Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

oneill

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez oneill

  1. Wesele sie udalo, nie bylo spiec - ogolnie moge rzec ze to jedno z najfajniejszych wesel na ktorych tutaj bylam. Oczywiscie bez porownania do polskich ktore sa same w sobie super. Zaobserwowalam bardzo wazna rzecz, ktora mnie ucieszyla - otoz wyczuwam toksyczne osoby, one mnie i nie wchodzimy sobie w droge. Kiedys nie moglabym sie od nich opedzic. Czas spedzilam glownie w towarzystwie fajnych i milych ludzi - sasiadki, jej syna (inzyniera ktory robil mi raport o stanie technicznym) z zona (tez bardzo sympatyczna osoba), pogadalam z mila barmanka, poznalam Amerykanke ktora kilka miesiecy temu tu osiadla i ktora tez uprawia rekodzielo i projektuje ubrania. Po imprezie pojechalismy do domu, siadlam na chwile na komputer bo mi sie cos sciagalo, wykapalam sie i poszlam spac. dzis jestem juz po pierwszej fazie porzadkow a konkretnie - spakowaniu kaktusow do pudelka i postawieniu go w hallu na polce przy oknie. Eutenio - zostan z nami, rozmawiaj, wyrzuc z siebie co Cie boli. Przeciez wiesz ze po to jest ten topik.
  2. http://www.youtube.com/watch?v=eVLJ4HOzi1c&feature=related
  3. Paulla - alez Ty sama piszesz scenariusz swojego zycia! Wlasnie w twoich slowach jest wiara w to, ze tak bedzie jeszcze raz, i jeszcze raz, i jeszcze raz... Samospelniajaca sie przepowiednia. Moze sprobuj inaczej myslec i mowic o swojej przyszlosci? Moze pomysl, ze juz nigdy nie wplaczesz sie w zwiazek z tak toksycznym czlowiekiem, nie pozwolisz soba pomiatac! Bo piszesz, ze nastepny bedzie taki sam - wiec go w pewnym sensie przywolujesz... Potrzebujesz zmienic myslenie o sobie. To, ze sytuacja sie powtorzyla jest dla Ciebie wskazowka - cos jest ze mna nie tak. I pytaniem, na ktore masz znalezc odpowiedz, zrob to dla Pauli, ktora bardzo potrzebuje przyjazni i milosci. I szuka jej bezowocnie na zewnatrz podczas, gdy caly ten ogrom milosci, troski i przyjazni jest w NIEJ SAMEJ. Wiem, brzmi jak herezje... Teraz, dla Ciebie. Pomysl tez, czego i dlaczego sie boisz. Badz ze soba szczera. Dlaczego nie powiesz facetowi: czemu tam do mnie sie odzywasz? Jak smiesz tak do mnie mowic? Tak sie zachowywac? Dlaczego mu tak nie powiesz... Sciskam i zycze szczeosci wobec samej siebie...
  4. Tak mocno to sie nie kocha - tam mocno to sie jest uzaleznionym. Milosc jest spokojna, wyciszajaca, dajaca ukojenie i wolnosc. Uzaleznienie jest tym co wlasnie Ty czujesz. Jestes jak alkoholik czy narkoman - i potrzebujesz to zrozumiec. Jesli zrozumiesz to bedzie jeden krok do uzdrowienia. jestes chora. jak wiekszosc nas tutaj. Jestesmy, bylysmy chore. Dobrze trafilas. Kazda z nas przyszla tutaj z podobnym problemem, zagubiona, przerazona, pytajaca samej siebie: co dalej, jak mam zyc? Nie wytrzymuje jego zachowania a jednoczesnie boje sie go stracic bo go kocham... Jak juz zaczniesz zdrowiec, to zupelnie inaczej bedziesz patrzyla na ten problem. To bedzie dowod na zdrowienie. Pomyslisz: "jak on mogl mi takie rzeczy mowic/robic"? Nastepnym krokiem bedzie: "jak ja moglam to znosic"? Jak juz bedziesz bliska wyzdrowieniu, pomyslisz: "Przeciez to nie byla milosc, nie mogla byc". I staniesz sie wolna. Bedziesz kochac i szanowac siebie. I zadne badziewie wiecej sie do Ciebie nie przyklei bo na to nie pozwolisz.
