Blondi20015
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Blondi20015
-
Hejka! Dziś pospaliśmy z Kasprem razem aż do 7-mej, więc robię postępy, hehehe... Ale wcześniej Kasper się obudził o 5-tej na papu (ostatnio budził się z reguły o 6-tej), więc mieliśmy małą przerwę wcześniej :) Ale to pewnie dlatego, że wczoraj był wieczorem tak padnięty (zresztą ja też), że przyspieszyliśmy trochę całą \"procedurę\" (kąpiel, karmienie i zasypianie), więc miał godzinę przyspieszenia tak ogólnie. Przed chwilką zjadł trochę kaszki bananowej. Dziewczyny \"butelkowe\", Wy już ograniczyłyście ilość butli do 3 na dzień? Kasper wczoraj pierwszy raz miał 3 butle, raz zupkę (zjadł cały słoiczek), raz kaszkę i pół słoiczka deserku. Ale coś mi wygląda, że mu to za mało, bo z kaszką jest nie teges... Z 75 ml wody (czyli połowa porcji), a jeszcze zostaje... Dziś mu zrobiłam ze 150 ml z nadzieją, że zje więcej (kończy nam się jej przydatność, więc nie żal wyrzucić bo i tak niedługo trzeba będzie), ale też niecałą połowę zjadł. Ale w sumie kaszki nigdy mu dużo nie dawałam, to znów się musi przyzwyczaić, jak do zupek :) Teraz ma bananową, wczoraj moja mama mu kupiła brzoskwiniową, a w domu ma jeszcze malinową. Może mu posmakują :) Tylko glutenową mu muszę w końcu kupić, bo już dawno powinien dostać... Ale ja zauważyłam, że on z tym jedzeniem jest \"opóźniony\" o jakieś 2 tygodnie :) Pewnie dlatego, że się urodził 2 tygodnie przed terminem i tak się to za nim ciągnie :) Aha, przestałam mu już wyparzać butle :) Gdzieś wyczytałam, że do 6-go miesiąca tylko trzeba. Po paru dniach nic się nie dzieje, zresztą myję je nadal bardzo dokładnie w gorącej wodzie i od to przed samym użyciem, więc myślę, że będzie OK. Moja mam się śmieje, że nawet jakby mu się tam jakiś zarazek zaplątał, to zamiast Actimela, hehehe... Gosiaczek, wcale Ci się nie dziwię, że nie możesz na niego patrzeć. Powiedz mu to po prostu i to najlepiej spokojnym tonem, postaraj się nerwy odłożyć na bok. Może jak mu coś na spokojnie powiesz, to w końcu dotrze. Ja się jednak obawiam, że tu doszło do czego innego z jego strony - może się zorientował, co traci i tak naprawdę wcale już się nie chce wyprowadzać... Tylko, jak każdy facet, z dumy nie przyzna się do własnego błędu i czeka, aż to TY GO PRZEPROSISZ, hehehe... Może myśli, że będziesz go błagać na kolanach, żeby został i na to czeka. Wiesz, faceci są z Marsa... W każdym razie moim skromnym zdaniem taka sytuacja jest conajmniej niezdrowa (przede wszystkim dla Ciebie, bo z jakiej paki masz znosić to, że on się na Twoich oczach umawia z jakąś kretynką (tak, kretynką, bo żadna normalna dziewczyna nie umówi się z facetem żonatym z dwójką dzieci, w tym jednym niespełna półrocznym!) i myślę, że trzeba ją rozwiązać albo wte albo wewte i to jak najszybciej! Dla zdrowia Twojego i Waszych dzieci. O, może tego argumentu użyjesz, może podziała... Dla dobra Waszych dzieci (ładnie brzmi, nieprawdaż?). A jak nie, to niech Cię błaga o przebaczenie, przynaje się do błędu i kaja na kolanach. O, proponuję włączać na cały regulator Cerekwicką, hehehe... I Flintę \"Żałuję, że Cię znałam\" :D Pamiętam, że eks mąż mojej przyjaciółki się popłakał przy Flincie swego czasu, jak się rozstawali... Słuchajcie, pogoda się robi ładna, idziemy z Młodym w nosidełku po majonez do jajek, bo zapomniałam wczoraj kupić i robimy tatusiowi śniadanko (my już jedliśmy). Nie, żebym była taką wzorową żoną, broń Boże, tylko na dwór mi się chce wyjść, hehehe... A przy okazji - niech se myśli, że się tak dla niego poświęcam, potem mu będę mogła wypomnieć w odpowiednim momencie ;) Miłej niedzieli!
