Blondi20015
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Blondi20015
-
Cześć, dziewczynnki! Widzę, że wszystkie nasze pociechy zaczynają się szeroko uśmiechać coraz częściej :) Fakt, że to bardzo fajne :D Bardzo fajny ten artykuł. To mój Kasper chyba będzie typowym facetem \"macho\", nie lubiącym przytulania, bo on woła tylko, jak chce jeść albo żebym go przebrała. Do przytulania za bardzo weny nie czuje, wręcz przeciwnie - dziś zauważyłam, że jak go złapałam za rękę podczas karmienia, to mi ją wyrwał robiąc przy tym minę pt. \"Matka, nie przeszkadzaj w szamaniu!\", hehehe... No ale to tak, jak jego tata, muszę przyznać. Przytulał mnie tylko przez pierwsze 3 tygodnie chodzenia, a teraz, to musi mieć naprawdę coś za uszami, wtedy się robi potulny i się przytula, hehehe... Na szczęście swoje uczucia potrafi okazać w inny sposób :) Zresztą, jak sobie przypomnę z dzieciństwa, to ja też za bardzo \"przytulasta\" nie byłam jako dziecko... OK, spadam coś porobić, a potem na spacerek :) Miłego dnia!
-
Widzę, że wczoraj byłam ostatnia, a dziś jestem pierwsza, hehehe...
-
Mokka, ja dostałam pieczątkę w książeczkę zdrowia dziecka, jak mnie wypisywali w szpitalu, że mam kupić Vita K, Vigantol (wit. D) i Cebionmulti. Tak też zrobiłam i podaję, z tym że Vita K tylko do końca 3 mies., a o resztę zapytam jeszcze pediatrę przy najbliższej okazji. Co do spania, to Kasper się poprawił pod tym względem, jak go parę razy w dzień w chuście uspałam o tych samych porach i tearz już przeważnie sam zasypia. Wieczorem zasypia 22-23, nocne karmienie o 4-tej, poranne o 8-mej, a potem śpi jeszcze do 10-11-tej. Ok. 12-13 idziemy na spacer, więc znów śpi ok. godziny, a potem zasypia ok. 15-tej na 20-30 min. i czasem jeszcze ok. 17-tej, też krótka drzemka (a czasem już nie). Katarina, jakbym o sobie czytała sprzed paru lat... Miałam te same rozterki, ale mi było chyba łatwiej, bo nie miałam dziecka. Cóż, musisz sama podjąć decyzję. Możesz spróbować przeczekać, tylko pytanie - czy jest na co czekać... Jeśli marzysz o ślubie, a Artur ma do tego takie podejście, to chyba nie masz na co liczyć. Ja osobiście jestem przeciwniczką ślubu, choć czasem mnie wkurza różnego rodzaju biurokracja, np. Tomek nie dostał na mnie opieki po mojej cesarce, bo nie jesteśmy małżeństwem i nie jesteśmy zameldowani pod tym samym adresem. Ale szanuję to, że większość dziewczyn widzi się w białej sukni przed ołtarzem i jest to dla nich ważne. OK, spadam, bo oczy mi się kleją :)
-
Zapomniałam się Wam pochwalić, jakie fajne buciki mojemu małemu szpanerowi kupiłam: http://www.allegro.pl/item341079313_super_pierwsze_adidaski_dla_maluszka.html Będą w sam raz do spodni z dresu, które właśnie znalazłam w podarowanych używanych ciuchach i bluzy, którą dostał od cioci, hehehe... Oprócz tego ma też jeansy-ogrodniczki bure i jeden kombinezon, co wygląda, jak jeansy niebieskie z bluzą w biało-czerwone paski. Będzie się storił, przystojniacha mój kochany :D
-
Gosiaczek, idź lepiej do pediatry, bo może to wcale nie jest uczulenie na nabiał, a Ty się niepotrzebnie męczysz... Tak myślę :) Wkurza mnie coraz częściej to cafe, wieczorami co chwilę się blokuje :( Kurcze, przed chwilką tak ładnie było, słoneczko świeciło, a teraz deszcz... Jak my pójdziemy na spacerek... Chociaż folię przeciwdeszczową mamy, ja najwyżej założę czapkę z daszkiem (żeby na twarz nie kapało) i kurtkę przeciwdeszczową z kapturem i jakieś nieprzemakające buty :) Kurcze, kalosze by się przydały. Nie mam w domu kaloszy! Już dawno nie miałam. A czasem by się przydały :) No chyba na allegro zajrzę, może coś znajdę :) Miłego dnia, dziewczynki!
-
Widzę, dziewczyny, że prawie wszystkie macie problem z nabiałem? Przypomniało mi się, jak ordynator położnictwa mówił mi, jak byłam na podtrzymaniu w 8 miesiącu, że jak kobieta w ciąży je za dużo nabiału, to dziecko się może ze skazą białkową urodzić. To tak a\'propos, choć nie wiem, co teraz z tym mogłybyście zrobić... My na szczęście z Kasperkiem tego problemu nie mamy. Co prawda miał kaszkę na briwach, ale parę razy oliwką posmarowałam, raz wyszczotkowałam i zeszło. Nie wiem, jakbym przeżyła bez kakao codziennego, jogurtu biszkoptowego Danona też codziennie i mnóstwa biszkoptów! Ja teraz, jak karmię, to 3 razy dziennie podwieczorek jem, hehehe...
