ninke
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez ninke
-
Dogie..... a ja mysle, ze ten facet cos kreci i ze po prosu mu wygodnie miec zone i kochanke. Ty od czasu do czasu, bo odleglosc Was dzieli a na codzien rodzinne zycie. najlepiej sprawdz czy on faktycznie sie rozwodzi, bo mowic mozna wszystko. a 3 lata to juz wystarczajaco dlugo by rozwod uzyskac o ile zlozylo sie pozew. n a sila nie mozna nikogo zatrzymac.
-
czesc Anouk. u mnie to taka hustawka. wspieram go w tym wszystkim ale nie wiem ile jeszcze i czy dam rade. zerwanie z nim kontaktu do czasu uporzadkowania jego spraw bylo by dla mnie jeszcze trudniejsze. im mniej mysli na ten temat tym lepiej. a jak myslec to myslec oizytywnie. w koncu bedzie dobrze. wlasnie co tam u innych slychac. pozdrawiam
-
ktos kto...... nie chcialam , zeby CI sie zrobilo smutno po moim wpisie, choc obawialam sie , ze moj wpis moze sprawic Ci przykrosc. jednak mysle, ze dobrze, ze wyrazilam swoje zdanie. sadze, ze w tym calym ukladzie to wlasnie ja powinnam byc najwazniejsza i moje potrzeby powinny byc wazne. tu trzeba sie wykazac egoizmem i miec szacunek do siebie, bo inaczej On szanowal mnie nie bedzie. wiem, ze musze byc silna by nie zostac zniszczona przez jego jeszcze zone i przez jego dzieci. na szczescie znam i mam swoja wartosc i nie tak latwo jest sie do mnie przyczepic. ja tez jestem bardzo mocno zakochana i czuje , ze to uczucie jest wzajemne. i czasmi ta milosc do niego mnie przeraza , bo wiem , ze jestem gotowa wiele zniesc dla tej milosci . ale ciesze sie , ze kocham pomimo tego wszystiego. milego weekendu
-
na to jak na lato. troche zartow moze byc
-
ktos kto.....to co napisalas doslownie wstrzasnelo mna i zdenerwowalo. jesli facet z ktorym jestem teraz powiedzial by mi , ze nie chce juz miec zony, nie chce juz miec dzieci, bo ma je z poprzednia to uznalabym go za cholernego egoiste i pozostawila go samemu sobie. tu milosc by sie moja wyczerpala. samo bycie z kims to dla mnie za malo. ja wole sformalizowany zwiazek, a nie zycie niby razem ale jak jakis problem to do widzenia. zycie w jakims konkubinacie, mi akurat to nie pasuje. ale kazdy ma wolny wybor. wlasnie dziewczyno co z Toba , co Twoimi potrzebami, z Twoimi marzeniami. przeciez Ty tez masz byc wazna w tym zwiazku . czy zyjac nadziejami nie zmarnujesz sobie zycia. ja wiem , ze nie bylabym ciekawa jak sie dalej zycie ulozy, bo po takich jego deklaracjach o ukladaniu sie czegokolwiek nie moglo by byc mowy. ja bym wybrala inna droge a egoiste bym zostawola. napisalam co mysle, takie moje zdanie. mysle, ze bedac razem wspolne dazenia i cele sa najwazniejsze. moje nie moje Kochanie chce tego wszystkiego. razem chcemy byc malzenstem i miec dzieci. On pomimo wczesniejszego zwiazku, nieudanego zreszta, teraz do takiej decyzji dojrzal i jest w pelni swiadomy , ze to ze mna chce miec szczesliwa rodzine. a ja tez tego chce. razem , razem , razem
-
w chwilach trudnych , gdy uczestniczenie w tym wszystkim mnie przerasta chociaz jego tez. bo chcemy byc razem a nie mozemy , bo jego sprawy nie sa uporzadkowane. zastanawiam sie , a raczej zastanawiamy sie czy nie przerwac ze soba kontaktu, a spotkac sie, miec znowu kontakt ze soba gdy on bedzie juz wolny i bedzie mial przeszlosc uporzadkowana. poniewaz ja mu w niczym pomoc nie moge. moze jedynie moge go wspierac, ale ja sama tego wsparcia potrzebuje. czy spotkalibysmy sie po tym czasie nie wiadomo, bo kazdy zyl by wlasnym zyciem. jesli mamy isc wspolna droga to pojdziemy niezaleznie od wszystkiego. tak, chcialabym by ten etap naszej znajomosci byl juz za nami. i znowu troche tu nateoretyzowalam i