Blondi20015
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Blondi20015
-
Dziewczyny, pewnie macie rację, ale czy ja mu po jego powrocie znad morza robiłam afery, że on się bawił, a my przechodziliśmy \"trzydniówkę\"?! Też mu mogłam powiedzieć, że to przez niego, że wyjechał, nie? Ale mnie by to do łba nie wpadło :)
-
No niestety, mamy zapalenie oskrzeli :( Początkowe stadium, dobrze że trafiliśmy na doświadczoną lekarkę (leczyła jeszcze mojego Tomka, jak był mały!), bo powiedziała, że normalnie jeszcze nie słychać, a dopiero jak go na brzuch obróciła, bo wtedy się zmęczył i głębiej zaczął oddychać. Dostaliśmy antybiotyk doutsny i \"prikaz\", że jakby miał świszczący oddech albo nie chciał łykać lekarstwa, to mamy się pokazać natychmiast, a jak wszystko będzie OK, to dopiero w piątek popołudniu na kontrolę. Tomek już odpuścił, dzwoniłam do niego kilka razy i zaczął się zachowywać normalnie. Zapewne nie przeprosi za swoje głupie zachowanie rano, bo nie ma w zwyczaju przepraszać, ale to i tak sukces, że się nie obraził! Prosto od lekarki podjechałam do Centrum Handlowego do apteki i po drodze wpadłam do reala po Pampersy i parę innych drobiazgów i spotkałam teściową. Jak nas zobaczyła, to od razu zaczęła się tłumaczyć, że przecież dzieci chorują i to na pewno nie u nich go przewiało... Hmmm... Podejrzana sprawa, bo nawet się nie zdążyłam odezwać, a poza tym i tak bym jej pewnie nic nie powiedziała po fakcie, bo już za późno. Słyszałam teorię, że tylko winni się tłumaczą... Za to, jak zobaczyła, że ma kobinezon rozpięty, to mi zaczęła go w tym realu zapinać, hehehe... Ze skrajności w skrajność... Oczywiście zaraz go porozpinałam spowrotem, bo w sklepie było ciepło i jakby mi się spocił, to dopiero jak bym wyszła na dwót, to by go mogło przewiać, ale teściowa widzę myśli innymi kategoriami... O, słyszałam, jak Kasper wycisnął coś w pieluchę i zaczyna śmierdzieć :) Wiecie, że on pomimo choroby nadal się uśmiecha w większości czasu? Jest niesamowicie pogodnym dzieckiem. Tu go kaszel męczy, przez nos prawie nie oddycha, a jak się na niego spojrzę, to uśmiech od ucha do ucha :D OK, idę go przebrać. Ok. 14-tej przyjdzie teściowa, a ja skoczę sobie do pracy rozliczenie zrobić. Miłego dnia!
-
Ufff... Trochę mi przeszło, jak zadzwoniłam do niego jeszcze ze 3 razy i mu nagadałam :) Ale ze mnie wstrętna baba jest, hehehe... No to teraz mogę z Wami jużn ormalnie popisać :) Danis, współczuję tego "szpitala" w domu. Mam nadzieję, że u mnie skończy się na Kaszprze i to byle nie za długo :) Fruskawka, jasne, że Cię pamiętamy! Gdzieżeś Ty była tak długo, jak Cię nie było? Fajne fotki :) (bo zajrzałam). Pisz do nas częściej! Co do smoczków, to Kasper mleko ciągnie przez 2, herbatkę i soczki przez 1, a kaszkę z butli też czasem dostaje, to przez "kaszkowy", a wszystkiego używam najtańszego, z firmy Canpol. I kauczukowe, a nie silikonowe, bo silikonowy Kasper miał do kaszki, ale coś ostatnio się na niego krzywił, więc mu kupiłam zwykły i teraz jest OK. Kupiłam też końcówkę taką, jak są w niekapkach i niedługo zaczniemy się uczyć. Z samego niekapka próbowałam, ale jakoś Kasprowi nie idzie - ta końcówka mimo, że gumowa, to jest dla niego najwyraźniej za twarda. Ten smoczek końcówkopodobny jest zdecydowanie bardziej miękki, więc powinno pójść lepiej. Czekam tylko, aż