-
Sylwia, Hib, ale prawdę mówiąc, nie wiem, co to jest :)
-
Moje słoneczko najukochańsze dziś rano obudziło się z takim uśmiechem: http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=a62eec250d003065
-
Tilli, trądzik raczej nie. Kasper ma trądzik. Normalne syfki mu się robią, które można wycisnąć, jak dojrzeją. Jak u nas, kiedy byłyśmy nastolatkami, hehehe...
-
Anastazja, ja mam mnóstwo bluzek z takim kopertowym dekoltem i teraz mi się bardzo przydają, hehehe... Oczywiście mam je sprzed ciąży, kupując je w ogóle nie myślałam o karmieniu, ale rzeczywiście są wygodne :) Sylwia, my też smarowaliśmy opuchliznę na nóżce po szczepieniu Altacetem - jest bardzo dobry. W żelu kosztuje koło 11,- zł w aptece. Ja też kupiłam Viburcol, ale na razie leży nieużywany. Przyda się na ząbkowanie, hehehe... A po gruźlicy ponoć się może paprać nawet i pół roku - ostatnio lekarki pytałam. Tilli, fajny tekst. Skopiowałam sobie i zapisałam na kompie, żeby wrócić do niego za parę tygodni znów. Na razie u nas się sprawdza, bo i koło 5-go tygodnia był marudny i teraz właśnie jest (8 tydzień kończy). No i właśnie wczoraj akurat do męża mówiłam, że się chyba w rozwoju cofnał, bo z jedzeniem i zasypianiem ma kłopoty, tzn. kompletnie mu się pory od kilku dni poplątały i śpi na cycku, a jak go kładę do spania, to szuka dziubkiem cycka i tak naokrągło :) Lula, zajefajna ta spacerówka i niedroga, jak na Chicco. Ja chyba to lato dam radę na swoim \"wielofunkcyjnym\" przejeździć, ale później i tak trzeba będzie coś lżejszego kupić. Gosiaczek, ja też polecam mleko sojowe. Nie to, co prawdziwe, ale zawsze coś. A nie ma laktozy w sobie i nie uczula raczej. No chyba, żeby Twój synek był uczulony też na soję, bo podobno soja też może uczulać... Ja piłam sojowe ze względu na chorobę jelita przez długi czas (około 2 lat) - da się przeżyć :P Na szczęście mój Kasper nie ma żadnych uczuleń, przynajmniej na skórze, bo za to kolki ma przeokropne. Któraś z Was pisała o pomidorze? Ja właśnie też nie mogę, płakał po pomidorze przeokropnie. Choć to było już ponad 3 tygodnie temu, może mogłabym znów spróbować...
-
Napisałam wczoraj wieczorem, ale cafe przestała mi działać i poszło się... paść :( Małpeczka, ja wzięłam zastrzyk, na razie jest wszystko OK. Nic mi lekarz nie mówił, że niepłodność moze spowodować! Położna mi tylko mówiła, że jej 39-letnia koleżanka wzięła i już okresu nie dostała, ale to mogła być wcześniejsza menopauza, tak myślę. Siostra mojej koleżanki bez zastrzyku dostała menopauzy w tym wieku. Ja czuję się po nim dobrze, więc nie będę się przejmować :) A co do chrztu, to na 11 dzieci, które były chrzczone z Kasprem, żadne nie było w beciku. Wszystkie w śpiworkach, kombinezonach, pajacykach, tyle że białych po prostu. OK, idę obiad gotować, bo dziś mój mężczyzna po raz pierwszy dostał do domu swojego 3-letniego syna z pierwszego związku (po dwuletniej batalii sądowej) i na razie poszli do babci (którą wcześniej wnuczek widział 3 razy w życiu, 2 ostatnie przed ostatnią rozprawą, kiedy już było wiadomo, że sąd pozwoli moejmu chłopu go zabiarć do siebie), a na 13-tą przyjdą na obiad :) Fajny chłopczyk. Szkoda, że Tomek wcześniej nie mógł go zabierać sam na spacerki, bo jest tak nagle wyrwany ze swojego środowiska, ale na razie się nie przejmuje tym wcale :) Miłej soboty!
