Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ę

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez ę

  1. Z tymi 10 babami to był taki żart... Proszę mi tu nie wypominać! I tak wywnętrzam się chyba najbardziej z całego klubu, i jeszcze miałabym pokazywać swoją twarz? Mowy nie ma. I nie dlatego, że jestem tchórzem (może i jestem, ale to moja wyłącznie sprawa). Po prostu nie chcę i już.
  2. Bibi, dziękuję, że chociaż Ty mnie nie op...sz za to, co przeżywam. U mnie niestety jest tak, że dół, negatywne emocje, smutek ma dużo większą moc niż pozytywne. Ja tak rzadko się czuję zadowolona, a szczęśliwa to chyba nigdy się nie czułam... a jeśli nawet, to były chwile, ulotne i kruche. Miałam w swoim życiu epizod, a raczej epizodzik, kiedy ktoś się mną zainteresował i nawet to zainteresowanie odwazemniłam - jednak pewne względy spowodowały, że nie udało się naszej znajomości przerodzić w coś więcej, zabrakło pokrewieństwa dusz. Nie czułam się rozumiana jako człowiek (bo żaden mężczyzna nigdy nie zrozumie kobiety jako kobitey, i vice versa). Nie byłam w stanie poczuć do niego nic na kształt miłości. Kiedy się jest z kimś szczęśliwym, nie myśli się co 5 minut o zerwaniu. Trwało to zaledwie 2 miesiące, więc nawet nie nazywam tego związkiem. Mój brak akceptacji siebie nie pozwala mi cieszyć się życiem i otwierać się na innych, wyjść światu na przeciw (naprzeciw? chyba jednak osobno... nie chce mi się iść po słownik) i dlatego jest mi ciężko znaleźć Tego Jedynego. W dodatku do dziś jestem szarą myszą, nie umiem się fajnie ubrać, uczesać ani malować (co do tego pierwszego, sprawę w swoje ręce powoli bierze moja bratowa, która zainicjowała z bratem wielką akcję kupowania dla mnie ciuchów, i to nie jakichś tam szmat, ale ładnych, pasujących do mnie rzeczy - na urodziny dostałam od nich fajne spodnie, bluzkę i buty). Makijaż u mnie niewiele zmienia, wcale nie czuję się ładniejsza... poza tym tyle mam problemów z \"urodą\"... zaczerwienione policzki, pękające naczynka, przesuszona cera, głęboko osadzone oczy, rozszerzone pory, cienie pod oczami, nos jak kartofel, wąskie usta (dolna warga jeszcze ujdzie, ale górnej prawie nie mam), nadwaga, rozstępy, cellulit, ogromny biust, konieczność noszenia okularów. Jedyne, co mi się w sobie podoba, to brwi i brak problemów z paznokciami. Ale kto by tam zwracał uwagę na paznokcie? O jakiejś fachowej pomocy myślę od dość dawna, zresztą moja sytuacja tego zdecydowanie wymaga - jako jedyna w tym gronie znalazłam się w tym klubie jako dusza skrzywdzona nie przez chłopaka, też kiedyś o tym pisałam. Czy wrażliwość to zaleta, czy wada? Ma cechy i tego, i tego. Ludzie wrażliwi widzą, słyszą i czują więcej, mają piękne dusze i piękne umysły, ale gorzej sobie radzą w życiu. Zresztą... poczytajcie sobie to: POSŁANIE DLA NADWRAŻLIWYCH Bądźcie pozdrowieni Nadwrażliwi za Waszą czułość w nieczułości świata, za niepewność wśród jego pewności, za to, że odczuwacie innych jak siebie samych, zarażając się każdym bólem, za lęk przed światem, jego ślepą pewnością, która nie ma dna, za potrzebę oczyszczenia rąk z niewidzialnego nawet brudu ziemi bądźcie pozdrowieni. Bądźcie pozdrowieni Nadwrażliwi za Wasz lęk przed absurdem istnienia i delikatność nie mówienia innym tego co w nich widzicie, za niezaradność w rzeczach zwykłych i umiejętność obcowania z niezwykłością, za realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego, za nieprzystosowanie do tego co jest, a przystosowanie do tego co być powinno, za to co nieskończone - nieznane - niewypowiedziane ukryte w Was Bądźcie pozdrowieni Nadwrażliwi za Waszą twórczość i ekstazę, za Wasze zachłanne przyjaźnie, miłości i lęk, że miłość mogłaby umrzeć jeszcze przed Wami Bądźcie pozdrowieni Nadwrażliwi za Wasze uzdolnienia - nigdy nie wykorzystane - (niedocenianie Waszej wielkości nie pozwoli poznać wielkości tych, co przyjdą po Was), za to, że chcą Was zmieniać zamiast naśladować, za Waszą boską moc niszczoną przez zwierzęcą siłę, za niezwykłość i samotność Waszych dróg bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi prof. Kazimierz Dąbrowski
  3. Musiałam to napisać, mam pieprzoną depresję i to, że w ostatnich dniach poczułam się lepiej, nawet starałam się w sobie dopatrzeć czegoś na kształt kobiety, to było tylko złudzenie, normą dla mnie jest nieuleczalna depresja i to ona będzie moim gwoździem do trumny. Nie jest mi pisane być szczęśliwą, bo takie barachło jak ja na to nie zasługuje. Nienawidzę siebie i chcę umrzeć.
