ninke
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez ninke
-
no niech te sytuacje trudne sie wyklaruja. a ja zauwazylam , ze kiedy on mowi cos o dzieciach, a mowi w dodatku wtedy gdy zapytam, to potem jest mi smutno.podobnie zauwazylam, ze nie lubie sluchac o osobach ,ktore znaja jego prawie ex. ja nawet nie mam ochoty tych znajomych poznawac. ostatnio jakos tak mi trudno z tym wszystkim.nie oderwe go od jego przeszlosci,nawet nie chce, ale nie chce w tej jego przeszlosci uczestniczyc. widze jak mocno ooddzielam to od mojego zycia. trzymajcie sie dziewczyny.tak to jest raz lepiej znosi sie ta cala sytuace , a raz trudno sobie poradzic z tym , ze jeszcze trzeba poczekac chwilke na to by bylo nasze szczescie
-
Konefffka.....witaj, razem z podobnymi problemami zawsze razniej. u nas bylo tak , ze pozew pisalismy wspolnie przy pomocy bardzo zaufanej osoby z mojej rodziny , ktora z prawem ma wiele wspolnego. nie bylo zadnego rozpisywania sie. a dowodem byly zeznania stron. w uzasadnieniu bylo napisane , ze od roku nie mieszkaja razem , ze nastapil trwaly rozklad pożycia małżeńskiego, a w szczególności, że zostały zerwane między małżonkami więzi duchowe, fizyczne i gospodarcze. bylo o dzieciach, i jego zobowiazaniu do placenia okreslonej sumy alimentow. zajrzyj sobie na strone http://www.poradaprawna.pl/index.php a poza tym w google wpisz pozew rozwodowy lub rozwod lub jeszcze cos z rozwodem i tych przykladow gotowcow jest naprawde duzo. a ja sie chyba bardziej denerwuje na ta jego sprawe niz on . ale razem dajemy rade.jak dobrze , ze On jest.Kocham Go bardzo. pozdrowionka, a tak w ogole to cos pustawo tu u nas
-
minimisia....ale to nie ja sie rozwodze to rozwodzi sie on i ja na ten temat nie chce zbyt duzo wiedziec. wiem , ze oboje zgadzaja sie na rozwod i chca bez orzekania o winie. i tylko niech juz ten rozwod bedzie faktem
-
olsza......moze tak i byc, ale w koncu rozwod dostanie tylko sprawdz moze lepiej czy on aby na pewno zlozyl pozew do sadu o rozwod. faceci to mimo wszystko lubia jednak krecic i nierzadko wygodnie im miec zone i kochanke, ktorej niestworzone historie opowiadaja. zatem w zwiazku z zonatym jeszcze facetem nalezy byc ostroznym i miec ograniczone zaufanie. a ja juz przestalam poddawac w watpliwosc, duzo juz przeszlismy i jeszcze trosze i wierze , ze juz tylko bedzie lepiej, bo to co ma byc uporzadkowane bedzie.
