Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

oneill

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez oneill

  1. @Eutenia - uzywalam, goowno prawda a poza tym pompka sie psuje po krotkim czasie i mimo, iz kontener pelny - trzeba wyrzucic. A kosztuje ta przyjemnosc ponad 3 euro/sztuka! Lepszy zwykly z Lidla albo Tesco :P
  2. Nie czuje sie zle za granica - miejsce jak wszedzie. Najwazniejsze jest by moc godnie zyc i miec paru fajnych znajomych. Za Polska tesknie ale nie jako za miejscem zamieszkania, bardziej sentymentalnie. I oczywiscie mam tu kilku wyprobowanych, wieloletnich przyjaciol. Tutaj mam tylko znajomych - blizszych lub dalszych. I dwoje serdecznych przyjaciol z ktorymi tez nie wiadomo czy ich gdzies indziej wiatry nie wywieja za chlebem. Ale ja tu (w obecnym miejscu zamieszkania) jestem dopiero od kilku miesiecy... @fatalka - a pisz o poczcie, o chlebie i o tym jakie ciasto pieczesz. Nie rozumiem, w czym problem... :D
  3. Pozytywy dnia dzisiejszego: stoisko w galerii (zaklepane), nic tylko zapierd*lac bo jeszcze nie maja tam NIC na swieta! A ja juz mam sporo pudelek ozdobnych i odratowalam co nieco zawieszek.
  4. @fatalka - dyskusja jak dyskusja - jeden o niebie a drugi o chlebie :D Nie widze tu klotni tylko polemike - zgodnie z zasada pelnej szklanki i za zasluga, byc moze, hrabiowskich genow :P ;)
  5. @blondi - nie mowie o zmienianiu genow bo to oczywiste. Wspominajac o tym stosujesz demagogie ;) Ale to dobrze bo to znaczy, ze jeszcze jestesmy zdolne do umyslowego fitnessu :D Juz ruda uprzedzila co mam na mysli, a reszte niech dopowie zagadnienie DDA/DDD. Pewne zaszlosci, zblokowania, leki, traumy z przeszlosci. Plus wspomniane przez Ciebie geny - czyli jeden po traumatycznym dziecistwie stanie sie psychopata a inny zastraszonym, przemykajacym chylkiem czlowieczkiem (uzylam skrajnych przykladow a jak wiemy, zycie nie jest wylacznie czarne czy biale). A za granica siedze od 95 roku - az albo tylko :D Zalezy od punktu widzenia. Zmiana siebie polega miedzy innymi na tym, zeby widziec szklanke w polowie pelna a nie pusta. Te sama szklanke, ktora jest w polowie NAPELNIONA (ostatnie zdanie jest zdaniem pozbawionym konotacji - obiektywne). Pesymizm i brak wiary w siebie (nie wiem, jak to sie ma do genow) znacznie ograniczaja potencjal jednostki co ma wplyw na jej zycie. A propos inkryminowanych genow jeszcze - wyobraz sobie, ze w moim przypadku bardzo trudno byloby cokolwiek zdeterminowac. Nie znam swoich rodzicow biologicznych. Moge miec w owych genach nie wiadomo co - geniusza albo seryjnego morderce. I mowie w tym momencie calkiem serio. Uwarunkowania genetyczne to tylko czesc - reszta to warunki w jakich sie wychowalismy, nasza ciezka praca nad soba i cale mnostwo czynnikow obiektywnych i subiektywnych. Przekonywac nikogo nie zamierzam bowiem najbardziej wartosciowe jest gdy ktos sam sie przekona a nie na podstawie czyichs, nawet najbardziej sugestywnych i usilnych tlumaczen (przekonywanie kogos pachnie mi sekciarstwem i tzw sprzedaza bezposrednia czyli najnizszym stopniem komiwojazerstwa). :D
  6. @blondi - chlopow nie zmienie (i nie zamierzam nikogo zmieniac bo to niemozliwe) ale moge zmienic: a/siebie b/moje nastawienie do siebie i do owych chlopow c/moje nastawienie do swiata i zycia generalnie i o to w tym wszystkim chodzi - zeby nie probowac z motyka na slonce i zmieniac innych - ale zmienic siebie. Jesli nie lubisz koloru niebieskiego to po co nosic niebieska bluzke i wyrzekac: ja tak nie lubie niebieskiego...