Kasper nie będzie miał noska zatkanego, bo się boję, że się będzie krztusił. Jenny, pisałaś o czerwonej końcówce na siusiaku? Kasprowi, jak lekarka odklejała stulejkę, to miał taką i kazała mu Neomycyną "oczną" smarować, ale to jest na receptę. Także trzeba by się chyba z tym do pediatry przejść, żeby obejrzał, choć podejrzewam, że właśnie może się napletek trochę odkleił (bo się sam odkleja często i to dobrze, bo tak ma być). A Cebion, to my mamy Multi i kazali mi dawać jeden raz dziennie po 5 kropli, to ja wlewam Kasprowi do wieczornego mleka (zawsze wypija wszystko, więc nie mam obaw, że nie dostanie całej porcji witamin). Tilli, to już niedługo zaczniecie za Olivcią biegać, hehehe... A Kasper cały czas jeszcze nie siedzi :( Dziś u lekarki przy okazji zapytam o to, bo już mi się mierzi czekać tak na to jego siedzenie. A co do wyjazdu - to było tzw. "aluparty" :) Pracuję w salonie samochodowym i na serwisie zbiera się sporo złomy (stare części, kawałki karoserii po stłuczkach itp.) i raz do roku oddajemy to na złom i mamy kupę kasy z tego. I nasi Szefowie pozwolili nam z tych pieniezy robić sobie imprezy integracyjne :D W tym roku uzbierało się tyle, że mogliśmy sobie pozwolić na wyjazd (w poprzednich latach szło się po prostu na piwo). A pensjonacik był przyjemny, z sauny i basenu skorzystałam z miłą chęcią i chyba zacznę sobie na saunę raz na tydzień chodzić teraz w zimie, bo się potem czułam, jak młody bóg, hehehe... Obyło się bez ekscesów jakiś szczególnych, bo ekipę mamy w pracy raczej zgraną i spokojną, także po prostu posiedzieliśmy, kto mógł ten popił (ja piłam co prawda tylko czerwone wino, ale Szefowa koło mnie siadła i tak mi polewała, że nawet w końcu nie wiem, ile wypiłam, hehehe), pogadaliśy, a potem poszliśmy spać :) Szkoda, że cały czas lało, bonastawiałam się na jakiś przynjamniej godzinny spacerek w stronę gór, ale przy tej pogodzie zrezygnowałam :( Fajnie, że Wy macie jeszcze lato, bo u nas już zima na całego.
-
Hejka! Ja dziś tylko na chwileczkę, bo się śpieszymy. Małego muszę przed praca do moich rodziców podrzucić, bo Tomek jest po nocce, a do tego musiałam się spakować, bo wczoraj wieczorem po prostu nie dałam rady - odpadłam przed 22-gą :) Moi koledzy z pracy nastawiają się na ostre picie, a ja że nie bardzo mogę ze względu na leki (choć przydłoby mi się porządnie upić po tak długiej przerwie, hehehe), to się nastawiam bardziej na SPA, bo podobno w pensjonacie, do którego jedziemy jest basen, sauna i siłownia. Wziełam więc mięciutki ręcznik płaszcz kąpielowy, strój do pływania i dres :) Jak siłownia będzie daremna, to najwyżej wywędruję na jakąś okoliczną górkę (będziemy w Szczyrku), pewnie sama, bo inni będą skacowani :) Wciąż tylko się martwię, jak przeżyję te dni bez mojego skarbusia. Pamiętam, jak była w lipcu w szpitalu przez te 3 dni, to myślałam, że zwariuję, ale tam, to byłam sama na sali, bez tv i radia, nawet gazet nie miałam, a tu jednak będzie kupa ludzi, więc może nie będę tyle myśleć :) Sylwia, Tilli - gratuluję ząbków! Tilli, Tobie już gratulowałam stronę temu, ale tekst mi wcięło i pusty wpis się zrobił, hehehe... OK, to my uciekamy pomału (Kasper się właśnie obraził na małpkę na pałąku z fotelika - ciekawe, co mu zrobiła :) ). Życzę Wam miłego weekendu. Jeśli w pensjonacie będzie net, to się odezwę. Pa!
