Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Darielka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. A ja pomimo - że nic dziś nie zrobiłam, to uważam dzisiejszy dzień za jeden z najlepszych jakie ostatnio były :). Szkoda tylko, że wszystko co dobre tak szybko się kończy - gdy wszystko inne ciągnie się i ciągnie. No cóż, znów znikam na jakiś czas - ale postaram się, aby jak najkrótszy. Pozdrawiam wszystkich pa
  2. Hey dziewczyny i on :). Ale tu się działo - no cóż, z grubsza zaległości mam za sobą. Ale darujcie, nie jestem w stanie odpowiedzieć, bo musiałabym nic nie robić tylko pisać, a rodzina też się dopomina żeby z nią pomieszkać. Najważniejsze że cały czas się wspieracie i zawsze jest ktoś (ukłon w stronę Ani) kto troszkę zrewolucjonizuje Wasze odczucia. No i bardzo mi się spodobał ten projekt sieci klubów - kto wie, może to nie jest takie awykonalne :). Pozdrawiam Was wszystkie: *duszyczkę* ę cari100 gwendolinnę Rennę __ Kasię __ bibi21 wiosnę1 ankę utracone marzenia zygulę i wszystkie duszyczki i duszki Pozdrowienia dla Wiedźmina - podobno jest teraz w szerokim świecie.
  3. Przepraszam że się nie odzywam, ale mam poważne kłopoty. Nie wiem kiedy będę mogła się tu pojawić :( ale pewnie nieprędko. Pozdrawiam wszystkich.
  4. I ja też jeśli mogę to zaglądam. Ale dziś też wiele nie napiszę bo dzień był dość ciężki. Tak czy inaczej Kasiu miło że czasami tu do nas zajrzysz. Wiesz ę ... też zastanawiam się ile dynamitu porzeba żeby mnie odstrzelić skutecznie od tego kompa, tak raz na zawsze :). Duszyczko - Ty też :).
  5. Duszyczko - dlaczego wrócił mail do Ciebie i to po kilku dniach? Wysłałam go jeszcze raz - ale nie wiem co sie dzieje i czy go dostaniesz. ę - wydaje mi się - że Twoje wnioski są jak najbardziej błędne. Sama byłam na weselu, gdzie welon złapała panienka wręcz cud urody, a kawalerowie jakoś na siłę nie chcieli do ożenku. Z tego wynika że sytuacje się powtarzają :). Uśmiechnij się - więcej luzu :):):)
  6. Za bardzo nie przeżywam, od sąsiadów dzieli mnie w najbliższym miejscu płot i kawałek podwórka, więc strefa poufności zostaje zachowana. Do tego że w pewien sposób wyróżniamy się z otoczenia już dawno się przyzwyczaiłam, więc nie ma się co dziwić, że ogółowi się nie podobamy. Kiedyś było gorzej, mieszkaliśmy w bloku i pewnego razu po bodajże dziesiątym z kolei zalaniu nas przez sąsiadkę, zgłosiłam ten fakt do PZU (wcześniej spytałam się sąsiadki czy ma ubezpieczone mieszkanie - powiedziała że tak). Mieszkanie mieliśmy ubezpieczone, więc jakieś tam odszkodowanie dostaliśmy (naprawdę niewielkie to były pieniądze - starczyło może na 10l farby emulsyjnej do pomalowania sufitu), ale okazało się że sąsiadka ubezpieczenia nie ma i musiała coś tam do PZU wpłacać. No za to to nam naprawdę się dostało, sprawa oparła się o dzielnicowego, choć może trzeba było skierować od razu do sądu, paragraf na to co ona wyprawiała znalazłby się nie jeden. Gdybym wiedziała ile nerwów będzie to kosztowało, w życiu nie odezwałabym się słowem do nikogo - niechby zalewała regularnie co dzień. Choć ta w jakiś sposób była \"poszkodowana\" a dziś to była zupełnie bezinteresowna zazdrość czy zawiść. A niech tam, trzeba być ponad to wszystko, szkoda życia. No i wynika że teraz ja najbardziej narzekam :), ale już nie będę :). Chętnie bym się z Wami wybrała w te góry, w młodości zdarzało mi się w nich bywać, teraz to nie dość że daleko, to jeszcze jakoś tak nie układa się aby wybrać się na włóczęgę :(. Podobno góry mają duszę i słyszą - pozdrówcie je ode mnie....
