Blondi20015
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Blondi20015
-
Czesc, Dziewczynki! Ja tylko na sekundkę - dziś 2-gi dzień w pracy :) Popołudniu Wam napisze, jaki dżeż miałam dzis rano z tesciowa :)
-
Hejka! Dziś byłam pierwszy dzień w pracy :) Ja zdecydowanie to bardziej przeżywałam, niż mały :D Do 11-tej był z tatusiem (Tomek wrócił z nocki i niestety nie spał, albo \"stety\"), a potem przyszła Tomka mama i wzięła go do siebie. Siedzieli prawie cały dzień na podwórku i Kasper opalił sobie nóżki. I już widzę, że na szczęście skórę ma po Tomku, a nie po mnie, bo ja po odrobinie słońca zawsze baaaardzo cierpię - róż majtkowy, bąble i tym podobne sensacje. A Kasperkowi ładnie już brązowieje :) Jutro rano idziemy oboje do pracy (Tomek na 6-tą, a ja na 7-mą), więc podrzucę go z rana do babci. Butlę już ładnie pije, po 200 ml, dziś dostał dwa razy. Moje cycki jako-tako wytrzymały, nie odciągałam w pracy, ale push-up\'y miałam całe przesiąknięte :) Po robocie prosto pojechałam jeszcze do gina - pobrał mi na cytologię i dał zastrzyk anty. Następna wizyta za 3 miesiące. Także dzionek ogólnie udany. Ja, podobnie jak Gosiaczek, smucić już nie będę :) Chyba, że się coś zmieni... Lecę się szybciutko wyprysznicować i spać, bo pobudka z rana o 5.15, żeby się z wszystkim wyrobić :) A zanim się wysmaruję, zdemakijażuję itp. itd., to pewnie 10-ta będzie. Także co do pracy - nie taki diabeł straszny. A Kasper jest bardzo dzielnym młodym człowiekiem :) Dobrej nocki!
-
Cześć, Dziewczyny! Ja Wam strasznie dziękuję za te słowa wsparcia, które od Was dostaję. Nie macie pojęcia, jakie to dla mnie ważne... No ale nie będę smucić :) AnnaSzn, strasznie się uśmiałam z tej kryształowej popielnicy! Ja już wcześniej byłam z facetem przez 9 lat i jego matka tak jego ojca potraktowała, jak wrócił z imprezki, hehehe... Ty nie jesteś jakąś czarownicą przypadkiem, że tak zagadałaś, jakby wiedząc o tej historii? ;) Mamba, Twoja Viki naprawdę siedzi! Ja dziś Kasprowi pozwoliłam na chwilkę usiąść, ale opierał się o mnie, sam by nie dał rady jeszcze :) Kasper z dnia na dzień też jest coraz fajniejszy :) Uczy się prawie co dzień nowych rzeczy :) Na szczęście nie mam z nim problemów z nocnym usypianiem. Ja wiem, że ja się już nieraz chwaliłam, ale dla mnie to jest takie ważne - ja go po karmieniu kładę do łóżeczka i on po prostu śpi. Czasem mu się zdarza pomarudzić minutkę, ale tak ogólnie to nie ma problemu. A jak już rzeczywiście się rozpłacze, to go do cyca biorę na jeszcze 3 min. i potem jak już go kładę, to nawet, jak mi się przebudzi, to się tylko pokręci, uśmiechnie i zaśnie. Gorzej w dzień... Byłam dziś rano u fryzjerki i ścięła mi włosy dość mocno. Uśmiałam się, bo nawet jej nic nie mówiłam, tylko siadłam, a ona sama zaczęła mnie ścinać. A w ogóle, to ja wchodzę do niej i mówię \"Dzień dobry\", a ona na to \"O, kurwa!\". Ale się uśmiałam! Fakt, dość dawno mnie u niej nie było. A że kobieta bezpośrednia bardzo jest, to taki był efekt na moje wejście :) Potem pojechałam sobie paznokcie zrobić i jestem nimi zachwycona! Dziewczyna naprawdę super robi! I tanio, bo za żele na ręce i nogi zapłaciłam 95,- zł :) Także humor mi się poprawił od razu :) Trochę mi smutno, że jutro zostawię moje dziecko na 7,5 h samo, i tak już będzie aż do niedzieli, no ale c\'est la vie... Takie jest życie... Co do mojego faceta, to szkoda słów - pobył dziś trochę z dzieckiem i już się nasłuchałam, że jednocześnie pracuje i się dzieckiem zajmuje... A do tego nie zdążył rozpakować wszystkich toreb i nie dało się przejść przez pokój, jak wróciłam. Coś takiego! A ja potrafię zajmując się dzieckiem jednocześnie sprzątnąć, zakupy zrobić i nawet coś ugotować... No ale cóż, kobiety po prostu są lepsze od facetów pod każdym względem, hehehe. Oczywiście musiałam tę ostatnią torbę rozpakować, ale za karę tak byle jak mu powrzucałam tylko do szafek. Tradycyjnie nie dostał też dziś obiadu, choć nie wiem, czy podziałało, bo poszedł do mamusi i mamusia pokarmiła :/ I podobnie, jak Gosiaczek, nie zamierzam się nim więcej przejmować. Jest ojcem mojego dziecka, więc jako takiego muszę go akceptować, ale nie zamierzam spalać się emocjonalnie dla tego związku. Choć prawdę mówiąc bardzo go kocham i nie wiem, czy mi to tak łatwo przyjdzie. Cały czas liczę na to, że w końcu przejrzy na oczy... OK, uciekam, bo woda w wannie już na mnie czeka :) A potem szybko spać, bo od jutra pobudka o 5.30, żeby zdążyć na 7-mą :) Papatki! Życzę udanej nocy i kolorowych snów!