-
Ach, chyba ze złości sobie pójdę aż zapalić, normalnie... Co prawda powinnam palić 2 papierosy na dzień (tak sobie obiecałam), a to będzie dziś 3-ci, ale to też jeszcze "norma" dla "colitowców" (inaczej mówiąc "jeliciarzy"), bo zalecają do 3 sztuk na dzień :)
-
No, Sylwia, ja dziś usłyszałam od klientów "my mamy czas, bo dziecko jest z babcią". I tak sobie pomyślałam, że ich dziecko może tylko DZIŚ jest z babcią, a moje było z babcią przez cały tydzień i może chciałabym choć w jeden dzień tygodnia zobaczyć je wcześniej, niż o 18.30... Ale takiej za przeproszeniem pindzie pewnie nawet nie przyjdzie do głowy, że mając takie małe dziecko można pracować, i to od 9-tej do 18-tej... A jak się już trafi sobota i do 14-tej, to oni mają czas... :/
-
Danis, a Ty się nie daj, bo jesteś dla mnie wzorem optymizmu :) Choć, oczywiście każdy ma prawo do gorszego dnia. Ale lepiej, żeby to była gorsza godzina np., a nie cały dzień :)
-
Cześć, Dziewczynki! Ja też na krótko, bo miałam dziś bardzo wyczerpujący dzień i padam na twarz. Może nie tyle fizycznie, co psychicznie bardziej. W robocie taki młyn, potem szybko do rodziców po dziecko, potem się zorientowałam, że mleka dla Kaspra nie starczy na weekend, więc poszliśmy spacerkiem do marketu, po drodze odwiedzając teściową (jutro wyjeżdzą, więc trzeba się było pożegnać), jak wróciliśy, to szybko kąpać i karmić Kapsra i jak już go położyłam do łóżeczka, to znów odpadłam, tak jak kiedyś - ze łzami w oczach. Poleżałam chwilę i ledwo się zwlokłam, żeby mu na raniutko mleko przygotować. I teraz mi się przypomniało, że Małpeczka dziś do mnie dzwoniła, ale nie mogłam odebrać, bo byłam w pracy, była za 15 pierwsza, a ja miałam full klientów przy ladzie i kupę papierów do zrobienia. I wyszłam z pracy pół godziny później, co mnie do reszty rozwaliło psychicznie, bo wszyscy mają to w dupie, że moje dziecko dziecko na mnie czeka - on jest klientem, to se przyjdzie pięć minut przed zamknięciem i będzie marudził pół godziny, bo ma dużo czasu! Jessu, ale się rozżaliłam! Jutro mam nadzieję, że będzie lepiej - chcemy pojechać do Aqua Parku znowu :) Teraz będzie mi tam lżej, bo tatuś pobawi troszkę Kaspra (ostatnio tylko ja się nim zajmowałam, bo Tomek wziął swojego drugiego syna). Matko, żeym nie zapomniała napisać do Małpeczki. Może jeszcze dziś to zrobię... Najlepiej zaraz :) OK, to lecę, bo jeszcze muszę filtr wymienić w Bricie, przegotować wodę i przygotować termosik, a potem wziąc jakiś szybki prysznic... Mamba, powodzenia w Polsce! Zajrzyj czasem do nas. Sylwia, ja to powinnam chyba rzeczywiście wziąć się za pisanie jak już nie książek, to przynajmniej komiksów, hehehe... Papatki, dziewczynki!
-
Hejka! Gosiaczek, widzę, że nie tylko ja wcześnie wstaje :D Po tym, co teraz przeczytałam, zweryfikowałam swój pogląd na temat widzeń z dziećmi Twojego męża - zdecydowanie osobno! Żeby córa mu za dużo nie pomagała przy małym, hehehe... Danis, dobrze, że dałaś znać, że Małpeczka na wyjeździe, bo ja już zaczynałam mieć jakieś czarne wizje o jej mężu w wojsku i jej samej w depresji, hehehe... Matko, ta moja wyobraźnia, to mnie kiedyś zabije ;) OK, spadam, bo dziś na 8-mą. Miłego dnia!
-
Mamba, jaka walka - jeden \"plaskacz\' i by leżał, hehehe... Anted, ja w tym roku raczej nie pojadę. Chyba, że na jesieni albo zimą :) Ale do października mam \"szlaban\", bo dopiero wtedy będę mieć kontrolę i się okaże, co dalej. A że w każdej chwili może się mój stan pogorszyć, to muszę zostać w \"zasięgu\" mojego szpitala :( No ale trudno. Na działce u moich rodziców czy w Aqua Parku też jest fajnie :D Będę mieć 2 tygodnie urlopu, to będziemy korzystać z życia :) A co do zakochania - wiesz, zależy mi na pełnej rodzince ;) Dziewczynki, wymiękam dzisiaj. Idę pod prysznic i spać. Chyba ten poranny marszobieg daje się we znaki :) A jutro do pracy mam na 8-mą i trzeba będzie godzinę wcześniej wyjść z domciu :) Kasper jutro pierwszy raz będzie dla odmiany u moich rodziców. Ale masz rację, Anted - super jest, jak wchodzę po niego i mówię \"cześć, słonko\", a on się uśmiecha od ucha do ucha i trzęsie wszystkimi czterema łapkami z radości, hehehe... Aha, a Małpeczka nic nie odpisała :( Zaczynam się martwić, co z nimi... Dobrej i spokojnej nocy Wam życzę :)
-
Mamba, jak mi wczoraj mój zadzwonił, że na wódkę chce iśc, to mu pwoiedziałam, że prosze bardzo, ale jak przekroczy 0,5 decybela wracając, to śpi na schodach... Może dlatego zrezygnował, że sie przestraszył, hehehe... Tym bardziej, że wie, co go czeka, jak wpadnę we wściekłość ;) A że teraz dodatkowo te sterydy mnie trzymają, to chyba wolał nie ryzykowac, bo taki dużo wiekszy ode mnie nie jest, więc po pijanemu na pewno nie dałby mi rady, hehehe (on ma 175 cm, a ja 168 cm wzrostu, a w wadze, to jestem tylko 4 kg lżejsza od niego)...
-
Anastazja, wszystkich nie zdążyłam zobaczyć, ale obejrzałam Piortusia i Wakacje - są super! A miny identyczne, jak Kasper robi, hehehe...
-
Napisałam eska do Małpeczki, mam nadzieję, że da coś znać... Naska, jak już ruszycie, to daj znać :) Może wpadniemy kiedyś po drodze do Brennej, bo często na weekendy tam jeździmy (zawsze możemy zamiast przez Żory przejechać przez Pszczynę). Gosiaczek, mój Tomek tez miał taki etap, że cały czas czegoś ode mnie wymagał, że mam się mzienić itp. itd., dopóki mu nie powiedziałam, że jak mu nie pasuje, to ma wyp... I żeby sobie przemyślał, jaki jest ideał jego kobiety, bo wg tego, czego wymaga, to chyba scierka do podłóg. Przemyślał, na szczęście, i poskutkowało :) Ale jeśli Twój niereformowalny... No cóż, po co się męczyć. OK, to pracuję dalej :) Aha, jeszcze zdjęcia pooglądam :D
-
A z wrażenia zapomniałam dodać, że Tomek wrócił wczoraj tuż po 22-giej całkiem trzeźwiutki. Odechciało mu się ponoć wódki w drodze (wieczorem był z kumplem pomóc mu w pracy na godzinę i stamtąd dzwonił, że idzie do szwagra prosto). Także może jednak z niego będą ludzie... :D Dziś kończy o 15-tej i już zapowiedział, że zanim odbierze Kaspra od babci, to posprząta całe mieszkanie :) A ja byłam dziś rano znów pobiegać, a raczej pochodzić (marszobieg tzw.) i wreszcie mi puściły zakwasy od ostatniego razu, hehehe... Teraz jeszcze była 1 min. biegu 4 min. marszu, a od następnego treningu jest 2 min. biegu, 3 min. marszu, ale to dopiero w poniedziałek :) Zobaczymy, jak będzie :) Miłego dnia!
