ma już kilka ładnych lat, przez ten czas (jakieś 10 lat) zepsuł się tylko 1 raz!
  8. Używa mniej wody - bo nie wierzę, żebyś zrobiła ogromne zmywanie (a do dużej zmywarki wchodzi 12 kompletów naczyn)w 12 litrach wody. Ja mam wodę podgrzewaną gazem więc tu bezsprzecznie zmywarka wygrywa. Jeżeli jest nas mniej (normalnie to 4 osoby) zmywarka chodzi raz na 2-3 dni, czasami po prostu przepłukuję naczynia (w zmywarce) jeżeli wiem,że będzie włączona rzadziej. Albo włączam tylko połowę zmywania (jest taka opcja). Naczynia są czyste, wyparzone, można zapomnieć o brudnych wewnątrz kubkach (osad), przypalone garnki (te używane zanim kupiłam zmywarkę) są czyściutkie, jadąc palcem po talerzu usłyszysz ten iście reklamowy pisk :). Prąd? Mam klasę A więc jakoś strasznie nie idzie. Generalnie nie wyobrażam sobie życia bez zmywarki. I z doświadczenia wiem (jako wcześniejszy sceptyk), że dopóki nie masz i nie używasz - nie wiesz o czym mówisz...
  9. Nie, nie wypiłam nic, wyobraź sobie, że nie piję. Po prostu siedzę i myślę,bo dzisiaj wydarzyło się zbyt wiele i tak mnie jakoś naszło, ale jak widać zrobiłam błąd pisząc to tutaj. Wylewanie własnego zalu jest najwyraźniej nie na miejscu.
  10. Ktoś z mojej rodziny kilka lat temu po prostu położył się do łóżka - chciała wywołać wyrzuty sumienia, zrobić na złość. Zresztą i tak jej nikt nie lubił... A ona całe życie była złośliwa - dla swoich najbliższych. Szydziła, robiła na złość, była wredna... Początkowo oszukiwała wszystkich - gdy zostawała sama, wstawała, chodziła. Kiedy powiedziano jej,że wszyscy o wszystkim wiedzą - przestała wstawać. I sama zrobiła sobie źle... Leży w mieszkaniu który od lat woła o remont, ma stary telewizor, który tak naprawdę nie działa, zostało jej tylko radio, robi pod siebie i w efekcie długotrwałego leżenia i braku ruchu i "diecie" zanikły jej mięśnie. Kolejne pielęgniarki odchodzą "bo jest za trudnym pacjentem", bo wyniszcza psychicznie każdego.Nawet sąsiadki, nie chcą jej znać. Gdyby nagle chciała wstać - nic z tego. Serce ma jak dzwon i pomimo tego, że jest starą kobietą wychodzi na to, że ma się całkiem dobrze, gdyby nie to leżenie. Leży i myśli jak tu komuś dokopać, jak zmartwić, co jeszcze można zrobić. Czasami udaje zaniki pamięci. Czasami udaje histerię, czasami płacze, że jest taka dobra a nikt jej nie lubi. A mój brat, który tak strasznie kochał życie, który był dobrym człowiekiem, który miał zaledwie 37 lat, który nawet nie zdążył nacieszyć się swoim małżeńskim szczęściem - żoną, który nie zdążył mieć dzieci, który miał tyle planów jest dwa metry pod ziemią... Co za ironia losu. Czasami myślę sobie, że los musiał mieć jakiś cholerny plan, tylko cały czas nie rozumiem jaki. Czasami kiedy ktoś mówi mi ' zobacz ilu bandytów żyje, ile morderców psychopatów" myślę sobie "mój brat umarł choć tak chciał życ, a kobieta, która powinna być moją babcią zdycha w łóżku zjadana nienawiścią..." CZasami zastanawiam się czy to ona nie rzuciła jakiejś klątwy? A potem robi mi się przykro... i zadaję wieczne pytanie - dlaczego?
  11. Sarenko wspólczuję... i ściskam mocno... Nigdy niewiadomo co szykuje nam los... I zawsze są jakieś plany i niedokończone marzenia I zawsze jest coś co chcieliśmy zrobić, powiedzieć I zawsze są dwa najgorsze słowa "za późno"... Współczuję Ci bardzo, trzymaj się..
  12. Szoho wiem co czujesz, przechodziłam i przechodzę przez to samo... straciłam brata w marcu :( I wszystko to co piszesz jest także częścią mojej historii... tych cholernych prawie 8 miesięcy odkąd go nie ma. I nie umiem się z tym pogodzić ani tego zaakceptować.
