Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Blondi20015

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Blondi20015

  1. Myszsza, no rzeczywiście, przecież mi jużk iedyś pisałaś, że to Scania! Ja, to jednak mam sklerozę... Tilli, super ta historyjka obrazkowa Oliwci z rana :) Jakie fajne minki robi, hihihi... Małpeczko, ja już pisałam, że Kasper marudził kiedyś, ale teraz mam naniego sposób i mu oparcie pod pleckami do pozycji półsiedzącej podnoszę, i jak ręką odjął. Choć Kasper ogólnie mało marudzi i raczej bywa grzeczny :) Ja tylko na chwilkę, bo mieliśmy dziś intensywny dzień - byliśmy na urodzinach mojej siostry, a potem jechaliśmy jeszcze auto umyć i zatankować, i jak wróciliśmy o 22-giej, to było dodatkowe karmienie, bo się Kasper po drodze zdążył wyspać, hehehe... A potem, pnieważ miał oczy jak 5 zł i nie wyglądał na śpiącego, to go jeszcze pod prysznicem na szybko wymyłam (jego pierwszy prysznic w życiu). No i jak go w końcu położyłam, to marudził chwilę jeszcze, bo był już przemęczony. Ale wyłączyłam światło, zgasiłam tv, czy tam na odwrót (też już zmęczona jestem, hehehe) i od pewnego czasu jest cisza, więc pewnie padł w końcu :) Coś mnie dziś wszystko zaczęło swędzieć i patrzę, a ja mam pełno takich małych bąbli wszędzie (mniejszych, niż od komarów). Albo mnie coś pogryzło u siostry na tarasie, albo uczulenie jakieś paskudne. Na wszelki wypadek wypiłam wapno i czekam, aż przestanie :/ A jutro jedziemy do wujka do Krakowa, bo nas trzeci raz zaprasza, a nam zawsze coś wypada (a to wyjazd na wczasy, a to chrzciny...) i w końcu zobaczę, jak tam ten wujo mieszka (to Tomka wujek, jadę tam pierwszy raz, bo zawsze to on do Zabrza przyjeżdża, bo matkę tu odwiedza). To jest taka ogólnorodzinna impreza, jedziemy na 4 auta. Nie wiem tylko, jak Kasper zniesie taką długą podróż (pierwszy raz w życiu pojedzie 100 km w jedną stronę) - może będziemy musieli się zatrzymywać, żeby go nakarmić... Dziś było tak gorąco, że Kasper popołudniu co rusz chciał cyca tak na 5-10 min. - najwyższy czas chyba mu herbatkę podać znów po dłuższej przerwie. Oby tylko chciał ją pić :) Jutro na podróż wezmę. OK, to lecę spać, choć nie wiem, czy się nie zadrapię na amen w nocy, bo normalnie nie mogę się powstrzymać. Ciekawe, od czego to... Dobranoc!
  2. Antoś.......28.12.07...Szymek.......2350/48... ..........cc Lula.........07.01.08...Zuzia..........3400/51 ..16tydz-6750g/64 Jenny.......14.01.08 ..Robcio........3600/50....18tydz-5900/62 myszsza....19.01.08....Tadeuszek...2900/54...17tydz-7100 /69 Angelika.....22.01.08...Kamilka.......3820/57.... .........cc Anastazja...25.01.08..Piotruś.......3780/57.....13tydz-6 300/... Mania 84....28.01.08 ...Mateuszek..3330/53sn..13tydz 6200 Mala86.......29.01.08...Wiktor.......3010...... ...........cc oga...........29.01.08...Wojtek.......4000/60.. ..........cc paty......... 04.02.08...Oleńka.......3520/59....12 tydz.5720g./?anted .......05.02.08...Mateuszek...3820/57... 11tydz. 5680/66 Blondi........05.02.08...Kasper ......3710/58.....17tydz.6900/68 ziuuutek....06.02.08...Marysia......2800 /53.............sn neska........06.02.08...Mikołaj.......3880/58. ............sn Olcia_M......06.02.08..Oliwier........3800/57. ............cc Lidka81......07.02.08...Emilka........3340/55. ............sn agnes 23.....09.02.08...Zuzia..........3370/52.......... ..sn nikita27.....12.02.08...Karolek.....3800/54...13tydz 6280 cc Mala fu.......13.02.08...Jasmin........4230/58........ ......cc martella......13.02.08...Antosia.......3550/57.... ..........sn 9 luty.........14.02.08..Vanessa.......3400/52...... .......cc mamba9......15.02.08..Viktoria.......2800....3mc 6000....sn titi............16.02.08...Zosia..........3400/54. .............sn fruskawka...16.02.08..Aleksander...3630/53... ............sn gosiaczek ...17.02.08..Oliwer.........5500/66..12 tydz 7000g zapka.........18.02.08..córcia.........3220/54 .............sn AnnaSzn. ....18.02.08..Tymon........3650/53.. 6tydz 5400/58 Sylwia 72.....20.02.08..Uleńka.......3500/55..12tydz.5400 malpeczka81..20.02.08..Kacper........3500/54...8tydz.5600 danis...........21.02.08..Igorek.........3150/55. ... 8tyg. 5120g. paula1984....21.02.08..Mikołajek.....3560/54... ...........sn panna Klara...24.02.08..Natalia........3000/52........... ...sn idrisi...........25.02.08..Zosia.....2550/48. ..6 tydz..3500/49 katarina3x3..26.02.08..Filipek....3489/49.6tydz.4 .700/56cm tilli..............28.02.08..Olivia.........385 0/52...13ty 6500/68 Żabuleńka.....03.03.08..Milenka........4380/61. .............sn natimp1. ......06.03.08..synek.........4090/56..............
