Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

inkarri

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez inkarri

  1. inkarri

    TEŚCIOSTWO

    a mój mąż znowu u mamusi ! jak wróci-rozdrażniony i wkurzony, to opiszę, co tam teściowa znowu wymyśliła...
  2. inkarri

    TEŚCIOSTWO

    moja teściowa jest cholernie zazdrosna o moich rodziców... o wykształcenie, pieniądze (choć to ona wydaje jak szalona na bzdety... a moi-kupili nam mieszkanie...), o to, że pracują i LUBIĄ TO ! tak bym mogła wymieniać jeszcze długo... nie znoszę jeździć do tej jędzy, bo ona ciągle KRZYCZY - serio, ciągle ma o coś do kogoś pretensje, ciagle kogoś poprawia... A głosik to ma taki cholernie skrzekliwy... Już się nawet nie krępuje i przy mnie bluzga na swgo męża-teścia... Żenujące... nigdy z nami jakoś tak NORMALNIE nie pogada, ma w nosie, co u nas (jak już, to spyta swego syna - CO U CIEBIE ? mnie pomijając...) g... ją to wszystko obchodzi... Chce tylko, żebyśmy tam jeździli, nawet jak się rozmowa nie klei, bo ona tylko gada, co by tu sobie jeszcze mogła kupić, co wyremontować i kto jej w tym pomoże... moi rodzice są inni - bardzo lubią mego męza, często do nich wpadamy (bo mieszkają 10 min. od nas) - ale to są takie niezobowiązujące wizyty, ot tak, na kawę. mama UWIELBIA wprost swego zięcia - wczoraj sobie ucięli długą rozmowę na tematy naukowe, bo akurat jakiś film leciał na Discovery... (cóż, to jest właśnie sprawa wykształcenia... ale i zainteresowań czymś więcej, niż tylko seriale)...
  3. inkarri

    TEŚCIOSTWO

    mężulek doprowadził mamusię do łez... (bo skanera, który kupiła, nie da się podłączyć do jej starego kompa... tak to jest,jak baba kupuje sprzęt, na którym się nie zna...)... mamusia rzuciła się ponoć teatralnie na kanapę i zaczęła ryczeć - że WSZYSCY są przeciwko niej... (łącznie z komputerem, drukarką, skanerem...)... może jakieś leki by jej pomogły, bo to już są jakieś zachwiania emocjonalne...
  4. inkarri

    TEŚCIOSTWO

    męża ciągle nie ma... teściowa by chciała, żebym do niej częściej przyjeżdżała... ale po co? wizyta polega na tym, że siedzę tam i milczę - bo ona i teść rozmawiają ze swoim synkiem. zawsze jest: co u CIEBIE słychać, jak tam TWÓJ ogródek (a prawda jest taka, że mieszkanie i ogródek kupili NAM MOI rodzice... więc chyba też jest MÓJ)...
  5. inkarri

    TEŚCIOSTWO

    haha - teraz sobie kupiła skaner! ale - na BOGA - ta kobieta nie potrafi otworzyć pliku z dyskietki, nie mówiąc już o drukowaniu czy czymś poważniejszym! ktoś jej będzie musiał pomóc... najmłodszy synek - czyli mój mąż. choć najdalej mieszka i nie ma samochodu... mogłabym tak swoje żale wylewać długo... ale po co? po co się dołować ?? ?? :-(
  6. inkarri

    TEŚCIOSTWO

    a ja znowu siedzę sama w domu, bo mąż do mamusi poleciał... coś tam jej szwankuje drukarka... Kupiła sobie, bo musi wydrukować JEDNĄ kartkę... poza tym ma urlop, więc praca jej nie obchodzi. Ale powód jest dobry, żeby synek przyjechał. Acha - rozpętała remont, więc może syneczek się załapie... Bo przecież ekipa remontowa to za drogo... Aha - bo teściowa w policji pracuje (odbiera telefony) i wszystko jest niby \"tajne\". Kazała kiedyś memu mężowi skanować taką grubaśną księgę pełną numerów telefonów. No to on siedzial do późnej nocy, żeby to skończyć - bo to pilne jak cholera było - a potem z rana jechał do niej z płytą, na której były skany. i co? mamusia już sobie skserowała... a przecież takie TAJNE było...
  7. inkarri

