ę
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez ę
-
PS: Czy Ty przypadkiem nie pochodzisz z Podlasia?
-
Hej! Problemów ciąg dalszy... wszystko przeżywam 3 razy mocniej niż statystyczny Polak, nie umiem zadbać o własny interes, wolę się wycofać niż walczyć. Od rozmowy kwalifikacyjnej aż do tej pory w mojej niby-pracy, szef nic nie powiedział na temat tego, na jakiej zasadzie się tu pracuje, tzn. na jaką umowę, kiedy jest wypłata, nie pobrał ode mnie żadnych numerów konta ani NIP-u i co, nie zapłaci mi za teksty, które napisałam? A napisałam już chyba ze 20 i za każdy chcę dostać kasę, nawet za te najmniejsze. Dziś red. naczelna powiedziała: bądź w poniedziałek od rana. Ja: No dobra, poświęcę się i przyjdę. Red: Praca to praca. ja: Nie jestem tu zatrudniona. Red: Albo się angażujesz, albo nie. Jak chcesz pisać w domu, to pisz, tylko będziesz musiała dzwonić z domowego telefonu. Jak ja zaczynałam, nikt mi nie proponował dzwonienia z redakcji i miałam 2 razy większe rachunki. Ja: Przecież przyjadę, to dla mnie nie problem. Ale wk***wia mnie to, że wkładam w każdy tekst mnóstwo wysiłku, jak jadę na jakąś konferencję, to siedzę tam 4 godziny, plus dojazd w te i wewte, to już się robi 6 godzin. A zapłacą mi tylko za sprawozdanie z konferencji na 1000 znaków, a za czas, który poświęciłam, to już nie. Jakby mnie zatrudnili na normalnych zasadach, tobym siedziała od gwizdka do gwizdka i się angażowała w swoje zadania bardziej. A tak to ch*** z tym! No i już cała redakcja zobaczyła, że jestem ciągle skwaszona, zgorzkniała, narzekam i wybrzydzam. Pewnie myślą, że psioczę na robotę i jestem leserką, która robi łaskę, że raczyła napisać tekst lub pojechać na konferencję. A tymczasem taka jest cała moja natura, z zasady nigdy się nie uśmiecham, nie okazuję pozytywnych uczuć, nie udaję, że się cieszę, że żyję, bo nie mam zdolności aktorskich. Czy Wy też tak macie, że zachowujecie się czasem jak Wasi ojcowie i powielacie ich sposób myślenia? Mój ojciec bardzo sobie bierze do serca, co o nim pomyślą nawet zupełnie obcy ludzie - \"no bo co ludzie powiedzą\". I ja tak robię, że wyznacznikiem mojego poczucia własnej wartości jest to, co pomyślą o mnie inni ludzie - choć wcale nie wiem, co kto myśli, nie siedzę w ludzkich głowach. On jest taki, że leci zaraz załatwiać wszystko obcym ludziom, daje się wykorzystywać na lewo i prawo, a własną rodzinę to ma tam, gdzie plecy swą szlachetną nazwę kończą, a nabierają kształtu. O, właśnie się wydziera, że TV nie działa, a chce obejrzeć wiadomości. Do dupy z takim zasranym życiem. Chcę umrzeć.
-
Moja lista słodkich debeściaków: Kategoria 1 - czekolady i batony czekoladowe 1. Milka M-joy - karmelowa z chrupkami 2. Bajeczne 3. Prince Polo classic, najlepiej XXL 4. Kitkat Kategoria 2 - cuksy 1. krówki 2. landryny Kategoria 3 - ciacha 1. baba drożdżowa 2. sernik 3. szarlotka Kategoria 4 - inne 1. wafle z kajmakiem made by moja mama lub ciocia 2. MAOAM stripes A teraz, kochane dzieci... ;) słodkich snów wam życzę!!!
-
Dziękuję Duszyczko za ten ogromny kwiat, rewanżuję Ci się ogromną uśmiechniętą gębą :D Anka, idź na te konie! I zabierz ze sobą mnie ;) Konie to moja wieeeeelka miłość niemalże od urodzenia, jeździłam na nich 13 lat, od roku nie jeżdżę, ale jak tylko przyjdzie wypłata, to ruszam w teren! Pozdrowienia wieczornoniedzielne dla Wszystkich !
