ninke
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez ninke
-
oj dziewczyny skomplikowane są te wszystkie sprawy, te relacje. Gdy dochodzi do rozwodu to najczęściej pozostaje jakiś chory układ. Już nic nie jest takie proste. A jeszcze zainteresowane osoby koplikują te sytuacje. Ja postanowiłam już w nic się nie wtrącać. Jest mi obojętne czy jestem lubiana czy nie. Trudno chcą mnie jego dzieci traktować jak powietrze niech traktują. Nie będę z tego powodu rozpaczać ani się zadręczać i obmyślać co tu zrobić by się im przypodobać. Kiedyś usłyszałam,że najlepiej być egoistą i dbać i walczyć o swoje szczęscie. I z doświadczenia własnego wiem ,że jak chcę dogodzić innym to sama na tym źle wychodzę. Bo Ci inni to rzadko docenia czyjeś starania.
-
Właśnie Anouk jak się chce. U nas akurat nikt nie wykazuje żadnych chęci. A ja też nie widzę potrzeby by moją energię marnować na rozwiązywanie jego spraw z przeszłości by układały się w przyszłości. To i tak walka z wiatrakami. Zarówno on jak i ja mamy tą łatkę ,że jesteśmy Ci źli. Nie chce uzależniać naszego życia od jego przeszłości. Nie chce z nikim walczyć i chcieć się przypodobać. Ja cieszę się ,że zostałam zaakceptowana przez rodziców mojego kochanego i jego siostrę i chętnie ich odwiedzamy i dobrze się u nich czuję. Jego dalszą rodzinę też poznałam ale oni daleko mieszkają i bardzo rzadko się widują . Rodzice mojego nigdy nie mieli dobrego kontaktu z jego ex, więc teraz nie mają żadnego kontaktu. Mój natomiast nie miał dobrego kontaktu z jej rodziną i na spędach rodzinnych nie pokazywał się więc i teraz nie chce się pokazać. Ja natomiast mam przykład mojej koleżnki, której rodzice się rozwiedli gdy była mała. Jej ojciec życie sobie ułożył z inną panią I też minęło ze dwadzieścia lat a druga żona na jej ślub ślubie nie była , był tylko ojciec. Mam też rozwiedzione koleżnki , które też tej drugiej by sobie na wszelkich uroczystościach nie życzyły. Pozytywnego przykładu w moim otoczeniu nie potrafię znaleźć. Czas pokaże jak to wszystko u nas będzie.
-
Witajcie, przeczytałam sobie własnie weekendowe wpisy i podobnie jak celineczka też się zdołowałam. Ja jakoś nie mogę sobie wyobrażić ,że za pare lat czy nawet kilkanaście lat sytuacja będzie tak wyglądać jak opisała Anouk. To ja tego nawet nie chce. Nie interesuje mnie uczestnictwo w takich imprezach. A nie chce się zmuszać. Nie chce spotkać się z jego ex. Już teraz przez rozwód mojego - ex kompletnie odcina się od rodziny mojego. Była przecież komunia i ex nie zaprosiła na komunię jego siostry. Rodzice mojego też tylko w kościele byli , ale tak chcieli. Podobnie mój tylko w kościele był. Ja z jego ex nie mam zamiaru nigdzie się spotykać. Gdy jego dzieci miały urodziny wcześniej się spotkał z nimi , zabrał gdzieś dzieci, dał prezenty. I tak to wygląda. Mój póki co sam sobie nie radzi z tą sytuacją . Gdy rozmawialiśmy powiedział,że jest mu głupio przed dziećmi,że tak odszedł. Widzę ,że zupełnie nie potafi z nimi rozmawiać i te spotkania są sztuczne. A ja już się nie wtrącam i na temat jego dzieci nie rozmawiam, podobnie tematy związane z ex idą w zapomnienie. Mamy swoje życie i lepiejpatrzeć w przyszłość niż w przeszłość. Miłego tygodnia życzę. Pozdrowienia dla Was.
