Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ninke

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez ninke

  1. byc moze i mnie.....wiesz ja mam to samo , tez zagladam na ten wlasnie topik i tak jakos nie az tak smutno ten dzien mija. a jest mi tak razniej z Toba blizniaczko:) Juz dawno tak sie tu nie rozpisywalam. inne kolezanki pewnie swietuja ostatni weekend karnawalu. on caly tydzien pracuje, myslam , ze spedzimy fajnie razem weekend a tu znowu praca. a zakrecone to na pewno jestesmy. i ja to jednak chcialabym na tym topiku napisac o swoim szczesciu z nim. Ty tu dosyc pozno sie pojawilas i jeszcze nie masz nicka zastrzezonego wiec moze zastrzezesz sobie, bo czasmi te czerwone to tu niezle potrafia namieszac i trudno sie polapac a co chodzi. ale ten dzien to w ogole jakis smutny , bo rozmawiam przez telefon z kolezanka i mi mowi , ze sie z chlopakiem rozstala. jej zwiazek na odleglosc nie przetrwal proby. a u mnie to tez byl zwiazek na odleglosc ze wzgledu na to , ze uciekalam przed nim i , ze jego sprawy byly nie poukladane i teraz gdy jestesmy blisko to sie miesza. ale przeciez nie mozna wciaz tesknic i zyc wyobraznia i drugim czlowieku. naprawde czuje sie lepiej, chociaz do teraz nie wiem co sie z miom kochaniem a jednak tak o nim pisze, co sie z nim dzieje
  2. byc moze i mnie...... ja tez czekam na jego decyzje, wlasciwie to tak wiele zalezy od niego, bo ja wiem a moze wiedzialam czego chce, ja nie chce, a moze nie chcialam niczego zmieniac, ale do tanga trzeba dwojga. chociaz w mojej glowie wiele mysli sie kotluje i po prostu boje sie. boje sie bo nie wiem jaki on jest naprawde. znalam go innego, a teraz wydaje mi sie kims innym. czasami zla jestem na siebie , ze wplatalam sie w taki zwiazek, ale jak juz sie nie raz w zyciu przekonalam to zdarza sie , ze robie cos czego wcale nie chce i pewne rzeczy dzieja sie niejako poza mna. osoba , ktora cos nam mowi wie jakie sa naprawde jej uczucia, jaka jest prawda, i tylko on zna ta prawde. mi pozostaje wierzyc, bo poddawanie wszystkiego w watpliwosc jest wykanczajace. prawda i tak wyjdzie na jaw. ja daje temu wszystkiemu czas ale widze jak jest trudno. nie zamartwiaj sie , szkoda zdrowia. wiem latwo powiedziec, ale co da przejmowanie sie?
  3. byc moze i mnie......jestem tak na internecie z doskoku, bo to zakupy, sprzatanie, obiadek .i dobrze, bo nie mam sily myslec o tej calej rozmowie nieprzyjemnej miedzy nami. czasami to mam wrazenie , ze on sie po prostu ze mna meczy. wiele razy myslalam jak to bedzie gdy on sie rozwiedzie i czasem niejako w zartach mowilam mu , ze po rozwodzie dopiero zasmakuje czym jest wolnosc. i widze, ze jemu jest naprawde lepiej, latwiej byc samemu. ja tez nie wierzylam, ze on moze mnie oklamac, a jednak przezylam i uslyszalam jego mega klamstwo zwiazane z relacjami rodzinnymi. tak do konca nie wiem o co chodzi w Twoim przypadku ale u mnie tez to co mialo byc ....nie bylo a po prostu bylo klamstwem. bylo tylko jego checiami. a to , ze stanelam na jego drodze bylo przypadkiem , przypadkiem bylo to , ze mnie pokochal i potem trudno mu bylo sie przyznac, ze prawda wyglada inaczej i , ze prawda jest tylko to ,albo az to , ze mnie kocha. do tej pory zastanawiam sie czy mozna ufac takiemu czlowiekowi. potem widzialm jak sie stara by bylo dobrze i bym mu znowu zaufala. ja naprawde chce zyc szczesliwe, ale nie wiem czy zycie z czlowiek z przeszloscia jest mozliwe. moze niepotrzebnie wtedy wybaczylam ale inaczej zrobic nie moglam zbyt mocno kochalam. ja tez probowalam go tlumaczyc, ale przeciez na klamstwo nie ma wytlumaczenia. moze nie warto bylo tkwic w tym dalej. pamietaj, ze w takim zwiazku to Ty jestes najwazniejsza, on sobie rade da.