-
Cześć! A ja właśnie czekam, aż Kasper zaśnie choć na chwilę, żeby mu paznokcie obciąć. Od kilku dni zrezygnował z dziennych drzemek (z wyjątkiem spaceru) i nie mam mu kiedy obciąć. A już ma takie długie, że jeden mu się naddarł i haczy o wszystko, i pewnie go boli :( Dziewczyny, banan, to chyba nie cytrus, nie? Bo już zgłupiałam, bo mój Tomek twierdzi, że cytrus. Ale przecież nie wszystki owoce południowe, to cytrusy... Cytrusy, to mają te małe cząstki z sokiem, czyli cytryny, mandarynki, pomarańcze i grapefriuty, co nie? Bo mnie zaś mój objechał dziś, że wczoraj tego banana zjadłam i dlatego Kasper marudził. I że po co jem, skoro wiem, że cytrusów nie wolno. No ale przecież to był banan i teraz nie wiem, kto z nas jest większą \"blondynką\" - ja, czy on! :)
-
A mój Kasper dziś popołudniu coś marudny był, ale po kąpieli i karmieniu ostatnim już jest ok. Może dlatego, że podczas karmienia wyprukał się w końcu. Pewnie znów go gazy męczyły. Zjadłam dziś przed obiadem banana, czyżby po nim?! Myślałam, że banan, to najbezpieczniejszy owoc... Jak widac moja \"owocowo-warzywna anoreksja\" chyba nie jest bezpodstawna. Macie rację, dziewczyny, allegro jest bezcenne. Kupiłam sobie dziś super-kieckę. Ujrzałam ją i nie mogłam się powstrzymać! Po prostu się zakochałam: http://www.allegro.pl/item340130118__g_mega_hit_model_elegance_from_paris_beautiful.html Spadam wziąć prysznic i spać, póki mały nie marudzi :) Dobranoc, kobitki :D
-
Fragment z www.laktacja.pl: "Jak odżywiać się w czasie karmienia?Jedzenie nie powinno być dla nikogo stresem, zwłaszcza dla karmiącej mamy. Nie ma żadnych dowodów na to, aby unikanie potraw pomagało w karmieniu piersią. Raczej można spodziewać się odwrotnego efektu – odmawianie sobie jedzenia to stres, a stres hamuje laktację; niedoborowa dieta czy niedożywienie – obniża ilość i jakość pokarmu. Należy więc jeść to co się lubi i pamiętać o kilku podstawowych wskazówkach: • Jeść potrawy lekkostrawne - głównie gotowane i pieczone , niskotłuszczowe • Jeść rozmaite produkty – im więcej różnorodnych produktów, tym mniejsza szansa na niedobór składników odżywczych, witamin, soli mineralnych Grupa I: produkty zbożowe ( kasza, ryż, makarony, pieczywo) Grupa II: warzywa i owoce Grupa III: produkty białkowe roślinne i zwierzęce (mięso, ryby, jaja, mleko i jego przetwory, rośliny strączkowe) Grupa IV: tłuszcze roślinne i zwierzęce, cukier (słodycze) • Jeść zdrowo - należy korzystać głównie z produktów I i II grupy, w mniejszych ilościach produkty z III i IV grupy, unikać słodyczy. Z grupy III korzystać tak, aby mięso czerwone jeść kilka razy w miesiącu, a jaja, drób, ryby – kilka razy w tygodniu. • Jeść odpowiednio dużo - spożywać 3 główne posiłki + 2 małe przekąski w ciągu dnia, nie przejadać się (zapotrzebowanie kaloryczne w czasie laktacji wzrasta o 500 - 600 kcal dziennie, co zaspokaja jeden niewielki dodatkowy posiłek) • Unikać produktów nieświeżych, niskiej jakości, konserwowanych i sztucznie barwionych, z dużą zawartością soli i cukru. • Pić - według pragnienia (najlepsza jest woda, naturalne herbaty owocowe); soki należy ograniczyć do 0,5l ze względu na dużą zawartość cukru, mocna herbata i nadmiar kawy mogą działać pobudzająco na dziecko) • Robić sobie przyjemności - raz na jakiś czas pozwolić sobie na ciastko, kawę czy kieliszek wina • Obserwować, jak dziecko reaguje - jeżeli zawsze, wyraźnie po jakimś pokarmie, u dziecka występuje niepokój, kolka jelitowa, wysypka, to takiego pokarmu należy przez pewien czas unikać. Następnie wprowadzić do diety i obserwować. Grupy produktów, których spożywanie przez matkę może wywołać niekorzystne reakcje u dziecka, ale nie jest to regułą: • Potrawy ciężkostrawne: tłuste wędliny, mięsa, sery, potrawy smażone • Produkty wzdymające: groch, fasola, kapusta, cebula • Produkty o zdecydowanym zapachu i smaku: czosnek, kalafior, ostre przyprawy • Silne alergeny: owoce cytrusowe, truskawki, kakao, czekolada, orzechy, ryby, jaja, mleko i jego przetwory"
-