-
Cześć, Dziewczyny! On z tym przepraszaniem niby żartował, ale ja mam dość takich żartów. Przed chwilą niby w ramach przeprosin zabrał mnie na piwo i ja coś do niego zaczynam normalnie mówić, a on do mnie takim szorstkim tonem \"Nie obchodzi mnie to\". A za chwilę się śmieje, że niby to żart był. Ja już nie wiem, czy on sobie coś rekompensuje w ten sposób, czy jakieś kompleksy ma... Ale ja mam tego serdecznie dość i tak się wyprawa skończyła, że się więcej do niego nie odezwałam i tak sobie siedzieliśmy, on pił piwo, ja Sprita z piwem (na razie pochłonęłam tylko połówkę małego, ale na meczu nadrobię, jak już mały uśnie), i nie odzywaliśmy się do siebie. Zajebiście, co nie? A przed chwilą podjechał po niego kolega i pojechali do niego na mecz, bo on przecież ze mną nie będzie meczu oglądał. Aż żałuję, że w końcu z nim po te jego rzeczy podjechałam dziś popołudniu, bo już ze 3 razy usłyszałam, że mam go rozpakować, jak on będzie na meczu, bo się będę nudzić! Normalnie masakra! Ale za to jutro jestem umówiona do mojej ulubionej fryzjerki. Muszę ściąć dość mocno włosy, bo końce (tak z 10 cm) zrobiły mi się takie cieniutkie i suche i tak się plączą, że płaczę po każdym myciu przy rozczesywaniu! Także muszę je dość mocno skrócić i wystopniować, żeby te suche końce ściąć, może wtedy z rozczesywaniem nie będzie takiego kłopotu. Ale chcę, żeby mi taką długość zostawiła, żeby się dało je spiąć jakoś, bo w robocie nie mamy klimatyzacji, a salon jest cały ze szkła, więc w słoneczne dni mamy czasem po 45 stopni przy biurkach. Jakbym miała rozpuszczone włosy, to po kwadransie byłabym w stanie popełnić samobójstwo, hehehe... A popołudniu jadę sobie zrobić żele na stopy i dłonie. Miałam już dwa razy i trochę jest kicha z uzupełnianiem (w sumie, to coc hwilę trzeba jeździć), ale wolę raz na miesiąc pojechać na korektę, niż dwa czy trzy razy w tygodniu malować :) A na żele jak się pomaluje, to z tydzień tzryma. W dodatku mam taki fajny lakier perłowy przeźroczysty do tipsów, który bardzo fajnie na żelowych paznokciach potem wygląda. Małpeczko, wreszcie się odezwałaś i wiemy, że u Ciebie wszystko dobrze. Czyli ta zła morfologia, to po prostu pani doktor sobie normy pomyliła, tak? Czyli że z Kacprem wszystko w porządku? No tak się cieszę! A tą tzw. nadwagą, to się nie przejmuj, dzieci karmione piersią nie mają problemu nadwagi. No chyba, że jak zacznie już jeść co innego, to potem słodyczami nadrobi, ale Ty jesteś rozsądną mamusią, więc pewnie mu na to nie pozwolisz :) Gosiaczek, ja wiem jak to boli, jak faceta nic nie interesuje. Może to marne pocieszenie, ale ciesz się, że chociaż córę ze sobą zabrał, a sobie sam nie pojechał... Ale ja się już nieraz przekonałam, że jak facetowi nie dasz dużymi drukowanymi literami na kartce napisane, to inaczej informacji nie przyjmie... A najlepiej, żeby jeszcze podpisał, że przyjął do wiadomości. Nie wiem, czy pamiętasz, jak uczyłam mojego Tomka, żeby głupich numerów Kasperkowi nie robił, jak ten był całkiem malutki... Musiałam mu pięść w usta włożyć, czym się bardzo zdenerwował, ale on wkładał piąstkę Kasperkowi do buzi tak bardzo głęboko, jak dziecko miało może z miesiąc. Dopiero, jak mu pokazałam, że to wątpliwa przyjemność, to najpierw się na mnie obraził, a potem przestał tak robić (absolutnie mi przy tym nie przyznając racji, żeby nie było), mimo, że wcześniej prosiłam go, żeby tak nie robił, chyba ze 30 razy... Chciałam go też zrzucać z łóżka podczas snu w środku nocy, bo potrafił podejść do łóżeczka, jak Kasper już spał i ni stąd ni zowąd go podnieść. Dziecko mi mało zawału nie dostawało! Ale tu już uruchomiona została jego wyobraźnia i wystarczył delikatny przykład ten o wyrzucaniu z łóżka :) Także nie można powiedzieć, żeby był zły albo głupi, tylko po prostu nie pomyślał. Podejrzewam, że tak samo jest z Twoim mężem - po prostu nie pomyślał, że po szczepieniu z dzieckiem może się w ogóle coś dziać. A przekonany, że Ty bawisz się w domu równie dobrze, jak on w Disneylandzie, nawet nie zapytał, co u synka słychać. W końcu kobiety wg mężczyzn są stworzone do tego, żeby siedzieć same w domu z dziećmi, ech... OK, lecę moje dziecko kąpać, a potem jeszcze chwilkę sobie pogadamy i pójdzie spać :) Miłej nocki Wam życzę!