  4. byc moze i mnie...sorry, ze przeoczylam ten fakt, ze on juz jest po rozwodzie. to zawsze sprawe ulatwia. nie wiem co sie u Was stalo ale jak widze jest to powazna sprawa. prawda rzeczywiscie w zwiazku jest najwazniejsza. bo tak to juz jest , ze jak raz sie oklamie to brnie sie w to dalej i dalej. a i tak prawda w koncu wyjdzie. trudno jest potem szczerze zaufac, sa jakies watpliwosci czy tak jest na pewno. a mnie moj dzis telefonicznie zdenerwowal. i jak widze, nie potrafi powiedziec wprost o co mu chodzi tylko rzuca jakies dziwne teksty , ktore mnie denerwuja i zmuszaja do powiedzenia, ze nie chce byc w ten sposob traktowana, nie chce tak zyc. no i nie odzywa sie. czasami to mam tej calej sytuacji serdecznie dosyc. i nawet rozsadek mowi , zeby zakonczyc to a jednak trudne to i ja nie potrafie tak po prostu tego skonczyc. chociaz po ostatnich wydarzeniach nie wiem, czy on tego nie zakonczy. smutno mi, i zal, zal tej milosci. ale milosc ma byc radoscia , ma uskrzydlac, ma powodowac dzialania a nie smutki. a gdy tych smutkow zbieze sie duzo to taki zwiazek nie ma szans. widze, ze my obie w podobnych nastrojach jestesmy. goraco pozdrawiam. i tak bym chciala moc z kims o tym wszystkim pogadac ale wokol ludzie maja inne problemy i moze nie maja problemow.
  5. byc moze i mnie.......zwiazek z facetem , ktory poki co jest zonaty zawsze jest trudny i czesto ma niespodziewany przebieg akcji. tez sie swego czasu przekonalam , ze nie kazde jego slowo prawda. wierzylam w to co mi mowil, bo nie mialam innego wyjscia , tylko on wiedzial jaka jest prawda. i w koncu ta prawde uslyszalam. troche czasu minelo jak doszlam do siebie i przestalam plakac. nie chcialam go widziec , nie chcialam go slyszec. a on chcial juz mi mowic tylko prawde. zaryzykowalam , wysluchalam. od tamtego momentu zycie potoczylo sie inaczej. nie wiem jeszcze czy dobrze zrobilam dajac mu szanse ale zbyt mocno go kochalam by od niego odejsc. nie bez powodu mowia \'\'milosc ci wszystko wybaczy\'\' . doszlam juz do wniosku , ze lepiej nie kochac, bo wtedy mniej sie cierpi, latwiej powiedziec- odejdz. zonaci faceci lubia krecic, czesto mijaja sie z prawda i mowia to co im wygodnie. i tez dopoki nie maja pewnosci , ze zlapali nowa galazke starej nie wypusza. czasami oni sami tak sie zamotoja , ze nie wiedza jak wybrnac z danej sytuacji i albo decyduja sie na szczerosc gdy im na innej kobiecie zalezy albo po prostu koncza. napisalas troszke o tym co sie stalo a mi przypomnialo moje przezycia zwiazane z nim , gdy byl jeszcze zonaty. a na wszelkie klamstwo jestem uczulona i wiem , ze nie moze go byc miedzy nami. trzymaj sie i dobrze, ze znasz juz prawde niezaleznie od tego jaka ona jest. a jesli pisalam nie na temat to moze komu innemu cos z mojego doswiadczenia sie przyda.