  7. Ruda zacytowala cztery umowy Toltekow, ktore po glebszym przemysleniu, jak juz opadna emocje - maja wiele sensu. Ale widac trzeba byc w toksycznym zwiazku i zyc w ciaglym stresie 24/7 zeby docenic takie proste o oczywiste zasady. Dekalogu nie trzeba, wystarczy nie czynic krzywdy nikomu ani sobie - albo inaczej: szanowac siebie i to co sie tyczy drugiego czlowieka (ergo: jego wlasnosc, nietykalnosc cielesna, uczucia). To starczy za cale 10 przykazan plus grzechy glowne. A wkurzaja Was mezczyzni/inne kobiety bo wciaz sie nimi przejmujecie, wciaz w jakis sposob Wam na nich zalezy. Po sobie widze, ze tez mam spore emocje jak mi zalezy na czyms - czyli to cos mnie kontroluje w pewnym sensie. I moge sobie spiewac a muzom o wolnosci, niezaleznosci... @blondi - mieszkam w Irlandii na stale od wielu lat. Chyba juz tu wspominalam jak sie tam znalazlam ;) Co do owych kontaktow chatowych - ja sie chyba nie nadaje (jeszcze) bo po ilus tam minutach piania o pierdolkach (pogoda, kwiatki, wycieczki, alkohole, samochody) czuje ze nie ma teramatu, nie ma otwarcia (i nie mam tu na mysli jakichs wielkich osobistych wywnetrzan), nie ma porozumienia wiec po cholere sie zmuszac. Zaznacze jedno - mam ogromne poczucie humoru w standardzie. Kiedys nawet pisywalam teksty kabaretowe. Ale zniecheca mnie sztywniactwo czy prostactwo. Zamykam sie. I nie widze sensu dalszej bezsensownej wymiany monosylab i emototow czy meme. Wole obejrzec w tym czasie dobry film albo popchnac moje robotki do przodu. Czasami mi sie zdaje, ze nie dojrzalam jeszcze do jakichkolwiek kontaktow mesko-damskich, stosunkowo niedawno jestem w separacji formalnej. I jak juz pisalam - trzeba sie troche za siebie wziac bo same walory wewnetrzne i intelektualne nie wystarcza :P ;) :D
  8. Witajcie z rana piecdziesiatki ;)
  9. A, obejrzalam zdjecia z moich dawnych stron i troche mi sie smutno zrobilo...
  10. W wieku dla nas odpowiednim to mezczyzni sa jak kible - albo zajete, albo zas.r.a.ne ;) A tak na powaznie to nie ma co wlasnie na powaznie brac takich "poszukiwan". Bardzo wazny jest dystans - i do siebie, i to tych Panow. Mnie sie tez czesto nie chce ale na razie godze sie z wlasna gnusnoscia, potrzebuje czasu, niedawno (4 m-ce temu) przeprowadzilam sie, mam troche uciazliwa sytuacje rodzinna ale jakos probuje sobie radzic. Jak to w zyciu - troche dobrze a troche nienajlepiej. Po nocy przychodzi dzien, bo ulewie slonce i tak to sie plecie. Zamierzam sie za siebie uczciwie zabrac ale najpierw musze miec jakis sposob na siebie w miare sensowny. Chodzi mi glownie o stylistyke bo co do reszty to akceptuje siebie w 99%. Od pewnego czasu po prostu nie umiem sie fajnie ubrtac i albo, kurna, dresy albo dzinsy - w najlepszym razie getry i tunika. A mam mnostwo fajnych ciuchow w szafie. Podobnie jak z zadbaniem o np wlosy (jakas farba by sie przydala), makijaz (od lat nie uzywam, tylko jak gdzies wychodze - a nie wychodze bo nie mam gdzie, na puby to mi szkoda czasu bo to samo moge sie napic w domu - ale powoli sie przelamuje i chyba zaczne chocby raz na dwa tygodnie wychodzic, dla samej siebie, z ludzmi pogadac). Moja spora bolaczka jest tez i to, ze ja tu nikogo nie znam. Sasiadow mam "wynajmujacych", malo kto jest tu na stale wiec nikt sie specjalnie nie socjalizuje. Poprzedni sasiedzi z ktorymi juz sie znalam wyprowadzili sie jakies 2-3 tygodnie temu, w weekend wprowadzili sie jacys mlodzi... Mysle tez sobie, ze moza za wczesnie bym juz chciala ludzi znac itp - moze trzeba wlasnie czasu. Nic nie lubie na sile wiec czekam az "dojrzeje" do tych wszystkich spraw, o ktorych napisalam powyzej. Zapisalam sie jakis czas temu na portal randkowy ale jakos mnie to bawic przestalo, pewnie tez jeszcze nie dojrzalam. Nie chce sie spotykac z nikim nawet na glupia kawe a gadanie na skype czy mailowo w pewnym momencie sie urywa bo nie ma o czym rozmawiac, ja sie otwierac przed kims obcym nie bede i pewnie vice versa. Innymi slowy - te rozrywki musza troche poczekac na moja gotowosc.
