Blondi20015
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Blondi20015
-
Nie ma to, jak masaż w wannie ciepłym prysznicem! W dodatku mam taki olejek do kąpieli z Oriflam\'a, niby na noc, lawenda z rumiankiem czy jakoś tak - normalnie pełna rewelka! Przy mojej suchej skórze, po której mogłam se pisać, po kąpieli w tym olejku, to nawet się balsamować nie muszę (dziś np. mi się nie chciało i to olałam). Oprócz tego 2 herbatki - pierwsza z miodem i cytryną, druga z sokiem malinowym, i teraz mogę iść rodzić, hehehe... Najgorsze jest to, że na dobrą sprawę, powinnam pojechać do Urzędu Miasta, bo mam od chyba 8 czy 9 lat złożony wniosek o przeznanie mieszkania do remontu i te wnioski trzeba co roku w lutym aktualizować, bo inaczej przepada kolejka. Ja zawsze chodzę tam na początku lutego, bo na koniec, to straszne kolejki są. Ale tym razem chyba nie dam rady - jeszcze by mi tam wody odeszły! A tego chyba nikt za mnie załatwić nie może, tylko trzeba być osobiście... No a potem, jak już Mały będzie, a tam trzeba będzie stać np. 4 czy 6 godz. w kolejce, jeszcze po cesarce, to też mi się za bardzo nie uśmiecha... Muszę tam zaraz zadzwonić spytać, czy mogę kogoś z rodziny przysłać z moim dowodem np. w tej sytuacji... Nie chciałabym, żeby te 8 czy 9 lat czekania poszło na marne. OK. to już Wam nie marudzę. Może pogram w coś chwilkę, a potem się pewnie położę... Miłego dnia życzę! :)
-
Hejka! Ja też na \"dyżurze\", hehehe... Wieczorem napisałam sporo i mo znikło, więc się wkurzyłam i poszłam spać. I nawet, nie powiem, torchępospać mi się udało. Ale teraz od 4.30 się wiercę i przewracam z boku na bok, więc w końcu wstałam, żeby mojego nie budzić. I tak ma ze mną przechlapane, bo marudzę i jęczę. Też trzymam kciuki za anted - oj, naoglądałam ja się takich w szpitalu, co urodzić przez kilka dób nie umiały i ani uczulanie, ani oksytocyna nic nie dawały. Ale i ordynator, i położne mówiły im wtedy \"Nie martw się, w końcu kiedyś urodzisz\"... Małpeczka, pamiętasz, jak kiedyś pisałaś, że można być w 10-tym miesiącu ciąży? No to teraz jesteś, hehehe... Ale nie martw się. Jak leżałam, to tam sporo takich mamuś było i lekarze mówili, że mówienie o 9-ciu miesiącah ciąży, to duże uproszczenie. To Paty urodziła? Gratulacje! Dziewczyny, mnie już tak podbrzusze boli, że naprawdę ani siedzieć, ani leżeć, a skurczy zero... Albo ja jestem taka odporna i ich nie czuję... Ale wolę się przemęczyć w domu, niż znów w szpitalu czekać nie wiadomo na co. Choć w zasadzie i tak mam cc ze względu na położenie miednicowe, ale wolę przyjechać z \"maista\" z rozwiniętą akcją, bo wtedy mi zrobią od razu, niż tam ślęczeć i czekać. A trzymają przeważnie min. 6 dób, bo ponoć wtedy NFZ więcej płaci. Tylko, że ja jakoś niespecjalnie mam na to ochotę mimo, że też mam ubezpieczenie (PZU Życie) i za każdy dzień 39 zł. Ale ja już podziękuję za tę kasę, aż taką materialistką nie jestem :) Chyba pójdę do ciepłej wody się położyć, może to mi pomoże. Najgorsze jest to, że ja tak cierpię zawsze w nocy, a w dzień się uspokaja... Ale się przynajmniej potem wyśpię :) To dobranoc, moje kochane!
-
Cześć, Dziewczyny! Ja znów tradycyjnie w nocy nie spałam. Brzuch i pupa już mnie tak bolą, że siedzieć nie mogę. Normalnie odnoszę wrażenie, że Młodego mi kawałek już wystaje i tak siedzę na jednym półdupku :) No ale skurczy regularnych nie mam, żadych wód ani czopa... No to do szpitala nie jadę, bo co tam będę robić. Dopiero co mnie stamtąd wypuścili :/ Któraś z Was pisała, że ma takie bóle w dole brzucha? No właśnie ja to też mam. Ale skurcz, nawet jak mnie złapie, to raz na 3 godziny albo i wcale, albo ja jestem taka odporna, że nie czuję! W dodatku najbardziej boli w nocy, a w dzień jest tak jakby lżej. No więc stwierdziłam, że pewnie sobie wmawiam i już. Rano już nawet po ojca dzwoniłam, żeby przyjechał mnie zawieźć (mój dziś na rano w robocie 12 godz.), ale zaraz po tym telefonie mi przeszło, więc zadzwoniłam jeszcze raz, żeby tylko rodzice na kawę przyjechali, bo mi nudno. No i byli, posiedzieli, pogadaliśmy chwilę i już mi lepiej :) Ale teraz, jak zostałam sama w domu, to znów mnie zaczyna boleć... Ech, co ta psychika robi z ludźmi... Idę się położyć. Aha, a macie też tak, że jak się obracacie z boku na bok, to czasem tak, jakby jakaś kość w spijeniu łonowym przeskakiwała? Kurcze, ja w nocy tak się czasem wystraszę... Bo się wtedy czuję, jak taki kościotrup - manekin z gabinetu biologicznego, grzechoczący kośćmi, hehehe... Trzymam kciuki za anted i w ogóle za wszystkie Was, dziewczyny. I spadam się kłaść :) Pa!