-
Ojej, Gosiaczek! Mój Tomek może nie jest ideałem (też mu się zdarzyło flirtować przez GG, ale jakoś mu przeszło, a poza tym nigdy się z nikim nie umawiał, a przynajmniej ja nic o tym nie wiem, hehehe), ale ten Twój, to chyba do przedszkola by się musiał z edukacją cofnąć, i to do maluchów, bo starszaki przerastałyby go intelektualnie! Sorry, ale tak czuję i tak piszę! No bo jak można flirtować z jakąś dupą przez neta, powiedzieć żonie, że się z nią i tak umówi i jeszcze dodać, że to żony wina, podczas kiedy ta żona pół roku temu urodziła mu dziecko!!!!!!!! Gosiaczek, na drzewo z nim! Niech se idzie lasek na dyskotekę szukać, najlepiej 15-letnich, bo z takimi się dogada - będą mieli duuuużo wspólnych tematów. A na drogę kup mu Bravo Girls, żeby się mógł spełnić intelektualnie pogrążając się w lekturze w stylu \"usiadłam na ciepłym krześle, czy mogę być w ciąży\"... Dziewczyno, dasz sobie radę! Alimentów trochę dostaniesz (walcz o maksymalne, bo i tak Sąd obetnie), dzieci dasz pod opiekę babci albo do żłobka/przedszkola, znajdziesz pracę, żeby dorobić parę groszy, a raz w tygodniu będziesz oddawać OBOJE dzieci na raz (!) tatusiowi pod opiekę (proponuję się zgodzić w sądzie na piątkowy lub sobotni wieczór, a najlepiej co drugi weekend - tatuś się będzie opiekował dziećmi, a Ty - na randkę, hehehe). Moja znajoma tak zrobiła - co sobotę jest w nocnym klubie, a tatuś w tym czasie zmienia pieluchy, hehehe... Zresztą nauczył się tego dopiero po rozstaniu, bo jakoś wcześniej nie wykazywał zainteresowania... Na pewno na razie nie masz ochoty na naowe związki, wiem to po sobie, bo chyba ze 3 lata przerwy miałam po nieudanym związku, zanim mi na tyle psycha odpoczęła, żeby się móc w ogóle zaangażowanć na nowo. Ale pamiętaj - czas leczy rany. A dzieci mu \"wciskaj\" jak najczęściej i na jak najdłużej - wtedy Ty będziesz bohaterską matką, która nie broni ojcu jego praw, a on niech się w końcu trochę natatusiuje, hehehe... Choć pewnie będziesz to robić z bólem serca, ale uwierz mi, że będzie warto, bo w oczach dzieci zyskasz, jak dorosną i zrozumieją... OK, muszę już się zbierać do pracy. Trzymaj się cieplutko i niczym się nie przejmuj - będzie OK, a Tobie też należy się odpoczynek od stresu - pamiętaj o tym, że nie jesteś żółwiem dźwigającym na plecach cały świat... :)
-
Cześć, dziewcyzny! Super zdjęcia :D Jurcze, mój Tomek, jak mu wczoraj powiedziałam, że Robek staje w łóżeczku przy szcebelkach, to powiedział, że to niemożliwe. Dobrze, Jenny, że fotki dałaś, to mu pokażę, niewiernemu Tomaszowi, hehehe... Dziś pierwszy raz od pamiętnego zgubienia plecaka poszedł na wódkę do szwagra. Stamtąd wraca razcej bez rewelacji i najpóźniej o północy, bo siostra ich pilnuje, hehehe... Wiecie co, ja tak patrzę na te Wasze zdjęcia i wszystkie już macie spacerówki, a Kasper cały czas w głębokim jeździ... Muszę mu już też przerobić. Ale to w sumie przez teściową, bo z jednej strony gada, że trzeba go ćwiczyć i potrafi go cały dzień na kolanach trzymać, a z drugiej strony nie pozwoli spacerówki używać... Siedem światów, ale co zrobić. Teraz w sobotę wyjeżdża na wieś do rodziny, więc w poniedziałek Kasper pójdzie do drugich dziadków na cały dzień (moicg rodziców), a ptem będzie do końca tygodnia już tylko z tatusiem. Ja wracam koło 18.30 teraz z pracy, więc za dużo nam czasu nie zostaje, niestety... Ale za to od 18-go sierpnia będę mieć jeszcze dwa tygodnie urlopu (a właściwie, to tydzień, bo pierwszy tydzień mi jeszcze L-4 obejmie), więc już sobie i jemu obiecuję, że znów będziemy cały czas razem :D No a potem niestety żłobek... Chyba się umówię z koleżanką, żeby potem na poranne zmiany częściej chodzić, żeby móc więcej czasu z dzieckiem spędzać i móc go odbierać ze żłobka samej. Tilli, ale napisz od czasu do czasu, co tam u Ciebie, no i koniecznie daj potem linka do stronki - ja bardzo dużo na allegro kupuję i to bardzo różnych rzeczy, więc może i d Ciebie będę kupować? :) Będziemy tęsknić :( Anted, współczuję choroby Matiego! Mój Kasper na szczęście jeszcze chory nie był, ot czasem ma zatkany nosek, ale raczej nic poważnego. Daj jakieś aktualne fotki, jak będziesz mieć chwilę :) Neska, ja mieszkam w Zabrzu. Kiedyś pracowałam w tyskiej firmie (taki spory salon samochodowy na Beskidzkiej, wtedy Seat, a teraz VW), to bywałam tam raz na tydzień (pracowałam w filii w Zabrzu), teraz do Tychów rzadziej zaglądam. Ale może się kiedyś wybiorę :D Napisz tylko, gdzie będziecie mieć te kurczaki :) Mam znajomych na L i na A w samym centrum :) A mój Tomek ma byłą swoją w Tychach, hehehe... OK, spadam pod prysznic i spać, bo ledwo na oczy widzę. Pewnie zajrzę z rana przy śniadanku :D Dobrej nocki!