    TEŚCIOSTWO

    kiedy jeszcze chodziliśmy do liceum, MAMUSIA wyjmowała syneczkowi... prezerwatywy z portfela! bo myślała, że go to uchroni, przed... no właśnie, przed czym ? :-)
  8. inkarri

    TEŚCIOSTWO

    moja jest dobijająca... jesteśmy rok po ślubie, ale \"chodziliśmy\" ze sobą osiem lat, a znamy się od podstawówki. No i ona jakoś nigdy za mną nie przepadała... Póbowałam się z nią zaprzyjaźnić, ale na próżno... Jak słyszę, że ona cholernie objeżdża dwie inne swoje synowe, to dostaję gęsiej skórki, bo sobie myślę, że o mnie mówi to samo... \"Najlepsze\" teksty teściowej: (do swego syna,mego meża): jak się z nią zwiążesz, to Cię nie pochowają na cmentarzu\" (bo nie chodzę do koscioła...mąż też nie, bynajmniej nie za moją namową. Ale teściowa wie lepiej). Gdy miał ze mną zamieszkać na miesiąc przed ślubem - powiedziała mu, że ma się zastanowić, wszakże mam TO SAMO MIĘDZY NOGAMI, CO INNE.... dzięki, nieźle mnie podsumowała...
  9. inkarri

    Próbki, gadżety, free PART 2

    z BI-ES odpisali mi kiedyś (pisałam z ich strony), że nie mają próbek i podali adresy drogerii niedaleko mego miejsca zamieszkania, gdzie mogę \"powąchać\" ich perfumy! adres mailowy podany do tej firmy przez zołzę, która wymyśliła wcześniej wirtuellę - nie istnieje!
  10. inkarri

    Próbki, gadżety, free PART 2

    nie zdarzyło mi się nigdy płacić za próbki (lub za ich przesłanie), a sotałam już naprawdę dużo, z całego świata :-)
  11. inkarri

    Próbki, gadżety, free PART 2

    pudełka: www.schering.pl wchodzisz w KONTAKT, piszesz, jakie pigułki bierzesz i prosisz o pudełko
  12. inkarri

    Próbki, gadżety, free PART 2

    ha ha ha ha ha ha ha
  13. inkarri

    Próbki, gadżety, free PART 2

    u mnie dziś: kubek z www.onet.pl kosmetyki JUVENA (www.juvena.com) - szwajcarska firma, ale przysłali z Polski przewodnik po Kowarach
  14. inkarri

    Próbki, gadżety, free PART 2

    no właśnie, co to za frima ta Wirtuella, bo w google jej nie ma...
  15. inkarri

    TEŚCIOSTWO

    moja teściowa nigdy nigdzie w wakacje nie wyjeżdża, tylko siedzi w domu i kombinuje, co by tu przerobić (a podobno krucho u niej z kasą). jak tylko przyjdą gazetki z Praktikera czy Leroy Merlin, to już ogląda i zaraz coś kupuje, bo akurat jest na promocji - np. 60 m2 kafelków na podłogę...ale ktoś to musi przewieźć, bo oni mają malucha, który zresztą padł ostatnio... teraz sobie obmyśliła, że wyburzy jedną ścianę, drzwi zamuruje i połączy kuchnię z pokojem - ale oczywiscie KTOŚ to musi zrobić, czyli najpewniej mój małżonek - kochany synek. NIEDOCZEKANIE!
  16. inkarri

    TEŚCIOSTWO

    a może jakieś przykłady z życia wziete ?
  17. inkarri

    TEŚCIOSTWO

    ja Cię rozumiem... niestety... moja teściowa to cholerna wydra... Moja rada - spotkania ograniczyć do minimum !
  18. inkarri

