Blondi20015
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Blondi20015
-
Ziuutek, na tym basenie, co ja byłam, jest szkółka pływacka dla dzieci od 3-go miesiąca życia :) Podobno im wcześniej, tym lepiej, bo dziecko ma jeszcze odruchy z brzuszka i jest mniej prawdopodobne np. zachłyśnięcie się wodą, bo przecież w brzuchu było w wodzie cały czas. Ale mi nie zależy, żeby z Kaspra zrobić Otylkę, chodziło nam tylko o dobrą zabawę. No i się udało :) Żabuleńka, a skąd jesteś? Właśnie czytałam na necie, że we Wrocławiu jest jakaś awaria sieci wodociągowej. Współczuję, przy tym upale biorę prysznic 3 razy dziennie (właśnie wyszłam spod trzeciego) i nie wyobrażam sobie, co bym zrobiła, gdyby nam zakręcili wodę... A\'propos pryszniców - ja miałam kiedyś bardzo suchą skórę, a postraszyli mnie jeszcze, że przy sterydach tym bardziej się przesusza i zaczęłam brać SkrzypoVitę (i na włosy też, bo mi się strasznie plątały). I po 20 dniach brania codziennie odmiana nie do poznania! Włosy już się nie plączą, są miękkie, może jeszcze nie lśniące, ale kto wie (kuracja trwa 40 dni). A skóra... Jak pupcia Kasperka :) Do tego zaczęłam też używać regularnie kosmetyków z Oriflame z serii Body&Mind, takie do aromaterapii, trochę drogie, ale widzę, że efekt jest :) Przede wszystkim nie mam ani grama zrogowaciałego naskórka (np. na łokciach), a już samo smarowanie się balsamem do ciała, to teraz czysta przyjemność przy takiej gładkiej skórze :) Dziewczyny, jeśli macie tego typu problemy ze skórą i włosami, to polecam! I właśnie może taką \"kurację zmasowaną\", czyli i suplement diety, i dobre kosmetyki :) A, i znikły moje \"kurze łapki\", a skóra twarzy też jest taka super nawilżona i nieściągnięta (a używam teraz do twarzy kremu Nivea na dzień nawilżającego, a na noc odżywczego, kupiłam w Lidlu po 15,- zł, tylko pod oczy Q10). Także czuję się świetnie we własnej skórze, można powiedzieć, hehehe... A SkrzypoVitę mi fryzjerka poleciła, bo powiedziała, że jak odstawię młodego od piersi, to się kompletnie posypię... Najwyraźniej nie zdążyłam się posypać, z czego jestem niezmiernie zadowolona. OK, śmigam spać, bo jutro praca... Co prawda pośpimy dłużej (ja mam na 9-tą, a Tomek na 8-mą), ale niestety za to siedzimy oboje do wieczora, do 18-tej :( I znów zobaczę moje dziecko tylko na kąpiel, karmienie i usypianie :( A z zasypianiem dalej mamy luksus - nakarmiłam małego, potuliłam tak z 3 minutki, położyłam do łóżeczka, dosłownie za minutkę podeszłam sprawdzić i patrzę - śpi ten mój aniołek kochany :) Czego i Wam życzę :D Dobranoc!
-
No, chciałam sobie odpuścić ostatnią godzinę roboty i trochę się poobijać... I jak mi zaczęli klienci przychodzić, to wyszłam 40 min. później! Odkąd mam dziecko zdarzyło mi się to pierwszy raz :( Ale ponieważ przez kilka ostatnich dni wychodziłam nieco prędzej, no to nie mogę się złościć. A jeszcze do tego jak jechałam do teściowej, to się spieszyłam i mnie \"cyknęło\" na drodze szybkiego ruchu. Normalnie można by tam jechać 110 km/h, ale że są zjazdy do marketów, to jest ograniczenie do 80 km/h. I postawili taki przenośny fotoradar dziś, ale było napisane przy nim \"testowa kontrola prędkości\", więc nie wiem, czy mi coś przyjdzie... Nikt mnie nie zatrzymał (koło tego stały jakieś 3 auta, ale cywilne), nie wiem też, czy cyknęło mnie, czy auto przede mną, bo miałam jeszcze dość daleko do tego, jak się zorientowałam, że cyka i zwolniłam i się schowałam za inne auto, więc może mi się upiecze... A leciałam chyba ze 120 do mojego dziecka... Tak się za nim stęskniłam, za tym słoneczkiem moim kochanym... Kurcze, co z tą Małpeczką? Wzięli jej tego chłopa do wojska, czy nie? Nic nie wiemy, co? Może jej sms-a znów puszczę? Choć z drugiej strony nie chciałabym być natrętna :) Ale jak się jeszcze parę dni nie odezwie to nie wytrzymam na pewno :: Już taka ze mnie ciekawska baba :) Żabuleńka, dobrze, że to trzydniówka, a nie co innego, bo po tym podobno żadnych komplikacji nie ma :) Także się cieszę, że zgadłam, a nie była to np. grypa albo jakieś inne świństwo :) OK, spadam coś zjeść, bo mi się pichci :) A, Kasper dziś zjadł pół słoiczka zupki, a teraz jeszcze pół słoiczka kremu z jabłek z dziką różą :) Po prostu woli Gerbera, niż BoboVitę :D