Cześć, dziewczyny! Jakiego jamam dzisiaj lenia.... Nic mi się nie chce. Kasper jeszcze drzemie w łóżeczku - widzę, że on też ma dziś lenia. To dobrze, poleniuchujemy sobie dziś razem. Mój Tomek w pracy, to nikt nie będzie nam w tym przeszkadzał, hehehe :) Wczoraj byłam u gina. Przewały miałam z tym straszne, bo zawsze dzwoniłam się umawiać tak z tydzień wcześniej i było OK.a teraz jak przed Wielkanocą zadzwoniłam tydzień, to mi rejestratorka powiedziała, że terminy mają na drugą połowę kwietnia. Przez te chrzciny odpuściłam sobie, no ale przedwczoraj w końcu tam pojechałam (jeszcze w dodatku auto mi nie chciało zapalić i po ojca musiałam dzwonić). I się okazało, że limity im się skończyły, bo NFZ nie chce im więcej dać, i teraz, to albo na maj zapis, albo 40,- zł. Więc wczoraj wziełam kasę i pojechałam (auto już odpaliło - taka mała abrakadabra, bo nic nie zrobiłam z nim). No i wszystko jest ok, a na antykoncepcję się zdecydowałam na ten zastrzyk raz na 3 miesiące. Kosztował tylko 37,- zł. Wiem, że to ok. 40-krotna dawka hormonów (położna mnie przestrzegała), ale na razie się czuję ok, nic mi nie dolega (oprócz lenia, hehehe), a to i taniej od tabletek wychodzi, i wygodniej, bopamiętać nie trzeba. To podobno można cały czas brać, nie tylko przy karmieniu. Kurcze, odkąd zaczęłam się interesować tym tematem prawie 15 lat temu, to medycyna jednak ostro naprzód poszła. kto by pomyślał wtedy - zastrzyk raz na 3 miesiące i z głowy! Wczoraj nie byliśmy na spacerku, bo lało cały dzień, poza tym u tego lekarza byłam, ale dziś, to już uderzamy zaraz po karmieniu o 11-tej i pochodzimy znów z 2 godziny. Tylko się ubierzemy cieplej :) Zastanawiam się, czy do rodziców nie pojechać autem razem z wózkiem, tam można dużo chodzić, bo w pobliżu jest las :) Idę się pomalować, może mi się nastrój poprawi. Aha, a przed chwilą stanęłam na wadze - 62 kg, czyli w normie. Kaspra ważyłam wczoraj (znów w ciuchach i pampersie, żeby mieć porównanie) i wyszło 5500 g :D Wyciągnęłam te jego pierwsze pajacyki. Matko, jakie one maleńkie mi się teraz wydają! To znaczy, że urosła moja rybka kochana :) A co do diety, to ja zauważyłam, że Kasper ma kolki po żółtym serze. Jogurty z Danona jem, mleko piję, kakao, kawę Inkę i zwykłą rozpuszczalną i jest OK. Tylko muszę zacząć jakieś warzywa jeść, bo jak na razie, to tylko gotowaną marchewkę i ziemniaki, ale to nie tylko ze względu na niego, ale i na moje jelita się trochę boję. Poza tym kiedyś zjadłam pomidora i Kasper miał kolkę, nie wiem, czy to zbieg okoliczności, ale tak mi się mózg przez to przestawił, że normalnie mam obrzydzenie do warzyw! Tomkowi jak robię kanapki z pomidorem czy papryką, czy ogórkiem, to nawet mi się nie przypomni, że mogłabym zjeść coś takiego... Taka warzywo-anoreksja. Nie wiem, co z tym zrobić, no bo na tych sztucznych witaminach cały czas, to niedobrze za bardzo. Na szczęście zbożowych produktów jem dużo, one też jakieś tam witaminy mają, choć mało (makarony, pieczywo, herbatniki różne) no i w mleku też są. Na razie się nie martwię, bo mały rośnie, ja też się dobrze czuję, może jak wiosna przyjdzie, to mi przyjdzie ochota na rzodkiewki, sałatę i inne. A teraz, to taki przednówek mam. Ale z drugiej strony -matka natura wie, co robi - skoro mnie odrzuca, to zmuszać się nie będę. Od papierosów też mnie, na szczęście odrzuciło, na samym początku ciąży i na razie mam spokój, choć czasem myślę, że fajnie by było się sztachnąć dymem :) Co do alkoholu, to ostanio polubiłam bardzo kawę z adwokatem i codziennie w południe sobie robię :) No ale ile tam tego alkoholu, jak ja leję może z 25 czy 50 ml na filiżankę kawy. Dwa razu już piłam sobie czerwone wino po lampce, a młody w ogóle nie zareagował, więc chyba mogę. Tylko Tomek mi cały czas truje, że nie wolno mi :( Kurcze, jakbym chciała całą flachę obalić sama, to rozumiem, ale lampka wieczorem przed snem, to chyba nie zbrodnia, skoro nawet na www.laktacja.pl wyczytałam, że dobrze jest się odprężyć w ten sposób. OK, to idę się ubierać i lecę. Adwokata sobie kupię do kawy po drodze, bo mi się kończy :) Miłego dnia!