  3. Hejka! Myszsza, to może będziemy w tej samej branży pracować, hehehe... Bo ja w Skodzie, nie wiem, czy pamiętasz :) Ale jestem od ubezpieczeń, więc z autami mam niewiele wspólnego. A jak wczoraj byłam w robocie to tak patrzyłam na to moje puste biurko i... zatęskniłam już za pracą. Ale z drugiej strony nie chciałabym Kaspra zostawiać samego! Żebym go tak mogła zabierać ze sobą... A, i wczoraj się dowiediałam, że następne \"salonowe\" dziecko będziemy mieli - żona mojego kolegi z pracy jest w 4-tym miesiącu :) Kurcze, chyba na serio pogadam z Szefami o tym przedszkolu zakładowym, tym bardziej, że teraz ma być łatwiej, jeśli chodzi o przepisy... U nas co prawda są dzieci w bardzo różnym wieku i niektórzy dość daleko pracują, ale jakie to by było wygodne, gdyby tatuś zabierał małego czy małą ze sobą do pracy i przywoził po pracy do domu. No byłoby super! Ja bym była w stanie nawet 2 razy więcej zapłacić, niż za zwykłe przedszkole... No ale z tym muszę poczekać, aż mój dzidziuś trochę podrośnie :) Tilli, mnie też wkurza, jak mnie wszyscy pouczają, co do czapki. No bo żar się z nieba leje, 30 stopni w cieniu, w aucie, to już w ogóle 70 stopni, a teściowa do mnie \"Tylko tę czapeczke mu poraw, bo ma uszka odkryte\". No bo ja już dla świętego spokoju mu czapkę zakładam, ale kupiłam mu czapkę z daszkiem, czyli jest jako ochrona przed słońcem, a nie na uszy w 70 stopniach... Poza tym wyobrażacie sobie, jak można na uszy naciągnąć czapkę z daszkiem? Bo ja nie bardzo, hehehe... No i Kasper też tak ma, że nogi chłodne, rączki chłodne, a kark ciepły. I wczoraj np. na spacerze zaczął mi się buntować w wózku i marudzić. Łapię go za rączki - ok, łapię go za kark, a tam mokry od potu i gorący. No to zdjęłam mu czapkę (w wózku głębokim i tak w środku mu nie wieje), ro zpięłam kaftanik (bo miał na bodziaka założony) i za chwilę podchodzimy do mojego do pracy (bo mamy po drodze, to zawsze tam zachodzimy, jak jesteśmy na spacerku), a on do mnie - czapkę mu załóż. No i masz. Znowu tłumaczenie, że się dziecko z gorąca prawie popłakało przed chwilą. Zaczęłam Kaspra ważyć częściej, bo mnie wkurza z tym jedzeniem. No i tak - wczoraj wieczorem - 6750g (trochę zawyżona, bo zawsze go w ciuchach ważę i w pampersie), dziś rano przed jedzeniem 6800g, a po 20 min. cycania \"takiego sobie\", bo z przerwami - 6950g. Nie wiem, jak to jest z przeliczaniem mleka z gram na mililitry, ale wychodzi na to, że przy takim sobie posiłku zjada 150 g mleka. No to przy porządnym, jak ma apetyt, to musi pewnie z 200 albo z 250 g ze mnie wysysać :) Ale dziś za to jadł co prawda w małych ilościach, ale już 3 razy, bo o 6-tej, o 8-mej i potem o 10-tej. A rano go wzięłam do siebie do łóżka i znów się zbuntował i aż mi się popłakał - tak bardzo nie chce ze mną spać. Normalnie aż mi smutno :( A jak go włożyłam do łóżeczka, to zadowolony i zasnął po 5 min. Aha Myszsza, pisałaś, że Tadzio nie cieszy się jakoś specjalnie, jak wracasz z pracy - mi to mówiła babka w żłobku, że jak mama zamierza być aktywna zawodowo, to żeby właśnie dziecko do żłobka jak najwcześniej dawać, bo jak jest poniżej roku, to jak ma ciepło, sucho i jest najedzone, to niczego mu nie brakuje i nie czuje takiego \"porzucenia\" przez matkę przez te parę godzin. No i jak się już przyzwyczai, to jest potem ok. Natomiast, jak się dziecko powyżej roczne daje, to może płakać całymi godzinami, bo już ma właśnie takie poczucie, że go mama zostawia i zdarza się nawet, że matki muszą z pracy rezygnować, bo dziecko za bardzo rozstanie przeżywa. Z tego wynika, że to jest normalne :) I nawet lepsze dla naszych dzieci, że od małego są przyzwyczajane takiej \"samodzielności\" :) U nas dziś upał, jak się patrzy. A ja muszę na pocztę, bo sprzedałam dwie rzeczy na allegro i jedną mam do odbioru... Najgorsze jest to, że tam nie ma podjazdu dla wózków i ja zawsze autem jeżdżę dlatego. Bo jak widzę, że potrafią mnie z nosidełkiem w drzwiach ominąć, byle tylko stanąć przede mną w kolejce, no to sobie nie wyobrażam, jakby mi miał ktoś pomóc wózek wnieść... Choć może jestem zbyt pesymistycznie do życia nastawiona. Ale wczoraj w tym urzędzie jak byłam, to przede mną stał w kolejce taki młody chłopak i jak tylko stanełam za nim z Kasprem, to się taki przestraszony obracał co chwilę i chyba się modlił w duchu, żebym go tylko nie poprosiła, żeby mnie przepuścił... Ale się okazało, że nie ma jakiśtam druków wypełnionych i i tak musiał iść najpierw do informacji... Dobra, spadam, bo znów siedzę w nocnej koszuli o 11.30 - wstyd! Ale ostatnio stwierdziłam, że muszę korzystać z resztek \"wolności\", zanim do pracy wrócę, hehehe... Nie ma się co spinać, skoro na razie można sobie pofolgować :) Miłego dzionka Wam życzę!
  4. Hejka! Myszsza, jak już znajdziesz nową, porządną pracę, to idź do tego swojego Szefa i mu powiedz, że nie dość, że cham, to jeszcze przestępca (no bo w końcu działa wbrew prawu) i że szkoda, że jego matka się na aborcję nie zdecydowała ze względu na swoją pracę, jakby ją też miał jej Szef zwolnić! A z tą lekarką, to też jakiś przypał. Kasper też na razie niczego nie łapie, z wyjątkiem pieluchy i pluszowego misia, a tak, jak grzechotkę mu chcę dać czy gryzaczek, to zapomnij - nic nie kuma. I też się nie obraca jeszcze z brzuszka, tylko czasem z pleców na boki. I jakoś mi lekarka powiedziała, że to jeszcze nie jego czas i nie kierowała na żadne badania! A jabłko też mi kazała dać, choć jeszcze młody. No więc widzisz - jakaś przybita ta Twoja lekarka była. Może ją mąż z rana objechał, że mu źle kanapki do pracy uszykowała albo co, i się musiała na kimś wyżyć, i na Ciebie trafiło! Trzymam za Ciebie kciuki z tą robotą, tym bardziej, że jesteś \"żywicielką rodziny\". Ale podobno teraz już nie jest tak ciężko z robotą, skoro wszyscy powyjeżdżali... Ja akurat dziś byłam u siebie w firmie z małym i wszyscy uśmiechnięci, serdecznie, a Szefowa, to chyba ze 3 razy spytała, kiedy wracam, bo się z robotą nie wyrabiają :) Mieli niby kogoś zatrudnić na moje miejsce, tzn. stworzyć jakby drugie stanowisko pracy takie samo, jak moje (firma się rozrosła od kiedy mnie nie ma), ale jakoś nie zatrudnili i wygląda na to, że jak wrócę do pracy, to będę mieć więcej pracy i więcej kasy, o ile się będę wyrabiać, oczywiście :) Co do godzin pracy, to ja sobie chyba sama ustawię od 11-tej do 18-tej. Niby kijowo jest tak pracować, ale jakbym sobie chodziła od 7-mej do 14-tej, to bym nic nie zarobiła, bo na prowizji od obsłużonych klientów jestem, a wiadomo, że ruch jest największy popołudniami. Choć w sumie, jak wcześniej pracowałam po 8 godzin, to robiłam tydzień na tydzień - raz 7.00 - 15.00, a raz 10.00 - 18.00. Może teraz też tak zrobię, z tą różnicą, że krócej o tę jedną godzinę. Jeszcze się nad tym zastanowię. Mam o tyle fajnie, że o takich rzeczach, jak godziny pracy, poniekąd mogę sama decydować, oczywiście w granicach rozsądku :) Kasper coś ostatnio z apetytem ma nie tak - to, że zaczął jeść rzadziej, bo co 3,5, a nawet 4,5 godziny, to sobie tłumaczę, że już urósł i dlatego tak, ale martwi mnie to, że \"ciągnie\" tylko 5-7 min. czasem i kończy. Tak porządnie, czyli ok 20-25 min. je teraz tylko rano, w południe i wieczorem przed snem, a wciągu dnia, to se takie przekąski robi. Ale w międzyczasie jest wesoły, uśmiechnięty, nie płacze, nie narzeka, więc chyba tak ma być? Zacznę go ważyć codziennie przed kąpielą (wagę mam w domu), to jak będę jego wagę kontrolować, to może się uspokoję. A może on w nocy wstaje i z lodówki wyjada? Hehehe... Dostał od taty taką wkładkę plastikową do kąpieli i wczoraj pierwszy raz nalałam mu tak duuuużo wody i go posadziłam na tej wkładce - ale miał radochę! Mógł sobie chlapać do woli, nie miał ograniczonych ruchów i był baaardzo zadowolony. Już się dzisiejszej kąpieli nie mogę doczekać :) A dziś byliśmy w Urzędzie Miejskim zgłosić sprzedaż pojazdu (sprzedałam kiedyś starego \"malucha\" mojej koleżance, ale go nie przerejestrowywała na siebie, a teraz go sprzedała z moich papierów) i Kasper w kolejce do okienka zaczął w nosidełku trochę marudzić (gorąco strasznie było). I wzięłam go na ramię, tak jak do bekania, a ten jak się zaczął rozglądać z ciekawością po tym Urzędzie, to aż się urzędniczka zaczęła śmiać :) Takiego ciekawskiego mam synka :) OK, to lecimy się kąpać :) Miłego wieczorka!