-
Witajcie koleżanki Swietłana...po co Ty zabierasz głos jak nie wiesz o co kompletnie chodzi. Moze się wypowiedzieć każdy ale jak już sie wypowada to niech zada sobie trudu i poczyta ileś stron a potem daje rady na temat. A ja ostatnio też mało się włączam w dyskusję a takie miłe pogawędki miałyście. A Ci nasi to po tym co zielony_groszek napisała to strasznie niezrównoważeni są. Ale czy to tylko Ci po przejściach czy w ogóle. Po co oni wciąż tak mieszają a my to wciąż wytrzymujemy. Więcej luzu trzeba. Pozdrawiam
-
Cześć dziewczyny, aż się nie chce pisać czytając to wszystko. Ludzie są naprawdę różni i nie ma co uogólniać. Pozdrawiam , miłego weekendu. A przy okazji to jestem ze Śląska.
-
punt widzenia......czy nie lepiej byc optymistka? emerytka j.......skupiasz sie tylko na tych zlych przykładach. a w życiu naprawde różnie sie ludziom związki układaja. a tak po za tym ile tych pierwszych małzeńsw żyjących do końca jest szczęliwych. Żyją bo żyja, są dla są dla siebie obojętni mało ich łaczy. i uważm , że to nieważne które to małżenswo ważne żeby być i żyć szczęsliwie. A kazdy widzi to co chce widziec .
-
W pełni zgadzam się z celineczka. i nie wiem po co miałabym myśleć co by było gdyby . Gdyby on mnie nie poznał. To on chciał w końcu odejść a nie tkwić w zwiazku , który nie daje mu szczęscia. Jesli by nie chciał to byłby dalej z ex i tysiace kobiet mogło by przed nim tańczyć a on i tak by był z nią. Teraz jest ze mną i jest bo chce tego , a ja chce być z nim. Jeśli nie będzie chciał być to przecież go nie zatrzymam. Każdy ma wolna wolę i nie da sie kogoś zmusic do odejścia od żony, czy męża jeśli sama osoba tego nie chce. Jasne można powiedzieć , że faceci to tacy słabi, bezwolni i wystarczy jaks laska by dla niej wszystko rzucili. Tylko po co się ich tak usprawiedliwia. Patrząc na siebie , gdy wiem ,ze kocham to wiem , że zaden facet w głowie by mi nie zawrócił . Wiec jesli tak mało potrzeba by facet poszedł za inną kobietą to coś musiało w ich związku być nie tak. może i mnie.......ale dawno się nie odzywałaś. Ja oczywiście , że Cie pamiętam. Tu to tak spokój miesza sie niepokojem, ale jednak powolutku układa się. a z życiem tak jest , że nie wazne w jakim jest się zwiazku to niewiadomo jak sie potoczy. Te nasze to szczególnie sa jakoś naznaczone ale na pewno może byc dobrze. nie zachłystuj sie swoim szczę, dziewczyny pamietajcie......czy rzeczywiście rozwód jest taką tragaedią? Jeśli i on chciał rozwodu i ex chciała rozwodu a teraz każde żyje szczęsliwiej to czy to jest takie zło? Ijeśli już to oni zgotowali to zło swoim dzieciom. Mój niejako został przymuszony do ślubu , bo dziecko w drodze , wiedział , że nie kocha tej kobiety i wcześniej czy póżniej odejdzie. Miłego dnia dla koleżanek z topiku
-
Witam, czytając to co piszecie powinnam sie cieszyć z tego co mam. Tyle tylko, że wokoł niby ok, przynajmniej nikt nie daje mi odczuc ,że coś nie tak, ale między nami coś nerwowo między nami. i nie wiem jak już mam się zachowywac. Czy faktycznie nie odzywanie się jest jakąs metodą. wróbla....a ja na tym topiku jestem juz od początku. Trudno tak wszystko w jednym zadaniu opisać bo działo sie wiele. Doczekałam się jego rozwodu i naszego bycia razem. A teraz czasami sie zasatanawiam czy nie za szybko te wszystkie nasze sprawy się potoczyły. Dziwnie się to moje zycie układa i do tej pory nie mogę uwierzyć , że jesteśmy razem. Nie jestem zwolenniczką wiary w przeznaczenie, ale inaczej tego wszystkiego wytłumaczyć nie potrafię. Garniera........dla mnie jest to kompletnie niezrozumiałe ,że ta kobieta dzwoni do Twojego . Fakt jest jeszcze jego żona więc może myśli ,że on może być na każde jej zawołanie. Wiem , że ex mojego mogła by sobie dzwonić a mój nic dla niej nie zrobi. on uważa, że każde ma już swoje życie i z nią kontaktu miec nie chce. Yennyfer........oby ten rozwód jednak przebiegł spokojnie i szybko. celineczka........masz racje nalezy przede wszystkim o nas a nie o tym co wokół a to inne odpuścić. Lubia to lubią ,nie lubia to nie lubia , nie ma co się przejmować a będzie sie szczęsliwszym. Anouk sobie na wakacjach odpoczywa. A ja pozdrawiam wszystkie.