  13. Marinko cieszę się że wróciłaś :)
  14. Nie było mnie kilka dni, zbierałam się po świętach i sylwestrze, wchodzę a tu... brzydka niespodzianka. Szkoda, że w tak prosty sposób można rozbić niemal wszystko, wymieszać z błotem. Towarzystwo się zapędziło za bardzo. w swoich sądach, osądach... ocenie. Czy mamy prawo oceniać? Obojętnie czy zrobiła to Marina czy ktokolwiek - czy mamy prawo? Czy nie miało być to po prostu miejsce, gdzie każdy który chce może się wypłakać, wypisać? Bez strachu co powie ktoś inny? Szkoda, że nie było mnie tu wcześniej... I co? Nic, nastała cisza. Nagle świat zrobił się piękny? czy po prostu ci,którzy potrzebowali pomocy zniknęli ochlapani błotem? Szkoda :( Po prostu szkoda...
  15. Nie było mnie kilka dni, zbierałam się po świętach i sylwestrze, wchodzę a tu... brzydka niespodzianka. Szkoda, że w tak prosty sposób można rozbić niemal wszystko, wymieszać z błotem. Towarzystwo się zapędziło za bardzo. w swoich sądach, osądach... ocenie. Czy mamy prawo oceniać? Obojętnie czy zrobiła to Marina czy ktokolwiek - czy mamy prawo? Czy nie miało być to po prostu miejsce, gdzie każdy który chce może się wypłakać, wypisać? Bez strachu co powie ktoś inny? Szkoda, że nie było mnie tu wcześniej... I co? Nic, nastała cisza. Nagle świat zrobił się piękny? czy po prostu ci,którzy potrzebowali pomocy zniknęli ochlapani błotem? Szkoda :( Po prostu szkoda...
  16. I wróciła szara rzeczywistość z szarą pogodą i szarym nastrojem. Każde z nas powtarza sobie - czas wrócić, czas zacząć żyć na nowo, czas... i nic z tego tak naprawdę. Wczoraj była bratowa, poszliśmy razem na cmentarz, płakał mój tata, płakała moja mama... Ciężko iść w święta do kogoś kto powinien być z nami, kto jeszcze rok temu z nami był, a teraz jest na cmentarzu dwa metry pod ziemią. Mój brat przyśnił się mojej bratowej i znowu... powiedział,że wie,że nie żyje, ale nie trzeba się tym martwić, bo tam jest naprawdę dobrze... I tego będę się trzymać. To opowiedziała mi przy jego grobie. A potem pomyślałam sobie, że powinnam zamiast zniczy przynieść jego ukochaną mieszankę krakowską, colę z rumem ;) I cały smutny nastrój prysł... Zgorszyłam co niektórych kiedy wybuchnęłam śmiechem...ale mam to gdzieś. Mój brat też lubił się śmiać :)
  17. Nie umiem się już modlić, ale z całej siły trzymam kciuki za Kamelię... Oby wróciła do zdrowia i to szybko, jeżeli tak chce los... Wigilia już za mną. Nie było tak tragicznie jak myślałam, chociaż do pogodnych, radosnych świąt nie można było tego zaliczyć. Tęsknimy...bardzo tęsknimy. Myślę sobie że dla zdrowia mojej mamy dobrze, że jednak mojej bratowej nie było z nami... Pojawi się jutro.. Niech ten rok się już skończy :( ............................................. W szumie wiatru usłyszę raz jeszcze Twój głos W ciemnościach zobaczę Twoją twarz I uwierzę głęboko, że znowu się spotkamy że Ty przyjdziesz po mnie gdy nadejdzie mój czas... Jackowi - Ania