-
Myszsza, dzieki za namiar, jutro zadzwonie spytac. Ja mleka tez mam na styk, sciagnac ciezko na zapas. Ledwo co do witamin sie udaje. Ale Kasper nie narzeka na glod - jeszcze ani raz butli nie dostal. Kryzysy mialam dwa, pokrywaja sie z okresami przyspieszonego wzrostu. Ale przezylismy. Po prostu wisial po 2 h na cycku :) Wlasnie wcina, wiec jedna reka pisze. Ale ide na fotel, bo kregoslup wysiada. Zajrze pozniej.
-
Dzień doberek! Wczoraj wieczorem siedziałam na www.pneumokoki.pl. Powaznie się zastanawiam nad zaszczepieniem Kaspra, skoro idzie do żłobka. Tylko ta kasa... Zaraz będę dzwonić do przychodni preluksacyjnej (czy jak się ona tam zwie) zrobić termin na USG bioderek, a potem do Dziecęcej w sprawie tej szczepionki, bo wyczytałam, że też 6-8 tydzień się szczepi, tak samo jak WZW B i skojarzoną. Tylko skojarzoną się powtarza po 6 tygodniach, a pneumokoki po 4 tyg. Chcę to jakoś tak zgrać, żeby może drugą dawkę w tym samym czasie dostał, żeby miał 2 ukłucia w tym samym czasie. Kurde, potem się dziwić, że dziecko dostaje syndromu białego fatucha, jak je trzeba kłuć co chwilę... Mogliby coś wymyśleć, doustne jak na rotawirusy np. A\'propos - o to też chcę zapytać. Ja miałam kilka razy \"przyjemność\" rozchorowania się z ich powodu już jako dorosła. Przesrane, dosłownie i w przenośni! Raz z bólu żółądka straciłam nawet przytomność na ok. 45 min. - byłam sama w domu i nie miał mnie kto wybudzić! Na szczęście nic mi się nie stało. Nie doszło nigdy do odwodnienia. Ale w przypadku dziecka, to bardzo szybko może do tego dojść... Co sądzicie, dziewczyny? Szczepić na wszystko, na co się da, jak go do żłobka oddaję? Bo na jesień jeszcze na grypę bym chciała... Zadzwoniłam na te bioderka. Termin mamy na... 4 czerwca! Przecież to jakaś paranoja jest... Dziś idę do gina popołudniu też bez zapisu i będę się modlić, żeby mnie przyjął, bo terminy mają na drugą połowę kwietnia dopiero, a ja jestem 8 tyg. po porodzie :( Normalnie paranoja jakaś. Kasper skończy równo 4 miesiące wtedy, to już chyba za późno, jakby coś miało być nie tak, bo profilaktycznie każą pieluchować do końca 3 miesiąca. Sama nie wiem, czy go prywatnie gdzieś spróbować przebadać... Nie wiecie, ile to kosztuje? Była któraś z Was prywatnie na bioderkach?
-
Cześć, dziewczyny! Dziecko wykąpane, nakarmione, leży w łóżeczku i macha rączkami :) Mężuś wyekspediowany do szwagra, mają tam jakieś swoje męskie sprawy do obgadania. Więc mogę Wam zdać relację z dzisiejszego dnia :) Otóż byłam dziś zapisać Kaspra do żłobka. Od lipca muszę wrócić do pracy, niestety miejsce w żłobku mamy dopiero od września, ale jakoś w te wakacje damy radę. Poza tym Kasper będzie miał we wrześniu już 7 miesięcy, więc będzie chyba lepiej. Nie jest tak najgorzej z tym żłobkiem - mam do niego 10 min., kosztuje 80,- zł + 4,- zł dziennie za wyżywienie, więc miesięcznie koło 160,- zł. Panie miłe, w budynku czysto, poza tym nikogo nie wpuszczają do środka, co też mi się podoba (wszystkie wejścia są pozamykane na klucz). Wiadomo, że z ciężkim sercem go będę tam zostawiać, ale miło, że spodobało mi się tam od razu. Niedaleko jest też Żłobek Prywatny (200,- zł miesięcznie), ale jakoś mi się tam nie spodobało. Poza tym Kasper jest tam na liście rezerwowej. Ale z niego raczej zrezygnujemy. Budynek jakiś taki szary, przytłaczający... Kierowniczka co prawda miła, ale w tym Miejskim jakoś tak weselej było, bardziej kolorowo, teren wokół budynku większy :) Tylko w wakacje mój mężuś biedny nie powysypia się po nockach raczej... Choć Kasper i tak jest przyzwyczajony spać do południa, więc może nie będzie tak źle. No i od lipca wprowadzę mu butlę min. jedną na dzień, bo mogę nie wydolić z odciąganiem. Właśnie, Myszsza, próbowałam tak, jak Ty, ale ja pokarmu produkuję akurat tyle, ile trzeba. Czy laktatorem ściągam, czy ręcznie, to max 10-20 ml mi się udaje. Jedyne co, to miałam kiedyś przez 2 dni pierś twardą jedną, to mi się udało wtedy 2 razy po ok.100 ml. Ty coś pisałaś, że godzinę po karmieniu próbować ściągnąć, tak? A jak się nie uda, to co? Wytrwale próbować znowu i znowu? A w ogóle, to zdrowiej szybko. Aha, a jakby Ci nie wypaliło z tym żłobkiem w Katowicach, to może pomyśl też o Zabrzu - to dość blisko, poza tym po drodze do Gliwic (zdaje się, że Twój mąż tam pracuje? dobrze pamiętam?), tyle że od września właśnie dopiero. Sylwia, mój Kasper jest kąpany o 19-tej, a chodzi spać dopiero koło 22-giej, za to rano dłużej śpi. I tak jest idealnie, bo ja też jestem raczej sową, niż skowronkiem, więc się spokojnie wysypiam rano :) Albo jak już wstaję wcześnie, to przynajmniej mogę sobie na spokojnie posprzątać, ugotować czy wyprać, a nawet wyskoczyć na miasto, jak mój Tomek śpi po nocce, bo sobie śpią obaj po prostu :) Dobra, to uciekam pod prysznic i jakiś film jeszcze zobaczyć. No i jeszcze raz będę Kapsra karmić przed nocą :) Miłej nocki!
