Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Blondi20015

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Blondi20015

  1. Cześć, Dziewczynki! Ale nas dziś przysypało na Śląsku! Spóźniłam się pół godziny do pracy, bo droga, która zawsze zajmuje mi 15-20 min. dziś zajęła prawie godzinę! Dobrze, że wczoraj tak nie było... Odebrałam wczoraj popołudniu wyniki z morfologii i wobraźcie sobie, że hemoglobinę miałam 13! To chyba rekord, jak na ciężarną :) Tylko nie pytajcie mnie, co robię, bo nie robię kompletnie nic, żeby miec taki wynik. Taki organizm :) Za to pozostałe wyniki niestety potwierdziły, że mam stan zapalny w organiźmie. Lekarka pytała, czy nie byłam ostatnio przeziębiona albo coś, a jak powiedziałam, że nie, to potwierdziła, że to prawdopodobnie od tego jelita no i przepisała leki. Trochę męczy mnie to, że w każdej ulotce jest, że w ciąży można je brać tylko w razie konieczności, ale lekarka mi powiedziała, że każde zapalenie ma wpływ na dzidziusia, a już \"nieskoordynowane\" ruchy jelita wywołane nim nie są obojetne dla ciąży, bo przecież jelito jest tak blisko dzidzi, wręcz je oplata! Ale widziałam, że lekarka bardzo solidnie sprawdzała w takiej grubej księdze każdy lek po kolei, coś kreśliła, poprawiała w kartotece, więc chyba dobrze pospradzała wszystko! Poza tym pocieszała mnie, że jak dzidiuś już jest taki duży, to już jest kompletnie prawie rozwinięty, więc leki nie mają na niego takiego dużego wpływu. Trzymam się tej myśli kurczowo i zaczynam zażywać. Pocieszjące jest to, ze moje jelito błyskawicznie na te leki reaguje i już jest lepiej mimo, że leki wzięłam pierwszy raz wczoraj popołudniu, więc może nie będę musiała ich brać zbyt długo :) Jak tak czytam o tym Waszym \"gniazdkowaniu\", to az sie martwię, że ja nic takiego nie mam... Tzn. mam, ale w sferze planów, które nigdy nie doczekuja się ralizacji z mojej strony, ale to może dlatego, że po porwocie z pracy najczęściej chce już mi się tylko leżeć :) Więc ja też jestem takim ciążowym leniuchem :) Mój mężczyzna dziś jest pierwszy dzień w pracy. Co pradwa zarobi 3,5 razy mniej, niż ja, ale cieszę się, że w ogóle coś znalazł przy jego stanie zdrowia... Tak to właśnie jest - wzięłam sobie piłkarza, a mam kalekę, niestety :( Bardzo mi go szkoda, że tak mu się paskudnie życie poukładało pod tym względem, bo piłka była jego całym życiem i po kontuzji w zeszłym roku cały świat mu się zawalił, ale dzięki dzidziusiowi chyba pomału dochodzi do siebie :) A jest naprawdę kochany - dziś nawet wstał wcześniej i pobiegł mi auto odśnieżyć! Ziuutek, jeśli chodzi o Twoja teściową, to trafiłaś dośc paskudnie, bo gdyby była załzą, to moglabyś jawnie wystąpować przeciwko niej, a trafiłaś ,a kobiete o złotym sercu, które co prawda Tobie ciąży, ale jakbyś to jawnie okazała, to zostalabyś napiętnowana i spalona na stosie, bo przeciez ona chce dobrze! Jedyna rada - przytul ją do serca i przekonaj, że co prawda cieszysz się z przeprowadzki, ale wcale nie z jej powodu! Ona przechodzi teraz ciężkie chwile - jej ukochane dziecko (a Twój mąż) w końcu odcina pępowinę, więc możesz się znią solidaryzować, bo to pewnie uczucie porównywalne z porodem, hehehe... Mnie czeka to samo za jakieś 20 lat, jak mój Kasperek będzie się wyprowadzał, hehehe... Rozmawiałam kiedyś z taką panią psycholog, która ma syna, i mówiła, że choć zdaje sobie sprawę z tych wszystkich mechanizmów, które rządzą tesciowymi, to i tak nie jest w stanie im się oprzeć! Także prawdopodobnie to jest silniejsze od niektórych mam naszych facetów i choć wiem, jakie to wkurzające (teraz mam spokój, ale poprzedniego faceta matka mnie dobijała), to radzę po prostu czasem odpuścić. Choc oczywiście nie możesz sobie dać jej wejść na głowę! Jak juz sie przeprowadzicie, to poweidz jej po prostu, że w Twoim domu jest gościem i ma siedzieć i kawę pić, a nie sprzatać i gotować! Choć i tak myślę, że jak dzidiuś już będzie, to czasem będziesz się cieszyć, że ma Ci kto pomóc przy dziecku :) Oj, rozpisałam się niemożebnie, hehehe! Teraz już biorę się do roboty :D Zajrzę jescze później. Miłego dnia!
