Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

glass

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez glass

  1. No ja też bym chciała jak dotąd. Ale skoro się nie da... pocieszam się,ze niektóre osoby po śmierci klinicznej miały żal do ratujących,że zmusili je do powrotu na ten świat... i ze żyjąc -tęsknią za tym,czego rąbek zobaczyli...
  2. A ja sobie wymyśliłam,że oni nie tęsknią,bo są pewni,że się spotkamy...i ze mają tam swoje \'sprawy\"-o wiele ważniejsze niż te nasze... więc sobie z wyrozumiałym uśmiechem czekają,aż się wygramolimy z naszego mrowiska...
  3. A z moją mamą mam teraz bardzo \"dziwne\"uklady-no,nie najlepsze... Tzn nigdy nie bylyśmy blisko,więc nie umiemy sobie dawać wsparcia.. Kocham ją,ale tak bardziej \"na odleglość\"-za blisko być nie umiem i nie chcę....Choć wiem,ze mogę ją równiez stracić i się tego boję.... oprócz niej mam tylko męża i córkę,no jeszcze dalszą rodzinę,ale to nie to.... to taka paranoja... może dlatego,że nie bylismy \"blisko\" z rodzicami-raczej ja z bratem trzymalismy się razem i razem sobie radziliśmy...
  4. Ja mam poczucie bezpieczeństwa-przede wszystkim nauczyłam sie ufać we własne siły psychiczne... Mam swoje zycie,swój swiat i \"doczesne\"problemy. Tylko czasem dopada mnie taki nagły strach o bliskich-już wiem,jak szybko i nagle można ich stracić...
  5. lope i acka - moja babcia zmarła przed wigilią 2004 r Przez pierwsze 5 lat mojego zycia mnie wychowywała,jak byłam bardzo mala,to się nawet myliłam i wołałam na nią \"mamo\"... Nie \"wierzę\" w sny,nie lubię ich opowiadania,ale ten jeden był szczególny... Ja,mój dziadek,moj brat i babcia szliśmy pod stromą górkę w parku blisko domu dziadków... dziadek zamarudzil,ja go trochę ponaglalam,trochę z nim rozmawialam - i nagle rozejrzałam się,a tu brata już nie było widać a babcia już była pod szczytem...Zaczęlam za nimi pędzić,a wtedy babcia odwróciła się i powiedziała,że mamy się nie spieszyć,bo oni sobie będą z Hubciem (moim bratem) powolutku isć a my ich potem dogonimy,ale mamy dużo czasu... Obudziłam się i dopiero wtedy uświadomiłam soibie,że babcia i brat nie żyją-we śnie o tym \"nie pamiętałam\"...
  6. Od śmierci brata mam takie dziwne skojarzenia a`propos Wszystkich Świętych. Fizyczność, namacalność martwego ciała ,prosektorium… I „Knocking on Heavens` Doors” w skocznej wersji Gunsów… To był listopadowy poniedziałek - od czterech dni żyłam ze świadomością, że stało się COŚ. W tym dniu dostaliśmy od prokuratora pozwolenie na pochowanie ciała – wcześniej toczyło się tzw. postępowanie. Wypadek na torach – samobójstwo, zabójstwo? Zwolniono nas od identyfikacji ciała. A moja mama uparła się, że nie pochowa go, dopóki nie przekona się, że to naprawdę on- Hubert, jej 26-letni syn. I dlatego w ten poniedziałkowy ranek zjawiłyśmy się w prosektorium.... Moja mama, ja, jego dziewczyna i jej siostra- cztery walkirie... Mój ojciec kurował serce, mój Mężczyzna zwolnił się z pracy i zajmował się Niunią... Przywiozłyśmy garnitur do trumny – chciałyśmy, żeby w środę przed pogrzebem dziadkowie i dalsza rodzina mogli się pożegnać. Prosektorium – mały budyneczek przy szpitalu. Obok spalarnia