-
Dziewczyny, ja jestem takim śpiochem, że sobie w ogóle nie wyobrażam, jakby tak mój Kasper nie spał, jak Wasze dzieciaczki... Na szczęście z tym spaniem wdał się w mamusię :) Wczoraj po dniu pełnym wrażeń \"basenowych\" zasnął dopiero ok. 21.30, więc wyjątkowo późno, a dziś rano go nie mogłam z łóżeczka na karmienie wywlec, hehehe... Ale musiałam go obudzić na siłę, no bo przecież na 7-mą do pracy :) Efekt był taki, że po butli się jeszcze zdrzemnął i tak na dobre, to się dopiero obudził w aucie, że oba oczka otworzył i zaczął się swoim zwyczajem śmiać do mamuni :D Niesamowity widok! A co do wizyt na basenie zachęcam Was serdecznie - frajda i dla dzieciaczka i dla mamuś! Kasperek mi się wczoraj troszkę wody opił, ale na szczęście tam jest ozonowana, a nie chlorowana no i basen porządny i czysty. Zresztą - najwyżej sraczki dostanie, trudno ;) Dziś znów taki upał, że już nic mi się nie chce. Ale uczciwie przepracowałam już dziś 6 godzin, więc tę 7-mą sobie trochę \"odpuszczę\" ;) Tilli, straszna historia z tym pieskiem! Wiecie co? Ja chyba właśnie dlatego nie zdecydowałam się dotąd na żadnego zwierzaka. Miałam w dzieciństwie 3 chomiki i jak zdychały, to tak rozpaczałam, że sobie NIE WYOBRAŻAM rozstania z psem czy kotem, które przecież są w rodzinie po kilkanaście lat (z tego czy innego powodu). Dlatego, Tilli, wcale Ci się nie dziwię, że wyjechałaś po oddaniu pieska, bo to musiała być dla Ciebie baaardzo trudna decyzja. OK, to może jeszcze jednak popracuję trochę :D Miłego dnia!
-
Dzień doberek! Dziś mam małe opóźnienie, ale muszę Wam się szybko pochwalić - byliśmy wczoraj z Kasprem i jego przyrodnim bratem, Mateuszem, na basenie :) Rewelacja! Kasper na początku się zdziwił, co ta woda taka zimna (byłam z nim i tak tylko w brodzikach, gdzie jest najcieplejsza, ale to nie wanna, hehehe), a potem szalał, pływał, \"gryzł\" wodę i próbował ją pić, jak piesek - języczkiem :) Zadowolona, jak fiks :) Chyba będziemy częściej jeździć :) Ale z dwójką dzieci było co robić :) I tak zawsze się dzielimy - ja z Kasprem, Tomek z Mateuszem (w końcu to jego syn, mój nie, hehehe), czasem się tylko zmieniamy, ale oczy trzeba mieć naokoło głowy. Jenny fajnie że się odezwłaś. Przykro mi z powodu Twojego kotka! Co do wagi, to się nie przejmuj zbytnio - normy to normy, a kto powiedział, że wszyscy muszą się w nich mieścić, hehehe... Danis, Kasper odkąd są upały, a ma ząbek, to nie chce w ogóle słoiczków jeść. Może też na to wpłynął fakt, że teściowa karmi go \"na siłę\" (ja starałam się tego unikać i raczej go zainteresować tym jedzeniem). Także jak się mi uda mu teraz dwie łyżeczki wcisnąć, to cud. I właśnie nie wiem, co z tym zrobić. Może dziś kupię marchewkę na straganie gdzieś na mieście i mu sama zupkę zrobię - może mu lepiej pójdzie :) Na wszelki wypadek słoiczek teściowej daję. Niech ma :) OK, uciekam, bo się musimy zaraz zbierać :) Pa!
-
A bo, Nikita, ja ostatnio z Wami sobie śniadanko przed pracą jem :) Chłopaki moje jeszcze śpią o tej porze zwykle, więc moge na spokojnie poczytać i coś tam skrobnąć :) A po pracy, to różnie bywa... Fajnie się masz z tym morzem, ja bym tez tak chciała. Ale ja mam za to blisko w góry :) Kurcze, Kasper jest bardziej opalony ode mnie, trzeba coś z tym zrobić, hehehe...
