gosiaj
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez gosiaj
-
hej dziewczyny: nie chche sie wymadrzac, ale jest to jedna z najbardziej niezdrowych diet jakie wymyslono...poczytajcie sobie na DIETY na temat tej diety...Ona wywoluje efekt jojo, bo moze schudniecie przez czas tej glodowki, ale potem nadrobicie to z nadwiazka... Ja polecam zmiane sposobu zywienia.Jesc wszystko ale z umiarem, z zachowaniem balansu. My potrzebujemy wszytskiego-tluszczu, cukru, witamin...Raz powstale komorki tluszczowe nie znikna, one sa w was na zawsze i jesli tylko organizm dostanie wiecej niz potrzeba, to zacznie to w sobie magazynowac...A jesli dacie za malo jedzenia, to jesli tylko raz sie najecie na maxa, to ozganizm bojac sie, ze znow sie zaczniecie glodzic, zacznie magazynowac, robioc zapasy...i zamiast chudnac, bedzie efekt jojo... Zastanowcie sie czy warto...POza tym lepiej nauczyc sie jesc z glowa i czekac dluzej na efekty...Ale cieszyc sie nimi na zawsze..
-
Kopytko: moze u mnie sytuacja nie bylaby stracona, gdyby on wrocil tak jak w wiekszosci przypadkow po wakacja, po 3 miesiacach...teraz juz minely 3 miesiace...A on wroci dopiero za 9....wiec chcac nie chcac jest stracona...
-
Kopytko: masz racje, ale ale na to tez musi przyjsc pora...U mnie jeszcze na scianie widza nasz zdjecia...I nie jestem gotowa na to, zeby je zdjac...Ale za to wypalilam na krazek nasze zdjecia i leza juz tylko na polce.... A co u Ciebie?
-
21: wiem, wiem jak bardzo Ci ciezko...Ja tez czulam , ze to nie jest zakonczone dopoki on do mnie nie zadzwonil i nie powiedzial mi o tym wszytskim co dzisialo i dzieje sie w jego glowie. Wydaje mi sie, ze inaczej nie bedzeisz w stanie zamknac tego rozdzialu... Ja nie wiem co dla Ciebie najlepsze...Przeczekac ten okres kiedy jeszcze cierpisz...czekac na niego az sie odezwie kiedys tam....albo zapomniec o swojej dumie... Ja do niego zadzwonilam i powiedzialam, ze wiem, ze to bardzo trudna ropzmowa, ale nieunikniona. Jesli on zrobil to co dla niego najwygodniejsze i ze mna zerwal, to ja tez mam prawo zrobic cos dla siebie czy mu sie to podoba czy nie i dowiedziec sie dlaczego tak sie stalo....tylko po to, zeby zamnkac ten rozdzial....Nie plakalam, nawet sie troche sprzeczalismy, ale z usmiechem na ustach... I pomoglo....Nie powiem, ze zapomnialam, olalam i nie kocham...Bo moje serce caly czas jest przepelnione miloscia do niego...Ale przynajmniej wiem, ze jemu latwo nie bylo....Ze bil sie z myslami i ze popelnilismy jakies bledy oboje...
-
\"1: latko: wiesz co, ty na prawde strazsnie cierpisz i zadajesz sobie od tygodni te same pytania...Wydaje mi sie, ze nie zaznasz spokoju, dopoki nie dowiesz sie co sie staloa moze jednak powinnas umowic sie z nim gdzies na miescie, albo isc do niego i zapytac po prostu dlaczego taka podjal decyzje....Jej i tak nie zmienisz, jesli on tego nie chche. Ale przynajmniej bedzie do poczatek zamkniecia tego rozdzialu. Tylko nie wolno ci plakac jak zdecydujesz sie na taki krok.decyduj czy jestes na to gotowa. I nie chodzi tu, ze bedziesz miekka i bedziesz go o cokolwiek prosila. TY MASZ PRAWO DOWIEDZIEC SIE DLACZEGO TAK SIE STALO A ON MA OBOWIAZEK CI WYTLUMACZYC!!!!!
