Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ę

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez ę

  1. Cześć Duchy, Duszki i Duszyczki! Faktycznie mnie nie było - ze środy na czwartek, czyli z wczoraj na dzisiaj. Jeśli już mowa o światełku w tunelu... to przyjmijcie ode mnie w darze taki dowcip: Pesymista widzi ciemny tunel. Optymista widzi światełko w tym tunelu. Realista widzi w nim pociąg. Maszynista widzi trzech debili na torach. Co u mnie: ano niestety nic, czym mogłabym się pochwalić... żyję z dnia na dzień, albo działka i aerobik, albo komputer. Dobrze, że już niedługo wyjadę nad to morze... poza tym też dostałam zaproszenie na wypad w Bieszczady, z którego się baaardzo ucieszyłam, bo mam BZIKA na punkcie gór! A w zeszłym roku nie byłam... Koresponduję sobie by komp z kilkoma istitami płci brzydkiej, z dwiema się nawet spotkałam... ale kurczę, jakoś nie za bardzo wierzę w powodzenie internetowych znajomości, mimo że znam kilka przypadków małżeństw i związków uczuciowych z randek internetowych. Wolałabym raczej poznać moją miłość w warunkach naturalnych... tylko że to mnie przerasta. Nie umiem się poczuć kobietą, nie wiem zresztą, czy we mnie w ogóle jest coś takiego jak kobiecość. Za późno zabrałam się za próbę wydobycia z siebie czegoś na kształt kobiety... czuję się jak kosmitka w makijażu, spódnicach, eleganckich ciuchach; nie umiem powabnie się poruszać, kręcić tyłkiem, rzucać powłóczystych spojrzeń, być kusząca. Do śmierci będę chyba łazić po krzakach i drzewach... Pozdrawiam jak zwykle ciepło!
  2. 18-latko, kurczę, ogromnie mi przykro... ale tak to bywa, jak jest takie zatrzęsienie ludzi na jedno miejsce... 3mam kciuki, żebyś się dostała na tę drugą uczelnię! W ostateczności pozostają jeszcze uczelnie prywatne, tylko do tego trzeba trafić przynajmniej piątkę w totka ;) Ja miałam niezły dzień, spotkałam się dziś z koleżanką i jej mężem w knajpce i było bardzo sympatycznie. I jestem zmuszona wstać jutro o 7.00 i jechać na aerobik, bo dziś już późnawo. niby to żaden problem, wsiadam se w autko i jadę, ale... nie chce mi się ;) Pozdrawiam!
  3. No, rozumie się :) z moimi wynikami na studia było tak... pewnego dnia miałam doła i postanowiłam pojechać na uniwerek, by wycofać papiery (bo się nie dostałam z listy podstawowej, była jeszcze rezerwowa, ale nie miałam na to zbyt wielkiej nadziei, że mnie przyjmą) - a jednak: dostałam się z rezerwowej :) ale to już prehistoria... Kasiu, dziękuję za życzenia - mam nadzieję, że pogoda będzie na tyle dobra, bym mogła wychodzić na dwór i robić wszystko, by przyczyniać się do zrzucenia tych nadrobionych w przeciągu pótora miesiąca 5 kg - jak weszłam dziś na wagę to się normalnie popłakałam.
  4. No to teraz już mogę się z Wamo oficjalnie przywitać po weekendowej nieobecności... Już spieszę z wyjaśnieniem, skąd te nieobecności: otóż, drogie panie, postanowiłam zadbać o swoją kondycję tudzież figurę i 3 razy w tygodniu chodzę na aerobik do klubu fitness, który prowadzi moja sąsiadka z działki. Dlatego jeżdżę tam w każdy wtorek i czwartek, by w środę, piątek i poniedziałek rano móc iść poskakać. Za to ostatnio spotkało mnie coś wprost nieprawdopodobnego... Kiedyś mój brat i bratowa chcieli mnie \"wyswatać\" z kolegą mojego brata z liceum. Nie dałam się im, nie doszło nigdy do naszego spotkania... Po rozstaniu z byłym zarejestrowałam się w serwisierandkowym. Aż tu nagle dostaję wiadomość od pewnego faceta. Napisałam mu wiadomość, on odpisał... i wiecie co się okazało? To jest właśnie ten kolega mojego brata! A najciekawsze, że mój brat nie ma bladego pojęcia, że ja i Krzysiek jesteśmy w tym serwisie... jaja nie z tej ziemi!!! OK, na tym zakończę na dziś... buziaki!