-
Dzień dobry o poranku! Wczoraj wieczorem znów padłam ze zmęczenia. Tempo życia jest zabójcze teraz... A do tego mam organizm zmęczony chorobą i lekami, więc też to powoduje osłabienie. Muszę sobie darować tzw. aktywny wypoczynek i po prostu trochę poleniuchować :) Wczoraj od razu po pracy wybrałam się z Kasprem na spacer, ale skapitulowaliśmy chyba po 45 min. - nie dało się wytrzymać na dworze z upału! Myślałam, że mi zaśnie choć na chwilkę, ale nie było szans. A z pracy w ogóle uciekłam trochę wczesniej, bo jechałam do lekarki po receptę na sterydy, bo mi się kończą. W aptece miałam zapłacić 3,20 (ryczałt), a drobnych miałam tylko 1,10 (pani nie miała wydać ze 100,- zł) i dziś muszę tam podjechać dopłacić jej te 2,10 zł, żeby nie miała manka :) Ale i tak w sumie będę musiała się na miasto wybrać, bo muszę zrobić zakupy w Avonie, także nawet mi to nie przeszkadza :) Wieczorem pojechaliśy do marketu wczoraj, bo szefowa zleciła mi zakup aparatu cyfrowego do firmy. Niedawno kumpel kupował na serwis i chciałam ten sam model, ale już go nie produkują! Ci, to mają tempo zmian, hehehe... Ale kupiłam podobny i w podobnej cenie. OK, dziewczynki, uciekam do pracy! Dziś Kasper zostaje z tatusiem (Tomek ma wolne), więc niemuszę pędzić do babci z samego rana. I dobrze, bo wczoraj wiozłam go \"na śpiocha\" - obudził się dopiero w aucie, zdziwiony nieco, co to się dzieje, hehehe... On się budzi tylko do karmienia ok. 5-tej, a potem zasypia dalej i tak śpi gdzies do 9-tej, i te poranne wyjazdy wytrącają go nieco z rytmu. Ale od września trzeba będzie mu zmienić rytm, jak pójdzie do żłobka :) Miłego dnia Wam życzę!
-
Lula.........07.01.08...Zuzia..........3400/51 ..24tyg(5,5m)-7800g/69 Jenny.......14.01.08 ..Robcio........3600/50....18tydz-5900/62 myszsza....19.01.08....Tadeuszek...2900/54...17tydz-7100 /69 Anastazja...25.01.08..Piotruś.......3780/57.....20 tydz-7 300/ok 74 Mania 84....28.01.08 ...Mateuszek..3330/53sn..22tydz-7600 paty......... 04.02.08...Oleńka.......3520/59....12 tydz.5720g./ anted .......05.02.08...Mateuszek...3820/57... 20tydz. 6700/68 Blondi........05.02.08...Kasper ......3710/58.....25tydz.8000/68 ziuuutek....06.02.08...Marysia......2800 /53....20tydz.5820..sn Lidka81......07.02.08...Emilka........3340/55. ...21tyg. 6690...sn nikita27.....12.02.08...Karolek.....3800/54...18 tydz 7150 g mamba9......15.02.08..Viktoria.......2800..21tydz 7110..sn gosiaczek ...17.02.08..Oliwer.........5500/66..22 tydz 8500g zapka.........18.02.08..córcia.......3220/54 ...19tyg...6550g.67 AnnaSzn. ....18.02.08..Tymon........3650/53.. 18tydz ..7600g Sylwia 72.....20.02.08..Uleńka.......3500/55..12tydz.5400 malpeczka81..20.02.08..Kacper........3500/54...8tydz.5600 danis...........21.02.08..Igorek.........3150/55. ... 21tyg. 6930g. idrisi...........25.02.08..Zosia...2550/48. ..21 tydz..6150/59..sn katarina3x3..26.02.08..Filipek....3489/49.6tydz.4 .700/56cm tilli..............28.02.08..Olivia.........385 0/52...20ty 7530g/ ok 74 Żabuleńka.....03.03.08..Milenka...4380/61...20tydz 7150/72 klariss.........29.03.2008 Zuzanna .....3030/54 17 tydz. 6100/63 9 luty..14.02.2008..Vanessa Oluchukwu...3345/52 22 tydz..7900/68
-