-
Wiecie co, tak nie byłam pewna cały czas, kiedy poczułam pierwsze ruchy mojego maleństwa. Pamiętałam tylko, że oglądałam bezpośrednią transmisję \"Hitów na czasie\" z Zabrza i grało Kombii, i mój facet zrobił vol na max, i wtedy pierwszy raz TO poczułam. No i teraz dopiero sprawdziłam na necie, że ten koncert był 2 września, a ja miałam wpisane cały czas 26 sierpnia, czyli cyganiłam :) Ale w sumie to i tak wcześnie poczułam, jak na pierwszą ciążę... Kurde, już mi chyba bije na mózg z tej bezsenności, że się takimi rzeczami zajmuję, zamiast spać... Teraz już naprawdę spadam. Oczywiście po kanapkę najpierw, bo na głodniaka nie zasnę :)
-
A ja znowu nie śpię... Tym razem zdążyłam się wyspać od 21.30 do 00.30. I pewnie spałabym dalej, ale mój men miał dziś urodziny. Żeby mnie nie przemęczać, zrobił to razem z 2-letnią bratanicą w domu swojego brata (i tak większość gości wspólnych, a przy okazji - ja nie musiałam nawet palcem tknąć :)). No i zachowałam się, jak rasowy gość, tzn. mój pojechał tam już w południe, poszykował jakieś sałatki i w ogóle, a ja porzyjechałam sobie o 16.30, posiedziałam do 20.30 i wrociłam do domu (mój został, żeby pomóc sprzątać). No i właśnie moje kochanie, jak wróciło, to mnie obudziło. Przy okazji okazało się, że całkowicie pijaniutkie i ledwo co dał radę się rozebrać... Co ci faceci mają z tym alkoholem, że nie czują, kiedy mają dość... Dziś rzeczywiście przeholował, czym lekko podniósł mi ciśnienie. No bo niby dobry chłopak, troszczy się o mnie itp. itd., a potem taki numer... Co z tego, że urodziny. Jeden albo dwa kieliszki mniej i nie byłoby sprawy. A tak? Ja wkurzona, znów nie śpię w nocy, jutro cały dzień oboje będziemy mieć do bani... A jakby mnie tak dziś akurat skurcze chwyciły, to co? Nawet by jutro nie był w stanie syna zobaczyć, bo przecież będzie cały dzień umierał na kaca-giganta. Wcale mi się przez to wszystko nie chce iść spać. Chyba zrobię sobie kanapkę (śniadanie? kolacja?) i może pooglądam jakiś film... Może potem zachce mi się znów spać... Aha, dostałam tabelkę od Małpeczki. Część n-rów sobie spisałam do komórki, ale nie wszystkie. Myślę, że jakby się coś działo, to dam znać paru z Was, a Wy najwyżej napiszecie na naszym forum... OK, to spadam. Powodzenia, Dziewczynki!
-
Małpeczka, mam do Ciebie prośbę. Podawałam anted wczoraj chyba czy przedwczoraj mój nr na komórę, ale widzę, że nie zdążyła mi wysłać kontaktów do Was. Napiszę Ci maila z moją komórą, a Ty, jeśli masz, to prześlij mi namiary na Was, bo jakby tak co, to potem zero kontaktu z Wami... Już Ci maila piszę :)
-
A ja znów pospałam od 23- iej do 1-szej i teraz już nie mogę zasnąć... Byłam dziś u gina. Pomacał, obmacał, kazał odstawić wszystkie tablety, ocenił wielkość dzidzi na jakieś 3,5 kg (niby \"na oko\", ale jest w tym dobry - byłam świadkiem, jak dziewczynie wychodziło z USG w 40 tyg. 2,1 kg i wszyscy się martwili, a on powiedział po obmacaniu jej brzucha, że 2,6 - 2,8 i jak się urodził, to rzeczywiście miał 2,8!). Jak go spytałam, co zrobić, żeby się omłody obrócił, to powiedział, że... stać na głowie i się uśmiechnął, a potem kazał się zgłosić do cc na 13 lutego. Jeszcze pytał, czy może być 13, bo on się żenił 13-go o 13-tej, a ja się zgodziłam, bo z moim chłopem na pierwszej randce byłam 13-go i 13-go też miałam ostatnią @, więc czemu nie... Pośmialiśmy się, dał mi jeszcze skierowanie na USG ostatnie kontrolne i kazał przyjść z torbą 13-go o 9.30. Więc wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że jednak cc i to pewnie na Walentynki, no bo raczej nie w tym samym dniu, co przyjmą. Chyba, że każą jeszcze poleżeć do terminu, czyli do 18-go... Ale w sumie, to już wszystko mi jedno. I nawet z tym cc się już pogodziłam, mimo, że bardzo mi zależało na naturalnym, no ale cóż - Kasper zdecydował inaczej :) OK, spadam spać, może się uda zasnąć. Powodzenia, Dziewczyny!
