Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Hepcia

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Hepcia

  1. No dziś może uda mi się napisać coś więcej. Przede wszystkim przepraszam Cię Optymko, że dopiero dziś, ale wszystkiego najlepszego oraz spełnienia marzeń. Reniu Sto lat i wszystkiego najlepszego również dla Ciebie. Co do ketchupu to Marta jeszcze nie próbowała i faktycznie jest w nim ocet. Ale na pocieszenie powiem Wam, ze ostatnio czytałam gdzieś, że ocet jest zdrowszy od kwasku cytrynowego a ja myślałam, że jest odwrotnie. We wtorek byłyśmy na kolejnym pobraniu krwi oraz na kontroli w ośrodku rehabilitacji i u neurologa. Marta dostała same pochwały. No i nie musimy już tam w ogóle jeździć. Super! Co do ząbków to Marta ma wszystkie jedynki, dwójki i czwórki. Brakuje trójek. Asiek ja tak naprawdę mogę pisać z pracy, ale się boję, bo kilka osób miało już poważne kłopoty (nawet kierownicy działów) i pewne strony są już ogólnie zablokowane. Po prostu nie chcę ryzykować nieprzyjemności i ewentualnych konsekwencji. Dlatego, nawet tu nie zaglądam, bo inaczej pewnie bym nie wytrzymała i odpisała, a mogłoby się to dla mnie źle skończyć. Wieczorami za to padam na twarz a w domku tez jest ciągle coś do zrobienia. Dopadł mnie „sen zimowy” tzn. ciągle bym spała i nic mi się nie chce. Zawsze jest tak ze mną jak zapadają ciemności jesienno- zimowe. Asiu to bardzo przykre, co spotkało Twoją koleżankę. Najgorsze jest to, że facet nie potrafi nawet porozmawiać tylko załatwia sprawę poprzez smsa. Kompletny brak odwagi cywilnej do poniesienia odpowiedzialności za swoje czyny. Ja ostatnio dowiedziałam się, że nasi znajomi się rozstali, a zawsze sądziłam, że to para na wieki. Najgorsze jest to, że mają dwójkę dzieci. Starsza córcia chodzi już do szkoły, ale młodsza to jeszcze noworodek, bo urodziła się 13 października. Nie wiem jak dorosły człowiek może zostawić kobietę w takiej sytuacji. Nie wiem, co przeżywa moja koleżanka, a nawet nie mogę jej pomóc choćby rozmową, bo dowiedziałam się o tym nieoficjalnie, a ona sama chyba nie chce o tym rozmawiać, bo nic na ten temat nie wspomina. Czas w Warszawie bardzo szybko mi zleciał, bo miałam mnóstwo rzeczy do zrobienia. Ogólnie wyjazd był bardzo owocny. Nawet nie miałam czasu zadzwonić do domu, ale ciągle zastanawiałam się jak tam Matusia. Podobno wołała po południu „mama”. Wycałowałam ją jak spała, ale nie bardzo jej się to podobało. Za to rano jak mnie zobaczyła po przebudzeniu to radości nie było końca. Niestety krótko się widziałyśmy, bo musiałam pędzić do pracy. Nadrobiłyśmy po południu a jutro zaczyna się weekend, więc będzie już dobrze.
  2. DZiewczyny za parę minut wyjeżdzam w delegację do Warszawy. Wrócę jeszcze dziś, ale tak późno, że nie bedę wogóle widziła MArty. Nie wiem jak ja to wytrzymam, bo MArta pewnie bez problemu bo bedzie przcież w domu z tatą i babcią Pozdrawiam
  3. Gumeczka ja kupiłam Marcie na zimę Bartki, w środku i częściowo na zewnątrz mają kożuszek, a nie filc i w dodatku z naturalnej wełny. Ale to pewnie od modelu buta zależy. U nas nic ciekawego. W piątek byłam u fryzjera : balajage i ścięcie. Wyglądam już o niebo lepiej bo nieco się zapuściłam. Marta też dała się obciąć bez problemu była bardzo grzeczna. Już drugi raz ją obcinaliśmy. Teraz znowu wygląda jak chłopczyk niestety… A w sobotę byliśmy na pogrzebie taty naszego kolegi. Mama zmarła mu 3 lata temu. Oboje rodzice ciężko i długo chorowali. Koszmar, trochę dobiła mnie ta sytuacja. Ostatnio ciągle cos stoi na przeszkodzie żeby tu zaglądać. Ale myślę o Was często i brakuje mi codziennych „pogaduszek” z Wami.
  4. Tyle chciałam napisać, ale po przeczytaniu pomarańczowych wpisów vena mi opadła. Zastanawia mnie, jak już Optymka pisała, po co ktoś zadaje sobie trud i zagląda do nas a nawet czyta skoro to takie nudne. Nie rozumiem dlaczego ludzie nie szanują własnego czasu i marnuja go na rzeczy które ich nie ineteresują . O poszanowaniu innych nie wspomnę. Swoją drogą ciekawe jest to że z reguły Ci, kórzy się u nas "tak nudzą" chowają się za pomarańczowymi wpisami.....tchórze Ana, Renia i Mamuśka bardzo sie ciesze, że się odezwałyście. Byliśmy dziś u mojego brata. Marta była raczej u kota którego ma mój brat. Słowo kot odmieniła we wszystkich jej tylko znanych przypadkach. I zaskoczyło nas bardzo bo jak powiedziałam jej, że jedziemy do Arka to od raziu padło \"Asia\" a to żona mojego brata. Byłam zaskoczona, że tak pamięta. Ponadto zaskakuje nas niesamowicie. Próbuje powtarzać wszytko co mówimy i jej sownik wzbogaca się o parę słów dziennie. Jestem w szoku bo nie miałam pojęcia, że to następuje tak szybko. Optmko co do budyniu to ja nie znam proporcji bo zawsze robię na oko. Ale jeśli Ci to coś da to podaję: Zagotowuję mleko - tyle ile chcę miec budyniu (około 3/4 szklanki), w niewielkieej ilości mleka rozporwadzam płaską łyżeczkę mąki ziemniaczanej oraz żółtko. Do gotującego mleka dodaję cukier i troszkę masła. A potem tak jak w przepisie na kupnych budyniach. Do gotującego mleka wlewam mleko z mąka i jajkiem aż otrzymam odpowiadajacą mi gestość. Jak chcesz zrobić budyń smakowy to możesz dolać soku owocowego, albo cząstki owoców, ale wtedy trzeba o wiele mniej cukru. Kisiel domowy robi się identycznie ale zamiast mleka gotuje się sok owocowy lub kompot. Reniu -zdrówka dla Oliwki