  6. hello, przeczytralam wlasnie ten topik panna+rozwodnik=slub jako grzech smiertelny. poza innymi problemami, ktore zwiazane sa z byciem z facetem przeszloscia to jest tez dla mnie istotna kwestia. i trudno jest mi przyjac to , ze bede niejako wypchnieta poza kosciol. nie bede mogla isc do spowiedzi, przyjac komunii. wiara jest we mnie i przez to trudno mi to wszystko pogodzic. bo w czym jest moja wina? w tym , ze pokochalam faceta, ktory komus juz kiedys przysiegal. przysiegal nie kochajac, nie wierzac w to , ze bedzie z ta osoba na zawsze. gdyby nie dziecko nigdy by do tego slubu nie doszlo. a on niejako byl przymuszony do tego .chore to dla mnie. Anouk.... te prawa koscielne sa faktycznie jakies niedorzeczne. i jeszcze inny temat.nie wiem , czy latwiej czyjes dzieci akceptuja kobiet czy mezczyzni. ale sila rzeczy jest tak, ze jesli matka mieszka z dziecmi i poznaje faceta, to ten facet ma duzo latwiej zaakceptowac i polubic dziecko, polubic sie na wzajem niz np ja . juz nawet moj ma problemy z relacja z dziecmi. a jego byla jeszcze rzuca mu haslo, ze dzieci bardzo lubia nowego tatusia, ze ten nowy ma na nich badzo dobry wplyw i ze w ogole maja sie lepiej. on ma dla nich tylko pare godzin przy spotkaniu i ja nie mam szans byc poznana przez jego dzieci. a na takim wspolnym spotkaniu czulam sie doslownie zbedna. celineczka.....trudne sa te sytuacje o ktorych piszesz. ale ta jego byla to taki typ kobiety. ja ciesze sie , ze jego ex sobie kogos znalazla bo przynajmniej skupia sie na kim innym a nie na nas. chociaz zawsze gdy wczesniej moj sie z nia zobaczyl to ona jakies glupie teksty o mnie o nas rzucala. niektorym trudno jest zniesc , ze ta druga osoba , ktora odeszla moze byc z kims szczesliwa. pozdrawiam Was. i tak mysle jakie to sa problemy w zwiazku z facetem bez przeszlosci. problemy i tak byly wiec nie ma sie co przejmowac. zycie to ciagla walka jak nie z czym to z kims , to z samym soba.
  7. Konefffka......wiesz, ja to mysle , ze czasami brak mi wlasnie tej dojrzalosci i czuje sie sama jak dziecko. czuje , ze stoje w miejscu i boje sie robic jakichkolwiek krokow do przodu. a tyle planow mielismy. a ja troche tak sie wycowuje. to jest takie czekanie i przygladanie sie na to co czas przyniesie. jestem jak widz w teatrze. zycie jest naprawde pelne niespodzianek. nie przypuszaczalam, ze bede w takim zwiazku. a jednak od momentu poznania cos mnie ciagnelo do niego i chcialam z nim byc bez wzgledu na wszystko. a gdy juz tak jest , ze mozemy byc razem to ja sie boje, boje sie tego, czy ta jego przeszlosc pozwoli nam zyc szczesliwie. rownoczesnie nie chce byc z kim innym. i znowu zbyt duzo mysle o tej mojej sytuacji. nie ma co teoretyzowac, zycie wciaz dostarcza wielu niespodzianek. pozdrawiam goraco
  8. czesc dziewczyny.....jest jak jest i nie chce sie juz nad ta sytuacja zastanawiac, bo popadam w jakies doly. wierze, ze jesli sie chce to wszystko moze sie dobrze ulozyc. a my chceci mamy. i poki co jest dobrze, a na takie normalne zwyczajne relacje pomiedzy mna i jego dziecmi trzeba czasu. teraz kazde z nas sie troche boi, bo jest to nowa sytuacja. byc moze i mnie.....u mnie to jest tak , ze im mniej mysle o calej sytuacji i ewentualnych problemach tym jest lepiej. przeciez nie ma co martwic sie na zapas. a przy okazji wymyslac , a wyobraznia czasami potrafi niezle zadzialac. niestety negatywnie podkrecajac. dobrze, ze jest ten topik i ze mozna w spokojny sposob podzielic sie swoimi odczuciami odnosnie tak specyficznego zwiazku. a kto w tym kiosku....nie wiem po co sie tu wypowiadasz , ale kazdy moze. jednak nic do dyskusji nie wnosisz. i sa to zupelnie inne sytuacje. a gdybanie nie sa mi potrzebne, bo wiem w jakiej sytuacji jestem. to na razie tyle pozdrowienia
  9. a ja myśle....dzieki za to co napisalas, bo takie wlasnie sa dziewczyny na tym topiku. nie moglabym zle powiedziec o dzieciach mojego faceta, bo przeciez kocham jego i staram sie by sytuacja , ktora czasem bywa trudna i czasem mnie przerasta stawala sie coraz bardziej normalna. by kazdy w tym ukladzie ktory jest czul sie dobrze. a jesli dziecko tak zle by sie zachowywalo jak pisze iwona z to wina obarczalabym doroslych. to przede wszystkim dorosli musza umiec sie dogadac. a gdy dzieci widza spokoj miedzy doroslymi to same dobrze sie zachowuja. ja zupelnie nie rozumiem toku myslenia i zachowania iwony z. to co ona opisuje to zupelna dla mnie abstrakcja i zal mi takiej osoby , ktora ma w sobie tyle nienawiscie do innych. i az nie wierze, ze taka osoba moze byc szczesliwa.
