ę
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez ę
-
Najlepszym studium opisującym ten problem i mechanizmy działania osób nim dotkniętych jest moim zdaniem książka Janet G. Woititz \"Dorosłe dzieci alkoholików\" (wyd. \"Akuracik\"). Najbardziej charakterystyczne cechy DDA (kiedyś już tu ktoś o tym pisał, ale że trudno Ci będzie to znaleźć w tym gąszczu, to podam je poniżej) wyodrębnione przez naukowców to: DDA: - zgadują, co jest normalne, bo nie wiedzą, - trudno im przeprowadzić zamiary od początku do końca, - kłamią, gdy równie dobrze mogliby powiedzieć prawdę, - oceniają siebie bezlitośnie, - trudno im bawić się i przeżywać radość, - traktują siebie bardzo poważnie, - trudno im nawiązywać intymne stosunki z kimkolwiek, - przesadnie reagują na zmiany, na które nie mają wpływu, - czują się inni niż wszyscy, - ustawicznie potrzebują uznania i afirmacji, - są nadmiernie odpowiedzialni lub nadmiernie nieodpowiedzialni, - sa lojalni do ostateczności nawet w obliczu dowodów, że lojalność nie jest zasłużona, - domagają się natychmiastowego zaspokajania zachcianek, - automatycznie poddają się sytuacji zamiast rozważyć alternatywne rozwiązania lub inne możliwe wyjścia, - szukają napięć i kryzysów, a potem skarżą się na nie, - unikają konfliktów bądź je zaostrzają, rzadko je rozwiązują, - boją się odrzucenia i porzucenia, ale sami odrzucają innych, - boją się niepowodzeń, ale sabotują własne sukcesy, - boją się krytycyzmu i osądzania, ale sami krytykują i osądzają, - źle organizują czas i nie ustalają priorytetów, co powoduje, że wciąż mają zaległości. Warto też poczytać coś na ten temat w necie, np. na http://dda.bhd.pl oraz na świetnym forum poświęconym temu tematowi na http://gazeta.pl/forum (wrzuć w wyszukiwarkę hasło \"DDA\"). Pozdrawiam!
-
Dodam jeszcze, że przytoczone przeze mnie przykłady to wydarzenia, które pozostawiają trwały ślad w psychice człowieka, ale można złagodzić ich skutki poprzez terapię, pracę nad sobą, rozwijanie wiedzy na temat mechanizmów rządzących człowiekiem dotkniętym danym urazem, rozmowy z osobami, które mają podobne problemy i poszukiwanie budujących rozwiązań... znam osoby, które się podnoszą z takich doświadczeń i choć piętno zostaje w nich na całe życie, można jego wpływ na dalsze życie zniwelować. Ale to naprawdę wymaga samozaparcia i całych lat ciężkiej pracy. Dobrej nocy wszystkim życzę :)
-
Tak, pamiętam Magbek... no i niestety ale nie mogę się zgodzić z tym, co ona pisała, ani z Tobą, Żołądku. Trudno nie cierpieć, kiedy się jest maltretowanym przez męża - sadystę, kiedy się jest w niewoli, w domu dziecka, kiedy najbliższa sercu osoba ginie w wypadku, kiedy się traci cały życiowy dorobek w katastrofie, itd., itp., itd.... Nikt nie cierpi z własnej woli ani na własne życzenie. Ale to jest moje prywatne zdanie, jak ktoś ma inne to spox, uszanuję to. Poza tym emocje są emocjami, nie mamy wpływu na ich pojawianie się, ale możemy je za to kontrolować, tzn. wyrażać je w taki sposób, aby nie krzywdzić drugiegi człowieka ani siebie samego.
-
Fajnie, Darielko, że napisałaś parę ważnych zdań. Mam ogromną nadzieję, że Twoje słowa się sprawdzą (jeśli chodzi o unikanie toksycznych rodzinnych schematów) :) Niestety Ludzie Tacy Jak Ja mają tendencję do odnajdywania się w przysłowiowym korcu maku oraz do wchodzenia w związki z osobami z tą samą (z początku często skrywaną lub nabywaną później) \"przypadłością\", co ich rodzice. Sprawdzało się to od pokoleń w mojej rodzinie i mam ogromną nadzieję, że będę tą, która zdejmie z niej to przekleństwo. Uczę się z mozołem pozytywnego myślenia i przestawiam się z dawnego myślenia, że NIC SIĘ W MOIM ŻYCIU NIE ZMIENIA na BARDZO WIELE SIĘ W MOIM ŻYCIU ZMIENIŁO NA LEPSZE. Bo tak jest... jestem choćby o wiele dojrzalsza niż jak miałam te 18 lat. Zauważam swoje zalety. Dzielę się z innymi tym, co mogę im z siebie dać, sporo otrzymując w zamian... I fajno jest!