  5. Asiek nie pamiętam jakie mleko mi polecałaś, ale pamiętam, że porównywałam je w sklepie z moim (Beblion 3) i maja podobną ilość żelaza. Madziam ja podaję Ferrum lek. To jest żelazo w syropu i mi nawet ono smakuje, ale Marcie niestety nie. Jak tylko widzi je na łyżeczce od razu mówi „nie”. Podaję je więc jako picie z niwielką ilością soczku. Do tego żeby się lepiej wchłaniało parę minut wcześniej należy podać 5 kropli witaminy C. Niestety wszystkie „żelazne” preparaty powodują że dzieciom ciemnieją ząbki. U Marty też już to widać. Tzn. jak się przyjrzę nie są już takie bielutkie jak były. Podobno po zakończeniu kuracji bieleją, ale nigdy do tego stopnia co przedtem. Dobrze ze to tylko mleczaki….. Ale jednak będzie je Marta miała jeszcze ładnych parę lat więc mi ich szkoda. Wątróbkę już próbowałam i mimo, ż podawałam drobiową żeby jej było łatwiej pogryźć, to jednak ona i tak jest bardzo mączysta. Marta ją żuła a potem wypluwała. I tak każdy kawałek. Cieszyłam się że w ogóle choć żuła bo jednak zawsze z tego cos połknęła. Ja podaje Marcie na śniadanie mleko z kartonika do płatków już od 10 miesiąca. Początkowo były to niewielkie ilości mleka teraz sporo i jest ok. Budyń tez jej robiłam na zwykłym mleku. Ale niestety ani budyniu ani kisielku nie lubi, choć robiłam przepyszne domowe (absolutnie nie kupne). Co do zdjęć domu to mam opory, ale nie dlatego, że się czegoś wstydzę chodzi tu raczej o względy bezpieczeństwa. Mieszkam w małej miejscowości po co ktoś ma wiedzieć jak wygląda mój dom od środka. Ale zdjęcia wyśle Wam mailami jak tylko się zbiorę. Optymko bardzo podoba mi się Twój dom. Nie wiem czy mnie dobrze zrozumiesz ale oglądając Twoje zdjęcia czuło się taka lekkość. Asiek i Alcza, żebyście nie pomyślały, że u Was czuć jakiś ciężar. Chodzi mi o to że bardzo jasne ściany i jasne drewno nadają Optymki domowi lekkości. Gumeczka – nie dołuj już i tak Ci zazdroszczę, że będziesz miała całkowicie swoje mieszkanko, mimo, że nie do końca takie jak sobie wymarzyłaś. Nie martw się, tak jak piszą dziewczyny z czasem wszytko urządzisz tak, że będzie cudowne. Optymko z uczuleniem Piotrusia to nie wiem już co Ci poradzić. Co do niedojrzałości przewodu pokarmowego być może masz rację, ale z drugiej strony ja urodziłam Martę niemal w terminie a i tak miała refleks (obfite i częste ulewanie) niemal do 8 miesiąca życia, co świadczy o niewykształconej zastawce w przewodzie pokarmowym. Zastawka ta zapobiega cofaniu się pokarmu do przełyku. Przez to Marta jak pewnie pamiętasz nawet się dusiła. Nie pozostaje mi jednak nic innego jak tylko trzymać za Piotrusia kciuki by jak najszybciej te alergie przeszły. Byliśmy dziś kupić Marcie buty na zimę i ostatecznie kupiliśmy Bartki, które już podobno nie mają niestety atestu. Nie sądziłam, że kupię buty w tym kolorze ale już mi ręce opadały, bo to była już kolejna wyprawa i w każdych coś było nie tak. A te SA o tyle fajne, że te kożuszki które są z naturalnej wełny można podnieść i robi się coś w stylu kozaczków, jakby było super zimno. http://www.bartek.com.pl/produkt.php?id=511 Co ciekawe zakładałam, ze kupimy cos beżowego lub brązowego, a tu się okazało, że te buty z kombinezonem bardzo fajnie wyglądają pomimo, że kombinezon jest kawowy. Będę pewnie miała problem żeby teraz dobrać do tego czapkę i szalik beee Co do włosów jestem blondynką. Moje włosy są proste, bardzo gęste, ale jednocześnie bardzo cienkie. Powinny się wiec dobrze układać tak ja Tobie Asiu, ale niestety układają się tylko na pięć minut. Potem wyglądają jakbym nic z nimi nie robiła. Dlatego od matury noszę krótką fryzurkę i namiętnie robię balajage bo oprócz poprawy koloru zmiękcza on włosy i lepiej mi się one układają. Uciekam spać, bo znowu przesadziłam. Aha uaktualniłam zdjęcia na bobasach jakby ktoś miał ochotę obejrzeć. www.hepcia.bobasy.pl
  6. Ja znowu po parodniowej przerwie. Fatalnie mi się pisze tak, co kilka dni. Wolałam te codzienne wpisy, bo mogłam na bieżąco odpisywać Wam na dany temat, a tak to już każdy cos napisał, temat jest zamknięty i w sumie nie ma, co do tego wracać. Alcza jak czytałam wpisy to trzymałam kciuki, żeby tylko nie toksoplazmoza i bardzo się cieszę, że diagnoza była lepsza. Asiek mam nadzieję, że Maksiu już całkowicie zdrowy. Optymko podziwiam Cię za tą wytrwałość w karmieniu. I tak się zastanawiam. Skoro tak rygorystycznie trzymasz się diety to skąd znowu ta wysypka na buzi. Biedny Piotrunio. A zastanawiałaś się może nad testami. U tak małych dzieci nie są one całkowicie wiarygodne, ale może to nie jest tylko pokarmowe uczulenie? Może Ty się katujesz a działa tu jeszcze jakiś inny zewnętrzny czynnik? W sumie Ty jako matka wiesz najlepiej, ale warto się zastanowić... Trzymam za WAS kciuki. Z tym jedzeniem dzieci to masakra. Marta w sumie nie je najgorzej, ale bardzo monotonnie, a to źle. Kanapeczki raczej odpadają chyba, że cos u nas zobaczy, co jej zasmakuje. Nabiału w stylu twarogi, serki czy jogurty wogóle nie chce jeść. Jedynie jajka - te na śniadania mogłaby jeść codziennie, ale przecież tak nie można, więc dostaje co drugi dzień, choć czasem jej ulegamy, bo krzyczy jajo i nic innego nie chce wziąć do ust. Owoce też nie są na topie. Latem udawało mi się jeszcze podawać jakieś owoce, ale teraz kiepsko. Jabłko to może jeszcze by zjadła, ale chce całe w skórce, a to z kolei kończy się pluciem skórkami i mazaniem wszystkiego wokół i siebie samej. Obrane nawet częściowo jest już nieatrakcyjne. Zastawiam się nad wypróbowaniem mandarynek i pomarańczy, bo się już zaczynają. Podawałyście już może? Do tego dobija mnie ta Marty niedokrwistość - brak żelaza. Ferrum podaję, ale z reguły połowa zostaje wypluta tak go nie lubi. Próbowałam podawać jej sok z buraków i rodzynki, ale nie przeszło. Zostaje tylko natka pietruszki, ale ile można jej przemycać? Jedyne, co mnie cieszy to to, że Marta jest bardzo mięsożerna. Każde mięsko jest pyszne. Oczywiście w niewielkich ilościach, ale dobre i to. Alcza i Asiek Wasze mieszkanka są przepiękne, bardzo eleganckie i gustowne. Bardzo podoba mi się połączenie klasyki z nowoczesnością. Widać, że macie zmysł do urządzania i dekorowania mieszkań. Ja chyba nie zdecyduję się na umieszczanie zdjęć domku na forum. Jeszcze to przemyślę. Może jak się zdecyduję to po prostu wyślę Wam mailem? Zobaczymy. W kuchni mamy meble z BRW Royal Insyganta XIV, (jeśli wejdziecie na stronę brw, to najbardziej naszą przypomina ta z środkowego zdjęcia). Salon jest wspólny z teściami, więc nie będę o nim pisać. W naszym dziennym pokoju tez mamy meble BRW - System. Sypialnię mamy urządzoną prowizorycznie tzn. Wykorzystaliśmy meble jeszcze z mieszkania, które stolarz robił nam po naszym ślubie na zamówienie. Szkoda było ich wyrzucać, bo byłe jeszcze nowiutkie, a nie opłacało się kupować nic nowego, bo najdalej