  4. No to w takim razie DLACZEGO, DO JASNEJ CHOLERY, DLACZEGO jestem sama??? Pasuje do tego między innymi taka opowiedź, którą sobie dał pewien 23-letni desperat: \"O tak ! Yaguar wielokrotnie zastanawiał się nad swoją samotnością. Doszedł do wniosku, że nie jest ona wyborem, lecz została narzucona przez siły obce dla jego wizji szcześliwego życia\". Naturalną koleją rzeczy powinno być, że w wieku przypadającym na koniec podstawówki i początek liceum zaczynają się rodzić pierwsze fascynacje płcią przeciwną i pojawiać pierwsze doświadczenia damsko-męskie, pierwsze randki, pierwsze nieśmiałe pocałunki, aby potem powiedzmy w okolicach matury lub pierwszych lat studiów zacząć kłaść podwaliny pod poważny związek, być może zakończony małżeństwem. I tak z reguły jest, tylko akurat ja muszę należeć do tych trędowatych, na które nikt normalny nawet nie raczy spojrzeć, a co dopiero pokochać. Cieszcie się Wy wszystkie, że nie macie pojęcia, co to znaczy nigdy nie być w związku! Ja z racji na mój wiek raczej się przyglądam z ukłuciem zazdości młodym małżeństwom z małymi dziećmi niż parom nastolatków trzymających się za rękę. Jestem cholerną starą panną i żadna siła tego k...wa mać nie zmieni!
  5. Cari100, mogę Ci zdradzić sekret, jak Duszyczka w takim szybkim tempie naprodukowała wtedy tyle kwiatków :) Oto sposób: robisz [ kwiat ], potem zaznaczasz, naciskasz Ctrl+C, następnie Ctrl+V i dzięki temu można ekspresowo zrobić całe mnóstwo ile tylko dusza zapragnie. Gdyby mnie tak jakiś mężczyzna zechciał obdarować...
  6. Bibi, zapewniam Cię, że będą - skoro ja mogę robić postępy, to Ty tym bardziej! Pytasz, czy umiesz być sama... jeśli naprawdę nie umiesz, to znajdziesz kogoś, kto sprawi, że nie będziesz musiała się tego uczyć. Skoro stawiasz takie pytanie, to pewnie znaczy, że nigdy nie zdarzały Ci się okresy bez drugiej połówki... ech, pozazdrościć... ja z kolei się zastanawiam, czy potrafię z kimś być... i nie mam szans się tego uczyć. Ktoś, kogo niedawno poznałam w sieci, robi wszystko, żeby mnie do siebie zniechęcić, a taką miałam nadzieję, bo to niezwykła osoba. Pisałam zresztą kiedyś o nim na tym topiku. K...a, ja chcę mieć męża i dzieci!!!!!!!!!!!!!!!
  7. PS: Cari100 prosiła o mój adres mailowy - oto on: glista_ludzka@gazeta.pl. A przy okazji - teraz moja kolej na dowcip, bo coś dawno nie było! Szedł garbaty ulicą, nagle się przewrócił na plecy, pokołysał, pokołysał i usnął.