-
Witam, Widze ,że dziewczyny wypoczywają albo wkrótce bedą wypoczywać. My już wakacje mieliśmy i jedynie wypady weekendowe nam pozostały. wróbla.....dzięki za tą radę. I to faktycznie tak jest, że jesli my żyjemy swoimi sprawami i swoimi tematami to jest dobrze. Ale gdy ja wkroczę na tematy zwiazane z nim to staje się nerwowo między nami. Więc staram się nie zaczynać drążyć spraw zwiazanych tylko z nim. A tak poza tym to u nas niezłe zawirowania są i zastanawiam się czy ja dam radę , czy my damy radę i co z tego wszystkiego wyniknie. Chciałabym się komus wygadać ale nie mogę , nie chcę. Pewne rzeczy nie mieszczą mi się w głowie. Wiem , że musze przetrzymać , poczekać, przekonać sie jak jest , jak będzie. Pozdrawiam i życze cudnych wakacji tym które już wyjechały.
-
betka29.......wiem ,że na wszystko trzeba czasu i ja nic nie chce robic na siłe. może kiedys to wszystko się jakoś unormuje. Na razie u nas w stosunkach jego dzieci i ja panuje obojetność i olewanie. `U nas tez ex jest raczej spokojna, tzn dzwoni tylko pare dni przed tym jak mój ma zapłacić alimenty. a to , ze ona była, to nie znaczy ,że ma mieć wpływ na nasze życie. Ja jej zupełnie nie uwzgledniam, podobnie mój i to chyba on mnie tego nauczył. Bo ja to tak miałam ,że zbyt dużo i niepotrzebnie o ex myślalam. A tak jak widze jego dzieci to one maja swój świat i ja naprawdę do niczego nie jestem im potrzebna. Jeśli potrzebują to potrzebuja ojca. a tu jest konflikt , bo on jest ze mną. Stwierdzam ,że najlepiej to o tym wszystkim nie myśleć. a czas pokaże.
-
betka29....mi sie tez tak zdarza z ta fala milosci, ze az mnie to moje uczucia przeraza. i czasami mysle , ze latwiej jest tym ludziom ktorzy tak mocno nie kochaja. niby nie wazna czy kawaler, czy rozwiedziony , ale jednak rozwiedziony ma ten bagaz doswiadczen wiekszy i nie sposob czasami dotrzec do jego swiata. nie mowiac juz o tym , ze chcialo by sie go zmienic.
