Blondi20015
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Blondi20015
-
Ubrałam go teraz w granatowego bodziaka. Jak on dorośle wygląda! A jak jeszcze do tego mu dziś jeansy założę i adidaski, to będzie mógł normalnie panny wyrywać, hehehe...
-
Hehehe, Lidka, po naszemu (czyli po śląsku) tyta, czyli po normalnemu róg obfitości, czyli to, co się pierwszoklasiście cukierkami napełnia, jak idzie pierwszy dzień do szkoły :) Zapka, ja już dawno piersią nie karmię, ale polecam Ci stronkę www.zdrowystartwprzyszlosc.pl - tam jest tabelka dla karmionych piersią co jak kiedy i w jakich ilościach mniej więcej :) Ale nie przejmuj się, jak się coś nie będzie Ci zgadzać z tym, co wiesz do tej pory, bo ja już widziałam z 15 wersji różnych np. co to kaszki glutenowej (niedawno po prostu zalecenia lekarzy się zmieniły, a nie wszędzie jest to uwzględnione jeszcze). Ja np. kaszkę daję, ale ostatnio nie codziennie, tzn. zdarza mi się nie dać. A co do żółtka, to też tak nie przestrzegam, jak mówią i piszą - co drugi dzień itp. itd. Daję, ale w kalendarz nie zaglądam :) Na tej stronce np. pisze, że Kasper powinien mieć 5 posiłków dziennie, a jak chce jeść 6 razy, to przecież głodnego dziecka nie zostawię... A wczoraj nie chciał znów zupki jeść, tzn. zjadł tylko pół, no to mu dałam \"zajeść\" kaszką potem (też pół porcji). Za to jabłko z kaszką manną z Gerbera wtryniał, aż mu się uszka trzęsły :D A jak byliśmy wczoraj u pani doktor, to nam potwierdziła, że jak organizm po szczepieniu był osłabiony, to się musiałam Kasperkowi trzydniówka wdać, bo to były klasyczne objawy. Osłuchała go znowu - wszystko jest OK :) Tylko bardzo przed żłobkiem ostrzegała, że to powinna być ostateczność, bo zacznie nam chorować i w ogóle... Straszyła nas bardzo. Za to potem w Sanepidzie ta kobietka, co z nią rano gadałam przez telefon (taka miła była), mówiła, że nasz zabrzański żłobek jest baaaardzo w porządku i już bardzo dawno nie mieli tam żadnej choroby zakaźnej i żeby się nie bać, bo to i tak od organizmu dziecka zależy. A w ogóle, to jak nie przechoruje w żłobku, to potem w przedszkolu albo w szkole. No i fakt - ja nie chodziłam ani do żłobka ani do przedszkola, za to w klasach 1 - 3 prawie mnie w szkole nie było, bo przeszłam wszystkie świnki, ospy, a do tego anginy miałam co 2 tygodnie. To ja już chyba wolę, żeby Kasper to wcześniej przeszedł, niż żeby miał potem zaległości w szkole do nadrabiania. A w żłobku pani kierowniczka od maluchów tak szczegółowo mnie wypytała o Kaspra, że aż w szoku byłam. Np. pytała, co pije, więc mówię jej, że najczęściej mu daję rumianek, a ona na to - z Hippa? No normalnie szok! O mleko że pytała, to normalne, ale pytała nawet, jakie smaki kaszek Kasper lubi i z jakiej firmy. Ja widzę, że oni mają bardzo indywidualne podejście do każdego dziecka i np. godziny karmienia (mimo, że im nie pasują Kaspra) będą zachowywać na początku i stopniowo zmieniać (po tym, jak się na to zgodziłam). Bo dzieciaczki jedzą obiadek koło 11.00-11.30, a Kasper o 13-tej dopiero. Choć jak znam Kaspra, to jak by mu dali o 11-tej, to też by wtrynił, żarłoczek mój mały :) A, wspominałam Wam, że Kasper nie chciał jeść wczoraj zupki, ale zapomniałam podać powód, a jest baaaardzo ważny - otóż przebija się nam ostatnia, prawa górna jedyneczka! Już ją widać wyraźnie i myślę, że dziś, a najdalej jutro wyjdzie i Kasper będzie miał całe 4 ząbki :D A jak on się cieszy, jak ja mu te ząbki wieczorem myję szczoteczką! Jaki jest dumny! Jak buźkę otwiera! Normalnie kosmos, hehehe... Myjemy oczywiście na razie bez pasty, tylko wodą, raczej po to, żeby się do szczoteczki przyzwyczaił (kupiłam taką fajną niemowlęcą z Jordana w Kauflandzie - z jednej strony maciupeńka szczoteczka, a z drugiej gryzaczek). OK, idziemy się przebrać, bo coś mi tu śmierdzi, hehehe... Miłego dzionka!
-
Cóż to, nikogo nie było przez calusieńki dzionek? Ojoj, ale zajęte mamusie :) My pozałatwialiśmy dziś wszystko, jak należy. Kasper 1 września oficjalnie rozpoczyna swój pierwszy w życiu rok \"szkolny\". Tatuś chciał mu kupić tytę, hehehe... OK, spadam spać, bo ledwo na oczy widzę. Pa!