-
Ja z \"doroslego\" jedzenia, to tylko Kasprowi 3 razy biszkopta dałam - dwa razy zjadł pięknie, a za trzecim razem miał minkę, jakbym go chciała otruć, więc mu zabrałam i sama zjadłam, hehehe... Ale Kasper też się na nas gapi, jak jemy i Tomek dał mu polizać rosołu, loda, ogórka z mizerii... Ja mu dałam winogrono, ciocia delicję, babcia galaretkę w czekoladzie... Ale tylko do polizania i za każdym razem minę miał nietęga, hehehe... Chyba mu dorosłe jedzenie na razie nie podchodzi. Chciałam mu dać Danonka, ale troche wydygałam, jak poczytałam, że do 3-go roku życia dzieciaczki nie powinny nic, co nie jest z mleka modyfikowanego spożywać i choć wiem, że niektóre z Was dają (my też jadłyśmy, jak byłyśmy małe i jakoś żyjemy), tro jednak się nie zdecydowałam w końcu. Jak już, to mu własnie słoiczki kupuję jogurtowe, bo Misowych Jogurtów na razie jakoś nie miałam \"po drodze\" :) Kurcze, taki mam dziś spokój w pracy, że aż dziw mnie bierze. A jutro prosto po pracy wyjeżdżam na wycieczkę służbową i wracam do domu dopiero w niedzielę wieczorem. Kurcze, już tęsknię za tym swoim skarbusiem! Jak sobie pomyślę, że go 2 dni nie zobaczę... Ale Tomkowi mojemu to dobrze zrobi, jak troche potatusiuje, hehehe...
-
Aha! A Kasprowi, jak się zaśpiewa \"kosi kosi łapci\", to uderza obiema rączkami w swoje udka i się śmieje na głos :D Jak to fajnie wygląda :D
-
Cześć, Dziewczynki! Jenny, fajnie, że się odezwałaś i fajnie, że odpoczęłaś :) Tilli, ja też ostatnio łapię doła, ale się pocieszam, że to przez tę pogodę i brak świeżego powietrza (nie mam kiedy spacerować) i że w przyszłym tygodniu, jak będę mieć na rano, to po pracy każdego dnia pójdę z Kasprem na spacer i będzie lepiej. Mózg dotleniony mniej psikusów płata :) Anted, zdrowia dla Matiego życzę! Kasper ma lekki katar, tak go trzyma już z tydzień, ale na szczęście nic poza tym. Oczyszczam mu tylko nosek aspiratorem i nawilżam sprayem. Raz na dzień zakaszle, czasem kichnie, ale to chyba normalne przy takiej aurze :) Najbardziej w nocy by go męczyło, gdyby coś miał, a śpi spokojnie, także się nie niepokoję. W żłobku jest nadal grzeczny. Nawet wczoraj, jak spotkaliśmy kierwoniczkę na schodach, to się nachwalić go nie mogła i się śmiała, że \"temu, to żłobek służy!\", hehehe... I też się ostro zastanawiałam nad zakupem spacerówki, ale w końcu doszłam do wniosku, że kupię dopiero na wiosnę. Ten wózek, który mam po prostu mi się sprawdza i mimo, że jest większy, to mi to nie przeszkadza - mieszkam na parterze, do auta mi się mieści - czego więcej chcieć :) A poza tym ja się strasznie boję tych malutkich kółek w spacerówkach, bo wszędzie wokól domu mamy tak nierówne chodniki, że szok, a na drogach kostkę brukową. No ale na wiosnę zobaczymy. Natimp, no to się miałaś fajnie dzisiaj, że Ci tak miło dzień w pracy upłynął, hehehe... Jak to napisała Sylwia - łapki przy sobie ;) Lula - trzymam kciuki. Pierwsze słyszę, żeby dziecko przy niedokrwistości miało ciemniejszą cerę... Zawsze mi się wydawało, że na odwrót - jest bledsze... No ale cóż - nie jestem lekarzem. Mam tylko nadzieję, że jdnak Twoja lekarka się myli i że wszystko będzie w porządku. A jak nie, to najwyżej jakieś witaminki dostaniecie i za jakiś czas też będzie OK. A tak w ogóle, to na czym polega niedokrwistość? To chyba nie to samo, co anemia? Ja mam przez całe życie coś takiego, że ilość czerwonych krwinek mam OK, hemoglobinę też (o dziwo, bo mam zawsze górną granicę normy, a teoretycznie przy mojej utracie krwi z powodu jelita powinnam mieć anemię), tylko rozmiar erytrocytów mam mały. Po prostu krwinki są mniejsze i już. Zawsze poniżej normy. Ale tlen zbierają wzorowo, więc spełniają swoją funckję i kiedyś mi lekarz powiedział, że \"taka moja uroda\". Moja siostra ma to samo :) Małpeczka, Danis - mi jak Kasper tka bardzo nie chciał jeść, jak mu jedynki górne wychodziły i do tego miał trzydniówkę, to dałam mu parę razy obiadki z butli. Wlałam słoiczek, dopełniłam przegotowaną wodą do 180 ml, żeby był rzadszy i przez smoczek do kaszki. Co prawda karmienie trwało z godzinę, ale było że tak powiem skuteczne, tzn. nie wylewała mi się zupka na śliniak :) Niby się tak nie powinno robić, ale komu to przeszkadza? Parę razy zjadł z butli, a potem zaczął spowrotem łyżeczką i jest OK :D Dobra, bo się znów rozpisuję nie wiadomo jak, a tu trzeba pomału się zbierać :) Miłego dnia Wam życzę!