Lidka, ja bym też spytała lekarza, bo to już dość duża różnica - Kasper obraca się od początku czerwca, a teraz, to już tak szybko, że wczoraj ledwo go złapałam, żeby z wersalki nie świtnął, mimo że siedziałam tuż obok niego :) Zapka, to szkoda, że nie mieliście w górach pogody, dobrze, że chociaż potem ten jeden dzień wykorzystaliście jeszcze po drodze na zwiedzanie :) Gosiaczek, Kasper też czasem ulewa, ale ja wiem, od czego - czasem jak go nie upilnujemy i się zaraz po jedzeniu na brzuszek obróci, to wtedy :) Ale jak poleży tak z 15 min do pół godziny po jedzeniu, to jest OK. Danis, współczuję zapalenia pęcherza. Wiem, że to świństwo lubi nawracać. Dobrze, że od razu wzięłaś leki :) 9 luty, dobrze, że się dopisałaś, bo my jakiś czas temu zrobiłyśmy porządki i usunęłyśmy mamusie, które już dawno przestały się odzywać - może Ciebie więc też :) Ale i tak nam chodzi przecież o aktualne dane, a zawsze się mogą dopisać, jak Ty :) Duża Twoja Vanessa, podobnie jak mój Kasper. Ważyłam go na domowej wadze, to też już 8000 ma, ale to w ciuchach. A wg ciuszków, to rozmiar 68 cm ma tak w sam raz - pozamawiałam już body na 74 cm, a z Pampersami pomału się szykujemy z 3 na 4 :) Przez ten upał Kasper nie chce ani za bardzo jeść, ani za bardzo spać. O zupkach nie ma mowy, a butli tak po 100 ml pije, a potem przerwa i kończy tak po godzinie-półtorej. A do tego taki jest \"wyzgerny\", jak się to mówi na Śląsku - macha łapkami, piszczy, gada, a na dobrą sprawę powinien być padnięty, ale ja się tam cieszę, że mu humor dopisuje :) Nie miałam dziś kompletnie pomysłu, co zrobić na obiad i ugotowałam sobie rosół - będzie i zupka, i nóżka do ogryzania :) Tomek dostanie leczo ze słoika, jak wróci z pracy, bo sobie już dwa dni temu zażyczył i stoi w lodówce cały czas :) To uciekam coś \"przetrącić\", bo wreszcie się trochę chłodniej robi i zaczynam być głodna :) Pewnie teraz, to znowu jak zacznę jeść, to nie będę wiedziała, kiedy skończyć, hehehe... Kurcze, po tych sterydach, to z jedzeniem jest masakra - jem ze 4 razy więcej, niż normalnie! Ale na razie waga stoi, na szczęście - widać dużo spalam :) Miłego popołudnia!
-
A tak w ogóle, to Małpeczka, Jenny, Mamba i inne mamuśki - gdzie jesteście?!
-
Sylwia, ile Ulcia ma włosków! Na tym pierwszym zdjęciu wygląda jak laleczka, hehehe... A na drugim zdjęciu bryluje mamusia - naprawdę fajnie wyglądasz :) Żabuleńka, jeśli chodzi o wagę, to mi już wróciło do wagi sprzed porodu. Po samym porodzie miałam z 10 kg mniej (mały, łożysko, wody płodowe). A potem jakoś tak samo zeszło :) Ze 4 kg straciłam też po odstawieniu małego od piersi, ale to już miałam atak zapalenia jelit, więc może trochę też od tego. Mi w każdym razie nadwaga raczej przy moich chorych flakach nie grozi :) Także nie mam dla Ciebie żadnych cennych rad, bo nie miałam z tym problemu, a nie będę się wymądrzać w stulu \"mniej jedz, więcej ćwicz\", bo to wszyscy wiedzą, tak samo, jak wszyscy wiedzą, jaką mamy niezliczoną ilość wolnego czasu przy dzieciach na ćwiczenia, hehehe... Ja nawet coś tam po porodzie ćwiczyć próbowałam, ale to tak po 15 min. 3 razy w tygodniu, takie ćwiczenia wzmacniające na mięśnie brzucha (które podczas ciąży po prostu zniknęły i nadal ich nie mam, bo jak chcę się podnieść z pozycji leżącej, to najpierw się za nogę ciągnę, żeby dźwignię zrobić - inaczej nie da rady). W końcu dałam sobie spokój i tylko na rowerku stacjonarnym od czasu do czasu sobie jeżdżę :) Jedyne, co Cię mogę pocieszyć, to że nie wchodziłam w żadne bluzki, a jak skończyłam karmić, to biust mi zmalał i teraz już nie ma problemu. Tilli, przyzwyczisz się :) Skoro się Olivcia przyzwyczaiła, to mama też da radę, hehehe... A co do herbatki, to mój Kasper za cały dzień wypija tak ze 250 ml, a w nocy nic. Danis, Kasper też ostatnio nie ma apetytu. Wypija po pół butli, po godzinie go dokarmiam resztką. Ale dziwisz się, w takie upały? Ja wczoraj miałam w pracy chyba ze 40 stopni, aż się cała między nogami poobcierałam. Nasmarowałam na noc Linomagiem i trochę pomogło, ale jak jeszcze dziś tak będzie, to się chyba wścieknę :( OK, dzewuszki, spadam do pracy :) Szkoda mi tylko Kaspra budzić - tak słodko dziś śpi... No ale trudno. Mus to mus. Jedziemy do babci :) Miłego dnia!