  11. A ja chyba zdziebko chora jestem - przyszlam do chaty i musialam sie polozyc na chwilke, czego zwykle nie robie. Czuje sie troszke lepiej ale do szczytowej formy mam lata swietlne. Robic tez mi sie nie chce i to od wczoraj, naobiecywalam sobie ze ohoho ile narobie a goowno. Powera mi cos braklo. Ale to stan przejsciowy a robota nie zajac.
  12. @fatalka - trzymaj sie. Moze to tylko taki pierwszy szok. Nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo. @xara - widze, ze u Was walka. Jak on Ci dokuczy - Ty rozwalasz zamek. Nie wyglada mi to na porozumienie ale chec udowodnienia czyje na wierzchu. Takim sposobem to niczego nie uleczycie - tylko doprowadzicie przepchanke rodzinna do perfekcji, znajdujac w niej jakas perwersyjna satysfakcje. Niektore malzenstwa trwaja tylko dlatego, ze maja punkt zaczepienia - wspolzawodnictwo. Gdyby przerwali owa walke - musieliby sie rozstac. Bardzo pokrecona i szczegolna symbioza. Ale i toksyczna. Czy Wy jestescie wlasnie takim malzenstwem, ze trzyma Was wzajemna walka? Piszesz, ze da sie z nim porozmawiac i wyjasnic, ale "wieje chlodem" - no coz, wiec o co Ci chodzi - o wyjasnienie sytuacji czy jego ton glosu? A moze nadzwyczajniej w swiecie sie czepiasz by miec powod do rozwalenia kolejnego zamka? ;) Tylko blagam - nie traktuj moich slow ze smiertelmna powaga ale wez z nich, co chcesz, co Ci sie moze przydac.
  13. ..bo w zyciu nie ma tak ze tylko czarne czy biale...
  14. Witam wszystkich i milego dnia zycze. @xara - zeby nie bylo... ;) Odpowiadam tylko za to, co pisze i mowie ale juz absolutnie nie za to, jak to sobie ktos interpretuje. Moim kluczem do poznania siebie i uleczenia lekow bylo wlasnie obserwowanie co, jak i dlaczego tak a nie inaczej interpretuje. I wcale nie twierdze (nigdy nie twierdzilam) ze jedynym lekarstwem na kulejacy zwiazek jest rozstanie. Rozstanie to OSTATECZNOSC. Gdy wszelkie inne srodki zawiodly. I juz wiadomo, ze wspolce zycie wiecej szkod niz pozytku przyniesie. Poza tym - jedni ludzie wola sie zalic, utyskiwac i tkwic w tym dalej powielajac nieskuteczne metody naprawy sytuacji. OK. Moze w jakis sposob jest im z tym dobrze. Trzeba uszanowac. Wysluchac. Ja sie nie musze z tym zgadzac ale mam szacunek dla prawa do odmiennej opinii. I dla innosci. Dlatego wlasniejest na tym swiecie ciekawie - ze sa rozni ludzie.
  15. @xara - tu miejsca dosc, dla kazdego starczy. Fajnie ze sie do nas przylaczylas. Mow, co Ci lezy na watrobie. Doradzimy a jako bonus po glowce poglaszczemy ;) W moim zwiazku bylo zle, wiec sie rozstalam i teraz jestem singielka po 50-ce. @fatalka - trzymaj sie i przezyj jakos ten jutrzejszy dzien. Obys pozytywnie wzystko pozalatwiala.
  16. Eduardo Noriega, hiszpanski aktor :D
  17. @fatalka - mosz tu ciacho i nie placz ;) (sciagam wlasnie film z Eduardo...) http://content7.flixster.com/photo/30/84/97/3084977_gal.jpg
  18. He he fatalka ;) Ale to fajnie jak sie z kims czlowiek tak po prostu rozumie, bez zbednych tlumaczen i wyjasnien. Ja cos dupiasty dzien dzis mam, wszystko niby OK ale jakos tak nijak. Jakze ja sie ciesze na powrot do rutyny od jutra! Ten tydzien wolnego wpedzil mnie w marazm.
  19. @fatalka - pewnie ze mozna i nawet trzeba probowac. Tobie tez sie wszystko pouklada, nigdy nie jest za pozno.