  7. A dziś może obejdzie się bez niespodzianek? Dzień za różowy nie był, co prawda korzystając z pogody udało mi się doprowadzić otoczenie wokół domu do stanu dopuszczającego, ale wydajność tej pracy wydaje mi się niezadowalająca. No i dzień coraz krótszy, jak tak dalej pójdzie to będzie zima czy co? Duszyczko, hmm, wydaje mi się, że jedyne co mnie tu trzyma to ludzie, ta niewielka garstka rodziny i znajomych, względem których mam pewne zobowiązania, których trudno byłoby zostawić. Tylko że z czasem ta garstka robi się coraz mniejsza i w pewnym momencie stwierdzamy że jesteśmy sami, nikomu niepotrzebni. Może tylko trzeba odrobinę przed tym momentem gdzieś prysnąć? Może do tego jeszcze pomóc ludzka zawiść, zazdrość, nieżyczliwość, której wbrew pozorom jest sporo wokół nas. Może dlatego że nie interesuję się innymi, cała wieś wie o mnie wszystko, lepiej niż ja sama o sobie. Jeśli zaparkuję gdzieś na zakazie, są do tego stopnia usłużni, że dzielnicowy jest informowany na bieżąco. Pies notorycznie biega z miską w gębie, już wszyscy lamentują że nbie karmiony, że mu się krzywda dzieje. Nie ważne że koło budy jest rozsypana karma, bo bydle właśnie wywaliło - winna jestem ja. Przykładów można by mnożyć, dziś jednak chyba ktoś przeszedł samego siebie. Szczegółów nie opiszę, są zbyt żenujące :(. A wszystko dlatego że mam w miarę normalną rodzinę, pomimo że jest ciężko jakoś dajemy sobie radę, nie pije się u mnie w domu alkoholu, no i najgorsze, jestem osobą która mieszka tu dopiero 7 czy 8 lat, czyli obca :(. A wydawało mi się że ludzie są sobie życzliwi :(.
  8. sorry ę, ale czasami mam przerost formy nad treścią :). Jeśli Ci to przeszkadza, postaram się narazie nie użyć żadnego myślnika, najwyżej popiszę \"bezmyślnie\" :) czy też \"bezmyślnikowo\"
  9. Ryzyko podejmujemy zawsze - już wstając z łóżka, nie mówiąc o wyjściu z domu ponosimy ryzyko takich czy innych niebezpieczeństw. Nie zawsze jesteśmy tego świadome - co jednak nie znaczy - że ryzyko takowe nie istnieje :). Nie przeczę - że wiele osób, gdyby w danej chwili zdawało sobie sprawę czym ryzykują - nie podjęłoby danego działania. No cóż duszyczko - trenuj wyobraźnię - może wówczas zaczniesz się bardziej doceniać - pod hasłem - \"skoro udało mi się to i tamto - nie jestem zła i sprzyja mi szczęście\". Odnosi się zreszta to do wszystkich duszyczek :).
  10. hahaha :):):) - ciekawe czy to co tu piszesz powtórzyłabyś mi osobiście :):):). Wydaje mi sie jednak że Twoje wyobrażenie o mnie dalekie jest od rzeczywistości i Ty również zdajesz sobie z tego sprawę :). Pomimo że staram się pisac to co myślę - niezależnie czy to idzie publicznie czy osobiście. No ale skoro wybierasz ten pierwszy sposób przekazu - nie ma sprawy - w tłumie raźniej :). A tak z innej beczki - nasunęło mi się na myśl coś nowego, a wydaje się to ważne - natomiast pewnie nie zastanawiamy się nad tym za bardzo. Otóż nowa praca domowa to wypracowanie na temat: \"Do jakiego stopnia jestem w stanie zaryzykować i co mnie hamuje przed podjęciem ryzyka\". Osobiście wydaje mi się - że u mnie ryzykanctwo jest strasznie rozwinięte - co nie znaczy że w danej sytuacji nie staram się oceniać ryzyka. Jeśli zabieram się za jakąś niepewną sprawę - zawsze staram się na sto sposobów ocenić co w najgorszym wypadku. Następnie jakie są szanse zminimalizowania ryzyka, oraz do jakich konsekwencji muszę być przygotowana. Wiem że to wszystko ogólniki - ale nie o wszystkim da się wprost pisać :). Jedno jest pewne - czasami warto zaryzykować - nie bezmyślnie - ale warto :)
  11. Duszyczko - dlaczego się boisz???? Czy jestem aż taka straszna???? Hmm - a co byś o mnie myślała gdybyś znała mnie na codzień????? Aż strach pomyśleć........ No dobra - ale skomentuję. Do Twojego sposobu myślenia jak nic pasuje historia Masztalskiego pożyczającego żelazko od Ecika. Otóż idzie biedak po to żelazko i co krok powtarza - jak bedzie Ecik - to pożyczy - równy gość - ale jak mi otworzy Ecikowa - nic z tego - nie da. I tak idzie i powtarza - pech chciał - otworzyła Ecikowa . Więc Masztalski niewiele myśląc: a w dupę sobie wsadź to żelazko.... Jeśli coś z góry skazujemy na niepowodzenie - nie może się udac przy zbiegu najlepszych okoliczności - natomiast jeśli coś jest niemożliwe - a my o tym nie wiemy - ma duże szanse że się uda.