-
21-latko: trzymaj tak dalej...wierz mi, ze faceci, szczegolnie po zakonczeniu swojego pierwszego powaznego zwiazku, nie potrafia go tak szybko zapomniec....Mi sie wydaje, ze on moze byc zaskoczony, ze jednak nie jest tak latwo odejsc i zapomniec. I dlatego moze wlasnie szuka jakiejs wymowiki, prowokuje, zebys zareagowala w jakis glupi sposob. To daloby mu satysfakcje, a raczej usprawiedliwiloby to jego decyzje.Bo bylabys glupia beczaca malolata....A teraz on po prostu nie wie o co chodzi....I uwirz mi, faceci sa bardzo uczuciowi...Ale od zawsze slysza, ze powinni byc twardzi, typ macho, twardzielami...I to jakos im nie pasuje do tego co czuja w glebi serca i sa zagubieni. Wczoraj bylam na koncercie z najlepszym przyjacielem G. ,dzisiaj po zajeciach na uni (ktore on prowadzi) poszlismy na obiad i gadalismy chyba z 2 godziny...przy okazji o naszych ex, exex itd...I wlasnie od niego wiem, ze faceci czasem latami mysla o swoich bylych, tych pierwszych milosciach. I romantyzuja te zwiazki, tesknia za tym co bylo dobre, bo zapominaja o tym co bylo zle...I jedem pewna ze Twoj ex tez ma metlik w glowie... Ale pomysl czy na prawde chcialabys z nim nadal byc? Z kims kto nie potrafi spojrzec Ci w oczy i powiedziec co czuje, co sie stalo i dlaczego tak sie stalo....Zostawil Cie bez wyjasnienia, stchorzyl....Myslisz, ze moglabys mu ufac i na nim polegac? Nie bylo go tylko 3 miesiace...Wiem jak ciezko jest zakonczyc pierwszy dorosly zwiazek...ale te pierwsze milosci prawie zawsze koncza sie porazka....i zostaja pieknym wspomnieniem...
-
sorry, wlasnie sprawdzialm i gadalismy 2,5 godziny...a ja wlasnie rycze bo go kur* kocham i musze jakos zapomniec ale nie moge...napisalam mu smsa zeby nie dzownil do mnie przez jakis czas...
-
hej dziewczyny... do mnie wlasnie zadzwonil G. i gadalismy z 1,5 godziny...PO raz pierwszy rozmawialismy ze soba o tym co sie stalo....I sam sie pzyznal, ze to jego wina i jego przeszlosc, dziecinstwo sa jednym z glownych powodow dla ktorych tak sie stalo jak sie stalo...nie bede wam streszcza calej romowy, ale wiem, ze on bedzie mial wielki problem, zeby znalezc kogos i stworzyc prawdziwy zwiazek...i nie wiem czy w ogole taka kobieta istnieje, ktora dam mu to czego on potrzebuje....chyba, ze da mu kompletna wolnosc...Ja wiem, ze on nadal mnie kcoha a ja kocham jego...Ale moze kiedys i tak by to zniszczyl... Na koniec oboje plakalismy, bo opowiedzialam mu o tym jak zemdlalam i jak sie czulam. Ale na szczescie juz jest po wszytskim i ja ide dalej... On juz nie moze doczekac sie swojego powrotu do niemiec i dzisiaj powiedzial mi, ze to byla zla decyzja, ze wyjechal....I za jednym z powodow dla ktorych tego zaluje, jest nasz zwiazek... Niestety juz jest po wszytskim i on bedzie tu za kilka miesiecy a ja nie wiem czy bede chiala jeszcze czegokolwiek od niego jak wroci i czy on bedzie czegos chcial...Nie chche przyjazni, bo ja go nadal kocham i nie bede umiala nie przytulic sie czy pocalowac... jej, jak ja bym chciala cofnac czas...
-
walsnie wrocilam z uni i z silowni i jestem niezle zmeczona.-...jeszcze chyba troche potlumacze i ide spac... ja juz nawet nie czekam ani na smsa ani na skypa, bo wiem, ze sie bedziemy ciagle mijac....On rano na 100% nie wlaczy komputera, a jak wroci do domu po zajeciach to mnie i tak nie bedzie, bo bede na uni....I tak to wlasnie jest...beznadzieja kochac kogos, kto jest tak daleko... ja przez pierwsze 2 miesiace jego wyjazdu tez uslyszalam mnostwo wspanialych rzeczy....ale widac nie bylismy ze soba na tyle dlugo, zeby docenil co moze stracic....i jeszcze to jego cholerne filozoficzne myslenie....on potrafi siedziec godzinymi i myslec....i wymyslac....te swoje cholerne teorie....nawet moja mam, ktora go miala okazje poznac, bo bylismy razem na Wielkanoc w POlsce, stwierdzila, ze on ciagle dzieli wlos na 4 i taki lekki schizofrenik....Ale ja kocham tego schiza...strazsnie...