  2. Czesc, Dziewczynki! Małpeczko, dobrze to zrozumiałaś z tym konfliktem serologicznym. A badania robią z krwi, więc mogłaś już miec zrobione i nawet nie zauważyc... Ja byłam dziś rano na morfologii (w innym laboratorium, niż od gina, bo to od gastrologa) i tam jest taka fajna piguła i ją wypytałam o ten test obciążenia glukozą. Kosztuej 6,20 zł + glukoza (coś 2,50 czy 3,50) i rzecywiście krew powinno się pobierac dwa razy, tak jak myślałam - na czczo i po godzinie od wypicia tego świństwa :) Czyli najwyraźniej w ginekologicznym oszczędzają, bo mi pobrali tylko po godzinie (nawet się dziwiłam). I powiedziała mi, że skoro teraz na glukometrze wychodzą mi prawidłowe wyniki, to mogła nastąpic jakaś pomyłka w laboratorium (przezornie nie mówiłam, gdzie robiłam to badanie, więc równie dobrze mogła myślec, że u nich, a jednak przyznała, że takie rzeczy się zdarzają). I powiedziała, że w każdej chwili mogę przyjśc do niej to zrobic. I chyba tak zrobię, jeszcze przed wizytą u diabetologa, z początkiem przyszłego tygodnia. Przynajmniej będę wiedziec, na cyzm stoję, i lekarka też już będzie miec jeden wynik więcej :) Dobra, mykam, bo wczoraj złapałam gumę do tego wszystkiego i muszę jechac do wulkanizatora, a teraz sezon na zmianę opon, więc znów przyjdzie mi się wpychac bez kolejki, hehehe... Miłego dnia!
  3. Poczytałam Was trochę, ale dziś już popisac chyba nie dam rady - jakoś dziwnie mnie zaczął brzuch pobolewac, ale to może byc od jelita. Moze się wczoraj też trochę przeciążyłam, bo normalnie, to po pracy prawie cały czas leżę, a wczoraj umówiłam się z koleżanką na ploty i jeździłyśmy dośc sporo autem, a potem siedziałam w dośc niewygodnej pozycji (na taki wysokim krześle w kuchni), no i może dlatego dziś mi to wychodzi. To uciekam, a wpadnę jutro z rana :) po badaniach. Dobrej nocy Wam życzę!
  4. Gosiaczek, ja czytałam gdzieś na necie, że od 6-tego miesiąca ciąży nie powinno się leżec w ogóle na plecach, bo macica może uciskac na jakies tam nerwy czy na rdzeń kręgowy i można przytomnośc stracic. Ale prawdę mówiąc pewnie trzeba by miec dużego pecha, żeby do tego doszło, bo ja czasem sobie na plecach poleżę i nic, nawet mi się słabo nie robi. Na wszelki wypadek, jak mam ochotę się tak położyc, to mój mnie pilnuje z prikazem, że jakby się coś ze mną działo, to ma mnie przekręcic :) Byłam dziś u gastrologa z tym moim nieszczęsnym jelitem (normalnie się czeka w kolejce 4 miesiące, ale mnie przyjął, na szczęście) no i na jutro mam zleconą przez niego morfologię i badanie kału, a potem kontrolę (dwa dni z rzędu się tak wcisnąc bez kolejki, to naprawdę u nasz duuuuży sukces :) - szkoda, że to pewnie oznacza, że nie jest dobrze, bo inaczej pewnie kazałby mi czekac). No i się mnie pyta, czemu tak późno przyszłam (byłam o 15.30), a ja mu mówię, że w pracy byłam, na co on wielce zdziwiony, że nie jestem na L-4... Kurcze, może rzeczywiście powinnam pójśc... Ale nikt mi nic nie mówi, a gin się w ogóle nie wypowiada na ten temat, nawet nie zapytał ani razu, czy pracuję. Położna wie, że tak, ale też mi nic nie mówi. Jak myślicie, powinnam się upomniec, żeby mi dali? Czy to olac i pracowac, póki się jako-tako kulam :D Nie mam zbyt dużych problemów z ciążą, jedynie z tym jelitem.
