Shane
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Shane
-
Piekną byc...nawet przy 1200, ale konsekwentym stoswaniu wyniki przyjadą predzej czy pózniej: złota zasada: nie schodzic z raz obranej drogi, nie zniechcecac sie zastojami..... uparcie dązyc do celu bo jest o co walczyc. O siebie , własne zdrowie, piekna sylwetke i no i o ten usmiech kiedy stajemy przed lutrem i miesciemy sie w \"odjazdowy ciuch... to wszytko to nie marzenia, to REALNE marzenia.... potrzebujesz 6 miesiecy ok, rok ok 2 lata tez ok, grun by isc do przodu i nie dawac sie losowi..udowodnic sameu sobie: Dam rade!
-
Rotenburgia...zdjecia to najlepszy motywator, ja własnie od zdjec zaczełam..były ...hm..obrzydliwe, serio....nie mogłam sie na nie patrzec..... a co do dalszej twojej diety..start 9 czerwca-koniec 23 czerwca..trzymam zatem za słowo.
-
stilmana nie musisz, ale ketogenicznje jak najbardziej mozesz wypróbowac...ciekawa jestem twoich rezultatów: wyklucz je na 2 tygonie dla testu, ale pod jedym warunkiem- wyleliminuje je całkowiecie na 100%. Po 2 tygodniach wrocimy do rozmowy i powiesz jakie rezultaty, oki....?
-
Madzierk...chciałabym napisac: dziewczyny codzinnie jadłam po czekoladzie batoniku i paczce chipsów i schudłam ponad 40 kg...............kto by uwierzył........ a swoja drogą mniam mniam z tą czkoladą Madziarek............:)
-
mushellka: małe sprostowanie i prosze nie odbierz tego osobiście: co do twoich wpisów na innym topicu apropo sportu i cwiczen...zasugerowałm jednej dziewczynie swoja diete, według Ciebie moze zastosowac moją i nie ciwczyc i skóra obwisnie lub inna oraz cwiczenia. Bo ja na swojej to wyszło ze tylko dietowałam i siedziałam na kanapie. Owszem wszedzie pisałam ze nie cicze, nie uprawniam gimastyki, aerobicu, nie jedze rowerem i do tego przyznaje sie bez bata ALE nie wiem......... moze zapomniałas lub nie czytałas: pisałam, ze pływam raz na tydzien! Chodze na basen bo to kocham i ubóstwiam. Skóry totalnie obwisłej nie mam i jezeli ktos sądzi, ze została na mnie dodatkowa wisząca płachta skóry to się grubo myli. Oczywiscie rewelacji nie ma, bo to i ciąza przebyta, ale jestem zadaowolona z wyglądu. Nie pisze tego zeby udowadniac ze tylko jechałam na MM i ruchowo przysiadłam. Woda wspaniale \"wyciąga \" tłuszcz i rewelacyjnie działa na kregosłup, wogóle plywanie jest zdrowe. To zalecił mi lekarz i sie go posłuchałam. Tyle mam na swoje usprawiedliwienie. A wywód oparłam na twoim wpisie: http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3744895
-
gugajnaa , mushelka- foty poszły :))
-
gugajnaa wysle Ci dzis zdjecia z domku, bo w pracy ich nie mam :)) pozatym wczoraj faktycznie było wylewnie, moze dzis bedzie na wesoło :))
-
Aniaminka..jestes bardzo krytyczna wobec siebie al tez rozbrajająco szczera....i to mi sie podoba nie udajesz sama przed sobą. A co do mnie, z tym postawieniem na 1 karte to nie wiem czy tak jest, ale jedno jest prawdą, Zaparłam się recyma i noagami i wierzcie lub nie, ale robiłam wszytko- jesli o diete chodzi by trzymac sie krupulatnie zasad: Bez WYJątków. Samo stwoerdzenie bez wyjątków..juz powiewa chlodem... Ale jak miałam schudnąc ze 108 do 60, gdybym robiła przerwu, odstepstaw, oddawałabym sie niebianskim przysamkom i myslom o smaku czekolady z orzechami........... wiecdziałam jedno, ze albo cos kurde w swoim zyciu zmieni, i choc nie bedzie łatwo spróbuje ten jeden ostsni raz stanąc do walki z własnym sadłem z własnymi słabościami, sama ze sobą...... duzo we mnie było determinacji, mobilizacji no i "pozytywnego" zapału..... jak na povcztku leciałam jak burza, dało mi to niezłego motywatora...potem było ciezej i cięzej, ale sie nie dawałam, nadal szłam jano wyznaczonym kierunkiem. myslicie ze te 14 miesiecy tak sobie ławo przeleciało na MM? wcale nie...było wiele momentów, kiedy łzy sie kreciły, a apetyt wudzierał z oczu niczym smierć, ochota na cos słodkiego była kosmiczna i złamanie zasa wisiało wrecz na włosku, były momenty kiedy w sciekłości skopałam lodówkę i się poryczałam, były moemety infantylnych załama: pt: dlaczego nie mogę zjęśc pącząka? No dlaczego??? złość zal na cały swiat............i na sama siebie......... jednyną pociechą była waga i centymetr............ owszem mozna miec i wspaniałe oparcie w rodzinie..ale w kryzysowych momentach najwet najbardziej kochający mąż nie pomoze jezeli tylko pokusa wygra........... bo pomóc mozemy sobie same................. nie wiem co sie takiego we mnie przemieniło, ze tak mozcno parłam i parłam do przodu... tej historii wiekszosć z was nie zna, bo wszytko zaczeło sie od zdjęc z imprezy...........jak je zobaczyłam to sie nie pozanała................zobaczyłam potwora ociosanego jak kołek z wylewającym sie............. eh............. znienawidziłam te zdjęcia i sie opamietałam. takie mam wrazenie ze ten dzien był przelomem w całym moim zyciu.......... ale kazda was powinna dojsc do wniosków na temat swojego odchudzania sama. czy tego na prawde chce? i jak bardzo jest silna i ile jest w sttanie znieść by dojść tam gdzie ja...........