-
Cześć, dziewczyny! No więc ja wieczorem pojechałam z Kasprem do koleżanki na 2 godziny, a jak wróciłam to normalnie - karmiłam, położyłam dziecko spać i zaczęłam sobie tv oglądać. Jak poszłam do łóżka, to mnie wyprzytulał (to chyba miały być przeprosiny), choć ja za bardzo nie chciałam i ze 3 razy uciekałam na fotel. I w końcu zasnęliśmy tak bez słowa. Ale wcześniej (bo już nie wiem, czy pisałam o tym) stwierdził, że w ramach moich przeprosin mam mu jego rzeczy od rodziców przywieźć! No i teraz został w brudnych majtkach i jednej koszulce na grzbiecie. Bo co prawda potem już zaczął mnie prosić o przywiezienie tych rzeczy, ale było już za późno. On ma straszne to poczucie humoru. Przecież nikogo poza nim to nie bawi. Każdy normalny człowiek popatrzy na niego z politowaniem za takie coś, a mnie to już kompletnie dobija, bo ja z nim żyję. On tego nie rozumie i myśli, że jest super-dowcipny. OK, lecę do dziecka, bo leży i piszczy :) Nauczył się wczoraj włączać melodyjkę w takiej zebrze z Fisher Price\'a, którą trzeba nacisnąć :) Mimo tych naszych krzyków i kłótni w ogóle się niczym nie przejmował i żył własnym życiem :) I u babci wypił 200 ml butli! Czyli jak nie będzie cycka widział, to będzie chętnie mleko sztuczne pił :)
-
Dziewczyny, widzę, że podzielacie w pełni moje odczucia. Jestem już dziś padnięta, więc tylko poczytałam i uciekam spać. Odezwę się jutro, papa!
-
Dzięki, AnnaSzn. Właściwie, to już porozmawialiśmy, bo wydzwania do mnie co chwilę. Zaraz mi dziecko odwiezie (już się natatusiował). Chyba go nie chcą w domu przyjąć, bo powiedział mi, że da mi szansę, że \"za karę\" mam pojechać po jego walizki i go rozpakować. A on się na jutro umówił z kolegą na Finał i potem sobie pojadą do Night Clubu na drinka (właściwie, to burdel to jest, w którym jego kolega sprzęt AGD serwisuje), także same widzicie... Nie da się z nim poważnie pogadać. Powiedziałam mu, że na razie ma to sobie wszystko na spokojnie przemyśleć i jak się zdecyduje być ojcem dla naszego dziecka i partnerem dla mnie, to wtedy będzie mógł wrócić do domu. Innego wyjścia po prostu nie widzę - wóz albo przewóz. Bo jak mu teraz popuszczę, to sobie pomyśli, że może wszystko i jeszcze mi może zacznie te laski z Night Clubu do domu sprowadzać, hehehe... Zaraz ma być, więc muszę się uzbroić w kamienną twarz i zdecydowanie odmówić poddania się \"karze\", jak również innym jego podobnym pomysłom... No chyba się z koniem przez telefon widział, tak na marginesie, żeby do mnie takie teksty jeszcze teraz wstawiać...
-
Nie zdążyłam sobie połakać, bo zadzwonił mnie opierdzielić, że dzwoniłam do jego matki. Coś zaczął gadać, że sobie tylko pogarszam sytuację, ale powiedziałam mu, że mam go w dupie. Potem stwierdził, że mam do niego oddzwonić, bo nie ma darmowych minut i się wyłączył! No już do niego oddzwaniam, żeby dalej słuchać tych głupot! Zamiast do niego zadzwoniłam do jego mamy powiedzieć, że Kasper może być zaraz głodny, że nie zdążyłam wyparzyć butelki i napomknęłam jej też, że znów dzwonił mnie straszyć. Powiedziała, że mu "da po łbie"... Oczywiście dzwonił do mnie z korytarza, bo przy mamusi by się do tego wszystkiego nie przyznał... Za to od jego mamy dowiedziałam się, że Kasper jest grzeczny i pogodny :) Przynajmniej tyle dobrego :) A z Tomkiem, to już chyba nie będę rozmawiać ani słuchać jego gróźb. Nie mam na to ochoty.