-
Renna, a może warto byłoby odpisać na tego smsa? ;) Kto wie, może coś się za tym kryje? OK, przestaję już żartować. Trzymaj się jakoś... kurczę, coś mnie łapie znowu nieciekawy nastrój, ale żeby się mu nie poddać, poczytam se coś fajnego, a jutro pojeżdżę na rowerze i franca pójdzie sobie precz. Pozdrawiam Cię mocno i pozostałe klubowiczki oczywiście \"też również\"
-
Gwendolinna, byłam w szoku, jak przeczytałam o Twojej \"przyjaciółce\" (bo niestety o kimś takim to można tylko w cudzysłowie powiedzieć \"przyjaciel\")... poeta już dawno słusznie stwierdził, że przyjaciół poznaje się w biedzie. A ten tekst \"powinnaś się już dawno przyzwyczaić...\" to szczyt bezczelności... swoją drogą, czyż my właśnie nie jesteśmy \"przyzwyczajeni\" do życia w ekstremalnych warunkach? Przez to \"przyzwyczajenie\" podświadomie wchodzimy w równie ekstremalne układy i sytuacje w życiu, bleeeeh :o... Cholernie ważne jest, żeby był przy nas ktoś zaufany, na kim możemy polegać, najlepiej nie-DDA. Gdzieś jednak czytałam, że z DDA zbudowanie zdrowej relacji jest niesłychanie trudne, a nie-DDA, gdy się dowiadują, co się dzieje w naszych rodzinach, zostawiają nas, bo myslą, że sami stoczymy się na dno. Ale ta opinia dotyczyła akurat związków partnerskich, a nie przyjacielskich, choć w przypadku tych drugich też miewa zastosowanie. Z moimi przyjaźniami jest tak, że zawsze było mi bardzo trudno \"wyjść do ludzi\", źle się czułam w towarzystwie - zwłaszcza licznym. W klasie w podstawówce i w liceum, na studiach w pewnym stopniu też, czułam się wyobcowana i bardzo samotna. Wiele w moim życiu zmienił moment, kiedy zaczęłam śpiewać w chórze. Poznałam tam wspaniałych, wartościowych ludzi. Porzez chór bardziej też się zaangażowałam w życie mojej parafii, przy której kiedyś on działał. Krąg moich znajomych poszerzył się, nawiązałam nowe znajomości, w tamtym środowisku jestem bardzo lubiana i szanowana. Kiedy ludzi łączy jakaś wspólna idea, hobby, działania, łatwiej nawiązać przyjaźnie, aniżeli w klasie szkolnej czy w grupie studenckiej, która jest zbieraniną przypadkowych osób. Witam nowe osoby ! I oto pojawił się kolejny ważny temat - związki. Ja również się obawiam, że nie uda mi się stworzyć szczęśliwego związku, a o niczym innym bardziej nie marzę. Rodzina jest jedną z najważniejszych wartości w moim życiu i ciężko mi jest sobie wyobrazić samotną drogę życia. Ale wiecie co... warto iść na terapię, warto zasięgnąć języka u fachowca i rozpocząć pracę nad uzdrawianiem własnej duszy. Jeśli się pracuje nad sobą, walczy o powrót do pełni życia, to ma się znacznie większą szansę osiągnąć harmonię w związku - oczywiście jeśli obie strony wkładają wystarczająco dużo wysiłku i dobrej woli w to, by zbudować udany związek. Udany oczywiście nie znaczy idealny, bo nie ma idealnych związków ani idealnych ludzi. Warto dać sobie prawo do błędu i zarazem mieć odwagę, by się do niego przyznać.