  5. Anted, ja wracam do pracy od 1 lipca, bo pomacierzyńskim biorę jeszcze trochę wypoczynkowego. A w sierpniu chcę wziąć jeszcze 2 tygodnie, żeby pojechać na wczasy :) Ale ten czas tak szybko leci... :( Gosiaczek, nie martw się. Jak już Anted pisała, to tylko będzie mały, kosmetyczny zabieg. Takie rzeczy się zdarzają. Moja szefowa, jak urodziła swojego Kamila (16 lat temu), to miał odarty ze skóry mały paluszek u nogi. Podobno w brzuszku się o coś ocierał i tak sobie zdarł skórę i paznokieć caly. Ale odrosło wszystko i teraz jest OK, nawet nie widać różnicy :) Paty, a co tam u Ciebie? Widzę, że zabiegana, hehehe... OK, to lecę, bo jeszcze w pidżamie siedzę :) Jakoś mam dziś od rana dwa biegi - blank pomału i stój, hehehe... Wczoraj wieczorem przed snem wypiłam melisę i chyba to mnie tak przymuliło. Z rana powinnam guaranę dla równowagi, hehehe... Ale to może, jak przestanę karmić :) Miłego dzionka Wam życzę!
  6. Sylwia, Kasper nie tylko musi być kibic, ale obawiam się, że też piłkarz, tak jak tata, dziadek, drugi dziadek, wujek, brat dziadka i w ogóle połowa rodziny... Takie geny, hehehe... Chyba mu sprawię bodziaka kibica: http://www.allegro.pl/item372418432_maly_kibic_body_wersja_limitowana_.html A dziś byliśmy u moich rodziców na działce. Było bardzo ciepło i Kasper leżał sobie na łóżku polowym w samym bodziaku z krótkim rękawkiem i skarpetkach. Ale był szczęśliwy, że sobie może pomajtać gołymi nogami :) I właśnie Dziadek dziś stwierdził, że Kasper ma piłkarskie nogi (że niby takie krzywe, hehehe) :) I apetyt mu na działce dopisywał, że hej - połowa czasu na cycku, hehehe... A jak wróciliśmy, to padł zaraz po kąpieli, nawet nie zdążył się nacycać na noc porządnie. Nie wiem, czy się w nocy z głodu nie obudzi, bo zasnął mi na cycku po kilku minutach, a już o 18-tej przy przedostatnim karmieniu też niewiele zjadł, bo akurat tata wrócił z pracy i miał inne ciekawe rzeczy do roboty, niż jedzenie :) Jak on się dziś śmiał do Tomka, to jest wręcz niemożliwe! Nie tylko, że na głos, ale aż się zanosił tym śmiechem... Tak, jak dziś, to się jeszcze nie śmiał :D Ja też zmęczona jestem po tej działce. Ale dzień nam fajnie, szybko minął. Tylko przeraża mnie to, że te dni tak szybko mijają, bo za chwilę będę musiała zostawić moją kruszynkę i wrócić do pracy! Nie wiem, jak ja to przeżyję... :( Dziś na kolację zamówiliśmy sobie pizzę - to była moja pierwsza od czasów ciąży, i to chyba w 4-tym czy 5-tym miesiącu jadłam pizzę ostatnio. Teraz jestem objedzona, jak mops, no i śpiąca przez to :) A\'propos obżarstwa - wczoraj stanęłam na wadze i wybiło mi 62 kg, więc znów mam dwa na minus :) Biorąc pod uwagę fakt, że raczej z jedzeniem się nie ograniczam, to całkiem nieźle mi to idzie, hehehe... OK, dziewczynki, spadam :) Miłej nocy Wam życzę :)
  7. Hej! Przez cały dzień nikogo nie było? Niemożliwe! :)
  8. Miałam iść dziś wcześniej spać i lipa :( Najpierw poszłam sprawdzić do pokoju i się okazało, że obaj moi Panowie śpią w najlepsze w łóżku i mama nie ma gdzie się położyć. Postanowiłam więc trochę poczekać, aż Kasper tak porządnie zaśnie, żeby się nie obudził przy przenoszeniu. Ale niestety po jakiś 15 min. obudził się. Chyba był mocno zdezorientowany, że nie jest w swoim łóżeczku i nie ma koło niego mamy, bo strasznie się rozpłakał! Nie mogłam go uspokoić chyba z kwadrans! W końcu wzięłam go na chwilę do cycka, gdzie zasnął, ale jak go kładłam do łóżeczka, to się przebudził i znów podkówka na buzi i płacz. Ale już go nie wyciągałam, tylko pogłaskałam, potuliłam i w końcu zasnął. Za to mnie się odechciało spać dosyć skutecznie. Tylko przeraża mnie to poranne wstawanie... Chyba że oboje z Kasprem sobie z rana pośpimy dłużej :) Tato idzie do pracy na rano, to nikt nam nie będzie już potem przeszkadzał :) Oby się tylko znów nie zsikał \"pod górkę\", bo dziś rano miał mokro w łóżeczku, a w dużym łóżku nie bardzo chciał ze mną spać, więc musieliśmy dziś wstać nieco wcześniej (koło 8-mej). Ale i tak jest najukochańszym synkiem na świecie! :) Najświeższa fotka: http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/b99216014c329fc3.html O, i misia dupa się załapała do zdjęcia, hehehe... :D
  9. Cześć, Dziewczynki! O, jakie tu pustki :) Jenny, Anastazja ma rację z tym miodem, że jest alergenem, więc rzeczywiście uważaj. Ja o tym zapomniałam, bo mój Kasper odporny na wszystko, hehehe :) Orzechy jadłam, jak miał niecałe 2 tygodnie, a też niby nie można. Na razie jeszcze tylko cytrusów nie próbowałam (jakoś mnie nie ciągnie), ale nawet już truskawki \"przerobiliśmy\", najpierw w jogurcie (jak miał może z miesiąc), a ostatnio na imprezce rodzinnej ciasto ze świeżymi truskawkami. I nic :) Anastazja, co do tej swobody, to to jest tak, że mu ją daję, ale też jej wymagam. Choć ostatnio się zapomina, przyznam. Chyba przez to, że prawie cały czas z dzieckiem w domu siedzę. Mówię mu z rana (spał po nocce), że jadę do Agi na kawę (taka moja koleżanka jeszcze z podstawówki), a on na to, że sobie nie życzy, żebym tam z dzieckiem jechała, bo ona ma kota i piec na węgiel (że niby brudno!)