-
nie ma szansy...i to wlasnie chyba jest powod dla ktorego sie ze mna rozstal...mysle, ze on sie poddal, bo wiedzial, ze nie da rady skonczyc tych studiow do czerwca i dlatego (wg niego) lepiej jest rozstac sie teraz i zobaczyc co bedzie jak wroci...to jest takie glupie... troche jestem zal, ze nie zadzwonil, ale wczoraj mowil, ze ma problemy z siecia i nie moze nawet maili czytac, ze trzeba ta siec na nowo zainstalowac....ale jakos slabo mi sie chce wierzyc...bo jakos wczoraj na skypie sie udalo spotkac...co prawda jak na chwilke sie wylaczyla, i potem zadzwinilam ejszcze raz to sie przestraszyl i powiedzial, zebym uwazala, bo sie mozemy juz nie polaczyc... a z drugiej strony troche sie ciesze, bo w sumie dzisiaj chcialam, zeby mi wyjasnil tak szczerze dlaczego mnie zostawil....a zajebiscie sie tego balam.... ach, juz sama nie wiem....leca mi te godziny dzisiaj, siedze nad nauka, mam przygotowac prezentacje na temat nauki na bazie zrodel online i elektronicznych i tak siedze i szukam jakichs ciekawych artykulow... no ja nie wiem czy mu tak zalezy...gdyby zalezalo, to by mnie nie zostawil.... 21: ja tez zajebiscie tesknie....mam na scianie nasze 3 zdjecia i wczoraj jak mu pokazywalam kamerka jak wyglada teraz moj przemeblowany pokoj, to bardzo omijalam to miejsce na scianie gdzie one sa...a sa takie piekne....z dnia przed jego wyjazdem...
-
nie zadzwonil i pewnie juz dzis nie zadzwoni....co oznacza, ze w ciagu nastepnych 2 tygodni raczej nie pogadamy, bo ja w tygodniu nie bede w domu w czasie kiedy on moglby do mnie zadzwnic, a w piatek wyjezdzam do domu, do polski i wracam dopiero we wtorek... :-(
-
21:ja bym radzila poczekac jeszcze tydzien albo dwa, zebys sie jakos oswoila z jego obecnoscia, ze go widzisz, niech opadna Ci emocje. Bo jesli teraz, pod wplywem tak silnych uczuc, zaczniesz z nim rozmawaiac, to nic z tej rozmowy nie wyniknie, bo na pewno zaczniesz plakac. A jak mowilam, on nie powinien tego widziec, bo to go pewnie przestraszy jeszcze bardziej. I tak juz stchorzyl. Poczekaj, az bedziesz pewna, ze dasz sobie rade i bedziesz na tyle silna, zeby wytrzymac bez uronienia lzy. Rozmowa pela lez nic nie da, bo moze on powie cos pod wplywem zalu czy smutku na Twoj widok, a chyba nie chcesz, zeby ktos byl z Toba z litosci... I wtedy powiedz, ze potrzebujesz, zeby Ci wyjasnil co sie stalo....Ze inaczej nie potrafisz zamknac tego rozdzialu.... Ja wlansie tak zaplanowalam zrobic....napisalam do G. smsa zeby do mnie zadzwnil. Bylo u niego juz pozno, 1 w nocy i bylam pewna, ze spi albo cos....Ale oczywiscie za 2 minutki zadzwonil. Ja w szoku, nie przygotowana do tego co mam powiedziec i o co zapytac, poza tym byla u mnie kolezanka, z ktora mialam przygotowac referat. Spytalam czy moglby zadzwonic za 15 min. A potem zaraz dopisalam, ze wiem, ze jest pozno i pewnie jest zmeczony i w sumie mozemy przelozyc to na jutro, kiedy bedzie mial wiecej czasu i sily. Odpisal ze to dobry pomysl. % min po tym jak kolezanka poszla znow zadzwonil. I wtedy peklam. POwiezdialam, ze sie spodziewalam w sumie tego dzwonienia jutro... I zaczelismy gadac o wszytskim i o niczym, co tam u mnie, co u niego... POwiedzial, ze za tydzien zaczynaja mu sie egzaminy, dzisiaj napisal kolejna prace na uni, obejrzal z siostra, jej chopakiem i siostra chlopaka odcinek sex and the city....Czyli kolejna sobota i on w domu w ksiazkach... POwiedzial, ze sie nie zmienil,dzownil do drezna, gdzie pracowal w szkole jezykowej, ze chce w czerwcu wrocic do pracy i dyrektorka powiedziala, ze