-
Cześć, Dziewczynki! Tak się staram nadrobić te zaległości 3-tygodniowe, co byłam w szpitalu, ale nie dam rady chyba nawet jakbym non stop do samego porodu czytała :) Tym bardziej, że pupa mnie boli od siedzenia i brzuch twardnieje. Więc zaraz zmykam się kłaść. Wysłałam do Anted swój nr telefonu, mam nadzieję, że dostanę od niej tabelkę z Waszymi, bo ostatnio, jak mnie zamknęli w szpitalu, to z żadną z Was kontaktu nie miałam i było mi smutno :( A jutro idę znów do kontroli i nie wiem, co im tam strzeli do głowy, bo mam chyba ataki kolki nerkowej po nocach i to takie dość mocne, że nawet po Realnium się budzę z bólu. To lecę tylko coś zjeść, łyknąć prochy i spać. I trzymam kciuki za Was wszystkie!
-
Anastazja, dopiero tera spojrzałam na Piotrusia. Jest po prostu ZARĄBISTY!!!! Ja też już chcę!!!!! Tym bardziej, że zaczyna mnie jakaś kolka chyba nerkowa męczyć. Czasem tam mnie ciągnie po prawej nerze, że się w nocy z bólu budzę. Ale jutro idę do lekarza i mu powiem. Byle by mnie znów do szpitala nie zamknęli! Te położne, jakby mnie tam zobaczyły, to by mnie chyba już na listę płac wpisały. Ja już o porodach wiem prawie wszystko, tak się wyedukowałam przez te 3 tygodnie leżenia! Miłego dnia Wam wszystkim życzę. Ja pewnie dziś będę odsypiać nieprzespaną nockę. 5 godzin snu, to chyba za mało, jak na 9 miesiąc ciąży...
-
Cześć, Dziewczynki! Ja z reguły przesypiam noce, bo dostałam Relanium, żeby się wysypiać, ale niestety mój ukochany dziś zbudził mnie godzinę po zaśnięciu, żebym się przesunęła z brzegu łóżka do ściany (klaustrofobię ma, czy coś?) no i tak już od ponad dwóch godzin się męczę i nie mogę spać. Co do mojego faceta - on na początku się zarzekał, że nigdzie ze mną nie idzie, a jak już, to będzie w korytarzu czekał, ale miałam całe 8 miesięcy, żeby go przekonać, więc jakoś to poszło. Na razie stanęło na tym, że będzie ze mną w pierwszej fazie, tej najbardziej upierdli*wej, ale mam nadzieję jednak, że zostanie do końca. Oczywiście pod warunkiem, że młody w końcu się obróci, bo wciąż miednicowo położony. Niby wszysycy mnie pocieszają, że jeszcze czas, ale jak tak czytam na necie, to dużych szans raczej nie mam i raczej mnie potną... Małpeczka, ja po 3 tyg. na patologii ciąży, to wiem już wszystko :) Każą się zgłaszać w 7 lub 8 dniu po terminie (ale od miesiączki), robią USG, KTG, badają wody płodowe. Czasem jeszcze czekają, ale z reguły wszystko jest już gotowe (tzn. i mamusia i dzidziuś), więc przez pierwsze trzy dni podają dwa razy dziennie takie zastrzyki, żeby się rozwarcie zrobiło (nazywają to \"uczulaniem\") i z reguły dziewczyny po 2-gim lub 4-tym same dostają bóli. Ale jak 6 zastrzyków nie daje efektu, to podają kroplówkę z oksytocyny. Ale uwaga! Kilka dziewczyn pomimo tej kroplówki nadal nie urodziło (po prpstu zero reakcji organizmu) i cała polka zaczynała się od nowa - uczulanie i oksytocyna. Jak już za drugim razem nie podziałało, to brali na cesrakę. Ale taki przypadek był chyba tylko jeden, a w tym szpitalu rodziło się czasem po 20 dzidzi dziennie, więc to naprawdę rzadko. Powodzenia! A ja spróbuję zasnąć...
-
Cześć, Dziewczyny! Pamiętacie mnie jeszcze? Nie odzywałam się, bo 3 tyg. przeleżałam na Patologii Ciąży - zagrażający poród przedwczesny. Dziś wyszłam. Dziewczyny, nielekceważcie absolutnie ŻADNYCH bólów brzucha. Mnie bolało tylko lekko, tak jak na okres, dół podbrzusza, ale że akurat szłam oddać krew i mocz do badań, to wstąpiłam do gin i co? Okazało się, że skurcze się rozpoczęły, a to dopiro 34 tydzień był! Natychmiast mnie położyli (na KTG na szczęście okazało się, że się akcja porodowa nie rozwinęła, ale surcze były), naszpikowali Fenoterolem, NoSpą i... Relanium! Nie ma żartów. Teraz też nie będę nadrabiać 3-tygodniowych zaległości, tylko lecę się położyć od razu. A w szpitalu spotkałam jedną styczniówkę, ale zapomniałam spytać, jaki miała nick. Jak się lepiej poczuję, to poszukam jej w tabelce po wieku i miejscowości. W każdym razie urodziła zdrową dziewczynkę, 3,8 kg! Poza tym za ten czas, co lezałam, z mojej sali urodziło 13 dziewczyn! Wszystkie dzieciaki zdrowe, choć z wagą różnie (najmniejsze 2400g). To uciekam do łóżka! Buziaczki dla Was wszystkich!