-
-
Hejka! Sylwia, ja zawsze byłam w tym dobra - mówiłam, że autor miał na myśli np. życie seksualne mrówek i moja polonistka była zachwycona, że takie oryginalne pomysły mam, hehehe... Ale Twojemu synkowi tak eksperymentować nie radzę, przynajmniej na początku, dopóki sobie opinii nie wyrobi :D OK, lecę dziś trochę wcześniej, bopostanowiłam w końcu po tę receptę się wybrać do lekarki. Miłego dnia!
-
LUTY 2009!!!!!!!!!!!
Blondi20015 odpisał truskawkowa poziomka na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Dziewczyny, tak do Was zajrzałam z sentymentu... Jestem z lutówek 2008, mój mały ma juz 7 miesięcy :) Jest najukochańszym dzieckiem na świecie, ale jak tak was poczytałam troche, o tych kopniaczkach i ruchach, to az mi się zatęskniło za tymi czasami, jak Kasper był jeszcze w brzuszku :) Zobaczycie, jak Wam ten czas zleci, ani się obejrzycie, a już będziecie pisać o kupkach i zupkach, jak teraz my, hehehe... Pozdrawiam Was wszystkie i trzymam kciuki za Was i Wasze dzieciaczki :) -
Dziewczyny, zazdroszczę Wam diet! Ja, to mam dietę bezbłonnikową na jelita, więc tylko białe pieczywo, parówki i szynka, bez surówek, ciemnego pieczywa i zadnych ziaren. Więc masakra. A do tego sterydy w końskiej dawce i ostatnio, jak stanęłam na wadze, to znów miałam 64 kg (czyli 2 kg+). A juz tak dobrze szło... No ale zdrowie najwazniejsze, a przy wrzodziejącym zapaleniu jelita grubego nadwaga mi raczej z definicji nie grozi :) Tylko moja oponka mnie wkurza :) No ale cóż, przyjdzie czas, że się znów za siebie wezmę :D
-
Aha, Lula, i napisz potem koniecznie, co z Zuzią!
-
Lula, z ta pracą to tak masz nie za ciekawie, ale może rzeczywiście by Ci to na dobre wyszlo? Ja jak ostatnio zmieniałam pracę w 2005 roku, to tez byłam zestresowana na maksa, bo człowiek zawsze trzyma sie tego, co ma i zna. Ale teraz nie żałuję pod absolutnie! Zarabiam 2 razy więcej i mam taki luz, jak nigdy, sama sobie organizuję pracę i mam spory wpływ na swoje zarobki, a do tego co chwile dostaję jakąś podwyzkę, premię, zwrot za paliwo itp. inne motywacje. Także trzymam za Ciebie kciuki i pomyśl sobie tak - nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło... :)
-
Natimp, nie martw sie tak tym glutenem :) A jak jutro idziesz do lekarki, to sie je spytaj, jak to robić i już. powinna Ci wytłumaczyć. Kaszka się nazywa właśnie Pyszne Śniadanko owsianka mleczna z BoboVity. Jest na pewno z glutenem, bo pszenna. I jest na mleku modyfikowanym, więc ja dodaję jej 1 lub 2 miarki do innej, bezglutenowej kaszki, ale możesz jej też dodać do mleka, np. na 180 ml wody dajesz 5 miarek mleka i 1 miarke owsianki. A do kaszki, to na 150 ml wody 3 łyżki stołowe kaszki bezglutenowej owocowej i 1 łyżka stołowa owsianki. A dlatego nie całą porcję owsianki, że gdzieś wyczytałam, że nie ma się dawać całych posiłków glutenowych, tylko dodawać glutenu po troszku na razie do posiłków bezglutenowych, więc tak sobie wymyśliłam i tak daję :) I kupki Kaspra od tamtej pory zrobiły sie takie bardziej \"dorosłe\" (wcześniej miewał zielone czesto, teraz ma brazowe i śmierdzące, że o Jezu!)