sama nie wiem czemu to wlasciwie ma sluzyc. ale obcja taka by zaprzestac na ten czas kontaktu jest brana pod uwage. najgorsze jest to , ze zerwanie kontaktu jest trudniejsze niz uczestniczenie w jego nieuporzadkowanych sprawach.wiec sama niejako sobie odpowiadam. a co Wy na to? Anouk... w calosci Cie popieram. wlasnie pozytywne myslenie jest bardzo wazne. jednak w mentalnosci polakow bycie radosna i szczesliwa czesto jest nie do przyjecia. w zwyczaju jest narzekanie. a z takiego to wlasnie narzekania i czarnowictwa to najwiecej problemow sie bierze. ludzie sami sobie problemy stwarzaja. a tak to w zyciu jest , raz jest lepiej raz troche gorzej . u mnie wlasnie jest taka sinusoida w zyciu. i nie ma sie co zalamywac , bo po burzy przychodzi slonce. isabelle30...troche dalas tu popalic, ale ja nie uwazam sie za jego kochanke, ale tlumaczyc juz tego nie bede. jakkolwiek w tym co napisalas jest wielw racji . wlasnie nie mozna zyc iluzja, marzeniami. czas ucieka i nawet czytajac pewne wypowiedzi z forum , to w niewielu przypadkach potem zyja dlugo i szczesliwie. jednak gdy facet sie w koncu rozwiedzie a szczegolnie po jakims trudnym rozwodzie to moze wcale nie miec ochoty na kolejny zwiazek w dodatku z osoba ktora w tym jego koszmarze uczestniczyla. wlasnie myslec trzeba przede wszystkim o sobie i lepiej liczyc na siebie. fajnie, ze powstal ten topik, bo ludzi ktorzy mam wokol moimi sprawami nie zameczam, i nic nie wiedza, dowiedza sie w swoim czasie. a tu troche wygadac sie moge, troche nateoteryzowac, troche radosci i jakich dolkow wniesc. fajnie , ze jestescie . pozdrawiam
-
a ja to czasami lubie poczytac takie dolujace rzeczy. by w zbytni optymizm nie popadac. ale swoje wiem i sadze , ze pomimo tego wszystkiego i tak bedziemy razem. chociaz licze sie z kazda mozliwoscia. bo w takich przypadkach jak nasze to roznie bywa.ale kazda sytuacja jest inna i nieczego nie mozna uogolnic. niestey z tym moim zaufaniem do niego to nie jest tak jak byc powinno. Dobrze Anouk, ze tak to sie u Ciebie dobrze poukladalo, ale w przypadku gdy facet nie ma dzieci z poprzedniego zwiazku to wszystko jest latwiejsze. Twoj facet niczym nie jest zwiazany z jego poprzednia zona, to w sumie dla niego obca osoba moze byc. ja zdaje sobie sprawe , ze przeszlosc mojego nie mojego zawsze bedzie sie za nim ciagnac. jednak wierze , ze bedzie mozna zyc normalnie. faktem jest , ze nie ma co za duzo myslec do przodu, bo wtedy czarne scenariusze powstaja i zobaczyc mozna niewiadomo jakie problemy. zyje zatem terazniejszoscia, bo czas i tak pokaze co z tego wszystkiego wyniknie.
-
ktos kto..... mowia , ze milosc wszystko przetrzyma.u mnie jak na razie sie sprawdza. tylko wlasnie nie wiem co przyniesie przyszlosc i wlasnie co z tego wszystkiego wyniknie, czy warto bylo, czy nie okaze sie , ze byla to strata, zabrane latka i pustka. on wlasciwie mial to wszystko o czym ja poki co moglam sobie tylko pomarzyc _ slub , dzieci , rodzina. z tego co wiem , nie bylo to u niego z milosci , ale w koncu przyrzekal. teraz chce tego wszystkiego z milosci. ja jestem za slaba by to wszystko skonczyc. mysle , ze to bylby wiekszy bol dla mnie niz tkwienie w tej calej sytuacji i czekanie. wiec niejako zgadzam sie na status kochanki. chociaz kochanka to kojarzy mi sie bardziej z osoba , ktora zgadza sie na jego bycie z zona, a on zone oklamuje i tak kochance to odpowiada. jakby sie nie nazwac to wlasnie my darzymy sie takim niezwyklym uczuciem. uczuciem , ktore zaskakuje mnie , bo nie wiedzialam , ze tak bardzo mozna kochac i byc kochana. jednak zdystansowanie sie od tego wszystkiego i rozsadek jest potrzebny.