  10. alonic.....widze, ze juz latwo podchodzisz do sprawy i faktycznie przywyklas, czyli , ze sie da:) . ja to po wczorajszym spotkaniu z jego dziecmi mam takie doly i nie wiem czy sobie poradze. dla mnie istnieje tylko On, to jego kocham i trudno jest mi brac udzial w sprawach , ktore dotycza jego przeszlosci. chce by mial kontakt z dziecmi, bo one go potrzebuja, ale potrzebuja tylko jego, nie potrzebuja nas. wiem , ze to za wczenie, ale nie potrafie tego wszystkiego zgrac. moze za duzo mysle na ten temat i chyba zbyt emocjonalnie do tego podchodze. ja sie po prostu boje. i rzeczywiscie tak bardzo mi potrzeba tych rozmow i zapewnien o milosci. tak to w zwiazkach jest, ze do czegos trzeba sie przyzwyczaic, i po pewnym czasie kazde zachowanie wydaje sie normalne. moj jednak ma zycie( tak jak to ujelas) tu i tam. choc z racji rozwodu to bardziej tu. i na wszystko trzeba czasu by bylo tak normalnie, tak zwyczajnie. pozdrawiam
  11. zielony groszku....a moze to jest wlasnie ta wlasciwa decyzja. kiedys tez myslalam , ze nigdy sie nie odkocham a jednak pokochalam kogos jeszcze mocnej, tylko nie jest to taka beztroska milosc. ale czy milosc moze byc dla mnie jeszcze beztroska? wiem jedno , ze jak sie kogos kocha to sie nie odchodzi i duzo mozna wytrzymac , duzo zniesc. dotrwalam do jego rozwodu, a teraz, gdy juz mozemy byc razem ja sie coraz bardziej boje. przerasta mnie ta cala sytuacja a wplyw na to mial tez ostatni weekend. jest mi tak smutno i czuje sie , ze on beze mnie mialby lepiej. kocham go ale czy jestem na tyle silna by byc z nim i z jego przeszloscia. moze moja milosc nie jest taka silna. spotkalam sie po raz pierwszy z jego dziecmi. czulam sie obco i on dla mnie byl obcy , taki nie moj. dla kazdego z nas to spotkanie bylo trudne. a on musial podzielic ta milosc pomiedzy jego dzieci i mnie. inaczej sie zachowywal, ale przeciez nie mogl mnie przytulic , ucalowac, bo to byloby za trudne dla jego dzieci.one nie sa oswojone z ta cala sytuacja,i nikt z nas nie jest oswojony. naprawde fajne sa jego dzieci i az zal tego, ze on moze spedzac z nimi tylko troche czasu bo zdecydowal sie na rozwod. wlasciwie to rownie dobrze moglo mnie nie byc na tym spotkaniu ,bo dla jego dzieci jestem jak powietrze. widze jak boja sie tej calej sytuacji. moze powinam sie usunac z jego zycia. nie radze sobie z tym . za bardzo to wszystko przezywam. chociaz nikt wokol nie robi zadnych problemow. to ja boje sie tej calej sytuacji. dla mnie to sa dwa rozne swiaty .jest nasz swiat w ktorym nie ma jego przeszlosci i jego swiat do ktorego nie mam dostepu, nie potrafie miec. duzo mysli krazy mi po glowie, i wiem, ze to myslenie nie prowadzi do niczego dobrego. tylko co jest dobre w tej sytuacji? pozdrawiam Was
