Jestem kobietki, czytam Was :)
Kathlin - ja też piję piwko, nic się nie martw, i do tego rozpijam wszystkich naokoło, będę miała na sumieniu niewinne duszyczki :)
Tak jak Kazia też nie mam problemów z żadnym byłym, więc tylko czytam i kiwam głową... Swojego od 1,5 roku nie widziałam na oczy i nie mam z nim żadnego kontaktu, więc już nawet o nim nie myślę i niech sobie żyje długo i szczęśliwie. I to mi się wydaje tak odległe wszystko, te uczucia, ten smutek, że nie wiem czasami, co powiedzieć - oprócz starej i banalnej prawdy, że czas... itd.
Mój problem tkwi w tym raczej, że od 2 lat, czyli od rozstania, w żaden sposób nie mogę się zakochać. I nie chodzi mi o jakiś nowy związek, tylko o to, żeby coś poczuć, jakieś emocje, motylki w brzuchu, żyć czymś więcej niż własny nos. Tylu fajnych facetów znam, a tu nic we mnie nawet nie drgnie, jakiś beton chyba jestem ;)
Ale ostatnio poszłam po rozum do głowy i sprawiłam sobie kochanka. Bo doszłam do wniosku, że jak będę czekać na uczucie, a nawet go nie widać na horyzoncie, to umrę jako wtórna dziewica ;) Uczuć w tym wprawdzie nie ma, ale facet jest absolutnie boski - i od razu czuję się jak bogini ;)
I przypominam, że jesteśmy mądre, dzielne, piękne, młode dziewczyny, a nie zgorzkniałe stare panny. Uśmiechajcie się dużo i trzymam kciuki, żeby Wam się troszkę to wszystko wyprostowało.
Dałabym Wam niebieskiego kwiatka, ale nie wiem, jak :(