-
Gosiaczek, dzięki za słowa podziwu, ale chyba przedwczesne. Dziś rano zostałam samotną matką. Nie wytrzymałam, jak po raz kolejny obiecał, że wyjdzie tylko na piwo, a wrócił o 4-tej, bo był na dyskotece i obudziłam go o 8-mej, że skoro ma wolne, to ma się dzieckiem zająć. Byłam potwornie zmęczona, nie mogłam spać do 2-giej, o 4-tej pobudka, w dodatku obudził Kaspra i musiałam mu dać cycka, potem nie mogłam znów zasnąć mniej więcej do 5-tej. Więc jak Kasper się o 7-mej obudził, to dałam mu tylko cycka i chciałam go uspać, ale nie mógł już zasnąć. I o 8-mej nie wytrzymałam. Po tym, jak usłyszałam, że dzieckiem się może zająć najwcześniej od 12-tej, puściły mi nerwy. Co mnie to obchodzi, że był do 4-tej na balandze? Mógł wrócić o północy, jak obiecał, byłby wyspany, i ja też przy okazji. Znów zaczął mi grozić, że mi dziecko odbierze, więc się wkurzyłam tym bardziej i zadzwoniłam do tego jego wspaniałego kolegi, z którym się tak szlaja. Ale odebrała jego dziewczyna zdziwiona bardzo, bo Tomek im cały czas mówił, że ja nie mam nic przeciwko temu, że on z nimi wychodzi i wraca rano! No pewnie, uwielbiam się denerwować, zwłaszcza jak mówi, że przyjdzie zaraz, a wraca rano! Uwielbiam też siedzieć sama w domu z dzieckiem i czekać, czy wróci pijany tak, że znów będzie spać w butach w pościeli, czy też tym razem będzie tylko na lekkiej bańce i będzie mi gadał przez 2 godziny, jak fajnie było na imprezie. Więc powiedziałam jej, jak naprawdę to wszystko wygląda. I tak do 10-tej się kłóciliśmy a o 10-tej się spakował i sobie poszedł. Potem zadzwonił, że chce wziąć dziecko od 14-tej. Co miałam zrobić - w końcu to ojciec. Ponoć ma mi go przywieźć o 19-tej, ale jak go brał, to już mi coś zaczął blukać, że może go sobie na noc zostawi!!! No, dziewczyny! Wspaniały tatuś się nagle zrobił z niego! Oczywiście nie pozwoliłam mu na to, a jak wyszedł, to zadzwoniłam do jego matki, przedstawiłam jej sytuację i wymogłam obietnicę, że ma dopilnować, żeby Kasper do mnie wrócił na godz. 19-tą. I tak pierwszy raz będzie tak długo beze mnie poza domem! Do tej pory był tylko 3 godz. z Tomkiem w domu, jak byłam u fryzjera i parę razy po 1,5 - 2 godz. u rodziców Tomka, jak go brał na spacer, a ja w tym czasie coś tam robiłam w domu. Tak się o niego boję! Jeszcze jak go brał, to mu mówię, że jadł ostatnio o 12.40, że spał godzinę na spacerze, a on na to \"Dobra, dobra\". Nie interesuje go to, rozumiecie? Dla niego to jest nieważne, czy dziecko będzie głodne, czy nie! OK, idę chyba sobie trochę popłakać, bo już nie mogę.
-
Dziewczyny, coś jest z tym spaniem naszych dzieciaczków, Kasper pierwszy raz mi się wczoraj obudził o 23-ciej, a drugi raz o 3.20, a przecież śpi całe noce od 1-go miesiąca życia! Ale w dzień na spacerze mi pospła 3 godziny (to była jego jedyna drzemka w ciągu dnia, ale widać za długa). Dziś W ciągu dnia spał o 10-tej godzinę, o 13-tej 20 min. i o 17-tej pół godziny, a zasnął o 20.30, więc mam nadzieję, że się już nie obudzi. Słuchajcie, wszystkie te nasze dzieciaki są dość duże, może im zaczyna papu brakować w ciągu nocy? Zapotrzebowanie organizmu z wiekiem się zwiększa, a Kasper na noc na samym cycku. Może wieczorem też mu zacznę coś dawać... Ale kiedy go będę tym cyckiem karmić, jak do popołudnia będę w pracy, a na noc flacha czy tam kaszka... A chciałabym go naprawdę do tego 6-go miesiąca karmić. Chyba, że zrobię tak, jak już któraś z Was pisała - przed kąpielą kaszka, a po kąpieli cyc. No rano też na pewno będzie cyca dostawał, bo gdzie mi się tam będzie chciało o 6-tej mleko mieszać, jak wystarczy cycka wystawić, hehehe... A jak będę mieć popołudniową zmianę, to jeszcze i o 10-tej dostanie, bo na 11-tą będę jeździć. Za to popołudniu już nie. Ech... Jak by nie patrzeć, to zawsze dupa z tyłu, hehehe... A ja dziś znów sama siedzę - mój poszedł z kumplem na piwo. Ale z drugiej strony, jakby był w domu, to on siedziałny na kompie i grał, a ja na tv, więc co mi za różnica... Choć dziś przed wyjściem obejrzeliśmy razem fragment filmu i nawet się pośmialiśmy (komedia), a to już u nas ostatnio duży sukces... Także Gosiaczek jeśli chodzi o smutne pożycie małżeńskie, to nie jesteś sama! Ja już się dwa dni temu znowu zaczęłam zastanawiać nad przeprowadzką - ostatnio czasami chodzi mi taka myśl po głowie, żeby zabrać Kaspra i zwiać stąd, gdzie pieprz rośnie... OK, idę jeszcze tv pooglądać, bo coś mi się dziś spać nie chce. Wczoraj zasnęłam o 20.30 i mimo tych dwóch nocnych pobudek jestem dość wyspana :) Miłej nocki!
