Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

konwalia-bis

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Zgadzam się z Przystopuj! Ale okazuje się, że pojęcie \"dobrej zony\" mozne byc tak diamtralnie różne. Czy wobec tego \"dobry mąż\" to ten który dba o rodzinę, kocha żone ale dla urozmaicenia ma kochankę? Wobec tego mój mąż był super dobrym mężem. Szkoda, że jakoś trudno mi zapomnieć o kochance? Może to ja się czepiam? Kiedy mój mąż tłumaczył się, że zawsze kochał tylko mnie, a przyjaciółka w ptracy była tylko urozmaiceniem , to wydawało mi sie, że bzdury plecie i jeszcze chce , abym w nie uwierzyła. A tu proszę, są tacy(takie) co tez tak rozumują i postepują. Rozumiem Rybko, że swojejmu mężowi tez dasz przyzwolenie na miły romansik ( czy ostry sex tez się tutaj mieści w twojej zgodzie na zdradę)? Co za pokrętny świat!!!!!!!!!
  2. Rybko, czy Ty naprawde wiesz, co robisz? Mój mąż też przed samym sobą bagatelizował swój romans i dopiero, kiedy wszystko się wydało zobaczył skutki swojego egocentrycznego, bezmyślnego zachowania. Uwierz mi, Twój mąż nie przyjmie Twojej interpretacji, oj, zaboli Go Twoja zdrada, zaboli. Chyba mężczyźni mają większy kłopot z wybaczaniem zdrady. I nie pisz też, że Ty sama przyjęłabys jego romans spokojnie i zwyczajnie. Nie miałabys wprawdzie prawa czynic mu wyrzutów, ale tez bolałoby bardzo. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Łatwo jest pisac o czymś, czego się nie doświadczyło. Ja kiedyś też myślałam, ze nigdy nie wybaczę zdrady, a teraz juz nie jestem taka radykalna, ale wiem, ze uczyniła spustoszenie w moim sercu. Dzisiaj mój mąz juz mysli inaczej, juz chciałby cofnąć czas... Dla niego jest juz za późno, ale Ty możesz jeszcze to zrobić!!!!!!!!
  3. Do Lolka i Walniętej Jak czasem mozna róznie interpretować czujeś wypowiedzi, nadawać im inną treść i intencję. Nigdy nie pogardzałam moim mężem, bo go zwyczajnie bardzo kochałam, szanowałam i podziwiałam. Brak sukcesów to był jego problem, a nie mój. Nigdy nie byłam zoną, która mówi, że mąż sąsiadki lepiej zarabia!!!!!! Być może , a nawet pewnie tak było, że jemu było z tym źle. To ja niestety więcej zarabia, ale co miałam zrobić! Zawsze powtarzałam, że to nie ma znaczenia itp. Pisałam na forum niejednokrotnie o tym, że bylismy naprawdę dobrym małżeństwem - razem spędzalismy czas wolny, mamy takie same zainteresowania i pasje. Dlatego ze nigdy nie zdradzał mnie po pracy - nie było niespodziewanych wyjazdów i przedłużających się konferencji, nie domysliłam się niczego. Codziennie zapewniał o uczuciu, były kwiatki i niespodzianki, ale one BYŁY ZAWSZE. Niejednokrotnie przez te lata mówilismy (On to też artykułował ), że mamy takie szczęście, zwłaszcza w porównaniu z kłopotami małżeńskimi naszych znajomych. Gdybym o wszystkim poinformowała przyjaciół, to byłby to dla nuch szok. O zdradzie wie tylko moja jedna najblizsza przyjaciólka , kóra jest dla mnie jak siostra, i ona nie mogła w to uwierzyć. Tak więc zdarzają sie różne zdrady. Czasem z powodów trudnych do zrozumienia przez druga stronę. I to jest mój problem, bo próbuję cały czas odpowoedzieć sobie na pytania - dlaczego? Po co? Straty w tej chwili są przeciez olbrzymie - mój mąż widzie jak cierpię i tez cierpi - szkoda, ze tak późno, prawda? Dlaczego tak długo tkwił w tym związku - myslę, ze tez przyzwyczajenie, powtarzalnośc sytuacji, widzieli się codzinnie. Jak to kiedys napisała Z.Milska w \"Bezradniku\" - romans w biurze to jak chodzenie w starych kapciach. Nie wymaga specjalnego zachodu. I gdyby przyjaciółka mojgo męża pracowała gdzie indziej i trzeba byłoby organizowac randki i w związku z tym kręcić , kombinować , to byc może ich związek dawny by już umarł. Beatko, nie martw się na zapas - bąź tylko czujna , a jak twoje podejrzenia się nie ssprawdzą , to sie ciesz i juz nie kombinuj więcej.Tylko nauczka z tego taka, że nic nie jest wieczne i dane nam na zawsze. Dlatego opisałam swoja historię. Moja intuicja spała, Twoja sie zbudziła i dobrze, może czemus zapobiegniesz, może odświeżysz swój związek, bo juz zaczęłąś sie nad tym zastanawiać, prawda? A to tylko z korzyścią dla was obojga.