  8. Witam Was, kochane dziewuszki! Jestem znowu z Wami. Ponieważ jutro z racji święta nie ma aerobiku, siedzę w domu i na działkę jadę dopiero we wtorek. Dzięki za ostatnie Wasze wpisy (zwłaszcza za Twój, DweŁ ). Dobrze, że nasz klub nie do końca zamienił się w czat taki jak temat \"Fatalne zauroczenie - On jest Księdzem!\" i padają tu ważne słowa, czasem wywiąże się jakaś dyskusja... Powiem Wam, że ostatnio (od powrotu znad morza) czuję się znacznie lepiej wewnętrznie (ale... wolę o tym nie myśleć, żeby nie zapeszyć...), staram się nieco przychylniej spojrzeć na siebie, dostrzec lepsze strony i uczyć się je eksponować. Podjęłam walkę o odnalezienie w sobie kobiety i cholernie żałuję, że jakieś 10 lat temu nie miałam tego rozumu co teraz, moje życie pewnie potoczyłoby się inaczej. Ale z drugiej strony lepiej teraz niż jeszcze później, bo każdym rokiem jest coraz trudniej. W tej walce pomaga mi bratowa, choć sama pewnie sobie nie zdaje z tego sprawy. Nie tak dawno temu był u nas brat z żoną i Julią, pokłóciłam się z nim wtedy o jakąś duperelę i byłam na niego tak wściekła , że zaraz też owładnęła mną potworna zazdrość o to, że jemu to było dane założyć rodzinę, że ma dziecko - że autentycznie miałam ochotę zrobić Julce krzywdę. A kiedy wracałam znad morza, tak mi się do niej spieszyło... jutro Julka też do nas przyjedzie, brat i bratowa gdzieś jadą i nam ją zostawią na parę godzin - bardzo się z tego cieszę. Uczę się dzięki niej kontaktu z dziećmi, staram się otwierać (to tak a\'propos ostatniego tematu - otwierania się), zabawiać ją na miarę moich nędznych możliwości. Julia też już się uczy mojej twarzy, wnikliwie mi się przygląda, wodzi za mną wzrokiem - takie to jest fajne... a jeszcze nie tak dawno gadałam, że za Chiny nie chcę mieć dzieci, brzydziłam się widoku kobiet w ciąży - to mój mały sukces. Cieszę się, że zachodzą we mnie jakieś pozytywne zmiany. I że mam wspaniałych przyjaciół, bez których nie wyobrażam sobie życia :) Takie niestety są te nasze trudne czasy, jest mnóstwo osób, które późno zakładają rodziny lub są samotne - a może zawsze tak było, tylko dopiero teraz się o tym głośno mówi? Single to zjawisko społeczne na dużą skalę. Mam mnóstwo koleżanek, które są same, paru kolegów też się znajdzie. Podobno na świecie jest więcej starych kawalerów niż starych panien - nie wiem, może to Chińczycy tak \"psują statystyki\"? Myślę jednak, że kobietom chyba łatwiej znieść bycie samą niż mężczyznom. Mężczyźni chyba szybciej i bardziej dziwaczeją. Są jednak przypadki, że ludzie, którym absolutnie nikt nie dawał na to szans, jednak znajdują swoje drugie połówki. Tak że... kto wie, pewnie się spotkamy na... wszystkich naszych weselach :) lub ślubach wieczystych ;) Buziaki! PS: Zdjęcia spróbuję wgrać jutro, dziś jestem już zbyt zmęczona, żeby z tym walczyć - byłam na basenie, przepłynęłam 2 km i czuję się wypluta. Ale za to będę spać jak zabita :) Jeśli się znów nie uda, to kto będzie chciał, dostanie na adres mailowy.
  9. PS: Kochane dziewuszki, specjalnie dla Was szykuję coś (mam nadzieję, że) extra! Już niedługo będziecie mogły znaleźć mojej roboty zdjęcia (również te znad morza) w sieci - na stronie http://makenzen.blox.pl.