nie ma sprawy, ze prace bedzie mial....PO 1 oznacza to, ze wraca dopiero w czerwcu :-( Potem powiedzia, ze wcale sie nie zmienil, ze nie ma tam przyjaciol i jest sam-ciagle typ samotnika.... Ciagle sie smialismy i po 45 min powiedzialam, ze nie chche mu teraz tego mowic co mialam powiedziec, zeby nie zepsuc tej milej romowy... Troche sie zdziwil, ze tyle gadalismy a ja ciagle nie powiedzialam mu tego co chcialam.... Ma zadzwonic jutro... Jak ja sie boje....nie wiem jak mam to rozegrac, co mam mu powiedziec...Nie chche mu mowic, ze go kocham tak bardzo mocno i tesknie...I boje sie, ze sie rozplacze....Nie wiem, nie wiem czy jestem gotowa na rozmowe o nas....Gdyby tu byl, moglabym sie przytulic....Wiem, ze byloby dobrze....A tak... Nie zobacze go do czerwca... Wczoraj poszlam na dyskoteke z kolezanka, chcialam potanczyc troche. Impreza duza, pelno ludzi, sami wystylizowani faceci, po prostu po 2 godzinach poprosilam karoline, zebysmy juz poszly, bo inaczej zwymiotuje... Opowiedzialam to tez G., ze same pustaki na tych imprezach.....On stwierdzil, ze tam w Australii jest jeszcze gorzej... Dlaczego on to zrobil???????????????????????????????????????
-
a ja znow tesknie, chce mi sie plakac, wyc, bo nie rozumiem tego wszytskiego....Kurde, bylo dobrze juz 2 tygodnie, ale ja nie potrafie zamknac tego rozdzialo, bo nie wiem dlaczego ten zwiazek sie skonczyl....Tak, wiem, odleglosc, czas, zajecia....Ale milosc to nie telewizor i nie mozna tego tak po prostu wylaczyc....
-
Kocica: czesciowo sie zgadzam czesciowo nie. W USA nie bylam, bylam za to rok w UK i powiem Ci szczerze, ze nie wszyscy mowili ladnie i gramatycznie. Zalezy jakie masz wyksztalcenia i czy chce Ci sie gadac poprawnie :-) Powiem Ci, ze tu w Niemczech moj Niemiecki nie jest normalny, bo nie mowie slangiem tylko Hochdeutschem. I nikt tak nie mowi, nikt nie zwraca uwani na gramatyke i szyk w zdaniu-o czym ja sie uczylam. Tu mowi sie tak jak wygodnie i to robia nawet studenci. To jak piszea prace jest dalekie od tego, jak wypowiadaja sie na codzien i miedzy soba. Moj ex jest Australijczykiem i nauczycielem angielskiego, wiec na szczescie uczylam sie przy nim poprawnego angielskiego i nie raz rozmawialismy o tym jak bardzo inny jest jego angielki od angielkiego, ktorym posluguja sie inni Australijczycy, ktorzy nigdy nie studiowali. Po prostu roznica straszna!!!! Dlatego jeszcze raz mowi. jesli te teksty tlumaczyl ktos z ulicy, to przetlumaczy je inaczej, niz ktos kto jest na troche wyzszym, poziomie i kto nigdy tego jezyka nie studiowal... A teraz zmykam na tlumaczenia niemiecko-angielskie, ktore prowadzi Amerykanin :-P Angel: moja przyjaciolka robi dzisiaj mily wieczor dla siebie i swojego faceta bo obchodza rocznice....Oczywiscie niemiala pomyslu, wiec wczoraj poszlysmy na zakupy, kupila mnostwo kolorowych swieczek, takie kulki, ktore sie wrzuca do wanny, do kapieli i one maja w sobie zasuszone platki rozy....POtem woda robi sie rozowa, wszystko slicznie pachnie i plywaja te plateczki....A w pokoju ma na niego czekac kolacja, winko i swiece i tak wlasnie spedza wieczor....i ona ma go powitac w wannie.... Ja wczoraj zrobilam przemeblowanie w pokoju, mam 2 pokoje: w jednym mam teraz sypialnie, a drugi to moj pokoj do nauki i spedzania czasu tylko z sofa .-)))) strazsnie jest fajnie :-))))) POza tym dzisiaj ide znow na silonie, a jeszcze ledwo chodze po silowni z poniedzialku, bo mam zakwasy w pachwinach po cwiczeniach na uda....Mam nadzieje, ze dzisiaj je jeszcze jakos rozruszam :-)))) caluski!