  12. Garniera:)...wiem , ze rozsadna z Ciebie dziwczynka:) i swoje zdanie na ten temat masz na szczescie odmienne.
  13. ok , jestem w temacie, jestem druga, ale to co napisala iwona z ....ruszylo mnie . jak mozna takie bzdury pisac dajac jeszcze komus rady. Garniera...a Ty to jeszcze popierasz. nawet majac dola takie mysli przynajmniej mi nie przychodza do glowy. z czego ciesze sie. jak moze byc w ludziach tyle nienawisci i zlosci. a czemu winne jest dziecko. mysle , ze to dorosli powinni byc na tyle madrzy ponad to cale zamieszanie , ktore wywolali. ale na to trzeba checi. doslownie brak mi slow na ten tekst od iwony z. jak ktos chce to po prostu bedzie wredny, niewazne czy jest pierwsza czy druga. wszystko zalezy od danej osoby. ale ja wiem , ze majac takie podejscie do zwiazku dalabym sobie spokoj. dobranoc a tak w ogole czytajac ten tekst to pomyslalam, ze to jakas prowokacja , no i po co ja odpisuje.
  14. a ja mysle , ze Walentynki to bardzo ladne i mile swieto wiec warto ten dzien spedzic inaczej niz zwykle. w koncu to dzien zakochanych. a w czerwcu tez przeciez mozna swietowac. a niech Walentynki trwaja caly rok, co tam. wszystkim zakochanym zycze jak najwiecej milosci.
  15. czesc i witam nowe dziewczyny tutaj. no to sie dzisiaj rozpisalyscie dziewczyny. szczegolnie Anouk Ciebie dopadla wena tworcza i dobrze , ze ja wykorzystalas. jesli chodzi o zazdrosc to jest to takie naturalne uczucie, ktore czesto nam towarzyszy, ale nie mozna popadac w jakies skrajnosci. ja spotykajac sie z rodzina mojego ani razu nie slyszalam by cos wspominali o jego ex , o jego przeszlosci. a jak mowili o dzieciach to , mowili o dzieciach jego siostry. ale on mi wytlunaczyl , ze zawsze taki bylo, ze zawsze wszystko krecilo sie wokol jego siostry. i nawet dziecko jego siostry , czyli wnuk, jest lepiej traktowany przez dziadkow niz dzieci mojego. ale nie jest dla mnie to az takie dziwne, bo czaesto jest tak , ze wnuki corki sa takie blizsze. staram sie by jego przeszlosc nie wzudzala we mnie zadnych emocji. nie chce byc zazdrosna o jego ex bo naprawde nie mam powodu , zeby byc zazdrosna, no chyba , ze pomysle, ze byla jego zona. ale zaraz sobie pomysle, ze co z tego , ze brali slu , skoro on jej nie kochal, i ona ani razu nie uslyszala slow kocham Cie. powiedzial, ze kiedys moge sie jej o to zapytac. bo taka sytuacja jest dla mnie niemozliwa. ja bedac ta druga nie czuje sie gorsza. a juz porownanie ..fuga48..i jej cytat \'\'Stajesz sie powodem rozwodu i ewntualnie ta druga,a to tak troche jak godzenie sie na bycie kaleka\'\' to juz jest jakies nienormalne. a chory to mogl byc zwiazek mojego z jego juz na szczescie ex. skad ludzim takie mysli przychodza do glowy. szkoda nawet komentowac, ale ruszylo mnie to. lepiej nie myslec za duzo na temat tego , ze jest sie druga. dla mnie wcale druga nie znaczy jakas gorsza. po prostu znalezlismy sie w takim a nie innym momencie w zyciu. kazde mial juz jakies doswiadczenie i majac pewne doswiaczenie zyciowe chcemy zbudowac szczesliwa przyszlosc.