-
Witam juz w weekend , w koncu. Jego sprawa zbliza sie duzymi krokami. pamietam , ze inne z Was tez pisaly , ze w grudniu sprawa , a wiec do przodu. mam nadzieje , ze topik jednak nie zaginie a my troche jeszcze sie powspieramy gdy nas dopadna jakies dolki lub podzielimy sie radosnymi wiadomosciami. czasami mysle jak to bedzie po jego rozwodzie , ile i czy i co sie zmieni, i czy on sie nie zmieni, czy nie zmienia sie jego uczucia , albo czy moze nie zmienia sie moje uczucia? to niemozliwe:) Zmieni sie to , ze On bedzie wolny i ...... czas pokaze ,ale bedziemy MY. Te ktore chore niech zdrowieja szybciutko . nie wymieniajac, wszystkie goraco pozdrawiam
-
a ja mysle , ze nasz topik jest bardzo fajny i z dobrymi zyciowo radami i jest calkiem madry i fajne osobki tu pisza. ale widze, ze eehh sie poprawil:) Anouk...wlasnie to jeszcze nie pora. najpierw jego rozwod a potem to sie zacznie ukladanie naszych spraw. zauwazylam , ze kiedys mialam pozytywny kontakt do jego dzieci , teraz sa mi obojetne. to tez dlatego, ze nie znam ich. bede miala jakies zdanie o nich w miare ich poznawania. nie mam pojecia jak to bedzie. ja to myslam nawet, zeby isc do psychologa razem z nim by ten problem rozwiazac. bo to rzeczywiscie moze byc szok dla jego dzieci , ze ich tata jest z kim innym i w dodatku zachowuje sie zupelnie inaczej niz w stosunku to ich matki. one nigdy nie widzialy zadnych czulosci, przytylen, pocalunkow miedzy rodzicami. tak naprawde to nie wiem jak on bedzie sie zachowywal jak dojdzie do wspolnego spotkania. ja tez wierze, ze jak sie kocha , jak sie chce to mozna wszystko dobrze poukladac i moze sie udac i mozna zyc szczesliwie. zycie pokaze czy to jest naiwnosc czy tak wlasnie moze byc. a stol moja kolezanka w ikei kupila.nie jakies tam cudo, ale ok. mi sie marzy prosty prostokatny drewniany stol i taki sobie w koncu kupie. trzymajcie sie wszystkie cieplutko
-
majka61....zobacz jak my sie zgadzamy. ja to wlasnie bedac z nim zaobserwoalam , ze on nie ma tylu tych problemow , bo ich nie wymysla i nie doszukije sie czegos czego nie ma. jesli sobie ufamy to wierzymy w slowa ,ktore sobie mowimy. a jesli cos bylo by nie tak to zycie i tak to szybko zweryfikuje i pokaze jaka jest prawda. cieszymy sie tym co mamy , cieszymy sie soba i cieszymy sie tym ze wszystko jest na dobrej drodze do tego bysmy byli razem. czasem teoria jest lawiejsza niz praktyka ale nie mozna poddawac sie jakim zlym myslom. powodzenia i trzymajcie sie
-
zielony groszku......nareszcie sie odzywasz. duzo usmiechu i radosci na urodzinki i na kazdy nastepny dzien. i Ty wiesz czego najbardziej chcesz, o czym marzysz i niech sie to spelnia. i zeby to Twoje serduszko bylo juz spokojne. ale w Twojej wypowiedzi czuje sie jakas niepewnosc. trudne sa te zwiazki gdy nasz nie jest jeszcze nasz. ja mam teraz wrazenie ze wszystko dzieje sie tak szybko i dopiero potem sie zacznie:) gdy Kochanie bedzie wolne. a sie zacznie bo duzo zmian mnie czeka, ale te wszystkie sprawy wokol to sa male istotne wazne ze bedziemy razem. Anouk......rzeczywiscie cos malo sie ostatnio dzieje na naszym topiku. to chyba dlatego , ze w sytuacji gdy on sie rozwodzi to trzeba czekac, cierpliwie czekac. i co tu duzo pisac. chociaz w moim zyciu duzo sie dzieje i nie jest tak , ze caly czas mysle i mysle jak to z jego rozwodem. w koncu rozwod bedzie i juz.i tego sie trzymam . i czytajac te inne topiki to moze sie odechciec wszystkiego. mam na mysli topik- 'pieniadze w drugim zwiazku''. i ja faktycznie mysle o intercyzie gdy zwiazalibysmy sie na zawsze. mysle , ze w takim zwiazku jak nasz bylaby potrzebna. to taka formalnosc , bo nie wiadomo co przyszlosc przyniesie. ja to przeciez glownie mysle o zabezpieczeniu nas i naszej przyszlej rodziny. to on ma obowiazek placenia alimentow a nie ja. ja chce sie skupic na terazniejszosci o przyszlosci i ja nie musze myslec o zabezpieczaniu jego dzieci. Dogie......i tak sie tez zdarza jak Twoim, przypadku. ja na taka ewentualnosc dlugo bylam przygotowana i wiem , ze nie mialabym do niego zadnych pretensji, jesli by tak zrobil. bylo by mi trudno , ale nie moglabym go zatrzymywac. pomysl sobie pomimo tego , ze boli , ze tak jest dobrze i bedzie juz tylko lepiej. simi.......nie wiem czy dobrze zrozumialam , ale facet z ktorym jestes dopiero zamierza zlozyc pozew? oj yo troche to potrwa i zeby tylko nie udawadniali sobie winy pozdrawiam Was szystkie i milego wieczorku