-
Anted, chciałabym Ci przesłać swoje namiary, ale nie wiem, gdzie - szukałam teraz Twoich namiarów, ale nie mam cierpliwosci do siedzenia przy kompie :) Napisz mi, proszę :) Nie czuję się ostatnio najlepiej, ale trochę poczytałam i widzę, że nie tylko ja... Brzuch mnie boli ciągle, jak przy okresie, ruszać się nie mogę. A wciąż chodzę do pracy, bo zmienniczka zaplanowała urlop na początek roku. Przez Święta miała wolne, teraz jest, ale na ferie znów idzie. No i muszę za dwie pracować... Ale chyba już narzekałam na ten temat? :) Dziś się obudziłam przed 5-tą, a zasnęłam dopiero po 1-szej, nie wiem, jak w tej robocie wytrzymam. Idę się jeszcze na chwilę położyć - może się zdrzemnęchoć krótko. A przed pracą muszę jeszcze na badanie krwi podskoczyć. Nie wiem, jak dam radę, ale pewnie dam radę! Pozdrowineia dla Was wszystkich! Trzymam za Was kciuki!
-
Cześć, Dziewczynki! Ja tylko na chwilkę, bo w pracy jestem. Chciałam Wam życzyć wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, i żeby te nasze dzidzie były zdrowe i wesołe, i żeby nam dużo radości przynosiły każdego dnia, no i przede wszystkim żebyśmy miały lekkie i bez problemów porody! I żeby wszyscy krewni nasi i przyjaciele mieli na nas wzgląd, bo i po sobie widzę, że podobnie jak u Małpeczki i innych dziewczyn nawet kobiety, które kiedyś były w ciąży i teoretycznie powinny wiedzieć, co to oznacza, to i tak nie myślą zupełnie o tym, że możemy teraz być \"nieco ociężałe\" (że nie wspomnę o całej reszcie). I żeby nasi faceci nas kochali i wspierali zwłaszcza teraz, w tym trudnym okresie naszego życia... I w ogóle, same zresztą wiecie najlepiej :) A teraz zmykam spowrotem do mojej papierkowej roboty :) Może wieczorem uda mi się w końcu moje zaległości w czytaniu nadrobić, bo strasznie ciekawa jestem, co tam u Was :) Hej!
-
Cześć, Dziewczynki! Sorry, że tak Was ostatnio zaniedbuję, ale brzuch mi się taki ogromniasty zrobił i ciągnie w dół przy siedzeniu, więc staram się jak najwięcej po pracy leżeć. Zaczynam bardzo zazdrościć tym z Was, które są na L-4, a ja na razie niestety pójść nie mogę... Moja zmienniczka poszła na zaległy urlop, więc nie dość, że muszę być normalnie w pracy (a często zostawać i dłużej po godzinach), to jeszcze roboty mam dwa razy więcej. Właśnie zaraz też uciekam, bo wzięłam część papierów do domu, bo w dodatku jest koniec roku i wszystko musi być zrobione \"na już\", a w pracy często muszę sobie robić przerwy, bo już nie wyrabiam... Co do zgagi, to mnie męczy co noc. Po kilka razy budzę się i siadam na łózku, jak sprężyna - mój się ze mnie śmieje zawsze. Dziś jest na noc w pracy, więc przynajmniej go nie będę budzić. Niestety dla mnie mleko jest absolutnie zakazane przy moich jelitach, więc ratuję się szklanką wody, suchą bułką, migdałami albo w ostateczności Reni. A od piątku mam w ogóle problem z jedzeniem - kompletnie nie mam apetytu i w ogóle nie czuję głodu. Mam wrażenie, że nie mam żołądka. Ale mój Kasper jest obr%F
-
Katarina, przeczytałam tylkoTwoje dwa ostatnie wpisy (bo przeglądając pobieżnie wpisy innych dziewczyn zorientowałam się, że coś u Ciebie nie OK) i powiem Ci tylko jedno - UCIEKAJ JAK NAJSZYBCIEJ Z TEGO TOKSYCZNEGO ZWIĄZKU!!!!!! Przeszłam to samo z moim eks, na szczęście nie mieliśmy ślubu ani dzieci, ale byliśmy razem ponad 8 lat. Nie było mi łatwo podjąć tę decyzję, ale kolejne wydarzenia potwierdziły jej słuszność - facet pół roku po rozstaniu ze mną wylądował na odwyku! A też chciał koniecznie, żebym wyjechała z nim zagranicę (pracował w Holandii), ale byłam u niego zaledwie parę razy i jak zobaczyłam, jaki tryb życia zaczął prowadzić... A jak przyjeżdżał do Polski, to było dokładnie to samo - wychodził i wracał albo z podpitymi kumplami o 5-tej rano, albo za dwa dni sam. Wiem więc, jaki dalszy los Cię czeka... Nie bój się, sama dasz sobie radę. W Polsce na pewno rodzina Ci pomoże, a nawet znajomi Cię z pewnością samej nie zostawią. Ja po rozstaniu musiałam zamieszkać u koleżanki, bo nie miałam się gdzie podziać, ale nie zostałam bez pomocy. A tym