-
betka29...... to jednak jest domena kobiet to zamartwianie sie. faceci prosto mysla i przede wszystkim nie wymyslaja. im jakos latwiej zrozumiec, ze co bylo to bylo a nie jest i patrza na to co jest teraz. wiem , ze od mojego kochanego moglabym sie duzo w tej kwestii nauczyc. no ale ta natura kobiet. to gdybanie to zamartwianie sie. i po co to. a choc orange ladny jest to zaczernic sie warto by nie pasc w rece podszywaczy, ktorzy umieja ladnie umilic kafe
-
Witam nowe kolezanki tutaj i oczywiscie stale bywalczynie witam. Anouk...chyba masz racje - za bardzo sie przejmuje. ale taka juz moja natura. no i konflikt jest gotowy gdy ja chce wszystko do konca przegadac i uzuskac zgode a on po prostu nie chce o tym gadac. oboje potrzbujemy wzajemnego zrozumienia , bo taki zwiazek jak nasz do latwych nie nalezy. no i moze on juz cos zrozumial, bo wyslal mi w poludnie smsa przepraszajac za swoje zachowanie. no to zobaczymy jakie nasze popoludnie bedzie. zielony groszku......rzeczywiscie trudno nadążyć za Twoimi zmianami. Ale ważne,że jestes radosna. hajtek......masz nieco inna sytuacje od naszych , bo sama jestes w zwiazku. my zazwyczaj bylysmy same i czekalysmy, czekalysmy, czekalysmy, bo wszystko moglo sie zdarzyc i powrot choc malo prawdopodobny ale byl mozliwy. ja osobiscie kompletnie nie uznaje takiego faktu ,ze mozna miec meza a byc z innym. chyba wystarczy mi to , ze moj mial zone a ja w jego zyciu bylam. uwazam , ze najuczciwiej jest najpierw jedno zakonczyc na dobre a potem wchodzic w inne zwiazki. a tak masz meza i co jesli z innym facetem sie ulozy to rozwod . a jesli z tym innym sie nie ulozy to dalej przy mezu? powaznie to nie rozumiem takich kobiet. moze ja patrze czasami na swiat zbyt idealistycznie ale dla mnie najwazniejsze to byc w porzadku sz sama z soba i nie zyc w klamstwach. kobietka36........ciesze sie , ze dobrze sie ulozylo. wiem , ze jesli dwoje ludzi chce tego samego , to to osiagna i beda w koncu szczesliwi pomimo zawirowan. pokrzywa........wlasnie to czekanie i taka niepownosc co do przyszlosci jest najgorze. pamietam ile razy to ja chcialam , zeby to sie juz zakonczylo bez wzgledu na wynik. Goraco pozdrawiam
-
Cześć Dziewczynki, ale sie rozpisałyście. I jak to miło się Was czyta. Ja to dalej taka zasmucona chodzę, bo wciaż u nas jakies starcia i dosłownie walka. Chyba zmienię front i stane się zupełnie obojętna na jego humorki. Wiem ,że ja chce dobrze dla nas, ale samo moje chcenie nie wystarcza. Wydaje mi sie ,że jestem z tych kobiet, które kochaja za mocno i z takiego kochania nic dobrego nie wychodzi. Przestałam juz wybiegać w przyszłość i teoretyzować odnośnie relacji z jego dziećmi. Ogólnie chociaż dzieci sa grzeczne to jednak czuje tę sztuczność w naszych relacjach i jak bedzie dalej jedynie czas pokaże. i jeśli jestesmy razem to jedynie on może pełnić rolę weekendowego ojca majacego raczej mały wpływ na dzieci. Czytałm tu wiele razy jak to dzieci od faceta wchodzą na głowę, są złośliwe i duzo innego złego. Takiej sytuacji w ogole sobie nie wyobrażam.Póki co mój dba o to by jednak jego dzieci szanowy nas i to że jesteśmy razem. Jednak do normalności i do luzu daleko. Widzę, że dziewczyny bardzo lubia roślinki. Mnie do prac w ogródku cos nie bardzo ciagnie. Ale planuje -jak tego słowa nie lubie - ,że jesienią powycinamy kilka juz starych drzew owocowych i krzewów i zasadzimy nowe by znów cieszyć się z owoców. I to już rzeczywiście roczek ma juz nasz topik. Fajnie ,że jesteście, i nawet nie wiecie jak czasami pomoce. Bo nawet małe dobre słówko potrafi spowodować uśmiech na twarzy. Wszystkiego naj naj naj. Trzymajcie się
-