-
Witajcie! Przeczytałam wypowiedź Wiedźmina i w większości zgadzam się z jego zdaniem. Nie sądzę jednak, żeby tak było, że \"nie macie prawdziwych problemów\". Nie ma uniwersalnej interpretacji określenia \"prawdziwy problem\" - to, co dla jednego jest błahą sprawą, dla kogoś innego może być barierą nie do pokonania. Istotne znaczenie ma konstrukcja psychiczna człowieka, jednostki silniejsze psychicznie łatwiej sobie radzą z pewnymi sprawami i mogą znieść więcej, jednostki słabsze bardziej przeżywają, ich rany są dotkliwsze. Racja za to leży w tym, że człowiek czasem za bardzo się skupia na problemach, a nie docenia i nie żyje wdzięcznością za to, że otrzymał masę innych darów, np. zdrowie, siłę, pracę (w której może mało płacą, ale za to jest bardzo życzliwa i bezkonfliktowa atmosfera), przyjaciół, inteligencję, talent, masę innych rzeczy. Nigdy nie jest tak, że jest tylko i wyłącznie źle i do pupy, ani też życie nie jest nieustającą sielanką. Każdy ma problemy, ale też każdy ma te \"iskierki\", o których wcześniej tu pisaliście. Systematyczne brnięcie w rozpamiętywanie problemów powoduje przegapianie tychże \"iskierek\" - pozytywnych chwil i zdarzeń i \"drugiej strony medalu\". Jestem myślami z każdą z Was, która boryka się aktualnie z trudnościami, życzę Wam wiele siły i pogody ducha, gratuluję Wam tych małych i dużych sukcesów (o, właśnie! A co z mocno zaniedbaną i zapomnianą tradycją pracy domowej odnośnie sukcesów??? Hę?). Pozdrawiam!
-
Hej, hej! Uff, już weekend... pracoholizm mi raczej nie grozi, choć... dziś to się ostro nadziałałam. Ale jak mogło być inaczej, kiedy w środę zjawiam się w redakcji i słyszę: napisz o tym, o tym i o tym, w piątek zamykamy numer\" - a jedno z tych \"o tym\" to był taki troszkę większy tekst na temat związany z czymś, co jest mi bardzo bliskie i co mnie fascynuje, więc nie chciałam, żeby był byle jaki. A żeby coś było super-hiper-ekstra, to trzeba temu poświęcić więcej czasu. I rzeczywiście trochę mi się na tym zeszło. W dodatku miałam dziś bardzo nieprzyjemne zdarzenie i kładzie się ono cieniem na całym bilansie dzisiejszego dnia... Za to jutro sobie może odpocznę w miłym towarzystwie i z tym, co tygryski lubią najbardziej. Nic tak skutecznie nie łagodzi wrzodów na samopoczuciu jak friendsi, gitara i śpiew!
-
Hej, czy Zguba78 i ZGUBA1 to ta sama osoba? No niestety... żałuję, że nie udało nam się spotkać, ale za to już mam podwójny pretekst do podjęcia kiedyś wyprawy w strony Ullli. Do kolekcji moich znajomych trafił właśnie jeden obywatel stolicy Dolnego Śląska... Ja na terapię nie chodzę, choć dostałam się do jednego ośrodka na terapię, tylko na razie nie ma widoków na ruszenie kolejnej grupy. Walą tam tłumy DDA (i na tym przykładzie widać skalę problemu), czeka się nieraz ponad rok na grupę. Ech, życie... Pozdrawiam!
-
Pomęczmy jeszcze tę babę... Przychodzi trup baby do lekarza i kładzie się na kozetce. Lekarz: - Co pani mi się tu rozkłada? Chodzi lekarz po cmentarzu i zatrzumuje się nad grobem baby. Nagle spod płyty odzywa się głos: - Panie doktorze, czy ma pan coś na robaki? Wmawianie sobie, że się ma kochającego faceta, to dla mnie nie pierwszyzna. Niemal 10 lat temu narysowałam i opisałam mojego wymarzonego faceta i postanowiłam, że jak znajdę tego prawdziwego, to z tamtym narysowanym zerwę, wycierając go gumką. I jak dotąd tkwię w tym rysunkowym związku...