-
No, dzwoniłam do Sanepidu. Oni rzeczywiście mają jakąś bazę danych. Mogę przyjść bez młodego, żadnych papierów nie potrzebuję i czynne mają do 15-tej, a mogę przyjść nawet o 15.15! No szok, jaka miła ta babka przez telefon! Do pediatry idziemy na 11.20, także mamy jeszcze trochę czasu :) Anastazja, Piotruś Ci też zrobi szkolenie, że nie wolno wnosić ciasteczek, jak u niego dziewczyna jest, nie bój nic, hehehe... Zobaczysz, jaką będziesz przeszkoloną teściową, jak przyjdzie czas :D Aha, Sylwia, a Ty się nie przejmuj, że wczoraj córcia tak za Tobą tęskniła. Każdy czasem ma gorszy dzień... Tak sobie myślę, że raz może być lepiej, raz gorzej, ale zawsze - do przeżycia :) Pamiętaj - co nas nie zabije, to nas wzmocni, hehehe... Neska, no widzisz - wszystko się zawsze jakoś układa :) Ja, to jednak wierzę w ludzi - wiedziałam, że przynajmniej jedna z babć "pęknie", hehehe... Anted, ja też już kupiłam niekapek, taki inny niż wszystkie, bo ustnik ma twardy, ale pokryty gumą, czyli taki pośredni. Kupiłam też końcówki do butelek takie niekapkowate, ale na razie się boję próbować. Kasper co chwilkę z wolnego smoczka się zachłyśnie... Choć może właśnie z kubka byłoby mu lepiej... Spróbuję, jak ja będę na to psychicznie gotowa, hehehe... Gosiaczek, ja się właśnie zastanawiałam, gdzie zniknęłaś. No ale nie dziwię Ci się... A co do mleka na dobranoc - ja się zastanawiałm nad kaszkami właśnie. Bo widzę, że główna różnica, to jest chyba w cenie, hehehe... Patrzyłam na kaszki z BoboVity mleczno ryżowe z bananami. I normalna 4,- zł i ileśtam groszy, a identyczna, tylko "na dobry sen" - 6,- zł i ileśtam groszy. No więc kupiłam zwykłą i olałam dobry sen tym bardziej, że Kasper i tak sypia dobrze :) A my wczoraj znów zrobiliśmy sobie z Tomkiem wieczór z winkiem. Wczoraj wypiłam 2 lampki, podjadłam sera, orzeszków i oliwek na noc, ale mi się dobrze spało! Obudziłam się tylko raz, o 5.30, żeby dziecko nakarmić i dalej w kimono! Nie wiem tylko, co na to moje sterydy... No ale - nie mogę przecież rezygnować z wszystkich przyjemności w imię chorowania. Bez przesady! ;) OK, to teraz już naprawdę idę się ubierać :D Papatki!
-
Hejka! Sylwia, jestem, jestem :) Tylko dziś znów pospałam dłużej (do 8-mej), a potem zaczęłam wydzwaniać po lekarzach, bo mam ostatni dzień urlopu i parę rzeczy do pozałatwiania :) Nadrobiłam zaległości i teraz mogę zdać relację. Otóż dziś idziemy po zaświadczenia do lekarki i Sanepidu, że Kasper jest zdrowy i idziemy to wszystko razem z naszymi zaświadczeniami, że pracujemy, zanieść do żłobka. W poniedziałek mamy Wielki Debiut! Ja niestety idę do pracy na 10-tą, ale może to i dobrze, bo do żłobka pójdziemy dopiero sobie na 8-mą (na śniadanko), a że Tomek będzie miał 1-go wolne, to odbierze Kaspra zaraz po obiadku, żeby nie miał takiego szoku na początek. Choć ja po nim widzę, że jemu jest naprawdę jeszcze wszystko jedno, kto z nim jest... Chyba jeszcze nie dorósł do tego, że musi być mama :) Wczoraj pojechałam na chwilkę do pracy i zostawiłam go tam z koleżanką, bo musiałam sobie coś do auta zanieść, to się nawet za mną nie obejrzał. Grunt, że ktoś do niego gada :) Przyszedł nasz leżaczek z Allegro. Dziś go piorę i potem zaraz składamy. Wygląda całkiem przyzwoicie, więc zakup udany :) Za to zamówiłam sobie krem do ujędrniania biustu z Avonu też na allegro, a dostałam TriLaser. Dla mnie to lepiej, bo TriLaser jest dwa razy droższy... Jestem ciekawa tylko, czy się laska zorientuje, że przysłała mi nie to, co trzeba... Aha, pokrzywka wczoraj odpuściła. Ja chyba wiem, skąd się wzięła... Bo produkty rozkładu tych tablet się wydala z kałem, a ja miałam przez 2 dni zatwardzenie i... zostały w organiźmie, a jeszcze łykałam następne co chwilkę no i chyba \"przedawkowałam\". Bo się skończyło razem z zatwardzeniem :) Wyrzuciłam to z siebie, hehehe... ;) Byłam wczoraj u mojej fryzjerki. To jest jak na razie pierwsza moja fryzjerka w życiu, od której wychodzę zawsze zadowolona. Nie mam łatwych włosów (kręcone i suche), a ona sobie z nimi doskonale daje radę. Bo od innych, to zawsze wychodziłam, jak Dolly Parton :/ Zrobiłam sobie odrost, trochę mnie podcięła - będą się łatwiej układać, i jest OK :) OK, to idziemy się ubierać i do Sanepidu :) Może najpierw tam zadzwonię? Nie mam pojęcia, na jakiej podstawie oni wydają takie zaświadczenie - muszą mieć chyba jakieś spisy chorych zakaźnie? No bo jak inaczej? Dobra, to lecimy! Miłego dnia!
-
Hejka! Lula, nie martw się, do stycznia na pewno kogoś znajdziesz do dziecka :) A kaszkę podaję z butli, bo Kasper woli jednak jeszcze butlę, niż łyżeczką jeść. A że daję mu kaszkę zamiast mleka, to stwierdziłam, że mu odpuszczę ciumkanie łyżeczką, zwłaszcza, że mu drugi górny ząbek idzie :) Obiadki i deserki z łyżeczki teraz podaje mu Tomek, bo mojemu dziecku się coś pomieszało i jak widzi, że ja idę z miseczką, to wpada w histerię :( To chyba dlatego, że zawsze go karmiłam w leżaczku, a kiedyś stwierdziłam, że spróbuję na kolanach, tak jak mama Tomka to robiła. No i może mu się przypomniało to wykręcanie rąk, którym się tak chwaliła... Choć nie wiem, czy to możliwe, żeby takie małe dziecko pamiętało coś, co się działo ponad miesiąc temu. Oby nie, bo wolałabym, żeby nie pamiętał takich historii z dzieciństwa... U mnie znów nowa historia - po lekach dostaję takiej pokrzywki, że praktycznie w nocy nie śpię. Ja mówiłam, że ja muszę do pracy chodzić - wtedy nic się nie dzieje, a tak, to co chwilę coś nowego mi wyskakuje - a to skurcze żółądka, a to pokrzywka... Wczoraj sprawdziłam, że to po lekach jest, bo już mi przechodziło ładnie popołudniu, a jak łyknęłam tabletki (te, których biorę 12 szt. dziennie), to po niecałej godzinie znów wyglądałam jak muchomor :( Dziś jadę na 10-tą do fryzjerki, a chyba prosto stamtąd podjadę do lekarki, najpierw pierwszego kontaktu, żeby zapytać, co zrobić. Pewnie każe mi iść i tak do gastrologa, to najwyżej na jutro spróbuję się do niego dostać (choć miejsc na ten rok już nie ma - ciekawe, jak w takim przypadku minister Kopacz kazałaby zadziałać - iść do innego miasta lub województwa, gdzie nie ma kolejek, czy zadrapać się na amen?). A przed chwilą, jak sobie robiłam śniadanko, to nóż mi zjechał z bułki podczas krojenia i się chlasnęłam tuż obok żyły! Na szczęście wbił się tylko czubek pod skórę, czyli bardziej się dźgnęłam, niż \"pokroiłam\", ale trochę się wystraszyłam, przyznam... Tym bardziej, że Tomek dziś o 5-tej poleciał do swojej siostry dziecka przypilnować (jej mąż schodzi z nocki, a ona miała na rano i się mijają o godzinę) i jestem sama w domu z Kasprem. I już miałam czarną wizję, że krwawię, jak zażynana świnia i muszę jechać do szpitala, a dziecka nie mam z kim zostawić, hehehe... To lepiej się już nie będę ciąć :) Neska, do soboty jeszcze prawie dwa dni, na pewno coś wymyślicie :) Może któraś babcia się w końcu zreflektuje... W ostateczności można też skorzystać z płatnej opiekunki, choć w tym przypadku raczej wynajęłabym płatną pomoc dla męża przy kurczakach, bo to chyba mniejsze ryzyko... Co innego, jak się już ma \"upatrzoną\" opiekunkę, ale tak szukać na ostatni moment, to nie jest tak hop-siup. Ale z drugiej strony - pomyśl, jak dobrze idzie Wam interes, skoro mąż sam się nie wyrabia :D Lidka, współczuję tych zarwanych nocek. Widocznie córcia potrzebuje teraz Twojej bliskości bardziej - może to znów Okres przyspieszonego wzrostu? Widzisz, u Tilli się \"naprawiło\", u mnie też się \"naprawiło\" (mimo, że napsuło się w sumie niedużo, bo tylko kwękał w nocy), więc pewnie u Ciebie też się niedługo \"naprawi\" :) Sylwia, mi Kasper prawie za każdym razem ostatnio marudzi, jak mu się żarełko skończy, i to niezależnie, czy to obiadek, czy butla :) A w ogóle podoba mi się to, ze on zawsze przy pierwszej łyżeczce jedzenia się profilaktycznie krzywi. Choćby nie wiem, co to było, to pierwsza łyżeczka jest z miną cierpiętnika i odruchem wymiotnym. Za chwilę zaczyna wcinać, aż mu się uszy trzęsą, a na koniec jest panika, że to już koniec, hehehe... No typowy facet :) OK, idę łykać te przeklęte prochy i znów za chwilę zacznę się pewnie drapać :/ Ale boję się je odstawić, bo cholera wie, co tam w tym jelicie moim się dzieje, skoro wszyscy wokół mnie tak panikują... To już wolę się drapać, hehehe... Miłego dnia!
-
No, udało sie złapać siuśki do woreczka tym razem :) Kał niestety musiałam dać wczorajszy, bo kupę zrobił dopiero, jak wróciliśmy, ale to chyba nie szkodzi? To był kał na pasożyty, więc co najwyżej wyzdychały od wczoraj, hehehe... A przy pobieraniu krwi moje dziecko znów nie zareagowało w ogóle ani na ukłucie w paluszek, ani na ciśnięcie paluszka przez panią w celu naciśnięcia krwi do probówki. Taki mały bohater z niego! :D Ale też i pani była fantastyczna - zagadywała do niego po imieniu i uśmiechała się, także Kasper nie bardzo wiedział, co właściwie mu robi :) To już bardziej tatuś przeżywał, bo poszedł z nami, hehehe... Wyniki będziemy mieć jutro po 7-mej, a na 10-tą jadę do mojej fryzjerki do Bytomia. Będę farbować odrosty i ścinać na trochę krócej, bo już mnie te moje kudły wkurzają lekko :) Pojutrze musimy iść jeszcze do przychodni i do Sanepidu po zaświadczenia, potem do żłobka je oddać no i zapytać o zapłatę, bo zupełnie zapomniałam o pieniądzach, hehehe... Taki drobny szczegół...
-
Oj, ale pospałam! Już dawno nie spałam do 8.30 :) Ale to dlatego, że w nocy znów mnie baaaardzo żołądek bolał i nie mogłam zasnąć do północy, a potem i tak co chwilkę się budziłam. W związku z tym zrezygnowałam z porannej kawy na rzecz zielonej herbaty. Nie wiem, czy zielona herbata jest lepsza na żołądek, ale ma też kofeinę, bez której ja nie działam (normalne ciśnienie u mnie, to 80/50 po porannej kawie, hehehe). Do tego po wczorajszym umyciu okna (zdąrzałma tylko jedno, w kuchni) dostałam pokrzywki! Nie wiem, czy to po tym \"Clenaie Okna Ramy i Inne\", czy co... Ale drapałam się aż do nocy mimo, że wypiłam wapno i nasmarowałam się takim chłodzącym balsamem (trochę pomogło). Dziś rano też jeszcze trochę mnie z tym trzyma, ale już nie tak, jak wczoraj. No normalnie człowiek się sypie na stare lata, hehehe... Wczoraj byliśmy na imprezce i zjadłam parę rzeczy - kawałek dobrze wysmażonego kurczaka, do tego dosłownie łyżkę surówki, a potem to już dozwolone kanapki. No ale przecież ma mi to szkodzić na jelita, a nie na żołądek! Aż się boję teraz te swoje tablety łykać, brrrr... No ale nic, twardym trzeba być, nie miętkim, hehehe... Dziś łapiemy siuśki Kapsra a potem idziemy go kłuć. To lecę, żeby zdąrzać z tym wszystkim, a potem zajrzę. Miłego dzionka!