  5. Aha, Beti, jeśli chodzi o ten twradniejący brzuch, to czytałam na necie o czymś takim, co się nazywa skurcze Braxtona-Hiksa czy jakoś tak. Są nieszkodliwe, po prostu macica sobie \"cwiczy\" do porodu, ale sa one często mylone ze skurczami porodowymi (im bliżej końca, tym bardziej), więc jakby co, to dobrze się przejśc do lekarza albo chociaz położnej. Ja je miałam przez jeden dzień, ale jak sie połozyłam do łóżka i odpoczęłam, to mi przeszło. A co konfliktu serologicznego - to jest jakos tak, że jakby dziecko miało inne RH, niz matka, to w krwi matki mogą sie utworzyc przeciwciała \"zwalczające\" krew dziecka, ale to chyba dopiero przy drugiej ciąży (po tym, jak podczas pierwszego porodu krew matki zmiesza się z krwią dziecka). Ja miałam po pierwszej, nieudanej niestety ciąży, podaną tę szczepionkę i teraz miałam krew badaną na te przeciwciala, ale na szczęście wszystko jest OK. Co do samego zastrzyku - też słyszalam, że jest bardzo bolesny i piekący, ale jak go dostawałam, to niczego takiego nie odczułam - ukłucie, jak ukłucie.
  6. Czesc, dziewczyny! Ja, jak zwykle, zaczynam dzień w pracy od odwiedzin na naszym forum :) Mała, nie pękaj. Ja tez jestem tu dopiero od paru dni. I najczęściej jest tak, że jak czytam, to chciałabym odpowiedzieć każdej i na wszystko, ale jak już przyjdzie do pisania, to o połowie zapominam! Piszę więc najczęściej po prostu o sobie :) Przypomnij, o co pytałaś, bo znów myślałam czytając, żeby się cofnąć, no i oczywiście... zapomniałam! Małpeczka, jak tam po znieczuleniu? Mam nadzieję, że Cie nie bolało tym razem. Ja tez tak mam z zebami, że dopóki znieczulenie działa, to jest spoko, a za każdym razem, jak puszcza, to muszę brac tablety (oczywiście przed ciążą, bo teraz na szczęście z zębami mam spokój). A, dziewczyny, no i przyłączyłam się do \"biedronkowych zakupów\", hehehe... Byłam wczoraj i kupiłam niebieski :D Jest śliczny! Tez wzięłam na 68. Były jeszcze różowe, żółte, pomarańczowe, czerwone i zielone, ale ja chcę niebieski wózek kupić, więc będzie, jak znalazł :) A co do kultury osobistej naszego społeczeństwa, to tak z trzy tygodnie temu pojeździłam troche tramwajem, bo auto miałam w serwisie i za pierwszym razem Pani koło 40-tki ustąpiła mi miejsca i byłam jej za to bardzo wdzięczna, bo naprawdę ciężko mi było stać, ale już na drugi dzień tak się złożyło, że siedziałam i wsiadł taki staruszek o lasce, ledwo co stojący, i wyobraźcie sobie, że nikt nie chcial ustąpić mu miejsca! Wszystkie te baby natychmiast zaczęły gapić sie w okna i w końcu ja wstałam, żeby mógł usiąść! Na szczęście miałam już tylko jeden przystanek do końca, także się nie zmęczyłam zbytnio, ale jakby nie, to ja bym im tam w tym tramwaju nagadała! A w kolejkach w markecie, to rzeczywiście tragedia - widzi taka babcia, że się kierujesz do kasy, to Cię popchnie, wyprzedzi i jeszcze koleżankę z pełnym wózkiem zawoła... No ale cóż. Staram się być cierpliwa. Jak miałam mniejszy brzuch, to potrafiłam... przykucnąć, żeby im dac do myślenia! Teraz juz nie daję rady, więc tylko się uśmiecham do kasjerek, a one z reguły patrzą na mnie współczującym wzrokiem... Ja myślę, że to był dobry zwyczaj z tym przepuszczaniem kobiet w ciąży w kolejakach, bo rzeczywiście czasami jest ciężko wystać. Zwłaszcza, jak się idzie do sklepu po 8 godzinach w pracy. Ja, to jeszcze pół biedy, bo w pracy siedzę, ale taka Katarina na przykład... I to 7 dni w tyogodniu! Katarina, trzymaj się ciepło! Dobra, to biorę się do roboty :) Milego dnia Wam zyczę :D
  7. Ja kiedyś miałam anemię polekową i przez 3 m-ce łykałam żelazo i nic. Organizm nie przyjmował. Cały czas mialam 10,9 - 11,0. Po trzech miesiącach olałam lekarstwa i zaczęłam jeść więcej buraków i wieczorem codziennie wypijałam lampkę czerwonego wina. Jak mi się wtedy do 14 podniosło, tak juz od 5 lat mam 14 cały czas mimo, że przy moim zapaleniu jelita przeważnie wszyscy miewają anemie i lekarze sie dziwią :) No ale teraz z czerwonym winem odpuściłam. Ostatnio miałam hemoglobine jeszcze w normie, ale badanie miałam z miesiąc temu, więc zobaczymy przy następnym...