-
Witam Was po krótkiej nieobecności! Gwendolinna, ważne pytania postawiłaś. \"powiedzcie mi czy macie w swoim otoczeniu jakas osobe kolezanke kolege ktory zna wasze klopoty i czasem sobie placzecie na jego ramieniu czy sami ze wszystkim sobie radzicie?\" - tak, mam kilka takich osób. Pierwszą jest moja Najlepsza Przyjaciółka (też DDA), z którą się przyjaźnię 20 lat. Niestety mamy utrudniony kontakt, bo ona mieszka za granicą i nie możemy sobie pogadać kiedy chcemy. Ale piszemy sobie maile. Drugą bardzo ważną osobą w moim życiu jest mój przyjaciel (facet! - nie DDA) - łączy nas prawdziwa, serdeczna więź bez żadnych erotycznych podtekstów, nie jesteśmy parą. Trzecią taką osobą jest koleżanka (nie DDA), która powoli się staje przyjaciółką - jest dla mnie wzorem, bo w ostatnim czasie bardzo się zmieniła na korzyść, dojrzała i rozwinęła się wewnętrznie. umiecie sie cieszyc drobnostkami???wiecie sloncem, motylem za onkem, spaniem do 10??albo tym ze ktos sie wam zatrzyma na przejsciu dla pieszych??? - nie ukrywam, jest to dla mnie trudne. Ale umiem się cieszyć muzyką, spacerem z przyjacielem, prowadzeniem samochodu (to mnie wycisza), sportem, ładną pogodą, wąchaniem kwiatków, głaskaniem psa... trochę tego jest :) uciekacie w swiat ksiazek i marzen?? - to chyba podstawa mojego życia... przede wszystkim marzę o licznej rodzinie pełnej miłości i ciepła: o dobrym mężu i gromadce dzieci, żeby ich było conajmniej 4. Uciekam też w muzykę, bez której nie umiem żyć - ja ją rozumiem i ona mnie rozumie, wnika we mnie, przeszywa całe moje wnętrze, żyje we mnie. Z innej beczki - trochę o mojej relacji z ojcem - alkoholikiem. Tak samo jak Tatuum myślę, że gdyby nie alkoholizm, byłby wspaniałym człowiekiem, ma fantastyczne poczucie humoru, jest wściekle inteligentny, na zewnątrz jest życzliwy i pomocny. Szkoda, że na zewnątrz... każdemu coś załatwi, ułatwi, pomoże. A w domu palcem nie ruszy, żeby pomóc mamie w obowiązkach, wszystkie męskie prace robi ona sama, czasem z moją pomocą (np. gdy trzeba wywlec z garażu 4-metrową ciężką drabinę, co parę metrów przystawiać ją do dachu i oczyszczać rynny). Co więcej - kłamie nawet w bzdurnych sprawach, o byle co wrzeszczy, rozstawia wszystkich po kątach, wszystko ma być tak jak on chce. Po wódzie nagle mu się zbiera na amory, pieprzy, że mnie kocha i klei się do mnie. Brzydzę się tego. Ocipieć można. Już dawno przestałam z nim gadać, nie opowiadam mu o żadnych bardziej osobistych sprawach, unikam go. Relacji między nami praktycznie nie ma żadnej... Też czasami życzę mu śmierci w męczarniach (niewykluczone, że taka właśnie śmierć go czeka, jest ciężko chory), żeby się rozwalił na pierwszym lepszym drzewie, kiedy po kielichu siada za kierownicą. Kiedy dojdzie do jakiegoś spięcia, myślę o nim nie \"ojciec\", tylko \"ten facet, który się uważa za mojego ojca\". Myślę intensywnie o tym, by zmienić nazwisko. To tyle na dziś. Pozdrawiam Was wszystkich mocno! PS: Jutro dzwonię do ośrodka terapeutycznego. Czas się brać za bary z tym dziadostwem.