    Próbki, gadżety, free PART 2

    dawno mnie nie było, a trochę się uzbierało: --DIOR - 3xperfumy i 2xtusz --COTY : 7xperfumy (1,2 ml) --Scholl - 2xsmycz --Brio : 4xbreloczek,2xdługopis, naklejki, torebki, katalogi -- Urząd Miejski w Zielonej Górze: 2xdługopis,przypinka i dwie płyty (informator multimedialny + winobranie) -- Wrocław: sporo katalogów, przewodników, naklejki, mapa napisałam do bardzo wielu Polskich miast - wyszukiwałam w Google lub po prostu pisałam coś w rodzaju: www.zielonagora.pl lub końcówka: com.pl
  19. inkarri

    Dziewczyny z hirsutyzmem

    do: smutna_małgosia witaj imienniczko! już od dawna myślę o kupieniu tego kremu KALO, ale cena ciut mnie odstrasza... nie ukrywam, że już wydałam sporo forsy na różne specyfiki i urządzenia... od jak dawna tego uzywasz? czy gdy przestaniesz - to odrosną znowu takie same, ciemne, grube ? brrr...
  20. inkarri

    Dziewczyny z hirsutyzmem

    pół życia się z tym męczę, młodość ucieka...i nic. żadnej poprawy. Chyba już dałam za wygraną. Ale tak bardzo nienawidzę patrzeć na siebie - bo to ohydztwo nie może być moje, nie może być częścią mnie! Patrzę i czuję, że to nie, że PRAWIDZIWE \"ja\" mam gdzieś w środku, a to tutaj jest tak obce. Mam istną obsesję na tym punkcie, ale świetnie nauczyłam się metod kamuflażu. Nikt się przez 12 lat mego życia nie domyślił - to chyba o czymś świadczy. O wytrwałości i uporze. Zawziętości i wielkim wtydzie za własny wygląd, na który mam tak niewielki wpływ. Przywykładm do długich spódnic i spodni, niestety, lato mamy w tym roku wyjątkowo upalne... a jeśli chodzi o mężczyzn... oni potrafią być wrażliwi i kochać. nie zwracają uwagi tylko na wygląd zewnętrzny...najlepszym dowodem na to jest fakt, iż ja i mój mąż jestesmy razem 8 lat - mąż wie od siedmiu...trudno było się przemóc, by mu powiedzieć. przez ten rok tak sie starałam, robiłam wszystko, by się nie domyślił...byłam cholernie zakompleksioną smarkulą. która goliła całe ciało, gdy tylko rodzice mieli \"wyjść z domu\" (wiadomo :) pierwszy raz był beznadziejny, bo bardzo go chciałam - ale tylko po to, by się dowartosciować, by samej sobie udowodnić, iż jestem NORMALNA, moze nawet - ładna (?). niczego sobie nie udowodniłam, ryczałam przez kolejne 3 miesiące... a przecież mogło być tak pięknie... chociaż cały czas się zastanawiam, czy zakochałby się we mnie, gdyby wiedział, że nie wszystko jest OK..... fakt - trudno mi było na początku oswoić się z myślą, że mój chłopak (obecny mąż) może mnie dotknąć i poczuć, że coś jest nie tak. Miałam 17-18 lat, zawsze dokładnie goliłam calusieńkie ciało, na kilka godzin przed tym, gdy miał przybyć do mnie (podczas nieobecności rodziców :) cóż, kobeity z podwyższonym poziomem testosteronu mają też większe libido, które jednak najczęściej hamwane jest przez... kompleksy!). Smarowałam się potem grubo kremami, żeby moje nogi pozostały gładkie...a tak późnym wieczorem zaczynałam kłuć jak jeż. CO ZA KOSZMAR! Panicznie się bałam, że mnie odrzuci, gdy się dowie! Pamietam taką głupią sytuację - poszliśmy na spacer na łąkę, chcieliśmy usiąść na trawie. Ja miałam długą do ziemi spódnicę i siadając