bardziej, że będzie Filipek, pomyśl, jaka przyszłość go czeka... Będzie Ci facet dziecko budził po nocach wracając z balangi? Będzie przepijał pieniądze, na które liczysz? To już lepiej sama sobie zarób, może będziesz ich mieć mniej, ale przynajmniej będziesz mogła budżet domowy zaplanować! Poza tym będzie Ci musiał alimenty płacić, i to bez łaski i głupich gadek. A jak nie zechce, to komornik go ścignie. Jesteśmy w Unii, ściągnie nawet z Anglii. A z czasem pewnie znajdzie się jakiś dobry facet, który zechce zaopiekować się Tobą i twoim dzieckiem. Uwierz mi, są jeszcze tacy na świecie :) Tymczasem - trzymaj się ciepło. I odezwij się, bo od wczoraj nic nie pisałaś... I przestań płakać! Jakby co, to pisz do mnie na maila - blondi20015@interia.pl
-
Cześc, Dziewczyny! Tak ostatnio Was czytam tylko piąte przez dziesiąte - przelatuję Wasze teksty, czy aby wszystko u Was OK. Może w Święta uda mi się nadrobić zaległości w czytaniu :) Zajęć mam masę ostatnio, w dodatku w pracy też, stąd to moje zaniedbywanie naszego forum. Ale już od jutra odpoczywam - Wigilię Szefowie zrobili nam wolną, także mam parę dni na odsapnięcie :) pozdrawiam wszystkie lutowe brzuszki i życzę Wam wesołych, spokojnych Świąt!
-
Ja to już chyba nie dam rady nadrobić tych braków w czytaniu. Dobrej nocy Wam życzę! Jutro może coś mi się uda poczytać :) Bo ciekawa jestem, co tam u Was, tylko czasu mi wciąż brak. Pozdrowionka!
-
A ja się już martwiłam, że mój Kasper taki duży... A tu się okazuje, że rekordzistą nie jest :) Co mnie tylko niepokoi, to że Kasper jest obrócony pupą w dół. Niby jest jeszcze trochę czasu, ale martwię się też, że jak się nie obróci, to cc... Na szczęście teraz, to już raczej zabieg, niż operacja. Mam sporo koleżanek, co miały cesarkę i wszystko zawsze jest OK. Nawet sobie chwalą, że mniejszy stres, nie tyle dla matek, ile dla dzieci. No bo rzeczywiście, wisieć tyle godzin głową w dół, jak coś w pupę pcha i cisnąć się głową w otwór nie większy od cytryny... Pewnie to średnio przyjemne uczucie. To już lepiej chyba, jak po prostu wezmą i wyciągną. Dobrze, że się tego potem nie pamięta! :) Choć ja też wolałabym rodzić naturalnie i nie rozumiem tych kobiet, co dają łapówki lekarzom, żeby im cc zrobili. Co prawda jest to moje pierwsze dziecko, może po porodzie zmieniłabym zdanie... Ale jednak co natura, to natura. A co do problemów ze snem - ja też ostatnio nie za dobrze sypiam. Zdecydowanie lepiej byłoby mi spać w dzień, niz w nocy (przynajmniej takie odnoszę wrażenie). Mnie kręgosłup raczej nie dokucza, ale brak swobody ruchów... Mój mąż się ze mnie śmieje, że jak się obracam w nocy z boku na bok albo się przesuwam w łóżku, to wyglądam, jak foka, bo muszę się podeprzeć łokciami, żeby zmienić pozycję. A brzuch coraz bardziej przeszkadza w dobraniu jakiejkolwiek pozycji leżącej... Ale to już tylko dwa miesiące. damy radę :)
-
Cześć! Dawno mnie tu nie było i mam spore zaległości w czytaniu. Ale coraz więcej pracy mam w pracy, w domu też nie bardzo mogę podołać... Z dobrych wiadomości - byłam w piątek na USG, Kasper waży 1855g, obwód główki ma 33 i wszystko ma prawidłowo rozwinięte - nic, tylko czekać :) We wtorek mam wizytę u mojego gina, to mi jeszcze poopowiada, co mi tam na tym USG wyszło. Ze złych - wczoraj się zdenerwowałam w nocy bardzo na mojego faceta, a byłam już zmęczona (byłam w pracy od 7-mej do 14-tej, a popołudniu miałam spotkanie opłatkowe, na które musiałam dojechać 100 km i wróciłam do domu o 2-giej, a do 6-tej jeszcze przez mojego nie spałam), dziś ledwo żyję i jak zmierzyłam przed chwilą cukier po \"obiedzie\" (zjadłąm zupkę chińską, bo nie miałam siły robić nic innego), to okazało się, że mam 170! Zmierzę jeszcze za chwilkę, zjem może grapefruita - słyszałam, że obniżają cukier. Idę się położyć i powalczę z tym grapefruitem, a potem postaram się zajrzeć i nadrobić zaległości. Mam nadzieję, że u Was wszystko OK! Rzuciłam tylko okiem, jak się stronka otwierała, że Katarina już w drodze do Polski. Bardzo się cieszę, że wreszcie odpocznie :) Na razie, pa!