  20. I w sumie nie wiadomo - czy lepiej miec czy nie miec rodziny. Ja nie mam, zazdroscilam innym siostr, braci - ale to taka "zazdrosc" przez szybke, nie widzaca tych ciemniejszych stron. Bo niby rodzina, wiezy krwi - ale czesto ludzie bardzo sobie obcy emocjonalnie. Zreszta - jak amazonia pisze - to sie z domu wynosi. Ludzie szczesliwi, zrownowazeni, pochodzacy z takich wlasnie rodzin - raczej nie zadaja sie z tymi z rodzin dysfunkcyjnych. Dlatego malo mamy wlasciwych przykladow. Oni sa z innego swiata. Mam kuzynke, jestesmy sobie bliskie, kontaktujemy sie. Zawsze jak jestem w Polsce to ja odwiedzam i spedzamy fajne chwile. Lubie jej dom, rodzine, atmosfere. Sa dobrym, zgodnym malzenstwem bez wiekszych problemow. Ona byla wyczekanym, jedynym i ukochanym dzieckiem swoich rodzicow a jej matka byla bardzo ciepla, serdeczna osoba o wielkim sercu. Ojciec mial problemy z piciem, siedzial 9 lat w celi smierci na przelomie lat 40 i 50. Wyszedl z amnestii ale zostal zrehabilitowany dopiero po 1989. Ja mu sie wcale nie dziwie ze popijal. Ale chyba awantur w domu nie robil, nie mam takich wspomnien a kuzynka ogolnie wydaje sie zrownowazona choc taka "kura domowa" z niej. W domu rodzice dawali jej odczuc na kazdym kroku, ze jest wazna. Kochana. Akceptowana. Moze troche ja nawet rozpieszczali i trzymali pod kloszem. Z mezem poznali sie w pomaturalnej, pobrali sie, sa razem 30 lat. Powodzi im sie dosc dobrze, bez problemow finansowych. Mnie sie dopiero teraz ustabilizowalo jako tako gdy jestem sama. Z synem problemy beda zawsze bo to choroba, jak juz nie bede dawac sobie rady to zalatwie mu jakas placowke a sama pozyje spokojnie pare lat. Moze nawet znajde sobie jakiegos milego pana zeby sie razem starzec? Teraz byloby mi po prostu trudno i jakos nie fair zwalac moja odpowiedzialnosc na czyjes barki. Co innego pieprzyc glupoty na chacie a co innego ukladac sobie zycie. Mnie te chaty randkowe bawia ale zazylosci zadnych nie chce. Internetowy kontakt wystarczy. Mnie to sie marzy taki uklad - ja u siebie, gosc u siebie, spotykamy sie raz na czas i jest fajnie. Zadne z nas nie chce tracic wlasnej niezaleznosci ale mamy w sobie nawzajem prawdziwych przyjaciol. Jest sie komu wygadac jak zle, jest kogo poprosic o pomoc - i vice versa. Wiedziec, ze tam gdzies jest ktos komu mozna zaufac, ktos kto szanuje nasze decyzje. I ze mozemy na siebie liczyc.
  21. @Kochajaca - jak fajnie sie Ciebie czyta. Ty odkrywasz sama siebie krok po kroku.
  22. @Kochajaca - piszesz: "Nigdy wcześniej nie mieszkałam sama i nie musiałam się sama utrzymywać." I byc moze dlatego jest Ci tak trudno zaczac zyc na wlasny rachunek bo to nieznane terytorium dla Ciebie. Boisz sie - ale jestes osoba bardzo swiadoma, uczysz sie na swoich bledach i umiesz obserwowac siebie. To bardzo duzy plus. Ale dasz rade. Tylko masz bojowe zadanie - przezwyciezyc ow strach. Na poczatku beda leki, strach bedzie powracal. Momentami panika bez powodu. Ale to minie gdy bedziesz widziala, ze radzisz sobie niezle sama. Bo zycie w pojedynke to nie jest taka znowu wielka filozofia ;) Ajak sie juz nauczysz zyc sama to w byle zwiazek sie nie uwiklasz.
  23. Mysle podobnie jak ty w kwestii przeciwienstw. Ludzie musza miec podobne cele w zyciu i patrzec w tym samym kierunku zeby stworzyc zwiazek. Roznice moze i fascynuja ale nie prognozuja dobrze na przyszlosc. Idz i ogladaj ten swoj serial :D
  24. http://www.youtube.com/watch?v=J17lhjDmKlE http://www.youtube.com/watch?v=n8Yj-r0k8_w&feature=related muzyka naszej mlodosci, pamietasz te pierwsze teledyski w naszej TV, czarno-bialej albo na ruskiej szafie Rubin (te, ktore wybuchaly), kupionej na kredyt MM :D Super sa te wspomnienia. I dobrze ze mozna z kims o tym pogadac na necie.
×