  4. Do Łatwo sie tlumczyć Najchetniej bym go wysłała na terapię, ale jest sceptykiem, więc nawet jak się zgodzi, a sie zatnie, to pożytek żaden. Oczywiście , masz rację Walnieta , że mojemu męzowi czegos brakowało w naszym związku. Brakowało mu sukcesu zawodowego. Mnie sie udało mieć satysfakcjonujacą pracę, a on przezywał syndrom faceta w średnim wieku z brzuszkiem. A jej się taki podobał. Mało tego, nawet nie musiał sie starać - a więc nie miałam sygnałów, które by mi dały cos do myslenia. Poza tym - ciagle zapewniał mnie, że zycia sobie beze mnie nie wyobraża, to dlaczego miałam coś podejrzewać. Zawsze byłam na pierwszym miejscu! Ale ja też go dopieszczałam, nie jestem typem zony, kóra tylko warczy! W każdym bądź razie zdrada niszczy jak tsunmi! teraz zastanawiam się, czy kocham, czy jestem z nim tylko z uwagi na własna wygodę, dzieci i ulegam jego groźbom, że sobie coś zrobi! A uczucie - nie wiem, może go kiedyś pokocham, Ale to juz będzie inny facet, prawda? Bo tego mojego nie ma i nigdy nie było - mój nie był oszystem i kłamcą. Swoja droga, zastanawiam sie, jak faceci potrafia sobie wszystko wytłumaczyć, mój dopiero teraz (!!!!) widzi, jaka krzywdę mi wyrządził , i teraz za to się nienawidzi , a wczesniej .... bagatelizował swój romans - no bo po pierwsze - zawsze kochał, a po drugie - nie tracił na swoja przyajciółke ani pieniedzy ani czasu (poza słuzbowym oczywiście). No to pomyslcie same - czy ma rozum - wydawało mu się, że to nic takiego !!! Mnie sie swiat przewrócił do góry nogami, a on myślał, że nie robi nic aż tak złego!!!!!!!!!!! A jest przecież wykształconym i dobrym człowiekiem. To jak mozna rozumowac tak pokrętnie. Pochyli sie nad każdym zwierzątkiem, kwiatkiem , staruszką , a nie pomysli, ze osobie którą kocha ( co to za miłóść, prawda?) może wyrządzić taka potworną krzywdę.
  5. Ja miałam to mojego męża pełne zaufanie - nigdy nie sprawdzałam żadnych jego prywatnych rzeczy. I niestety, dopuścił się zdrady... Teraz już , mimo jego zapewnień o braku kontaktów z przyjaciółką, jestem bardziej czujna i kto wie, czy mimo swoich zasad o poszanowaniu prywatności , nie zacznę od czasu do czasu sprawdzać. To jest okropne, ale zapłaciłam juz starszną cenę za swoją naiwność... A tak na marginesie - przez te lata , kiedy mój romansował w pracy- nigdy nie przestawał zapewniać mnie o swoim uczuciu, zawsze był wspaniałym mężem, którego - do tej pory zresztą, bo nikt nie wie - wszystkie moje koleżanki mi zazdroszczą. Teraz tłumaczy się tym, że był głupcem, ale zawsze kochał tylko mnie. Walnieta - nie byłam zaborczą zoną - mam swoją pracę, która mnie absorbuje i satysfakcjonuje. Czasem myslę, że może za dużo zaufania osłabia nasz instynkt. O romansach biurowych pisze psycholog Z.Milska-Wrzosińska w \"Bezradniku\". Beatko, są niestety , najtrudniejsze do skończenia. Ludzie przyzwyczajają się do siebie, a inni w pracy też zaczynaja akceptować ten układ , poza tym dużo dzieje sie w godzinach pracy, więc ma się świadomość, że przeciez nie okrada się własnej rodziny z wspólnego czasu. I wyrzuty sumienia mniejsze...
×