-
Jestem :) Dziękuję kochana Duszyczko za wszystkie serduszka, kwiatki, buziaczki - odwzajemniam U mnie całkiem dobrze, choć ostatnio mocno mi w głowie utkwiła pewna sprawa... myślę, myślę i myślę o niej, aż mi mózg puchnie... ale czuję się z tym dobrze. Jestem zadowolona z mojej postawy wobec tej sprawy. Za dwa tygodnie ślub mojej koleżanki. Zostałam zaproszona i na ślub, i na wesele. Zgadnijcie, kto mi będzie na nim towarzyszył? No kurczę, jakoś nie umiem o Nim powiedzieć \"mój były\", tak samo jak gdy byliśmy razem, nie mogły mi przejść przez gardło słowa \"mój chłopak\". Nie jesteśmy razem, ale cały czas mamy kontakt, czasem się spotykamy (choć już nie z taką częstotliwością jak kiedyś) i jest to dla mnie Osoba szczególna. I dobrze mi z tym :) :) :). Renna, witaj pośród nas!
-
Ja mam troje wspaniałych Przyjaciół - dwie dziewczyny i jednego faceta.
-
U mnie nastrój baaaardzo, baaaaaardzo :) :) :) Bardzo Ważne Spotkanie rzeczywiście okazało się Bardzo Ważne, dobre i uzdrawiające :) :) :) Na szczęście ten dobry nastrój jest na tyle trwały, że nie dałam się wczoraj ponieść nerwom, kiedy wywiązała się mailowa dyskusja między mną a moim przyjacielem, który za sprawą pewnego traumatycznego wydarzenia popadł w stan ciężkiego doła i przy okazji spadło na mnie parę ciosów. Ponieważ go rozumiem i ponieważ jest moim przyjacielem, zniosę i to. Akceptuję go z całym jego bagażem.
-
Widzę, że z moich stron, tj. ze 100licy, nie ma tu chyba nikogo... już pisałam kiedyś, ile mam lat, ale przypomnę wszystkim: 26. Mieszkam wciąż z rodzicami, nie mam stałej pracy, na bieżące potrzeby zarabiam, dając korepetycje i ucząc języka obcego. Tyle metryczka. Czytam Wasze ostatnie wypowiedzi i widzę, że mimo że nie miałam aż takiego piekła jak niektórzy z Was (mój ojciec nie stosuje przemocy fizycznej i rzadko się awanturuje, ale przemoc psychiczna jest na porządku dzinnym), to rządzą mną identyczne mechanizmy, co Wami. Kurczę, normalnie strach się z kimś wiązać, choć jest to moim największym marzeniem - założyć rodzinę i mieć gromadkę dzieci.
-
Dziekuję w imieniu Julii :) w niedzielę wraca z wojaży zagranicznych, pewnie jest większa niż przed wyjazdem. Niestety nie mam żadnych testów, ale obywatel, o którym pisałam w ostatnim akapicie poprzedniego posta, znalazł kiedyś w necie testy pt: \"Jaką byłbyś zabawką\" (wyszło mu, że samochodzikiem), \"Kiedy umrzesz\" (nie pamiętam, w każdym razie jeszcze sporo lat życia przed nim, jeśli chodzi o wynik testu) oraz \"Jaką byłbyś postacią z >>Gwiezdnych wojen
-
Kochana Bibi, żeby nie zapeszyć, na wszelki wypadek nie podzękuję :) To moja druga rozmowa kwalifikacyjna w życiu, wszystkie poprzednie prace zdobyłam bez takowych ceregieli. Po prostu ustalało się z szefową (zawsze to były szefowe) zakres obowiązków i wsjo w pariadkie. Cóż, trzeba się wprawiać ;) I Ty się trzymaj cieplutko, dla Ciebie i całej reszty A, jeszcze cosik do Duszyczki: 1w9 to nie perfekcjonista, tylko idealista ;)
-
W koncu jak Kasia zdawała na studia, to też się nie dostała od razu... Ha, co innego, gdybym miała nóż na gardle, żadnych oszczędności i siedziała w długach... poza tym zawsze z korepetycji coś się też wyciągnie... dobrze by było jednak mieć stały dochód, żebym sobie na płaski ekran do kompa mogła zarobić. Ale mniejsza o większość! Ważne, że jest ciepło i słonecznie na dworze!
-
Atelmos, obiecaj nam, że od dziś przestajesz marudzić chłopakowi, że jesteś brzydka i niewarta kochania. NIE JESTEŚ! Jesteś jedyna w swoim rodzaju, niepowtarzalna, dla Twojego chłopaka najpiękniejsza i najważniejsza na świecie! Rozumiemy się? No. I tak ma być! A teraz :D, pierś do przodu i 3maj się cieplutko!