-
witam, widze,ze ostatnio byl podjety temat nazwiska, a wiec tez sie wypowiem. mi to jest wszystko jedno czy jego w koncu byla bedzie miala nadal jego nazwisko czy nie. jak rowniez nie jest dla mnie istotne, ze moge sie nazywac tak jak jego ex. ja chce sie nazywac tak jak On. kiedys temat nazwiska podjelismy i doszlam do wniosku, ze to wszystko ,ta cala jego przeszlosc jest wystarczajaco skomplikowana by jeszcze bardziej komplikowac. kiedys , duzo wczesniej myslam , ze zostane przy swoim nazwisku, lub bede miala dwa, a potem mi sie to zmienilo. a poza tym nie chce swoich decyzji uzalezniac od jego w koncu ex, czy robic sobie jakies ograniczenia zwiazane z jego przeszloscia. chce miec z nim wiele wspolnego i nazwisko tez. ostatnio przeczytalam pare topikow o drugich zonach, bylych, dzieciach , pieniadzach i mozna sie zalamac. nie wiem czy to wiekszosc ma takie problemy gdy zwiaze sie z rozwiedzionym facetem. ja jakos nie mam ochoty miec kontaktu z jego byla i mysle, ze nie mam obowiazku poznawania jej czy uzaleznienia zycia od jego bylej. i kontaktu z nia nie bede szukac , bo mi ten kontakt nie jest potrzebny. gdy jestesmy razem tematu jej w ogole nie ma. kiedys ja sie o nia pytalam o ich relacje, zwiazek, zachowanie, ale tearaz juz nie chce tego robic. On jak by mogl to by ja wymazal z pamieci wiec po co mu przypominac. moze to jeszcze nie pora i czysto teoretycznie zaczelam myslec o intercyzie i dochodze do wniosku ,ze w takich zwiazkach to jest raczej koniecznosc dla powiedzmy jakiegos spokoju. podjelam pare tematow , wiec moze ktos rozwinie. chociaz my ktore czekamy mna jego rozwod lepiej zebysmy tak w przyszlosc nie wybiegaly. wazne jest tu i teraz. pozdrawiam Was, dla Anouk szczegolne usmiechy za podtrzymywanie na duchu:). a poza tym jak tam sie u Was sprawy maja. ja to sie ciesze , ze czas szybciutko leci i coraz blizej .....
-
witam. wchodze na nasz topik a tu takie dolujace ostatnie wpisy.ale tak to jest raz w gore a raz w dol. rownowagi brak. i u mnie tez tak jest.ostatnio cos nie daje sobie rady z tym wszystkim.z tym co za mna ,z tym co przede mna. chce zyc swoim zyciem i cieszyc sie nim a ciagle sie martwie i to nie o moje sprawy. i zadaje sobie pytanie dlaczego. bo jest przeciez dobrze, powolutku ale sie uklada. a tu jeszcze.... Magduska napewno zasluzylas.....pisze, ze nigdy w zyciu nie zwiazalaby sie z rozwodnikiem. wlasnie a skad Ty to mozesz wiedziec. przyszlosci nie da sie przewidziec. nie wiesz co bedzie z Toba za pare lat, nawet nie wiesz co bedzie z Toba jutro. ja tez nigdy nie myslalam , ze moglabym byc w takim zwiazku, do glowy mi tacy faceci nie przychodzili. a jednak.....i nie wiem jak to wytlumaczyc, nie wiem czy los tak chcial, nie wiem. i wcale mi nie jest siebie zal.ja wiem , ze kocham. kocham choc teraz przezywam takie trudne chwile i smutki mnie lapia. odezwijcie sie znowu dziewczyny , co tam u Was bo smutno bez Was. pozdrowionka
-
daisy81.....ale Wam fajnie.gratuluje tej jego wolnosci:) i badzcie szczesliwi.nacieszcie sie w koncu soba. powodzenia na przyszlosc. Anuok ..a Twoja radosc po prostu sie udziela. nie czesto spotyka sie osoby takie pozytywne jak Ty. widac , ze jestes szczesliwa dziewczyna.i zgadzam sie z Toba , ze sila naszych mysli i nastawienie do pewnych spraw ma zasadnicze znaczenie. i takie pozytywne myslenie jest dobra droga do powodzenia. zatem myslmy dziewczyny pozytywnie , bo z kazdej nawet najtrudniejszej sytuacji jest wyjscie. no i po burzy w koncu zaswieci slonce.