-
Shoarma, a spuchłaś po tym?
-
Dzwoniłam, pytałam, już wszystko wiem. Jednak zrobię dopiero w sierpniu, jak będę miała urlop, żeby w pracy nie straszyć. Ale jestem zdecydowana już na 100%!
-
AnnaSzn, ja też w październiku kończę 34. Z którego jesteś dnia? Ja z 21 :) I też mam młodszego faceta, o 6 lat. Ale mi się coś zbiesił ostatnio :( Mam nadzieję, że jak się to Euro skończy, to znormalnieje spowrotem... Bo przedtem był niunia - sprzątał, prał, gotował, przewijał i kąpał małego :) A teraz, to tylko kumple, mecze i piwo. Na szczęście to już niedługo! :) Ten miesiąc raz na dwa lata muszę wytrzymać, bo on piłkarzem był długi czas i teraz tak przeżywa :) Ja niestety nie mam takiej pomocnicy w domu, jak Wy! Ale dużo moich koleżanek ma dzieci w wieku Waszych cór, także jakbym się pospieszyła, to też bym miała :) Ja dziś robiłam mielone. Niedawno kupiłam sobie w końcu (na allegro oczywiście) maszynkę do mięsa, taką zwykłą, ręczną, żeliwną za 20,- zł, bo nie ma to jak sobie samemu mięsko przemielić :) Idę trochę tv pooglądać, póki mały śpi. Niedługo mi się skończy laba, a zacznie kierat - praca, dom, mały... I wtedy dopiero mój chłop będzie miał egzamin z życia, hehehe...
-
Dziewczyny, współczuję Wam tego 4-go piętra! Ja mieszkam na parterze, więc mam do pokonania raptem 9 stopni, no i faceta do dźwigania zakupów, choć czasem też wybieram się sama :) Ale najpierw zawsze biorę Kaspra na ręce i kladę go w domu do łóżeczka albo na matę i dopiero potem schodzę po wózek. Mam blisko, także nawet drzwi od mieszkania nie zamykam, żeby mieć wszystko pod kontrolą :) AnnaSzn, jaki fajny ten Twój Tymek! W ogóle nam się wszystkim dzieciaki udały, co nie? ;) A na tym pierwszym zdjęciu (lub ostatnim - zależy, z której strony patrzeć) ta blondynka to Ty? :) Co do spacerówek, to ja mam też wielofunkcyjny. Raz go przerobiłam na spacerówkę, ale tylko, żeby sprawdzić, bo Kasper będzie spacerówką jeźdizć dopiero, jak będzie siedział :) A do siadania ciągnie się już z dwa miesiące, ale nie siada sam. Najbardziej mnie wkurza przy karmieniu, bo zamiast cycka ciągnąc, to się oprze na mojej ręce, głowę se \"postawi\" i np. ogląda tv lub rozgląda wokół, a jak go odstawię od cycka, to krzyczy, że głodny... Także czasem karmienia te w ciągu dnia, to trochę trwają. Ale ja zauważyłam, że od przeszło miesiąca bardzo się skrócił czas cyckania - tak do 10, góra 15 min. I potem mam schizy, że głodny... :/ Dziś kaszkę wcinał dość ładnie. To widać mu od dnia zależy :) W południe dostanie znów butlę w ramach przyzwyczajania :) Wiecie co, że ja nie mam już w ogóle uczucia pełnych piersi? Nie wiem, czy to dobrze, czy źle... Ale jak sama sobie przycisnę, żeby sprawdzić, to mleko leci... A do Małpeczki chyba rzeczywiście napiszę, żeby zapytać, jak leci... :) OK, lecę coś tam porobić, a potem na spacerek :) Pa, pa!