-
wiecie baby...... ..i co ci to da? na sile kogos trzymac i tak sie nie da. jakby ze mna facet nie chcial byc to rozwod zaraz bym mu dala. po co ludzie tak sobie a przy okazji innym zycie komplikuja
-
ktos kto...trudno jest mi gdybyc. kocham go badzo, ale nie zgadzam sie na bycie wieczna kochanka. bo taki status to mam , patrzac na to, ze on sie rozwodzi.i tak sytuacja jest trudna nawet gdy rozwod bedzie , bo to w koncu facet po przejsciach. ale pokochalam go. jesli jego jeszcze zona nie zgadzala by sie na rozwod to nie czekalabym , odcielabym sie. ja teraz nie chce w tym wszystkim uczestniczyc, dlatego jestesmy daleko od siebie. mam nadzieje , ze to przetrwamy, ale to nie moze trwac dlugo. no i tak jak napisala ..do ktos kto.... po dlugim czasie takiego czekanie , mozna sie nie doczekac. a poza tym nawet gdy po tak dlugim czasie dojdzie do rozwodu to wiele rzeczy sie zmieni i nie koniecznie jemu moze byc po drodze z nami. no i jesli ktoras ze stron sie nie zgadza na rozwod to moze sie rozwod dlugo ciagnac , ale rozwod w koncu bedzie, tylko pochlonie duzo czasu i pieniedzy. ja nie chce ukrywac naszej milosci, chce zyc normalnie.bycie kochanka to nie dla mnie. czas pokaze co bedzie i ten czas nie moze byc dlugi. u niego jest sprawa bez orzekanie o winie wiec z tego co mowil adwokat powino sie skonczyc szybko. ale wiadomo roznie to bywa.poki co jestesmy pozytywnej mysli
-
isabelle30.......gdy tak przeczytalam co najpierw napisalas, to sie zastanowilam nad sensem dla ktorego jestes wlasnie z takim facetem po przejsciach, skoro tak trudno Ci tak wiele rzeczy zaakceptowac. wazne jest by czuc sie szczesliwa w zwiazku, a nie zadreczac sie. u Ciebie jest juz o tyle prostsza sytuacja , ze on jest juz po rozwodzie. majac tyle watpliwosci co Ty masz to nie wiem czy Ty kiedykolwiek to sobie poukladasz i zaakceptujesz. na pewno musisz zmienic myslenie o tym wszystkim. no i kocha sie pomimo wszystko. ja to juz sama nie wiem , czy ja to jestem taka zakochana , czy taka tolerancyjna czy taka optymistka, ze to co bylo to bylo, wazne co jest teraz a przyszlosc zalezy od nas.i nie tragizuje , ani nie wymyslam czarnych scenariuszy, bo po co. a ze nam zalezy na tym,by byc razem, by zyc szczeliwie to damy rade poukadac to wszystko tak by wlasnie czuc sie szczesliwie. nie sztuka byc pierwsza miloscia. wazne , zeby ta milosc utrzymac. a i tak mysle , ze najwazniejsza jest ta ostatnia milosc. pozdrawiam i zycze optymizmu
-