-
Vilija: nie znam Twojego faceta, znam swojego na tyle dobrze, zeby tego asie od niego spodziewac...Juz chyba pisalam o tym, ze czasami walil mi takie rzeczy prosto w oczy, ze ja nie wiedzialam o co chodzi....jest szczery i nie bawi sie w klamstewka, bo tego nienawidzi. Oczywiscie nie twierdze, ze nikogo tam sobie przez nastepne kilka miesiecy nie znajdzie....Ale wiem jaki on jest i nie bedzie mu latwo znalezc kogos na dluzej. Chyba raczej na jedna noc... Na dzien dzisiejszy wiem, ze chcialabym go znow miec przy sobie....Ale czeka mnie jeszcze kilka miesiecy bez niego....Zobaczymy jak bedzie jak wroci....Moze ja juz nie bede chciala, moze on nie bedzie chcial, moze nie bedziemy umieli sie dogadac, moze ktroes z nas umrze, moze zakochamy sie w sobie znow....Teraz go nie ma tutaj, a ja jestem i sa sprawy, ktore sa wazniejsze niz siedzenie godzinami w oknie i zastanawianie sie nad tym czy on tam kogos ma czy nie...PO prostu sie skonczylo i ja nie moge pobiec do niego i poprosic o rozmowe....jedyne co moge zrobic to zyc dalej swoim zycie....On sie z nigo na razie wykluczyl....I w sumie on ma race, musimy zostawic przyszlosc na przyszlosc...
-
Vilija: mysle, ze na moje miejsce nie weszla inna...wiem jak bylo ze mna, bo spedzal ze mna kazda chwile a szczegolnie wieczory....a dzwoniac do mnie w sobotni wieczor w przerwie miedzy pisaniem pracy chyba nie mialby na to czasu....zreszta taka byla nasz umowa, ze jesli kogos pozna, to powie mi o tym....i wiem, ze by mi powiedzial, bo tak zrobil wlasnie kiedys azczelismy sie spotykac-powiedzial o mie swojej ex, zeby nie musiec klamac...przynajmniej wiem, ze on mowi, to co czuje i nie wymysla jakichs klamstw... a przyczyna naszego rozstania jest jakas paranoja, beznadziejny powod, zreszta pisalam o tym wczesniej... zreszta nastepnym razem zapytam czy sie z kims spotyka...
-
czesc Kochane pomidorki!!! wlasnie przezylam wielki szok, ze przeciez dopiero niedawno powstal ten topic, a juz tak duzo wpisow...Mam nadzieje, ze kiedys znajde wiecej czasu i przeczytam wszytsko od poczatku, bo ja nadal nie wiem kto jest kto :-) punkciki sa w moje glowce tak gleboko, ze ciagle jem wg pewnych schematow :-)wlasnie na obiad mialam pomidorowke za 0p :-) a i tak byla pycha :-))) ach, jakbym chcila, zeby ktos dla mnie pogotowal jakies pysznosc, ipopiekl ciasta, przygotowal kaczuszki :-P od czwartku chodze na silownie. Mam zamiar chodzi 2 razy w tygodniu przez przynajmniej pol roku, do lutego.Zobaczymy czy to na prawde zmieni wyglad mojej pupy, nog i brzucha, bo w sumie to powinno byc jedrne i ponetne :-P :-P :-P Chodze tam z kolezanka i to jest moja nadzieja. Gdybym miala chodzic sama, nigdy nie zmobilizowalabym sie, zeby wychodzic zima z domu i jechac na koniec miasta sie troche powyginac!!!Ale jestesmy we dwie :-))) i zamierzam biegac tam zaraz po wykladach, bo to blisko uni, a daleko od domu. Nie meldowalam sie bo moje zycie bylo wielkim chaosem i zlepkiem jakichs stresow....POd koniec lipca wyjechal moj ukochany do Australii dokonczyc studia....Najpierw wersja byla rok i plan mojego wyjazdu do niego, potem okazalo sie, ze on moze to przyspieszyc i moze wroci juz w lutym, teraz nic nie wiadomo, bo on nie wie czy moze zrobic to wszytsko w tak krotkim czasie....Tydzien po jego wyjezdzie bylam w szpitalu, mialam ktorka operacje, zaraz potem dalej praca....a 3 