-
Ło matko jedyna kochana! Kobitki, dajcie sobie spokój! Chce dziewczyna się reklamować, to niech się reklamuje, nikt Wam tego czytać nie każe, a tym bardziej robić czegokolwiek u niej. Przecież reklama, to tylko PROPOZYCJA. Nikt Was do niczego nie przymusza, a Wy się bronicie, jakby Wam kto pistolet do łba przystawił (a wiadomo, że najlepszą obroną jest atak, hehehe)... Nie widzę celu i sensu w przerzucaniu się słowami. I nie napiszę, że "więcej uśmiechu życzę", bo znów się któraś czegoś doszuka, Sherlock Holmes w spódnicy... Nie macie niczego innego do roboty? Proponuję przenieść się na forum o męskim szowiniźmie i nawtykać facetom ;) Tam możecie z pożytkiem rozładować swoją gresję, hehehe... A jak nie pomoże, to na siłownię zapraszam :) I żeby nie było - nie jestem właścicielką siłowni i zapraszam tylko i wyłącznie dla Waszego dobra, żebyście ze stresu wrzodów nie dostały. Pozdrówka!
-
Lula, zaglądnęłam na pozostałe zdjęcia na Fotosiku, ale widzę, że tam nie ma tatusia, więc ocenić nie mogę. Jak na razie, to widzę baaaardzo duże podobieństwo do mamusi :) No i mam za swoje - o 2-giej obudziła mnie pizza przesuwająca się w moim jelicie, hehehe... A teraz jestem jeszcze tak pełna, że na śniadanie zjem tylko dwa \"styropiany\" z Nutellą (czyli wafle ryżowe), bo nic innego mi się nie zmieści. Nutella dla lepszego poślizgu, bo na sucho by nie weszły, hehehe... A muszę cokolwiek zjeść, bo prochy muszę łyknąć. Ale popiję kawą i jakoś to będzie :) Moje bieganie poszło w p... Przy tej pogodzie, to nawet mi się chodzić z wózkiem nie chce i mimo, że wcozraj deklarowałam, że dziś go do żłobka wózkiem zawiozę, a nie autem, to dziś jak patrzę przez okno, coraz bardziej się nad tym zastanawiam, hehehe... Mam w domu rowerek stacjonarny, ale z rana nie wypada (obaj moi mężczyźni śpią, to nie będę ich budzić), a wieczorem mi się nie chce. Chyba, że jak będę mieć poranne zmiany, to wtedy popołudniu mogę pojeździć... Ech, te jesienne lenistwo... Ale chyba rzeczywiście się przejdę z tym wózkiem, bo ja się od paru dni w ogóle nie ruszam ani nie przemieszczam inaczej, niż autem. Kurcze, jescze w jakąś deprechę wpadnę z powodu braku świeżego powietrza, hehehe... Dobra, uciekam. Miłego dnia, dziewczynki!