-
Żabuleńka, to też miałaś rodzinny weekend :) Dobrze, że taka piękna pogoda, to możemy \"wietrzyć\" nasze kochane dzieciaczki :D Jak zawiozłam Kaspra do babci przed pracą, to okazało się, że przyjechała jej siostra ze wsi. I wzięła Kaspra na ręce, a ten w śmiech! No pierwszy raz ją na oczy widział, a się tak do niej śmiał, że i my się uśmiałyśmy :) Ciekawe, czy z tego nie wyrośnie i się potem nie będzie obcych bał, bo to różne etapy dzieciaczki przechodzą :)
-
Hejka! Sy;wia, z moimi piersiami dobrze. Jeszcze od czasu do czasu, jak się położę w gorącej wodzie w wannie albo wezmę zbyt ciepły prysznic, to mi twardzieją, ale już nawet nie ściągam, tylko smo się rozchodzi. Nic mnie nie boli, więc chyba jest OK :) Tak właśnie ostatnio myślałam, że ja to mam szczęście - dziecko złote, żadnych problemów z piersiami, no może z tymi jelitami lekko przesrane, ale jak biorę leki, to też jest OK :) Więc nie ma się co przejmować facetem, który czasem się zachowuje, jakby mózg sprzedał na targu, hehehe... Ale chwilowo go odzyskał :) Wczoraj byliśy pół dnia znów na działce, Tomek robił grilla, wypił jedno piwo, z czego pół wlał do grilla, a potem wieczorem, jak już mały spał, a my leżeliśmy w łóżku stwierdził, że nie miał pojęcia, że tak miło można spędzić rodzinną niedzielę. Kurde, czyżby mądrzał na stare lata wreszcie, hehehe... 9 luty, ależ Vanessa ma piękne, duuuuże oczyska! Ale się w niej będą chłopaki kochać, zobaczysz... Jak to było ? \"Za te czarne oczy serce, duszę bym dał\"..., hehehe... Danis, ja też mam brzuch wystający, ale tak śmiesznie. Tzn. nie \"fałda na pasku\", jak ja to mówię, tylko mi został taki cały płat od góry aż do dołu (czyli zaczyna mi się na końcu żeber i tak leci). Jak stoję, to to tak nie podpada, bo jest rozłożone, za to jak siądę... Tragedia! Ale jakoś mi to nie przeszkadza, a jak mi coś Tomek zaczyna gadać, to za każdym razem mu mówię \"Ale za to jakiego mamy fajnego synka\" i się przymyka :) Zresztą teraz już przestał, bo widzi, że nie robi to na mnie wrażenia, hehehe... Za to \"boczki\" mi zostały i te widać \"na pasku\", jak mam niskie spodnie. Ale to też dziwnie, bo normalnie czuć, że są puste w środku, tzn. to nie jest fat, tylko skóra. Przydałby się jakiś zabieg ujędrniający, ale jak na razie to nawet kosmetyki ujędrniające odstwaiłam na rzecz aromaterapii :) Uwielbiam jak coś ładnie pachnie, zwłaszcza, jak to jestem ja :D Tilli, cieszę się, że Cię rozbawiła moja historyjka. Jak widać, ja się już też nie złoszczę, tylko śmieję... Ostatecznie - złość piękności szkodi, hehehe... OK, lecę się szykować, bo dziś idę do pracy od 9-tej do 18-tej. Tomek miał iść dziś na nockę i spędzić dzień z synkiem, ale zadzwonili mu wczoraj, że jakiś jego pracownik przyniósł L4 i musi go zastąpić, więc poleciał na rano, a na nockę, to tam już kogoś innego znalazł na zastępstwo. No i w ten to oto sposób Kasperek znów spędzi dzień z babcią :) Na szczęście babcia jest zachwycona, nie to, co z poprzednimi wnukami, bo mówi że i przy nim sprzątnie, i obiad ugotuje, a potem sobie na spacer idą i chodzą, chodzą, chodzą... Ale ja to znam - starałam się go w miarę \"usamodzielnić\" w zabawie, żebym też coś mogła w domu porobić przy nim :) Moim zdaniem i tak go babcia za dużo na rękach nosi, no ale cóż - od tego są babcie, żeby wnuków rozpuszczać :D Tylko tym razem od razu go w bodziaku zawiozę, żeby się nie grzał, jak tost ;) Aha, w Tesco są Pampersy w promocji. Kupiłam wczoraj już 4 (3 jeszcze mam pół paczki, a są już takie dość opięte na udach) za 42,90 72 sztuki (60 groszy za jednego). Jesssu, jak już późno! Biegnę! Miłego dnia!