-
:))
-
Przykro mi Mushelko, ze masz takie negatywne zdanie o mnie.... moze niedoprecyzowałam swoich mysli: pisząc ze dieta jest nie wazna...to faktycznie nie tak, chodzilo mi bardziej o wybór diety:1000 kcal, MM, SB , niełaczenia..tzn...ze kazda z nas wybiera własna diete i ze wszytkie nie musicie stosowac tej samej, a nastawienie jest chyba najwazniejsze. Bo odchudzac się z neagtynym nastawieniem jest ogromnie ciezkie. i smam cos o tym wiem No cóz.... trudno :( jezeli chcesz chudnać powoli i ćwicząc masz do tego prawo- bo to Twój osobisty wybór. Mam nadzieje,że Ci się powiedzie.
-
gugajnaa no ładnie ładnie ładnie i tak trzymac............. jak sama piszesz malymi kroczkami do przodu :))) grunt to nie tylko dieta ale pozytywne myslenie. Serio serio :))
-
halo, witam miłe panie:)) dawno mnie nie bylo.... mam po prostu dziwny okres w zyciu....dlatego nie czesto bywam na forum....... ale pochwale sie tym, ze dobrnełam w koncu do konca swojej diety.... 14 miesiecy gigantycznej pracy nad soba ze sobą przeciw sobie ;)) wbrew sobie...żartowałam. dochodze do wniosku ze chudniecie trudne nie jest, trudne jest czekanie, mozlonie komponownae posiłki kazdego dnia, nauczenie sie pokory, nie spogladanie na kalendarz......i trwanie w kosekwencji od A-Z. i co teraz dalej?Dobre pytanie..............
-
Anna Wanna: To są zasady, które stosuje juz ponad rok: Zasady diety „MM Shane”: • Magiczna 6; ZERO CUKRU PIECZYWA, MAKARONU ZIMNIAKÓW RYZU I PR. MĄCZNYCH • Unikać jedzenia produktów węglowodanowych powyżej 25 g /100 g w produkcie CZYTAC ETYKIETY PRODUKTÓW! Kaloryczność nie ma większego znaczenia. • Wyeliminowanie z diety cukru (sacharozę), • Jeść chleb WASA i tylko 2 kromki na śniadanie, • Wyeliminowanie z diety ziemniaków pod każdą postacią, • Wyeliminowanie z diety białego ryżu, • Makaron dozwolony (aldente). –TU osobisty wybór osoby odchudzającej się . Ja makaron eliminuje w 100%. • Owoce jeść oddzielnie • Alkohol dozwolony raz na X czasu. • kawa i herbata OK nawet z mlekiem, dużo wody mineralnej najlepiej ok. 2 litry dziennie, • Jeść co najmniej trzy razy dziennie, nie omijać posiłków, ustalić STAŁE PORY posiłków- ja nie jestem zwolennikiem zasady „mało ale często”. Żołądkowi też należy się odpoczynek. Ja np. jadam 3 posiłki o godz. 6.30 12.30 i 17.30 • Ograniczenie spożywania tłuszczów. Ja nie jadam masła i margaryny w ogóle. • W czasie posiłku nie pić wody, nie pić też bezpośrednio przed posiłkiem, • soki owocowe jak najbardziej najlepiej te z napisem „100% soku. Bez dodatku cukru.” • Jeść warzywa bogate w błonnik. Najlepiej by obiad (u mnie kolacja z racji pracy) był ciepły i by na talerzu było 75% warzyw niezależnie od tego czy a surowe czy gotowane i czy jest to surówka czy sałatka. • Ograniczyć marchew gotowana z uwagi na wysoki IG. Nie bać się stosować śmietany. I najważniejsze: CZYTAC ETYKIETY PRODUKTÓW! ILOSC węglowodanowych do max 25 g /100 g w produkcie! Kaloryczność nie ma większego znaczenia. W razie wilczego głodu przepijać woda lub zjeść jabłko lub pół puszki groszku konserwowego, kawałek sera żółtego, pomidora ogórka itp.