-
Lula, śliczna ta Twoja mała :) A jaka do Ciebie podobna! Oczy ma po Tobie, uśmiech - normalnie wykapana mama :) Mamba, współczuję tych mecyji przy usypianiu Viki. Ja zupełnie tego nie znam, bo Kasper, jak już butlę skończy i za długo go do bekania trzymam (też się chcę do niego potulić, a co), to wtuli się w moją szyję i wtedy to go już odkładam do łóżeczka, bo tak ciężko wzdycha przy tym, jakby chciał powiedzieć \"No dobra mamo, już mnie połóż, bo mi tak niewygodnie\" :) I nawet, jak nie zaśnie jeszcze przez parę minut, to po prostu leży i czeka na sen :) Dziewczyny, widzę, że Waszych dzieciaczków też choróbska nie omijają, ale ja jestem szczęśliwa bardzo, że Kasprowi po weekendzie to przeszło. Widocznie rzeczywiście musiał się zaaklimatyzować do chłodniejszej aury. Wczoraj wieczorem miał 37,3, ale już mu nie dawałam nic, a dziś rano - zdrowiutki, jak rybka. Dziś wieczorem znów mu się trochę oczka świeciły, ale czoło miał już całkiem chłodne, więc nawet nie sprawdzałam termometrem. No i dziś teściowa odebrała go ze żłobka i do siebie do domu podwiózł ją szwgier, ale potem od siebie do nas szła z wózkiem. Tyle, że Kaspra poopatulała, także miał w wózku cieplutko :) Ja jutro do żłobka chyba też z wózkiem pójdę, bo potem odbiera go Tomek, to wózek musi mieć, a nie chce mi się go do auta pakować :) Myślę, że taki krótki spacerek Kasperkowi nie zaszkodzi nawet, jak jest podziębiony :) Kurcze, Tomek dziś zamówił pizzę i zjadłam przed chwilą prawie całą XXL! Chyba umrę z prejedzenia. Ale pyszna była! A już od paru miesięcy miałam ochotę. Mam nadzieję, że mi nie zaszkodzi :) Choć teraz i tak krwawię, to co za różnica, hehehe... Tak, to przynajmniej będę wiedziała, od czego ;) Chyba pójdę już spać, bo z tego przejedzenia i zmęczenia, to ledwo na oczy widzę. opstatnio mam baaardzo duży ruch w pracy, co mnie bardzo cieszy, bo wygląda ta no, że jednak jestem niezbędna w naszej firmie ;) Dokładniej mówiąc - jak mnie nie było, to pisali góra 2-3 polisy dziennie, a teraz już czwarty dzień z rzędu mam po 6 polis :) No, z wyjątkiem soboty, bo był krótszy dzień pracy i miałam 3 :) Po wypłatę, to chyba z taczką przyjadę, hehehe... Ale też się napracowałam na to, bo do wszystkich kilnetów powysyłałam sms-y, maile lub listy z zaproszeniem do skorzystania z naszej oferty. I jak widać - to działa :D Czyli o pracę raczej bać się nie muszę. OK, to uciekam. Życzę Wam wszystkim spokojnej nocy.
-
Tak, Natimp. Owsianka jest glutenowa :) I tak jak dziewczyny wcześniej pisały - po 6-tym miesiącu jest. Z tym, że nie jest owocowa, tylko mleczna :) Ale ja nie daję całej owsianki, tylko dodaję 1-2 miarki do kaszki bezglutenowej, no bo mamy dawać po trochu na razie, a nie cały glutenowy posiłek. A Kasper zjada deserek, jako oddzielny, samodzielny posiłek 3-4 godziny po obiedzie, a potem dostaje dopiero butlę na noc. Ale czasem zamiast owoców daję mu kaszkę jeszcze. Bo gdzieś wyczytałam, że można zamiennie właśnie stosować - kaszka owocowa lub owoce. Z tą kaszką manną, to naprawdę nie problem, jak pisała Sylwia już wcześniej - wrzuca się łyżeczkę na wrzątek i po 2-3 min. przelewa do zupki czy tam owoców :) No ale rozumiem Cię - ja też mam wyrzuty, jak mi się ma moja teściowa dzieckiem zająć, zupełnie nie wiem, czemu :) No bo kobieta się cieszy, że może z nim te parę godzin spędzić, a ja mam poczucie, jakbym jej nie wiadomo jaki ciężar na plecy wrzucała :) Ale widocznie tak to już jest :) Taka nasza psychika. Tilli, współczuję takiej nocki! Ja na szczęście biorę antykoncepcyjnie Depo Proverę i juz zapomniałam, co to jest okres :) Baaaardzo mi to odpowiada, bo tę miałam bóle i przy okresie, i przy owulacji, a do tego migreny jeszcze. A teraz - kompletnie nic :D