-
Neska, to może zamisat mleka zafunduj mu kaszkę mleczno-ryżową, z owocami na przykład :) Ja wyczytałam na www.zdrowystartwprzyszlosc.pl, że w siódmym miesiącu dzidzie powinny dostawać mleko modyfikowane z kleikiem bezglutenowym dwa razy dziennie i glutenowym raz dziennie. Wynika z tego, że mleko bez kleiku już się nie liczy :) Kasper dostaje takie \"czyste\" już tylko rano o 5-tej, a na śniadanko o 9-tej daję mu butlę z kaszką malinową albo brzoskwiniową (robię taką rzadzszą, żeby się ją dało z butli pić), a na noc NAN2R, to jest już \"fabrycznie\" z kleikiem :) Sylwia, ja nie szłam do lekarki, bo właśnie od niej wróciliśmy, jak dostał gorączki. Poza tym dopiero w trzecim dniu, jak dostał wysypki zorientowałam się, że to trzydniówka, bo wcześniej myślałam, że odczyn poszczepienny :) A poza tym wysypki dostał w sobotę, więc nie było gdzie iść. No i wiedziałam, że ogólnie jest zdrowy, tzn. że to nie np. zapalenie płuc, bo dopiero co był osłuchany, opukany i obejrzany dokładnie z każdej strony :) Ale jakby mi tak ni stąd ni z owąd dostał gorączki 39,2, to pewnie gnałabym do lekarki, że mało nóg nie połamię... ;) AnnaSzn. - a o co chodzi ztym testowaniem kosmetyków z Maybelline? Ja używam też od nich tuszu do rzęs, bo też jako jedyny mnie nie uczula :) Ale w takiej \"beczułce\" granatowej. Nie pamiętam dokładnie nazwy. A po takim np. 2000kalorii miałam L4 3 dni na oko, bo spuchłam, jakby mi ktoś przyłożył, hehehe... Także też nie mam lekko z kosmetykami. No, z Avonu mogę większość używać jeszcze na szczęście (i teraz mam tusz od nich, ale wypuścili krótką serię spiralek, które mi pasowały i już ich nie ma, więc pewnie wrócę do Maybelline). Zmierzam do tego, że też bym chętnie postestowała... Zaraz maila sprawdzę :) A co do żarełka - brzmi pysznie :D Szkoda tylko, że my już dwa lata się męczymy bez piekarnika :( Wynajmujemy mieszkanie i tu jest taka stara kuchenka gazowa, dosłownie \"rozpadówa\", i jak Tomek próbował odpalić piekarnik, to po pierwsze pali się tylko połowa palników i się boimy, że wybuchniemy, a po drugie piekarnik się w ogóle nie domyka (klapa jest wciśnięta \"na gazetę\") no i za bardzo nie da się go używać. Ale jak tylko dostanę premię kwartalną, to zaraz idziemy kupić nową kuchenkę, jakąś taką zwykłą tanią, i wreszcie będziemy sobie robić różne cudawianki :) Dogadaliśmy się z właścicielami mieszkania, że odliczymy sobie to w ratach od czynszu (oni są w porządku bardzo i można się z nimi fajnie dogadać, a że za bogaci nie są, to się zwykle tak umawiamy, że \"ściągamy\" sobie po 50,- zł miesięcznie z ich \"odstępnego\" i wszyscy są zadowoleni :) ). Dzisiaj chciałam oddać mocz i kał Kasperka do badań i skubaniec chyba to wyczuł - wczoraj wcale kupy nie zrobił, a dziś wciąż czekamy. A mocz jak próbowałam do tego śmiesznego, przyklejanego woreczka złapać, to woreczek był pusty, a pampers pełny, bo mu się to od siusiaka odkleiło :) Ale nic to, najpierw zajmiemy się kupą, a nad sikami już też \"pracujemy\" - Kasper pije soczek jabłkowy, a że bardzo go lubi, to w dużych ilościach, hehehe... A zapomniałam się Wam pochwalić, że wczoraj poszliśmy do Orange i Tomek wziął dla mnie na swoją umowę nowy telefon :D Oczywiście Nokia (innych nie używam - nie żebym była snobem, ale jak pracowłam w komórkach, to z Nokii zawsze było najmniej reklamacji), Xpress Music 5220. Wygląda, jak tabliczka czekolady z czerwoną obwódką :D Jest śliczna i do tego ma wszystko, czego ptrzebuję - aparat 2 Megapiksele, radio, odtwarzacz MP3, budzik, kalendarz i duuużo gier, hehehe... Właśnie formatuję sobie akumulator (niby nie trzeba, ale ja jestem ze \"starej szkoły\" i twierdzę, że mu nie zaszkodzi, a pomóc może). Także jestem baaaardzo zadowolona :) Tak się zastanawiam, czy by dziś okien nie pomyć. I chyba się za to wezmę, póki mi się chce, bo jak mi się odechce, to znów będę musiała czekać na następne \"zachcenie\", które może nadjeść np. dopiero za pół roku, hehehe... To się zabieram do roboty :D Miłego dnia!
-
Neska, gratuluję boomu kurczakowgo i życzę nadal powodzenia w interesach :) No i współczuję Mikołajkowi gorączki - my przechodziliśmy dokładnie to samo i Kasper też oduczył się jeść. Tzn. nie dlatego, żeby nie miał apetytu - wprost przeciwnie, tylko nie chce mi jeść łyżeczką, tylko by z butli wszystko chlipał. Dziś karmi go Tomek, bo ja już tracę cierpliwość i nie mogę znieść tych jego histerii jedzeniowych. Danis, ja też zhumorem jestem na bakier. Ale może to z niewyspania - dziś obudziłam się o 4-tej i jestem nieprzytomna... Dwa razy próbowałam się zdrzemnąć, ale nie wychodzi mi to, bo jak młody zaczyna marudzić, to od razu się budzę, a marudny jest niesamowicie. Teraz, to już mu nic nie pasuje :( Oby mu już wyszła ta druga górna jedynka, może wtedy będzie spokój :) Chyba pójdziemy na spacerek teraz. Byliśmy już wpołudnie, ale tylko godzinkę, to można jeszcze połazić :) Miłego popołudnia!
-
Tilli, współczuję Olivci. Podobno tak to jest, że jak idą wszystkie ząbki na raz, to jest o wiele gorzej, niż jak idą pojedyńczo. Trollu, nikt Ci nie każe tych idiotek (czyli nas) czytać.