-
gugajnaa ..no wszytkich Was jeszcze nie znam..ale mam nadzieje poznac.....:)
-
gugajnaa , dzieki za miłe powitanko.... od czasu do czasu czytywałam Was sobie...ale myslałam, ze topic pocigne, ale czasami tak bywa....nikt mi nie obiecywał tłoku jak na Marszalkowskiej, a u Was jest bardzo przyjazna atmosfera ;)
-
witajcie dziewczyny, jesli mnie przyjemiecie podepne sie pod wasz topic, na moim słabo mi idzie :( choc widze ze aniaminka i jagaaga tu są znane... a mnie jakos nie chce pisac się w próżnie... oczywiscie podpinam sie \"gościnnie\" o ile właścicielka topicu ni ma nic przeciw.....
-
hej laski, jak wam idzie kochane? wpadłam tak zobaczyc o u was slychac no i stopki pooglądać ;))
-
mushelka, ten usmiech od razu wyglada inaczej...na prawdę !super pozytywnie ;)))
-
jagaaga,co twojego wpisu o sobie jedzacej 5 razy wiecej. Cóz najwidoczniej stosując nie tylko MM jest jeden czynnik: ma zdrową trzustę, która wytrzymuje gigantyczne obciązenia: takie osoby to mają w zyciu dobrze....;))
-
WSZYTKIE CHETNE ZAPRASZAM, ANIAMINKA ZAPRASZA I JA TEŻ ;))
-
jagaa ;)) a co z tego , ze nagrubsza? grunt, ze działasz w temacie. Malymi krokami pojdzie ci szybko, o ile bedziesz sie trzymac wytycznych w swojej diecie. U mnie waga stoi jak zaczarowana :(((
-
witaski.... przychodzi taki okres po zimie: zmeczenie, człowiek nie ma na nic ochoty, łacznie z dietą. Aniaminka swietnie cie rozumiem, takiego fazowego dietowego kaca miałam w październiku....wszytko było bleeeee, ale przeszło. Nic co złe nie trwa wiecznie. przyjadą sloneczne dni, bedzie jeszcze cieplej wróci ochota na wszytko, wiec daj sobie czas. :))) Budziet dobrze;)
-
mushelka, az mnie zatkało na temat twoich przemyslen,,,ale zgadzam sie z nimi trafnie to opisałas. A co mojego MM, fakt potwierdzam, mnie tez wydaje sie ze jem mniej kalorycznie...tzn, jem czasmi posiłek obfity w sensie "duzo na talerzu", ale czy obfitoscia mozna nazwac zjedzienie 1,5 sztuki brokuła z 1 udkiem i jaka to kalorycznośc?? no znikoma... w tym tkwi przyczyna, czlowiek sie zajada własciwymi produktami, warzywami, zołądek i organizm powoli sie przyzyczajają, spozycie wo gole produktów zaczyna spadac, czujemy mniej glodu, nie wybieramy produktów tłustych.... teraz dopuiero to zauwazyłam to taka magiczna powolna reakcja łancuchowa...... róznica miedzy tym co jadłam kiedys a co teraz jest gigantyczna i ilosciowo i kalorycznie....tak mi sie wydaje, ja nigdy na swojej diecie nie liczyłam kcal, ale po 1 nie podjadajac, nie jedzac cukru i słodyczy, odstawiajac makaron, ryz zmieniaki, kasze i chleb tradycyjny, pozbyłam sie bagazu weglowodanowego........ z czasem mój organizm diete zaakceptował i ilosci i kalorycznosc jest teraz wystarczająca mimo, ze z obliczen innych osób wynika, ze jem malo kalorycznie.... pamietacie przykład obozów koncentracyjnych i przystosowania sie ludzi do nowych warunków? mimo ubogiej diety przetrwali............ przykład drastyczny, ale jakze obrazowy......
-
Mushelka widziałam ten wpis o północy o przeciagnieciu mnie na wasz topic, ale konspiracja :))))) zagladam tu do Was czasami i czytuje, ale przyznam szczerze, ze nie sposób po pierwsze wszytkiego przeczytac, po 2 czesci z Was jeszcze nie znam, ale mam nadzieje, że poznam....a pozatym to strasznie was tu duuuuzo :))) Walczących, silnych wspaniałych kobiet :))) u Was to widać, ze w kupie SIŁA:) gratuluje topicu.
-
a to tu scię wszytkie pochowałyscie...............juz Was znalazłam ;))))