-
A, Mamba, a takie, jak Twoje krzesełko, to ja licytuję teraz właśnie, tyle że wersji beżowo - granatowej :)
-
Hejka! Ja już się trochę uspokoiłam po wczorajszej stłuczce, ale moje jelito nie - znów krwawię. I to tak właśnie jest. Człowiek się leczy, łyka piguły garściami, a potem jedno drobne wydarzenie i cały misterny plan wpizdu, hehehe... Tilli, na allegro gdzieś widziałam identyczne używane krzesełko, ale facet chce, żeby je osobiście odebrać z Warszawy, więc odpuściłam. A patrzyłam na nie, bo mi się też podobało, a dużo nie chciał. Ja większość rzeczy kupuję używanych dla Kaspra, bo doszłam do wniosku, że w ten sposób pomagam i sobie (bo taniej), i tym, od których kupuję (bo dostaną parę groszy, a nie mają zagraconego mieszkania czy piwnicy) :) Poza tym ja, to w ogóle jestem \"ekologiczna\" i np. do sklepu biegam z płóciennymi torbami zamiast reklamówek, na co się zawsze wszyscy dziwią. No bo kasjerki pierwszą rzecz pakują do reklamówki, a ja ją wyciągam i przepakowauję do swojej torby :) Więc jak tylko mam możliwość, to takie rzeczy (leżaczki np.) kupuję używane, a potem dalej sprzedaję :) Zresztą z ciuszkami jest podobnie, choć dużo też nowych kupuję. Świetne są pajacyki do spania i bodziaki Early Days - nakupiłam już trzeci rozmiar teraz. Mam problem, w co Kaspra do żłobka ubrać, bo tam jeszcze nie grzeją. Na dół dostanie chyba rajstopki (drugi raz w życiu, bo pierwszy raz miał wczoraj :) ) i spodnie z dresu, a na górę bodziak z krótkim rękawem, a potem jakąś bluzę. Tylko tę bluzę muszę że tak powiem wymyślić, bo coś tam w szafce jest, ale muszę zerknąć, co :) Co prawda przedwczoraj robiłam przegląd ciuszków, ale znów zapomniałam, co nam kto dał (bo teraz mamy mnóstwo ciuszków po siostrzeńcach, kuzynach itd.). Wczoraj mama całą reklamówę mi jeszcze dała takich cieplejszych, welurowych śpiochów, ale została na noc w aucie, bo miałam za mało rąk idąc do domu :) Lało, jak z cebra, więc Kaspra brałam w nosidełku (założyłam mu nawet daszek, żeby mu na nos nie kapało), oprócz tego jego torba, moja torebka i torba z zakupami... A Tomek... na piwie! :/ Zadzwonił mi, jak jeszcze byłam u rodziców, że prosto z pracy skoczy z kolegą na piwko. Nie mogę powiedzieć, wrócił szybko i w stanie normalnym, ale brakowało mi go akurat, jak przyjechałam, ze względu właśnie na ilość rąk. No ale cóż - w końcu formalnie jestem samotną matką. Chyba się zarzyjaźnię z jakimś sąsiadem. Piętro nad nami mieszka taki przystojniaczek, wygląda na silnego, dużo toreb mógłby wnieść, hehehe... Właśnie, ciekawe, co tam u Neski. Teraz pogoda gorsza, więc ciekawe, jak im tam te kurczaki schodzą. Musiałabym się przejść do lekarki po recepty, ale kurcze akurat jest sezon na grypopodobne i pewnie w przychodzni tłumy. Może poczekam do końca tygodnia albo spróbuję to załatwić przez telefon... Co im szkodzi, w końcu po receptę zgłoszę się osobiście, a lekarka i tak mnie nigdy nie bada, bo zawsze patrzy tylko na wypis ze szpitala (który mam w kartotece) i wystawia recepty. To do czego ja jej tam jestem potrzebna :) Zadzwonię tam dziś, może się uda :D OK, lecę się ubierać. A, zapomniałam napisać - Kasper wczoraj wieczorem miał 37,4, ale w nocy nic i teraz już znów nic. Czyli układ immunologiczny działa :) Aha, a co do tego faceta, który