!!! Ale oczywiście powiedziałam mu, że on sam ma kota, tyle że w głowie i go olałam, i pojechałam. Już potem nic nie mówił. A kot Kaspra powąchał na odległość i się schował za szafkę, i tyle go widzieli, hehehe... Zresztą tu dziewczyny też mają i koty, i psy, i jakoś jest wszystko OK :) A 31 maja mam spotkanie klasowe z Technikum, pierwsze od czasów matury (zdawaliśmy ją 14 lat temu!), więc się wybieram wieczorem no i nie wiadomo, jak długo posiedzę :) Już się coś ostatnio zaczął buntować, że on z dzieckiem nie zostanie sam, ale i tak zostanie. Przecież samego go nie zostawi! A ja wychodzę i już :) Na szczęście Kasper w nocy nie je, więc podejrzewam, że nawet się nie obudzi :) Wiecie co, dziewczyny, jednak taki fryzjer, to dużo daje. Ostatnio robiłam sobie odrosty i teraz, co koło lustra przechodzę, to się oglądam, bo jednak człowiek zupełnie inaczej wygląda. Wcześniej robiłam włosy 30 stycznia (więc parę dni przed porodem), ale tylko balejaż na koronę, bo już za bardzo wysiedzieć nie mogłam (mam dość dużo kłaków i pasemka mi smarują ponad godzinę zawsze). A całe włosy, to ostatnio robiłam w listopadzie. I jak mi fryzjerka pokazała ten odrost z tyłu, to miał chyba z 10 cm! :) A teraz mam ładnie zrobione i wyprostowane, i błyszczące :) Do tego cały czas się Holiday Skin smaruję (nie to, co solarium, no ale zawsze coś) i wreszcie wyglądam, jak człowiek :)I wiecie co zauważyłam? Że jak idę z wózkiem na spacer, to i tak się za mną faceci na ulicy czasem oglądają, hehehe! Niby udaję, że nie widzę, ale satysfakcja jednak jest, że mimo mojego wieku i wózka z dzieciątkiem jeszcze się tam co któryś obejrzy :) OK, spadam, bo się Kasper obudził i pewnie będzie głodny. Miłego dnia! :)
  10. Aha, Jenny, a co do przeziębień - olej Actimela i pij codziennie przed snem wieczorem kubek ciepłego mleka z 2 łyżeczkami miodu. Tylko nie za gorące, bo ciepło zabija mikroelementy zawarte w miodzie. Na mnie działa to rewelacyjnie - zapomniałam już, co to ból gardła i łatwiej się zasypia. A co do Actimela, to słyszałam, że we Francji mieli proces za nieuczciwą reklamę, bo mówiła ona, że pomaga utrzymać zdrowie, a jakiś tam instytut go przebadał i stwierdził, że to bzdura. Tak więc myślę, że stare, babcine sposoby najlepsze :)
  11. Jenny, Kasper ma łysy placek z tyłu głowy wytarty. A nad plackiem i pod plackiem właśnie takie \"murzyńskie\", sfilcowane włoski. Z tego, co wiem, nic się nie da z tym zrobić. Po prostu po pewnym czasie wyrosną mocniejsze włoski, które nie będą się tak wycierać, zwłaszcza, że nasze dzieciaczki zdecydowanie mniej będą spędzać czasu w pozycji leżącej :) Wróciliśmy już ze spacerku, fajnie było :) Choć też dość mocno wieje, ale poubieraliśmy się. Niby na termometrze 19 stopni, ale w sumie tak jakby było z 16, mi było trochę zimno (Kasprowi wzięłam dodatkową bluże \"na wszelki wypadek\" i po 2 min. mu ją ubrałam). Ale to nic - przyspieszyłam nieco kroku i już było OK, bo się zgrzałam :) Tilli, fajny taki ślub nad morzem :) Ja, to się chyba już nie zdecyduję - chyba za stara jestem. Jakoś nie wyobrażam sobie siebie w sukni ślubnej... No, może jeszcze cywilny, tak wejść do Urzędu, załatwić, podpisać i wyjść, ale kościelny jakoś tak... No chyba, że mi się coś odmieni :) A co do zwyrodnialców... Jeszcze nie mając dziecka nie mogłam sobie wyobrazić, jak można zatłuc np. dwumiesięczne niemowlę, a teraz, jak patrzę na Kaspra, to już w ogóle. No przecież to takie słodziutkie takie dzieciątko jest... Ja też myślę, że krzesło jest dobrym rozwiązaniem. Choć słyszałam, że dzieciobójczynie w pierdlu mają przechlapane u współwięźniarek, więc pewnie dostanie im się za swoje. OK, uciekam, bo Kasper znów się ślini i zamiast cycać pcha piąstkę do buzi, w związku z czym jest co chwilę głodny. Muszę mu gryzaczka wymyć i zdezynfekować - może sie zainteresuje w końcu. Miś już nie zdaje egzaminu - za miękki :)
  12. Widzę, że pogoda się poprawiła i od razu pustki na forum, hehehe :) No i dobrze - korzystajcie :) My też zaraz wychodzimy :) Oczywiście bez tatusia, który odsypia sobotnie urodziny szwagierki. My wróciliśmy o 19-tej, bo Kasper musiał się wykąpać, nacycać i iść spać, ale tatuś wrócił przed samą 2-gą :( W sumie, to ja też przez to nie spałam prawie całą noc, bo się zdenerwowałam - obiecał, że nie będzie pić i wróci ok. 21-szej, a jak wrócił, to najpierw chciał się kłaść w butach do łóżka, a potem wyskoczył do mnie z pretensjami, że go kopnęłam w twarz (oj, chyba za dużo filmów sensacyjnych albo reklama \"n\" mu się przyśniła...), więc znów lekko nie było. W dodatku Kasper się obudził :( Jak tak dalej pójdzie, to chyba tauś eksmisję dostanie , bo przecież z tym budzeniem dziecka w nocy, to jakaś paranoja! :/ OK, uciekam, i życzę Wam wszystkim przyjemnej niedzieli :)
  13. Tilli, rewelka te zdjęcia! :) Trzymam kciuki, żeby Ci się udał chrzest i ślub tak, jak sobie wymarzyłaś. No i czekamy potem na zdjęcia :) O właśnie, licytuję dla Kasperka matę edukacyjną na Dzień Dziecka. Chciałabym taką z Tiny Love, z melodyjkami i z Mozartem :) Podobno Mozart jest bardzo dobry dla dzidziusiów :) No, Małpeczka, ja już też zwróciłam uwagę, że te nasze chłopaki podobne do siebie są :) Tylko górna połowa głowy ma troszkę inny kształt, hehehe... Fajnie, że Ci się zdjątka podobają :) A co do samotnych spacerków... Jajuż przywykłam. Wciąż jestem sama, bo Tomek ostatnio albo pracuje, albo śpi :( No, w przerwach jeszcze chodzi do kumpli, ale to właściwie nocami, kiedy my i tak śpimy, więc nam wszystko jedno. Jestem ciekawa, jak to się wszystko poukłada, jak wrócę do pracy... Anted, sorry, że walę tak prosto z mostu, ale jeśli tylko zauważysz krew lub śluz przy tej swojej biegunce, od razu leć do gastrologa! U mnie problemy z jelitami też zaczęły się od biegunki. Skończyło się na tym, że chodziłam do ubikacji po dwadzieścia parę razy na dobę, czyli w praktyce nie spałam... Z tym, że biegunka była krwawa. I nie trawiłam, czyli jak coś zjadłam, to od razu przeze mnie przelatywało. Jak w tym kawale, co przychodzi facet do lekarza i się skarży, że sra tym, co zje, a lekarz radzi pacjentowi \"Chcesz Pan srać g..., jedz Pan g...!\" A propo\'s - dziś Kasper znów zrobił kupę - giganta po dwóch dniach nie robienia. Chyba taka jego uroda, że czasem robi raz na trzy dni. A już myślałam, że pójdzie w ruch najpierw czopek, a potem soczek jabłkowy... Uciekam, bo ostatni odcinek \"Kryminalnych\" leci na tvn-ie :) Dobranoc, Dziewczynki!