starałam się nią zakryć ze wszystkich sił. Jak P. śmiał się wtedy! A ja uciekłam z płaczem - bo cóż miałam mu powiedzieć? Na wyznanie \"prawdy\" było za wcześnie... Albo inny przykład - tak się spieszyłam z goleniem, że zacięłam się tuż pod kolanem - krwawiłam mocno, że aż musiałam je zabandażować... No i znowu wykręt - \"skręciłam nogę\". Było ciężko... Po roku znajomości kochaliśmy się po raz pierwszy - dla mnie był to \"sprawdzian normalności\" - to straszne, ale chciałam sobie udowodnić, że jestem NORMALNA, że wszystko MOGĘ!!! No i było okropnie, jak łatwo się domyślić.Po dwóch latach mu powiedziałam, bo już dosyć miałam kręcenia, wymówek, tej cąłej męczarni. Zalewałam się łzami, ale wydusiłam to z siebie - powiedziałam to pierwszy raz głośno, pierwszy raz zwierzyłam się komuś. A on mnie przytulił i pogłaskał. I powiedział, że myślał, że jestem na coś znacznie ciężej chora... (tak sobie myślę, że pewnie zaczął mnie uważać za wariatkę, która wykręca się od wszystkiego, co normalne!). Golę nogi - ale dla siebie. Latem depiluję je i mam spokój na 2-3 tygodnie. Najlepiej jest z rękami - \"przejechanie\" depilatorem nawet nie mają kropek, o dziwo... Nóg nigdy w życiu nie pokażę, nawet po depilacji są całe w kropeczki, cholerne, małe, czarne kropeczki... (inna sprawa, że gdy kiedyś na ODLUDNEJ nadmorskiej plaży udało mi się je opalić - NIC NIE BYŁO WIDAĆ! moze to jest metoda? ). Mąż uważa, że nic mi nie jest, że przesadzam - fakt, mogłoby być gorzej, twarz mam \"bezwłosą\", podobnie jak i tułów...Ale te koszmarne nogi prześladują mnie od 5 klasy podstawówki!!moze ktoś chciąłby \"pogadać\" ? zapraszam: inkarri@interia.pl przez cholerny hirsutyzm wpadłam w jakąś trudną do zinterpretowania chorobę psychiczną, która objawia się panicznym lękiem przed ludźmi... Nie znoszę wzroku innych osób... W zasadzie nic po mnie nie widać - spodnie czy spódnica do ziemi, rękawy nawet latem długie... nikt się nie domyśla - ale któż by miał, skoro nie mam znajomych? zawsze tak było - odrzucałam ludzi na samym wstępie, nie chciałam się do nich za bardzo zbliżyć, bo musiałabym im się tłumaczyć - dlaczego nie chcę gdzieś iść, czegoś zrobić, czegoś założyć... W sumie nie wiem, kiedy było najgorzej...czy gdy miałam 12 lat i nikomu nie mogłam powiedzieć, nagle sama siebie skazałam na \"dożywocie w dżinsach\", ale starałam się żyć jak moje kolezanki - inne 12-letnie dzieciaki (kilkanaście lat temu w gazetach dla dziewcząt/kobiet rzadko kiedy poruszano problem owłosienie - a jeszcze rzadziej nadmiernego...Była taka akcja w FILIPINCE - zapraszali dziewczyny z cąłej pOLSKI do Centrum Zdrowia Dziecka. nawet chcialam jechać - ale miałam 12 czy 13 lat i jakieś 300km do WarszaWY... teraz w FILIPINCE na próżno szukać takich informacji - prędzej znajdą się reklamy nowych maszynek i depiltorów). Byłam małym dzieciakiem zostawionym samemu sobie - mama wyśmiała mój problem i wtedy zamknęłam się w sobie... Najgorsze były wtedy lekcje wf - bo jak tu się przebrać? Nie przebierałam się - przychodziłam do szkoły w dresie i w nim też ćwiczyłam...brrr...co za ohyda-myślę teraz. Ale wtedy nie miałam wyjścia... (tak