  16. teraz to rzeczywiscie z tymi rozwodami to jakas plaga ale ludzie zyja dalej i wcale nie maja sie zle . a byle i byli chca sobie zycie ulozyc. wiele zalezy od tego w jaki sposob sie rozstawali. ludzmi wokol nie przejmuje sie za badzo. ci co wiedza o nas ze spokojem przyjeli a widzac nas nawet mi go z glowy nie wybijali, bo widzac po nas jacy zakochani jestesmy. wyjatek stanowi moja mama. ma do mnie zal , ze zwiazalam sie z osoba z przeszloscia i nie potrafi uwierzyc , ze taki zwiazek moze byc szczesliwy i tylko czas moze jej to pokazac, by uwierzyla. a teraz juz dobrej nocki i do napisania znowu
  17. byc moze i mnie...no i tak trzymaj . ja tez nie myslalam , ze moge sie zwiazac z kims po przejsciach , w zyciu mi to do glowy nie przyszlo i nawet sie nie zarzekalam, bo taka sytuacja wydawala mi sie niemozliwa. a jednak. czlowiek to niczego nie moze byc pewny. wiele osob jeszcze jeszcze nie wie z kim jestem zwiazana wiec ewentualna afera moze jeszcze wybuchnac. ale co tam . ludzie lubia sobie o kims pogadac i zawsze temat znajda, ale w koncu ile mozna zyc czyims zyciem. wiem , ze gdyby ktos mi bliski chcial sie zwiazac z osoba z przeszloscia to radzilabym daleko idaca ostroznosc. naprawde malo jest facetow rozwiedzionych , ktorzy byli by w porzadku. wlasciwie pisze to na podstawie relacji moich kilku kolezanek. ale obiegowa opinia rozwodnikowi czesto przypisuje wiele negatywnych cech. ale mysle, ze w koncu kazdy moze byc szczesliwy i ma prawo do szczescia. chociaz czlowiek tak latwo sie nie zmienia.
  18. a przede wszystkim.......dzieki za to co napisales. moj facet ma taki sam poglad i nie bal zaangazowac sie po raz kolejny. problem rzeczywiscie jest w nas. w tym , ze ma sie poczucie bycia gorszą bo jest sie tą druga. takie myslenie nic nie ulatwia tylko poglebia jakies zale do niego o przeszlosc , ktorej i tak sie juz nie zmieni. ja juz coraz mniej rozdrapuje przeszlosc i jest mi z tym lepiej , a i jemu na pewno tez .i zamiast skupiac sie na przeszlosci to wiem , ze lepiej myslec o tym co jest teraz miedzy nami ,o tym zeby bylo dobrze w przyszlosci. i byc ta ostatnia kochana. bo co to za sztuka byc pierwsza, gdy nie mozna takiego zwiazku utrzymac. to jest porazka. byc moze i mnie......dobrze , ze tu trafilas . mi ten topik nieco pomogl w mysleniu o nas. a przede wszystkim wiem jak nie chce sie juz zachowywac. czasami w teoria jest latwiejsza niz praktyka, ale trzeba sie starac i walczyc o to szczescie. i przede wszystkim trzeba skupic sie na swoim zyciu i zyc swoim zyciem oraz nie uzalezniac swojego zycia od jego przeszlosci. trzymaj sie. pozdrawiam
  19. byc moze i mnie......mysle podobnie jak Garniera. ale gdybym jego nie poznala to nie zwiazalabym sie z facetem po przejsciach. i kazdemu bym to odradzila. ja sama nie wiem dlaczego ja jestem w takim zwiazku, nigdy bym nie przypuszczala , ze zwiaze sie z facetem z przeszloscia. nie wiem, ale czasami wydaje mi sie , ze jednak istnieje przeznaczenie i my musielismy sie spotkac. jest dobrze miedzy nami, jego przeszlosc nie wplywa na nas. ale to ja mam w glowie mysli , ktore mnie mecza , ktore dotycza jego przeszlosci. czas pokaze czy to , ze jestesmy razem bedzie dla nas szczesliwe. ponad to naprawde malo jest facetow po rozwodach lub w trakcie , ktorzy byliby dobrzy i kochani a po prostu wczesniej im nie wyszlo. i czy moje kochanie jest wyjatkiem? milego weekendu