tygodnie temu moj kochany powiedzial, ze on nie umie miec zwiazku na odleglosc....Ze dla niego rozmowy z komputerem (rozmawialismy przez skypa) to jakas paranoja, on zawsze zmeczony po zajeciach, godzina pozna, bo tam jest +8 godzin, ja steskniona....POwiedzial, ze on potrzebuje czuc milosc, dotykac, widziec mnie i byc ze mna. Dla neigo taki zwiazek nie ejst zwiazkiem i on na odleglosc nie potrafi mi dac tego co ja potrzebuje i to czyni go zlym chlopakiem....POwiedzial, ze juz nic nie wie, nadal mnie kocha i ma nadzieje, ze ten zwiazek bedzie mial szanse odzyc jak wroci... Za lamalam sie....przez tydzien nie moglam nic jesc i nie umialam zrozumiec tego wszytskiego....Przeciez to jasne, ze to tylko zarys zwiazku, kiedy nie mamy szansy widtziec sie przez conajmniej 7 miesiecy...Ale potem bedzie ten dzien kiedy znow bedziemy mogli byc razem....Dlaczego facet musi TO powiedziec, a nie po prostu robic to co ma do roboty....Tu nawet nie chdozi o jakies inne laski, bo wczoraj zadzwonil do mnie o jego 23 i siedzial w sobotni wieczor w domu i uczyl sie, bo za 3 tygodnie jest koniec semestru....Ja go znam i wiem, ze nie jest typem imprezowicza, a raczej myslicielem, filozofem i kazdy wlos dzieli na 4. Pisze poezje, napisal nawet sztuke teatralna i wiem, ze on po prostu za duzo myslal o tym wszytskim i ze on tej namacalnej milosci potrzebuje... W kazdym razie zakonczylo sie to moim totalnym dolem, tylko praca dawala mi jakiegos kopa, zeby wstac z lozka.Ale jednego dnia wstalam o 4:30 do pracy, wykonczona, zdolowana, wycienczona, po ciaglych prochach na uspokojenie i sen, zeby moc jakos funkcjonowac....POszlam pod ten prysznic i tam zemdlalam. Lezalam tam a woda leciala i leciala a ja tylko myslalam o tym, zeby zebrac w sobie wystarczajaco duzo sily, zeby jakos z tej wanny wyjsc...Nikt w domu nic nie slyszal, co jest straszne , bo upadajac uderzylam sie o cos i rozwalilam powieke. Wrocilam do pokoju, obudzialm moja przyjaciolke, ktora wlasnie u mnie byla, obie w szoku....Zostalam w domu tylko jeden dzien, ale to dalo mi duzo do myslenia... Ulozylam sobie plan na ten semstr, robie bardzo duzo roznych rzeczy, chce przyspieszyc te studia. Bede chodzila na silownie...Nie moge sobie tego robic....On wybral to co dla niego wygodne, wiec czemu ja mam tak nie zrobic? Za co ja mam sie karac?? Wczoraj po raz 1 od 3 tygodni do mnie zadzwonil....Rozmawialo mi sie wspaniale...PO prostu czuje ze to to....moze kiedys jeszcze wroci, moze to jeszcze nie ten czas....A jak nie, to bede wiedziala, ze nie zmarnowalam czasu placzac nad czyms, co nie bylo mi przeznaczone.... To moja historia i usprawiedliwienie dlaczego nie bylo mnie tak dlugo... Ciesze sie byc znow wsrod zywych i wsrod Was.... Pewnie dla niektorych z was to smieszna historia, ale majac 27 lat i ukladajac sobie po raz kolejny zycie, przezywajac kolejny raz jakas porazke zastanawiam sie co sie dzieje z tym swiatem, dlaczego ludzie od siebie uciekaja, od problemow...dlaczego wola cieszyc sie tylko poczatkiem znajomosci, kiedys wszytsko jest ladne i kolorowe, a potem uciekaja, do nastepnej bajki, i potem do nastepnej....Ja chcilalam walczyc o ten zwiazek i bede to robic nadal, bo on jest wspanialym mezyczyzna, tylko zagubiony w tym swiecie jak ja...zreszta zobaczymy.... caluje i dzieki, ze przeczytalyscie to co tu napisalam :-) dla Was wszystkich!!!!