-
Cześć dziewuszki! Mój dół ma swoje źródło w tym, że mnie już zaczyna brać cholera z tym, że nie mogę znaleźć pracy. I jak to u mnie bywa, wystarczy jakaś duperelna sprawa (w tym wypadku - kilka ogłoszeń o pracę, w których ktoś postawił zbyt wysokie wymagania), żeby uruchomić lawinę, rozlewającą się na wszystkie pozostałe sfery mojego życia. Dziś mi towarzyszy uczucie, że nic mi się nie chce i jakoś tak mi trochę wszystko jedno, czy znajdę tę drugą połówkę, czy nie. Bo jeśli się okaże, że świat się już chyli ku upadkowi, to czym tu się martwić? Przyjdzie ptasia grypa i po kłopocie. No właśnie, nie wiem, czy Wam się coś takiego przytrafiło, że podczas skakania po stronach tego forum przy kursorze pojawia się kółeczko z latającymi czarnymi ptakami. Jak to pierwszy raz zobaczyłam, myślałam, że to jakaś reklama ptasiej grypy...:D A\'propos rozumienia się bez słów - mam kilka takich osób, moich przyjaciół. Ale to oczywiście nie to samo co osobisty mężczyzna... Wczoraj się dowiedziałam, że kolejny mój kolega, bardzo przystojny i fajny chłopak, poszedł na księdza. Hehe, za parę lat na topiku \"Fatalne zauroczenie... On jest Księdzem!\" pojawi się kilka nowych \"siostrzyczek fatalnych\", po uszy zadurzonych w Wojtku :D Nie zliczę już, ilu mam kolegów w seminarium... od groma! Na koniec Was poczęstuję RE-WE-LA-CYJ-NYM wprost kawałem! Pewna piękna i ponętna pani miała ogródek, w którym hodowała pomidory, ale te pomidory zawsze były zielone, a nie czerwone, tak jak u jej sąsiada-staruszka. Wreszcie zdesperowana pani pyta staruszka, jak to jest, że u niego w ogródku rosną czerwone pomidory, a u niej zielone. Na to dziadek: - Bo to trzeba się rozebrać na golaska, a jak pomidory panią zobaczą, to się zawstydzą i zaczerwienią! Pani zrobiła tak jak jej radził dziadek i pewnego dnia dziadek pyta: - I jak tam pomidory, są czerwone? - A skąd, znowu zielone. Ale za to niech pan spojrzy na moje ogórki! Duszyczko, dziękuję za kwiecie!
-
Hej! Ullla ----> Jestem za, czekam na jakieś info :) Pozdrawiam!
-
Dzieńdoberek wszystkim Duszyczko! No nie mogię, nie wytrzymię!!! Suuuuuper... Tak trzymaj! Student przychodzi na egzamin z logiki i na bezczelnego pyta profesora: - Panie profesorze, pan to w ogóle coś kuma z tej logiki? Profesor: - No, myślę, że dobrze się na tym znam... Student: - No to ja mam taką propozycję: zadam pany pytanie. Jak pan na nie nie odpowie, to stawia mi pan piątkę, a jak pan odpowie, to wywala mnie pan na zbity pysk. Zgoda? Profesor się zgodził i student pyta: - Co jest nielogiczne ale legalne, logiczne ale nielegalne, a co nie jest ani legalne, ani logiczne? Profesor myśli, myśli, ale nic nie możw wymyślić, bierze więc indeks i stawia studentowi piątkę. Student wychodzi, a profesor przywołuje do siebie swojego najlepszego studenta i prosi, by ten mu wyjaśnił, o co chodzi. A student na to: - Ma pan, panie profesorze, 65 lat i ma pan 25-letnią żonę, co jest nielogiczne, ale legalne. Pana żona ma 20-letniego kochanka, co jest logiczne, ale nielegalne. I pan kochankowi swojej żony stawia piątkę zamiast wywalić go na zbity pysk, co nie jest ani legalne, ani logiczne...