  20. czesc Anouk.....jak fajnie macie z tym remontem, my czekamy do wiosny, musi sie troche ocieplic. ale wizja szczegolnie urzadzenia juz jest, gorzej ze sprawami technicznymi.ale razem damy rade. zyjac w takim zwiazku, wiem i moje kochanie mi to uswiadamia, ze to my mamy zyc swoim zyciem. przeszlosc byla i ta przeszlosc nie ma i nie powinna wplywac na nasz zwiazek. kiedys duzo pytalam sie o jego przeszlosc, ale mysle, ze bylo mi to potrzebne, by zrozumiec jego zycie dotychczasowe. a on na szczescie to wytrzymal. chce by bylo dobrze miedzy nami choc czasami jest ten zal o jego przeszlosc, ale widze ze radze sobie z tym lepiej. zobaczymy co to dalej bedzie. ale wiem , ze nie ma co za bardzo emocjonalnie podchodzic do przeszlosci a chyba najlepiej traktowac obojetnie, szczegolnie mam tu na mysli jego ex. mam nadzieje , ze teoria pojdzie z praktyka. stesknilam sie juz za moim kochaniem i ide zaraz robic obiadek. pozdrawiam
  21. celineczko....ja nie chcialbym, zeby on o swoich dzieciach powiedzial...siostrzency. choc mysle, ze rozumiem te slowa, bo sa one zwiazane jednak z oddaleniem, ale nie powinno go to tlumaczyc. wiem , ze moj nie mieszkajac z dziecmi oddalil sie od nich. widze, ze czasmi jest mu z tym ciezko. ale tak trudno to wszystko pogodzic. decydujac sie na rozwod wiedzial , ze nie bedzie z nimi na codzien. ale nie chcial pozostawac w zwiazku ze wzgledu na dzieci. on tez chcial byc szczesliwy. on wierzy, ze w koncu jego dzieci to zrozumia. wiemy , ze na wszystko trzeba czasu. potrzeba tez wzajemnego zrozumienia i pozytwynego nastawienia.
  22. czesc dziewczyny, czytajac ten nasz temat uswiadamiam sobie pewne rzeczy i zdaje sobie sprawe, ze nie warto z byle powodu robic jakis awanur miedzy nami, czy wpadac w doly. mam czasmi jak celineczka, ze z drobnego jego slowa ja mam zepsuty caly humor i to wlasciwie zupelnie bez powodu. a przeciez wiem, i widze jak on wiele robi bym to ja sie czula dobrze.no wlasnie zielony groszku nareszcie sie odzywasz:) i tutaj popieram Twoje zdanie, ze celineczka zbyt egoistycznie podchodzi do zwiazku. ale mysle , ze na takie normalne relacje trzeba czasu. przeszlosc w koncu przestanie determinowac terazniejszosc. mala zagubiona.....dzieki za to co piszesz. nie chcialabym byc taka druga jaka opisujesz jakiej sie obawiasz. widze, ze te obawy sa wzajemne. bo ja tez sie boje ingerencji ex w nasze zycie. kazdy zasluguje na szczescie i zycze Wam tego szczescia. dobrej nocki i milego dnia
  23. jak na razie dom jest rodzicow. wlasnie dlatego , ze intercyza te kwestie wyjasnia to mysle, ze ją w przyszlosci spisze. wiem rowniez , ze jesli chodzi o dom i te dziedziczenia to najlepszym wyjsciem jest testament , ktory musialby byc sporzadzony. nie sadze by jego dzieci chcialy cos ode mnie ale po co stwarzac niepotrzebne klotnie. wiem , ze kobieta , ktora zostaje sama z dziecmi nie ma latwo. wiem , ze potrzeby dzieci sa duzo, ale czesto jest to wykorzystywanie bylego. zdaje sobie sprawe, ze jego dzieci maja teraz gorzej. tylko on zawsze zarabial a jej bylo zawsze malo, a jednak do pracy sama pojsc nie chciala. a potrafila niezla sumke przewalic. teraz jak sie dowiedzielismy gdzies pracuje, i ma nawet kogos , ktory jej potrzeby zaspokaja. pomimo wszystko jakos nie potrafie byc obojetna w stosunku do jego ex. to bycie druga i to ze zawsze moze od niego czego chciec zaslaniajac sie dziecmi czasmi wykancza mnie. mala zagubina dobrze, ze tu jestes i z takim spokojem prowadzisz dyskusje , bo jak by nie bylo znajdujemy sie na przeciwnych biegunach. ale jak to lepiej przeczytac spokojne slowa, w ktorych masz wiele racji od obelg , ktore tak chcetne na tego typu topikach sa rzucane.