-
to ja jeszcze na momencik.ale zaraz uciekam spac. Anouk...a co do sprawy to wszystko gladko i spokojnie przebiega, bo obie strony godza sie na rozwod bez orzekania o winie. a wiec za pare tygodni ostatnia sprawa. a ze tak jest to az nie ma o czym pisac:) no i bardzo dobrze. bo tu dziewczyny maja jednak wiele problemow zwiazanych z jego rozwodem. a u mnie to juz rzeczywiscie mysle, ze momencik tym bardziej , ze wieczory takie krotkie, czas szybko leci. i uklada sie po naszej mysli. i mam nadzieje, ze te swieta jeszcze razem spedzimy. a z tym slubem:) to tak po cichutku powiem , ze chcemy jak najszybciej:) i wlasnie zamierzam byc szczesliwa pomimo wszystko i wierze , ze nam sie uda, bo takiej milosci jak nasza to jak do tej pory nie widzialam i o takiej nie slyszalam. dobrej nocki:)
-
witam znowu, ostatnio malo sie odzywam. Anouk...az milo sie czyta o Twoim szczesciu. jak widac mozna zyc szczesliwie bez wzgledu na wszystko wokol. a jak sie kocha to uda sie i wierze, ze nam tez sie uda stworzyc szczesliwy(bo pod tym slowem miesci sie wszystko) zwiazek. a poniewaz temat jest on sie rozwodzi i ...... to napisze jak sie sprawy maja u nas. a jest po dwoch sprawach. oboje sa zgodni co do tego, ze chca sie rozwiesc i nastepna sprawa ma byc sprawa ostatnio jesli oboje wciaz beda zgodni. zatem wszystko jest na dobrej drodze. a potem to my chcemy byc razem jak najszybciej. i w koncu oglosic calemu swiatu ze tak bardzo sie kochamy. trzymajcie sie dziewczyny
-
Anouk.....Ty ksiezniczko:) gratuluje tej wspanialej decyzji. wszystkiego co najlepsze na Waszej nowej drodze zycia. cieszcie sie soba. razem dzielcie radosci i smutki. zycze Wam by spelnialy sie Wasze marzenia.i zeby los Wam sprzyjal, kochajcie sie mocno, i badzcie zawsze dla siebie wyrozumiali i cierpliwi. niech Wasza milosc trwa , trwa , trwa zawsze. gorace pozdrowienia, caluski i usciski
-
witam ponownie, wlasnie nadrobilam zaleglosci w czytaniu naszego topiku. widze duzo sie tu dzialo i juz nie ma sensu wracac do tego co bylo i z czym w dyskusji sie uporalyscie. i tak czytajac widac wyraznie , ze punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia i trudno jest byc obiektywnym i trudno drugiego zrozumiec. bo widzi sie to co chce sie widziec. a ja ciesze sie , ze jest ten topik , bo w realu nie znam nikogo kto bylby w podobnej sytuacji do mojej. dobrze, ze jestescie tu dziewczyny. ja i kochanie ostatnio spedzalismy czas tylko ze soba , i coraz bardziej wiemy , ze chcemy byc juz razem , w koncu moc byc razem. nasze bycie razem wywroci do gory nogami obecne nasze zycie ale wiemy ze razem poradzimy sobie ze wszystkim , bo tego chcemy. Anouk pisala o prezencie pod choinke. my tez mamy nadzieje, ze taki prezent dostaniemy i wtedy swieta chcemy spedzic razem. a potem mamy juz kolejne plany. pozdrawiam Was dziewczyny znowu i trzymajcie sie dzielnie.