  14. Spanie coś mi dziś jednak ciężko wychodzi, hehehe... Małpeczko, modyfikowane, to sztuczne po prostu, czyli jakieś tam Bebiko. Bebilon czy inne ze sklepu. A co do herbatek, to przy pierwszej wizycie pediatra mi powiedziała, że tylko gdyby był upał (ale był luty, więc nie wchodziła w szczegóły), a ostatnio powiedziała mi, że gdyby było ciepło i zauważyłabym, że skracają się znacznie przerwy pomiędzy karmieniami. Bo to mogłoby oznaczać, że chce mu się pić, a nie że jest głodny. A że chwilowo mamy \"zimnych ogrodników\", to też mogę zapomnieć. Ja już Kasprowi dawałam herbatki od 1-go tygodnia (koperek i rumianek), ale potem gdzieś wyczytałam, że to zaburza karmienia dziecku i przez to może mniej przybierać na wadze (bo zamiast wartościowego mleczka od mamy dostaje jakąs \"pustą\" herbatkę, a żołądeczek się zapełnia) i sobie całkiem te herbatki odpuściłam. No dziś wyjątkowo tata mu zrobił, bo chciał go ocyganić, jak mama była u fryzjera :) Ale tak na zdrowy, chłopski rozum, to ja myślę, że w czasach, gdy byliśmy wszyscy bliżej natury, bo nie było supermarketów, matki karmiły piersią swoje dzieci beż dodatkowych \"wynalazków\", aż się dziecko nie nauczyło jeść chelbka i kiełbaski (hehehe), więc wlaściwie, to po co mu mam coś tam pchać. Skoro mleka mam dość, Kasper szczęścliwy na cycku i nie narzeka, to nie będę go na razie uszczęśliwiać na siłę :) A mleka mam na razie w sam raz, chwała Bogu :) Wstawiam kilka fotek z chrzcin, bo się bawiłam i na Fotosik wkleiłam :) I tak się zastanawiam, że to są chyba pierwsze fotki, na których macie okazję oprócz Kasperka zobaczyć mamusię (czyli mnie) oraz tatusia (Tomka) :) http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/487c9547766beb9e.html http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/a031420f15bd9919.html http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/7ef5916691604abb.html http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/1341a5b98a634364.html
  15. Ech, nie Danis, tylko Mamba miało być! Ja już chyba naprawdę muszę iść spać, bo kręcę :) A jeszcze mi się przypomniało - Tilli, to Ty pisałaś o tym odzwyczajaniu od nocnego karmienia? Ja już to kiedyś pisałam, że Kasper na początku też się budził o 3-ciej, ale że się nigdy głośno nie upomina, tylko czeka, aż się mama obudzi, no to się parę razy nie doczekał i to olał :) I zaczął się budzić dopiero o 6-tej. Ja też coś tam słyszałam przez sen, że się kręci w łóżeczku i tak jakby na cycka czeka, ale znów doszłam do wniosku, że jakby naprawdę musiał zjeść, bo byłby tak straaaaasznie głodny, to by zaczął płakać, a on nie zaczynał... :) I w ten sposób moje 2 czy 3-tygodniowe dziecko oduczyło się jeść w nocy, hehehe :) Teraz, to tylko ma takie przypadkowe przebudzenia czasem, tak raz na 2 tygodnie, że w nocy jeszcze chce :) OK, to naprawdę już spadam :) Pa!
  16. Dziewczyny, jak czytam, co jecie, to aż mi się słabo robi - ja bym chyba przy takiej diecie z głodu zdechła! Właśnie zszamałam kilka ciasteczek owsianych + herbatników maślanych z pełnego ziarna i popiłam mlekiem z dwiema łyżeczkami miodu! Może i figurki nie mam, jak przed ciążą, ale cały czas się pocieszam, że jak wrócę do pracy i skończę karmić (czyli tak gdzieś sierpień/wrzesień, bo chę do 6-go miesiąca karmić), to mi te parę kilo, co mam za dużo, samo spadnie. W zeszłym roku na wiosnę zrzuciłam 6 kilo bez żadnych specjanych diet - ot, piłam więcej wody i zamiast czarnej herbaty zaczęłam pić czerwoną. Jak więcej piłam, to mniej mi się jeść chciało i to wszystko. Tylko potem się zrobił Kasperek w brzuszku no i... :) Wczoraj przyjechała moja siostra z Niemiec i pierwszy raz spaliśmy z Kasprem poza domem, tzn. u babci (naszej mamy). Kasper się wyspał, czego nie można powiedzieć o mnie, bo wzięłam mu jego kocyk i chyba mu za lekki był, bo przez całą noc majtał nogami przez sen. I jak on majtał, to ja się bałam, że się odkryje, albo co gorsza - nakryje, i cały czas go pilnowałam :( A tak poza tym, to zniósł tę nockę pięknie - zasnął sam w osobnym pokoju (bo my siedzieliśmy w salonie i gadaliśmy), tylko mu tam babcia co chwilę zaglądała, bo się nie mogła powstrzymać :) Potem go przeniosłam do mnie do łóżka. Co prawda obudził się o 3.30 na dodatkowe karmienie, ale to trochę i moja wina, bo wieczorem mi za pomału jadł (chciałam już iść pogadać) i może trochę za szybko go od cycka odstawiłam. A do tego moi rodzice w tym pokoju, gdzie spaliśmy, mają przepiękny zabytkowy zegar, który co godzinę bije, a Kasper mimo to się nie budził, więc myślę, że było spoko :) Z tą jego zmierzłością, to wczoraj mu przeszło, być może pod wpływem nowych wrażeń. Dziś tylko trochę przed chwilą przez sen \"płaknął\" (tak piszę, bo \"płaknął\" tylko raz i przestał). Nie wiem, jak tam w dzień, bo pół dnia dziś spędziłyśmy z siostrą u fryzjera. Wreszcie zrobiłam odrosty i wyglądam jak człowiek. Kasper wytrzymał 3,5 godziny bez jedzenia (Tomek mu tylko herbatkę zrobił, a mleko zdążył rozmrozić, ale już mama z cyckiem przyszła :) ), a może by i dłużej wytzrymał, bo spał, tylko ciekawska mama od fryzjera zadzwoniła taty spytać, jak tam mały no i dziecko się od komórki obudziło... Małpeczko, jak nie musisz, to po co masz dokarmiać. Ja na razie nic nie daję, dopiero jak do pracy wrócę, to chcę mu najpierw mleko modyfikowane na dzień wprowadzić, a rano i wieczorem dalej cyc. Jeszcze się naje w życiu czego innego, ma czas - takie jest moje zdanie :) Tym bardziej, że w cycu ma i jabłuszko, i marchewkę, i wszystko inne, co mu do życia potrzebne :) A paple mu takie urosły na samym mleku moim, że wszyscy się dziwią, że na samym mleku tak można, hehehe... No chyba, że będzie mieć problem z kupkami, to wtedy za radą pediatry dostanie jabłko (znów 2 dni jesteśmy bez kupy :( ) Sylwia, oby Ci ten antybiotyk zadziałał i żebyś już przestała cierpieć! Kurcze, że Ci się takie paskudztwo przyplątało... Co za pech :( Anted, współczuję tego zatrucia. Próbowałaś tej Smecty? To łagodny środek, a dość skuteczny :) A Matiemu pupę przewietrz, posmaruj maścią z tlenkiem cynku i mu przejdzie :) Nic mu nie będzie, jak go raz pupa zaszczypi :) Danis, ale dobrze wiedzieć, że jesteś ternerką :) Co myślisz o orbitrecku? Tak pytam, bo mam, tylko u rodziców moich stoi. Ale chyba to dobre urządzenie, bo jak tam kiedyś próbowałam na siłownię pochodzić, to mnie zawsze na orbitreck na rozgrzewkę \"wsadzali\" :) No i też m.in. z tego powodu przestałam chodzić, bo po co miałam płacić, jak orbitreck stał w domu... Ale jak się przeprowadziłam na kawalerkę, to orbotreck dostał eksmisję do rodziców, bo nie mam go gdzie postawić :( Tak myślę, że jak do pracy zacznę jeździć, to sobie po pracy będę może do rodziców wstępować (mieszkają po drodze) i sobie będę jeździć. Miałam kiedyś takiego kumpla-kulturystę, to mi powiedział, że wystarczy, żebym sobie na nim pedałowała tak z 30-45 min. codziennie, a będę się lepiej czuc i, jak to ładnie okreśłiłaś, wymodeluję sylwetkę :) OK, uciekam, bo dziś będę odsypiać Kaspra majtanie nogami, hehehe... Miłej nocki!