za rok będziemy tam urządzać pokój Marty i wtedy wymienimy wszystko całkowicie. Dokupiliśmy tylko komodę dla Marty. W całym domu mamy kolory pastelowe - i są to wszelkie odcienie żółtego. Bardzo nam to odpowiada. I choć bardzo mi się podobają mieszkania w zdecydowanych kolorach takich jak u Alczy i Asi, to jednak sama nie mogłabym takich mieć. Jedynym odstępstwem jest kolor w naszym pokoju. Pistacja, ale również pastelowa. Braliśmy kolor z wzornika, ale co to na malutkiej karteczce wyglądało na oliwkę, całkowicie nie zgadza się z tym, co na dużej ścianie. W ten sposób z oliwki wyszła nam pistacja, ale w sumie bardzo przyjemny ten kolor i ładnie wygląda. Mamy jeszcze jeden pokój dla siebie w piwnicy - dokładnie pod salonem na parterze. Ma ten sam kształt i wymiar (35metrów). Ale na ten pokój zabrakło nam już pieniędzy i pozostał on w stanie surowym i na razie robi za graciarnię. Trzeba go tez pogłębić, bo pomysł na ten pokój powstał dopiero w trakcie budowy i jest troszkę za niski jak na salon. Chcemy tam właśnie zrobić barek, stół bilardowy itp. Pokój na imprezki generalnie, ale na razie brak kasy. Zobaczymy, co nam z tego wyjdzie. W najbliższej pięciolatce pewnie nic hehe.... Dziewczyny słyszałyście o tej gimnazjalistce, która popełniła samobójstwo, bo na lekcji 5 kolegów rozebrało ją i udawało gwałt? Dokąd ten świat zmierza. Skoro tacy gówniarze robią takie rzeczy w tym wieku, to, co będzie jak będą starsi? Bardzo mnie to zdenerwowało i telepało mną długo. Nie wyobrażam sobie co przeżywają rodzice tej dziewczynki. Do tego postawa rodziców tych chłopców. Oni nie widzą w tym nic tak złego i uważają, że nie z tego powodu popełniła samobójstwo. Jestem bardzo ale to bardzo zbulwersowana. Kończę bo czasem muszę tez spać…..
  7. Jestem i żyję tyle tylko, że w pracy nie mogę juz zaglądać, a w domku wieczorem zawsze coś jest do zrobienia. Do tego w ubiegłym tygodniu jednego wiewczora Marta zaliczyła poważnyy upadek na głowę (wielki guz na środku czoła), innego znowu miałam migrenę a wczoraj napisałam długiego posta i mi go zeżarło! Tak więc miałam coś pod górkę żeby tu zajrzeć. Brakowało mi kafeterii i z tego co przeczytałam pojawiły sie tu nowe tematy. Bardzo mii się to podoba i szkoda, żę mnie tu nie było bo o mebelkach tez bym pogawędziła. My spędzilismy przyjemny weekend. Dziś znowu byliśmy na koniach. Tym razem Marta jeździła aż dwa razy tak jej się podobało. Myślałam, że będzie źle spała bo bedzie to przeżywac jak zwykle ale dzis jest wielki spokój. Kończę bbo muszę się kiedyś wyspać Aha i Optymko nie musisz zakładac nowego topiku. Jestesmy tu nie tylko po to by o dzieciątkach rozmawiać, ale o wszystskim....
  8. A teraz pozwole sobie wkleić troszkę informacjo o gronkowcu bo bardzo mnie one zaskoczyły i Was pewnie też zadziwią. Jesli Kogoś to nie interesuje to po prostu niech nie czyta. Gronkowce występują wszędzie i wszędzie zakażają Gronkowce (z łac. Staphylococcus) są bakteriami bardzo rozpowszechnionymi w przyrodzie. Żyją w otoczeniu człowieka od tysiącleci, dlatego zarówno człowiek jak i gronkowce często -zwłaszcza jeśli jest ich „na lekarstwo”-pokojowo koegzystują. Znamy i ich obecnie ponad 40 gatunków. Dla przykładu Staphylococcus aureus - czyli gronkowiec złocisty, którego bardzo się boimy w lodach, u ok. 60 proc. populacji występuje w niewielkich ilościach w przedsionku nosowym i na błonach śluzowych górnych dróg oddechowych. Niektóre gatunki innego gronkowca, na przykład Staphylococcus epidermidis współdziałając z innymi zaprzyjaźnionymi bakteriami dbają o higienę skóry zapewniając razem utrzymanie właściwego kwaśnego pH, które jest zabójcze dla patogenów – np. grzybków i drożdżaków powodujących grzybicę. W pewnych sytuacjach gronkowce żyjące w symbiozie mogą stać się niezwykle szkodliwe dla organizmu ludzkiego. Uwarunkowania symbiozy to: ■ higiena osobista (zarówno jej brak jak i nadmiar), ■ stan skóry (oparzenia lub urazy), ■ stan układu odpornościowego błon śluzowych (owrzodzenia, zmiany alergiczne), ■ odporność komórkowa i humoralna(jej zaburzenia występują m.in. u palaczy i alkoholików), ■ stan metaboliczny organizmu (cukrzyca na przykład może zaburzać skład łoju skórnego i ułatwić rozwój zakażeń), ■ dobre krążenie w naczyniach obwodowych (u osób z zaburzeniami krążenia występują zmiany troficzne, które szybko ulegają zakażeniu). Albo: Gronkowce to duża grupa bakterii gram-dodatnich, ziarniaków, które dzielimy na dwie zasadnicze grupy - koagulazo-ujemne i koagulazo-dodatnie. To podział ze względu na metodę wykrywania, ale również na patogenność. Uważa się, że gronkowce koagulazo-dodatnie (np. gronkowiec złocisty, po łacinie S. aureus) są potencjalnie bardziej patogenne niż koagulazo-ujemne (np. gronkowiec naskórkowy, dawniej biały, po łacinie S. epidermidis). Niemniej jednak wszystkie gronkowce mają potencjalne mechanizmy zjadliwości, enzymy proteolityczne i toksyny (jak np. enterotoksyna gronkowcowa wywołująca ciężkie zatrucia pokarmowe, toksyna epidermolityczna dająca pęcherzycę noworodków lub toksyna wstrząsu toksycznego często prowadzącego do śmierci). Zakażenia gronkowcami koagulazo-ujemnymi są utrapieniem chorych z obniżoną odpornością oraz pacjentów długo leczonych w szpitalach (zakażenia szpitalne, szczególnie po operacjach kardiochirurgicznych, protezach ortopedycznych itp.) Jednak gronkowce żyją w otoczeniu człowieka od tysiącleci, dlatego zarówno człowiek jak i gronkowce wytworzyli wiele mechanizmów pozwalających na \"pokojowe współistnienie\". I wydaje się, że człowiek wiele korzysta z obecności gronkowców na skórze i błonach śluzowych (kolonizacja następuje już w ciągu 2-4 godzin po porodzie - od matki), ponieważ jest to nasza naturalna ochrona przed inwazją innych groźnych drobnoustrojów. Jest to układ dynamiczny, zależny od wielu czynników, jak np. higiena osobista (niedostatek jak również nadużywanie), układ odporności skóry (np. oparzenie, uraz itp), układ odporności błon śluzowych (owrzodzenia, zmiany alergiczne), odporność komórkowa i humoralna (palacze, alkoholicy itp), stan metaboliczny pacjenta (np. cukrzyca zaburza skład łoju skórnego, przesuwa pH i ułatwia rozwój zakażeń), stan krążenia w naczyniach dystalnych (osoby z niedokrwieniem kończyn mają zmiany troficzne, które szybko ulegają zakażeniu) i jeszcze bardzo wiele innych. Tak więc naiwna wizja lat 60, 70, 80 i nawet 90, że da się wszystko wyjałowić wokół człowieka jest dziś z całą pewnością nierealna i szkodliwa. Są nawet różne teorie mówiące o większym zagrożeniu alergią tam, gdzie panuje \"nadczystość bakteriologiczna\". W badaniach mikrobiologicznych pobieranych za pomocą wymazu np. z gardła czy z nosa, stwierdza się prawie zawsze jakieś gronkowce. Ważna jest ich wrażliwość na leki i inne cechy, jak np. zdolność do produkcji toksyny. Ale również inne bakterie i bardzo ważna jest struktura ilościowa tych składników. Proporcje bakterii w posiewie mogą wskazać na zaburzenia flory i któregoś z mechanizmów obronnych, o których wcześniej pisałem. Dlatego interpretacja dodatniego posiewu wymaga uwzględnienia tych wszystkich elementów, bo jak wiadomo leczenie antybiotykiem niewiele pomoże jeśli nie usuniemy pierwotnej przyczyny zaburzenia równowagi. Oczywiście w sytuacjach ostrych zakażeń z silnym odczynem zapalnym konieczna jest pomoc w postaci leku przeciwbakteryjnego. Coraz częściej poza antybiotykami w leczeniu zaburzeń relacji \"gronkowce-człowiek\" stosuje się metody alternatywne, probiotyki, barwniki roślinne, immunostymulacje itp. Niestety nie istnieje jeszcze bezpieczna specyficzna szczepionka przeciwgronkowcowa, a poza tym istnieją pewne obawy przed powszechnym jej stosowaniem, bo nie wiemy czy bakteria, która zajęłaby miejsce gronkowców będzie tak dla człowieka łaskawa. Wszystkie przypadki muszą być analizowane indywidualnie, przede wszystkim pod kątem prawdziwego związku między gronkowcem a dolegliwościami, prawidłowości pobrania materiału do badania, schorzeń towarzyszących, zaburzeń odporności czy metabolicznych itp. Kilka typowych przykładów błędów interpretacji: 1. Pobranie wymazu ze spojówek u noworodka z ropiejącym okiem - prawie zawsze hoduje się gronkowiec, ale przyczyną jest niedrożność kanalika łzowego i jej usunięcie powoduje prawie zawsze samoistne ustąpienie dolegliwości. 2. Stwierdzenie gronkowca w wymazie z nosa u osób z nawracającymi zakażeniami - wiele z tych badań jest wykonywanych nieprawidłowo, wymaz pobierany jest zbyt płytko, nie z nozdrzy tylnych, a z przedsionka nosa, co uniemożliwia izolację innych bakterii, a tylko ujawnienie tzw. tła. 3. Posiewy ze skóry u osób z trądzikiem młodzieńczym - wiadomo, że są tam gronkowce, ale przyczyna problemu leży w zaburzeniach hormonalnych i równowagi skóry, bez usunięcia których nie uzyskuje się długotrwałego efektu. Stosowanie w tych przypadkach przewlekłej antybiotykoterapii jest mało skuteczną protezą selekcjonującą lekooporność 4. Wymaz ze skóry u osoby z tzw. eczemą - zawsze jest tam gronkowiec, ale jeśli nie usuniemy przyczyny drażnienia to maść z antybiotykiem (podobnie jak steryd) nie dadzą trwałego efektu.
  9. No ta napiszę troszkę, żeby naszą weekendowa statystykę poprawić. Kupiłam Marcie huśtawkę taką jaką instaluje się w futrynach. Nie możemy jej zainstalować w na piętrze bo futryny na to nie pozwalają, wiec wczoraj mąż zainstalował ją w kuchni (tej w piwnicy), ale do belki na suficie. W drzwiach nie byłoby Marty widać jak się gotuje bo kuchnia jest w kształcie litery L. Wczoraj Marta bujała się tam prawie godzinkę zanim się znudziła. Marta ostatnio na śniadania nie chce nic zjeść oprócz płatów lub jajka. Wymyśliłam więc dziś, że ugotuję jej jako, ale żeby ona się w tym czasie nie nudziła poszłam to zrobić do kuchni w piwnicy i w tym czasie ją bujałam. Jak chciałam wrócić do góry przygotować resztę śniadania Marta zaczęła płakać, choć podczas bujania cały czas jej mówiłam, że zaraz pójdzie zjeść jajo a ona powtarza „jaja am”. W ogóle nie dała się posadzić do krzesełka, wiła się i wrzeszczała w niebogłosy „buju”. Oczywiście próby tłumaczenia, że po śniadaniu się pobuja nic nie dały, bo ona jeszcze nie rozumie co oznacza później. Zostawiliśmy ja więc wrzeszczącą na podłodze. Jak próbowaliśmy ją uspokoić było jeszcze gorzej. Była to histeria w pełnym wydaniu. Waliła w drzwi, tupała i zanosiła się płaczem. Zaczęła wołać nawet babcię, w nadziei, że cos osiągnie. Krzyki obudziły oczywiście dziadków, a że akcja trwała ponad 20 minut zdążyli pojawić się w kuchni. Mi łzy spływały po policzkach, ale siedziałam celowo cały czas tyłem i jadłam siadanie. Gdybym wiedziała, że to się tak skończy w życiu nie poszłabym jej bujać. Marta rzuciła się nawet na podłogę i waliła głową w podłogę. Wtedy wzięłam ja na ręce i próbowałam uspokoić, ale zaczęła mnie drapać i w końcu uderzyła mnie w twarz z całej siły. Niewiele myśląc powiedziałam, że brzydko zrobiła i posadziłam ją na podłodze i wróciłam do stołu siadając tyłem. Poprosiłam teściów żeby nie reagowali i przez chwilkę wydawało się, że Marta się zaraz uspokoi bo przestała krzyczeć, walić w drzwi i tylko jeszcze pochlipywała. Niestety dziadkowie nie wytrzymali i zaczęli do niej mówić „Martusia nie płacz itp.” No i zaczęła się jazda od nowa. No więc babcia wzięła Martę na ręce i zaczęła ja uspokajać. Ostatecznie ją uspokoiła, ale ja byłam zła. Marcie w mgnieniu oka wrócił dobry humor i zjadła takie śniadanie, że byłam pełna podziwu. Nie zmienia to jednak faktu, że jestem zła na teściów, że mnie nie posłuchali. Do tego jeszcze dowiedziałam się, że źle wychowuję dziecko a ich syn a mój mąż już dawno w takim momencie by dostał na pupę. Rozmawiałam już z nimi kiedyś o tym , że nie zamierzam bić Marty i wydawało mi się, że przyjęli to do wiadomości. Jak zwróciłam teściowej uwagę, że nie powinna była reagować na zachowanie Marty to powiedziała, że ona juz nie mogła tego słuchać. Ciekawe dla mnie jest, że dopuszczają zbicie Marty, ale jak płacze to nie mogą wytrzymać. Jutro mąż ma z nimi porozmawiać o tym. Po południu byliśmy u brata na urodzinach a on ma kota. Marta bardzo przeżywa takie wizyty i teraz też oczywiście obudziła się z wołaniem „kotek”.