-
Hehehe, Sylwia, dobry pomysł :) Przynajmniej nam się strona zmieniła na następną :D Byliśmy dziś po pracy na działce u rodziców i zaszliśmy do takiej mojej cioci (ale tzw. siódma woda po kisielu), która też ma tam swoją działkę. Jak się zachwycała Kasperkiem! A jaka moja mama dumna była z wnusia :D Szkoda, że mój tato nie poszedł, bo też pękałby z dumy :) Byliśmy oczywiście bez Tomka, który umówił się z kolegą na grilla. Teraz wyszedł z nim gdzieś na miasto i choć obiecał, że nie będzie pić i nie wróci późno, a jutro pojedziemy z samego rana nad wodę albo na działkę, to jakoś mnie to już nie rusza. Aha, nie \"pochwaliłam\" się Wam, że przedwczoraj poszedł z kumplami z pracy oblewać ich zdany egzamin i tak się zaprawił, że zgubił plecak z portfelem, dokumentami, kluczami od mieszkania... A jego kumpel skończył na izbie wytrzeźwień. Jak wrócił do domu, to był całkowicie nieprzytomny - zamiast zadzwonić na domofon, to stał pod oknem i się darł \"Aśka, otwórz\". Także wszyscy sąsiedzi też zobaczyli, w jakim był stanie. A że mieszkamy na parterze, to Kasper się wystraszył i zaczął płakać, więc najpierw uspokajałam dziecko, a ten darł się dalej. Potem jeszcze szlajał się po domu przez pół nocy i obijał o meble, wlazł na leżaczek dziecka i go połamał i takie tam... Ja oczywiście miałam nieprzespaną noc, a wstawałam o 5-tej do pracy. Ale co tam. Wiecie, że mnie to nawet nie ruszyło? Zadzwoniłam tylko do jego mamy, że ten plecak z dokumentami zgubił. No i dobrze zrobiłam, jak się okazało, bo jeszcze tej samej nocy zadzwonili do mamy z Izby Przyjęć Szpitala Miejskiego, że przywieziono pijanego mężczyznę z tym plecakiem. Pielęgniarki komisyjnie go otwarły i po adresie zameldowania znalazły mamę Tomka. Okazało się, że ten, co potem był na Izbie, przewrócił się i wyrżnął o coś głową. Mocno rozciął skórę i pogotowie zabrało go na szycie, a przez pomyłkę wzięli plecak Tomka. Także na szczęście wszystko odzyskał. Gość ma więcej szczęścia, niż rozumumu i w dodatku znów mu się upiekło. Tylko wczoraj wrócił prędzej z pracy i zaczął mi tu panikować, że ma ostre zapalenie wyrostka. Musiałam mu udowodnić, że to nie żaden wyrostek, tylko po prostu kac - najpierw dałam mu termometr - 36,6. Potem siłą wcisnęłam w niego AlkaSeltzer i po godzinie był nówka. Nawet nic nie mówiłam, sam tym razem doszedł do wniosku, że źle zrobił i tak jakby mnie przeprosił (słowo \"przepraszam\" nie przechodzi mu przez gardło). Obiecał też, że koniec z alkoholem (po takim kacu, to mu się nie dziwię, hehehe). No ale co z tego, skoro dziś znów go poniosło... A ja mam chyba następny etap - obojętność. Już się nie wkurzam, jest mi wszystko jedno, czy jest, czy go nie ma. A z Kasperkiem czuję się świetnie. Bawimy się razem, gugamy, jeździmy samochodem i mu śpiewam na głos z radiem, hehehe... Jest naprawdę złotym dzieckiem. Widać, że go te dziąsła swędzą, ale tylko łapki pcha do buzi i prawie nie marudzi :) A jak się tuli do mamuni, jak po butelce go do bekania biorę! Słodkie dziecko, naprawdę. Niespokojny jest tylko, jak jest głodny :) Synuś, to mi się naprawdę udał :D Dziś, z okazji soboty, zrobiłam sobie drinka - odrobinę rumu z Colą. Niby nie powinnam przy tych jelitach, ale czuję się już całkiem dobrze. No i nie zamierzam przeginać... Ale mi ta Cola wchodzi, hehehe... Pychotka! OK, to idę się kłaść, bo ostatnio wcześnie wstaję z powodu pracy. Mam nadzieję, że jutro może trochę dłużej pośpię, o ile mój \"księciunio\" będzie w stanie zająć się dzieckiem z rana... Ale nawet, jak nie będzie, to co mnie to obchodzi - kto mu każe się szlajać po nocach... I tym optymistycznym akcentem kończę dzisiejszy dzionek :) DOBRANOC!