na ubrania i inne resztki doczesności... Przyjęła nas młoda, niska blondynka – głównodowodząca, anatomopatolog. Przed naszym przyjściem układała pasjansa w pececie- w pokoju obok ma chłodnię. Na noc przychodzi zmiennik... I zaczęło się.... Moja mama: nie uwierzę, póki nie zobaczę. Pani : ciało po zderzeniu czołowym z lokomotywą nie wygląda, jakby to powiedzieć, estetycznie.... Pani tu pracuje od 10 lat i jak dotąd nie miała problemów z ciałami – miała natomiast ogromne problemy z najbliższymi, którzy te ciała oglądają, więc odradza....Ma co prawda sole trzeźwiące i inne takie, ale po co.... Moja mama: twardo przy swoim. Plus sprawy pogrzebu. Pani: mogłaby pozszywać ciało tak, żeby można było je częściowo eksponować przed pogrzebem, ale zszywanie trwałoby kilkanaście godzin a koszt: około 2000 zł. Za worek na zwłoki ( biały, na suwak ) i tak trzeba zapłacić 100 zł. Mój brat wyraził kilkakrotnie życzenie, że jakby co, to chciałby być spalony. Więc czy warto to wszystko, przed kremacją. I że widok zmasakrowanych zwłok może mamę prześladować do końca życia... Moja mama : twardo swoje-chce zobaczyć swoje dziecko, bo tylko wtedy uwierzy.... Wtedy Ewelina ( czyli jego dziewczyna ) uklękła przed moją mamą: błagała, żeby nie wchodzić TAM bo On by tego nie chciał.... Pani kręciła młynka dłońmi: „Jako matka panią rozumiem, jako anatomopatolog: odradzam”. I to spojrzenie na mnie: co robić???? A ja? Glass siedziała na kanapie, oglądała czubki swoich wypastowanych starannie butów... Idealna pustka umysłowa. Patrzyłam na roztrzęsioną mamę, na rozhisteryzowaną Ewelinę... Jak zwykle w takich sytuacjach – stałam się idealnie spokojna.... Zawsze tak mam. Kiedy świat wali się w gruzy – Glass bierze ster w swoje ręce, staje się twardym macho, ma zadania do wykonania, nie ma czasu na łzy.... W tym momencie poczułam się cokolwiek głupio: powinnam przecież zająć jakieś stanowisko, być za lub przeciw, tym bardziej, że one tak na mnie patrzyły.... A mnie było idealnie obojętne: zobaczyć ciało czy nie. Słowa „nieboszczyk”, „ciało”, „zwłoki” nijak nie kojarzyły mi się z predykatem: moim 26-letnim bratem. Patrzyłam na dłonie pani – małe, drobne, wypielęgnowane i zastanawiałam się: jak ona nimi zszywa te wszystkie ciała a potem bawi się z dwójką swoich małych dzieci ( mówiła, że ma ). Pani kojarzyła się raczej z solarium, salonem urody itp. Przyszło mi do głowy, że w zasadzie ta pani prowadzi salon urody – dla nieboszczyków. Studiowałam dłonie pani przez dobre kilka minut – a one czekały.... Drobne dłonie, ze starannie wykonanym manicure... Pierścionki... Komputer.... Kanapa.... Klęcząca Ewelina.... Garnitur położony na oparciu... Wyjściowe buty.... Kurwa! „To może zakryje pani to, czego lepiej nie oglądać, a my zobaczymy to, co zostało”- wyartykułowałam. Pani poszła zobaczyć, co da się zrobić. Szuranie. „Jest pani pewna?” – to do mojej mamy. Mama była jak czołg. Więc weszłyśmy. Zimno. Zwłoki na wózkach. Każdy ma swój plastikowy worek. Pani odsunęła suwak. Faktycznie: On. Oko utkwione w przestrzeni, tak jak wtedy gdy był zamyślony lub zły.... Patrzy przez nas na przestrzał. Drugiego oka nie ma, więc pani zakryła połowę