  8. Sylwia, a jaki masz kolor tego kombinezonu? :D
  9. No, miałam dziś trochę roboty w pracy, ale teraz już luz :) Czekam tylko jeszcze na jednego klienta, a potem już mogę brykać do domu :D Umówiłam się dziś na ploty z koleżanką popołudniu. Mam nadzieję, że nei zrobi mi się znów słabo... Po porannej herbacie nie bardzo mi przeszło, dopiero jak sobie kawę sieknęłam, to mi się trochę poprawiło. No ale nie ma się co dziwić - pogoda zmienna, raz sypie śnieg, raz świeci słońce, więc pewnie ciśnienie szaleje, a ja zawsze byłam metereopatką :( Mam nadzieję, że Kasprowi się nie udzieli :) Dziś prawie cały czas śpi, dopiero raz kopniaka dostałam, za to takiego mocnego i niespodziewanego, że mało z krzesła nie spadłam hehehe...
  10. O, matko, Małpeczka, prawie się poryczałam teraz w pracy, ja to przeczytałam. Ja też, jakoddawałam Puzona, to miałam ciężko, ale nie aż tak (pisałam o nim dwa dni temu). Ale coś jest z tymi psami, bo moja szwagierka ma taką śliczną Tosię (jamnik dłogowłosy), juz troche wiekową - ze 12 lat chyba ma, i jak jadą gdzieś na wczasy, to Tosia może zostać tylko u nas. U rodziców Tomka piszczy, u brata Tomka piszczy, a u nas szczęśliwa i zadowolona. To chyba tak jest, że to nie my wybieramy sobie psy, tylko to one nas wybierają... Strasznie mi przykro, że musiałaś ją oddać, ale może będziesz mogła ją widywać od czasu do czasu i \"sprawdzać\", jak jej tam... Wiem, marne pocieszenie, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy... Dziewczyny, tak zachwalacie te kombinezonki, że chyba dziś pójdę do Biedronki :) Na Śląsku mamy ich kilkanaście, w mojej okolicy chyba z 5, więc jakby w jednej nie było, to zawsze mogę wstąpić do drugiej... Choć ostatnio w niedzielę jak byłam u mojej mamy, to zaczęła wyciągać ciuszki po moim siostrzeńcu i widizałam, że były tam dwa takie całkiem małe i jeszcze chyba ze dwa większe, tyle tylko, że mój siostrzeniec ma już 15 lat i jak on był mały, to te materiały były takie dziwne... Takie to jakies wszystko ciężkie i jakieś takie... Nawet po tym widać, jak sie technologia naprzód posunęła! U nas od rana sypie śnieg i jest niebo zachmurzone, a mi tak jakoś dziwnie slabo... Fakt, że nie sypiam ostatnio znyt dobrze, wczoraj po pracy się położyłam, ale też nie zasnęłam, wieczorem dopiero chyba koło 23.30, a o 5.45 wstaję. Może te 6 godzin snu, to jednak za mało... Nie chcialam się kawą paść tak z samego rana, więc na razie zrobiłam sobie mocną herbatę - może mi ta słabość przejdzie. Przed chwilą jeszcze ziewałam, jak opętana, ale po historii Malpeczki, to nawet ziewanie mi przeszło... Miłego dnia Wam życzę!
  11. Hello! Ja, jako pracująca ciężarówka, też miałam ambitne plany pracy jak najdłużej, ale ostatnio z roboty wracam tak padnięta, że zaczynam się nad tym zastanawiac. Po prostu jest mi ciężko z tym słodkim ciążarem z przodu. Niby nic nie robię wielkiego w robocie, bo siedzę raczej przy biurku, ale jednak... Zresztą, samo zakładanie skarpet rano mnie męczy (która to stwierdziła, że nienawidzi swoich skarpet, hahaha - mam to samo), więc zanim wyjdę z domu, to już jestem zmęczona :( Ale mam podobnie jak Myszsza - jedyny żywiciel rodziny (już chyba wspominałam?), a nawet, jak mój pójdzie dop racy, to i tak zarobi połowę z tego, co ja. A mam pożyczkę na auto i na remont mieszkania, bo jak wynajęliśmy, to trzeba było parę mebli kupic, odmalowac itp., więc siłą rzeczy - pracuję. I właśnie idę się położyc, bo nawet przy kompie mi się dziś ciężko siedzi. Dobranoc, mamuśki :D
  12. A, Myszsza, a Ty zaraz zmien opony na zimowe, jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś! I pomału jedź! Ja przedwczoraj rano tez wpadlam w poslizg i wystraszyłam się, jak jeszcze nigdy w życiu! Zauważyłam, że odkąd mam w sobie małego Kaspra, to się jakas taka strachliwa za kierownicą zrobilam... Pomału jeżdżę i co chwilę sobie wyobrażam, co by było, gdyby... Aż strach myśleć! Także uwazaj na siebie, obowiązkowo! Dziś co prawda tak bardzo ślisko nie było, ale jakby ta chlapa tak w nocy przymarzła, to by były niezle jaja...