  10. Acza ! wow ale superancko wyglądałaś. Nawet aparat miałas dobrany do koloru nono. Śliczna ma mamusię Dawidek. A i on świetnie się prezentował. Ana Hubiemu życzymy dużo zdówka. To dobrze, że mu się w żłobku podoba. Jakby w mojej zapadłej wsi był żłobek i nie trzeba było Marty aż do torunia wozić to bym sie nie zastanawiała nawet pięciu minut. JA dziś przeżyłam okropny steres. Mąz pojechał odebrać wyniki wymazu MArty gardła i poszedł z wynikami do pani doktor. Zadzwonił do mnie i powiedział, że Marta ma gronkowca. Wiadomość mnie poraziła. Szczęście w nieszczęściu okazało się, że że to nie jest gronkowiec złocisty - niewyleczalny. Tylko jakis inny i nie taki groźny. Pani doktor powiedziała nawet, że na razie nie będziemy go leczyć, bo lepiej żeby organizm sam go zwalczył. Ponadto MArta dopiero co brała antybiotyki i kolejne znowu osłabią jej układ odpornościowy. Jeżeli jednak Marta złapie kolejne zapalenie gardła, to dostanie antybiotyk i będzie po wszystkim. Wiadomo nawet co to za lek ma być bo od razu zrobili jakies próby i podali kilka leków które zwalczą tego gronkowca. Nie wytrzymałam i zadzwiniłam do pani doktor z pytaniem czy my też nie powinniśmy zrobic sobie wymazy bo przecież skoro MArta to ma to my tez możemy to mieć. Odpowiedziała, że nie mam takiej potrzeby skoro nic nam nie dolega, bo wcale nie musimy go miec a ponadto co druga osoba na ulicy prawdopodobnie go ma a nawet o tym nie wie. Troszke nmnie to uspokiło, ale skoro MArcie coś jest, to nawet jeśli go u niej wyleczymy, a my go mamy to przecież możemy ją znowu zarazić. Dziewczyny może Wy macie jakieś pojęcie o tym, bo mi to wszystko wydaje się zastanawiające. Czuję się troszkę jakbym trędowata była i nawet nie wiem, jak postępować i na co ewentualnie uważać, żeby innych nie zarazić. Muszę poszukać informacji na ten temat. Ponadto pójdziemy zroić te wymazy, zeby sprawdzić czy tez mamy to poskudztwo. Po powrocie z pracy zjadłam obiad i razem z Martą i teściową pojechałyśmy poszukać kombinezonu dla MArty. W końcu kupiłam u Wójcika. Jest cimno kawowy i naprawde ładny. Moze niezbyt kolorowy ale bardzo mi się podoba. Marta co prawda wygląda w nim jak Pi lub Sigma ale nie krępuje on tak bardzo jej ruchów i dobrze na niej leży. Pani twierdziła, że być może będzie dobry także w przyszłym roku. No jeszcze tylko parę czapeczek, szaliczki rekawiczki no i buty. Przymierzałyśmy juz nawet 2 pary ale kiepskie były. Marta prawie nigdy nie jeździ z nami na zakupy więc była to dla niej frajda i ogromne przeżycie. Miała nawet problemy z zaśnięciem i juz dwa razy budziła się z krzykiem. Niby jej się podoba, ale tak naprwdę bardzo ją poruszają takie wyprawy. Dla mnie róneiż ta wyprawa była nieco stresująca, bo ja nieczęsto prowadzę samochód, a dziś musiałam, taki niedzielny ze mnie kierowca. Jeżdzę raczej bezpiecznie i spokojnie, ale ciągle brak mi pewności. Tak więc dzień był pełen wrażeń zarówno pozytywnych jak i negatywnych. Pozdrawia wszystkich ciepło Forumowa Trędowata
  11. Witam, BArdzo dzziękuję za ceipłe słowa dla MArty. Byliśmy dziś z nią u lekarza i na wymazie gardła. Dostala leki, ale nie antybiotyki na szczęscie. Ogólnie jest zważona i nieco wyciszona. Ggeneralnie wygląda nie najlepiej. Mam nadzieję, że lekarstwa pomogą. W czwartek mąż odbierze wyniki MArty i od razu pójdzie z nimi do lekarza. Oby to nie było coś poważnego. Rozmawialiśmy już o czymś wzmacniającymdla dla MArty , ale decyzje zapadną jak bedą wyniki. Generalnie byłoby co opisywac dziś na temat działania polskiej służby zdrowia, ale sobie odpuszcze bo to niczego nie naprawi a tylko nas dobije. Ogólnie tylko powiem, że najbardziej wkurzył mnie laryngolog. Zachowywał się tak jakby był wkurzony, że wogóle musi pacjentw przyjmowac. Wszystko byłoby o wiele lepiej gdyby tylko ludzie sie bardziej postarali. JAk cała ta instytucja ma działać prawidłowo skoro ludzie ją tworzacy nie nadaja się do pracy gdzie jest duzo kontaktu z ludźmi? Kupiłam Marcie huśtawkę na futrynę. Jeszcze tylko uchwyty mocujące i będzie miała fajowy prezencik na mini urodziny (15 mmiesięcy). Dziewczyny czy używacie kubków niekapków? Ja mam Aventowski i przecieka na gwincie podobbno to normalne w Aaveentach. W ubiegłym tygodniu kupiłamm w bobasie niekapek firmy Nuby i pani zapewniała mnie że na ten nie byłlo reklamacji. No to bede pierwsza bo przecieka tak samo jak Aventowski na gwincie. Jutro ide go reklamować. Asiek ja miałam dokładnie takie same objawy jak Ty jak brałam \"antystresowe hormony\" . Do tego tyłam cały czas więc przestałam brac paskudztwo. W pracy az mnie korci, żeby do Was zajrzeć, ale musze się powstrzymywać. Nie wyobrazacie sobie jaka to dla mnie walka. TO dopiero drugi dzien a ja bardzo tęsknię za Wami babeczki. Zdjęcia Marty oczywiscie wkleję. Próbuję to zrobic codziennie, ale zawsze jest coś ważniejszego. Asiek zaczynam się Martwić bo Ty masz juz niamałą obsesje na punkcie swojej wagi. A teściową się nie przejmuj. Mamy je po to, żeby nie obrosnąć w piórka i żebyśmy nie nabraly przekonania, że jesteśmy najlepszymi mamami na świecie. Optymk MArta dostała pisakownicę na rocze. Okazała się niewypałem. Jest mała jak na mozliwości MArty no i brakuje w niej najwazniejszego elementu: innych dzieci. W efekcie i tak chodzimy do piaskownicy przy blokach. A huśtawkę podwórkowę eżz chyba kupimy w przyszłym roku. Gumecka trzymam kciuki - obyś była uczulona na jak najmniej rzeczy.