-
Dzień dobry o świcie! Powracam do starego zwyczaju wstawania o 5-tej, bo niedługo zaczynamy chodzić do żłobka i do pracy na 7-mą, więc pomału trzeba się przyzwyczajać. Dziś jestem umówiona w serwisie na wymianę tłumika na 7-mą rano, więc zaraz muszę lecieć. Kasper zostaje z tatą, ale dziś dałam mu jeszcze trochę pospać (wczoraj wstał o 5-tej, więc dziś niech się wyśpi). Ja jestem lekko dziś nieprzytomna, bo wczoraj zrobiliśmy sobie z Tomkiem wieczór przy świecach i winie, do tego \"deska serów\" (nazwa zerżnięta z winiarni), czyli dwa rodzaje sera pleśniowego, nerkowce, migdały i oliwki z pastą parykową. No normalnie odjazd! Tyle, że ponieważ dawno nie piłam, a pozwoliłam sobie trochę z tym winem, to jeszcze dziś mi się w głowie kręci, hehehe... W dodatku przez te sterydy zaczynam się budzić coraz wcześniej i dziś jak się obudziłam przed 4-tą, tak już nie zasnęłam. Ale może popołudniu się zdrzemnę... AnnaSzn - w zupełności się z Tobą zgadzam, co do Trolla ;) A co do obiadków - ja wczoraj nakupiłam Kasprowi zupek z gerbera, bo były w promocji w realu. Same jego ulubione :) Wciąga po całym słoiczku i mam wrażenie, to zaczyna mu to być za mało... Choć wczoraj znów zrobił awanturkę przy jedzeniu i znów dostał z butli. Wiem, wiem, nie powinnam, ale on dosłownie w histerię wpadł. No i szuka tego drugiego górnego ząbka, więc podejrzewam, że to dlatego. A ostatnio w ogóle zauważyłam, że jak mu się żarełko kończy, to jest płacz - krótki, ale płacz! No i nie wiem, czy mu porcje zwiększyć, czy co... Ale jak mu dałam kaszki 180 zamiast 150, to jak się skońćzyła, to też był płacz, więc może to taki płacz \"nawykowy\", na wszelki wypadek :) Nie chcę go utuczyć za bardzo, a z niego ostatnio taki żarłoczek się zrobił, że hej! Idrisi, nie ma się co przejmować niesymetrią ciała, bo każdy człowiek coś ma. Ja np. mam większą lewą stopę od prawej, i to prawie o jeden rozmiar! Ostatnio moja szefowa mówi, że mam za duże klapki, a ja jej nato \"wcale nie\" i pokazałam jej drugą stopę :) No bo to tak wygląda - jeden but ok, a drugi za duży (bo przecież nie będę chodzić w za małych). Ale z reguły nikt na to nie zwraca uwagi. A ja się już nauczyłam mierzyć w sklepie lewego buta, a nie prawego, bo kiedyś kupowałam wszystkie za małe, hehehe... Kasper nie ma raczej swojej \"ulubionej\" strony, przez którą się obraca. Leci równo z tym koksem i to czasami tak szybko, że łapię go w locie, hehehe... OK, to lecę, bo czas goni :) Miłego dnia Wam życzę! Mimo tej paskudnej pogody, brrr...
-
Do \"Do Blondi\" - nie jestem i nigdy tak nie twierdziłam. Od tego mam ludzi :P O zablokowaniu IP pisała wcześniej Sylwia. Co nie zmienia faktu, że Ci się troszku pokasowało, co? Możesz znów porzucać inwektywy, a ja znów zgłoszę moderatorowi do usunięcia. Ciekawe, komu się szybciej znudzi :P
-
No, Pomarańczową usunęłyśmy, nie będzie nas już w oczy kłuć tymi swoimi bzdurami :) A ja właśnie szykuję niedzielny, rodzinny obiadek :) Tomek poszedł przywitać się z ojcem, siostrą i babcią Mama nadal na wsi), a my sobie smażymy schabowe :) Kasperek dziś z był z mamusią w kościółku. Był bardzo grzeczny (ale staliśmy na zewnątrz), tylko jak już komunia była, to mu się znudziło i poszliśmy sobie. Ale i tak 45 min, wytrzymał! Teraz jest też marudny trochę. Co prawda wysypka zeszła, ale smoczka bardzo gryzie, więc może druga jedyneczka górna będzie? :) Fajnie wygląda taki zębaty, hehehe :D OK, to idziemy smażyć dalej :) Choć już właściwie wszystko gotowe, a tatuś w drodze :) Anastazja, to niedługo i Piotruś zębaty będzie :D Miłego popołudnia!
-
Neska, a jak tam u Twojego synka z gorączką? Przeszło już? No i jak tam kurczaki? :)
-
O, widzę, że wczoraj byłamostatnia, a dziś pierwsza :) Idrisi, Kasper też ma z ząbkami tak samo - dwie dolne jedyneczki i lewą górną :) I wysypka już prawie całkiem zbladła, więc niewykluczone, że jednak trzydniówka :) Dziś wtsaliśmy o 5-tej jak zawsze do karmienia, a tu drzwi się otwierają i wchodzi tatuś! Jak radość była! Kasper dotykał Tomka po twarzy, jakby chciał sprawdzić, czy to nie sen, hehehe... No i mieliśmy niespodziankę małą, bo miał przyjechać wieczorem, ale już nie wytrzymał, hehehe... No i Kasper po karmieniu już z emocji zasnąć nie mógł, więc tatusia zapakowaliśmy do łóżka (jechał całą noc), a my wstaliśmy :) Jestem już po śniadanku i porannej kawie. Może zaraz pójdziemy sobie do kościółka z wózkiem? :) Aż wstyd przyznać, ale dawno nie byliśmy. Zawsze się wybieram, a jakoś dojść nie mogę. Dziewczyny, Kasper zaczął wykonywać taki gest, jakby się wstydził. Czasem jak do niego coś zagadam, to się uśmiecha tak jakoś inaczej i główkę chowa tak w bok :) Jak to słodko wygląda! Aha, wczoraj obeszłam całego reala 3 razy w kółko, żeby Flipsiki znaleźć. I znalazłam :) I Kasper nie ma wątpliwości, co się robi z Flipsikiem, jak go dostaje do rączki, hehehe... Od razu pakuje do buzi i memle, choć widzę, że biszkopciki mu bardziej podchodziły. No ale z biszkopcikmi na razie ostrożnie. Wszystkie Hipolitki i inne ciasteczka dla niemowląt są najwcześniej od 7-go miesiąca, więc co dopiero zwykłe biszkopty... Kurcze, tak się rozbujał w tym leżaczku, że zaraz wystartuje, hehehe... A myślałam, że może jeszcze zaśnie... No ale jak tu spać, jak tatuś wrócił! OK, to idziemy się szykować i do kościółka :) A raczej przed kościółek, bo jak się Kasper rozkrzyczy, to by się ksiądz chyba zaczął śmiać, hehehe... Miłej niedzieli!
