KarolinaW
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez KarolinaW
-
Dostałam skierowanie :) ale musiałam się oczywiście nasłuchać, że nie potrzebne, że jest jeszcze czas i tym podobne :O po trwającej ok. 5 minut przemowie pani doktor stwierdziłam: \"I tak poprosze o to skierowanie\". Doktorowa zaskoczone bo uznała temat za zakończony, siostra zniesmaczona (aż kiwała głową) a ja zadowolona z siebie, że wytrzymałam napięcie ;)
-
Jonko - kluśli piśnie :D tylko dla Maksa chyba trujące ;) Idę, bo nigdy nie odejdę od komputera ;) Miłego popołdunia pa
-
Jonko - mi bardzo podbał się zapach kosmetyków Nivea. W szpitalu te z ich używali i położne mówiły, że są najlepsze. Co prawda po chusteczkach i kremie do pupy Maksowi nic nie było. Pewnie dlatego się nie zorientowała od razu. No i to, ze nie miał wysypki na całym ciele tylko na buzi, pod kolankami i w zgięciu łokci :O Dopiero jak posmarwałam go mleczkiem i wyszla mu wysypka to zaczęłam coś podejrzewać. Ale też nie sprawdziłam tego dokladnie. Poprostu przestałam go smarowac tym mleczkiem. Płynu do kąpieli i szamponu używaliśmy nadal. Dopiero ostatnio nie było ich w sklepie i kupiłam inne. Od tamtej pory wygląd skóry zdecydowanie się poprawił. Tylko wczoraj zauważyłam, że Maks znwu ma naderwane uczy
-
Miało być No i jak też chyba sie pożegnam bo musze psychicznie nastawić się na rozmowe z pediatrą Maksa. Dziś postanowiłam iść po to skierowanie. Nie bardzo wiem co mam je powiedzieć i jak uzasadnić swoją prośbę, a wręcz żądanie. Już kilka razy próbowałam uzyskać to skierowanie ale mniej drastycznymi metodami. Dziś albo mi je da albo nie wyjdę z gabinetu! ;)
-
Ninko - trzymaj się i szybciutko uwiń z robotą, zebyś mogła prędko do Marty wracać.
-
Maks tez potrafi siusiać po 5 minut i za każdym razm w nocniku coś się znajdzie ;)
-
Jonko - bo znalazłam winowajcę - kosmetyki Nivea, których używałam od pierwszych dni życia Maksa :O Nie mogę sobie wybaczyć, ze tak lekkomyślnie ich używałam i nie sprawdziłam ich dokładniej :O Biedak męczył się dwa lata!
-
A wiesz, juz kilka razy miałam Ci pisać, ze u mnie w bloku jest taka dziewczynka. Ma na imię Madzia. Madzi mam, zresztą też MAgda :O, jest lekarką, tak jak Ty. No i Madzią na zmianę zajmuje się raz jedna babcia, raz druga. Ale nie to jest najważniejsze. Magda też jest w ciąży i też ma termin na luty. Niesamowity zbieg okoliczności.
-
Jonko - no to rzeczywiście niedobrze. No ale jak na ten czas co Martynka z nią przebywa to chyba i tak ładnie się wysławia, co?
-
U nas jedzenie jest pretekstem tylko i wyłącznie do jęków :O no chyba, że chodzi o \"bumi mniami\" :D
-
Jonko - ale masz mała spryciulę w domu. Woli przyznać się sama niz potem oberwać \"burę\" od mamusi ;) A Maks jak myje rączki w misce to zanim mnie zawoła, ze skończył to wyciera podłogę szmatą ;):D
-
Ninko - a to te wrzaski słyszę? Myślalam, że kogoś w lesie ze skóry obdzierają? ;) Jonko - własnie, apropos słownictwa miałam się zapytać czy babcia specjalnie uczy Martynę takich słów? No bo przecież \"wynocha\" nie nie uzywa sie na codzień i to do dziecka :O
-
Ninko - biedne te maluszki, że nie zawsze moga dostac to co chcę :O A my jak w sobotę nie wyszliśmy na dwór to Maks nawet nie zapytał, a raczej nie pokzała.
-
Jonko - a wiesz, że Maks też właściwie niechętnie na dór wychodzi? Ale jak juz wyjdziemy i jest pora powortu to wtedy zazwyczaj jst dramat :O
-
My prócz głośnej babci z góry i jej jeszcze głośniejszego wnuka nie mamy własciwie problemów z hałasem bo Maks przyzywaił się do jeżdżącej za ścianą windy i dźwięków dochodzących ze zsypu na śmieci.
-
Pewnie, lepiej dmuchać na zime. Tylko, ze mnie strasznie denerwuje ubieranie tych wszytskich ciepłych spodni, swetrów i kutrek po to żeby wyjść na dwór na 5 minut. Ale czego się nie robi dla dziecka? ;) A Marta nie woła, że chce na dwór?