-
21: kurde, jakis dupek jest z nigo!!!!moze on specjalnie tak robi, na zlosc...albo jest mlodym gnojkiem i lubi sie przechwalac....dla mnie to wyraz dziecinady...olej olej olej to co zobaczylas i nie daj sie sprowokowac... i wiem, ze to jest nieziemsko trudne, ale i tak jestem pelna podziwu dla Ciebie, ze taka jestes twarda....trzymaj sie!!!
-
Vilija: wiesz co, Twoja historia przypomina mi moja troszke....bo tez w pewnym stopniu skonczylo sie u mnie tak jak u Ciebie....Najpierwq bylo dobrze, tesknota i oczekiwanie na powrot do Niemiec do mnie,a potem nagle to zwatpienie... Moze faceci mysla,ze my myslimy tak jak oni, ze musimy kochac czujac ta milosc...A my potrafimy kochac na odleglosc, bez dotyku, bez tej namacalnej milosci....I wydaje im sie, ze bez tego juz nic nie daje rady... Ja nie wiem, jak rozwiazac taki problem, gdzie ja wiem, ze mam sile za nas dwoje, zeby to przetrwac, ale on sie poddal bo dla niego milosc bez bycia fizycznie przy mnie to tak jakbym nie mial faceta...Moze Twoj tez tak myslal i chce dac Ci teraz rozwiazanie najlepsze jakie znalazl, czyli uciec i dac Ci wolnosc....ktorej Ty wcale nie chcesz i nie potrzebujesz bo potrzebujesz JEGO... Iva: och, jak ja Ci zazdroszcze tego szczescia.....ja tez mialam kapiele z babelkami, gorace noce po wspolnej kolacji przygotowanej przez mnie albo przez niego...... wiecie co, bylam w piatek na imprezie, w sumie dwoch....i patrzylam na tych wszytskich facetow....i nie bylo tam nikogo, kto bylby dla mnie interesujaca....nikt nie dorownuje mu nawet do piet....tak bardzo go kocham...
-
Kocica: \"pewnie powie, ze kocha\" ....czy to nie jest wlasnie to co chcesz uslyszec????
-
dlatego, ze to lezy w meskiej naturze, zeby miec jak najmniej problemow, malo mowic o uczuciach i przede wszystkim usprawiedliwiac swoje decyzje....Oni najpierw mysla, potem robia i chyxba nie chce im sie analizowac tego co sie stalo....To ich meczy i wola uciec od czegos takiego, niz przejsc po tej kolczastej drodze, zeby potem byc szczesliwym....On sie pewnie w Tobie zakochal kiedy´bylas radosna i usmiechnieta, a nie kiedy stalas na moscie gotowa rzucic sie z nigo....Wlasnie dlatego Twoja usmiechnieta twarz byla taka pociagajaca... POza tym podzialasz tym na jego ego...ze w sumie nie jestes od niego uzalezniona i radzisz sobie tak swietnie jak on.....i wtedy optworza mu sie oczy i zrozumie ze to nie TY stracilas, ale ON!!!! Placz i smutek zostaw w domu i tu na forum, a do niego sie usmiechaj....Ale tez nie przesadzaj, bo bedzie od razu czul, ze udajesz...Rob dokladnie to co on....czyli lekko go olewaj :-) A jesli tak sie stanie, ze sie jeszcze kiedys zejdziecie, to bedziesz miala nie jedna okazje mu powiedziec jak strasznie zle sie czulas kiedy on nie wiedzial czego chce....A jesli sie nie zejdziecie, to przynajmniej pokazesz sobie, ze potrafisz sobie poradzic z facetami i potrafisz zyc z nimi i bez nich, jesli tego wymaga sytuacja... trzymam kciuki!!