  5. No to ja też idę spać... po takim intensywnym dniu, co tu dużo gadać - należy mi się :) do juterka! papa!
  6. No to teraz ja się melduję :) Całkiem miły dzionek miałam... aż nawet pracy szukać mi się zachciało ;) ciekawe, co z tego zachcenia się wyniknie? oj jak dobrze, że trochę mi powiało optymizmem. Jednak ruch i dobre towarzystwo robi swoje! buziaki dla Was, jakby co, to jestem :)
  7. Coś dawno dowcipu nie było... stare, ale jare: Majster na budowie zbiera ekipę i mówi: - Panowie! Budujemy uczciwie, bez fuszerki, bez podkradania materiału, bo budujemy dla siebie! - A co to będzie, panie majster? - Miejska izba wytrzeźwień.
  8. Kochana Cari100, dziękuję Ci za serduszka! A przepis na ciepłego faceta jest taki... nadziać na ruszt i wsadzić do kominka, potem z gromadką ludożerców skonsumować :-) ale tak na poważnie... dobre życzenia muszą się spełniać! Dziękuję Ci bardzo, bardzo. Pozostałym Duszyczkom tu obecnym posyłam moc , i ... nie będzie mnie do poniedziałku, jadę "zaniedługo" (czy też "zaniebawem") na działkę. Ale duchem będę z Wami jak zawsze! !!!
  9. D. we ł., dziękuję Ci bardzo za Twój ostatni wpis! Wszystkie jesteście dla mnie ważne, mimo różnic sytuacji, wieku i innych rzeczy coś nas łączy i możemy sobie miło pogadać... Myślę, że niskiej samooceny nawet jeśli się nie da całkiem wyeliminować, to można się z niej choć częściowo podnieść. Dostrzegam różnice między tym, co było X lat temu a tym, co jest dzisiaj... kiedyś, jakieś 10 lat temu, uważałam się za zgniłego śmiecia, który się nawet na papier toaletowy nie nadaje. Dziś jestem świadoma swojej wartości jako człowieka (determinuje to na przykład fakt, że chętnie pomogę, wysłucham i wesprę), gorzej ze sferą natury \"zawodowej\" (czuję się gorsza, bo mam niepraktyczne wykształcenie - nie jestem prawnikiem, lekarzem ani ekonomistą), \"urodowej\" (czuję się gorsza, bo nie przyciągam męskich spojrzeń i nie mam wokół siebie wianuszka facetów) i \"wewnętrznej\" (czuję się gorsza, bo jestem nieśmiała, słaba psychicznie, nie umiem się rozpychać łokciami w życiu i walczyć o swoje). W mojej głowie siedzą jakieś urojone przekonania, że wszystkim to przeszkadza, że wszyscy widzą - dajmy na to, zupełnie teoretycznie - że mam garbaty nos, podczas gdy mój garbaty nos przeszkadza tylko mnie i wiedza o nim sprawia, że co spojrzę w lustro, to jako pierwszy rzuca mi się w oczy ten wstrętny garbaty nos. To coś jakbym sobie nagle wmówiła, że jestem Chinką i myslę takimi schematami: baba w autobusie na mnie nakrzyczała. Dlaczego? Bo jestem Chinką. Dostałam pałę w szkole. Dlaczego? Bo jestem Chinką. Ktoś na mnie krzywo spojrzał. Dlaczego? Bo jestem Chinką.... i tak dalej. Nasze kompleksy rodzą się i siedzą