uderzył w auto rodziców - okazało się, że mieszka niedaleko nich (dosłownie blok dalej), ale od wczoraj nie pokazał się w domu. Policja tam u niego była, mój tato też się przeszedł (chciał to auto zobaczyć, czy ma mocno uszkodzone), ale facet wsiąkł. Dziwna sprawa... Ja się śmiałam, że jak go dorwę, to mu całą przednią szybę pozaklejam tymi naklejkami \"Uwaga, dziecko w samochodzie\", żeby mu dać do myślenie, hehehe... No ale teraz, to tato ma przekichane - ze swojego AC szkody nie zlikwiduje, bo teortetycznie sprawca jest znany (przynajmniej dla PZU), a z kolei z OC sprawcy nie można, bo najpierw mu trzeba udowodnić, że to jego wina, a jak mu udowodnić, jak facet wsiąkł... Chyba dziś podzwonię po znajomych blacharzach (znam prawie wszystkich w mieście), żeby popytać, czy tam u nich ten Fordzik nie stoi ;) No bo przecież wystarczyłoby wytłumaczyć facetowi, że nie poniesie praktycznie żadnych konsekwencji, bo nikomu nic się nie stało - wystarczy, że się przyzna, że to jego wina, to jedynie na przyszły rok zniżkę na OC będzie miał mniejszą. Jakby dureń nie uciekł, to nawet by mandatu nie dostał. I teraz też byłoby dla niego lepiej, jakby się sam zgłosił, bo jak go już dorwie Policja, toz 500,- zł zapłaci, jak nic. OK, lecę się ubierać, bo zaraz mój dziubdziuś się obudzi, a chcę sobie z nim trochę chociaż z rana pobyć, skoro już w robocie do nocy siedzę :) Miłego dzionka!
-
Właśnie się dowiedziałam, że do moich rodziców, jak wracali ze żłobka z Kasprem, wjechał inny samochód i uciekł! Na szczęście nikomu nic sie nie stało, a Kasper nawet nie zauważył, więc się nie przestraszył... Ale znaleźli się świadkowie, którzy zapamiętali numer rejestracyjny sprawcy, ojciec był to zgłosić na Policji, więc mam nadzieję, że dorwą drania... Mieszka po sąsiedzku od moich rodziców (50 metrów od nich). Chyba wezmę taka naklejkę \"Uwaga dziecko w samochodzie\" i mu nakleję na środku przedniej szyby!!! Może następnym razem sie zastanowi, co robi, kretyn jeden! Wypadł z zakrętu, bo za szybko jechał, być może był pijany albo coś. Ale się troszeczkę zdenerwowałam, nie ma co... Gdyby mój ojciec nie uciekł całkiem do krawężnika, siła uderzenia mogłaby wywrócić ich samochodzik na dach, a wtedy Młody na pewno by zauważył! Titi, jaka fajna ta Twoja Niunia :)
-
Takie tez złe nie są w sumie... Wusytarczyłoby nam http://www.allegro.pl/item434659362_wyjatkowo_solidne_krzeselka_4baby_niska_cena.html
-
Co myślicie o takim? Dość tanie... http://www.allegro.pl/item433107941_krzeselko_do_karmienia_corrado_kubus.html
-
Aha, co do glutenu - kupiłam "mleczną owsiankę" z Bobo Vity i dodaję mu do kaszki (3 łyżki kaszki - 1 łyżka owsianki) w soboty i niedziele, w tygodniu pozostawiłam to, bo w żłobku często ma w zupce kaszkę mannę. A co do żółtka, to dobry pomysł z tym niedzielnym śniadaniem, bo my też często z Tomkiem jemy wtedy jajka, więc można by Kasprowi tez dawać :) Parę razy mu dałam "Dynię z zółtkiem" z Gerbera :) No i fotelik do karmienia musze mu tez kupić - może będzie chętniej wtedy siedzieć. Na razie w domu karmię go w leżaczku. Ale musimy cos z tym siedzeniem zrobić, bo on po prostu nie ba bardzo lubi siedzieć i tyle... Jak się go przytrzyma, to chwile posiedzi i zaraz pupę w górę i do leżenia spowrotem. A sam, to nie ma mowy, zeby posiedział, bo leci do przodu cały czas. Jak to jest z Waszymi dziećmi? Chyba juz siedzą dobrze, skoro kupujecie krzesełka?
-
Aha, w butli ma już NAN2R, czyli z kleikiem ryżowym. Samego mleka mu juz nie daję w ogóle.