  18. A ja na przekór wszystkim i wszystkiemu życzę Wam Spokojnych Świąt, pełnych pokoju... światłości, która uleczy Nasze rany, która da nam wszystkim ukojenie. Spokoju, zdrowia i dużo siły... I ta pierwsza gwiazdka to mrugnięcie od nich, a to puste miejsce jest dla nich i oni będą z nami nawet jeżeli my tego nie widzimy i nawet jeżeli popłynie sporo łez w ten wigilijny wieczór... Ale oni będą z nami...po prostu w świecie obok, którego nie potrafimy objąć, zrozumieć. Będą. Miałam dziś bardzo dziwny sen... Łażę teraz cały dzień starając się przywołać to co słyszałam i myślę... Mam rozumek jak Kubuś Puchatek i wielu rzeczy nie uda mi się pojąć, bo to za trudne, ale znajdę swoją drogę myślenia, swój spokój... Kiedyś znajdę. I wiem, że On tam jest :) I czeka , i przyjdzie po swoją małą siostrę, kiedyś, tak po prostu, tak jak mi obiecał, tak jak przyszli po niego. A Bóg? Wiem, że zabrzmi to jak herezja, ale mój Bóg nie jest Bogiem, o którym słyszałam jako dziecko, nie jest Bogiem strasznym, rozliczającym, karzącym, nie jest Bogiem zazdrosnym.To nie jest Bóg w kościele, to nie jest Bóg księży....Mój Bóg jest miłością, ale inną niż to co znam. Nie spełnia moich życzeń, nie słucha moich próśb ale jest obok nawet gdy go nienawidzę. Wszystko co się dzieje ma jakiś sens, ma mi coś pokazać, czegoś nauczyć, wzmocnić... A kiedy płaczę - siedzi obok, słucha i płacze razem ze mną albo po prostu przytula mnie do siebie.A kiedy upadam, niesie mnie w swoich dłoniach. I w takiego Boga chcę wierzyć. Takie to wszystko dziwne jak mój ciemny nie oświetlony dom na rozświetlonej kolorami lampek ulicy.. Jeden, jedyny dom. Filozoficznie się zrobiło :) Przepraszam...
  19. Coraz bliżej święta, coraz bliżej... Coraz bardziej boli to,że w tym roku tak naprawdę powinny być dwa puste miejsca przy moim stole, jedno dla wędrowca, a drugie dla brata. Staramy się mimo wszystko, żeby nie było źle, żeby nie bolało tak strasznie, staramy się próbując w pamięci odnaleźć wszystkie te wigilie, kiedy był w morzu, wszystkie te, kiedy nie był w zasięgu, które spędzaliśmy osobno... Staramy się wszyscy. Są momenty kiedy jest bardzo trudno, kiedy łzy płyną tak po prostu i nie ma siły żeby je zatrzymać. Są momenty kiedy nie pamiętam o nim, nie pamiętam o tym co się działo i potem znowu przychodzi wspomnienie... Rok temu był z nami. Tęsknił za wielką rodzinną wigilią, chciał spędzić ją z nami, spędził z rodziną swojej żony, ale w pierwszy dzień świąt przyjechał tu... i czekały na nich prezenty, opłatek i my wszyscy... Po raz pierwszy od wielu, wielu lat dom nie został oświetlony, w oknach nie ma naszych świeczników, przy drzwiach nie ma ozdób. W domu jest ogromna choinka, ale też jest jakaś taka smutniejsza. Bo nie ma go z nami... nie ma... Jest dziwnie, to tak jakby to był dziwny sen. Zasiądziemy w mniejszym gronie, nie będzie idealnie, ale zrobimy wszystko żeby było dobrze, żeby on tez się cieszył z nami, tam daleko.. jeżeli będzie nas widział będzie z nami. Trudno w tym roku :( Bardzo trudno...
  20. Dzisiaj wróciłam do domu, dzisiaj też po raz pierwszy od ponad miesiąca moja mama poszła na cmentarz... i powiedzenie czas leczy rany jest g...warte. Tak strasznie płakała, tak strasznie rozpaczała, tak strasznie ją to boli, a ja nie mogę zrobić nic żeby ją pocieszyć w jakikolwiek sposób....