-
Wysłałam Wam zdjęcia Maksa ;) Dziś kupiliśmy kolorowy brystol, klej i papier do wycinania i będziemy orbic kartki na dzień Babci i Dziadka. Mam nadzieję, ze rodzice sie ucieszą.
-
No co Ty!? Wydaje mi się to przesadą ale może lekarz ma rację. W końcu sie na tym zna. No i pogoda też nie jest sprzyjająca długim spacerom z rekonwalescentem :O
-
Tak, bardzo dobrze, bo nie bardz wiem co mam robić w domu w takie wietrzne dni. Maks jakoś zasadniczo nie marudzi ale ja się źle czuję jak nie wyjdę choć na chwilkę. I mam film, że jemu z tego powodu dzieje się jakaś straszna krzywda.
-
Wczoraj po kolacji zjadł kiść winogron ale nie ma ani rozwolnienia, ani nie pokazuje, ze brzuszek go boli. Na razie nie martwię się bardzo. Zobaczę co będzie działo się wieczorem i w nocy i najwyżej jutro z rana pójdziemy do lekarza :O Ale mam nadzieję, że obędzie się bez tego.
-
No właśnie mama mi mówiła, że jakieś straszne zapalenie płuc panuje wśród dzieci i podają w telewizji, ze zaczyna brakowac miejsc w dziecięcych szpitalach :O Mam nadzieję, ze Maks tez tylko się zgrzał, choć ani nie biegał, ani nie skakał ale był dośc ciepło ubrany.
-
Ale co? Usnęła Marta w końcu w tym hałasie? Maks nie wygląda na chorego. Ma tylko tą temperaturę, chociaż tego chyba nawet temperaturą nie można nazwac tylko stan podgorączkowy bo ma 37,5
-
Noe - oczywiście poproszę zdjęcia
-
Witajcie! Właśnie ułożylam Maksa do snu. Miałam tego nie robić bo wstaliśmy dość późno ale miał podwyższoną temperturę więc postanowiłam dać mu odpocząć, żeby nie padł mi np. o 16. Ninko - Marta przestraszyła się tych wietrznych odgłosów? Na koncercie było naprawdę głośno, za głośno jak na mój gust :O a ja zauważył ostatnio, że Maks woli jak jest ciszej, nawet karze czasem sciszyć telewizor czy wieżę :O Jonko - Maks też nie przepada za budzikiem. Patrzy dopóki \"koty\" nie znikną z ekranu. No to mama jednak musiał dość poważnie uderzyć głową o kierownice skoro aż tak ją \"pokolorowało: :O Aniu - a jak teraz? Dobrze już z tym remanetnem?
-
Cześć :) U nas strasznie wieje. Jak wrcałam od rodziców wieczorem to aż znosiło samochód, zwłaszcza jak sie wyjeżdżało zza ciągu budynków. Na jendej z głównych dróg, ale tej najciaśniejszej, zwaliło się drzewo i strażacy usuwali szkody i zrobił się korek :O Ale miałam dziś nieprzyjemną przygodę Zabrałam Makasa do Gdańska na Stare Miasto, bo miały być różne występy zorganizowane prze WOŚP. Tylko wyszliśmy na plac, na którym ustawiona była scena a Maks zaczął się jakos niepsokojnie kręcić. Nie skojarzyłam o co chodzi i poszliśmy dalej. Im bliżej sceny tym w większe nerwy wpadał Maks, aż w pewnym momencie nie wytrzymał, stanął, kurczowo złapał się mnie i babci i nie chciał iść dalej. CAły się trząsł i nie chciał nas póścić W końcu zauważył otwarte drzwi (prowadziły do teatru) i zaciągnął nas tam. Posadziłam go na parapecie i tak siedział sztywny ze strachu Próbowałam go uspokoić ale był taki hałas (wydaje mi się, ze tego się przestraszył), że nic do niego nie docierało. Jak skończył sie występ jakiś tam tancerek to zrobiło się trochę ciszej i Maks dał się przekonać żeby wyjść z teatru i jechac do domu. Biedny, był tak zdenerwowany, że usnął w autobusie oparty o babcię Danti - mam nadzieję, ze to nic poważnego. Ucałuj Leonka Ninko - jak sie czujecie? Marta już chyba zdrowa, co? Loli - zakazuję trzy razy. Pierwszy raz normalnie :nie rób czegoś tam\", za drugim razem powtarzam, ale dodaję, że np. zabiorę mu zabawke jak będzie rzucał. Za trzecim razem to samo z tym, że zatrzymuje go przed sobą i dokładnie powtarzam o co mi chodzi i jaka za to będzie kara. Jak to nie skukuje to spełniam sowje postanowienie nie bacząć na protesty. Z reguły to skutkuje ;) Jonko - miałaś zaglądać... Aniu - co u Was? Odezwij się!