  5. Polecam przed chwila obejrzany polski dramat pt "Lincz".
  6. a najzabawniejsze z tego wszystkiego, ze teoretycznie jestem bezdomna (w postanowieniu separacyjnym nie bylo mowy o zamieszkaniu czy dzieleniu domu na czas znalezienia wlasnego kata)... Rozmawialam z prawniczka, poczekam kilka dni, zobacze co ten agent wymysli - poprosze go o pokazanie jeszcze jakichs opcji bo sa jakies domy tylko ja ich nie widzialam. Skoncentrowalam sie na tych "optymalnych". Jesli oczywiscie nie dogadamy sie w sprawie ceny. Zreszta - ja jestem troche zrazona przez poprzednie doswiadczenia. Jesli nic z tego nie wyniknie to sie rozstaniemy a ja pojde do innego agenta. Nie chce sprawiac wrazenia zdesperowanej, zreszta nie musze teraz kupowac - wyjade do Polski, odpoczne a jak nadal nic nie bedzie na rynku, jakos przeczekam. Bedzie w domu hardcore - wynajme jakas dziure tymczasowo za grosze. Dwa pokoje wystarcza, ja moge spac w salonie na rozkladance. W koncu cos sie musi znalezc. dzisiaj jestem w raczej podlym nastroju wiec nic tworczego nie wymysle i najlepiej poogladam jakies filmy.
  7. rento - i wlasnie dlatego, zeby nie odczuwac owej presji bycia pod jednym dachem z toksykiem - chce jak najszybciej sie wyniesc. Co do pomyslu z pokojem - i tak i nie. Wole te okolice bo starszy jest tam przyzwyczajony i jego znaja, wiedza jakie moze miec wyskoki i jak na to reagowac. W nowym miejscu znowu by sie musial przyzwyczajac, na pewno stres a mlodszy nie bardzo chce byc z\ daleka od domu, wolalby jednak tu miec baze wypadowa. Chce tez miec opcje komunikacji publicznej a tutaj mam wszystko. Gruba kreska to ja juz odcielam, na nowym miejscu maz mnie nagabywal nie bedzie bo to nie jego miejsce - a jesli beda incydenty to zglosze ze mnie nachodzi i neka.
  8. Niestety, bez presji to sie nie da... Biorac pod uwage sytuacje, w jakiej sie znalazlam a przede wszystkim to, ze nie mieszkam u siebie a z domu (i wlasnosci) meza w czasie separacji sie spisalam. Czuje sie wiec tutaj jak na czyjejs lasce... No niby mialo byc inaczej ale wiecie jak sie to wszystko potoczylo. Naprawde wolalabym na spokojnie ale ja widze ze synowie tez sa ta sytuacja zmeczeni. Wszyscy jestesmy. A propos: tez wierze ze czesc odpowiedzialnosci za toksyczny zwiazek spada na nas - bo inaczej nie zwiazalibysmy sie z toksykiem i nie tanczyli chocholego tanca. renta ma racje piszac ze osoba zdrowa dawno by zakonczyla taki zwiazek (jesli wogole by w niego weszla).
  9. yeez - dokladnie tak mysle, pytac go nie bede bo on odpowie ze bedzie wszystko OK a z czasem wiadomo co wyjdzie? Dla niego nie istnieje pojecie danego slowa czy obietnicy, on to traktuje calkiem dowolnie. Ale jesli zdarzy sie cos niemilego to opuszcze towarzystwo grzecznie, wezwe taksowke i pojade do "domu". No wlasnie, tak by mnie juz urzadzala przeprowadzka...