-
Gosiaczek, moje kondolencje! Pamiętam, jak pisałaś o niej, że jest z nią ciężko. Matko, a ja ostatnio jak byłam u lekarki, to ta mnie tak ostrzegała przed tą moją chorobą, a ja to tak olewam... Tzn. leki biorę i w ogóle, staram się dbać o siebie, ale jakoś się nie przejmuję i nie myślę o tym, że mogłabym raka dostać (no, Pomarańczowa - możesz się teraz powyżywać na mnie i napisać, że dobrze mi tak, bo pewnie sobie zasłużyłam na raka i powinnam niedługo umrzeć :P ). Przykro słyszeć, że dziewczyna w tym wieku musiała odejść... Trzymajcie się tam jakoś. Lula, jednak Cię ciągnie do tego blondu? No ale najważniejsze, żebyś Ty się dobrze czuła :) A co z tą Twoją Zuzieńką? Muchy w nosku? Ale wiesz co - Kasper też ostatnio słabiej śpi. Tzn. u niego \"słabiej\" znaczy, że się pokręci 5 min. i zaśnie dalej nawet bez mojego wstawania z łóżka, ale jednak... A do tego domaga się jedzenie co 2 godziny (żarłok jeden!) i naraz wyrósł mi z wszystkich ciuszków! Dosłownie w ciągu 2 dni! Aha, i nauczył się krzyczeć i czasem tak drze papę, że nie wiem, co z nim zrobić, hehehe... Wnioskuję z tego wszystkiego, że być może to kolejny okres przyspieszonego wzrostu :) Dobrze, że nakupiłam mu bodów na zapas w rozmiarze 74 i są już uprane i czekają w szufladzie :) A krostki najpierw zlały się w plamy, a teraz plamy już tak dość bledną, z czego wnioskuję, że może jutro już ich nie będzie :) I tak musimy iść do lekarki po zaświadczenie jeszcze do żłobka, to jej przy okazji o tym powiem, bo dziś i jutro przychodnia nieczynna, a chyba na dyżur nie ma sensu iść, skoro w zasadzie nic mu nie jest. Gorączki już nie ma, także spox :) O, wygrałam aukcję - leżaczek z Fisher Price\'a do 18 kg za 76,- zł :) Używany oczywiście, ale ze zdjęć widać, że w dość dobrym stanie :) No i fajnie, Kasperek będzie się mógł bujać :) Bo z tego, co teraz ma, to już wyrasta pomału i czasem, jak się mocno rozbuja, to się boję, żeby się nie wystrzelił, jak z katapulty :D (bo to jest taki na sprężynujących nóżkach). Małpeczko, tylko nie opuszczaj nas przypadkiem z powodu jakiejś idiotki/jakiegoś idioty*) - niepotrzebne skreślić, której się wydaje, że jest dowcipna (choć moja znajoma zawsze mówi, że lepiej jest być dowcipnym, niż doustnym, hehehe). Pomarańczowa - podaję Twoje posty do moderatora, jako do usunięcia. I zawnioskuję o zablokowanie Twojego IP. Może jak będziesz musiała dylać do kawiarenki internetowej, żeby cosik skrobnąć, to Ci się odechce? Z doświadczenia wiem, że ludzie Twojego pokroju, tzn. lubiący się wyżywać na innych, są nie tylko lekko upośledzeni intelektualnie, ale i leniwi... :P OK, to lecę, bo pralka się przestała kręcić i muszę się rozwiesić :P Spokojnej nocy życzę.
-
A ja zadzwoniłam do Q10 i ta pani mi potwierdziła, że jak się bierze sterydy, to nie można robić permanentnego i nawet na moją odpowiedzialność by się nie zgodziła. Mało tego! Można go zrobić dopiero po 3-4 miesiącah od zakończenia kuracji!!! Czyli - byle do wiosny :( Na razie kupiłam kolejne pudełeczko henny, jeszcze w dodatku była tylko czarna i będę znów wyglądać, jak stara baba :(
-
Cześć, Dziewczynki! Anted, fajnie, że się odezwałaś, bo już się zastanawiałam, czy Cię Boston Bar całkowicie \"wchłonął\", hehehe... Fajnie, że u Was wszystko w porządku. Kasper jeszcze nie siada zbyt pewnie, ale Pani Doktor powiedziała, że to kwestia nawjyżej miesiąca i że to dlatego, że jest ciężki i duży (dalej nie wiem, po kim, hehehe). A wczoraj znów wciął o 16.00 cały słoiczek jabłek z owocami leśnymi Gerbera, o 18-tej biszkopta i zaraz potem 150 ml kaszki brzoskwiniowej na mleku, a za 2 godz. 150 ml mleka z kleikiem ryżowym! Odzyskał apetyt i nadrabia :) Danis, gratuluję wygranej \"kampanii\" z bezdomnym! Pracownice MOPS-u uważają się za urzędniczki, nie ruszą tyłków zza biurka, bo im \"nie po drodze\". W ogóle znaleźć kogoś wrażliwego w dzisiejszych czasach, to problem... W większości przypadków się słyszy, że coś się nie da, ktoś ma związane ręce itp. itd. I właśnie taka ciekawostka - niech się tylko taki Fakt czy inna Interwencja zainteresuje i od razu wszystko się da :) Małpeczko, zgadzam się całkowicie z Sylwią. Ktoś nas obserwuje i zauważył, że jesteś wrażliwą osóbką i dlatego atakuje Ciebie i Twoją rodzinę. Bo niby dlaczego nie mnie? :) Bo doskonale wie, że po mnie to spłynie, jak woda po kaczce, hehehe... A o moim Tomku miałby co pisać, hehehe... ;) Także nie przejmuj się. My wiemy, że Twój mąż jest bezrobotny tylko na papierze, a tak poza tym jest wzorowym mężem i ojcem, także olej pomarańczę :) Kasperkowi minęła gorączka. Za to wczoraj na całym ciele pojawiły się czerwone krostki, które dziś się zlewają w plamy... Czyżby jednak trzydniówka? Dziewczyny, któreś z Waszych dzieciaczków już miało trztdniówkę? Jak ta wysypka wygląda? Będę chyba dziś dzwonić do pediatry, żeby się dowiedzieć, czy mam przyjść to pokazać, czy olać temat (trzydniówka ponoć tą wysypką się kończy, więc chyba nie ma sensu, choć z drugiej strony jakby to miało być co innego, to trzeba by pójść). Właśnie mu zrobiłam \"trzęsienie ziemi\", bo siedzi w wózku koło mnie i zaczął pupą rzucać, łobuz jeden. Odkąd jest chory zrobił się z niego Księciunio - nie dość, że zmierzły, to jeszcze najchętniej cały czas na rękach i to żeby mama po mieszkaniu chodziła, a broń Boże żeby nie usiadła! Oczywiście ja jestem twarda, jak cała wieś i się nie dam :) Jak na razie, to tylko takie małe awanturki mi urządza mały terrorysta :) Ale jak już do niego podchodzę i zaczynam gadać, to od razu uśmiech od ucha do ucha :D Muszę porobić mu te badania do żłobka. Chcicałam to zrobić w tym tygodniu, ale przez tę gorączkę wszystko nam się pochrzaniło :( Ja też chciałam iść ze sobą do okulisty (odnoszę wrażenie, że od tych leków ślepnę), ale wczoraj nie mogłam się tam dodzwonić, to będę musiała w pn. się przejechać. Ciekawe, jaką kolejkę teraz mają :) Czy mają jeszcze na ten rok zapisy w ogóle, hehehe... Ale jak nie, to poszukam gdzie indziej, zgodnie z zaleceniami Pani Miniketr Kopacz. Zawsze mogę pojechać do okulisty np. do Trójmiasta i przy okazji odwiedzić Małpeczkę i inne dziewczyny z okolicy, hehehe... OK. to idziemy coś robić :) Miłego dnia!