Czesc Dziewczyny, widze, ze milo i szczesliwie dzieje sie na naszym topiku. no i dobrze, bo w koncu musi byc dobrze. A my sie docieramy i czasami scieramy. Zwiazek z facetem po przejsciach nie jest latwy i teraz gdy jestesmy juz w koncu razem widze jak to nasze zycie wyglada. i chyba latwiej bylo by zrozumiec kobiecie tez po przejsciach majacej dziecko takiego faceta jak moj. czasami juz nie wiem jak mam sie zachowywac. widze , ze zamykam sie w sobie by niepowodowac miedzy nami zlosci. przestalam juz wyrazac jakiekolwiek zdanie o jego dzieciach. ostatnio on pojechal sam do dzieci . wlasciwie to chcial sprawdzic czy takie spotkanie tylko on i dzieci jest normalne , na luzie , ale jak powiedzilal tez bylo sztucznie. moj jakos nie widzi tego bysmy wszyscy w zgodzie zyli i lubili sie. a jego dzieci oddalaja sie od niego . i gdy ja jestem w jego zyciu, on oddala sie od dzieci , bo spotykac sie codziennie nie jest w stanie. a nawet jesli by sie spotykal to to tylko sa spotkania i nic wiecej. tak jak malo jest niestety rozwiedzionych facetow, ktorzy sa w porzadku i chca stworzyc szczesliwy zwiazek, tak rownie malo jest przypadkow, zeby dzieci polubily ta druga. Mam lekki dolek, bo nie wiem jak to wszystko bedzie. wiem , ze najlepiej nie wybiegac w przyszlosc. no i ten dolek jeszcze dlatego, ze moj kochany ma ostatnio takie zmiany nastrojow , ze nie nadazam i nie wiem jak z nim postepowac. Pozdrawiam Was i nawet jak nie pisze to podczytuje i cieszy mnie jak u Was dobrze, bo to daje nadzieje , ze jednak moze byc dobrze.
-
hello, widze , ze ostatnio cos pustki na naszym topiku zielony_groszku......jesli chodzi o dzieci to moge tylko teoretyzowac. ale mysle , ze choc z blizniakami jest wiecej pracy to pewnie kobieta , ktora urodzi blizniaki nie wyobraza sobie potem sytuacji , ze mogla by urodzic tylko jedno dziecko. i ciesza bardzo takie dwa male szczescia . juz jedno szczescie cieszy a co dopiero dwa. Anouk.....usmiechy:) pozdrowienia dla wszystkich
-
witam jestem i ciesze sie , ze Wy dziewczyny jestescie odpowiadam ..do ninke i innych..... moj ma dzieci i jak na razie to wszyscy czyli one i my lub ja i moj oswajamy sie z cala sytuacja. no i te spotkania , ktore do tej pory byly sa takie sztuczne. ostatnio nawet moj powiedzial, ze moze lepiej jak on sam sie bedzie z nimi spotykal. ja kazde spotkanie przyplacam duzym stresem, bo choc jest powiedzmy spokojnie to jednak czuje sie sztucznie . jestem dla nich obca osoba i jestem dla nich jak powietrze. to moj kochany probuje to wszysko jakos scalic i jest jak pomiedzy mlotem a kowadlem. musi jeszcze uplynac chyba duzo czasu by te relacje wzajemne nie stresowaly. a tak poza tym to az ciarki mnie przeszly gdy przeczytalam jak dzieci Twojego potrafia sie zachowywac. mysle, ze taka sytuacja u nas nie mogla by miec miejsca i na takie zachowanie nie pozwolil by swoim dzieciom. Anouk, zielony groszek.......ja tez chce blizniaki:) Garniera ....pewnie juz prace obronila celineczka.....Ty pracusiu.:) jeszcze Wam cos opowiem. ostatnio dowiedzialm sie , ze moja sasiadka miala meza , ktory mial corke. corka mieszkala gdzies daleko i nie kontaktowala sie z ojcem i jego nowa rodzina. no i maz tej mojej sasiadki zmarl jakis czas temu. i wiecie co ,oni mieli wspolny dom, no i corka podala ta moja sasiadke do sadu, bo nalezalo jej sie cos po ojcu. no i sasiadka musi ja teraz splacac. a ze tego malo nie jest to sasiadka choc juz starsza kobieta i wcale nie taka zdrowa musi wyjezdzac gdzies do pracy by corke meza splacic. jak ja takich historii nie lubie, bo zaraz sobie mysle niestety zle o jego dzieciach. czyli lepiej nie myslec i nie martwic sie na zapas. pozdrawiam w ten sloneczny dzien
-
aana......pare dni temu rzeczywiscie cos o tej obowiazkowej mediacji przed rozwodem mowili. ale poniewaz ten jego rozwod jest juz za nim to nawet sie nie wsluchiwalam. ale u nas to zawsze tak jest , ze lubia zycie ludziom jesczze bardziej komplikowac. jesli przeciez dwoje ludzi nie chce byc ze soba to i tak nie beda.