  12. Aha skopiowałam już nasz topik do 54 strony i zajeło mi to sześć plików w wordzie po około 200 stron. Zastanaawiam się czy można to jakos inaczej zapisać, żeby to tyle miejsca nie zajmowało.
  13. Podczytywaczu skrobnij cos skrobnij, im nas więcej tym ciekawiej. Madziam dziekuję za informacje o hipoterapii. Oj Ty z dziewczynkami to borykasz sie z zupełnie innymi problemami, niz my. My chcemy kontaktu z dziecmi a Ty pewnie nieraz musisz je rozdzielać, choc pewnei tez cieszysz się jak mają kontakt z innymi dziećmi. Mam pytanie z zupełnie innej beczki. CZy ubierasz je tak samo czy inaczej, bo różnie rodzice bliźniąt robią. Optymko Ty pewnie jesteś teraz u znajomych, a ja już na białą salę się wybieram. Ja z kolei jak widze długi wpis z nocy to wiem że to Ty ;-) Co do mnie masz całkowitą rację. JA najpierw wszystko muszę zrobić, a dopiero wtedy w ngrodę siadam do Kafeterii. Generalnie zawsze szybko chodziłam spać, ale za to rano wczesnie wstawałam. I na dodatek musziałam przespać 7-8 godzin bo inaczej nie funkcjonowałam. Teraz z musu jest nieco inaczej. Rano wsaję do pracy o 5,50.Zgodnie z moimi starymi nawykami około 22,00 pownnam kłaśc się spać ale z reguły wtedy dopiero mam czas dla siebie. W ten sposób jak sobie wymyślę cos ekstra - tylko dla siebeie to muszę to robić bardzo późnym wieczorem. Ale przez to śpię 5-6 godzin dziennie a mimo to jakoś ciągnę czym sama jestem zaskoczona. A w ten weekend przeszłam samą siebie bo i w piątek i w sobote poszłam spać dopiero o 2,00. Marta niestety tego nie uwzględnniła i wstała dziś o 5,40. Miałam ochotę ja zamordować, ale cóż sama sobie winnam. Nasz weekend upłynął w miarę sokojnie. W piątek byłyśmy \"na blokach u koleżanek\". W sobotę totalna beznadzieja. Cały czas w domu w dodatku ze sprzataniem, wiec nie dokońca poświęciłam się Marcie. Marta ze względu na pogode byłla tylko godzinkę na dworze. Za to dziś nadrobiliśmy to z nawiązką. Ponownie pojechalismy z MArtą do stadniny koni. Zabraliśmy moja mamę, która słysząc z opowiadań jak Marta szaleje widząc konie chciała to koniecznie zobaczyć. Oczywiście radości, okrzyków i biegania za koniami nei było końca. MArta ponownie jeździła na koniu, tym razem dłużej (babcia płaciła :-D ). Na dodatek kilkuletni chłopiec wyprowdził swojego małego kucyka na sapcer o pozwolił przy tym MArcie go dotykać anawet karmić. To było istne szaleństwo. Potem pojechalismy do mojej babci,. gdzie nakarmiłam MArtę i wyszłyśmy na całkiem fajny plac zabaw. Myśle, że teraz częściej będziemy odwiedzać prababcię, tak się Marcie podobało. My niestety nie mamy u nas na wsi fajnego placu, na którym mogłabym huśtać Martę, a ona to uwielbia. MArta ma w domu huśtawke Taco, ale ona jest niska i myśle, że tak naprawdę dla Marty to tylko namiastka bujania. W domu na ffutrynie nie możemy Marcie zainstalowac huśtawki, ale za to możemy to zrobic w dodatkowej kuchni, którą mamy w piwnicy. Postanowiłam więc w tym tygodniu kupić taką drewnianą i mąz zinstaluje ją w futrynie. Juą nie mogę się doczekać reakcji MArty. Postanowiliśmy tez, że za pieniążk,i które Marta dostała na roczek zrobimy jej huśtawke na dworze, ale to dopiero w przyszłym roku bo w tym juz nie mam sensu. O ile nie wydamy tych pieniązków na co innego, ale to sie dopiero okaże. Wracając do dzisiejszych atrakcji, jak sie okazało dla MArty było tego troszkę, za dużo bo miała straszne kłopoty z zaśnięciem i bardzo się rzucała. Oj gdzie ja miała m rozumek. Tak to jest, jak mamusia niemądrze zaplanuje weekend. Zamiast jedna atrakcja dzienie to jednego dnia nic a następnego nadmiar wrażeń. Dobra kobitki pedze spac bo jutro nowy tydzien pracy się zaczyna a ja zacznę od spania na biurku.......