  10. Hej, hej! Kasiu, dzięki za ujawnienie sekretu :) aż mi się wierzyć nie chce, że ten kierunek był aż tak oblegany... a ja akurat wiedziałam, co to jest, bo mam trochę do czynienia z działalnością po części pedagogiczną - działam w wolontariacie w Centrum Rehabilitacji, zajmuję się niepełnosprawnymi dziećmi, niektóre są też upośledzone umysłowo. I ja już czuję jesień... słońce nisko, już tak nie grzeje... jedyny pożytek z jesieni to grzyby, które uwielbiam zbierać i nie ma dla mnie jesieni bez grzybobrania. Wszystko przemija, więc i ta jesień minie i znów będzie lato i słoneczko. Dla mnie lato mogłoby być cały rok, uwielbiam tę porę roku.
  11. Witajcie dziewczyny! Darielko, kontakty z czym/kim masz na myśli? Domyślam się, że z TzKMNW... no więc sytuacja wygląda tak, że widujemy się czasem, gadamy o drobiazgach, ale bardzo trudno mi się zdobyć na poważniejszą rozmowę - zresztą zawsze było... nigdy nie byłam zadowolona z tego typu rozmów z nim. Gdyby nie ten jeden szczegół, ułożyłoby się zapewne lepiej, bo jest w nim sporo cech, których szukam u płci brzydkiej. Jadę zaraz na działkę, wieczorem mnie nie będzie, ale jutro się znowu pojawię. Pozdrowionka!
  12. I ja też jestem, witam wszystkich! Cholera, chyba nic nie wyjdzie z planowanego wyjazdu w góry... może jeszcze w końcówce sierpnia się uda... znowu ta cholerna szara rzeczywistość! Ale postaram się nie popadać w pesymizm i czerpać radość z tego, co można mieć na codzień. A co mi tam! :P Dziękuję komitetowi powitalnemu za ogromny bukiet ów! A to moja odpowiedź: i jeszcze raz ! Rozdzielcie to jakoś pomiędzy siebie.
  13. PS: Skoro już się dzielimy śmuiesznymi linkami, to zajrzyjcie tu: rozrywka.krakow.pl/znalezione/mp3/wspanialykraj.mp3
  14. Hej dziewczyny!!! No to jestem z powrotem. Było SUUUUUUUUPER!!!! Wypoczęłam jak nigdy, zabawa była przednia, tylko pogoda taka sobie... ale nie ma co nardzekać, najważniejsze, że nie padało za często i nie było bardzo zimno. Głównie chmury. Ale za to morze było ciepłe jak rzadko kiedy, poza tym kiedy nie ma zbyt dużej różnicy między temperaturą powietrza i wody, to się tak nie odczuwa, że woda jest zimna. Wróciłam dziś w nocy. Miałam wrócić wczoraj, ale nam zwiał pociąg i musieliśmy pojechać nocnym. A teraz pora się zwijać na działkę, będę jutro lub we wtorek. No to trzymajcie się ciepło, cieszę się, że nadal jesteście i topik żyje. Pozdrowionka!
  15. Tak jest! :) no niestety muszę zasalutować lewą ręką. I odmaszerowuję....
  16. Teraz ę się melduje na rozkaz :) Zaraz jadę na działkę, jutro przyjedzie bratowa z Julią - na szczęście bez brata :P uuufff!. Wracam jutro, a już w sobotę... nie mogę się doczekać! A u TzKMNW (Tego, z Którym Mi Nie Wyszło) dziś nad ranem urodził się cielaczek! Spadam, czas na mnie. Ale myślę, że należy się Wam jakiś kawał... Przychodzi mąż z pracy do domu, wchodzi na balkon, a tam jakiś goły facet. Facet pyta: \"Przepraszam, czy to mieszkanie państwa Kowalskich?\" Mąż: \"Kowalscy mieszkają piętro wyżej\" Facet: \"Ups... nie doskoczyłem!\" Do juterka!
  17. ę

    Szukam ludzi z wwy...

    Witajcie :) Powiśla to tu chyba jeszcze nie było? Jestem ę, mam 26 lat, jestem (a raczej: bywam) lektorką dziwnego języka, uwielbiam góry, muzykę, przyrodę i... wiele innych rzeczy ;) Pozdrawiam Was gorąco, niestety nie będzie mnie przez tydzień, ale po powrocie zajrzę do Was znowu.