  17. Anted, mnie kiedyś brała wściekłość na te jego wypady (zwłaszcza, jak byłam w ciąży), ale teraz, od kiedy jest Kasper, to czasem sama go wyganiam - grunt, żeby nie przeszkadzał, hehehe... A co do zaufania... Dzwonił wczoraj o północy jeszcze 5 razy, żeby się upewnić, czy aby na pewno może iść. Dostał moje błogosławieństwo, a o 7-mej rano znów telefon - obudził się w tramwaju na pętli w Chorzowie! Nie ma pojęcia, skąd się tam wziął, ani gdzie był. Wrócił do domu po 2 godzinach zmarznięty, niewyspany, w ciuchach kolegi i w dodatku było mu niedobrze. A po drodze czekał 40 min. na przesiadkę i mijała go... procecja! Mówił, że takiego wstydu jeszcze w życiu nie przeżył. I powiedział, że mam go kategorycznie nigdzie z tym kolegą nie puszczać. Oczywiście obśmiałam go, jak mops (to działa lepiej, niż krzyki) i kazałam mu natychmiast kłaść się do łóżka. A co do puszczania, to mu powiedziałam, że sam musi zmądrzeć, bo ja go do kaloryfera przykuwać nie będę. Może jestem wyjątkowo wredną wydrą, ale zamierzam zrobić z tej historyjki niezły popis na najbliższe imprezy rodzinne, hehehe... W ramach zemsty nie dostanie dziś obiadu (dla mnie to lepiej - nie muszę gotować), bo i po co, skoro i tak by go zaraz zwymiotował. A jak się położył do łóżka, to tak się trząsł z zimna, że szczękał zębami i nie potrafił się powstrzymać! Ale wiecie co? Wcale mi go nie jest żal, hehehe... Fakt, że takiego popisu jeszcze chyba w życiu nie strzelił, ale dobrze mu tak! A jeszcze mu życzę, żeby się okazało, że w tej procesji jacyś jego koledzy szli z żonami i dziećmi... A ja też sobie wczoraj zrobiłam imprezkę - ponieważ nie mogłam zasnąć, to ok. 0:30 wypiłam sobie piwo z sokiem :) A potem oglądałam seriale na AXN do 2.30, hehehe... No oczywiście trzeba było odespać, więc wstałam dziś w samo południe :) Dobrze, że Kasper daje pospać :) A Kasper się wczoraj nauczył pluć! I pluje teraz, jak zawodowa plujka, hehehe... Szkoda mi go tylko, bo dalej te dziąsełka maca i piąstki gryzie i tak marudzi ciągle, biedactwo... Ale wystarczy, że mamusia coś do niego powie i już uśmiech od ucha do ucha :D Dziewczyny, ja od tygodnia biorę ten magnez + B6 i o wiele lepiej się czuję! Nie wiem, czy to zbieg okoliczności, czy rzeczywiście Kasper ze mnie wcześniej wyssał i stąd ten dół był. Jak będę u pediatry, to zapytam. Chciałam dziś jechać z Kasprem, żeby dziąsełka zobaczył mu ktoś, ale na razie mi się nie chce... Dopiero co wyszłam spod prysznica i zjadłam duuuużą jajecznicę z cebulką i z kiełbasą, popiłam kawą i jest mi dobrze, hehehe... To jest całodobowa przychodnia, więc może popołudniu skoczę. Wzięłam go na ręce, bo się rozkrzyczał bardzo, a ten w śmiech! I się śmieje i śmieje :D A jak głośno! Przy okazji zajrzałam mu do buzi. Ściemniacz jeden! Nie ma dziąseł czerwonych ani spuchniętych, gardziołko też OK. No to już nie wiem, skąd te zmierzłości wieczorne. Może dlatego, że drzemki popołudniowe o 17.30 wydłużył sobie z 20 do 40 minut... OK, kończę, bo trzeba go nakarmić :) Miłego dnia! :)
  18. Cześć, Dziewczyny! Mamba, a już myślałyśmy, że wizyta teściów Cię wykończyła, hehehe... Fajnie, że jesteś. Nie przejmuj się nadrabianiem, tylu postów chyba nie dasz rady przeczytać. To Ty jak coś będziesz chciała wiedzieć, to pytaj :) Mój Kasper dziś ma drugi dzień mega-marudzenia. Ślinotok jest już poważny, piąchy całe do buzi wpycha, a wieczorem znów zasnął po 2 godz. marudzenia i Viburcolu w końcu, po czym się jeszcze przebudził z płaczem, także jutro chyba mimo Święta przejadę się z nim do pediatry, żeby mu w żabki zajrzał. No bo jak nie ząbki, to może go np. gardło boleć, choć gorączki raczej nie ma (nie mierzyłam, ale dotykam co chwilkę). A przy karmieniu też marudzi, po 5-10 min. wypluwa cycka i potrafi zamiast cycka piąstkę wpakować sobie do buzi, więc myślę, że raczej jednak będą ząbki, choć to dość wcześnie (zaczęliśmy 16 tydzień). Mojego chłopa wygoniłam na mecz do kolegi i zabroniłam mu wracać. Chodziło mi o to, żeby się nie tłukł znów po nocy i nas nie budził, ale on oczywiście znów nie zakumał, o co kaman, hehehe... Dzwonił przed chwilą, że skoro ma nie wracać, to idzie z kumplem na dyskotekę, tylko się musi przyjść przebrać do domu. No to o takie niewracanie, to mi w ogóle nie chodziło! Powiedziałam mu, że se ma od kumpla spodni pożyczyć, a ja go w domu nie chcę widzieć (tym bardziej, że po głosie poznałam, że flaszeczka pewnie do meczyku pękła). Anted, super te bodziaki! Ja zmówię chyba z napisem \"Nie budź mnie, tato\", hehehe... OK, uciekam, bo się znów późno bardzo zrobiło :) Dobranoc!