czesc Anouk ...Ty jak zwykle masz racje. a czas szybko plynie i razem bedziemy w koncu razem. jego rozwod nastapi , wiec na nic moje nerwy z tym zwiazane. a teraz poki nie mozemy byc razem mam czas na swoje sprawy i musze widziec pozytywne tego stony, no bo w koncu nie tylko facetem sie zyje. tylko chcialo by sie juz zyc z nim. ale swiadomosc tego , ze i tak mimo wszystko mamy siebie , myslimy o sobie bardzo we wszystkim pomaga. bedzie dobrze , bo innej opcji nie ma. trzymajcie sie dziewczyny
-
ktos kto.... wlasnie to czekanie jest okropne. status kochanki mi w ogole nie odpowiada, ale co zrobic. jego rodzice znaja mnie tylko ze zdjecia, mysle , ze na spotkanie sie z nimi jest za wczesnie. wczesniej jego sprawy powinny sie uporzadkowac.z wyrazaniem uczuc i okazaywaniem ich nie mamy problemow , bo jestesmy daleko od wszystkich, ktorzy w jakis sposob mogli by nam zaszkodzic. monika03...oj Wy to rzeczywiscie sami na wlasne zyczenie komplikujecie sobie zycie. ale w zyciu roznie bywa.kazdy pragnie szczescia, tyle , ze trudno byc szczesliwym jak krzywdzi sie inne osoby. Domena...jestes jak piszesz nieszczesliwa w swoim zwiazku, ale pewnie kiedys przysiegalas na dobre i na zle, wiec musialam byc zakochana, czy wiedzialas , ze to ten jedyny? w kazdym badz razie powodzenia. pozdrowienia
-
witam , no ale tu cisza, wiec podnosze topik. ja czekam cierpliwie na jego rozwod, bo nie widze innego wyjscia. musimy przeczekac by w koncu byc tak zwyczajnie , nadzwyczajnie razem. pozdrowionka dziewczyny
-
witam no tak taki komentarz... twoja wenus sobie napisala co wiedziala. i takich "madrosci " nam tu nie potrzeba. a swoja droga wiem , ze wiazac sie wlasnie z nim, to bedzie o mnie , o nas glosno.bedzie gadania, ale ludzie tak maja, ze musza sobie o kims pogadac. ale w koncu im sie znudzi. mysle , ze kazdy zwiazek ma jednakowa szanse na powodzenie lub niepowodzenie i wszystko moze sie zdarzyc. to zycie pokaze jak nam bedzie. pozdrowionka
-
czesc dziewczyny, cos ostatnio malo sie odzywacie. dopoki nasi nie nasi nie beda naszymi to wciaz trudne mysli beda nam krazyc odnosnie przyszlosci. najwazniejsze to zyc terazniejszoscia, bo naszymi myslami raczej w niczym sie nie pomaga i niepotzebnie sie zadrecza.a bedzie co ma byc. o! zniknal post osiemnastki. a slodka mamrotka..tez piszesz zdanie , ktore nijak sie ma do naszych sytuacji.i skad wiesz jaka bedzie przyszlosc! choc trudno postawic mi sie w sytuacji jeszcze jego zony , to wiem , ze jesli facet mialby do mnie jedynie uczucia obojetnosci to nie chcialabym z takim byc. ani nie czynie drugiemu co mi nie mile. a ich rozstanie wcale nie jest nieszczesciem , gdyz oboje tego chca i kazde z nich chce byc w komcu szczesliwe. czasami tak jest , ze dwoje ludzi jest fajnych ale jakos razem zyc nie potrafia i taka decyzja o rozstaniu jest jedna z lepszych decyzji. pozdrowionka i milego weekendu i co tam u Was slychac?