-
Gosiaczek, rosną, rosną! Ja już dziś zamówiłam śpiochy na 74 cm, bo nagle mi Kasper "wystrzelił" i się przestaje mieścić. Aha, no i jużprawie siedzi :) Tzn. uwielbia siedzieć, jak ja siedzę za nim w charakterze oparcia :) Ale już prościutko siedzi. Tylko czasem na twarz pada, hehehe... Zapomniałam mu tych chrupek kupić! Ale ze mnie gapa. Ale to nic, znów biszkopcika dostanie. Tym bardziej, ze wczoraj mu to tak fajnie szło :)
-
Aha, a termometr mam też w smoczku. I po prostu pilnuję, żeby go nie wypluł :)
-
Małpeczko, ja daję Kasprowi Nan2. Lekarka nam go poleciła - w cenie takie średnie, a podobno bardzo dobre. No i Kasprowi zasmakowało :) A co do kaszek, to kupuję najczęściej z BoboVity, mleczno-ryżowe. One już mają w składzie mleko modyfikowane (w odróznieniu od ryżowych) i dodaje się do nich samej wody. Zaczęłam od bananowej, teraz mamy malinową, a dziś kupiłam znów bananową, truskawkową i owsiankę, bo były w promocji w Kauflandzie z fajną puszką :) Aha, zapomniałam Wam z rana napisać, że Kasper dziś w nocy obudził się o 2-giej i o 5-tej. O 2-giej dostał herbatkę i zasnął, o 5-tej już dostał mleko. Współczuję tym z Was, których dzieciaki budzą się w nocy na jedzenie! Teraz doceniłam mój nocny, nieprzerwany odpoczynek, hehehe... Lecę, bo słyszę, że się obudziło moje serduszko (gada do siebie w łóżeczku :) ).
-
Cześć, Dziewczynki! Wczoraj o 16-tej Kasper miał 36,6, i wieczorem już też o 22-giej :) Nad ranem jak mu zmierzyłam, to znów miał 37,8, ale po nocy zawsze jest wyższa temperatura. O 10-tej miał 37,6. Może już dziś wyjdziemy na dwór, bo taka piękna pogoda... Widać z resztą, że już mu lepiej. Moja siostra mówi, że takie małe dziecko, jak ma poniżej 38 stopni, to nawet nie czuje - stąd ta teoria, że lek przeciwgorączkowy się daje powyżej 38,5. Małpeczko, Kasper na początku też nie chciał jeść obiadków. Trwało to około 2 tygodni, zanim je zaakceptował. Teraz ze względu na ząbki i gorączkę podawałam mu rozcieńczone z butli, przez smoczek do kaszki. Karmienie co prawda trwało godzinę, ale jadł :) Może też byś spróbowała? Niech się najpierw do smaku przyzwyczai, a z jedzeniem łyżeczką później (z resztą z tego, co piszesz, to już potrafi jeść deserki :)). Nasze dzieci są sprytne i próbują nami rządzić - nie dajmy się ;) A my dziś pierwszy raz pijemy czystą, przegotowaną wodę mineralną. Co prawda kupiłam Primaverę za 0,88 za 1,5 litra, a nie reklamowanego Gerbera za 1,50 za 0,5 litra, ale wyczytałam na etykiecie, że ma rekomendację Centrum Zdrowia Dziecka, więc chyba może być :) Tylko ją przegotowałam na wszelki wypadek (Gerbera ponoć nie trzeba). Dziwne to takie dla niego - bez smaku i w ogóle. Ale postanowaiłam zacząć go poić wodą, bo wczoraj się popołudniu zachowywał, jakby miał zgagę! A to po soczku przecierowym jabłko-gruszka-banan. Może mu za dużo mieszam ostatnio... Aha, no i dostał wczoraj biszkopta :) Pierwszego \"obmamlał\", ale jak mu się jakiś kawałek odłamał do buzi, to wypluł. A po godzinie dostał drugiego, i byłam w ciężkim szoku - normalnie sobie kawałek ugryzł, pogrzył i połknął, jak stary, hehehe! Boże, rosną nam te dzieci. Dziś jedziemy do Kauflanda po Flipsy :) OK, to zbieramy się, bo muszę zakupy załatwić. Na razie pojadę z nim autem, bo jeszcze nie chcę go tak na dwór zabierać. Spacerek dopiero popołudniu, o ile nie będzie już miał gorączki :) Miłego dnia!