-
Cześc, Dziewczynki! Pogoda rzeczywiście pod zdechłym burkiem. Aż się wychodzić z domu nie chce, a co dopiero pracować. W dodatku miałam dziś na 7-mą i jechalam do pracy jeszcze po ciemku :( A poza tym mam dziś w pracy tzw. \"Dzień Debila\" (tak nazywam te dni, kiedy klienci chcą ode mnie nie wiedzieć jakich cudów). No bo wyobraźcie sobie, że klient chciał, żebym mu dzisiaj wystawiła polisę na auto, za którą ma zapłacić koło 2.000,- zł, a zapłacic chciał dopiero 18 grudnia, czyli za tydzień! A ja muszę polisy zgłaszać w ubezpieczalni codziennie, czyli jak raz zgłoszę, to nie mogę sobie jej anulować za dwa tygodnie i jakby mi nie zpałacił jednak za nią, to musiałabym JA ZA NIĄ ZAPŁACIĆ! Niestety nie zdążyłam mu tego wszystkiego wytłumaczyć, bo się obraził na mnie, odwrócił na pięcie i poszedl. No kurde, dzis popołudniu jadę do sklepu z dziecięcymi rzeczami, wybiorę sobie towaru za 2.000,- zł i powiem im, że zapłacę, jak urodzę, z becikowego. Przecież by mnie do czubków zamknęli! A ode mnie takich cudów żądają. Tak więc odechciało mi się pracować dziś w ogóle... Ziuutek, współczuję serdecznie nocnego lądowania! To się malutka musiała zdziwić, hehehe... Ja z kolei dziś rano chciałam się zbyt szybko poderwać z łóżka i tez mnie mój mały upomniał - tak mnie zakłuło w brzuchu, jakby mi nóż od środka wbił. Tylko skąd mialby w środku nóż?! OK, to jednak się wezmę do pracy. Może jeszcze potem zajrzę :)
-
Cześć, Dziewczynki! Katarina, wstał już ten Twój księciunio? Jak nie, to natrzyj mu uszu. Dosłownie. Nie wiem, na czym to polega, ale jak się takiemu \"wczorajszemu\" facetowi naciera uszy, to ponoć cierpi niemiłosiernie i zaraz wstaje, tak dla świętego spokoju. Ja mojemu eks czasem takie pobudki musiałam robić, bo miał temperament i pomysły podobne do Twojego Artura. Zresztą mój obecny też miał taki okres w życiu, że kumple i dyskoteki, to był cel jego życia... Na szczęście krótko to trwało... Teraz nawet, jakby chciał, to nie może, bo pracuje w nocy. Trochę mi to życie rozwala, bo prawie wcale się nie widujemy, bo albo pracuje, labo śpi, no ale cóż - wolę żeby pracował, niż żeby się miał włóczyć z kumplami po nocach. Katarina, a Ty nie masz prawka, żeby sobie samej tam pojechać? A może masz możliwość podjechania tam autobusem? Ja bym go olała i pojechała sama - przynajmniej byś się odstresowała. Choć moje rady pewnie już i tak spóźnione, bo już po 13-tej... Ale ja dziś spałam, jak Śpiąca Królewna, a że mój księciunio też, to nie miał mnie kto obudzić. No i wstałam dopiero pół godziny temu. Wieczorem pewnie przez to nie będę mogła spać, a jutro mam do pracy na 7-mą, więc znów się będę musiała przestawić ze sowy na skowronka, hehehe... Na dziś nie mam żadnych konkretnych planów. Jedyne co, to do Tesco po bułki muszę skoczyć, przy okazji pooglądam, czy tam kaftaników, body i śpioszków tanich nie ma (kiedyś były takie kompleciki po 3 szt., żałuję, że nie kupiłam wtedy, ale to było ponad miesiąc temu i mój nie chciał słyszeć o kupowaniu czegokolwiek). Teraz, to muszę gary pozmywać, bo sobie po wczorajszej kolacji odpuściłam i mam górę w zlewie plus po dzisiejszym moim śniadaniu, potem wskoczę na chwilę do wanny, a potem to już obiad trzeba będzie robić. Mięso na szczęście mam, starczy tylko zimeniaki obrać i uhotować i gotowe :) Jak ja się rozleniwiłam ostatnio! No ale już nawet siedzieć nie umiem porządnie... Aha, jeszcze stopkę muszę zmienić. A jak wyjdę z wanny, to się zważę i zmierzę, bo jestem ciekawa, o ile mi brzuszek urósł. Na oko widzę, że jest ogromny :D Mój Tomek mówi do mnie \"ale jesteś gruba\", ale jego uśmiech przy tym mówi wszystko, więc nie mam siły nawet poudawać, że się na niego za to gniewam. Swoją drogą, jakby to faceci mieli rodzić dzieci, to ród ludzki byłby zagrożony, nie uważacie? ;) Hehehe...