-
Witajcie drogie kolezanki, nie wymieniam , zeby ktorejs przypadkiem nie ominac. dlugo sie nie odzywalam i dobrze , ze mnie jeszcze pamietacie i cos o mnie wspominacie. u nas rzeczywiscie remonty remonty i jeszcze raz remonty i jak juz mialam dostep do komputera to tylko szybciutko nasz topik poczytalam i juz niestety sie nie udzielalam. troche nerwowo jest ostatnio miedzy nami z powodu tych remontow i jeszcze mojemu kochanemu to cieplo strasznie przeszkadza ale staram sie zachowywac spokoj. jesli chodzi o nas to moj nie ma zadnych problemow w zwiazku z tym , ze jest ex i jego dzieci. a ja choc wiem , ze sa to zawsze gdy o nich uslysze to jakos tak mi sie smutno robi, czuje sie rozdrazniona i niepewna. dziwne to uczucie. i tematow dotyczacych jego przeszlosci wole unikac bo konflikt gotowy. a ze lezy mi to na sercu to tutaj pisze. jak na razie to mysle , ze uczymy sie bycia razem. a tak po za tym to ja juz tak mam , ze za duzo mysle , potem przezywam zbyt mocno pewne zdarzenia. moj nastroj jak widac taki sobie , ale i tak sie ciesze bo w koncu mamy lato. Bardzo goraco Was pozdrawiam.
-
witam, Anouk .....mamy remont i dostep do komputera bardzo ograniczony mam, no i czasu mi brak by sie tu udzielac. ale mam nadzieje , ze nasz topik bedzie wciaz istnial. pozdrawiam
-
i ja sie z Wami przywitam. cos nie jestem na biezaco z cafe i nie bardzo moge sie polapac o co chodzi, ale widze moje kolezanki , ze niezle sobie radzicie z wpisami pomaranczek. a u nas nieco stresujaco bo lada dzien mamy zaczac remont i tak szukamy, spotykamy sie z roznymi fachowcami ,czy co niektorych mozna nazwac pseudo fachowcami. ale mam nadzieje, ze dobrze trafimy. a po za tym znajac mojego ukochanego to on juz ich niezle przypilnuje. zyjemy naszymi sprawami a sprawy ex coraz mniej mnie nakrecaja . my mamy wlasne zycie. faktr , ze niektore teksty ex czy jego dzieci moga czlowieka wyprowadzac z rownowagi , ale nie dajemy sie, cieszymy sie ze jestesmy razem. zielony groszku......mi sie z tym drzewkiem podoba, super pomysl, moze kiedys sciagne:) slonecznie Was pozdrawiam
-
hej Anouk...troche jest nerwowo, bo jeszcze trzeba pare rzeczy zalatwic. no i ta intercyza...... ktora chyba lepiej podpisac. a my tak to zostawiamy do ostatniej chwili nie wiedzac co zrobic. no i z tym makijazem , zeby sie nie denerwowac zrobie sama i juz. mam wprawe. jeszcze pare rzeczy trzeba dokupic na przyjecie i porzadki w domu jakies zrobic. a to juz wszystko blizutko i mamy stresik jak to wszystko wyjdzie.