  14. Asiek ja też już kiedyś wpadłam na pomysł kopiowania sobie całego naszego topiku jako taki właśnie pamiętnik. Zaczęłam to robić i doznałam szoku. Okres 19.11.2004-13.01.2005 zajął w Wordzie 217 str. Okres 13.01.2005-17.02.2005 zajął 205 str. Okres 17.02.2005-03.03.2005 zajął 111 str. Nie mówię już o tym ile czasu mi to zajęło, ale zamierzam to kiedyś dokończyć. Moja Marta tez chce ciągle wychodzić na dwór. Całe lato spędziła praktycznie na świeżym powietrzu. Jak miałam urlop to wychodziłyśmy już po śniadaniu. Do tego dochodzi ta denerwująca ciemność. Marta wstaje bardzo wcześnie rano nawet przed szóstą. Dziś również tak było. Ja wstaję do pracy o 5,50, a Marta wstała nawet wcześniej niż ja. Ubrałam więc ją i pozwoliłam się bawić a sama szykowałam się w łazience do wyjścia. Oczywiście co chwilkę musiałam sprawdzać co robi. No i musiałam zapalić jej światło w sypialni, w której jeszcze spał mąż i w dużym pokoju też, bo jak jej wytłumaczyć, że tam ma nie wchodzić skoro zawsze się tam bawi. Jak było jasno nie było problemu, a teraz wchodzi tam po ciemku i boję się, że zrobi sobie krzywdę, więc zapalam jej światło. Reniu, ale masz fajnie, że Oliwka robi już na nocnik. Tylko pogratulować. Ja już od 10 miesiąca sadzałam Martę i na początku bardzo to jej się podobało. Kiedy posadziłam zawsze cos do nocniczka trafiło. I kupki z reguły udało mi się upolować jak byłam w domu. Obecnie Marta nienawidzi nocnika. Nawet jak jest w świetnym humorze i próbuję ją posadzić to marudzi, a nawet płacze. Z reguły rano uda mi się przekonać ją do nocnika, ale sama tez musze w tym czasie korzystać z toalety i jeszcze barwnie o tym opowiadać - to ją jakoś przekonuje. Najbardziej denerwuje mnie to, że przestała siadać na nocnik przed kąpielą. Kiedyś siadała, robiła siusiu i dopiero wtedy ją kąpałam. Teraz nawet jak usiądzie na nocnik to od razu z niego wstaje i się złości. Ale jak tylko wsadzę ja do wanny to robi siusiu. Może Wy podpowiecie mi jak rozwiązać ten problem bo nie chcę jej tak kąpać. Optymko Ty piszesz, że u Was tak ciepło a u nas poważnie się ochłodziło. My teraz przed kąpielą nagrzewamy łazienkę i sypialnię farelką. Powoli przymierzamy się też do tego, żeby włączyć już centralne. Zastanawiam się jak przeżyjemy z Martą te jesienno-zimowe miesiące. Jedyne czego nie mogę się doczekać to jak pierwszy raz zobaczy śnieg. W ubiegła zimę pomimo, że było mnóstwo śniegu z pozycji leżącej raczej go nie widziała a ponadto z oczywistych powodów nie będzie go pamiętać. No a choinki w tym roku to będą prawdopodobnie niesamowitą atrakcją w tym roku w naszych domach prawda? Marcie już w ubiegłym roku się podobało. Generalnie ja tez cieszę się, że jest piątek i spędzę teraz całe dwa dni z Martą, ale co poniedziałek jest mi jej ogromnie szkoda. W poniedziałek nie może ona zrozumieć, dlaczego wychodzę, zamiast z nią zostać. Opiekunka mówi, że zarówno Marta jak i Zuzia (druga dziewczynka którą nasza Opiekunka się zajmuje) w poniedziałki są nie do wytrzymania. W ogóle zastanawiam się co nasze dzieci myślą o tym że wychodzimy do pracy. A jak widzę czasem smutne oczy Marty i słyszę to wołanie za mną kiedy wychodzę to czasem mam łzy w oczach. Czy ona myśli, że ją porzucam? Przecież nie rozumie jeszcze, że idę do pracy. Zresztą długo jeszcze tego nie zrozumie. Koleżanka ma córeczkę która ma już 3 lata. Jak ona wychodzi do pracy to są już prośby by nie szła i pytanie po co idzie do pracy. Koleżanka próbowała jej wytłumaczyć, że idzie zarabiać pieniążki, żeby potem można było kupić chlebek i jakieś zabawki dla niej. Na to córcia odpowiedziała, że ma już zabawki a chlebek w domku jeszcze jest…. Madziam to wspaniale, że się tak rozpisałaś. Ja chylę przed Tobą czoła, bo jak bym miała w domu dwie takie Martusie to pewnie bym nie dała rady. To wspaniale, że udało Wam się dostać na hipoterapię. Jak znajdziesz chwilkę to napisz jak to wygląda. Czy dziewczynki są tylko wożone na koniach czy są tez jakieś ćwiczenia np. leżenie na koniu itp. My zamierzamy z Martą też jeździć na konie, już nawet byliśmy, ale w praktycy sprowadza się to do prowadzania konia w kółko z Martą na grzbiecie i trwa to 5 minut (4zł). No mogę oczywiści zapłacić i 8 zł i niech jeździ 10 minut, ale dłużej to i tak pewnie się znudzi a ponadto powyżej 10 zł to zaczyna być dla mnie dużo. A ja bym chciała żebyśmy choć poprzebywać z tym koniem dłużej mogły i głaskać go itp. Sąsiad nie wyprowadza już swoich koni do zagrody, a zawsze gdy obok przechodzimy to Marta pyta „konia?”. Będzie więc trzeba jeździć do stadniny, ale jak się bardzo ochłodzi to i tam pewnie nie będą wyprowadzać koni co jest zrozumiałe. Dziewczyny czy próbowałyście już odzwyczaić dzieci od smoczków? Katie Tobie chyba się udało. Może poradzisz jak to zroić? Pozdrawiam
  15. Nie moge nic napisać, bo mam dużo pracy. Może uda mi sie zajrzec wieczorkiem
  16. Optymko – jak dobrze, że jesteś. No i na koniec dnia dostarczyłaś mi troszkę śmiechu. Ty faktycznie czasem masz ogromnego pecha. I to seryjnego prawda? Ale widząc Twoją reakcję, myślę, że do wypraw na basen Cię nie zniechęci hihi. Dla odmiany ja opisze jakiego wczoraj miałam fuksa mówiąc kolokwialnie. Jechałam do pracy wsiadłam do autobusu i przypomniałam sobie, że nie przygotowałam dla Marty żelaza., więc wyciągam szybko telefon i dzwonię. W trakcie rozmowy widzę, że po autobusie chodzą kontrolerzy i sprawdzają bilety. A ja zapomniałam nowego miesięcznego. Stary był ważny do trzeciego. Kontroler do mnie podchodzi a ja mówię do męża, że nie dał mi miesięcznego. Po czym jak automat wyciągnęłam bilet miesięczny i pokazuję go facetowi. Stwierdziłam, że nie zakomunikuję mu tego, bo się ze wstydu zapadnę. Niech sam do tego dojdzie. Już nawet miałam sięgać po dowód osobisty, żeby zaczął mnie spisywać, a on spojrzał na bilet i mówi dziękuję. I zaczął wnikliwie studiować bilet jakiegoś kolesia bo miał jakiś taki wymiętolony. Widocznie mimo, że stał przy mnie nie słuchał co mówię. No i nie ma czym się chwalić ale nieuczciwie schowałam bilet i siedziałam cichutko jak myszka. Do pracy jadę dwoma autobusami więc jak wysiadłam kupiłam bilety i w następnym autobusie skasowałam grzecznie bilet. Po południu gdy wracałam do domu dopiero idąc po Martę uświadomiłam sobie, że w drugim autobusie nie skasowałam 2 biletów. Jest to linia podmiejska i należy skasować dwa. Tak więc miałam chyba więcej szczęścia niż rozumku. Dwukrotnie jechałam bez biletu i nie zapłaciłam kary. Z tym wyparzaniem masz całkowita rację a Marta czasem faktycznie je z podłogi nawet tej na dworze hehe. Co do udzielania się dziewczyn na innych forach zastanawiam się co z naszym jest nie tak. Może Ty Gumeczka nam podpowiesz w czym inne są lepsze od naszego, bo wiem, że piszesz też na innych forach więc masz porównanie. Asiek zgadzam się z Renią. Ponadto jak dla mnie wyglądasz super. A tak wogóle to zapytaj swojego męża bo on pewnie tez tak myśli tylko Ty się tak katujesz. Tez jestem ciekawa ile osób nas czyta. Reniu chyba wkrótce pójdę w twoje ślady i też zrobię przegląd szaf. Kupiłyście już kombinezony albo kurtki zimowe. Chyba czas się rozejrzeć bo później może nie być rozmiarów. Zastanawiam się po co ten ktoś tu ziewa. Jak się tu nudzi to niech poczyta temat który go interesuje. Mi szkoda by było marnować czas na czytanie czegoś co mnie nie interesuje.