-
Lekarz \"obsłużył\" mnie w biegu, między jedną, a drugą gastroskopią. Na wynik zerknął (było napisane \"szare kr. 0,3 mm\", cokolwiek to znaczy) i przepisał dalej sterydy i Colitan, czyli chyba dobrze... I tak muszę do niego pójść jeszcze w poniedziałek, przepisze mi dalej 2 tygodnie L-4 (te mam wystawione do niedzieli, więc na razie nie może, mimo że lekarka z oddziału kazała mi przyjść właśnie 3 dni wcześniej :/), więc może wtedy będzie miał chwilę czasu, żeby pogadać... Ale młyn ma całkiem, jak ja w pracy, więc mu się nie dziwię - przed gabinetem stały oprócz mnie jeszcze 3 osoby, w tym mąż od pacjentki z silnymi bólami, którą lekarz na siłę wpychał na badanie między innych pacjentów. Co się dzieje w tej służbie zdrowia, to głowa mała! A oni zrobią se limit i szlus... Nie interesuje ich to, że ludzie cierpią, chorują, boli ich... Dobrze, że ten lekarz to rozumie i dosłownie staje na głowie, żeby to wszystko pogodzić, niejednokrotnie łamiąc przepisy... OK, spadam, bo się do pracy spóźnię :) Postaram się zajrzeć w ciągu dnia. Mamba, super fotki! Jakaś Ty opalona... Aż Ci zazdroszczę (ja teraz nie mogę się opalać przez te leki i chorobę w ogóle). Mi wypadnie w tym roku, że prosto z L-4 pójdę na urlop, hehehe... No ale moi Szefowie wiedzą, o cochodzi, więc nie będzie tak źle ;) Miłego dnia!
-
Tilli, no jeszcze weszłam na zdjęcia. Są superowe! :) Kurcze, Twoja Olivcia już siedzi, to sobie może w spacerówce jeździć, a ten mój Kasper też pewnie by już chciał, ale dopóki nie siedzi, to nie ma jak, bo by mi się gibał na boki, hehehe... Ale za to babcia całymi dniami trzyma go teraz na kolanchc, hehehe... To na spacerku może na leżąco :P
-
Hejka! Miałam dziś rano \"bumelkę\" u Was (zagapiłam się na allegro i już mi tak zostało :) ), więc nadrabiam wieczorkiem. Chciała,w ciągu dnia coś tam podczytać w pracy, ale młyn mam taki, że co weszłam na kafe, to musiałam czymś się zająć i nie było szans. Lula, super, że się odezwałaś! A TP S.A. słyszłam, że często w takie kulki sobie leci... Mojej mamy koleżance odcięli telefon, że niby nie zapłaciła 80,- zł rachunku dwa lata wcześniej. No i szukaj wiatru w polu... Po takim długim okresie już kwitki były powyrzucane (bo mama koleżanki trzymała je tylko przez rok) i nie dało im się udowodnić, że pieniążki poszły... A nigdy nie miała żadnych zaległości. Za to się wkurzyła iteraz ma komórkę zamisat stacjonarnego :) Kurcze, to już 7 miesięcy... Jak ten czas leci. I mówisz, że staje? Bo Kasper się czołga, siedzi tylko jak go podtrzymuje, bo inaczej \"spada na pysk\" (dosłownie, hehehe), a staje tylko w jednej sytuacji - jak go wyciągam z wanny i chcę położyć na ręcznik! No za cholerę się nie da :D Spryciarz jeden... Dziś byłam u gastrologa na kontroli. Oczywiście poza zapisem, bo na ten rok już nie przyjmują... Śmiał się, że mam zadzwonić do pani Ewy Kopacz i porposić ją o zwiększenie limitów (to na mój argument, że zanim się doczekam, to \"zejdę\", hehehe). Ale i tak nic nie załatwiłam, choć byłam u niego dwa razy, bo za pierwszym razem go nie było, tylko pielęgniarka, a za drugim razem on był, ale nie miał mojego wyniku, który miała pielęgniarka... Także jutro muszę tam być o 6:50 (bo od 7-mej zaczyna zabiegi), żeby ich złapać oboje. Dobrze, że mój dał radę sobie załatwić zmianę od 8-mej, a nie na 6-tą, bo znów bym musiała śpiącego Kaspra do babci ciągnąć, a tak to zdążę po niego jeszcze wrócić :) A po drodze wstąpiłam po wynik z cytologii do gina i też g... załatwiłam, bo \"ta pani jest na urlopie\" (tzn. pielęgniarka, która trzyma mój wynik w szafce) i mam przyjść po 18-tym. Kurde, a jak chodziłam do innej przychodni i miałam \"III-kę\", to mnie znaleźli po mamy numerze telefonu, a tu tak to olewają... Trzeba mieć naprawdę końskie zdrowie, żeby chorować! A co do Małpeczki, to ja już chyba dłużej nie wytrzymam i może już nie dziś, bo jest dość późno, ale jutro do niej eska puszczę, co się dzieje... No i rzeczywiście mam nadzieję, że odpuścili jej mężowi, bo to by już był niesamowity pech! Aha, a co do płaczu przez sen - Kasprowi też się przytrafiło parę razy, jeszcze przed ząbkiem. Ale nie wiem, czy to nie jest przypadkiem związane z tym okresem rozwoju psychiki kolejnym... A może to było wtedy, jak wróciłam do pracy? Akurat nie pamiętam... W każdym razie teraz już się raczej nie budzi. Teraz, to raczej nad ranem jęczy, jak jest taki bardzo głodny po całej nocce, no ale to już mamusia miesza z wodą z termosu i za chwileczkę jest jedzonko :) Co do działalności - ja też miałam przez rok, ale wróciłam do pracy na etacie. Głównie dlatego, że chciałam zacząć studia, a pracując \"na swoim\" zdarzało mi się spędzać w firmie