-
do tej wyzej pomaranczki....nie wiem o co Ci chodzi. nie znasz spraw a sie wypowiadasz. celineczka....dzieki za stronke o makijazach. zdecydowlam , ze makijaz zrobie sobie sama, bo to ja wiem najlepiej w czym sie dobrze czuje i co mi pasuje. a do robionego przez kogos makijazu musze sie przekonywac. a tak poza tym to mysle , ze dpbrze byc taka zapracowana osobka. ja szukam pomyslu na zycie, a wlasciwie na prace. i tak bardzo chcialabym lubic te moja prace. wlasnego biznesu troche sie boje , ale kto wie. Anouk....jestes:), popieram Twoje zdanie. mysle, ze nie warto niepotrzebnie sie zadreczac i tracic nerwow. przyszlosc przeciez moze byc szczesliwa i lepiej myslec optymmistycznie niz snuc czarne wizje. uciekam na zakupy, pozdrowienia
-
celineczko.... Ty to masz jednak nie za ciekawie z jego ex. ale ona juz nie jest jego zona i to on skutecznie jej chciwosc powinien gasic i nie wdawac sie w jej gierki. nie za bardzo rozumiem takie zachowanie tej ex , ale rozne charaktery ludzie maja . i w kwestii Twoich marzen to to wszystko mozesz miec. ale jak tak czytam co piszesz to mam watpliwosci czy dasz rade udzwignac tą jego przeszlosc. kwestie finansowe sa istotne ale nie powinny zdominowac Twojego zwiazku. zbyt wiele widzisz strachu w przyszlosci zatem mysle , ze wlasnie ciesz sie tym co jest teraz jesli piszesz , ze jest sielanka. choc na sielanke mi to nie wyglada skoro tak bardzo sie zadreczasz. dobrze, ze masz prace, i pomysl na biznes. ja szukam takiego pomyslu, bo jakos trudno jest mi zaczac pracowac pod czyjes dyktando. a ja tak chce i sie boje. i niestety stoje w miejscu. moze i mnie......podzielam Twoje zdanie jesli chodzi o celineczke. to ciekawe , ale widze miedzy nami wiele podobienstw:) . mysle, ze grunt to spokojnie podchodzic do spraw i nie emocjonowac sie za bardzo, i nie martwic sie na zapas. ja to dzis bylam na makijazu probnym i makijaz ten okazal sie dla mnie kompletna porazka. na codzien maluje sie ,mam tam jakas wprawe. ale na taki szczegolny dzien to chcialam by byl dobrze wykonany. tym bardziej , ze nie mam az tak mocno kryjacych pudrow. no i jak sie zobaczylam to poza tym, ze podkladu bylo duzo, to oczy ledwo ledwo, szminka niwioczna. czulam sie taka jakas rozmyta. i teraz nie wiem czy sie sama tego makijazu lepiej nie zrobic, czy jeszcze sprobowac u kogos innego. no nic teraz to mam takie problemy i lekki stresik, ze czasu malo i jak to wszystko wyjdzie. pozdrawiam
-
witam, gdzie wszystkie jestescie! wracajcie tu szybciutko. goraco widze tu bylo. i troche ostro. ale czasem tak trzeba. i tak mysle, ze nie ma co narzekac, nie ma co sie zadreczac. to tylko pogarsza sytuacje w zwiazku. po co skupiac sie na jego bylej, na jego przeszlosci. celineczko ....czytajac to co piszesz mam wrazenie , ze strasznie w swoim zwiazku sie meczysz i to , ze on jest rozwiedziony i , ze ma dziecko jest dla Ciebie nie do przeskoczenia. za bardzo sie na tym skupiasz. zwiazek przeciez nie ma byc meczrnia, ma byc radoscia i szczesciem i powinien koic nasze nerwy, dawac spokoj i bezpieczenstwo. ja pomimo tego , ze jestem ta druga to nie czuje tego, on nie daje mi tego odczuc. po co wybiegac tak w przyszlosc , ze jego corka bedzie miala slub za nascie lat i wtedy on cos tam. corka moze rownie dobrze isc do zakonu, moze zyc w wolnym zwiazku. a poza tym po tak dlugim czasie niewiadomo co moze sie wydarzyc. mysle, ze nalezy zyc tym co jest teraz a przyszlosc jesli bedziemy chcieli to dobrze nam sie ulozy. to dzisiejsze sloneczko tak mnie pozytywnie nastraja, ze wierze, ze niezaleznie w jakim jest sie zwiazku to mozna zyc szczesliwie. ale mozna tez majac frajny zwiazek tak sie zachowywac , ze wszystko sie straci. usmiechajcie sie dziewczyny i cieszcie sie , ze kochacie i jestescie kochane. pozdrawiam slonecznie