-
hej Anouk...jak dobrze , ze sie tu odzywasz do nas. i gdy czytam , ze u Ciebie wszystko bardzo dobrze to jeszcze bardziej patrze z optymizmem w przyszlosc, bo jestes przykladem na to , ze zwiazek z facetem po przejsciach moze byc szczesliwy.u mnie same pozytywne mysli, bo kocham i jestem kochana. wiem to , czuje to i widze to w kazdym jego gescie slowie. jest dobrze i bedzie dobrze bo tego chcemy. dzieki Anouk pozdrawiam Was dziewczyny, trzymajcie sie dzielnie
-
czesc dziewczyny. o mnie spokojnie i coraz lepiej. wszystko to tylko kwestia czasu bysmy byli razem. a poniewaz oboje mamy duzo zajec wiec czas nam szybko leci. ja to juz nie mam zadnych watpliwosci , ze chce byc z nim . wiem , ze to uczucie , ktore jest miedzy nami jest niezwykle i majac siebie damy sobie rade ze wszystkim. nie zaglebiam sie w jego przeszlosc. to bylo i wiem jak mu bylo. teraz jestesmy my i chcemy byc razem i nie widzimy innej mozliwosci. nie kochalam tak nigdy i nie czulam sie tak bardzo kochana. jestem w stanie zaakceptowac tak wiele , ze to mnie czasami przeraza. na szczescie wszystkie niejasnosci , ktore byly miedzy nami juz wyjasnilismy, bo tylko bedac ze soba szczerzy mozemy myslec o wspolnej przyszlosci. pozdrawiam Was dziewczyny razem , ale kazda z osobna i odzywajcie sie . nie tylko tymi naszymi nie naszymi w koncu sie zyje, choc myslenie o nich i o calej sytuacji troche czasu nam zaluje. ale myslcie pozytwnie. na razie
-
zamki na lodzie budujecie.....nie mow hop....... pomimo tego , ze jestem wlasnie w takiej sytuacji , ze facet z ktorym jestem rozwodzi sie to przyznaje Wam racje. bo czesto jest tak i nawet w wiekszosci przypadkow tak jest , ze facet ktory jednak ma zone, to kreci i to duzo kreci, ma wiele do ukrycia, koloryzuje i wcale mu nie zalezy zbytnio na tym , zeby sie rozwiesc i przeciaga wszystko w czasie az sama kobieta stwiedzi , ze to nie ma sensu.faceci sa po prostu wygodni i dopoki nie zlapia innej galazki to starej galazki nie puszcza. a poza tym jak juz dojdzie do rozwodu to wtedy facet przeglada na oczy i jakos inaczej wszystko widzi, i nazwijmy kochanka juz nie taka atrakcyjna sie wydaje. ale nie zawsze tak jest i nic nie mozna uogolniac i co zwiazek to inny przypadek. wlasnie realizmu jest we mnie duzo. a to , ze my mamy byc razem w to nie watpie, bo duzo przeszlismy i coraz bardziej sie w tym utwierdzamy , ze bez siebie to bez sensu. ale jeszcze trzeba troche przetrzymac bez siebie. czas i tak pokaze co bedzie. a teraz to my chcemy byc razem. pozdrawiam wszystkich tu, a komentowac kazdy moze jak chce tylko niech sie tez czasmi wysili przeczyta co tu piszemy
-
Anouk....dobrze , ze cos napisalas na temat tych rozwodow. ja to kompletnie nie wiem jak co wyglada. ale biorac na logike to jesli komus zalezy na rozwodzie to na sprawy sie stawia. moj nie moj ma miec rozwod bez orzekania o winie wiec dowodem sa tylko zeznania stron. a oni oboje w tej kwesti akurat sa zgodni, ze nie chca byc razem. o dowodach ktore obciazaly by strony to nic konkretnego nie wiem i dobrze, ze rozwod tego mojego nie mojego jest bez orzekanie o winie, bo doslownie wykonczyc mozna by sie bylo, bo czuje sie jakbym byla w takim jakims zawieszeniu, bo przeciez on nie jest wolny. jedynie czas pokaze jak to dalej bedzie. pewna to nie jestem niczego
-
ja tez czekam na ten papierek, ale wiem , ze dopiero potem to sie zacznie. bo jakby nie patrzec to teraz zyje sobie powiedzmy lekko i przyjemnie i z dala od tego wszystkiego. ale swiadomosc tego , ze on jest jeszcze zonaty strasznie mnie doluje
-