  12. No to szczęście bibi że chociaż z nami nawiązałaś kontakt. Na początek - zawsze coś - ale pracuj nad realem :). Nie możesz zamknąć się w sobie - masz takie same prawo do szczęścia jak inni - więc korzystaj z niego. Duszyczko - całkiem niezły wstęp Ci wyszedł - czekamy na ciąg dalszy :). Później może ktoś się pokusi o jakieś podsumowanie i wnioski ? A co tam ze statutem?????
  13. No i co duszyczko z tym dłuższym tekścikiem? A praca domowa nie odrobiona - pomijając - że miało być coś jeszcze do rozpatrzenia :). No cóż idzie jesień - może czas zapaść w sen zimowy i obudzić się na wiosnę? Oj misie to mają życie :)
  14. A mi się przypomniało coś takiego: Rzecz działa się w niedalekiej przeszłości, podczas prywatyzacji jednego z polskich zakładów produkcyjnych. Do fabryki przyjechała delegacja ze znanej amerykańskiej firmy, aby na miejscu zapoznać się z problemami i zorientować się jak na żywo wygląda życie w firmie. Manager ze swoją świtą obszedł już wszystkie zakamarki fabryki, porozmawiał z kilkoma uśmiechniętymi (i o dziwo znającymi doskonale język angielski) robotnikami, aż na koniec dotarł do hali produkcyjnej. Po chwili zauważył dwóch stojących naprzeciw siebie gości w zaplamionych kombinezonach, mocno gestykulujących i przekrzykujących warkot maszyn. \"Pewnie rozmawiają o jakichś ważnych sprawach produkcyjnych\" - pomyślał manager, skinął na swoją osobistą tłumaczkę i powiedział: - Proszę podkraść się do nich niezauważenie, podsłuchać o czym mówią, przetłumaczyć na angielski i wieczorem dostarczyć mi spisaną rozmowę. Jestem przecież fachowcem i zdaję sobie sprawę z tego, że więcej dowiem się o problemach zakładu z takiej rozmowy, niż ze wszystkich papierów i ocen prywatyzacyjnych. Wieczorem, po powrocie do hotelu zastał na łóżku kartkę z zapisem rozmowy: Majster do robotnika: \"...wstępuję w intymne związki seksualne z tobą i twoją mamą, ty, kobieta lekkich obyczajów, nawet gwałconej tokarki, kobieta lekkich obyczajów, nie możesz, kobieta lekkich obyczajów, prawidłowo włączyć. Dyrektor, kobieta lekkich obyczajów, polecił w żeński organ rozrodczy, kobieta lekkich obyczajów, wejść z tobą w intymne związki seksualne w tylnej linii bioder, kobieta lekkich obyczajów, jeśli przez ciebie pasywny homoseksualisto znowu nie wykonamy, kobieta lekkich obyczajów, tego nie podobnego do męskiego organu rozrodczego planu, kobieta lekkich obyczajów, który musi zrobić gwałcona z tyłu w linii bioder fabryka.\" Robotnik do majstra: \"Majster to mógł wstąpić w intymne związki seksualne ze swoją mamusią, ja już wstąpiłem w intymne związki seksualne w tylnej linii bioder z panem dyrektorem, i nie będę wchodził w takie zwi w tym miejscu 06:52:49 krzysiekkoziol (krzysiekkoziol@tlen.pl) Robotnik do majstra: \"Majster to mógł wstąpić w intymne związki seksualne ze swoją mamusią, ja już wstąpiłem w intymne związki seksualne w tylnej linii bioder z panem dyrektorem, i nie będę wchodził w takie związki, kobieta lekkich obyczajów z gwałconymi tokarkami. A co najważniejsze na męskim organie rozrodczym wiszą mi wszystkie, kobieta lekkich obyczajów, plany tego gwałconego zakładu.\" :)
  15. A co tu dziś tak pusto ???????? Mam nadzieję że nic złego się nie wydarzyło - że żyjecie pełnią realnego życia i klub jest zamknięty :)
×