  13. Cześć, Kochane! No i wczorajszy dzień prawie cały przespaliśmy :) Rano co prawda obudziła nas orkiestra dęta, która przemaszerowała nam pod oknami (defilada z okazji Dnia Niepodległości), ale jak sie położyliśmy na chwilę po śniadaniu, to z wielkim zdiwieniem obudziliśmy się po 15-tej... Pierwsze zdziwienie, że tak długo spaliśy, a drugie, że się nam zima w tym czasie zrobiła :D Po obiedzie pojechaliśmy do moich rodziców na ploty i siedzieliśmy dośc długo (wróciliśmy do domu o 22.30), no a wnocy miałam straszny problem, żeby zasnąć, no ale nic dziwnego, skoro w dzień się tak fajnie spało. Także po kilki godzinach co chwile czymś przerywanej, nerwowej drzemki, z ulgą przywitałam dzwonek budzika :) No i na 7-mą do pracy (w tym tygodniu ma poranną zmianę, bardzo je lubię, bo kończę o 15-tej). Ziuuutek, może czegoś nie doczytałam, ale na co te zastrzyki? Pielęgniarce trzeba było nastąpić na stopę przy schodzeniu z leżanki, a potem przeprosić, że niby niechcący ;) Na skłute pośladki pomagają okłady z liści białej kapusty. Trochę to niewygodne, ale pomaga :) Normalnie się bierze liść, wkłada w majtki i tak chodzi (a jeszcze lepiej - leży). Małpeczka, ja też uwielbiam psiaki i też miałam kiedyś taką sytuację, że wzięłam od rodziców spod domu takiego, bo było chyba z 20 stopni mrozu i noc się zbliżała. Ale na drugi dzień rano podwiozłam go w to samo miejsce i sobie poszedł - może miał tylko jakies \"manewry\". A raz znalazłam w zimie... owczarka kaukaskiego! Tego już do domu nie wzięłam, bo by mi się nie zmieścił, ale wpuściłam go na noc na klatkę. Rano się okazało, że jeste bardzo chory, a nienormalni sąsiedzi wypedzili go na mróz, a jeden debil do niego z wiatrówki zaczął strzelać! A pies był naprawdę chory i oczami błagał o pomoc. Nie był w ogóle agresywny, był bardzo słaby i tylko leżał, tylko taki mały czarny pikuś od tego sąsiada zaczął go podgryzać, a ten zamiast zabrać pikusia, to z wiatrówką wyskoczył! Myślałam, że zabiję. No i afera się zrobiła i zadzwoniłam do schroniska, do takiej fajnej babki (troche ją znam, bo też ze mnie taka psia mama) i przyjechała z weterynarzem i zabrali go do schroniska. Miał zapalenie płuc. Potem sie właściciele znalexli i sie okazało, że on jako szczeniak nosówkę przeszedl i miał takie odbicia, że czasem uciekał nie potrafił znaleźć drogi do domu. Jak oni się cieszyli, że go znaleźli! A jak mi dziękowali, że go uratowałam! On by pewnie w ciągu nocy zdechł na tym mrozie, jakbym go nie wpuściła do ciepłego. Ale jak tu nie pomóc, jak on do mnie podszedl powoli pod klatką i trącił nosem w rekę... A ten nos miał taki ciepły i suchy... I te oczy błagalne... Dlatego bardzo Cię rozumiem i ten Twój dylemat. Zresztą mi się tez raz taki jamnikowaty Puzon wprowadził do domu. Przyszedł razem z listonoszem i listonosz poszedł, a Puzon został. Ja wołam \"Proszę Pana, a piesek?\" A on mi na to \"ale to nie mój\" :) No i Puzon mieszkał ze mną parę miesięcy, ale miałam już innego psa i nie zgadzali się za bardzo, i w końcu ten listonosz wziął Puzona do siebie :) A w międzyczasie sie okazało, że to jest pies sąsiadów, ale za kazdym razem, jak im go oddawałam, to od nich uciekal i przychodził do mnie, hehehe... Tam podobno strasznie rozrabiał - gryzł buty, pościel, tapetę zrywal, a u mnie nic - wzór cnót wszelakich :) Katrina, a Ty zrób porządek z tym Twoim chłopem. Mój tez na początku ciązy mi szalał i latał po imprezkach co chwilę, bo niby to ostatnie chwile wolności itp itd. Jeszcze jakiś nowych kolegów poznał i po kilka razy w tygodniu go z domu