oj dziwne to wszystko co piszesz zielony groszku i daisy. ja juz tez we wszystko watpie. zielony groszku ja myslalam , ze Twoj skladal pozew. ale nawet jesli nie skladal to z sadu kopie pozwu musial dostac. jeszcze zona mojego nie mojego dostala to dosyc szybko. wiecie co moj nie moj kiedys krecil o rozwodzie ale w koncu zdobyl sie i powiedzial prawde. teraz to rozmawiamy o wszystkim i wszystko mi cierpliwie tlumaczy zebym nie miala zadnych watpliwosci co do tego , ze on chce byc ze mna. daisy81... na tej drugiej sprawie a jesli chce sie zeby to byla ostatnia to chyba powinien byc, bo w koncu potrzebne sa dowody , czyli zeznania obu stron. przynajmniej tak widzialam to w pozwie, ktory zreszta razem pisalismy, niezle co:) ale fajnie , ze moge z Wami pogadac , bo doslownie wokol nie mam z kim o tym wszystkim gadac a jego to juz wole nie zameczac
-
witam, u mnie dzisiaj jakas nerwowka. wszystko widze na nie i duzo mam negatywnych mysli, ze lepiej Wam nie smucic. zdenerwowalam sie bo mi powiedzial, ze na pierwsza sprawe chyba nie pojedzie, no to ja sie pytam po co on w takim razie skladal ten pozew. niby nie musi byc na tej sprawie,ale ja nie wiem. fakt jest za granica, ale wczesniej mowil , ze na sprawe pojedzie. ja to sie tym wszystkim bardziej przejmuje niestety niz On. a On mnie tylko uspokaja i mowi , ze ona zgadza sie na wszystko i chce szybko rozwod. a ja nie potrafie mu ufac , choc juz teraz nie mam zadnych podstaw by watpic w jego szczerosc i w jego uczucia do mnie. ale ta nieufnosc wynika z tego , ze zaufanie do niego musze budowac na nowo , bo oklamal mnie kiedys. przyznal sie do klamstwa. moglam wtedy rzucic to wszystko, ale za bardzo go kochalam i kocham i dlatego dalam nam szanse, dalam nam czas. trudno bylo ale wciaz pamietam. zielony groszku...moze Twoj juz wolny .niech tak bedzie, bo wiem , ze wtedy to juz bedzie latwiej. i Ty chyba cos pisalas , ze Twoj nie byl na pierwszej sprawie. a wiec to , ze go nie bylo na pierwszej mialo jakis wplyw na drugiej sprawie. wiem , ze co sprawa to inny przypadek, bo to wlasciwie od tych dwojga zalezy jak ten ich rozwod bedzie wygladal. daisy81....ale ten Twoj ma pomysly.no i dobrze stwierdzilas. Jego jeszcze zona nie wie o mnie wiec nie ma szans zeby nas zobaczyla przed rozwodem, a po rozwodzie to tez nie potrzebuje jej poznawac. Pozdrawiam Was dziewczyny
-
ktos kto.....no wlasnie Ty masz takie zdrowe podejscie odnosnie jego dziecka. a ja tez moge powiedziec , ze jak widze jakim on jest dobrym ojcem , i w jaki sposob mowi o dzieciach to jeszcze bardziej utwierdzam sie w przekonaniu , ze wlasnie to z nim chce byc i chcialabym takiego ojca dla moich dzieci.i wiem , ze przezywa ta sytuacje , ze dzieci nie beda z nim i ze maja zal do niego, ze odszedl z domu. nie wiem jak i kiedy jego dzieci zaakceptuja ten fakt , ze my jestesmy razem. ale mam nadzieje , ze stanie sie to
-
daisy81....... moj nie moj imienia nie pomylil, bo my rzadko mowimy do siebie po imieniu. ale ja mam cos takiego , ze gdy nieco podnosze glos w rozmowie to momentalnie chce do niego powiedziec imieniem bylego chlopaka, z ktorym strasznie sie klocilam i wojny prowadzilam.no i zdarzylo mi sie powiedziec. ale w spokojnej rozmowie imienia bylego nie wspomne. ja czesto tez z malo istotnej sprawy zrobie wielki szum, uczepie sie czegos i draze dolujac siebie i jego. a gdy emocje opadna to potem glupio mi , ze tak sie zachowywalam , czy wyklocalam , bo to bylo nie warte nerwow. Anouk.....droga kolezanko, ''zrzedz":) tu dalej koniecznie. wlasnie ta Twoja pozycja gdzie masz to juz wszystko za soba sprawia , ze masz trzezwe podejscie do naszych problemow. do "do celineczka".... poniekad masz racje celineczka..... oj nie podoba mi sie Twoje podejscie do corki Twojego faceta. godzac sie na bycie z nim musisz miec swiadomosc tego , ze jego corka zawsze bedzie w Waszym zyciu. dziewczynka nic nie zawinila , ze tak sie stalo z jej rodzicami. wiem , ze ja tu teoretyzuje , ale bedac z faceten po przejsciach , ktory ma dziecko trzeba po prostu dziecko zaakceptowac i przede wszystkim nie nastawiac sie tak zle do malej. trzymajcie sie dziewczyny