-
A ja wciąż walczę z jedzeniem Kaspra. No bo jest tak - z cycka, to ju czasem w ciągu dnia i co godzinę chce jeść, a jak go chcę czymś dokarmić, to ma minę, jakbym go truła... Butli wczoraj wypił całe 90 ml... No przecież w jego wieku powinien pić dwa razy tyle... A kaszki bananowej znów dziś rano wcale nie chciał.Teraz mu butlę zrobiłam, to mi zasnął w połwoei karmienia. A karmienie z butli wygląda, jakby się nie mógł zdecydować, tzn. z jednej strony marudzi, że ma ją w buzi, a jak mu ją wyciągam, to też marudzi, że mu jedzenie zabieram... Kiedy on się w końcu przyzwyczai! Dziewczyny, zdjęcia super! ja też próbowałam wczoraj na Fotosiku dodać nowe Kaspra, ale mi jakiś błąd wyskakiwał. może dziś mi się uda :) Ale to później. Miłego dnia!
-
Dziewczyny, chyba się jednak zdecyduję. Jutro dzwonię do Piekar umówić się na termin :) Sądzę jednak, że skoro całość trwa około 5 godzin, to i tak będę musiała poczekać, aż skończę karmić piersią... Ale już pomału odstawiam małego, bo i tak od lipca wracam do pracy. Nie wiecie, jakie tam są terminy? Długo się czeka w kolejce?
-
O, widzę, że nasze mamuśki do nas wracają :) Witamy spowrotem :) A gdzie Małpeczka! Małpeczko, helloooo...
-
No Mamba, powiem Ci, że chyba się teraz skuszę. Ja pracuję w salonie samochodowym i nie mogę do pracy chodzić niepomalowana (Szefowa mi zwraca uwagę!) tym bardziej, że mam bardzo jasną oprawę oczu. A od pewnego czasu mam jakieś dziwne uczulenie wokól ust - czymkolwiek ich nie potraktuję, to od razu swędzi i skóra mi się łuszczy, nawet od szminek bezbarwnych! Do tego teraz, jak będę wstawać na 7-mą do pracy, to chyba koło 5.30, bo jeszcze małemu cycka dać i odwieźć go do babci, czy od września do żłobka... No i taki permanentny rozwiązałby problem! U nas jest jakiś bardzo fajny salon w Piekarach Śląskich, gdzie babka całość robi za 2000,- zł i tak się zastanawiam, że opłacałoby się i nawet to na raty rozłożyć, bo jak sobie policzyłam, ile wydaję na kolorowe kosmetyki na rok, to mi wychodzi koło 600 - 800 zł, także nawet bym na tym zaoszczędziła! Potem zostałoby mi jedynie spiralką rzęsy ewentualnie przeciągnąć, bo mam też dość jasne (a końcówki prawie białe i wyglądam, jakbym miała króciuteńkie przez to, że końcówek nie widać) i tyle :) Anted, ja bym wcale Kasprowi tych doboroci na razie nie dawała, gdyby nie mój powrót do pracy... Tym bardziej, że wczoraj Kasper płakał w nocy i bączki puszczał, i nie spał do 23.30! Rzadko mu się to zdarza, ale najwidoczniej coś mu zaszkodziło. Nie mam tylko pojęcia, co, bo jabłko już je ponad tydzień, a Nan-u wypił w południe 50 ml i się rozpłakał, więc mu potem już cycka dałam. Chyba, że w moim cycku coś dostał, bo mi też coś \"jeździło\" po brzuchu popołudniu i wieczorem. Robiłam na obiad chińszczyznę, ale kupiłam filet z kurczaka w sklepie i jak wróciłam do domu i się brałam za gotowanie, to mi się wydał taki lekko nieświeży. Tzn. nie śmierdział ani nic z tych rzeczy (od razu bym poleciała do tego sklepu z awanturą), ale było widać, że taki \"niedzisiejszy\" jest. A może był już umyty w jakimś \"ludwiku\", jak to w telewizji pokazywali... I niby się wydawało, że nie jest takźle, a cholera wie, jak długo tam leżał... No a organizm niemowlaczka jest dużo delikatniejszy, niż dorosłego... Ale dziś już jest OK i właśnie odsypia zarwaną nockę :) Dziewczyny, byłam dziś u szwagierki - dentyski i mam spowrotem mojego zęba :) Na razie nie robiła mi korony, bo się okazało, że ta resztka jest jeszcze żywa, więc wyczyściła mi go tylko porądnie i nadbudowała z plomby światłoutwardzalnej całego prawie zęba! Powiedziała, że koronę mi ewentualnie zrobi, jakby to się nie trzymało, ale to są już spore koszty - 550,- zł sama korona plus jakiś tam wkład 150,- zł plus koszt leczenia kanałowego (bo to jest \"4\", a NFZ zwraca tylko do \"3\" - resztę wyrywać i żywić się papkami, bo nie będzie czym gryźć). No i zobaczymy. Grunt, że nie mam \"przerwy na papierosa\", bo jak ja bym się klientom na oczy pokazała... A rano dzwonili mi rodzice, że dostałam wezwanie ze Straży Miejskiej do usunięcia swojego Fiata 126p z ulicy jakiejśtam, bo stoi i graci. No i wszystko by było OK, gdyby nie to, że Fiata 126p miałam, ale sprzedałam, a numer rejestracyjny na wezwaniu jest podobny do mojego, ale z Fiata Punto, który stoi u mnie pod domem, a nie w Gliwicach na ulicy jakiejśtam! I to nawet nie ten sam, tylko różni się jedną cyfrą. Ale pokminili! Jakaś wyjątkowo zdolna bestia musi tam pracować! Jutro sobie to pismo od rodziców odbiorę i im odpiszę, że mają to sobie jeszcze raz powoli przeanalizować, hehehe... OK, spadam coś porobić :) Miłego dnia Wam życzę!