całe wieczory i część nocy, bo niestety jestem perfekcjonistką. Ale ja w sumie niby pracuję u kogoś, ale moi Szefowie są tacy, że ja i tak się czuję, jakbym była na swoim. Wszystko jest tak poustawiane, włącznie z wynagrodzeniami, że każdy u nas dba o swoją \"działkę\", żeby się jak najlepiej kulało, a Szefowie zaglądają do nas tak raz na 3 miesiące albo i rzadziej... Właśnie dlatego zależało mi, żeby wrócić do tej pracy, bo drugiej takiej, to bym chyba już nie znalazła... Neska, a skąd dokładnie jesteś, jeśli można wiedzieć? Może wpadnę na kurczaka :D Słuchaj, trzymam za Was kciuki bardzo bardzo mocno, bo teraz przy małym dzidzi potrzebujecie stabilizacji, a tu taka rzecz... Mam nadzieję, że Wam się wszystko poukłada :D OK lecę pod prysznic i spać, bo już padam nosem w klawiaturę, hehehe... A jutro znów pobudka o 5.30 (dziś była wyjątkowo późno, bo o 5.45, hehehe, choć w sumie i tak już wcześniej nie spałam), bo do tego gastrologa lecę. Dziewczyny, trzymajcie kciuki za mnie, żeby mi te sterydy odstawił (choć po tym, co dziś mówił, to marne szanse, on raczej myśli, czy mi czegoś więcej nie trzeba, tylko nie miał tego mojego wyniku z histopatologii). Ja się czuję bardzo dobrze już teraz, no ale przy tej ilości prochów, co dziennie łykam, to by chyba nawet trup się dobrze poczuł! Trochę się boję, żeby mi tam jakiś rak nie wyszedł, ale chyba nie - za bardzo mnie lekarze pilnują, żeby się coś tam miało \"zalęgnąć\". Podobno rak się rozwija kilka lat (co prawda w jelicie bez objawów - dlatego jest tak śmiertelny), a ja miałam ostatnio kontrolę w październiku 2006, to chyba by nie zdążył... No ale zobaczymy jutro :) Ja w każdym razie jestem dobrej myśli :) OK, to tym \"optymistycznym\" akcentem ;) kończę dzisiejszy wywód, hehehe... Dobrej nocy Wam życzę!
-
Jenny, ale masz łobuziaka w domu, hehehe... ja się właśnie obawiam, że mój kasper tez się może pewnego dnia przeobrazić z aniołka w "diobołka", i to pewnie w momencie, jak zacznie raczkować po tej naszej malutkiej kawalerce... juz teraz zajmuje min. 30% powierzchni naszego mieszkania (o ile nie więcej), bo łóżeczko, mata, wózek, fotelik... A potem trzeba będzie przystosować 100% powierzchni! Jak patrzę na regał ze sprzetem RTV, to mi się ciepło juz teraz robi, hehehe... No ale poczekamy - zobaczymy. Może nie będzie tak źle. Ale szybciutko ten Twój Robek wstaje, kasper jeszcze siedzienia nie załapał :) A co do laktacji - spróbuj ten początek zaciągac laktatorem, żeby sie Robek na głodniaka nie wkurzał :) U Tracy Hogg pisało własnie, żeby tylko zaciągnąc, a potem przystawic dziecko, to juz samo poleci. Aha, a co do termosu, to jak trzymam wode taką w sam-raz, żeby rano tylko wlać, zabełtać i zatkac głodny dziubek (czy Wasze dzieci też Wam się kojarzą z głodnymi pisklaczkami w gniazdu, jak tak te dziubki do butelii czy piersi wyciagają?) :D
-
Neska, Kasper jeszcze niedawno nie obracał się z brzuszka na plecy. Umiał, ale wolał zawołać mamę :) Był to troche kłopot, bo na brzuszek hyc i juz leżał, a za chwilę jęczał i jęczał, no i w końcu pękałam i podchodziłam go obrocić. Ale juz mu przeszło :) (trwało to jakieś 2 tygodnie). Co do siedzenia, to ciagnie się jak mu podam ręce np. albo jak go trzymam do karmienia, to siada, ale samodzielnie nie bardzo - woli leżeć na brzuszku i podnosić pupę do góry. Także ja myślę, że jesli nie czujesz się spokojna pomimo wszystko, to idź może do jakiegoś innego pediatry i porozmawiaj, co Cię niepokoi, ale chyba generalnie jest OK. Choć wiesz - jak nie widzimy Twojego małego, to cięzko tak z opisu wywnioskować... A co do budki - ja kiedyś myślałam o podobnym interesie, ale inaczej. Mieszkam na Śląsku, więc w aglomeracji, gdzie jest dużo firm. Gastronomii, które wożą zupki, obiadki i inne jest mnóstwo. ale spróbuj gdzies kupić dobrą kanapkę bądź tania sałatkę... Firma kanapkowo - sałatwkowa obsługuje nas w tej chwili i widzę, że jakoś im idzie. Oprócz sałatek (3,50 za taką małą ksrzynkę, ale i tak wolę kupić, niż robić jej 3 kilo i jeść przez 4 dni z rzędu) i bułek z czymstam wożą też drożdżówki, pączki, soki jednodniowe... Nie pamiętam, skąd jestes i czy to by się w Twojej miejscowości sprawdziło, ale jakiś tam pomysł jest :) A w sumie inwestycja niewielka, bo bułkę, to sama możesz w domu zrobić :) Może na początek lepiej, niż kurczaki? Bo w kurczakach, to chyba konkurencja większa, co? Trzymam za Was kciuki. Napisz potem, co Wam z tego wszystkiego wyszło :)
-
Z Aneczki74 zrobiłam Annę1974 - sorki :) To pewnie też przez te sterdydy, bo się nan iczym skupić nie mogę i wszystko mi z rąk leci :( Mam nadzieję, że jutro jak pójdę do gastrologa, to mi pozwoli przestać je brać...