  18. Ein Nachtwitz... czyli kawał nocny: Jasio przechadza się po korytarzu i mówi do siebie: - to nielogiczne.... widzi to dyro i pyta - o co Ci chodzi Jasiu? na to Jasio - No bo widzi pan dyrektor, zepsułem powetrze w klasie -nauczyciel mnie wyprosił a oni tam dalej siedzą!
  19. I właśnie to jest u Ciebie Kasiu fajne - dowodzi, że jesteś dojrzałą i odpowiedzialną osoba... myślę, że Twój brat się przyczynił do tego, jaka teraz jesteś. Super, że są ludzie nie poddający się trendom tego świata, idący pod prąd... bo z prądem to martwe ryby płyną! Tak trzymaj! ą - yes, of course :)
  20. Heloł, heloł, pszczółki moje kochane! Kasiu, dzięki za kawał - na pierwszy rzut oka myślałam, że 3 pierwsze punkty to Twoje postanowienia :) No to teraz ja na specjalne życzenie DweŁ: Facet i babka robią co nieco w łóżku. Nagle facet zauważa na szafce nocnej zdjęcie jakiegoś mężczyzny. Pyta babkę: - To twój mąż? - Nie. - Chłopak? - Nie. - To może brat albo ojciec? - Też nie. - No to kto? - To ja przed zabiegiem chirurgicznym...
  21. Widzę, że panują tu puchy... więc życzę Wam e...gzotycznych snów i do jutra! A dla Kasi na dobry finał akcji studia!
  22. Cześć dziewczyny Wydłubuję nasz klub na wierzch, żebyście nie musiały za długo go szukać. Przybywajcie, bo mam w zanadrzu świetny kawał!
  23. Furba, Twoja wypowiedź natchnęła mnie do takich refleksji... Nie znam się na facetach, ale z tego co zdążyłam zauważyć, oni w ogóle mają problem z uzewnętrznianiem swoich uczuć i przyznawaniem się do jakichś swoich słabości, nie odbierają świata sercem, nie patrzą na niego przez pryzmat uczuć tak jak kobiety. Czytałam kiedyś pewien artykuł i zapamiętałam stamtąd szczególnie jedno zdanie - że kobiety wychowane w micie miłości romantycznej wierzą, że partner będzie dla nich skałą i twierdzą, zniesie wszystko i zaradzi wszystkiemu. Ja niestety jestem jedną z takich kobiet, marzę o takiej romantycznej miłości i myślę, że przez to ciężej będę znosić trudności, które są w związku normalne i naturalne. Nie istnieją związki łatwe, a ja cały czas tkwię w takim myśleniu, że partner powinien spełniać wszystkie moje oczekiwania. W ciągu mojej pierwszej, krótkiej i nieudanej próby zbudowania związku zdążyłam się już nauczyć, że trzeba starać się ze sobą rozmawiać o swoich potrzebach i odprogramować w sobie myślenie, że partner będzie jasnowidzem i sam się domyśli, czego mi potrzeba. Dam taki przykład: kiedy jeszcze \"chodziłam\" z moim byłym chłopakiem, lubiłam go głaskać po głowie i wkurzałam się wewnętrznie (nigdy mu tego nie powiedziałam), że chciałabym, żeby on też mnie głaskał po głowie. A trzeba było mu po prostu powiedzieć: słuchaj, kurde, potrzebuję, żebyś mnie czasem pogłaskał po głowie, zamiast kisić w sobie żal do niego, że nie wyczytał tego w moich myślach i sam na to nie wpadł. Takie rozmowy z nim były dla mnie cholernie trudne, on też nie ujawniał mi swoich potrzeb... a może to dlatego, że zbyt krótko ze sobą byliśmy? Ważne też jest to, żeby mówić partnerowi, że bardzo mnie ucieszył jakiś gest z jego strony. Kiedyś chłopak zrobił mi kanapki z grubej pajdy białego chleba, szynki ze świń własnej hodowli i pomidora. To było dla mnie niesamowicie miłe, bo takie kanapki kojarzą mi się z bezpiecznym domem i dzieciństwem, którego nigdy nie miałam. Chciałabym mu za tamte kanapki i za wiele innych rzeczy podziękować, ale do dziś nie umiem (mamy ze sobą kontakt, spotykamy się, rozmawiamy o pierdołach). To wszystko, o czym tu napisałam, ważne jest zresztą nie tylko w relacji chłopak-dziewczyna, ale w każdej relacji międzyludzkiej. Powinniśmy unikać tzw. komunikatów \"ty\", czyli tekstów typu: \"jesteś głupi / denerwujesz mnie\" itp., i zastąpić je komunikatami \"ja\", czyli \"denerwuję się, kiedy...