mi się przynajmniej wydawało - dzieciaki bywają bezlitosne, bałam się wyśmiania). W LO też nie było zbyt ciekawie. bałam się z kimś zaprzyjaźnić, zbudowałam twardy mur dookoła siebie i kurczowo trzymałam się koleżanki, z którą znałam się z podstawówki. Ale ona znalazła sobie nowe \"psiapsiółki\" i zostałam na lodzie... No ale w końcu \"nawinął\" się P. - nota bene kolega z czasów podstawówkowych - i już cały świat przestał istniec, już inni ludzie nie byli potrzebni. I tak jest do dzisiaj. W zasadzie mi to nie przeszkadza, moze z natury nie jestem towarzyska....ale taka sytuacja daje mi komfort psychiczny - przed nikim nie muszę się tłumaczyć!!! Za to na studiach jest luz... tutaj jakby z zasady \"znajomosci\" są słabsze, nie wysilam się, nie chcę \"zacieśniać\" \"relationship\" z nikim... I myślę tylko o tym, czy aby nie mam za krótkich rękawów swetra, czy nie podwinęła się nogawka... Kurczę, cóż za obsesja! Chociaż...czasem udaje się zapomnieć... Parę lat temu wyjechałam na dwutygodniowe praktyki. Oczywiście główny problem przed wyjazdem - uzyskać efekt BEZWŁOSEGO ciała... namęczyłam się cały dzień, a potem przeżywałam katusze rozmyślając o tym, jakie tam na miejscu będą łazienki, czy aby na pewno nikt nie zobaczy... I hurra - udało się - warunki komfortowe, co prawda wstawałam godzinę przed innymi, ale nikt się nawet nie domyślił! I zaczynałam zapominać o tym paskudztwie - bo w sumie dobrze się bawiłam... a odrastajace włosy zobaczyłam dopiero po powrocie do domu... Ach, zeby ich się pozbyć na dłużej...ale czego już nie próbowałam... nawet katowałam się prądem (BabyLiss - czy jakoś tak - sprzedałam to urządzenie na Allegro zachwalając , że \"czyni cuda\" - guzik prawda), przy czym ryczałam jak bóbr, a efekty były żadne... Hirsutyzm nabawił mnie \"socjofobii\" - boję się ludzi, ale też ich nie znosze - tzn. kobiet. Nienawidzę tych ładnych, zadbanych, z gładką skórą, pewnych siebie... Jak taka nigdy nie będę - chocbym starała się ze wszystkich sił... nikt o tym nie wie, prócz meża... nie zwierzyłabym się kobiecie... przyjaciółce... czułabym, że wie o mnie ZA DUŻO i może to wykorzystać. \"przejechałam\" sie już na kilku \"babskich\" przyjaźniach i najnormalniej w nie NIE WIERZĘ. owa \"psiapsiołka\" pewnie by się lepiej czuła, wiedząc o mej \"przypadłosci\" - brrr, lepiej już nic nikomu nie mówić... nadwaga to kolejny problem.... naczytałam się już tyle o o tej chorobie, że nic mnie nie zadziwi... zbędne kilogramy, problemy z cerą, z przetłuszczajacymi się włosami - wszystko się z tym wiąże... brałam prawie przez 2 lata DIANE35, trochę pomogło (zwłaszcza na trądzik), ale przybyło mi 10 kg (teraz usilnie je zrzucam). Biorę teraz Jeanine i czekam na efekty... zapraszam na bloga poświęconego tej przypadłości: www.hirsutyzm.blog.onet.pl ostatnio dręczy mnie myśl, że nigdy nie będę miała dzieci - bo wstydziłabym się także przed nimi... (a z drugiej strony to ja ich po prostu nie znoszę...). Sam fakt jest dobijające... Odpisz na maile, please!
  21. poszukuję namiarów na dobrego ginekologa przyjmującego bezplatnie w ramach NFZ. najlepiej: Stare Miasto, Piątkowo, Winogrady...
×