Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

misia30

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. do Zabaaa a ja Cię rozumiem, bo sama nie wiem czy bym to wytrzymała. zła macocha to określenie na kobietę, która nie dba, nie szanuje i robi na złość... tu widać że dziewczyna się stara... każdy ma prawo do chwili dla siebie, nawet na ulubiony serial. podziwiam Cię za Twoją wytrwałość... szczerze mówiąc, to twój partner robi na przyszłość nieświadomie, ale krzywdę swojemu dziecku. duży chłopak powinien mieć jakieś obowiązki... rozpieszczanie nie przyniesie nic dobrego a wręcz odwrotnie, syn będzie chciał więcej i więcej... a gdy twój partner zorientuje się że robił błąd, może być za późno..
  2. DO dzieciom często zdarza się "To WASZ obowiązek jako starszych być mądrzejszymi. Ale niestety najczęściej tu czytam, że "moje szczęście jest najważniejsze, nienawidzę bachora a on ma mnie i tak szanować, bo jego tatuś mnie dyma więc mi sie należy" Żenada. " -wydaje mi się że trochę wyolbrzymiasz sprawę. szacunku nie da się wymagać, na niego trzeba zapracować. i nie sądzę żeby "dymanie" kobiety przez tatusia było priorytetem i powodem do tego, czy dziecko ma ja lubić czy nie.. miłośc fizyczna, to nieodzowny element bycia z kimś kogo się kocha...
  3. jedno pytanie tylko chodzi mi po głowie.. zakładając, że w końcu kiedyś dogadam sie z jego synem. a co będzie jak urodzi się nasze wspólne dziecko> czy partner nie będzie bardziej kochał swojego pierwszego dziecka? czy to da się jakoś pogodzić? jedno z jedną a drugię z drugą... jestem młoda, mam dopiero 26 lat. i może wiele w życiu nie przeżyłam ale pierwszy (i myślę że ostatni) raz chcę założyć rodzinę z kims kto już ma dziecko.. i moje obawy chyba są słuszne..
  4. zdaję sobie sprawę z tego, że dzieci kiedyś odejdą... to normalne :) wiesz, twoją radę wypróbowałam jakis czas temu, niedawno. poprosiłam partnera (nie na siłe) grzecznie, żeby przemyślała sobie czy jestem dla niego ważną osobą w życiu. i że skoro chce założyć ze mną rodziną, powinien poświęcić też trochę czasu mnie. chyba przemówiłam mu do rozsądku bo odtąd synek jest u niego w co 2 weekend. szkoda tylko, że biologiczna matka tego dziecka lubi uprzykrzać mi życie i w rzeczywistości ten co 2 weekend jest 1 weekendem w miesiącu...
  5. CHCĘ, napawde ChCĘ polubić to dziecko. nic mi nie zrobiło.. może to kwestia czasu? teraz nasze kontakty są sporadyczne.. więc i ja nie mam jak się wykazać. jak kiedyś rozmawiałam z partnerem i spytałam co by zrobił gdybym ja miała dziecko z poprzedniego związku, odparł że jeśli by pozwoliło, kochałby jak swoje. bo dzieci na świat się nie proszą. to my je tu sprowadzamy. a w życiu czasem nie wychodzi tak jak chcemy. i małżeństwa nawet te naszym zdaniem najlepsze, tez kiedys mogą sie zakończyć..
  6. po drudgie.. nie o to chodzi że ja nie lubię tego chłopca, bo w sumie widziałam go tylko 1 raz. wtedy był miły itp. może widocznie wg mnie partner poświęca mi za mało czasu. cos w tym musi być. może nie jestem aż tak tolerancyjna. w końcu to jego syn i zawsze tak będzie. a widzę i wiem że i ja i partner bardzo się kochamy i za rok chcemy wziąć ślub.
  7. może i masz rację. nie musze przecież go pokochać.. mam nadzieje że wszystko się zmieni jak juz zamieszkamy razem.
  8. hmm.. od samego początku znajomości, powiedzieliśmy sobie, że nasz związek będzie szczery. oboje mamy za sobą nieudane poprzednie związki i wiemy że ważna jest rozmowa. toteż niedawno powiedziałam mu że podejrzewam że jestem zazdrosna o jego dziecko i że będę się starała jakoś temu przeciwstawić. narazie efekt jest taki, że jak mały dzwoni do taty to ja muszę wyjśc z pokoju albo zająć się sobą... a po rozmowie, gdy partner pyta się czy wszystko ok (bo on już mnie zna i wie kiedy jest coś nie tak) to mówię że ok, nie chcę robić mu przykrości. gdybym ja miała dziecko i do mnie by dzwoniło to pewnie ja byłabym szczęśliwa i denerwowałoby mnie, że mój partner ma jakiekolwiek o to pretensje...
  9. h nie mieszkamy razem ale zamierzamy. rodzina mi mówi że po prostu jestem zazdrosna o dziecko, co jest chore ale może prawdziwe? denerwuje mnie, że mój partner jest taki kochany.. w sumie jest super tatą (dodam że dziecko może mieć w weekendy), ale przez to każda wolna chwila, nasza chwila, jest dzielona na 3... :( a ja tak nie chcę. chciałam porozmawiać z moim partnerem na ten temat... ale się boję.
  10. bardzo kocham swojego faceta, ale nie umiem zaakceptować jego dziecka. planujemy wspólną przyszłoścv i wiem że jego syn będzie co jakiś czas z nami mieszkał (ma 6 lat) i to doprowadza mnie do szaleństwa. uwielbiam małe dzieci, ale tego chłopczyka nie znoszę. napewno nie zrobię mu nigdy krzywdy i jak tylko będzie chciał to mu pomogę w czymkolwiek ale nie okażę mu uczucia, gdyż go we mnie nie ma. może poniekąd robię krzywdę mojemu partnerowi... przykro mi. lecz tego dziecka nie polubię. powiedzcie czy wy też miałyście takie problemy a jesli tak to jak sobie z tym poradziłyście...
×