wyciągali, bywało tak, że ja wracalam o 19-tej z pracy, a on po 10 min. wychodził i wracał, jak już spalam. Na szczęście jak przyszło co do czego i postanowił pójść do pracy, to mu obiecali pomóc, a potem chcieli, żeby pracował u nich na czarno po 9 godzin bez wolnych dni za 800,- zl, więc się przekonał, jacy z nich \"przyjaciele\" i się skończyło babci sranie. Oczywiście nie przyznal sie do blędu (alez skąd, przeciez nic sie nie stało), ale zaczął inaczej trochę myślec. Idzie do pracy, siedzi w domu, czasem tez wychodzi, ale to tak raz na miesiąc. Mam nadzieję, że tak mu juz zostanie :) A też byłam na takim etapie, że juz sobie mówiłam \"niech się dzieje co chce\" i nawet mi się z nim gadac nie chciało. Ale teraz widzę, że jednak trzeba gadac, i to na okrągło, żeby coś dotarło. Trzeba uświadamiać, że jak baba jest w ciąży, i to tak wysoko, jak my, to w każdej chwili może jej się coś stać, zasłabnąć, skurczy dostać, i nie może sama w domu siedzieć! Trzymaj się cieplutko, nie pracuj za dużo (pieniądze, to nie wszystko, pamiętaj!), może jak Ty \"zwolnisz tempa\", to on zobaczy, że na nim spoczywa odpowiedzialność i wtedy pójdzie po rozum do głowy... No, moje drogie ciężarówki, biorę się do pracy, bo roboty dziś mnie czeka huk :) Wpadnę popołudniu znów poczytać, pa! :)
  14. Dzień dobry Dziewczyny w ten niedzielny poranek! Dziś zaczyna mi się 27 tc :D
  15. No tak. Zasnęłam koło 23-ciej, ale o 2-giej jakiś pijany sąsiad wracający z sobotniej imprezki obudził mnie i małego (mieszkam na parterze, a ten się tłukł po klatce, jak Żyd po pustym sklepie) no i teraz chyba mamy po spaniu. Ciekawe, że takie zaburzenia snu mam tylko wtedy, jak wiem, że na drugi dzień mogę pospac, bo nie muszę do pracy :) Fajne te czarne body, czego to ludzie nie wymyślą! Ja chyba posiedzę sobie teraz na allegro i pooglądam trochę. Ostatnio dużo oglądam, ale nic nie kupuję - nie mogę się zdecydowac. Poza tym moja teściowa ponoc już całą szafkę ciuszków zebrała, tylko nie chce mi pokazac, bo te przesądy, wiecie... No więc wiem, że coś tam mam, ale nie do końca wiem, co. Niedługo trzeba się będzie za remont wziąc - ja też chcę miec przygotowany pokój na Święta. A co gorsza - mieszkamy w kawalerce i mamy dosc mało miejsca. Nieźle się musiałam nakombinowac, żeby było dobrze! Ale to tak jest - mieliśmy fajne 2-pokojowe mieszkanie, tylko do pracy miałam 35 km, więc zmieniliśmy na mniejsze, ale bliżej (teraz mam 10 km), to po pół roku od przeprowadzki w ciążę zaszłam! A na wynajęcie czegoś większego znów nas nie stac, musielibyśmy znów gdzieś dalej od Gliwic szukac, bo im bliżej Gliwic tym ceny wyższe (w samych Gliwicach za wynajęcie nawet głupiej kawalerki chcą czasem 1.500-1.800zł!). Kurcze, mnie też często zgaga dokucza, więc wiem, jak cierpisz, Ziuuutek! Spróbuj domowego sposobu mojej mamy - przegryź migdałów parę, mnie to pomaga (a przynajmniej tak mi się wydaje, hehehe). Ponoc Rennie można też w ciąży spokojnie zażywa, ale ja wzięłam tylko 3 razy - ten smak pudrowo-miętowy mnie dobija, więc biorę tylko, jak już rzeczywiście nie mogę wytrzymac. Jak tak pomyślę, ile rzeczy będę musiała kupic dla Małego, to aż mi się słabo robi. Te wszystkie buteleczki, smoczki, podrzewacze, termometr taki do ucha też bys ię przydał... W Gliwicahc jest hurtownia Kaja (nie wiem, czy to ta sama, co na allegro), więc chciałabym zrobic tak, żeby tam kiedyś podjechac i najlepiej wszystko razem z takich rzeczy kupic. No dobra, to śpijcie spokojnie dziewczynki i ich maluszki w brzuszkach, a ja spadam pomyszkowac na allegro :) Dobrej nocy!