-
Danis, ale ja nic o kołach nie pisałam :)
-
Idrisi, mój Kasper czasem jakby gadłą przez sen, więc nie przejmuj się. Sapie, piszczy, czasem krzycknie, a czasem się nawet rozpłacze. Aż mnie to zastanawia, skąd u takiego małego dziecka koszmary senne, przecież jeszcze tak mało przeżył. Co go tak może w śnie stresować? Śni mu się, że mu mama cycka nie chce dać? :D
-
Cześć, Laseczki! Kasper chyba znów ma okres przyspieszonego wzrostu - w nocy z soboty na niedzielę obudził się 2 razy do karmienia (a z reguły przesypia całą), potem rano co 2 godziny (a normalnie z rana co 3 godz. je), a wieczorem, to już siedział przy cycku od 20-tej do 22-giej non stop i jakbym go nie odstawiła, to ciągnąłby dalej! Naprawdę miałam już dość. Na szczęście mam na tyle wyrozumiałe dziecko, że nie protestował zbytnio, tylko cycka zastąpił swoją rączką, a po chwili zasnął. Chyba sam był zmęczony tym jedzeniem, bo naprawdę intensywnie ssał. Popołudniu zaliczyliśy też 2-godzinny płacz z purkaniem. Zastanawiałam się, czy mu 1-szy raz Viburcolu nie podać, bo kupiłam, ale jak ja mam mu czopek dać, jak on pierdzi i kupki robi wtedy co chwilkę... Przecież to wyciśnie spowrotem... Jak Wy to robicie, dziewczyny? Któraś z Was o tym koperku pisała, że dziecko po nim wzdęć dostało. Pediatra nam mówiła na wizycie, jak powiedziałam, że herbatkę koperkową daję, że niektóre dzieci na koperek reagują właśnie wzmożonymi wzdęciami i żeby z koperkiem uważać, bo czasem może wcale nie pomóc, a wręcz zaszkodzić. Kasprowi mojemu chyba nie szkodzi, ale na razie też odstawiłam i jadę na samym Espumisanie na zmianę z Infacolem, ale skład jest identyczny tych dwóch leków. Zaraz będę go karmić, dziś na szczeście robi znów 3-godzinne przerwy. W ogóle, to wg niego można by zegarek nastawiać - jadł w nocy o 4.58, a rano obudził się punkt 8.00, czyli miał tylko 2 min. przesunięcia. Tylko z tą zmianą czasu nam się pochrzaniło trochę :( Wczoraj była piękna pogoda, zaliczyliśy 2-godzinny spacer, dziś się też pięknie zapowiada, więc chyba też pójdziemy gdzieś dalej. Wczoraj \"odkryłam\" przepiękny park w samym cenrtum miasta! Człowiek tyle razy tam autem przejeżdżał i ani razu nie zauważyłam... A park jest w takiej dolinie, o wiele niżej od poziomu ulicy i nie bardzo go widać, dopiero wczoraj, jak na piechotę tamtędy przeszłam :) OK, to spadam, bo mam maseczkę na włosach i muszę ją spłukać jeszcze przed karmieniem :) Miłego dnia! P.S. Danis, tylko nie zamorduj nikogo w afekcie, hehehe...
