Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Moje Alter Ego

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Moje Alter Ego

    Cioteczna siostra - problem

    Postaram się streścić w kilku(nastu) zdaniach. Moja osiemnastoletnia siostra cioteczna półtora roku temu (może dwa lata temu) poznała Pakistańczyka. Jak powszechnie wiadomo, blondynki pewnym nacjom szybko wpadają w oko i tak też się stało. Chłopak jest w Polsce "na czarno", przebywał w obozie dla uchodźców, z którego zabrała go moja ciotka, zauroczona zarówno wyglądem, jak i gestem chłopaka. Zauroczone są zarówno matka, jak i córka. Zaprosiły go na wigilię, która nota bene wypadła tragicznie, gdyż cała niemal rodzina ciotki (córki, wnukowie) była zajęta tym chłopakiem zapominając o moich rodzicach, którzy siedzieli na końcu stołu sami. Dowiedziałam się niedawno, że ten chłopak mieszka u mojej ciotki. Ba! Zaręczył się z moją kuzynką, do czego bardzo zachęcała ich ciotka (!!!!!). Nie zaprosili moich rodziców na te zaręczyny (zaprosili znajomych a moich rodziców nie, choć mam jest rodzoną siostrą ciotki) a potem był żal, że rodzice nie przyjechali. A najgorsze (i najważniejsze) w tym wszystkim jest to, że chłopak działa z premedytacją, bo... nie ma wizy. Trafił na dwie naiwne kobiety, kuzynka dodatkowo rzuciła szkołę i zachowuje się, jak blondynka z dowcipów. Jest kompletnie nieprzygotowana do życia i sama pcha się w ręce kogoś, kto udaje baranka... Nie wiem co mam robić :( Jak im obu przemówić do rozsądku, zanim będzie za późno. Miały doskonały przykład mojej rodzonej siostry, którą w ten sposób "załatwił" Nigeryjczyk.
  2. A ja kocham córeczkę mojego mężczyzny. Kocham ją, jak własne dziecko. Mała ma osiem lat i jest słodką dziewczynka :) Nie żaden aniołeczek, choć może raczej aniołek z różkami ;) Ale można z nią porozmawiać poważnie, pośmiać się, powygłupiać - przy niej znów czuję się, jak nastolatka :) Ech, gdybym mogła spędzać z nią więcej czasu... Niestety, jej mama nie za bardzo mnie lubi i chyba włączył się jej mały zazdrośnik :( Do tego stopnia, że posunęła się do kłamstwa :( Miałam przyjeżdżać do małej na basen i pomagać dziewczynkom w szatni. Zgłosiłam się do wychowawczyni (wcześniej bywałam tam z tatą dziewczynki i wychowawczyni mnie znała), oczywiście nie miała nic przeciwko temu. Natomiast matka małej stwierdziła, że wychowawczyni zrobiła raban i orzekła, że dziećmi mogą zajmować się jedynie osoby spokrewnione (!!) i z wpisem z dowodu do dokumentacji szkolnej. Dziwne... Ponieważ partner matki małej ma pozwolenie na pomoc w szatni. Nie rozumiem... Ale nie zainterweniowałam, choć było mi przykro - uspokoiłam też mojego mężczyznę. Najważniejsze jest dobro dziecka. Skoro mała podbiega do mnie i pierwsze słowa, które padają z jej ust to: \"Mama nie pozwoliła ci wchodzić do szatni\", to znaczy, że przed wyjściem na basen musiała jej przypominać o tym. Po powrocie z pewnością by ją o to zapytała i wtedy mała by się nasłuchała. Z tego, co wiem (nie od taty dziewczynki), eks jest osobą dość wybuchową i najważniejsze jest dla niej ona sama. Dlatego jest, jak jest. Ale od czasu do czasu widuję się z muchą u jej babci (mamy mojego mężczyzny). Mam nadzieję, że nasze stosunki się nie zmienią :) Naprawdę kocham tego dzieciaczka :)
  3. Asiu, czy mogę Wasza historię opisać w książce? Jestem w trakcie wydawania pierwszej, ale Ty i Twoja osoba plus cała reszta, jest niezwykle ciekawa :) Dlatego chciałabym o tym napisać :)
  4. \"zdanie kobiety\" - widocznie są kobiety, które po usłyszeniu tak mocnych słów dają sobie spokój :( Może Asi potrzeba czegoś takiego... Chociaż wątpię, by ten mężczyzna był w stanie \"wyskoczyć\" z czymś takim.
  5. Hmmm... Tak się zastanawiałam nad całą tą historią. Może nie powinnam tego pisać, ale... Asiorku, przy następnej takiej okazji (kiedy trafi się podobne tette-a-tette) i zobaczysz jego \"maślane oczy\", zapytaj prosto z mostu, czego od Ciebie chce i czego się spodziewa po Waszej znajomości. Domyślam się, że jesteś zmęczoną tą całą sytuacją (ja dawno bym spasowała wbrew wszystkiemu) i myślę, że takie zdecydowane działanie szybciej uwolni Ciebie od złudzeń, niż te podchody :) Nie nakłaniam Cię, broń Boże, do poniżania się czy postąpieniu wbrew Tobie. Ale, ot tak - po prostu, zrób to \"dla jaj\" ;). Skoro on tak wiele razy wystawiał Cię na próbę, zrób to samo. Tyle, że konkretniej :) Może wtedy się dowiesz. Tak czy inaczej... Mnie trzymałaby przy kimś takim tylko miłość, bo nawet zaspokojenie ciekawości tego: co by było, gdyby... nie jest warta ani nerwów ani tracenia czasu :) Pozdrawiam cieplutko :)