-
O, i znów nikogo :(
-
Cześć, dziewczynki! Jenny, wreszcie się odezwałaś, zastanawiałyśmy się, co u Ciebie :) A co do chodzenia, to mojej szwagierki córa właśnie zamiast siedzieć czy raczkować, to się od razu do chodzenia wyrywała. Posadzić jej się nie dało, bo taką zrobiła pupę sztywną i koniec :D Danis, współczuję pogody, ale mam nadzieję, że mimo to odzpoczęliście. Ja osobiście uwielbiam spacery i zawsze, jak mi się nie uda pogoda nad Bałtykiem, to się nachodzę plażą czy miastem tam i spowrotem tak, że mam na rok dość, hehehe :D Sylwia, ze sposobami na nieprzegrzewanie dziecka przez teściową, to jak coś wymyślisz, to daj mi znać, hehehe... No dosłownie nie mogłam wczoraj na Kaspra patrzeć, jak takiego naubieranego mi go przyniosła. I nie da się przetłumaczyć, że gorzej jest, jak go przewieje spoconego. Ale tak a\'propos ubierania, przypomniała mi się taka scenka. To było chyba pod koniec maja, pogoda fajna, słoneczko świeci - tak ze 20 stopni w słońcu. Pojechaliśmy w góry, do Brennej (moje siostry mają tam domy letniskowe). Siedzieliśmy na tarasie osłoniętym od wiatru, tak już koło 17-tej było, więc trochę Kaspra rozebrałam - siedział w body z krótkim rękawem i w spodenkach z dresu, ale bez skarpetek, no i oczywiście z gołą głową. I przyszła sąsiadka mojej siostry z dziewczynką, co się urodziła dzień przed Kasprem. Patrzymy, a mała w zimowych, ocieplanych spodniach, zimowej kurteczce i zimowej, grubej czapie! Ja w szoku na jej widok, a sąsiadka w szoku na widok roznegliżowanego Kaspra, hehehe... Ale ani jednemu, ani drugiej nic potem nie było, więc doszłam do wniosku, że nasze dzieci są baaaardzo cierpliwe w stosunku do naszych z nimi eksperymentów, hehehe... OK, uciekam, bo na 8-mą do pracy. Chłopaki moje oba śpią (duży i mały), a mama idzie na rodzinę pracować ;) Miłego dnia!
-
Tilli, widzisz - nie ma się co martwić na zapas :) Ja w sumie też jeszcze nie wiem, jak wyglądają potówki, bo Kasper jeszcze nie miał. Ale coś czuję, ze niedługo się dowiem, bo jak jest u mamy Tomka, to ta go ubiera, jakby się z nim na Sybir wybierała. Dziś go przyprowadziła go do domu caluteńskiego mokruteńkiego z potu (w pajacyku, w którym zawiozłam go do niej rano, jak było zimno). Pytam się go, czemu go nie przebrała, to mi odpowiedziała "nie chciałam go rozbierać na dworze". No i nic z tego nie rozumiem. Przecież jak widziała, że słońce wali, jak głupie i jest 30 stopni, to mogła go już w domu przebrać do bodziaka. A nawet, jak się nie zorinetowała i już wyszła, to jaki problem się wrócić? Przecież to trwa 5 min. No ale nie - lepiej dylać z mokrym dzieckiem przez całe miasto (wcześniej była z ni jeszcze w parku). A teraz Kasper marudzi. Mam nadzieję, że to ząbki, a nie gorączka z powodu zapalenia płuc po przewianiu mokrego pajacyka... :/ Dlatego właśnie się cieszę, że Kasper idzie od września do żłobka. Teściowa jest złota kobieta, ale uparta i czasem trudno jej coś przetłumaczyć. Ja rozumime, że ona wychowała 5-tkę dzieci i wszystkie mają się dobrze, ale jak widzi, że dziecko jest mokre i czerwone od zgrzania, no to powinna chyba jakoś zareagować, a nie to olać, nie? Jutro Kasper zostaje w domu z tatusiem, bo mamusia ma pracującą sobotę. Ciekawa jestem, jak tatuś zniesie jego ząbkowanie, bo tak naprawdę, to jeszcze z nim nie był dłużej, niż 5 min., odkąd Kasper zaczął być marudny :) Teraz właśnie tak sobie popłakuje, nie może zasnąć, pokasłuje. Ale rozpalony nie jest. Posmarowałam muprzed chwilą dziąsełko żelem i dostał zimnego, żelowego gryzaczka, więc może przejdzie mojemu kochaniu szybciutko :) A jak nie, to na noc dam mu Viburcol, żeby się wyspał porządnie :)
-
Gosiaczek, w Daniach, Danonkach i różnych innych \"dorosłych\" serkach i jogurtach jest mleko krowie niezmodyfikowane, które ze względu na jakąś tam postać laktozy może być szkodliwe dla dzieci poniżej 3 roku życia (przeczytałam w jakiejś mądrej, \"mamusiowej\" gazetce). To tak samo, jakbyś dała synkowi normalnego mleka z kartonu :) Ponoć właśnie nawet do 3-go roku życia nie powinno się dlatego podawać dzieciom zwykłego mleka, tylko potem takie jak np. Bebiko Junior. POzdrowionka i miłego wypoczynku (choć właściwie nie wiem, gdzie po tę mamę jedziesz, ale zakładam, że łączy się to z wypoczynkiem, jako że mamy wakacja :) ). I odezwij się do nas, jak wrócisz!
-
Hmmm... Tylko ja...
-
O, widzę, że pustki tu dziś :) Na szczęście na Śląsku sie wypogodziło, to wezmę dziecko na spacer po pracy. Albo może nawet na działkę sobie znów pojedziemy :) Miłego dnia!