tylko w naszej głowie i koncentrując się na naszych (często urojonych) ułomnościach działamy odpychająco na otoczenie. Dam taki przykład z mojego życia: jak już wspominałam wcześniej, nigdy nie miałam powodzenia u chłopaków i mało komu się podobam, co sprawiło, że zaraz pojawiła się we mnie myśl: skoro tak, to znaczy, że jestem brzydka! Tymczasem udało mi się parę razy usłyszeć, że nieprawda, bo mam regularne rysy twarzy, proporcjonalną budowę ciała, a jak jeszcze się odpowiednio ubiorę i zrobię makijaż, eksponując to co ładne i tuszując to, co mniej atrakcyjne, no to już w ogóle... i wiecie co? Ostatnio tak sobie wymyśliłam, że spodobałam się mojemu byłemu chłopakowi, bo... on jest ze wsi, a ja mam taką wsiową urodę Maryny od krów... Nie lubię mojego głosu... a tymczasem z wielu ust, nawet od profesjonalnych muzyków słyszę, że ładnie śpiewam... Ciężko mi wyjść z tej niskiej samooceny i kompleksów, bo być może nie potrafię sobie zadać trudu afirmacji. Siedzi we mnie przekonanie, że jestem inna, jakbym przybyła z obcej planety i dlatego się nie mogę zmienić (Taki schemat myślowy jest zresztą typowy dla ludzi wychowanych w rodzinie alkoholowej. Staram się teraz nastawić na myślenie, że nie mogę za mój stan obarczać winą ojca, bo alkoholizm to choroba. A człowiek, który jest chory, nie działa do końca świadomie. Cieszę się z tego, że nie obarczam też winą za depresję chłopaka, bo on w żaden sposób mnie nie skrzywdził ani nie zranił, uważam to za swój sukces). Trochę chyba tu naplątałam, ale starałam się najtrafniej jak mogłam oddać moje przemyślenia... no to do następnego razu!
  10. Dobry wieczór wszystkim! Kasiu, przyjmij moje wielkie GRATULACJE z racji zdania matury! No, to masz wakacje :-) Duszyczko we łzach, wiem, że za dużo o tym myślę i szukam na siłę, strasznie desperacko... mój przyjaciel ma podobnie, jak się spotkamy, to se oboje narzekamy, narzekamy, narzekamy... takie coś nachodzi mnie zrywami, czasami tęsknota za miłością jest tak silna, że dosłownie rozszarpuje mnie od wewnątrz, a czasami w ogóle nie zdaję sobie sprawy z tego emocjonalnego głodu. Teraz akurat przeżywam wzmożone pragnienie kochania i bycia kochaną, myślę, że jest to wynik sytuacji - osamotnienie, brak pracy i motywacji do zajęcia się czymkolwiek, co mi wypełni tę pustkę, zerwanie z chłopakiem... ...a właśnie. Dziś się widzieliśmy, przegadaliśmy 3 godziny praktycznie o d... Maryni i trudno mi określić, jakie uczucia mi towarzyszyły w trakcie tego spotkania. Na pewno brakowało mi kontaktu fizycznego - trzymania się za ręce, przytulenia... mimo to ręce mi Nim pachniały. Jednego w tym wszystkim jestem pewna: nie będziemy już razem - ja tego nie chcę. Pozdrowienia i uszki dla Was!