-
Cześć, Dziewczyny! Ja jestem po tych sterydach nie do wytrzymania. Nie dość, że żrę, jak smok, to jeszcze energia mnie rozpiera. Wstałam dziś znów o 6-tej i jak nakarmiłam i położyłam Kaspra, to... poszłam pobiegać! A raczej pochodzić, bo znalazłam kiedyś taki na necie trening Nike Run, że zaczyna się od marszobiegu - 1 min. lekkiego biegu, 4 min. marszu z ćwiczeniami i tak 5 razy, potem 2 dni przerwy i drugi raz tak samo, potem znów 2 dni przerwy a potem już 2 min. biegu, 3 min. marszu itd. Aż się dochodzi do biegu na 15 km :) Trwa to chyba ze 3 miesiące, nie mam aż takich ambicji, żeby to doprowadzić do końca, ale jak mi jeszcze dalej każą te sterydy brać, to kto wie... Wczoraj w pracy miałam młyn straszny (a\'propos - Anna1974 nie przejmuj się - ja pracuję teraz po 9 godzin, ale jakoś dajemy radę), dlatego nawet nie zajrzałam. Z basenu wyszły nici, bo skończyłam o 18.30, więc doszłam do wniosku, że jest za późno. Pojedziemy innym razem. Poza tym dość mocno wiało i się bałam, że jak wyjdę z tego basenu na parking z takim wymoczonym Kasprem, to może mi go przewiać :) Dobra, dziewczynki, spływam. A, Żabuleńka, dzięi za link. Fajne to łóżeczko :) Ja poluję na takie: http://www.allegro.pl/item412862694_kojec_lozeczko_kolyska_eurotech_3w1_gratisy.html Bardzo mi się podoba, zwłaszcza to niebieskie, ale chciałam je wyrwać na aukcji, bo można było 50,- zł \"urwać\" z ceny. Jednak na razie mi się nie udało. No i jak tak dalej pójdzie, to może w końcu w ogóle nie kupię, bo mi Kasper wyrośnie :) OK, to lecę, bo muszę jeszcze pranie pozbierać i następne już mi się wiruje. Miłego dnia!
-
Hejka! Dziewczyny, Wy mnie tak nie podziwiajcie za te poranne wstawanie, bo ja 2 tygodnie tak do pracy wstawałam i po prostu się \"przestawiłam\" (choć sama nie wiem, jakim cudem) :) Byliśmy w górach, najpierw u Szwagra na kawie, potem pojechaliśmy do Wisły połazić i chcieliśmy jeszcze wstąpić do drugiej mojej siostry (co mieszka na Śląsku, ale też ma domek w górach) popołudniu, ale w sumie Kasper zasnął w aucie i już pojechaliśy o 14-tej spowrotem. Po drodze przejechaliśy przez niezłą ulewę w Łaziskach, uata inne się zatrzymywały, żeby przeczekać, ale ja tylko włączyłam 3 bieg, najszybszy bieg wycieraczek i parłam pod wodę, aż miło. To jedna tylko taka chmura była i w sumie jak ją przejechaliśy, to już spowrotem słoneczko świeciło :) Kasper trochę się w tej Wiśle wymęczył, a w autku odespał. Ale i tak już pod wieczór marudny był. Aha, czy ja się już Wam chwaliłam, że mamy drugiego ząbka? 1 sierpnia wyszedł :) W związku z tym nie było żadzenj gorączki ani nie spania po nocach, tak samo, jak z pierwszym. Ot, trochę pojękiwania popołudniu i to wszystko. Ale mi się udało :D Dziś w związku z wyjazdem mieliśmy troszkę zmieniony harmonogram i nie zdążyłam Kasprowi dać butli na noc :) Bo w sumie dostał o 19-tej, bo znów o 17-tej nie chciał za bardzo zupki (ledwo co niecałe pół słoiczka), a już o kaszce o 19-tej nie było mowy, musiałam mu dać butlę. No i potem po kąpieli o 20-tej położyłam go do łóżeczka, bo po godzinie go karmić nie będę. To poleżał sobie trochę i za chwilę słyszę - cicho. Idę sprawdzić - śpi. Nakryłam, dałam buziaka i mam go z głowy. Ale chcę mu jeszcze dać o tej 22.30-23.00 butlę na śpiocha, bo o 19-tej ledwo co 130 ml wypił, żeby nie było głodne biedactwo na noc. Jutro znów cały dzień w pracy. Ja nie wiem, jak ja przetrwam te 2 tygodnie tak, jak o 18-tej kończę. Tragedia! Klarisss, a u Ciebie, to już w ogóle jakieś nieporozumienie jest! Idź z tym do sądu i to od razu! Sądy pracy są za darmo, nie daj się, dziewczyno! Żądaj przywrócenia do pracy, choć i tak Ci to pewnie niewiele da, ale przynajmniej jakieś odszkodowanie może dostaniesz. Co oni sobie nie wyobrażają, jełopy jedne! A idź jeszcze i nagadaj prezesowi, że szkoda, że jego matka nie zrezygnowała z zajścia w ciążę i urodzenia jego w obawie przed utratą pracy! AnnaSzn, trochę przewalone z tymi wyjazdami Twojego chłopa, co? Ja byłam 8 lat z moim eks-, a on przez 5 lat z tego wyjeżdżał, a w końcu się rozeszliśmy, bo się na tych wyjazdach rozpił i rozćpał. Trzeba mieć charakter, żeby wytrzymywać rozłąkę, i dotyczy to obu stron! Gosiaczek, częściej zostawiaj małego z mężem! Jakby z nim częściej bywał, to by wiedział, jak go uspać, hehehe... A