Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

papimaster

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. do pomocy prosze Nie wiem czy to cokolwiek Ci \"pomoże\" bo na takie coś niestety nie ma chyba jedynego \"lekarstwa\". Kiedyś mój brat (jak już kiedyś pisałęm mam brata i 4 siostry) i ja żyliśmy w pełnej zgodzie. W każdej rodzinie bracia się zazwyczaj biją jak to wiadomo bywa. U nas nie było tak. Żyliśmy w perfekcyjnej harmonii (że się tak wyrażę). Ale coś zaczęło się psuć. Myślę po latach, że to jego koledzy stopniowo, coraz bardziej wciągali go w coś. Bardzo często wychodził do takiego klubu. Często pomagał tam z kolegami szefowi. Byli później z nim zaprzyjaźnieni. Ale dalej. Oczywiście papierosy palił już dobre kilka lat i mama o tym nie wiedziałą (to już się w podstawówce zaczęło). Kilka razy przychodził pijany do domu. Tata go bronł, że każdy chłopak musi przez to przejść, a mama się zamartwiała. Nie mogła nic zrobił mimo wielu chęci. Mój brat zapalił marihuanę wkońcu. Pierwszy raz, drugi i dalej poszło. Nie był jakimś tam narkomanem z rynsztoku ale pewne było to, że pai to świństwo. Mama z nim rozmawiała. Pamiętam, że dawała mu wtedy naprawdę bardzo dużo miłości. Wojtek wiedział, że może na Nią liczyć w KAŻDEJ sytuacji. Wkońcu na wakacjach (mamy nie było) wojtek z moim kuzynem wzięli sobie exctasy. Pamiętam jak przyszli do mnie podekscytowani. Źrenice mieli jak monety 5 złotowe. Aż się ich bałem. Nad ranem było ok. Po powrocie z wakacji wojtek wziął kolejną tabletkę jakąś najmocniejszą (za bardzo to ja się na tym nie znam). Paiętam, że leżał na łózku (właściwie siedział), mierzył sobie puls co chwila (wychodziło 200 uderzeń na min!) i trzymał słuchawkę gotową by zadzwonić na 999. TO było wszystko straszne. Następne wakacje. Wojtek popił z kolegą. Poszli w las. Włamali się do przyczepy kempngowej. Potem po pijanemu wziął malucha z garażu (ja spałem w domu) i pojechał ile się da przez wieś. Chwała Bogu naprawdę, że nikogo wtedy nie zabił! Oczywiście za włamanie była policja i sąd i wszystko. Ja nie mogę sobie wybaczyć że jako brat do wielu rzeczy dopuściłem, że nie doppilnowałem. Naprawdę jeżeli Twój syn ma brata to w jego rękach jest POTĘŻNA broń. Cóż mogę Tobie doradzić. Mama zawsze tak jak pisałęm obdarzała brata uczuciem tak mocnym właśnie w tych chwilach. Teraz jest wszystko dobrze. Wojtek wie jak powinno wyglądać normalne życie, a to co było traktuje jako porządną lekcję od życia. Teraz jużjest super. Tak jak kiedyś. Bezkonfliktowo...
  2. Trochę w tym racji jest... Jeżeli nigdy nie da się komuś podjąć decyzji to później będzie miał problemy i w podejmowaniu swoich decyzji i w odpowiedzialności za swoje czyny.
  3. Powiem tak... Samemu można dać radę ale jest trudno. Dobrze jest jak się ma przyjaciela, albo nawet koleżanke/kolegę, który zawsze nam doradzi i pomoże. Czasami wystarczy jedno zdanie, czasami jedno słowo, a czasami jeden uśmiech i wszystko nabiera innych kolorów. pozdrawiam.
  4. Wyłączyłem komputer, ale postanowiłem jednak napisać. Myślę, że \"motywowanie\" dziecka słowami w stylu \"do niczego nie dojdziesz\" ma bardzo wielki wpływ na CAŁE życie. Ja nie miałem nigdy masakry w domu ale nie było też sielanki (może po części ze względu na finanse, a raczej ich brak). Żyjemy nie najgorzej (chociażby jeżeli mam internet). Dążę do tego, że wystarczy wpaść w jakiś dołek psychiczny (co pewnie zdarza się częściej tym \"motywowanym\" - nie pewnym siebie) i nie ma rady. Od razu przypomina się to wszystko. Tak myśle sobie, że jakby mówili mi rodzice, że jestem silny, dojdę do celu to tak samo trudno by mi było uwierzyć w to, że mogę być do niczego bo mama opwtarzała \"dasz radę\". Mam nadzieje, że wiecie co piszę. Życie kopnęło mnie dość mocno zwłaszcza ostatnio i jestem teraz w takiej sytuacji, że po prostu brak mi jakiejkolwiek motywacji. Tak się zastanawiam czy wszyscy psycholodzy są płatni? Myślę, że bardzo ciężko będzie mi sobie dać radę z tym samemu.