  19. Dokończę dziś, bo wczoraj już półprzytomna byłam... :) Paty, dzięki za ciepłe słowa! Miło przeczytać o sobie coś miłego :) A tak się zastanawiałam, jak się czasem rozpiszę na całą stronę, to czy to czytacie, czy przewijacie dalej, hehehe... Małpeczka, śliczne zdjęcie! Ty tak ładnie zawsze wychodzisz, fotogeniczna jesteś :) I Kacper też :) OK, uciekam, miłego dnia! :D
  20. Widzę, że nie tylko ja stałam się oziębła w stosunku do mojego. Ale jak tu nie być oziębłą, jak on w ogóle się nie stara o podtrzymanie jakiejkolwiek więzi i patrzy tylko swojej d..y, ech... Gadać się nie chce. W dodatku, jak każdy facet, zupełnie nie wie, o co mi chodzi. I tłumacz, jak dziecku od a do z, że tak to a tak się nie robi, bo wtedy mi jest przykro itd. itp. Po prostu już mi się nie chce. Mam inne dziecko, które muszę nauczyć żyć, więc jego już mi się \"szkolić\" nie chce. Ale wierzę, że mój dół przejdzie, w końcu po prostu przestanę zwracać uwagę na pewne rzeczy i wszystko się jakoś ułoży. Trudno, jeśli chce żyć oddzielnie pod jednym dachem, to widzocznie tak trzeba. Tylko niech nie liczy na to, że będę o 5-tej wstawać mu robić kanapki do pracy, skoro on nie robi nic dla mnie ani dla dziecka... Przez tego mojego doła zupełnie zapomniałam o prezencie dla Kaspra na Dzień Dziecka. Ale wcześniej, dziewczyny, będziemy miały jeszcze Dzień Matki! Dla niektórych z nas, w tym dla mnie, to pierwszy Dzień Matki w życiu, hehehe! Już napomknęłam właśnie Tomkowi coś o tym, to mi powiedział, że w imieniu Kaspra mi może conajwyżej mleczy nazrywać. A ja i z takiego prezentu bym się ucieszyła :P Zwłaszcza, gdyby mi Kasper osobiście tych mleczy nazrywał, ale na to, zdaje się, będę musiała jeszcze poczekać :) W pewnym sensie cieszę się, że niedługo idę do pracy. Skończy się argument mojego faceta \"ale ja pracuję\". Bo ja też wreszcie zacznę pracować! A że zarabiam 3 razy więcej, niż on, to niech mi tylko spróbuje podskoczyć... I już to widzę, jak mi wstaje o 5-tej kanapki robić, hehehe... OK, uciekam, bo już i tak dziś przegięłam z siedzeniem. Kasper już śpi od paru ładnych godzin, choć wyjątkowo zmierzły był wieczorem. Płakał i marudził chyba z 2 godz., aż w końcu znów mu Viburcol dałam (2-gi raz w życiu). Nie wiem, czy to ta pogoda tak na niego działa, czy może jakieś symptomy przeziębienia, bo rączki miał lodowate rano... Oby nie! Dobranoc Wam! Fajnie tak się wyżalić, od razy lżej się na duszy robi :)
  21. Już uśmiech na buzi. Tylko jeść nie chce, więc trochę poczekamy :) Ostatnio się z kupkami poprawiło (najrzadziej w 3-cim dniu, ale ostatnie 2 dni, to nawet 2 razy dziennie), więc jabłuszko poczeka jeszcze... :)
  22. A to jest to zdjęcie, co ostatnio Wam nie umiałam pokazać: http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/3814b1794a7f5727.html I jeszcze jedno, jak już prawie siedzi (z małą pomocą tatusia), hehehe: http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/5e79ae0ff38cb7c9.html
  23. Cześć, Dziewczyny! Nie było mnie 2 dni, bo miałam strasznego doła. Normalnie szok ze stresem. W sobotę byliśmy na urodzinach siostrzeńca i jak wróciliśmy do domu, to mój Tomek poszedł do kumpla. Wrócił w nocy i w niedzielę długo spał, a potem poszedł mecze obstawić. No i to było pierwsze, co mnie wkurzyło, bo mi wygaduje, jak sobie coś za 10 czy 20 zł na allegro kupię, a sam tak raz w miesiącu idzie do bukmachera i zostawia u niego 50 zł i jeszcze nigdy nic nie wygrał! To już była druga moja do niego pretensja, bo pierwsza była o to, że wrócił późno i obudził małego (nie wyrobił na zakręcie i walnął chorym kolanem o fotel - wczoraj mu spuchło, ale powiedział, że to od chodzenia w pracy :/). Jak poszedł, to my się z Kasprem ubraliśmy, bo stwierdziłam, że jedziemy gdzieś na wycieczkę. No i dzwonię do niego i pytam - jedziesz z nami? Dziewczyny, byłam naprawdę święcie przekonana, że usłyszę, że mam po niego podjechać. Jakież było moje zdziwienie, gdy usłyszałam \"jedźcie sobie sami\"! No aż mnie zatkało. Nic nie powiedziałam, tylko się rozłączyłam, włączyłam \"jedynkę\" i nacisnęłam na gaz, automatycznie jak jakiś robot. Po drodze popłynęło mi parę łez, ale wzięłam się w garść i pomyślałam sobie, że przecież niektóre dziewczyny mają jeszcze gorzej, bo są samotnymi matkami i dzieciaczki w ogóle ojca nie mają. I pojechaliśy sobie najpierw do Mc\'Donalda (na taki niby-obiadek dla mnie, bo uwierzcie mi, że naprawdę nie chciało mi się nie tylko gotować, ale w ogóle nic robić), a potem do takiego kościólka 80 km od domu, gdzie swego czasu się modliłam najpierw o zdrowie (jak się pochorowałam na te jelita, a tam jest uzdrawiające źródełko), potem o jakiegoś chłopa (tam jest takie miejsce, gdzie się panny modlą o dobrych mężów), a potem o dziecko. I, jak widać, wszystkie moje modły z tego miejsca zawsze są wysłuchiwane i to w tempie ekspresowym, hehehe... No więc Kasper był tam pierwszy raz (raz tam byłam w ciąży, żeby się zdrowy urodził - też wtedy na Tomka byłam wkurzona), bardzo mu się podobało. Ale jak dojechaliśmy, to zaczęło padać, więc byliśmy tylko chwilę w tym kościółku, potem już w deszczu podeszliśmy na moment do źródełka, opowiedziałam Kasperkowi wszystko (ja bardzo dużo do niego mówię i wszystko mu zawsze tłumaczę - aż się czasem za mną ludzie na ulicy oglądają i pewnie myślą, że jestem szurnięta:) ) no i zaraz wracaliśmy. Po drodze Kasper zrobił się głodny, więc zjechałam na parking nad jeziorem i nakarmiłam go z tyłu w aucie (mam przyciemniane szyby, a poza tym i tak wszyscy przed deszczem już uciekli). Aha, a już jak w Mc\'Donaldzie byliśmy, to Tomek zadzwonił cały skruszony, że gdzie my w ogóle jedziemy i że mamy na siebie uważać, ale oczywiście nie poprosił, żebym się wróciła. Zresztą i tak bym się już nie wróciła, bo mimo, że to 10 min. drogi, to byłam nawet nie tyle wściekła, co na maxa zniechęcona. No i jak wróciliśmy, to tatuś powitał nas w progu i wziął Kaspra w ramiona, jakbyśmy się z rok nie widzieli... No to mi trochę przeszło. Ale wczoraj znów nic mi się nie chciało, tym bardziej, że zimno w domu mam, jak diabli, więc do południa leżeliśmy z Kasprem w łóżku pod kołderką, a potem się zwlekłam z łóżka na siłę i pojechaliśmy najpierw do moich rodziców, a potem do siostry na kawę. Ale jak wróciliśmy, to znów w taki straszny marazm popadłam... No i już myślałam, że naprawdę coś ze mną nie tak, ale dziś rano zauważyłam, że plamię - to po prostu szczątkowy okres taki! Więc ten mój dół, to klasyczny PMS najwyraźniej :) No i od razu mi się humor poprawił :) Teraz siedzimy sobie w jadalni, w kuchni na chwilę gaz załączyłam, żeby dogrzać, więc mamy cieplutko, a tata śpi w pokoju i marznie - i dobrze mu tak. Jessssu, jak wzięłam Kaspra rano o 6-tej do karmienia, to miał takie lodowate ręce, że szok! Na termometrze w pokoju jest 19 stopni, ale biorąc pod uwagę fakt, że zasze mieliśmy aż za ciepło, to teraz mamy szok termiczny :) Mam nadzieję, że mi się Kasper nie pochoruje... Leży w wózku pod kocem teraz i marudzi, bo śpiący, a pilnuje się, żeby przypadkiem nie zasnąć (straaaasznie nie lubi spać w dzień - chyba uważa, że to strata czasu, hehehe). A jak tylko zrobię mu cichutko \"Psi, psi, psi\", to zaraz głośniej krzyknie, bo wie, że chcę, żeby spał :) Anted, dzięki za cynk o Huggiesach w Biedronce - chyba się przelecę :) Teraz to widać, jaki Mati do taty podobny! Aha, dziewczyny, jak macie gdzieś koło siebie Schleckera, to jest herbatka laktacyjna HiPP-a w promocji po 9,99 :) Kupiłam w piątek. No chyba muszę wziąć i go uspać jakoś na chama, bo się kręci i marudzi strasznie. Potem jeszcze zajrzę, bo jeszcze chciałam do Was popisać :)