-
tak to niestety jest , ze czesto latka \'\'rozwodnik\'\' jest postrzegane negatywnie. a tak swoja droga to mam kolezanki , ktore sie rozwiodly i znalam tych ich facetow i niestety swietoszkami to oni nie sa i ich zachowanie podobac sie nie moze . stad sama mam objekcje jesli chodzi o facetow po przejsciach. ja faktycznie nie znam zadnego rozwiedzionego faceta , ktory bylby w porzadku. pamietam jak moja mam kiedys o rozwiodzionych mowila, ze jak by byl co wart to zona by od niego nie odeszla. u mnie to on odszedl od niej ale jakie to ma znaczenie. wina za rozpad malzenstwa jest po rowno. a wszystkich jedna miarka nie mozna mierzyc. jednak warto byc ostroznym. Kochanie twierdzi , ze ze mna , przy mnie zachowuje sie zupelnie inaczej niz zachowywal sie wczesniej. potrafi przytulic, rozmawiac, byc czuly, dobry i taki zakochany i szczesliwy. przy tamtej zly nie byl ale uczuc bylo brak. on sam, jego rodzina widza , ze jest inny gdy jestesmy razem . a ja tak mysle, czy ludzie rzeczywiscie potrafia sie zmienic. partrzac po sobie to ja tez roznie sie zachowuje w stosunku do roznych osob. niektore osoby wywoluja we mnie zachowania pozytywne, a inne zdecydowanie negatywne. a my faktycznie dzialamy na siebie w sposob szczegolny. czas wszystko pokaze i mam nadzieje, ze nie zawiode sie na nim, pomimo jego przejsc.
-
wlasnie meczy mnie to , ze ukrywam przed rodzina fakt , ze jestem z facetem , ktory sie rozwodzi. ale nie chce by oni zamartwiali sie ta cala sytuacja, bo bedac daleko ja martwilabym sie o nich. wole gdy wiedza , ze jestem szczesliwa, bo jestem, ale byc tak spokojnie szczesliwa to jednak ten jego papierek musi byc. a moze tez nie mowie tego , bo nie wiem jak to wszystko sie zakonczy. chociaz nie boje sie o nas i wiem , ze bedziemy razem i poukladamy wszystko tak by zyc szczesliwie. wiem , ze w mojej wypowiedzi sa jakies sprzecznosci. w tej sytuacji w ktorej jestem nie jest dobry czas na powiedzenie wszystkiego. pozdrowionka
-
witam, widze, ze duzo napisalyscie. temat dzieci i prawdy jest istotny i nad tym sie czesto zastanawiam. jego dzieci nie znam, gdyz nie moge znac poniewaz jest w trakcie rozwodu i jego jeszcze zona o mnie nic nie wie. zreszta w to co jest miedzy nimi czy raczej czego nie ma miedzy nimi nie ingeruje. choc moze wygladac , ze ingeruje, gdyz gdy juz mnie znal zdecydlowal zlozyc pozew. w temacie prawdyi klamstwa. tez wyznaje zasade, ze lepiej i latwiej po porostu mowic prawde. i sobie ta prawde mowimy. jego rodzice, siostra wiedza o nas, ze jestesmy razem i kochamy sie i jest to zaakceptowane. gorzej jest z moja rodzina gdyz tu ukrywam prawde i pomimo , ze go znaja to nie wiedza, wszystkiego o nim czyli tego , ze jest w trakcie rozwodu. nie mowie bo jestem daleko od rodziny i tez nie chce zeby niepotrzxebnie sie zamartwiali.ja tego po prostu nie potrafie teraz tego powiedziec, bo wiem , ze bylyby straszne uprzedzenia do niego i wiele slow skierowanych do mnie. zastanawialismy sie w jaki sposob powiemy mojej rodzinie o nas i powiemy tylko niech juz bedzie po rozwodzie. niestey czy wczesniej czy poznie bym to wszystko powiedziala to i tak beda mieli do mnie zal i pewnie troche czasu uplynie niz to przyjma i zaakceptuja fakt , ze jestesmy razem , bo sie kochamy. wole za duzo nie mysle co przodu , wazne jest co jest teraz a przyszlosc i tak pokaze co bedzie.