co, niech potatusiuje też trochę, a nie cały czas Ty tylko... Danis, z Twoich króciutkich wypowiedzi aż tryska zadowolenie z życia i optymizm, hehehe... Oby tak dalej :D Jenny, na pewno ząbki! Jeszcze dzień - dwa i zobaczysz :) I się Robcio uspokoi :) Ale z tym siadaniem, to widzę, że mój Kasper identycznie kombinuje, tylko mu jeszcze nie wychodzi do końca. Tzn. na brzuszku nóżkami tak sobie do głowy potrafi podejść, że dosłownie stoi, pupa wysoko, tylko jeszcze się nie jorgnął, że jakby cofnął trochę, to usiądzie, hehehe... Na razie go sadzam dziennie po 2- 3 razy na minutkę, żeby ćwiczył zmysł równowagi, ael nic na siłę - przyjdzie czas, to sam siądzie i będzie siedział :) Tilli, z tym suchym powietrzem, to może i racja. Ja zostawiam okna pootwierane na noc, ale u nas klimat bardziej kontynetalny i ostatnio noce są wręcz upalne. Mam nawet przeciąg w domu, bo zostawiam otwarte i w kuchni i w pokoju, z tym że Kasperka łóżeczko stoi dość daleko od okna (pomyślałam o tym, jak \"projektowałam\" kącik dla dziecka będąc jeszcze w ciąży), więc raczej go to nie rusza :) Mam tylko problem, bo jest tak ciepło, że mi się odkrywa w nocy, a w pajacyku nie chcę go kłaść, bo się będzie znów pocił za bardzo, więc czasem, jak nie przyuważę i go nie nakryję, to śpi z gołymi nogami całkiem. Dziewczyny, dziś założyłam Kasprowi pierwszy raz Pampersa 4 i jakie one są fajne! Mają gumkę wokół pasa i nie uciskają w brzuszek :) Kurcze, żebym wcześniej wiedziała, to już by dawno w 4-kach \"latał\", bo tak mi marudził już ostatnio, jak mu zakładałam pampersy, że szok. No ale nic dziwnego, jak mu pewnie niewygodnie było. Może teraz się skończy ten problem :) Kurcze, znów jestem głodna. Z tymi sterydami, to już pomału zaczyna być dramat. Zjadłam bułkę na kolację o 19.30, a teraz, po 2 godzinach, znów będę sobie musiała zrobić, bo na głodniaka nie zasnę... Najgorzej jest wieczorami - wpierdzielam, jak mały samochodzik. Niedługo będę wyglądać, jak ten humbak, co w Bałtyku pływa... Na razie przytyłam 3 kilo, ale kto wie, co będzie dalej, skoro jem 3 razy tle, co normalnie. Dobrze, że do tej pracy postanowiłam chodzić, bo tam nie mam tyle czasu na myślenie o żarciu :) OK, spływam w inne rejony netu. Trzeba maile sprawdzić, na allegro, czy się coś sprzedało (wystawiłam ciuszki po Kasperku), a potem zjeść, nakarmić małego i spać :) Spokojnej nocy Wam życzę!
-
Witam o poranku! Dziś niedziela, więc pospałam... 15 minut dłużej i wstałam nie o 5.15 tylko o 5.30 :) Zaprogramowałam się na wczesne poranki nie wiedzieć, czemu, bo zawsze byłam raczej sową, niż skowronkiem. Ale zrobiłam sobie \"sesję SPA\" w łazience (Kasper oczywiście jeszcze spał, wstał dopiero teraz), więc czas spędziłam raczej pożytecznie. Chciałabym dziś gdzieś pójść, coś zrobić, najchętniej też rodzinnie (podobnie, jak Danis, ja też lubię wychodzić razem z Tomkiem, a nie wiecznie sama z Kasprem), ale Tomek jeszcze śpi i nie wyraża niestety chęci do wczesnego wstania :( No, zobaczymy. Pogoda jest pochmurna, ale jest dość ciepło, więc taka w sam raz na wycieczki. Może się przejedziemy do Chorzowa do Parku Kultury i Wypoczynku? Tam to można spacerować a spacerować! A do tego co rusz są jakieś atrakcje :) AnnaSzn, kurde straszne to! Jak można się tak upodlić i sprawiać własnemu dziecku takie cierpienie. Mały pewnie był przerażony i nie bardzo wiedział, co się z mamusią dzieje... Ja kiedyś widziałam, jak gostek maszerował z wózkiem środkiem drogi, starał się trzymać przerywanej, ale mu nie wychodziło i szedł raczej wężykiem. Oczywiście natychmiast zadzwoniłam na Policję i nawet dość szybko przyjechali, bali się widocznie, że go coś rozjedzie. Ale myślałam, że to tylko faceci są zdolni do takich numerów... Jakiś instynkt macierzyński przecież chyba jest, nie? Ale widocznie w przypadku tej pani nie. Powinni jej odebrać natychmiast to dziecko i od razu do adopcji, żeby się nie męczył. I żeby jak najszybciej ktoś go zaczął wychowywać i kochać tak, jak mu się to należy. Chyba sama bym wzięła takiego szkraba - Kasper miałby \"gotowego\" starszego brata, hehehe. No i plan na niedzielę się urodził właśnie - dostałam sms-a od Szwagra z Niemiec, który jest teraz w górach, że mamy przyjechać z Małym. Hurrra!!! To się idę pakować :D Miłej niedzieli życzę!