-
wlasnie rozmawialismy na skype... po prostu wymiekam z tego jak nam sie swietnie gadalo....uwielbiam go i on mnie i kur... chce zeby juz tu byl...nadal nie jestesmy razem, nie rozmawialismy o tym w ogole...nie chcialm wprowadzac tego tematu do naszej rozmowy, zeby go nie wystraszyc, a raczej zachecic, zeby nie bal sie dzwonic... jest strasznie zajety, siedzi w domu w sobotni wieczor i sie uczy bo za 3 tygodnie konczy mu sie semestr... powidzial, ze nie wie kiedy wraca jeszcze, pewnie zalezec to bedzie czy zrobi wszystkie punkty, ale na 100% w czerwcu bedzie tu znow...najpozniej... kocham go tak strasznie....siedzielismy i patrzylismy sie na siebie z usmiechem i stwierdzilismy ze wspaniale sie znow zobaczyc... tesknie i czekam...i wiem, ze bedzie czescia mojego zycia na zawsze!!! Kocica: pogadaj z nim na skypie...moze ma Ci cos waznego do powiedzenia...przeciez go kochasz...
-
chcialabym zapomniec....a jakos ku....nie potrafie!!!!!!!!!!
-
Hej Kochane pomidorki!!! przesylam Wam wiele caluskow i mysle o Was czesto!!!
-
KochamIpoczekam:ach jak milo wiedziec, ze sa tacy faceci jak Ty :-)))) Nie martw sie, UK nie ejst na koncu swiata, a jesli tylko zatesknisz, to mozesz tam sobie poleciec. Bilety samolotowe nie sa takie drogie, a jesli zabuchujesz je wczesnie wystarczajaco, to zmiescisz sie spokojnie w 200zl :-) Ach, gdybym ja miala taka mala odleglosc do ukochanego, to bylabym tam chopc raz w miesiacu :-) Moj bilet kosztowalby przynajmniej 1200euro, wiec policz jaka duza to roznica :-) Mam kolezanke, ktora studiowala tu ze mna w Niemczech a jej facet pracowal w Cambridge. widzieli sie raz na 5 tygodni przez kilka dni i doczekali dnia kiedy ona skonczyla studia i sa teraz tam razem :-) IVA24: Z jednej strony sie z Toba zgadzam, ze milosc nie polega tylko na slowach....Ja tez mysle, ze wazniejsze sa czyny, a nie tylko slowa....Trudniej jest pokazac, ze sie kocha niz o tym mowic....Szczegolnie faceci potrafia duzo mowic, a w rzeczywistosc robia takie rzeczy, ze trudno uwierzyc w ta ich milosci....Ale skoro ona ciagle mu mowi, ze potrzebuje tych slow od czasu do czasu, przeciez nie codziennie, to mozna sie wysilic, zmusic i o tym powiedziec....wlasnie z milosci....Ja tez nie umielam okazywac uczuc, a w koncu sie przemoglam i tulilam, mowilam, ze kocham i kochalam na prawde....Wszystko mozna zrobic jak kocha sie na prawde....Ciezki przypadek z tym facetem Kocicy... Angel: dziekuje za poparcie....obym wytrzymala w tym postanowieniu....Najchetniej to bym go telefonami zameczyla, ale trzymam sie mogno i po prostu pragne zakopac gdzies komorke pod ziemia, zeby nie kusilo....Zastanawialam sie nad skasowaniem jego nr, ale jakos nie potrafie... Dzisiaj dostalam smsa od niego, ze przeprasza mnie, ze nie dzwoni i nie pisze maili i ze nie wie czy zadzwonienie do mnie na Skype to dobry pomysl....Czego on sie tak cholernie boji???? Przeciez podjal decyzje i co bym nie powiedzial, to przeciez jej nie zmieni, bop zrobil to czego chcial....Nic nie rozumiem...Ale go zmuszac nie mam zamiaru...Moze kiedys przestanie sie bac i zadzwoni.....A tak na prawde to nie wiem o co mialabym sie zapytac....PO raz kolejny dlaczego sie podal? dlaczego podjal taka decyzje? Meczyc go znow tym pytaniem?? Tlumaczyc zeb konca, ze to nie jest takie trudne wytrzymac te kolejne miesiace??? Cholera, ja go tak strasznie kocham.... Kocica: a co u Ciebie? Dalej trwasz w swoim postanowieniu zerwania? Jest w Tobie cos z mojego faceta....tez sie uparl ze wzgledu na cos i trudno to zrozumiec, ze jeden powod wystarcza, zeby sie poddac... calusy