  16. Jenny, ale mnie zaszokowałaś teraz! To chyba w tej Anglii Ci lekarze, to albo 100 lat za Murzynami, albo może tylko Polaków tak olewają! Na Twoim miejscu, to bym się do kaloryfera w szpitalu przykuła i nie wyszla, dopóki mnie ktoś nie obejrzy! A ten Lactovaginal, to taki \"nie pomoże - nie zaszkodzi\", bo w skladzie są tylko te bakterie, co naturalnie powinny występować w pochwie. A co do prawka - to ja sobie już bez niego zycia nie wyobrażam, tak się uzalezniłam od auta! Ale mój facet też nie ma i ja go wszędzie wożę :) Przyjdzie mi do porodu chyba taksówką jechać, bo sama pewnie nie dam rady :D
  17. Ziuutek - widzisz, jak to jest, nie ma tego zlego, co by na dobre nie wyszło. Współczuję Ci strasznie tego zatrucia (ja się tak załatwiłam bitą smietana z gofra w 6 tygodniu), ale z drugiej strony przynajmniej Twojego chłopa ruszyło! Widzisz, jednak możesz na niego liczyć w ciężkich chwilach, a te jego wyskoki, to pewnie tylko takie męskie menstruacje, jak ja to nazywam... Bo to nieprawda, że tylko baby są zmierzle, jak mają okres. Moim zdaniem każdy chłop conajmniej raz na miesiąc musi mieć parę dni złego nastroju, a wtedy jedyna rada, to zrobić im taki op..., żeby przez najbliższy miesiąc znów równo chodzili, hehehe! Jenny - dobrze, że schodów nie masz. Masz rację - jak Twój mąż będzie go dźwigał, to olej wagę - przynajmniej będzie miał darmową siłownię, hehehe... Gorzej, jeśli Tobie wypadłoby kiedyś samej gdzieś jechać autem, ale sądzę, że w takich sporadycznych przypadkach zawsze można poprosić kogoś o pomoc, choćby sąsiada czy nawet przechodnia... A co do grzybicy, to ja akurat coś tam mam, Clotrimasol to się nazywa. Krem jest bez recepty, ale globulki niestety tylko z receptą, w dodatku w ulotce pisze, żeby stosować tylko, jeśli korzyść dla matki i dziecka przewyższa ryzyko (cokolwiek to znaczy) i tylko na zlecenie specjalisty. Mam nadzieję, że mój gin wie, co robi... A lactovaginal mi zalecił po tych globulkach, co teraz biorę. Poza tym kazał mi kupić Tantum Rose i używać do podmywania.
  18. Anted, Ty dałabyś dzidziusiowi trochę dłużej pospać, a nie od razu się martwisz. W sobotę rano każdy lubi poleniuchować ;) Mój tak z tydzień temu, to chyba przez 2 czy 3 dni prawie w ogóle sie nie ruszał, ale na szczęście tak z raz-dwa razy dziennie dawal znak życia - takie to było leniwe i delikatne, ale za to jak trzy dni temu zaczął rozrabiać, to szok! Właśnie odkąd się przekręcił, to tak daje. Ja się tak tylko zastanawiam, bo jak byłam na USG ostatnim, to mi napisali \"ułożenie płodu główkowe\" i się nawet zdziwiłam, że tak wcześnie już na głowie stoi (to było prawie miesiąc temu), ale widzę, że to sie jeszcze wszystko zmienia :)
  19. No, Jenny, widzę nawet, że ten mój wózek waży 14 kg, a Twój 21 kg. A to juz jest duża różnica... Ale oczywście nie musisz się sugerować tym, co piszę :)) Ten Twój wygląda na solidniejszy, ja upatrzyłam tańszy dla siebie, bo doszlam do wniosku, że i tak nie ja nim będę jeździć, tylko w większości mój facet, to niech sie męczy :D Anted, to Ty masz dzidziusia w poprzek, bo doczytałam. Ja czasem odnoszę wrażenie, że mi nogą o prawe żebro haczy, taki ma ucisk :D Pozdrowionka!