  24. witajcie dziewczyny, ja slowa pasierb nie trawie i go nie uznaje .dla mnie to sa jego dzieci. czasami tak mysle, ze jesli bysmy mieli nasze dzieci to te nasze byly by moje bo on ma swoje. ale glupie to moje myslenie. do jego kontaktow z dziecmi nic nie mam ,nawet chce zeby je odwiedzal. on ze wzgledy na zapracowanie i tez inne sprawy nie odwiedza dzieci za czesto. jest to mniej wiecej co dwa tygodnie. stresujace jest dla mnie gdy spotyka sie z dziecmi u niej. niby nic , bo wiem jaki on ma stosunek do niej, ale wszystko co zwiazane z nia i kontakt z byla mnie boli a wlasciwie zasmuca i powoduje , ze czuje sie niepwenie. ja nie poznalam jeszcze jego dzieci, i nie spieszy mi sie z tym. tym bardziej , ze przez ich matke sa do mnie juz zle nastawione. a ja chce je normalnie traktowac, zwyczajnie akceptowac . w kwestii finansowej to teraz jego wydatki ograniczaja sie do alimentow. jej nic poza to nie daje. a drobnym prezentom dla dzieci nie mam nic przeciwko. zreszta nie chce za bardzo interesowac sie ta kwestia. i na razie nie ma potrzeby rozmawiania o kasie , bo nie ma problemu. jednak bedac w sytuacji tej drugiej mysle nad tym , ze jesli bysmy brali slub to ja chcialabym miec podpisana intercyze. i to glownie z obrony przed jego byla i dla mojego spokoju , bo nie wiem co jego byla rodzina moze wymyslic. rozmawiajac z nim uslyszalam , ze on nie chce intercyzy i wlasnie dziwie sie temu , bo myslalam , ze jemu tez powinno zalezec na moim bezpieczenstwie. ja nie chce niczego dzielic, chce bysmy mieli wszystko wspolne, ale niestety ktos z bylego zycia moze ta wspolnote zaklocic. dziewczyny moglybyscie odpowiedziec cos na ten temat. nigdy nie myslam o zadnych intercyzach ale tez nigdy nie myslam ze zwiaze sie z facetem po rozwodzie , ktory ma zobowiazania wzgledem dzieci. pozdrawiam goraco w zimny dzien a ten topik o pieniadzach w drugim zwiazku warto przeczytac, bo sytuacje jak widac sa rozne.
  25. ja tez nic nie mam przeciwko jego dzieciom mimo tego , ze jeszcze ich nie znam. ale kazdej stronie trzeba dac na to troche czasu i ja na takie spotkanie nie jestem jeszcze gotowa. wiem celineczka co czujesz. to sa rzeczywiscie rozne milosci do mnie i do jego do dzieci. ale jest to zwiazane z jego przeszloscia a ta przeszlosc jego troche boli ale uczucia sa silniejsze i z tego powodu nie chcialabym rezygnowac z milosci. rzadko na topikach gdzie spotkaja sie byle i obecne jest taka osoba jak Ty mala zagubiona. juz teraz sie nie dziwie , ze Twoj facet juz byly zaluje , ze Cie stracil. moje kochanie o jego bylej zdania nie zmienil, zreszta ona wciaz utwierdza go w przekonaniu , ze dobrze zrobil rozwodzac sie z nia. Anouk...a ja to juz bym chciala ta proze zycia, bo to przeciez tez moze cieszyc. i juz nie chce wywolywac niczego z przeszlosci , no chyba ze z naszej wspolnej. dobrze , ze moje kochanie te moje dolki wytrzymuje i daje rade tlumaczyc. i niech tych drugich jest coraz wiecej szczesliwych. jak dobrze , ze dziewczyny jestescie i znalazlam Was akurat na takiej kafeterii. w realnym zyciu nie mam zadnej bliskiej osoby , ktora przezywala by podobna historie. duzo usmiechu i radosnych dni.
×