-
no tak z tym pomyleniem sie imienia to bylo moze nieco dziewne. moj nie moj faktycznie tez nie mowi do mnie po imieniu. a jak sie pytalam jak mowil do niej to dowiedzialam sie , ze jak juz cos mowil to bezosobowo. ale imie faktycznie moze sie pomylic, jak sie dlugo z kims przebywa i mowi wlasnie po imieniu , ale to wcale nie znaczy , ze mysli sie o tamtej osobie to jest tak z przyzwyczajenia. ja wiem po sobie, ze jak podnosze nico glos gdy ze soba rozmawiamy, to momentalnie przychodzi mi do glowy imie bylego chlopaka, bo z nim czaesto sie klocilam i nie potrafilismy sie zgodzic , dlatego tez nie jestesmy razem.
-
o wlasnie ten artykul w ''Claudii'' przeczytalam. wiele ciekawych rzeczy sie dowiedzialam i faktycznie pozytywnie o tego typu zwiazkach. ale tak to w zyciu jest , ze bywa roznie i nie ma zadnej gwarancji na to, ze wlasnie dany zwiazek bedzie udany i szczesliwy. ale wiadomo jest , ze aby zwiazek mial szanse byc szczesliwym zwiazkiem to przede wszystkim trzeba kochac. roznie ludzie patrza na tego typu zwiazki jak nasze. ale to jest moje zycie i to ja tak wlasnie wybralam i zdecydowalam sie na taki zwiazek, co kiedys bylo dla mnie nie do pomyslenia. ale jak widac czasami zycie splata nam figla i daje taka wlasnie niespodzianke.
-
Barba ....masz w zupelnosci racje w tym co napisalas. i faktycznie gdyby nie ja i moje pytania o przeszlosc i o nia temat w ogole by nie istnial. On nigdy nie wymienil jej imienia . dla niego ona choc jeszcze zona jest jak obca osoba i on gdyby nie musial to nie mial by z nia zadnego kontaktu. to ja cos wymyslalam na temat tego , ze on jednak moglby byc jeszcze z nia , bo maja dzieci. ale dla niego to jest niemozliwe, bo on jak stwierdzil nienawidzi jej .przy czym nie mowil nic zlego o niej. wiem juz teraz i to zrozumialam , ze nie ma co wywlekac jego przeszlosci , bo dla niego to nie ma znaczenia. on sie cieszy byciem ze mna, a ja ciesze sie , ze on jest w moim zyciu. nie wiem jak bedzie dalej . teraz daje rzeczywiscie odczuc mi to , ze jestem ta najwazniejsza kobieta w jego zyciu. te wszystkie problemy to glownie tworza sie w glowie i rzeczywiscie wynikaja z niepewnosci. i on rzeczywiscie duzo zrobil bym uwierzyla , ze jestem ta ktora naprawde szczerze szalenie pokochal.