-
Kurcze, jak tak piszecie o tej jeździe do szpitala, to się zastanawiam, jak to ze mną będzie. Po pierwsze - mój kochany nie ma prawka, to ja w tej rodzinie jestem kierowcą :) Po drugie - jak mnie pielęgniarka na izbie rejestrowała przy zagrożeniu poronieniem w 5 tygodniu ciąży, to robiła to trzykrotnie i za każdym razem na koniec wciskała niewałściwy klawisz i wszystko jej znikało, więc mogę urodzić na izbie. hehehe... A tak na serio - myślimy, że do szpitala albo podwiezie nas ktoś z rodziny mojego Tomka (jeśli nie będzie w pracy-chłopaki są już uprzedzeni, że mogą mieć telefon alarmowy), a ewentualnie jakby się złożyło, że nie będzie naprawdę miał kto, to wezwiemy taksówkę. Na szcęście, sądząc z doświadczeń moich sióstr, z których każda ma po dwójce dzieci, to wszystko nie dzieje się tak szybko, jak na filmach i powinnam spokojnie zdążyć :) Dziś miałam skurcz w ciągu dnia - brzuch mi stwardniał tak na serio. Niby parę tygodni temu miałam jakieś takie delikatne skurcze, ale dziś, to naprawdę mnie wzięło! Na szcęście był tylko jeden i po paru minutach puścił (leżałam w łóżku akurat), poza tym wiedziałam, że coś takiego może się zdarzyć, więc nie spanikowałam :) Mój mąż się upiera, że mam na chwilę do niego podjechać dziś do pracy. Ostatnio mało się widujemy, bo pracuje na nocki po 12 godzin codziennie i albo jest wpracy, albo śpi. Chyba się stęsknił i chce trochę ze mną pobyć :D A co do jego zalet - też przepysznie gotuje :) Ale za to nie lubi robić kanapek (choć nie do tego stopnia, co niektórzy, co to wolą nie zjeść, niż sobie kromkę zrobić). I robi super sałatki! Do tego lubi sprzątać, więc jest idaealną wręcz... pomocą domową, hahaha! Za to mnie lepiej wychodzi zarabianie pieniędzy. I tak to już jest w tej naszej rodzince :) A\'propos zarabiania - wspominałyście o trudnościach w siedzeniu. Ja siędzę w pracy po 8 godzin dziennie, czasem muszę się przejść coś skserować i też się kiwam na boki, a do tego szuram nogami :) To musi strasznie śmiesznie wyglądać tak z boku. A zanim wysiądę z auta, to muszę się porządnie już rozbujać, dlatego nie lubię za dużo wsiadać i wysiadać. Ale do mężulka pojadę teraz, a co mi tam :) Mogłabym pójść na pieczotę, bo to ok. 10 min. drogi, ale to już wolę się rozbujać przy wysiadaniu, niż się kiwać te 10 min., hehehe... Miłego wieczora Wam życzę! Jak bym tak nie mogła spać, to pewnie znów będę na necie w nocy siedzieć :)
-
Czesc, Dziewczyny! ZNów miałam kilka dni przerwy, ale pnieważ ostatnio regularnie budzę się w nocy co 15, - 3 godzin i nie mogę potem zasnąc, to nadrabiam to spanie, kiedy tylko się da. A dzis postanowiłam wstac i nadrobic zaległości na necie :) Jutro nie idę do pracy, więc nie będę się stresowac, że nie śpię. Anted, dzięki za listę kosmetyków dla dzieciaczków i link do pościeli. Ja w sumie dalej nie wiem, co muszę kupic, a co dostanę od szwagierki, muszę się w końcu do niej wybrac i pogadac. Ziutek, przykro mi ze względu na Twojego ojca, dobrze, że już mu trochę lepiej. Nie martw się za dużo, na pewno ojciec Święta spędzi z Wami, a potem będzie chodzic z nową wnusią na specrki :) Małpeczka, ja się wcale porodem nie stresuję. Popatrz na to z tej strony - tylu ludzi jest na świecie i każdy się jakoś urodził, hehehe... Skoro te miliardy kobiet do tej pory dały radę, to znaczy, że to nie może byc aż takie straszne. Ja już kilka lat temu miałam małą próbkę (wspominałam już kiedyś, że poroniłam), miałam skurcze i krwawienie, na pewno nie było to aż tak, jak przy porodzie (byłam w 8 tygodniu), ale trochę pobolało. Tylko, że te kilka strasznych godzin wtedy teraz wydają się ułamkiem sekundy w perspektywie czasu, w dodatku wtedy był to ból, jak ja to nazywam \"bez sensu\", natomiast ból przy porodzie ma wielki sens, bo wiemy już, że za chwilę będziemy miały nasze dzieciaczki przy sobie :D Dziewczyny, tak mnie zmobilizowałyście tymi wpisami o zakupach, że chyba jutro polecę do sklepu i kupię chociaż te ciuszki dla dziecka, które mi będą w szpitalu potrzebne. Choc dokładnie dowiem się 18 grudnia u położnej, co muszę wziąc, ale dzięi Wam wiem już przynajmniej mniej - więcej :) OK, rozpisałam się :) Ale spadam jeszcze na \"naszą klasę\", może o tej porze będzie chodzic normalnie. Ja jestem tam od samego prawie początku tego serwisu i dopiero teraz jestem w szoku, ilu ludzi mnie znalazło. Zajrzałam popołudniu i miałam 28 nowych wiadomości, w tym od mojej byłej wspólniczki, z którą się kiedyś bardzo przyjaźniłam, a nie widziałam się z nią od 1999 roku! Wyjechała wtedy zagranicę i kontakt się nam urwał, mam nadzieję, że teraz się odnowi, bo ją uwielbiam! Zawsze była dla mnie wzorem do naśladowania i wiecie co? Na zdjęciu trzyma w objęciach ok. 2-letnią dziewczynkę! Mam nadzieję, że to jej, bo miała kiedyś problemy zdrowotne i nie mogła się zdecydowac na ciążę (miała jakieś guzy i mięśniaki w macicy). Dobra, teraz już naprawdę spadam :) Papatki!