-
Idrisi, super mała! :) Moi mężczyźni jeszcze śpią. Kasper po karmieniu o 8.30, a Tomek po nocnych baletach (wrócił o 4-tej, no ale krzyczeć nie mogę, bo sama mu pozwoliłam). Lidka, w tym kremie z Avonu w składzie kofeiny chyba nie ma (powinno pisać, jakby była), poza tym stosuję go od jakiegoś czasu i Kasprowi nic nie jest :) Właśnie zamówiłam drugą tubkę, bo pierwsza mi się skończyła. W międzycasie stosowałam balsam ujędrniający z Johnson&Johnson Holiday Skin. Fajny efekt opalenizny :) Nie taki mocny, ale przynajmniej nie jestem fosforyzująco biała, hehehe... A poza tym kupiłam 400 ml w promocji za 17,- zł, więc i cena też przystępna. Dużo czytałam na necie o chodzeniu na solarium podczas karmienia. Niby dziewczyny chodzą, lekarze pozwalają, a ja i tak dygam :) Taki tchórz ze mnie :) Z jednej strony wkurzała mnie biel mojego ciała, a z drugiej strony nie chciałam ryzykować. Może jak się ociepli, to pójdę, bo poza tymi wszystkimi UVA i UVB boję się, że sobie np. piersi przeziębię albo coś. Mój Kasper też ma koło brwi jakiś taki jakby liszaj, ale żadna lekarka nic mi nie mówiła na ten temat (fakt, że zawsze zapomnę spytać - tyle mam pytań za każdym razem, że to już mi umyka). Ja też na pewnien czas odstawiłam nabiał (tzn. mleko, jogurty i sery, bo margaryną dalej kanapki smarowałam i biszkopty dalej wtryniałam, no i do kawy odrobinę też mleczka wlewałam), ale to ze względu na bąki, a nie na to. Trochę mu to schodzi pomału. Ja to po prostu oliwką smaruję, jak mi się przypomni :) Tak się zastanawiałam, czy to nie skaza, ale piłam wapno przez pewnien czas ze względu na ryzyko zarażenia się grypą od mojego chłopa i wtedy powinno by to też zejść chyba, gdyby to skaza była, nie? Bo przecież skaza, to uczulenie, a uczulenia po wapnie schodzą... A to było wtedy bez zmian, więc już spowrotem jogurty wprowadziłam 3 dni temu, a dziś żółty ser na kanapce :) Poza tym myślę, że któraś z 3 pań lekarek zwróciłaby mi uwagę... Zresztą, ja podobnie jak Myszsza twierdzę, że nie ma się co za bardzo rozczulać. Dopóki dziecko przybiera na wadze, uśmiecha się i ogólnie jest szczęśliwym bobasem, to nie ma co zwracać uwagi na każdą krostkę, bo można by się zalatać po przychodzniach na śmierć, hehehe... Małpeczka, ja podobnie jak Myszsza myślę, że może troszkę za bardzo się przejmujesz. Widzisz, z pępkiem sobie odpuściłaś i wszystko było OK :) Więcej optymizmu i pewności siebie! Twój Kacper na pewno da Ci znać, jeśli coś będzie nie tak - pamiętaj, że jest żywą istotką i ma już własne zdanie, więc gdyby mu było źle, coś by mu się działo, bolało, przeszkadzało - po prostu by non stop płakał. Tracy Hogg bardzo mi pomogła :) Bardzo mądrą radą jest to, żeby wsłuchać się w płacz dziecka, zanim się rzuci mu na pomoc. Przecież najpierw musimy się zorientować, czego chce... No i uczę się na własnych błędach bez wyrzutów sumienia. To, że go czasem pobujam, zamiast zmienić pieluchę, Kasper na pewno mi wybaczy - przecież jestem jego mamą, osobą, którą kocha najbardziej na świecie :) OK, to biorę się do jakiejś roboty :) Miłego dnia!
-
Widzę, że po skojarzonej szczepionce nie jest tak źle :) Ja kupiłam 5 w 1, bo 6 w 1 w mojej przychodni nie mieli akurat. Jak pytałam miesiąc temu, to była, po 180 zł. Ale i tak nie było tak źle :) Lidka, ja słyszałam, że należy unikać kremów, które w składzie mają kofeinę, bo przenika do mleka matki, ale nie wiem, ile w tym prawdy. Wiem tylko, że z reguły te z kofeiną dają efekt rozgrzewania skóry właśnie. Ja już wcześniej pisałam, że kupiłam nowość z Avonu - Trilaser na cellulit i na mnie podziałał rewelacyjnie - skóra na brzuchu mi się wchłonęła w ciągu 2-3 dni. Oprócz smarowania nosiłam pas wyszczuplający z apteki i... umyłam okna przed Świętami :) Może to pomogło :) Kasper jeszcze nie śpi, ale to nic dziwnego. Leży sobie grzecznie w łóżeczku i macha rączkami :) Koteczek mój kochany! :) A mojego Tomka dziś wypuściłam na miasto, hahaha... Zrobiłam mu wychodne, ale żaden z jego kumpli nie miał dziś czasu dla niego, więc poszedł do... 60-letniego kolegi z pracy :) A niech się przejdzie trochę. Ja też czasem się wyrywam, z tą różnicą, że raczej np. do sklepu na 15 min... A ja dziś też sobie zrobiłam \"dzień dziecka\" - właśnie piję lampkę czerwonego wina. Nie wiem, czy dobrze robię, ale na stronie www.laktacja.pl wyczytałam, że można od czasu do czasu. No i karmić będę dopiero rano, koło 6-7, więc mam nadzieję, że już mi wywietrzeje do tego czasu :) OK, to spadam, może jakiś film obejrzę :) Papatki!