  11. Witam Was wieczornie i poimprezowo! Wczoraj w zasadzie były dwie imprezy. Najpierw zaległe imieniny cioci, u niej na działce... i wiecie co? Ostatnio jestem jakby nieobecna, zamykam się coraz bardziej w swoim świecie i mimo że czuję osamotnienie, to jednak uciekam przed ludźmi. Cały czas siedziałam smutna, prawie się nie odzywałam, nawet mi torchę łez pociekło... i pojęłam wczoraj dlaczego. Na działkę do cioci przyjechał mój brat, bratowa i Julia, moja bratanica. Ostatnio dosłownie nie mogę patrzeć na ich szczęście, zamiast się nim cieszyć, to odczuwam coś na kształt zazdrości, a raczej smutku, że ja nie mam swojej rodziny. Niby jeszcze mam czas, ale tak bym chciała mieć już chociaż jakąś perspektywę na założenie rodziny! Ukochaną osobę, przy której będę pewna, że chcę z nią spędzić resztę życia. Tak bym chciała mieć dzieci... wczoraj po drodze na tę działkę nieopatrznie zaczęłam w myślach mówić do mojego przyszłego dziecka. Jeśli ten mój upragniony syn - Marek - jest w Bożych planach, to na 100% mnie słyszy, mogę już zacząć Go kochać \"na zapas\"... Potem pojechałam na ognisko. Było około 12 osób, nie licząc gospodarzy. Najpierw oglądaliśmy nagrania video i slajdy z poprzednich imprez, a potem było ognisko. Siedzieliśmy gdzieś do 2.30, aż nas przegoniła burza. Kontynuwoaliśmy imprezę w domu, spać poszliśmy, jak już zaczęło świtać. Mimo wszystko jednak czułam się nieobecna i przeraźliwie smutna... Moja koleżanka - organizatorka tego przedsięwzięcia ma brata, który ma czwórkę dzieci. Najmłodszy w tym gronie jest prawie trzymiesięczny Karol, który leżał sobie dziś w wózku, a ja nad nim stałam i wyobrażałam sobie, że kiedyś będę tak stać nad wózkiem (czy łóżeczkiem), w którym będzie leżał mój syn, i też tak będę na Niego patrzeć... oby kiedyś mogła nadejść ta chwila, obym mogła tulić w ramionach małego Mareczka... :(... :(... :(... ----> :)
  12. Witajcie :D :O i to ma być całusek? -----> no, teraz to rozumiem :) Macham do Was wszystkich łapką, Wasza zasiedziała, tyjąca i pleśniejąca ę. Jutro nareszcie coś miłego mnie spotka... impreza :) nie macie pojęcia, jak się na nią cieszę - że się zobaczę z moimi Przyjaciółmi, że sobie razem pogadamy, pośpiewamy, pośmiejemy się... pooglądamy slajdy i zdjęcia z poprzednich imprez... na niektórych jestem ja w objęciach byłego, kurczę, czy ja to przetrwam? A w sumie to nawet jestem ciekawa tych fotek, bo ich jeszcze nie widziałam... A co mi tam! Człowiek nie kura, wszystko zniesie. Dziś zadzwoniła do mnie koleżanka ze studiów. W kwietniu urodził jej się pierworodny syn Daniel - w sierpniu go zobaczę... i tak jej mówię, że jeśli mi się poszczęści w życiu i będę mieć dziecko, jeśli będzie to syn, to będzie miał na imię Marek, choćby nie wiem co. To jest moje ukochane imię... i mówię jej, że mam nadzieję, że kiedyś się Daniel będzie z nim bawił. Tylko pewnie zanim ja się doczekam tego Marka, to Daniel będzie miał z 10 lat :) a tacy dorośli panowie to mają ważniejsze sprawy na głowie niż zabawy z gówniarzerią :P Wracam w niedzielę, więc jutro mnie tu nie będzie. Miłego weekendu Wam życzę, pa, pa!
  13. Darielko, czyżbyś miała na myśli gitarę, pisząc o tym tajemniczym słowie, które mogło już wyginąć wraz z takimi jak muszkiet, krynowlina itp. (kaszkiet akurat ostatnio przeżywał renesans...)? Gitara jest obecna w moim życiu bardzo \"mocno\"... uwielbiam na niej grać i ten sprzęt bardzo mi pomaga we wkupianiu się w łaski towarzystwa ;) jestem bowiem bardzo nieśmiała i dzięki gitarze przyciągam do siebie ludzi. Mojemu byłemu niestety słoń na ucho nadepnął... chociaż nie, on śpiewa bardzo czysto - bo wszystko na jednym dźwięku :P a tak mi się marzy dom z gromadką roześmianych dzieciaków i cowieczorne wspólne muzykowanie przy kominku... Papatki!