  24. Cześć, dziewczynki! Chyba coś w powietrzu wczoraj było, bo ja się wczoraj z rana popłakałam! A właściwie w południe, jak mój wstał po nocce. No bo to jednak jest dołujące - cały dzień samemu z dzieckiem... Co prawda Kaspra towarzystwo wystarcza mi za wszystkich pozostałych, ale jednak... Mi się wydaje, że to psychikę obciąża bardzo. Tyle zmian, ciąża, poród, a teraz te nowe obowiązki i sam fakt, że jest się zajętym cały czas, bez przerwy, bez wytchnienia... Co z tego, że to takie fajne obowiązki, ale jednak obowiązki! Przecież nie zostawimy dziecka głodnego, płaczącego, czy z kupą, bo nam się nie chce! A nasi faceci tak potrafią - zauważyłyście to też u swoich, czy tylko mój tak ma? Proszę go \"zmień mu pieluchę\" a on na to, \"wiesz co, nie chce mi się, Ty to zrób\". No i w takim momencie mam ochotę wrzeszczeć, bo człowiek robi to non stop na okrągło, a faceta prosi raz na 20 razy i jeszcze usłyszy taką odpowiedź... Teraz już coraz rzadziej, co prawda, bo kilka razy dostał taki opr. za to, że teraz jak się zapomni i tak powie, to już wystarczy tylko mój wzrok, żeby natychmiast się wziął za pieluchę, ale jednak jest to osłabiające... Ja odczuwam potrzebę wyjścia do ludzi, do knajpy, na pizzę, gdziekolwiek. Nie mówię od razu, że na disco, nigdy nie byłam ich fanką, choć czasem chodziłam z koleżankami i teraz to i za tym tęsknię. Ale wyjścia na ławkę do parku czy do marketu już przestają mi wystarczać. Od roku nigdzie nie byłam! Nie liczę spotkania klasowego 2 tygodnie temu, gdzie byłam 1,5 godz. i jak się zabawa w najlepsze rozkręcała, to musiałam wyjść... W dodatku tylko z powodu widzimisię mojego faceta, bo pokarm miał rozmrożony w butelce, był w towarzystiwe kilku cioć (impreza rodzinna) i jak wróciłam, to synek nawet na mnie nie spojrzał, niczego mu nie brakowało! A mój facet z wychodzeniem się nie ogranicza. Co weekend praktycznie gdzieś idzie - a to do kolegi, a to na mecz, wczoraj poszli sobie z kumplem na drinka do klubu i wrócił o 3-ciej kompletnie pijany, nie wyrobił na zakręcie i jak wyrżnął kolanem o fotel (kara boska), to się Mały obudził... Na szczęście mamy tak wyrozumiałe dziecko, bo w ogóle nie zapłakał, tylko potem zasnąć nie mógł - słyszałam, jak się kręci w łóżeczku i cichutko posapuje. A jak on nie mógł zasnąć, to i mama też :) Dziś mam obiecane wyjście późnym popołudniem na piwo do knajpki, razem z Małym, knajpkę na wolnym powietrzu mamy 50 m od domu (mieszkamy w centrum), ale nie wiem, czy obietnica będzie dotrzymana, bo kac będzie pewnie wielki... A tak z innej beczki - nie wiem, czemu to tak jest, ale zauważyłam, że po pewnym czasie stosowania moja skóra \"uodparnia\" się na wszelkiego rodzaju samoopalacze. Też tak macie? Stosowałam Holiday Skin i byłam bardzo z niego zadowolona, ale przy drugiej butelce skóra zaczęła być żółta, zamiast brązowa (przeterminowany nie był), a przy trzeciej w ogóle przestała się \"opalać\" i jestem biała, jak młynarz... Chyba zaraz wyskoczę na solarium. Wczoraj oglądałam opinie na forach nt. opalania natryskowego, ale zdania są bardzo podzielone, a większość opinii jednak negatywnych, więc chyba się nie zdecyduję, ewentualnie kiedyś na jakąś imprezę, ale tak na codzień, to nie. A poza tym chyba brakuje mi magnezu (może stąd ten wczorajszy schiz), bo w nocy zaczęły mi znów ręce cierpnąć, jak w ciąży. Wczoraj wzięłam już \"Magnez B6\", bo mi został i dziś chyba też łyknę. Może to w połączeniu z solarium da mi pozytywny efekt... Może właśnie to nam doskwiera, dziewczyny? Większość z nas jednak karmi piersią, może po 3 miesiącach organizmy nasze są przez to wycieńczone i stąd to złe samopoczucie. Brak mikroelementów powoduje złe samopoczucie, nie od dziś wiadomo, że magnez łagodzi stres, a osobom cierpiącym na choroby psychiczne podaje się lit. Może nasze dzieciaczkiz nas ten magnez i lit wyssały i dlatego się źle czujemy? Choć łykamy witaminy, ale może tego jest za mało? I potem my z Małpeczką płaczemy, a Sylwia ma zapalenie stawów... Ciewaka teoria, nie uważacie? :) OK, kończę smucić. Dziś chyba odpuszczę sobie jakąkolwiek robotę, zresztą gotować niemam po co, mój chłop i tak niczego dziś nie przełknie, a ja zadowolę się dziś byle czym... Może wezmę wózek i chustę dokarmienia i pójdziemy sobie gdzieś daleko, żeby pochodzić wśród zieleni... Podobno spacer wśród brzóz ładuje pozytywną energią, tylko w Zabrzu nie widziałam nigdzie, musielibyśmy do Gliwic pojechać :) Tam wiem, gdzie rosną brzózki :) Miłego dnia Wam yczę i lepszego samopoczucia. Może dziś, przy niedzieli, Wasi faceci spędzą ją z Wami, będzie rodzinnie i humory się Wam poprawią... Pa!
  25. Aha, Myszsza! Strasznie macie z tym żłobkiem. Może ja się do tego naszego przejdę sprawdzić, żeby się nie okazało, że się zapisałam jako pierwsza, a teraz mnie gdzieś tam w kolejce przesuną... No ale w Zabrzu nie było najmniejszego problemu. Jakby nie przerwy urlopowe, to by mógł już od lipca iść, tylko że w lipcu mają zamknięte, a w sierpniu z kolei przyjmują dzieci z filli, która jest zamknięta, dlatego dopiero miejsce mamy od września. A byłam się zapisywać na przełomie marca i kwietnia, i nawet jeszcze mnie wpisać nie bardzo chcieli, powiedzieli, że mam w maju przyjść. Ale w końcu mnie zapisali. A co do zupek - skoro mówisz, że cenowo nie bardzo się opłaca, to ja chyba też gotować będę tylko od czasu do czasu... Zresztą - jak już wspominałam, Kasper obiadek będzie w żłobku dostawał. Też chciałabym piersią karmić najdużej, jak się da i nic innego nie wprowadzać, ale boję się że jak pójdę do pracy, to się nie wyrobię z odciąganiem. Co prawda doszłam już do pewnej wprawy, ale tak czy inaczej ściągnięcie 100 ml trwa u mni 30-40 min., a co to jest 100 ml, jak tam Myszsza kiedyś pisała, że Tadziu chyba z 280 czy 320 na jeden posiłek wypił, tak było? Próbowałam teraz Kasprowi wózek na płasko położyć, żeby sobie trochę odpoczął i od razu była podkówka na buzi i protest! Normalnie się nie da... Po co ja mu pokazywałam, że w tym wózku można też siedzieć, hehehe... OK, to papa!
×