\", \"nie bawią mnie twoje żarty\" itp. Nie wiem, co Ci doradzić... na pewno nie da się uniknąć porównań, kiedy poznajemy nowego partnera. Ale na pewno nikt nie jest idealny i Twój nowy mężczyzna będzie miał w sobie coś, czego nie miał poprzedni, a może będzie miał coś, co będzie dla Ciebie najważniejsze? Jeszcze być może nie wiesz, co to jest. Czasami sobie w głowie budujemy taką hierarchię, że partner to powinien przede wszystkim być taki, a potem taki, taki, taki, mieć to, a potem to i to... a w praktyce się okazuje, że musimy przewartościować swoje myślenie, że to, co się nam wydawało najważniejsze, wcale takie istotne nie jest... no, nie wiem, mam prawie zerowe doświadczenie, więc trudno mi nawet udawać fachowca, a co dopiero nim być ;) DweŁ, bardzo cenię Twoje słowa. Nie przejmuj się tym, że czujesz się kiepskim doradcą - w końcu każdy orze jak może :) Zdarza mi się słyszeć, że jestem wartościową osobą, ale masz rację, ta wartość została brutalnie zdeptana przez moich rodziców (mama na szczęście się opamietała, jest wspaniałą, mądrą kobietą, choć ma cholernie trudny charakter). W dzieciństwie nie byłam nigdy chwalona, nie doceniano moich osiągnięć, nie miałam poczucia, że jestem kochana dlatego, że JESTEM. Mama się dopiero na stare lata nauczyła być matką... a ojciec... szkoda gadać. Nie potrafię o nim powiedzieć \"tata\". No niestety... Brat też mi nie pomaga \"znormalnieć\", nie układa się między nami, nasze stosunki zawsze były chłodne. Uuuffff, ale się rozpisałam... pora kończyć, bo jutro muszę dość wcześnie wstać. Dobrej nocy Wam życzę!
  24. Pisząc, że chcę mieć powodzenie u chłopaków nie miałam na myśli tego, żeby za każdym razem, gdy wyjdę na ulicę, ciągnął się za mną sznur facetów i żeby co chwila rozlegały się za mną gwizdy... nie o takie powodzenie mi chodzi. Chcę, żeby faceci dostrzegali we mnie kobietę, a nie kumpelę od piwska. Chcę się podobać również fizycznie, bo nie oszukujmy się, ale to mimo wszystko ma znaczenie. To cholernie boli, że nie miałam szans uczyć się miłości, zdobywać doświadczeń w tworzeniu związku jak byłam w liceum czy na studiach. Teraz jest mi coraz trudniej, bo nie jestem już podlotkiem. Do tego mam cały bagaż złych, trudnych i dramatycznych przeżyć, a tacy ludzie nie są łatwi we współżyciu. Inni to wyczuwają. Jesli ktoś miałby mnie kochać pomimo tego wszystkiego, to musiałby być herosem i zarazem masochistą... Dobranoc.
  25. DwŁ, bardzo Ci dziękuję za Twoje wczorajsze słowa! Ja chyba jednak muszę o siebie zadbać, bo czym mam przyciągać uwagę płci brzydkiej, jak Bozia urody nie dała???? Problem w tym, że nigdy mnie tego nie uczono, nigdy nie miałam ciągot do dziewczyńskich zabaw (lalki won!), zresztą to trudne, jak się ma starszego brata... i teraz na \"stare lata\" muszę się uczyć być kobietą, którą się ni cholery nie czuję... faceci chcą się żenić z babami, a nie z jakimiś bezpłciowymi tworami...
×