-
Hejka! Nikita, nie stresuj się. Słyszałam, że na początku to może być bardzo nieregularnie (mój gin mi mówił). Ja osobiście wybrałam anty- DepoProverę i jestem bardzo zadowolona, bo okresu też nie mam i mieć nie będę, dopóki te zastrzyki będę brać :) To mi bardzo pasuje :) Gosiaczek, ja chyba też będę musiała zacząć już normalnie z jedzeniem u Kaspra, bo cycka nie bardzo mi chce ciągnąć - ostatnio tylko rano i wieczorem, a cały dzień, to tak po 5 min. Ja na razie próbuję mu Nan wciskać, ale dziś znów tylko 50 ml wypił, a reszta do zlewu... Popołudniu jabłuszko dostał, ale tak 4 łyżeczki tylko. Dziś byłam w Schleckerze i kupiłam mu marchewkę pierwszy raz, zobaczymy jutro, jak pójdzie. A w weekend zacznę chyba te zupki dawać, choć nie chciałam za bardzo, ale coś jeść musi. A\'propos jedzenia - idę mu cycka dać, bo woła. Odpoczęliśmy trochę po kąpieli i pomału będziemy się kłaść spać :) Także jak mi zasnie, to może jeszcze zajrzę do Was :) Pa!
-
Aha, Lidka, my byliśmy na szczepieniu 20 czerwca i bez problemu. Mieli Infarex w przychodni. Także na Sląsku chyba raczej nie ma problemu...
-
Hejka! Lula, fajna ta Twoja pannica! A jakie ma śliczne sukienusie :) Mamba, coraz poważniej się zastanawiam. A Ty jesteś zadowolona? Nie przebarwia Ci się? Bo czytałam tu na kafeterii, że niektóre laski po kilku latach mają, np. czerwone lub granatowe brwi :/ Klaris, ja zaczęłam Kasprowi dawać jabłko, bo nie robił kupek i lekarka zaleciła. Ostatnio w sklepie nie było samego, i kupiłam mu jabłko z bananem, ale nie chciał tego zupełnie jeść. Co prawda nie pluł (na szczęście jeszcze się nie zorientował, że można), ale widząc jego minę sama przestałam mu dawać, hehehe... Lekarka pozwoliła już też dawać zupki, ale ja się jeszcze wstrzymam - jakoś mi się nie spieszy. Wolę mu dać raz dziennie butlę modyfikowanego. A zupki chcę dać dopiero po 6-tym miesiącu. Aha, i lekarka bardzo zachwalała słoiczki. Nie wiem, czy ma jakąś prowizję od Gerbera i Hippa (hehehe), ale mówiła, że większość produktów dostępnych w sklepach absolutnie nie nadaje się do przygotowywania jedzonka dla niemowląt i taka zupka jarzynowa na pestycydach może dzieciątku bardzo zaszkodzić, a słoiczki są ISO i w ogóle... Że niby jest gwarancja, że zdrowe i jeśli tylko mnie stać, to lepiej słoiczki, ale tylko renomowanych firm, bo jak jakieś TiP albo inne Aro, to nie wiadomo, co tam w środku można znaleźć. Zresztą prawdę mówiąc, to firmy pordukujące muszą mieć jakieś certyfikaty chyba do produkcji, bo nie widziałam żadnych \"podrób\", może z wyjątkiem jakiejś firmy z pszczółką...
-
Dziewczyny, Kasper wypił woją pierwszą w życiu \"pełnowymiarową\" butlę, hehehe... Wcześniej dawałam mu tylko po 30 ml na spróbowanie, żeby się do smaku przyzwyczaił, a dziś zrobiłam ze 180 ml i 6 miarek (czyli się z tego robi 200 ml) i zostawił 50 ml, ale 150 ml zjadł, a to już dla nas sukces :) A wszystko przez to, że się wkurzyłam rano, bo jadł o 6-tej, potem o 7-mej, 8-mej, 9-tej, 10-tej i o 11-tej też chciał! Czyżby mi się cycek kończył? I to było pełnowymiarowe jedzenie po 15 min., nie tam jakaś ściema. Więc o 11-tej już mu cycka nie dałam, tylko przetrzymałam prawie do 12-tej i dałam butlę. Koniec wiszenia na cycku! Trzeba się przyzwyczajać trochę do samodzielności (i ja, i on, hehehe). Ale fajnie teraz zasnął przy okazji. Może on mi dlatego nie chciał spać w dzień ostatnio, że wciąż głodny był? Ja też nie umiem zasnąć z pustym żołądkiem (zresztą przez to mi się wczoraj ten ząb złamał, bo sobie o 22-giej bułkę zrobiłam). Co prawda zasnął w leżaczku, z szumem wody i trzęsieniem dupki, a nie samodzielnie w łóżeczku, ale to i tak duży sukces, że nie na cycku, jak ostatnio... A myślę, że pomału, pomału, dojdziemy i do zasypiania w dzień w łóżeczku. Chyba, że nam tatuś zrobi krecią robotę, jak będzie synusia pilnował, jak mama będzie w pracy... A\'propos - dziś Dzień Ojca! Złóżcie tam życzenia Waszym tatusiom i tatusiom Waszych dzieciątek :) No właśnie, idę dzwonić do mojego ojca :) Pa!