-
Danis, a ja kiedyś miałam w pracy kolegów - rajdowców. Najsłynniejszy był Tadziu Burkacki - ścigał się CC na torach (jego bardzo ładny \"dach\" znalazł się swego czasu na okładce Motoru, jak wypadł z toru), a poza tym jeździł, jako pilot Roberta Gryczyńskiego. Twojemu mężowi pewnie coś to nazwisko będzie mówić ;) A poza tym paru tam jeszcze jeździło, ale bez większych sukcesów, w tym mój szef ambitnie w klasie A. Ale to było w latach 95-98. Kurcze, życie to jednak potrafi być wredne - jak siedziałam w pracy, to słońce waliło po oczach, a jak wróciłam do domu i chciałam z Młodym na działkę pojechać, to się zrobiła burza i siedzimy w domu :( Kasper na macie, a ja przy kompie :(
-
Cześć, kobietki! Widzę, że się ruszyło co nieco na tym naszym topiku :) Cieszy mnie to bardzo :) Angelika, zazdroszczę takiej niani. Mi by się taka przydała :) Co prawda Kasper jest z babcią, ale ja tak jakoś... Jestem inaczej przyzwyczajona. U nas w rodzinie inaczej się trochę podchodzi do wychowania dziecka i czasem jak patzrę, co teściowa robi z Kasprem, to aż mi się dziwnie robi. Tzn. ona jest dobra kobieta, tylko przyzwyczajenia właśnie ma inne :) Ale wiem, że opiekuje się nim najlepiej, jak potrafi, więc nawet nic nie mówię. Niedługo wyjeżdża, więc Kasper będzie jeździł do moich rodziców, ale moja mama ma już 71 lat i będzie to dla niej pewnie trochę męczące. W tym wieku już się inaczej \"babciuje\", hehehe... Ale to tylko parę dni, bo w międzyczasie Tomek będzie miał mnóstwo wolnego w pracy, więc nie będzie tak źle. Tilli, co Ty tę Olivcię tak męczysz, że Ci pada o 19-tej, hehehe... Ale to dobrze, że już Ci zaczyna spać całą noc. Sylwia, ja bym na Twoim miejscu skapitulowała i dała jej smoka. POd warunkiem, że go będzie chciała! Ale wiesz co, ja Kasprowi też czasem daję smoka, tylko wtedy, gdy przyśnie na butli i marudzi, jak mują zabieram i go kładę (wtedy mu szybciutko podmieniam) i on się sam smoka nigdy nie domaga, więc uzależnić się nie uzależnił. Może spróbuj jej dawać tylko w nocy. Albo herbatkę zamiast cycka. Mi się wydaje, że jej bardziej brakuje Twojej bliskości, niż żarełka i stąd te marudzenia :) Po prostu chce się \"pitulić do cyca\" :D Ale Ty się wykończysz, kobieto! Ja na szczęście mam złote dziecko, które z reguły nawet jak się przebudzi (co mu się zdarza raz na miesiąc i nie nigdy po 23-ciej), to czasem się tylko pokręci, postęka i nie dochodzi już do etapu płaczu :) No chyba, że mu się jakiś koszmar przyśni... Wtedy, to jest hosteria, ale krótka - wystarczy przytulić, dać herbatki, spojrzy tymi swoimi zaspanymi i zapłakanymi oczkami i już jest OK :D Lidka, a SkrzypoVita właśnie na przesuszoną skórę :) MI się nawet skóra na piętach poprawiła po tym i przestały mi pękać, hehehe... Jak wcześniej \"jechałam\" z pumeksem prawie co drugi dzień, tak teraz tydzień mam spokój. A karmić można, bo tam są tylko witaminy i wyciąg ze skrzypu polnego, który jest bardzo dobry dla skóry, bo wspomaga jej regenerację. Spróbuj, ja jestem wniebowzięta :D Danis, ja widzę, że Cię optymizm ogarnął, hehehe... Ale wiesz co, że mnie też? Ostatnio wszystko mnie cieszy. To chyba przez tę pogodę. Może dla niektórych jest męcząca, bo gorąco strasznie, ale to świecące słońce mnie bardzo pobudza do życia. Plus sterydy, które mnie też pobudzają, hehehe... OK, zrywam się pomału do pracy. Ja się ostatnio tak przyzwyczaiłam rano wstawać tuż po 5-tej, że się budzę przed budzikiem i mało tego - biorę dziecko na śpiocha do karmienia mimo, że się wcale nie dopomina, hehehe... Ale chyba mu to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie - jak się już potem obudzi, to nie czuje tego największego głodu po nocy, więc uśmiech od ucha do ucha :D A na śniadanko dziś miałam paróweczkę z Indykpola na ciepło. Ja sobie już teraz nie wyobrażam, żeby przed pracą czegoś na ciepło nie zjeść. Tak się przyzwyczaiłam przez to wstawanie o 5-tej, bo mam więcej czasu, żeby coś tam pokombinować :) Może jutro, przy niedzieli, zrobię sobie naleśniki? Tak dawno nie jadłam... A jelitko się wczoraj nie zbuntowało, to może i jutrzejsze smażone przeżyje, hehehe... A zaćmienie słońca w końcu orzegapiłam, tyle miałam roboty w pracy (moja zmienniczka jest na urlopie od wczoraj, leciała do Grecji). OK, bo się w końcu spóźnię do roboty, tak mi się dobrze \"klacho\" (to po śląsku znaczy \"plotkować\"). Miłej soboty!
-
Dzień doberek wszystkim! To dobrze, Żabuleńka, że się mogłaś wykąpać przed snem :) A ja dziś miałam pospać dłużej, ale i tak się obudziłam o 5.15 i już nie mogłam zasnąć. Więc o 6-tej wstałam i nakarmiłam Kaspra na śpiocha, potem wzięłam sobie pachnący prysznic, a teraz wcinam jajecznicę z cebulą i kiełbasą :) Ja czuję się świetnie, ale zobaczymy, co na smażone powiedzą moje jelita... Ale jak nie spróbuję, to się nie dowiem. A w środę wybieram się do gastrologa - może pozwoli mi już odstawić sterydy? Muszę wejść na wagę i zobaczyć, ile przytyłam. Jedno jest pewne - wydolnościowo na pewno jestem sprawniejsza, niż bez nich. Jestem w stanie więcej zrobić, zanim padnę na twarz, znaczy się :D Miłego dnia Wam życzę!