  21. Jutro mija 9 miesięcy odkąd Jacek odszedł i 8 lat odkąd zmarła moja babcia... Znalazłam wyszukiwarkę na cmentarzu, wpisujesz imię, albo nazwisko, albo daty urodzin czy śmierci i wyskakuje grób, mapa i nawet zdjęcie... Nie wiem dlaczego urządziłam sobie koszmarną zabawę - sprawdzając ile Jacków umarło, ile osób umarło 13 marca, ile osób urodziło się tak jak on, ile ludzi z jego rocznika i z mojego... A teraz siedzę i jest mi tak cholernie źle, że po prostu nie potrafię wziąć się w garść. Ja nie chcę widzieć jego imienia na wyszukiwarce zmarłych. Ja nie chcę widzieć zdjęcia jego grobu. Ja nie chcę widzieć tych okrutnych dat. Ja nie chcę... Ja chcę znowu poczuć cieplutką skórę, chcę poczuć jego zapach, chcę usłyszeć jego głos i śmiech, chcę pojechać z nim i jego żoną na wakacje, chcę zadzwonić do niego, spędzć razem święta, skuć się na maksa malinowym rumem z colą, dzwonić pytając co chce dostać na gwiazdkę, wypatrywać jego samochodu, zapytać jaki sprzęt powinnam kupić. Tak często ostatnio powtarzał "jestem taki szczęśliwy, siostra jestem taki szczęśliwy", dlaczego ktoś mu i nam to zabrał? Dlaczego??? DLACZEGO???? I znowu płaczę, wyję i znowu serce pęka mi na tysiąc kawałków, by rano zrosnąć się na nowo i znowu pęknąć...Jutro pójdę do niego na cmentarz... Dlaczego??? Czy jestem aż tak złym człowiekiem, że los mści się na mnie tak bardzo w tym roku??? Dlaczego???? Tak bardzo ucieszyłby się gdyby wiedział że zostanie wujkiem i tak bardzo płakałby ze mną gdyby wiedział, że nawet tego los mi nie dał... Zabrano mi tak wiele.... tak bardzo się boję kolejnego dnia, bo nie wiem kogo tym razem mi los zabierze i kiedy...nie wiem i tak bardzo się boję... i tak bardzo, bardzo tęsknię za swoim starszym bratem....
  22. Jak ten czas okropnie leci... Dziś mija 9 miesięcy odkąd mój brat zasłabł. Co z tego że walczył potem przez te 4 dni....tak naprawdę to śmierć przyszła 9.03 :( Za 10 dni minie miesiąc odkąd straciłam swoją ciążę, przepustkę do normalności... ech... Tyle się zmieniło, tyle przeszłam, tyle przeszła moja rodzina. Myślałam że ból maleje, ale tak naprawdę on tu wciąż jest. Czasami przyczaja się gdzieś w głębi duszy, by za chwilę zaatakować ze zdwojoną siłą i uderzyć w najczulsze miejsce, by obudzić rozpacz,łzy i wycie i pytanie dlaczego? Dlaczego??? Tak bardzo boję się świąt :(
  23. Ja w najgorszym okresie dostawałam najpierw hydroxyzynę i to dość duże dawki a potem prozac i jakoś przetrwałam. Na pewno efekt nie jest natychmiastowy u mnie trwało to kilka ładnych dni zanim poczułam się lepiej... Moja mama dostała Alventę, ale zdecydowanie działało nie tak - chodziła otępiała jak zombie, miałam wrażenie, ze wszystko jeszcze bardziej się pogłębia. Potem lekarz ustawiał ją innymi lekami, niestety nie pamiętam jakimi. Trzeba porozmawiać z dobrym psychiatrą, takim co nie wypisuje czegokolwiek na odwal...
  24. Gieniu, ja też straciłam brata, nagle, niespodziewanie. Był starszy - 37 lat, ale tak naprawdę to dopiero teraz zaczynał najszczęśliwszy okres swojego życia. Dla mnie ten rok jest bardzo tragiczny - brat, dziecko... Nic nie cofnie czasu, nie ususzy łez, ale trzeba przez to przejść tłumacząc sobie, ze kiedyś się spotkacie... i każdy dzień to jeden dzień mniej. A z drugiej strony trzeba żyć dalej... mimo bólu i tęsknoty.
  25. Neska nie zadręczaj się... też straciłam brata i też była to wielka tragedia bo nikt by się nie mógł tego spodziewać. Był zdrowy, młody, szczęśliwy, właśnie założył rodzinę. A tu los wyciął nam taki numer :( i on zmarł, nagle... I możesz pytać w nieskończoność - czy gdybym.... czy gdyby on... czy gdyby... czy można było... i tak naprawdę to będą na zawsze pytania bez odpowiedzi, które bardziej będą Cię zadręczać i dołować niż pomagać. Bo nie znasz dnia ani godziny... ktoś mi kiedyś powiedział, że każdy człowiek ma swój czas, obojętnie czy się to podoba czy nie, że czasami jest on bardzo długi, czasami bardzo krótki... A mój brat śnił mi się po śmierci i powiedział jedno zdanie - to nie zależało ode mnie, nie miałem na to żadnego wpływu... Trzymaj się słoneczko, pamiętaj o dobrych chwilach, jeszcze sporo łez popłynie, jeszcze nie raz będziesz płakać i tęsknić. Niestety to jest takie życie....
×