  14. Witam wszystkich - teraz ja się melduję :) Dzień jak co dzień (codzień?), za to zwieńczenie dnia bardzo udane. Koleżanka niespodziewanie zaproponowała spotkanie, bardzo fajnie sobie pogadałyśmy, no i również nieoczekiwanie dołączyła do nas jeszcze jedna koleżanka... a jak wychodziłam, spotkałam jeszcze czworo znajomych i... normalnie nagle się zaroiło od ludzi w moim monotonnym coś ostatnio życiu ;) Darielko, dziękuję za pocieszenie, mam nadzieję, że te romantyczne historie, które może kiedyś będę opowiadać, nie będą w cudzysłowie. Kurczę, tak bardzo bym chciała jakoś przeskoczyć te wstępne etapy typu: pierwsze spotkanie i miesiące zachodzenia w głowę, czy ja mu się też podobam... żeby było już za mną kilka spotkań i poczucie "na plus", że warto w to inwestować... a tu kurczę na horyzoncie żadnego obiektu, na którym możnaby zawiesić oko. Zresztą w całym moim życiu bardzo, bardzo rzadko ktoś mi się podobał, a ja komuś - jeszcze rzadziej... To tyle na dziś... pozdrowionka gorące dla Was wszystkich!
  15. Hej! Jak tu puuuustoooo... pewnie dlatego, że były jakieś problemy z wejściem na forum ("wystąpił błąd podczas wykonywania zadania")... Trzymajcie się wszystkie Duszyczki, dla Was!
  16. Witam serdecznie! Bardzo mi się fajnie czytało Wasze ostatnie wpisy, to nic, że jak niektóre z Was stwierdziły, "nie na temat". Dla mnie bomba, zwłaszcza Twoja historia, Darielko (swoją drogą, w życiu bym na to nie wpadła, że masz już męża! Ale masz fajnie :) Byłam w sobotę na ślubie mojej koleżanki i ksiądz wygłosił na nim fantastyczne kazanie, które zapadło mi bardzo w pamięć. Znacie na pewno hymn o miłości św. Pawła (jeśli nie pamiętacie, to podaję namiary - pierwszy list do Koryntian, rozdział 13). Są tam takie słowa: "Miłość cierliwa jest, łaskawa jest, miłość nie szuka poklasku..." itd. I ksiądz mówi tak, żeby młodzi zamiast "miłość" podstawili pod ten tekst swoje imiona, a na koniec, gdzie są słowa: Miłość nigdy nie ustaje" zamiast "miłość" wstawili "Chrystus". Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie. Tak bardzo bym chciała taką doskonałą miłość na swojej drodze spotkać, takiej doświadczyć i taką obdarzyć! Było jeszcze coś bardzo fajnego w tym kazaniu, ale niestety nie pamiętam co to było :( To na razie tyle, wpadnę tu jeszcze wieczorkiem. Pa pa!
  17. Witam serdecznie :) ludzie złoci -> wydaje mi się, że Twój obiekt westchnień sam Ci tak prędko nie powie, że się w Tobie zakochał, jeśli się zakochał. Może jest nieśmiały i tymi małpimi wygłupami chce to jakoś ukryć, \"zrekompensować\" sobie? Obserwuj go, może uda Ci się wyczuć, czy mu wpadłaś w oko - jak na Ciebie patrzy, czy próbuje szukać kontaktu fizycznego (jak np. przelotne dotknięcie Twojej dłoni), może mówi jakieś komplementy... i czy Ty mu wysyłasz jakieś delikatne sygnały, że jesteś nim zainteresowana? Spotykajcie się, spędzajcie ze sobą czas, to w końcu to samo wyjdzie na jaw. Kasiu, trudno mi odpowiedzieć na Twoje pytanie, po prostu taki jest ten durny świat, albo my się zakochujemy bez wzajemności, albo nas spotyka takie platoniczne uczucie ze strony mężczyzn... jak ktoś kiedyś słusznie stwierdził, \"bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz\". Zawsze mnie zastanawiał ten mechanizm, jak to jest, że dwoje ludzi nagle dochodzi do wniosku, że chcą być razem... myślę, że początek każdego związku to odrębna historia... jedni zaczynają od całowania się po pijanemu, inni długo zdobywają serce swojej wybranki, jeszcze inni nagle \"ni z gruchy, ni z pietruchy\" łapią się za ręce (zwykle z inicjatywy chłopaka). I kiedy dochodzi do naszych umysłów, że jesteśmy w kimś zakochani? Dawno nie było dowcipu, więc... Ćwiczenia na poligonie. Sierżant wydaje komendy: - Maski włóż! Maski zdjem! Maski włóż! Maski zdejm! A wy, szeregowy Kowalski, dlaczego nie zdjęliście maski? - Melduję posłusznie, panie sierżancie, że to nie maska; to moja gęba... Pozdrowionka gorące!