  17. Katie pediatry na razie nie zmieniłam, choć mam czasem mieszane uczucia. Poczekam, aż w Lubiczu Citomed wybudują.
  18. Witaj Katie79! no co Ty wcale się nie wcinasz, przcież same tu pisałysmy zeby podczytywaczki sie odezwały. Obejrzałam zdjecia suynka - mały przystojniaczek. Mam nadzieje, że mi wybaczysz, ale ja Ciebie ze szkoły nie pamiętam. A do jakiej szkoły chodziłaś? A ta przychodnią to już wogóle mnie zaskoczyłaś, bo przecież rzadko tam bywam. Gumecka fajnie, że sie odezwałaś. Głowa do góry ja tez jeżdże autobusem i znamten ból. Przykro mi ze tak się mijacie z mężem.
  19. Ciekawe czy w realu bysmy się tak polubiły jak tutaj? Myśląc o zaproszeniu tu kogoś nie miałam na mysli żadnych konkretnych osób. Myślałam raczej o tym by zachęcić osoby które nas podczytują o ile takie jeszcze są.
  20. Optymko a co z Tobą? No to mnie Asiu pocieszyłas z tym wyparzaniem bo ja czasem mam juz tego dość, choć przeciez nie jest to bardzo absorbujaca czynność. Myslę, że chodzi tu raczej o rutynę i nudę z tym związaną. Generalnie nadal zamierzam to robić, ale wczoraj zrobiłam sobie dzień dziecka. Mąz ma podłaczyć mi starą klawiturę, bo napisanie jednego zdania zajmowało mi w domu nawet 10 minut. Wsciekła byłam taka, że myślała, że wywalę to nowe niby leopsze badziewie przez okno. Asiu nie dołuj. Rozumiem Cie jednak doskonale. Mieszkamy co prawda z tesciami, ale jak T długo ptracuje to też często siedzę sama z Martą wieczorem. Szkoda, ze mieszkamy tak daleko od siebie, bo mogłybyśmy się spotykać w takie samotne popołudnia. Wieczory raczej i tak odpadaja ze względu na dzieci. Na pocieszenie poweim Ci, że do nas na podwórko wczoraj przyszły 2 koleżanki z dziewczynkami w wieku MArty. Niestety dziewczynki nie zdążyły się sobą nacieszyć, bo zaczęło padać. Nie było sensu, żeby wchodziły do domu, bo było już po 18,30 i i tak niedługo musiałby wracać kapać Małe. Ale gdyby nie padało mogłyby jeszcze troszkę pobyć. Zaczyna mnie denerwowac już ta pogoda, bo trudno dzieciom juz teraz coś poza domem zorganizować, bo może padać, albo za bardzo wieje. Ech, a przecież i tak pogoda nie najgorsza jak na jesień. Ja coraz bardziej niepokoję się, że zobaczę wpis Twój lub Optymki, że już dalej nie piszecie bo to nie ma sensu. Zastanawim sie czy ktoś nas wogóle podczytuje. A może zaprosimy tu jakies nowe mamy skoro stare nie chcą do nas zaglądać? A może jakiś tatuś się trafi? Przydałaby się tu jakaś świeża krew z nowymi pomysłami, problemami i poglądami na świat by było o czym podyskutować. Pozdrawiam
  21. Mam jszcze tylko pytanie cczy naddal sterylizujeecie codzienniee butelki? Ja coddziennie wszystko tykko wyparzam, ale i tego mam dość. Ale boję się przestaać i robic to co kilka dni.....
  22. Napisałam długiego posta i go zżarło. Nie mam juz siły go odtwarzać. Do tego ta cholerna klawiatura nadal szaleje, więcc wybaczcie, ale ide spać. Jutro mąż ma podłączyć starą kalwiaturę wiec może będzie lepiej.
  23. Ja tylko na chwilkę. Optymko ja szczepie się co roku od paru lat i jestem zadowolona. Wcześniej przechodziłam 2-3 grypy w roku. W tej chwili jedną, bo faktycznie szczepionka nie ma szans chronic przed nowymi szczepami. Ponadto dzięki tym szczepionkom nie mam juz tyle opryszczek, a dla mnie to bardzo ważne, bo nie dość że to niezbyt estetycznie wygląda, to jeszcze ja jak mam opryszczkę czuje sie jakbym była cięzko chora a na to mi nikt zwolnienia nie da.
  24. Ale u nas puściutko. Ale ja już się do tego przyzwyczaiłam. Wczoraj byliśmy z Martą na pobraniu krwi i oddaliśmy mocz do badania. Dziś byliśmy na zaległym szczepieniu i konsultacji z Panią Doktor. Okazało się, że MArta znowu ma anemię i Ferrum znowu poszło w ruch. Dziewczyny napiszcie mi w czym jest dużo żelaza, bo chciałalbym podawać Marcie w miarę możliwości żelazo zawarte w naturalnych produktach. Zastanawiam się skąd ta anemia skoro Marta ma bardzo urozmaioną dietę. Gdzie popełniam bląd? Na szczepieniu było troszke lamentu, ale też szybko się Marta uspokoiła. Rozzmaawiałam z panią od szczepeiń o szczepionc przciwko grypiee dla Marty. Mmożna szczepić dzieci od 6 miesiąca, ale raczej odradzała. Poowiedziaała, że miałoby to sens gdyby MArta chodziła do żłobka. A Wy? Szczepicie dzieci przeciw grypie? Piszę z domu i szlag mnie trafia. Coś jest nie takk z naszą klawiaturą, bo albo pisze mi symbole zamiast liter albo wszytskie litery stawia dwukrotnie a ja musze je potem kasować.8 Napisanie nawet krotkiego tekstu zajmuje mi przez to sporo czasu. Jesli nie wyłapię jakis błędów prosze wybaczcie mi.
  25. A może napiszecie mi co było we wczorajszej Superniani, bo wróciliśmy jak się kończyła a dziś mąż zapomniał mi nagrać. Chodzi mi o jakieś wnioski albo super rady bo ogólnie wiem, że była dwójka nieznośnych dzieci, któe się ciągle biły.
×