-
Jestem już umówiona do dentystki na środę, więc nastrój mi się trochę poprawił. Ale do środy chyba nie wyjdę z domu... Gosiaczek, czasem się kłócimy, ale generalnie jak chodziliśmy kiedyś razem na imprezy, to się nudziliśmy, bo mamy zupełnie inne klimaty w tym względzie, więc zaczęliśmy chodzić osobno. No teraz, to z wiadomych względów ja raczej nie chodzę :) Ja nie mam nic przeciwko temu, że on sobie pójdzie z kumplami na piwo czy na mecz, byle nie 7 razy w tygodniu, hehehe... A niestety ma takie tendencje, że jak mu się da palec, to od razu szarpie całą rękę, więc o to są czasami chryje. Anted, po kilku miesiącach mojego biadolenia w tym miesiącu zaczął robić zakupy do domu. Skończyły się durne pytania w stylu \"200,- zł w markecie? Coś Ty tam nakupiła?!\" Teraz widzi, ile życie kosztuje. W tym miesiącu wydał już 550,- zł na zakupy \"na życie\", a wcale się aż tak nie przelewało... Ale zauważyłam, że zmniejszył ilość pochłanianych batoników, lodów i chyba piwa też trochę. Także może jeszcze mi z niego coś wyrośnie... A jak się jeszcze zacznie dorzucać do czynszu i innych opłat, to już będę wniebowzięta! Dzięki temu, że zaczął robić zakupy za swoje, mogłam w tym miesiącu z autem zrobić porządek :) Także na makijaż permanentny nie poszło (a szkoda, bo coraz poważniej zaczynam się nad tym zastanawiać)... Anastazja! Gratuluję udaych chrzcin! Czekamy na jakieś zdjęcia z imprezki :)
-
Angelika, jaka fajna blondyna z tej Twojej Kamilki :) A ja dziś zaliczyłam załamkę - złamał mi się ząb, który chciałam leczyć od razu, jak mi się poposuł, ale dentystka odmówiła mi jego leczenia, bo byłam w ciąży.. A dokładniej mówiąc powiedziała, że nie tknie go bez rtg, więc muszę poczekać do porodu. No a od porodu, to wiadomo, jak jest... Kto by miał czas na dentystkę... I to nie jakaś obca baba, tylko szwagierka mojego Tomka. Ale ostatnio miałam wciąż brak kasy, bo to w końcu ja utrzymuję tą rodzinę. Bo co z tego, że mój Tomek zaczął zarabiać parę miesięcy temu - przecież on ma pilniejsze wydatki, np. imprezki ze swoimi kumplami... A czynsz, prąd, gaz, są na mojej głowie, więc na leczenie zęba mnie nie stać... No i się doczekałam!!!! Pierwszy mój ząb, którego nie ma!!! Szlag mnie trafia i nie mogę spać, choć pora jest już odpowiednia. A jak rano mój Tomek wróci z nocki, to go chyba powieszę albo coś... Dziewczyny, czemu to tak jest, że niby jest wszystko OK, a tak naprawdę, to jest do dupy... Może i jestem rozżalona z powodu tego zęba, ale jest mi źle i tyle!!! Mam prawo, co nie? A skoro ojciec mojego dziecka nigdy nie przyznaje się do tego, ile ma pieniędzy, to ja chyba też nie muszę? To mogę mu powiedzieć, że nie dostałam żadnej podwyżki, a kasę przeznaczyć sobie na leczenie zębów na przykład? CZY TO JEST UCZCIWE?!?!?!
-
Przeczytałam cały temat i zamiast rozwiać swoje wątpliwości, to mam ich coraz więcej... Dużo jest pozytywnych opinii na temat tych Piekar Śląskich (jestem ze Śląska, więc pasowałoby mi). A moja szefowa robiła gdzieś w Katowicach i też jest super - zadowolona i ze kształtu, i z kolorów (ma od roku). Ja na razie karmię piersią, więc chwilowo odpada (za Waszą radą), ale nie wiecie, jak długo się czeka w tych Piekarach? Może musiałabym się już umówić...