-
Widze, ze sie nie otwiera... To wklejam zdjecie: http://images31.fotosik.pl/195/e4fc4c9657884df5.jpg
-
Cześć, Dziewczyny! Anted, to straszne, co przeżyłaś! W tym szpitalu, gdzie ja rodziłam, co 2 godz. badają puls dzieciątek tą skrzyneczką taką z mikrofonikiem przystawianym do brzucha. W nocy też. Niby kiepsko się śpi, bo co chwilkę budzą, ale podobno już niejednemu dziecku to życie uratowało. Ja tam leżałam 21 dni w 8-mym miesiącu, to już przyzwyczajona byłam do tych pobudek co 2 godz. I widzicie, jak to jest - u Was (Anted i Myszszy) na ostatnią chwilę coś tam robili lekarze, a na mnie znów chuchali i dmuchali, i nawet zła trochę byłam, że tak długo mnie trzymają. I tylko słyszałam to \"brzuch twardy, leżymy dalej\". A poród miałam super, naprawdę. Co prawda 3 dni mnie brzuch bolał, ale mniej, niż przy okresie zwykłym, a jak dostałam skurczy, to pojechałam do szpitala i od razu mnie na cc wzięli (rozwarcie miałam dopiero na pół palca, ale wiedziałam, że będę mieć cc, to nie czekałam dłużej, bo po co się męczyć). Także ja chyba w ogóle mam dużo szczęścia z tym moim macierzyństwem :) Moi mężczyźni dziś padli, jak kawki i śpią już obaj od ok. 2,5 godz., a ja siedziałam na allegro i znalazłam parę fajnych rzeczy - będę licytować laktator elektryczny (przyda się po powrocie do pracy) i sterylizator mikrofalowy. Dziś zważyłam Kaspra - 5370 g, ale w ciuszkach (tzn. w pampersie, śpiochach i kaftaniku) i po karmieniu. Przedwczoraj przed karmieniem też w ciuchach 5250 g. Waga urodzeniowa 3710g, najniższa 3480g,na bilansie zerowym po 14 dniach - 3880 w samym pampersie, więc myślę, że jest całkiem nieźle. Tylko na piersi, oczywiście. Dużo z Was zdecydowało się na dokarmianie, jak widzę, i się zastanawiam, że skoro rzeczywiście tak wiele kobiet ma problemy z laktacją, to ja jestem szczęściarą z tym :) No bo w sumie jak na razie nawał miałam tylko raz, w 4 dobie (kapusta wyleczyła), oprócz tego raz kryzys laktacyjny po 3 tygodniach od porodu, a tak, to dajemy radę. Kasper się bardzo ładnie nauczył już jeść, najczęściej co 2,5 godz. (z tym, że wieczorne karmienia sama mu robię co 2 godz., żeby spał w nocy). Teraz mu jeszcze też spróbuję dać cyca, zanim się położę zaraz. Ze spaniem też mu się ładnie poukładało. W dzień zdarza mi się go w tej chuście usypiać, bo inaczej by wcale nie przypomniał sobie, że ma spać, ale wieczorem sam sobie w łóżeczku leży i zasypia. Z rana też w sumie sam zasypia, tylko popołudniami bywa czasem tak pobudzony, że właśnie zapomina o drzemkach :) Nie jest tak absorbujący, jak np. Małpeczka pisze o swoim Kacperku. Potrafi sam leżeć długo i woła tylko, jak mu coś nie pasuje - ma mokro, kupę, jest głodny, jest mu zimno lub ciepło itp. A co do noszenia, to nosiłam go jak miał kolki, ale jak nic mu niejest, to wcale się tego nie domaga. To już bardziej z tym jedzeniem był przez 2 dni terrorystą małym (się śmiałam, że taki Osamka Bin Ladenek mały z niego), ale potem wyczytałam o tym okresie przyspieszonego wzrostu no i się poukładało w całość :) Rozróżniam już jego płacze, choć czasem zdarzają mi się małe wpadki, np. wczoraj krzyczał, bo miał kupę - giganta, przelewającą się przez pampersa, a ja myślałam, że marudzi, bo mu się spać nie chce i krzyczał tak z 10 min. chyba, i poszłam do niego dopiero, jak się rozpłakał, biedactwo, na dobre. Bo on normalnie nie płacze, tylko woła \"Ej\" :) A jak jest głodny, to \"Aj\". A jak czasem się zsika \"pod górkę\" i ma mokre ciuchy, to taki rozdzierający płacz nagły, jakby wołał \"mamo, ratunku, mam mokro!\" :) Z kolkami już się nam uspokoiło prawie, ale po prostu daję mu 4 x dziennie Espumisan. No i nie jem nic specjalnego, tylko pieczywo z wędliną, makaron, ryż, ziemniaki, marchew gotowaną, buraki, jajka, a z mięsa to drób głównie. Ponownie wprowadziłam nabiał (na razie Danio waniliowe) i teraz jest OK. Dobra, to idę go podkarmić i spać :) Powodzenia, mamuśki :)