-
I jeszcze tylko zmiana stopki :)
-
Kurcze, zaledwie 2 dni mnie nie było, a się musiałam teraz naczytac! Co do bólu kręgosłupa, to mnie coś w plecy wlazło tak koło 21 tygodnia i wtedy rozmawiałam z położną i dała mi świetny sposób. To, że się leży na ziemi, to swoją drogą, że się ma nogi podniesione przy tym do góry, to też wiedziałam wcześniej, ale nie wiedziałam, że trzeba przy tym ręce nad głowę przełożyc :) 15 min. i wstałam jak nowo narodzona, a po 2 dniach ból ustąpił w ogóle i jak do tej pory tak silny nie wrócił :) Trochę mnie pobolewa, ale to chyba norma z takim słodkim ciężarem z przodu :D Katarina, nic się nie martw, ta podróż samolotem tylko na dobre Ci wyjdzie. 22 godziny w aucie! Chyba bym zwariowała! Tym bardziej, że jeszcze nie w swoim. A wiesz, jak to jest na czyjejś łasce - chciałabyś np. postój na rozprostowanie nóg albo siusiu, to by Ci powiedzieli, że się spieszą i nie ma na to czasu... A tak... Może i trochę drożej, ale przynajmniej do toalety wyjdziesz, kiedy chcesz, i za 1,5 godz. będziesz w Polsce :) A jeszcze do tego odprawy paszportowej ma już nie byc od 21 grudnia, bo Polska wchodzi do strefy Shengen :) Więc wszystko o wilele szybciej pójdzie. A Arturem się też nie przejmuj. Skoro lubi jak kot łazic swoimi drogami, to niech łazi. Ty masz teraz pod sercem swojego mężczyznę i niedługo innego nie będziesz potrzebowac, ha! :P Małpeczka, coś Ci chciałam napisac i zapomniałam co :) Aha! Ja sobie do \"ulubionych\" ustawiłam link od razu do Luty 2008, dzięki czemu w ogóle omijam stronę główną Kafeterii. I Tobie też radzę! Ziutek, gratuluję przeprowadzki! Ja tylko zmieniłam 2 meble w mieszkaniu, a już mam sporo satysfakcji, więc sobie wyobrażam, jaka Ty musisz byc dumna! W niedzielę przywiozłam łóżeczko, ale na razie stoi w częściach oparte o ścianę, bo wiadomo... Nie wolno... Ale już mnie to zaczyna słabic z tymi przesądami. Za to zdołałam w końcu przejrzec ciuszki, które dostałam od szwagierki. No i tych najmniejszych jest tylko parę, reszta wszystko większe. Muszę jeszcze do teściowej uderzyc, żeby pokazała, co tam dla mnie uskładała, to będę wiedziec, na czym stoję :) Wózek będę zamawiac pod koniec grudnia na allegro, żeby tak do połowy stycznia był (zależy mi, to tam jest też fotelik do auta, to maleństwo ze szpitala będzie miało w czym wrócic :) ). Cukier mierzę regularnie 4 razy dziennie, ale cały czas mam w normie, więc przestałam się przejmowac :D Kasper szaleje czasem tak, że mało z łóżka nie spadnę :) Uwiebiam go czuc! Na L-4 raczej nie pójdę - koleżanka z pracy się zwolniła, więc jakbym jescze ja poszła, to już w ogóle byłaby tragedia. Zwolniłam tylko nieco tempa i częściej innych proszę o pomoc w różnych drobnych sprawach - wszyscy rozumieją, nikt się nie gniewa, jest OK. Jakoś wytrzymam, choc już ciężko mi się ruszac i jak chcę wstac z krzesła, to muszę się najpierw rozbujac, hehehe... OK, spadam, bo ciężko mi się już siedzi. A poza tym muszę się dziś wyspac, bo też mam ostatnio problemy ze snem, jak Katarina i Małpeczka. Dobrej nocy Wam życzę. Bądźmy silne!!! :D