  6. \"...on po prostu boi sie ze nie sprosta tak madrej fajnej kobiecie...\" - nie sądzę, że tu chodzi o lęk czy strach. Mam wrażenie, że zobaczył, że koniec zabawy i że zależy mu na jej przedłużeniu. Być może ma, jak to my kobiety to określamy, owe motylki w brzuchu i nie chce z tego rezygnować, ale z drugiej strony wystarcza mu ten stan rzeczy. Oczywiście mogę się mylić. Nie wiem, doprawdy, czym kieruje się ten mężczyzna. Dziwny z niego człowiek.
  7. Hmmm... Chyba się nie rozumiemy. Można być niepoprawną optymistką, jeśli ma się ku temu powody. Jeśli jest przeciwnie - lepiej pozostać realistą. Mądrości życiowe przychodzą nie tylko poprzez upadki i "kopniaki od losu", ale również przez ludzi patrzących z pewną dozą pesymizmu - łatwiej wtedy wyciągnąć średnią wypadkową. Lepiej zawczasu zdystansować się do kłopotu, zanim urośnie do rangi problemu. Szklanka w połowie pełna - również wyznaję tę zasadę. Lecz jeśli jednak nie ma skąd dolać tej wody, lepiej pozostać przy tym, co się ma i dbać o to, by reszta nie wylała się na próżno. Nie można eksperymentować na życiu innych - w mojej ocenie mówiłyście Asi to, co chciała usłyszeć a nie to, co powinno było zostać powiedziane. Co do Asi - czy znasz ją na tyle by powiedzieć, że załamuje ręce w podbramkowej sytuacji? Znasz ją (jak myślę) tylko z tej opowieści. Z historii dość zagmatwanej i trudnej. Dziewczyna wygląda na twardą i racjonalnie podchodzącą do życia. Bardzo możliwe jest, że gdyby nie większość słów zachęty ze strony wielu z piszących tutaj osób, szybciej stanęłaby na nogi. Ale mogę się mylić ;) Pozdrawiam cieplutko.
  8. Nie chodziło mi o to, że Ty Asię prowokujesz. Z tego, co zauważyłam, to bardzo ją wspierasz i dobrze jej życzysz. Może nawet "za dobrze". Patrząc na to z boku można ulec wrażeniu, że nie przyjmujesz innego scenariusza niż damsko-męski happy end. Było by to wspaniałe, gdyby wybranek Asi przejawiał jakieś zainteresowanie. A tu pojawiły się jedynie interpretacje spojrzeń, gestów, uśmiechów. Czyli znamy tę historię jedynie z subiektywnych ocen Asi i, co tu dużo kryć, wiele z piszących tutaj osób, głównie pań, uległo romantyzmowi chwili i oczekiwało na inne zakończenie. Nie twierdzę, że z tego nic nie wyjdzie, bo w życiu różnie bywa. Myślę jednak, że nie ma co zachęcać Asi do wybierania najoptymistyczniejszych wizji, bo może się poważnie rozczarować (co niestety chyba już się dzieje). Mój tata mawiał zawsze, że lepiej ze złego na dobre niż z dobrego na złe się przestawić. Ja też nosiłam długo różowe okulary, interpretowałam jego słowa i gesty po swojemu a rzeczywistość po prostu pozbawiła mnie tchu i trafiłam do szpitala. Dlatego, droga baboruda, może mniej optymizmu a więcej realizmu. Asi to nie zaszkodzi a tylko ją wzmocni.
  9. Babaruda, po co prowokujesz? Myślałam, że tutaj chodzi o Asię i jej dobro, a tym czasem rozpoczęły się prywatne wycieczki zupełnie nie związane z całą tą historią. I na marginesie - nie jestem ani komiczne ani też nie kumam, ani jednym z wielu pomarańczowych nieżyczliwych Tobie i innym. Nie zgadzam się z Twoimi słowami, Asia powinna dać już sobie spokój z tym mężczyzną. Nie mydl jej już oczu, przestań, bo nic dobrego z tego nie wyniknie.
  10. Asieńko, przebrnęłam przez Twoją historię spisaną na tych ponad stu stronach. W pierwszych słowach - podziwiam Ciebie za odwagę i cierpliwość. Ja dawno dałabym sobie spokój z kimś tak niezdecydowanym i wygodnym, jak ten mężczyzna. I zgadzam się z tym, co piszą moje poprzedniczki: swoją obojętnością (ale nie tą udawaną) sprowokujesz go do podjęcia działania. Zacznie się starać i zabiegać o Ciebie. Znam to z autopsji. Pozdrawiam Cię cieplutko i życzę siły, wytrwałości i dużo uśmiechu na każdy kolejny dzień.
  11. Niech moje marzenia też się spełnią... Potrzebuję ich spełnienia. Bardzo.
  12. Moje Alter Ego