-
Hej! No i jestem, wczoraj pojechałam na działkę, więc nie mogłam napisać. Poszło całkiem pozytywnie, tyle że ta praca ma pewien poważny mankament: nie jest to praca sensu stricto (żadna tam umowa o pracę czy zlecenie), tylko luźna współpraca dziennikarska z pewnym czasopismem z branży turystycznej widzianej z tej drugiej strony - z perspektywy pracowników biur podróży, organizacji turystycznych, pilotów, przewodników etc. Czyli poświęcone nie tym, którzy lubią podróżować, ale tym, którzy zarabiają na tym, że ktoś lubi podróżować. Dziś miałam całkiem przyjemny dzień. Zrobiłam coś fajnego dla siebie.A mianowicie wbiłam się w mini (po raz drugi w życiu!!! - a niby z jakiego powodu mam chować przed światem takie zgrabne nogi???), do tego dopasowana kolorystycznie i pod względem fasonu górna część garderoby, buty na obcasie, po czym pojechałam na korepetycje. Matka mojej uczennicy na mój widok zapiała: \"Ale pani dziś pięknie wygląda!\" Wolałabym, żeby faceci tak piali, ale niech tam. Świadomość, że się fajnie wygląda (a nie wciąż tylko nieśmiertelne dżinsy i polarowa bluza) i potwierdzona uznaniem ze strony otoczenia bardzo poprawia humor... Nie żeby zaraz zrobić z siebie malowaną lalę (nie miałam w ogóle makijażu), strój nie musi być krzykliwy, wyuzdany ani nie trzeba się obwieszać tonami świecidełek - ale fajnie jest się pobawić strojem, pokomponować jakieś ciekawe zestawy, wydobyć na światło dzienne atuty i zatuszować mankamenty. Wiele nie trzeba. A potem wieczorem ciepła kąpiel i lekturka pod pierzyną. Precz z TV! Pozdrawiam Was ciepło! bardzo zadowolona z siebie ę :)
-
Hej, hej! Duszyczko, przeczytałam z uwagą to, co wczoraj napisałaś. Ale jestem tak zmęczona, że mi się myśleć nie chce, zaraz idę spaaaaaaać... . Miałam dziś intensywny dzień, ziwńczony spotkaniem z kolegą, którego nie widziałam 2 lata. Jutro leci do Anglii na rok do pracy, a w ostatni piątek zginął jego najlepszy przyjaciel... prosił swojego pracodawcę, by mu o parę dni przesunął datę przylotu do Anglii, żeby mógł pójść na pogrzeb, ale gdzie tam. Co za ludzie... Pozdrawiam cieplutko!
-
Odnoszę wrażenie, że my, DDA, mamy na czole napisane, że nimi jesteśmy i ściągamy ludzi, którzy nas niszczą - też DDA, alkoholicy itp. Aż strach się z kimkolwiek wiązać, strach zaufać. Zawsze się znajdzie jakiś ch..., który perfidnie wykorzysta to, że tak bardzo jesteśmy spragnione Prawdziwej Miłości, zdepcze, stłamsi, zamęczy na śmierć.
-
No to może jeszcze to, dostałam w mailu od koleżanki... Can you hear me – Ty mnie możesz tu Manicure – Pieniądze leczą I’m just asking – Jestem tylko królem d*py I have been there – Mam tam fasolę God only knows – Jedny nos Boga We are the champions – Jesteśmy pieczarkami Do you feel alright? – Cały czujesz się z prawa? Bye bye baby, baby good bye – Kup, kup mi dzidziusia, dzidziuś dobry zakup To be or not to be? – Pszczoła, czy nie pszczoła? I fell in love – Przewróciłem się w miłość. Just in case – Tylko w skrzynce I will never give up – Nigdy nie wymiotuję Oh dear – Och, jeleń. I saw my Honey today – Piłowałem dziś mój miód. I’m going to make you mine – Idę zrobić ci kopalnię. May God be with you – Majowa dobra pszczoła z tobą Finnish people – Skończeni ludzie Bad influence – Zła grypa Phone seller – Zadzwoń do sprzedawcy Good products – Bóg po stronie kaczek Let’s have a party – Założmy partię. Watch out! – Patrz na zewnątrz! I know his story well – Znam jego historyczną studnię. Let it be! – Jedzmy pszczołę! [ja to kiedyś tłumaczyłam jako Lietit bee czyli uwaga!leci pszczoła! - z ros. BK]