-
Barba...tez tak mysle , ze jak sie chce to da sie wszystko. i mialas ogromne szczescie , ze to wszystko zaczelo sie zanim sie poznaliscie i ze on niejako chcial najpierw uporzadkowac swoje sprawy a potem dopiero wiazac sie z kim. niestey tak to z facetami jest , ze niby tacy nieszczesliwi ale nie odchodza od swoich zon , dzieci. a dlaczego? ja uslyszalam od mojego nie mojego , ze z wygody. a dla mnie to zwykle oszustwo byc z kims i szukac dalej kogos. zla jestem na niego, ze najpiewr nie uporzadkowal swojego zycia a potem ewentualnie glowe mi zawracal. ale przeszlosci nie zmienie. wiem jak jest teraz i jest na wlasciwej drodze. ktos kto... ja tez mam w glowie rozne mysli , ale dochodze do wniosku , ze nie ma co za duzo myslec. tak naprawde to od nas dwojga bedzie zalezec nasza przyszlosc i to by jednak ta jego przeszlosc nie miala na nas wplywu. wszystko da sie zrobic, trzeba tylko chciec i nie wymslac problemow gdy ich nie ma.
-
czesc dziewczyny, smutno sie Was dzis czyta. Barba ...chcialabym byc w takim miejscu jak Ty. to rzeczywiscie wazne , ze mogliscie wziac slub koscielny. u mnie tez rozmawialismy na ten temat, i chyba Kochanie tez jakies kroki zrobi w tej sprawie, ale najpierw chcialabym, by mial rozwod cywilny, by moc byc razem i nie ukrywac tego. la luna... dobrze, ze jestes znowu. wiesz ja to chcialam miec takie watpliwosci bo wtedy wiedzialabym co robic. chcialam ,bo rozsadek mowi , ze z takim facetem to same problemy. ja jednak tak go kocham , ze az to mnie przeraza, bo widze jak duzo jestem w stanie zniesc i kochac pomimo wszystko. moj stan uczuc jest taki , ze nie boje sie z nim niczego i tak zwyczajnie wierze , ze nam sie uda. ktos kto.....faktycznie to okropne , ze niejako trzeba sie ukrywac. my tego nie musimy robic , bo bedac razem jestesmy z daleka od wszystkich osob , ktore w jakis sposob mogly by nam zaszkodzic. a bedac nawet nieco blizej to raczej ja mialam jakies opory przed publiczynym przytylaniem, bo moze , ktos nas zobaczy. teraz to juz o takich glupotach nie mysle. ale rzeczywiscie to nie dalabym rady gdybym byla blisko tego wszystkiego. Dziewczyny trzymajcie sie, pozdrawiam
-
Dogie....ja to juz raczej bez komentarza. pewna to mysle nawet siebie byc nie mozesz a co dopiero jego. wierzysz w to co chcesz wierzyc. jesli on by chcial odejsc od swojej zony to by odszedl. ale widac co innego jest dla niego wazne. cos nie widze zeby on chcial porzadkowac swoje zycie.a tego typu gadki co napisalas to nic nie znacza. jesli sytuacja trwa 3 lata to powinno to Ci otworzyc oczy a nie naiwnie wierzyc w jego slowa. fakt nie wiem jak jest naprawde, kazda sytuacja jest inna ale poki facet nie jest rozwiedziony to na takiego trzeba patrzec z ostroznoscia i czujnoscia i za bardzo nie ufac. szkoda dziewczyno twoich mlodych lat. a on sie dobrze bawi , bo ma kochanke, a zonke w domku
-
Dogie.....jesli facet ten wciaz mieszka ze swoja zona to na jego rozwod nie masz co liczyc. widac , ze on nie chce zmienic nic w soim zyciu i odpowiada mu ta cala sytuacja. jak by mu nie oidpowiadala to by sie wyprowadzil. to , ze on Ci cos mowi to jedno a robic moze zupelnoe cos innego. po prostu wierzysz w to co chcesz wierzyc, a on wykorzystuje Twoja naiwnosc. a Ty czekasz a jednoczesnie wtracasz sie w jego zwiazek, ktory jak widac istnieje , bo wspolne mieszkanie ze soba o czyms swiadczy. ale jesli Tobie ta sytuacja odpowiada to Twoja sprawa. jedynie co mozesz zrobic to koniecznie z nim porozmawiaj , choc nie sadze , ze on bedzie potrafil byc szczery w stosunku do Ciebie.