    Mężatki zakochane...nie w mężu...

    Dzisiaj moja 2 nie ma dla mnie czasu (dziwnie pisze sie \"2\"), natomiast mąż wręcz nadskakuje :( Jest dobry, czuły, cierpliwy... Stara się. A mimo to czekam na chwilę, kiedy będę mogła porozmawiać z Nim... Cholernie niesprawiedliwe. Naprawdę nie wiem, jak radzić sobie ze stresem...
  13. Moje Alter Ego

    Mężatki zakochane...nie w mężu...

    Czytałam ten topik od dawna, śledziłam losy Kafeterianek i w nigdy bym nie pomyślała, że to samo przytrafi się mi... Wprawdzie nie trwa to długo, ale już porządnie namieszało w moim życiu - poukładanym, nudnym, szablonowym i statystycznym. Nie ukrywam, uczucie to daje mi radość i szczęście, sprawia, że mam ochotę wstawać rano i żyć. Daje też, niestety, kolosalne wyrzuty sumienia. Zwłaszcza wtedy, kiedy patrzę w oczy męża, kiedy wręcza mi imieninowe kwiaty...
  14. Moje Alter Ego

    Mężatki zakochane...nie w mężu...

    Dobry wieczór, Kobietki. Czy pozwolicie, że się przyłączę? Widzę topik dla mnie... Ale nowa jestem, totalnie zagubiona i... nie wiem, co robić. Tak czy inaczej, dobry wieczór...
×