  5. Też tak myślę, a to jak często i jak dużo tu się dzieje jest tego najlepszym przykładem.
  6. Myślę, że obie struny by na tym zyskały. Ofiary - wiedzę jak przeżyć, a rodzice - może po przeczytaniu tego co tu jest trzsnęliby się w głowę i zastanowili dlaczego ich dziecko potrzebę rozmowy wyładowuje w internecie. Dobrze, że chociaż internet jest. Inną sprawą, że rodzic też musiałby chcieć przeczytać a to już chyba trudniejsze.
  7. tora tora tora Myślę, że to bardzo dobry pomysł. Taka lektura przydałaby się niejednemu rodzicowi.
  8. Mam na myśli oczywiście błędy rodziców, które opisałaś powyżej. Bo co innego popełnić czasem głupotę, a co innego codzienne traktowanie w zły sposób.
  9. Do Żartujesz Masz rację dokłądnie tak samo myślę. Bardzo ważne co następuje po \"bo\". Do Meg13 Rozumiem popełnianie błędów. Ale nie nieustanne ich robienie.
  10. Martamaua Właśnie o tym mówię. Masz szacunek do nich, mimo że tak było. Smutno ci gdy źle o nich mówią. Ale to jest inna sprawa, bo historii się nie zmieni. A co do niespełnionych marzeń... Myślę, że właśnie to jest głównym powodem tego co robią - oczywiście to ich nie usprawiedliwia. Miałem kiedyś wujka który jest alkoholikem i zafundował piekło mojej cioci, ale mimo to czasami właśnie tak jak mówisz, bał gitarę i grał przy ognisku. Był normalny - był człowiekiem.
  11. mój kuzyn do swojej dziewczyny (ona tak myślała) po dwóch miesiącach ciągłych rozmów telefonicznych i spotkań kiedy to możliwe: -ale my jesteśmy tylko dobrymi przyjaciółmi On myślał, że miało być oficjalne rozpoczęcie związku :p:)
  12. Dzieci potwory, Myślę, że szacunek do rodziców powinien być zawsze mimo wszystko. Ale szacunek to nie jest posłuszeństwo. Dwie najbardziej niewybaczalne rzeczy to w tym wypadku posłuszeństwo (żeby nie myśleli, że mają kontrolę nad nami), a po drugie to przyznanie się do jakiegokolwiek błędu. Chodzi mi tutaj o błąd w rozumieniu tych \"rodziców\". W życiu nie można dopuścić do siebie myśli, że mogą mieć rację...że tak powinno być albo jest wszędzie.
  13. Tora, tora, tora. Z tym się zgodzę. Nauka o człowieku, albo może raczej o jego psychice i empatii powinna być jak najbardziej w programie szkolnictwa. Unikniętoby wielu błędów...
  14. Właśnie to jest też nie lada problem... Jak rodzic(e) ślepo wierzą jednemu ze swoich dzieci. Moja ciocia \"ubóstwia\" swoje dziecko do tego stopnia, że cokolwiek by nie powiedział nawet coś co nawet z założenia jest błędne to zawsze mu uwierzy obojętne co inne osoby powiedzą choćby ich było ze 100. Ona zawszr uwierzy swojemu głuiutkiemu jeszcze dziecku. A on to doskonale wykorzystuje i mój kuzyn np. nie ma przez to życia.
  15. Ja też bym nigdy nie podniósł głosu na własną mamę mimo wszystko. Mam młodszego brata i 4 młodsze siostry. Jak słyszę od koleżanek ich jakiego to mają super brata(o mnie) i jak mi zazdroszczą, albo jak same siostry mówią, że jestem super to aż się miło robi. A wracając do tego, że jesteśmy \"źli\" na żony swoich braci to też prawda. Mój jedyny brat znalazł sobie dziewczynę i są już 2 lata i planują ślub. Musiało minąć ponad rok zanim ją zaakceptowałem. Ale już nie mówię o tym bo to chyba już zmienia temat tego forum.
×