twarzy.... Kilka dni temu patrzył na mnie obuocznie: odgrzewał sobie pulpety przed wyjazdem na uczelnię.... Gdzieś za drzwiami zawodzi Ewelina... Krew na zębach.... Przed kremacją umyję z krwi... Garnitur położę na ciele, bo ubrać nie da rady... Musiałabym upychać części.... Wyprowadzam mamę z chłodni. Robi się spokojna tak jak ja. Już wierzy. Już wie, że ją to spotkało. Chciała obejrzeć całe ciało ( klucze?) – zamiast tego pani wręcza jej worek z ubraniem. Wyciągamy kawałki koszuli. Spodnie: zostały szwy, doły nogawek i jedna tylna kieszeń. Oddajemy wszystko do spalarni. Niech klucze stopią się z resztą, nie będziemy szukać. W nocy pod nasz dom podjeżdża bus z trumną- prostą, bez gwoździ. Prawdziwy piórnik. Przecież Hubert to był kawał chłopa, prawie 190 cm, jak on się zmieścił...- dziwię się. Jadą z mamą do Poznania- o szóstej jest kremacja. Rano karmię Niunię w kuchni rodziców. Podjeżdża czarny bus. Trumna i ciało zmieściły się w granitowej urnie..... Prochy są jeszcze ciepłe. Wiem, bo pan otwiera urnę.... Mój brat?- konstatuję ze zdziwieniem .Około 3 litrów popiołu. Przez te wszystkie dni nie płaczę- nie przy ludziach. Tylko w łazience.... Tam są Jego kosmetyki, Jego ręcznik, Jego szczoteczka do zębów... Jakby zaraz miał wrócić z pracy lub z uczelni.. Dlatego trafiłam na to forum... Dziś miałby 30 lat. Ktos kiedyś tutaj pytał,czy widok ciała po wypadku pomaga,czy przeciwnie-potem \"nachodzi\". Mojej mamie pomógł.Mnie nic nie \"nachodzi\",może to przyspieszyło trochę dotarcie do mnie faktów?! nie wiem...
  7. Jest mi teraz o tyle łatwiej,ze nie mieszkam w Polsce. Organizujemy sobie spotkania wigilijne z polskimi znajomymi-taki świąteczny akcent.Jedyny,bo na ochotnika zgłosiłam sie do pracy na 25 i 26 grudnia.Więc dziś też idę do pracy,starając się nie dostrzegać tego morza tandetnych mikołajow i reniferów dookoła... Prawdziwe święto będzie za kilka dni w urodziny córy-oboje mamy z mężem wolne i spędzimy ten dzień razem tak jak ona sobie tego zażyczy.A wieczorem-znajomi...
  8. Weszlam na forum kafeterii,żeby poczytać zwierzenia oszukiwanych żon-sama kiedyś takową byłam... Ale przyciągnął mnie ten topic... I wczytałam się tutaj... Przypomniało mi się jak strasznie cierpiałam po moim odejściu od męża-i jak wtedy wydawało mi się,że gorszego bólu już być nie może :-/ A potem życie pokazalo mi,że może być... W zasadzie nigdy nie przepadalam za Świętami,ale teraz ich po prostu nie chcę...powoli uczę się cieszyć nimi poprzez radość mojej córeczki-może w końcu mi się uda?! To już piąte święta bez brata,czwarte-bez babci,trzecie-bez taty..
  9. glass

    *Polacy za granica - gdzie mieszkacie?*

    Ja w tym roku kupilam karpia,w zeszlym roku byl haddock czyli lupacz.... Zupa grzybowa ugotowana,zaraz sledzie przeloze do salaterki,wsiadamy w autko i jedziemy do polskich znajomych... Jutro ide do pracy-bede m.in. naszym podopiecznym serwowac Xmas dinner-czyli pieczonego indyka... A po swietach wreszcie skonczy sie to szalenstwo,ktore tutaj w Szkocji zaczelo sie juz na koncu listopada-choinki,reniferki itepe...straszne... Wesolych Swiat!!!!
  10. do góry! jak doczytam topik do końca,to się dopiszę...
×