-
Małpeczko, karmienie na zmianę mlekiem swoim i modyfikowanym to nic innego, jak karmienie mieszane. Nie wiem, skąd ta Twoja koleżanka wzięła taki pomysł, ale już leżąc na oddziale poporodowym miałam na sali dziewczynę, której synka dokarmiano mlekiem modyfikowanym, bo miała mało swojego pokarmu, a w międzyczasie normalnie karmiła piersią, żeby pobudzić laktację. Także nie wydaje mi się, żeby koleżanka miała rację tym bardziej, że jak wracałam do pracy, to Kasper dostawał rano i wieczorem pierś, a w południe i popołudniu butlę modyfikowanego i było to skonsultowane z pediatrą i jakoś nikt nic nie mówił, że nie wolno. Chyba coś pomyliła... A co do kaszki manny, to ja daję po jednej łyżeczce do obiadku lub do owoców (zwłaszcza smakuje mu jabłuszko z kaszką). Normalnie leję do garnuszka troszkę wody (tak z 1/4 szklanki), jak się zagotuje, to wsypuję łyżeczkę kaszki i gotuję mieszając 2-3 min. i potem całość wlewam do jedzonka ze słoiczka :) Czasem daję mu gotowe danie z Gerbera lub Hippa z kaszką manną, to wtedy nie gotuję. Co do czasu podawania, to wczoraj akurat czytałam w gazecie - dzieci karmione piersią od 5-go miesiąca, a butlą od 6-go :) Danis, masz rację. Wszyscy wszystko olewają, a jak się już coś stanie, to wtedy huzia na Józia! Ja miałam kiedyś taki przypadek, że miałam paskudne zapalenie oskrzeli i siedziałam już w kolejce do lekarki, jak zaczęłam mieć problemy z oddychaniem. Byłam już pierwsza, jak przyszedł wojskowy poza kolejnością, a za chwilę babka ze służby zdrowia też bez kolejki... No i ja zaczęłam się dosłownie dusić, a ona i tak mnie nie puściła, bo przecież jej się należy. Jak weszłam taka niedotleniona i zapłakana do lekarki, to lekarka (bardzo mądra babka) powiedziała mi wtedy tak - jakby wyszła do mnie na korytarz, to by ją ludzie zjedli, że poza kolejnością się kimś zajmuje i na pewno po znajomości, a jakby mi się coś na tym korytarzu stało, bo nie wyszła, to by ją oskarżyli, że jej ludzie pod gabinetem umierają i też byłaby to jej wina. No i pewnie miała rację! Tymczasem Kasper nadal gorączkuje. Cały czas ma powyżej 38 stopni, więc wciąż daję mu Ibufen (3 razy dziennie) i tak się zastanawiam, czy dobrze robię... Bo jedna teoria mówi, żeby poniżej 38,5 nie dawać na obniżenie gorączki, bo w tej temperaturze najlepiej pracuje układ odpornościowy (coś w tym jest, bo gorączka Kaspra osiąga 38,2 - 38,3 i nie więcej), ale lekarka mówiła, żeby dać lek PROFILAKTYCZNIE, żeby gorączki nie dostał. Więc zgłupiałam. Ale daję, bo działa też rzeciwbólowo, a poza tym skoro podaję, a temperatura i tak dochodzi do 38,5, to ile by miał, gdybym nie podała... No wczoraj rano miał ponad 39, jak mu z samego rana nie dałam, więc dziś dostał już o 6-tej, zaraz po butli :) A pluje mi tym Ibufenem na prawo i lewo, bo dostaliśmy go od mojej siostry i kupiła smak pomarańczowy, którego Kasper nie toleruje od urodzenia (Infacol był pomarańczowy i inaczej, jak w pełnej butelce mleka, to nie chciał go pić) :) No ale już pół wypił i jak tal dalej pójdzie, to szybko się skończy, a potem kupimy jakiś malinowy albo inny. Zastanawiam się, co z jedzeniem, bo wczoraj wszystko podawałam mu z butli, a jak próbowałam z łyżeczki wieczorem kaszkę, to tak zaczął płakać, że nie mogłam go uspokoić (rzeczywiście - żeby zdjąć jedzonko z łyżeczki trzeba je oprzeć o górne dziąsełko, które jest już co prawda pęknięte na ząbku, ale nadal czerwone i bolące). Więc dziś chyba też dostanie zupkę rozcieńczoną z butli, a na deser sok przecierowy. Najgorsze jest to, że muszę dziś koniecznie po swoją receptę do lekarki iść, bo jutro rano skończą mi się leki, i muszę zadzwonić po rodziców, żeby specjalnie z Gliwic przyjechali mi do Kaspra na pół godziny. Mam wyrzuty sumienia z tego powodu, no ale przecież Dziadkowie od tego są, prawda? ;) Zresztą - może akurat pojadą na działkę, to będą mieli \"po drodze\" :) No i muszę sobie kupić bułki i paierosy, bo mi się kończą :) No a nie zanosi się dziś na spacerek, niestety :( Moje biedactwo nadal leży i jęczy. Ojej, znów się rozpisałam na całą stronę :) Idę się przytulić do mojego chorego dziecka. Pa!
-
Małpeczko, ale duży chłop z Twojego Kacperka! A ja tak wczoraj na tabelkę zaglądałam i porównywałam, to tylko Olivcia się mogła z moim Kasperkiem równać, reszta to takie maleństwa wg nich (oczywiście biorąc korektę na wiek, bo niektóre wyniki mamy lekko niealtualne). Dobrze, że Ci męża nie wzięli do woja teraz! Ale mogli by sobie już dać spokój - przecież to ostatni pobór! Jak się da, to kombinujcie z tym innym WKU, a nuż się uda i odroczą :) Kasperek popołudniu dostał zupkę przez butlę. Stwierdziłam, że skoro pierwszy raz w życiu ma gorączkę, to ma dziś Dzień Dziecka i rozcieńczyłam zupkę wodą przegotowaną i podałam mu przez smoczek do kaszki. I w ten oto sposób udało mi się go czymkolwiek nakarmić, bo apetytu, to nadal nie ma, mimo że po drugiej dawce Ibufenu znów mu gorączka spadła (ale ok. 14.30 miał 38,2, dlatego mu dałam znowu lek). Spał dziś 3 razy po 20 min. więc w normie. Teraz wzięłam go trochę do leżaczka i wietrzymy pokój, bo cały dzień leżeliśmy sobie razem w łóżku i trzeba trochę \"odszczurzyć\" :) O, właśnie się cieszy :D Ale słabiutki jest, to widać. Także dziś nie wychodzimy z domu, zastanawiam się też nad kąpielą wieczorną, ale zobaczymy, jak się będzie czuł. Dałam mu smoka przed chwilą, bo marudził, to possał 2 min. i wypluł :) Czyli nie jest uzależniony, hehehe... Chcę mu kupić kubek treningowy z miękką końcówką, ale te co widzę w sklepach są strasznie drogie (koło 30,- zł) - chyba poszukam na allegro. To już w gazecie nawet reklamę widziałam takich za chyb 15,- zł, to jeszcze cena do przyjęcia :) Mógłby już zacząć trenować :)