-
Cześć Wam op oranku! Anastazja, moja kumpela ma to samo. Druga córcia i obniżone napięcie mięśniowe - a rehabilitacja dopiero po roku, bo pediatra nic nie mówiła... A rączki zaciśnięte trzymała do 6-go miesiąca życia, nie podnosiła głowy, nie siadała, raczkować zaczęła, jak miała 1,5 roku dopiero i to po rehabilitacji półrocznej już. Na domiar złego jak jej pokazałam zdjęcia Kaspra, to się zaczęła doszukiwać u niego objawów... Wasze dzieci też tak śmiesznie pupy podnoszą leżąc na brzuchu? Jakby pokumał, o co chodzi z rękami, to wystartował, jak rakieta, hehehe... OK, spadam do pracy. Miłego dnia!
-
A co do mojej choroby, to pani ze studia Q10 powiedziała, że przed makijażem wykonamy test uczuleniowy, żeby zobaczyć, czy mój organizm to zaakceptuje :)
-
Tigra, zazdroszczę Ci. Ja na razie poczekam, aż skończę sterydy, a potem zobaczymy. Na razie maluję się zawzięcie co rano, a moje brwi przyprawiają mnie o zgrzytanie zębami :/
-
A Kasper ma ząbek!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Pierwsza zauważyłam! Stukałam łyżeczką! Naprawdę jest :D A wcale ani wczoraj ani przedwczoraj tak nie marudził, to prędzej bardziej :) Do siadania też się bierze, ale jeszcze traci równowagę i leci albo do przodu, albo na boki. Najdłużej, to mu się udało tak z 5 sekund posiedzieć :) Anastazja, będę go szczepić na pneumokoki. Mam już kasę odłożoną (zostawiłam z prezentów ze chrzcin) i rozmawiałam w przychodni - radzą zaszczepić. Dostanie razem z żółtaczką po 6 miesiącu, wypada to po 5 sierpnia, więc akurat :) Co prawda ponad 280,- zł jedna dawka, ale ponoć naprawdę warto, jak dziecko idzie do innych dzieci.
-
Żabuleńka, zwykła kaszka manna jest glutenowa. Ale podejrzewam, że można pewnie też dostać juz jakieś smakowe z BoboVity czy Nestle :) Ja jeszcze na razie nie daję glutenu, ale pewnie niedługo też zacznę. A co do Vigantolu, to mi lekarka mówiła, żeby dawać cały czas do ukończenia 2 czy chyba nawet 3 roku życia, ale ja teraz przeszłam z piersi na modyfikowane, a w modyfikowanym jest, więc odstawiłam. A Kasperek opalone nózki ma, więc chyba nie brakuje mu :D Kurcze, pogoda pod zdechłym burkiem :( Leje i leje. Ani po pracy na spacer iść z dzieckiem, ani nic. Dobrze, że to moje dziecko jest takie złote i uśmiechnięte - dziś rano już się od 5.15 do mnie uśmiechał :D (o tej porze go wywlokłam z łóżeczka, żeby zdąrzyć zawieźć do babci i na 7-mą do pracy). A od września, jak zacznie chodzić do żłobka, to zawsze będzie miec pobudkę około takiej godziny. Ale jemu to nie przeszkadza - odeśpi później. Zresztą jemu mało co przeszkadza, prawdę mówiąc. Dziś mnie znów kupą zaskoczył, bo zrobił, a siedział grzecznie i się nie odzywał, tylko czekał, aż mamusia będzie mieć czas go przebrać :D
-
Cześć, Dziewczynki, o pranku :) Anted, wróciłam do pracy od poniedziałku. Moja choroba ma, hmmm... ograniczone objawy :) Więc myślę, że spokojnie mogę sobie pozwolić na pracę tym bardziej, że teraz chodzę tylko na rano i często uciekam wcześniej do domu :) A i tak są wszyscy wdzięczni, że jestem, hehehe... Przedwczoraj np. poszłam do domu już o 13-tej i pojechaliśmy sobie z Kasprem do rodziców na działkę, prawie cały dzień spędzając razem (Kasper do południa lubi pospać), więc nie było tak źle. Gorzej wczoraj, bo koleżanka mnie prosiła o zmianę i poszłam na popołudnie, więc wróciłam dopiero o 18.30 i tak tylko chwilę pogugaliśmy, potem kąpiel i spanko. No i wczoraj mi mojego dziubka brakowało bardzo :) Ale do końca lipca będę chodzić na rano już, niestety w sierpniu 2 tygodnie cały czas popołudnie, bo zmienniczka będzie na urlopie. Ale wtedy też chcę zostawiać Kaspra u moich rodziców, którzy mieszkają 3 km od mojej pracy, więc nawet mogą mi go w ciągu dnia podczas spacerku na chwilkę przyprowadzić :) Jakoś to będzie... Ale i tak Ci Anted zazdroszczę, że możesz sobie pozwolić na wychowawczy :) OK, uciekam, bo zjadłam właśnie śniadanko z Wami :) a teraz lecę się szykować do pracy :) Miłego dnia!