  18. Z moim stanem ducha też niestety nietęgo... zresztą z tym u mnie nigdy \"tęgo\" nie było...
  19. Duszyczko, dzięki... znam te sposoby, jak dwa lata temu byłam na diecie, jakoś się udało wytrzymać bez słodyczy (częściowo, bo tak zupełnie to z nich nie zrezygnowałam). A ja niestety jestem uzależniona od słodyczy, mam stwierdzone przez fachowca zaburzenia odżywiania, a do tego teraz jak zupełnie nie mam ruchu, to już w ogóle kaplica! Ale muszę coś z tym jak najszybciej zrobić, bo nie chciałabym znów zostać zmuszona do katowania się dietą i wydawania kasy na specyfiki. Dobrze, że jest (prawie) lato, zimą znacznie trudniej o ruch. Powinnam chyba zająć się jakimś wyczerpującym sportem - dla ruchu i dla rozładowywania napięcia... wiele rzeczy powinnam, ale brakuje mi tej iskry, która by mnie pchnęła do działania... choć jeśli sama z siebie tej iskry jakoś nie wykrzeszę, to żadna siła zewnętrzna mnie nie zmusi!
  20. Hej, hej! Już nadciąga serwis dowcipowy :) Jeśli drogę przebiegnie ci czarna babcia, czarna wnuczka, czarny Mruczek, czarna Kicia, czarna kurka, czarna gąska, czarny bociek, czarna żabka, a na ostatku kawka, też czarna, to znaczy, że dziadek zamiast rzepki wyciągnął kabel wysokiego napięcia. Niestety nie mogę się dziś niczym pochwalić... koleżanka mi dziś tak dała w kość, że postanowiłam ograniczyć (jeśli w ogóle nie całkowicie zerwać) kontakty z nią, bo doszłam do wniosku, że z tej znajomości mam więcej szkody niż pożytku. Ona twierdzi, że wszystko, co mi mówi, wynika z troski o mnie, a ja wręcz przeciwnie, uważam, że to nie jest metoda podnoszenia na duchu. Dlatego trudno, nie będę z nią gadać i już. Dobrze, że chociaż sobota się zapowiada jakoś sensownie... jest ślub mojej koleżanki, a potem noc muzeów i będzie można za frajer zobaczyć fajne rzeczy. Duszyczka we łzach wcześniej mnie zobligowała do zaproszenia jej na mój ślub (o ile do takowego kiedykolwiek dojdzie). Jeśli dojdzie, to już teraz wszystkie macie zaproszenie! Nie wiem, czy wcześniej to pisałam, ale mam prawie 26 lat, więc już zaczyna być ciężko o kandydata do mojej ręki... choć życie pokazuje, że wszystko jest w tej kwestii możliwe, więc staram się nie tracić nadziei. Buźka dla wszystkich!