  20. Aha! Mała - ja niedawno tez pytałam o te imiona. Na górze strony są preferencje - najpierw musisz zarezerwować swój nick, a potem sie wchodzi w stopkę i dopisujesz, co chcesz :)
  21. Hejka! Ja dzis w pracy od 7-mej, a że w soboty rano zwykle niewiele się dzieje, to poczytałam sobie trochę :) Katrina, moje jelito krwawi od ponad trzech lat, raz mocniej, raz słabiej, a teraz znów bardzo mocno - na tym polega ta moja choroba (wrzodziejące zapalenie jelita grubego), więc jakbym miała z tego powodu iść na L-4, to pewnie już dawno byłabym na rencie. I podobno niektórzy na to na rentę idą, ale mnie się jakos nie spieszy specjalnie... A podobno wielu kobietom po porodzie to przechodzi, więc zobaczymy. Jenny, anted, ja dużo kupuję na allegro, już od kilku lat (ze względu na godziny mojej pracy - do sklepów nigdy nie zdążę, więc tak mi jest wygodniej). Czasem zdarzaja się mi problemy np. że długo się na towar czeka, ale co do towarów, to jeszcze nigdy nie trafiłam na bubla, może dlatego, że własnie bardzo uwaznie czytam komentarze. A co do wózka, to ja sobie upatrzyłam taki: http://www.allegro.pl/item263958215_explorer_z_fotelikiem_samochodowym_nowosc_.html U mnie się pozostałe kolory nie otwarły teraz (poprzednio sie otwierały), ale ja i tak będę kupować chyba niebieski ten ze zdjęcia głównego, albo taki trochę jasniejszy też jest. Jenny, to Ty dawałaś link na te jasne wózki? Są bombowe, a ten z furekiem taki śmiszny ;) Ale zauważyłam, że są dosyć ciężkie - 20 kg, choć to tylko 3 kg więcej, niż ten mój, ale popatrz też na to pod tym kątem, czy nie musisz go po schodach gdzies targać, żebyś potem nie klęła :D Ja na szczęście mieszkam na parterze, ale i tak mam 9 schodów do pokonania i na to też patrzę. Choć ja i tak niewiele będę sama chodzić - zaraz po macierzyńskim wracam do pracy (czyli po 4-5 miesiącach), a potem z dzidzią zostanie tatuś :D A co do położenia dzidzi - któraś z Was pisala, że leży w poprzek? Mój chyba też, tylko na odwrót - za lewej strony czujęsłabsze szturchańce (chyba rączki), a z prawej mocne kopniaki! A najlepsze jest to, ze czułam, jak się obrócił dwa dni temu! Tak pomału się przesuwał... Bombowe uczucie! Kurde, jak tak czytam, to dochodzę do wniosku, że muszę też coś zacząć kupować, bo na razie, to mam tylko regał kąpielowy i dostałam dużą torbe ciuchów od szwagierki, ale nawet jej nie przejrzałam - nie ma kiedy :( Łóżeczko też mam od niej dostać, ale wypadałoby do szpitala już rzeczy pokupować i dla dzidzi, i dla mnie (jakieś tam wkładki lkatacyjne, nocne koszule, majtki jednorazowe, pieluchy)... Bo jakby się tak przytrafiło w 7 miesiącu... Dużo jest ponoć 7-miesięcznych wcześniaków... Dobra, biore się do roboty. Dziś ładnie świeci u nas sloneczko, więc od razu raźniej na duszy i żyć i pracować się chce! Zajrzę jeszcze potem :)
  22. Kurcze, dziewczyny, naprawdę fajnie tak poczytac :) Dużo się dzięki Wam dowiedziałam i jakoś mi tak lżej na dzuszy. Nawet fajnie się dowiedziec, że to nie tylko ja tak czasami marudzę :D
  23. Elenasss - ja też z nogami nie mam problemów, a z rękami od początku prawie. Pierścionki leżą już w szafce od 6-ciu miesięcy, bo w lecie bardzo mi palce puchły, teraz z kolei mi drętwieją w nocy tak, że ruszać nimi nie mogę. Pytałam położnej, ale powiedziala tylko, żeby brać Magnefar B6 (można w ciąży!) i spać na lewym boku (ponoć po prawej stronie kręgosłupa idą jakieś tam nerwy czy inne żyły) i nie przejmować się, bo taka już uroda niektórych mam, że na ręce narzekają. Na wszelki wypadek zapytaj swojego lekarza albo położnej, ale sądzę, ze to samo Ci powiedzą. Uszy do góry!
  24. Sylwia72, cieszę się razem z Tobą! Czyli jednak będzie Urszulka, Usia, Uśka Ulka, Uleńka, Ula, Urszula? Czy Alicja, Ala, Alusia, Lusia? :D
  25. Anastazja, problem w tym, że glukometr ma mój ojciec i używa go na bieżąco, więc zabrać mu nie mogę. Do rodziców mam ok. 10 km, niby niedaleko, ale i tak całymi dniami w pracy siedzę, więc w ciągu dnia pomiary odpadają. Myślałam już o tym, żeby u nich nocować parę dni, ale jak się znam, to bez mojego mężczyzny, a w ich towarzystwie, to bym kompletnej już depresji dostała! Mój mężczyzna, to mnie przynajmniej przytuli, rozśmieszy... Dziś w nocy np. \"nakrzyczał\" na mój brzuszek, bo go Kasper kopaniem obudził, hehehe... Ja już zauważyłam, że w nocy nie zwracam uwagi na to, kopie, to kopie, a ja śpię dalej. Ale rzeczywiście 2 ostatnie noce kopał bardziej i jak byłam przytulona do mojego faceta pleców, to on po nerach dostawał, tak, że się aż obudził, hehehe... No i to wspomnienie trochę mnie rozchmurzyło :)
×