  21. PS: Kasiu, dziękuję za uznanie :) ale uznałam, że jak mamy się wzajemnie wspierać, to na każdym polu :) dla Ciebie!
  22. PS: Sorki, zjadłam jedno słowo - miało być: \"poziom nie tylko poczucia humoru...\"
  23. Acha, zapomniałam odpowiedzieć na pytanie, skąd się wziął mój nick. Narodził się o prostu pod wpływem chwili, zupełnie nagle. Jest prosty, zwiĘzły, a przy tym przystający do mojego nieco absurdalnego poczucia humoru. No i jeszcze kawał! Student weterynarii zdaje egzamin i dostaje pytanie: \"Czy krowie można zrobić aborcję?\" Ponieważ nie umie na nie odpowiedzieć, profesor wstawia mu dwóję. Niepocieszony student idzie do baru i upija się na smutno, wreszcie pyta barmana: \"Panie barman... cz...cz...cz... czyyy k...k...k...rowie mo...mo...można zrobić a...abo...aborcję?\" Na to barman: \"Wie pan co, ja to nie chcę nic mówić, ale pan to sobie chyba nieźle życie skomplikował...\"
  24. Witajcie Ludzieńki! Wczoraj obiecywałam, że się jeszcze pojawię wieczorem i słowa nie dotrzymałam, bo mi - delikatnie mówiąc - odmówiła posłuszeństwa myszka komputerowa i musiałam zainwestować w nową. Dziękuję ogormnie za wszystkie słowa uznania pod moim adresem! Duszyczko, faktycznie kawałów znam mnóstwo, uwielbiam je opowiadać i słuchać jak inni opowiadają, dlatego dopóki będę mogła, będę Wam coś podrzucać z mojej skarbnicy :) Darielko, Tobie natomiast dziękuję za stwierdzenie, że jestem intrygująca... a mogłabyś rozwinąć wątek, tzn, co spowodowało, że tak mnie odebrałaś? Jeśli oczywiście chcesz :) A przy okazji myślę, że masz rację z tym otwieraniem się przed kimś (wiadomo, trzeba uważąć, przed kim się otwieramy, żeby nie powiedzieć komuś za dużo i żeby się nie okazało, że to niewłaściwa osoba). Zauważyłam, że trudno mi jest otworzyć się na kogoś, kto się na mnie nie otwiera. Taka postawa u kogoś nie sprzyja mojemu otwieraniu się. Przy czym poprzez otwieranie się rozumiem nie zwierzanie się wszystkim ze swoich najskrytszych tajemnic i problemów, ale komunikowanie swoich potrzeb i pragnień związanych z relacją z jakąś osobą w sposób nie raniący tej drugiej strony. W dniu, kiedy powiedziałam chłopakowi, że chcę zmienić charakter naszej relacji z partnerskiej na przyjacielską, nagle coś się w nim odblokowało i właśnie się przede mną otworzył, powiedział mi parę rzeczy, które wcześniej nie wyszłyby mu z gardła. To duży postęp, zwłaszcza że on jest bardzo zamknięty w sobie i stłamszony. Ale zdaje sobie z tego sprawę i widać, że chce nad tym pracować, w związku z tym ma realną szansę na zmianę w swoim życiu. Staram się go w tym wspierać. Trzymajcie się!
  25. Hej! Dość gorzki to dowcip o tym optymiście i pesymiście przy flaszce... (biorąc pod uwagę poziom alkoholizmu w naszym narodzie), ale za to samo przesłanie piękne i prawdziwe. Też mam nadzieję, że żadna zła siła nie pokona naszego klubu. W razie czego zgłaszam swój pomysł - na www.gazeta.pl jest możliwość założenia forum prywatnego, tylko forum Gazety ma tę wadę, że ma gorszy układ graficzny od Kafeterii. Cały dzień dziś siedzę w domu, nie wiem co się dzieje na świecie... Pogoda w miarę niezła, dość ciepło, choć jak na czerwiec to skandal. Trochę ulegam przygnębiającemu nastrojowi. Ale poszłam sobie na 18 do kościoła i spotkałam koleżankę, straszną gadułę i miło sobie pogawędziłyśmy, od razu mi się humor poprawił. Kiedy tak z nią stałam, nagle podbiegły do nas trzy pieski - miniaturki rasy collie, śliczne! A jakie fajne w dotyku! A teraz pora na dowcip: Jedzie dwóch facetów taksówką i jeden mówi do drugiego: \"Ty, słuuuchaj, nie masz pojęcia, jaką ja wczoraj gafę popełniłem!\" Drugi: \"No, opowiadaj!\" Pierwszy: \"Mieliśmy wczoraj bankiet z naszymi partnerami biznesowymi... podano rybę i wyobraź sobie, ja do niej z nożem!\" Na to drugi: \"Eeee, to jeszcze nic! Ja wczoraj byłem z moją dziewczyną w kinie, potem na kolacji i ani razu jej w drzwiach nie przepuściłem!\" Na to odwraca się taksówkarz i mówi: \"Ja bardzo przepraszam, ale czy to panom nie przeszkadza, że ja tak do panów cały czas tyłem siedzę?\" Zajrzę jeszcze wieczorkiem. Pozdrawiam!
×