  10. Robienie wody z mozgu i klamstwa... Przylapany na klamstwie czy jakims podlym zachowaniu - najpierw sie wypiera potem... obwinia tego ktory go na goracym uczynku zlapal. Oby temat przeniesc jak najdalej od tego co zrobil, Zaslona dymna. Zakrzyczenie. Zmiana punktu odniesienia. W koncu zly uczynek rozmywa sie i juz nie wiadomo o co chodzilo. Albo zastanawiasz sie - czy to sie naprawde wydarzylo? I to potrafia nawet toksycy o bardzo niskim ilorazie inteligencji! Chyba maja to w standardzie ;) W przypadku mojego toksyka mozna bylo zapomniec o jakichkolwiek zasadach, obietnicach, zamiarach - on ich po prostu nie ma. Tzn teraz ma taki a za 5 minut moze sie zmienic o 180 stopni, jakby nie pamietal co bylo 5 minut temu a raczej jakby nic sie nie wydarzylo. Oni nie pamietaja tego co mowili wczesniej gdy to nie wspolgra z ich obecnym podejsciem (niezaleznym od czegokolwiek procz ich wlasnych widzimisie i porabanej mozgownicy) za to pamietaja bardzo dokladnie co i kto im powiedzial - szczegolnie gdy trzeba tego uzyc przeciwko bliskiej osobie. Bez skrupulow wykorzystuja jej szczerosc i zaufanie jakby to bylo nic nie warte... Mam taka dosc niezreczna sytuacje - kilka miesiecy temu zostalismy zaproszeni na wesele naszych sasiadow (starsza para ok 60), zdecydowalismy sie mimo wszystko isc - ze wzgledu na nich. Ale ja nie wiem jak sie tam wszystko potoczy. Maz jest stad - ja obca. Czy jak sobie niektorzy wypija nie zaczna po mnie "jezdzic". Maz sytuacje na swoja korzysc obraca jaki to on nie jest dobry ze pozwala nam (wciaz po separacji) mieszkac razem a skur*syn zeruje na nas jak sie da i to ja place wszystkie rachunki i kupuje zarcie (niezbedne minimum). Juz by mnie tu nie bylo gdyby nie fatalny zbieg okolicznosci z tym domem. Naprawde nie zalezy mi na opinii ludzi ktorych i tak wkrotce opuszcze, ale chce tych kilka tygodni spokoju. Raz tylko wspomnialam znajomym o chamskim i agresywnym zachowaniu meza - i oczywiscie on z tego tez (sposobem ktory opisalam powyzej) kota ogonem obrocil. Z rozmowy w szkole syna tez - ze naslalam na niego, biedne niewiniatko, lekarke, pracownika socjalnego i cholera wie kogo jeszcze i ze bezprawnie straszylismy go policja... Koniec bedzie jak sie wyprowadze. Na razie nie wiem jak sie ma sprawa z tym domem, wezme ten nowy ale wiele zalezy od ceny i od szybkiej dostepnosci. Jesli to nie przejdzie to wycofuje cala kase (jest zdeponowana) na swoje konto macierzyste i jade do Polski na dwa miesiace. bede sledzic ogloszenia i moze sprobuje przetlumaczyc mlodszemu ze moglby wynajmowac przez rok jakis pokoj blisko szkoly - a ja wyprowadzilabym sie w zupelnie inne okolice. To tez jest opcja choc staram sie trzymac tego wybranego miejsca. Mam dzis jakis dolowaty dzien, mimo iz odpoczelam solidnie wczoraj - a moze wlasnie dlatego...
  11. ...wiele mnie ni ominelo... Tak jak podejrzewalam - nie bylo netu a i zasieg komorkowy pojawial sie i znikal ;) Odpoczelam zas przednio. Bez internetu i komorek da sie zyc! Zachwycalam sie spokojem i pieknem natury.
  12. Wysluchac co inni maja do powiedzenia. OK. Jestem za i to jak najbardziej. Gorzej gdy to "cos do powiedzenia" przeradza sie w inwektywy i traca toksynami. Nie tylko tresc sie liczy ale forma... Spadam dzis na dlugi weekend z synem na Dingle, wczoraj udalo mi sie niedrogo zarezerwowac pokoj w pensjonacie... Potrzebuje odpoczynku i oderwania sie od biezacych spraw. Jak bede miala internet to wysle Wam wirtualna pocztowke :D
  13. do oneil - wszystko juz bylo, kazdy z nas sie powtarza. Czy malarz musi wymyslic nowe kolory by powstalo arcydzielo? (z cala nieskromnoscia cytuje siebie) Jesli nudne - nie czytaj. Jesli brzydkie - nie patrz. Jesli glupie - zajmij sie czyms madrym. Tym samym koncze karmic trolla. :D
  14. Wpadlam na genialny pomysl - wybiore sie na weekend nad morze. Wlasnie szukam kwater...
  15. Ewa i jej adwersarze - BLAGAM! ZALOZCIE NOWY TOPIK i tam sobie udowadniajcie kto co kiedy po co na co powiedzial a kto co na co po co dlaczego zinterpretowal. Bo sie pisac odechciewa na temat. Nie bede brac udzialu w pyskowce, bo w taka sie zamienia owa "pseudo-dyskusja". Ktora tworza jej autorzy. Madrej glowie dosc dwie slowie - i zapamietajmy to. jak nie dotarlo raz i drugi to po co trzeci i czwarty strzepic jezyk? Niebo - masz te stare maile, wypowiedzi - czytaj. I czuj to co wtedy. To doskonale antidotum. Czytaj tak czesto jak nachodzi Cie tesknota. Te toksyczne zwiazki, uzalezniona quasi-milosc to takie silne emocje, tak sie nas trzymaja jak rzep psiego ogona... Przegon je, wylecz sie i badz szczesliwa. Dlatego zachowuje wszystkie nagrania i teksty jakie napisalam nt mojego zwiazku. Powrotu nie bedzie i ja to wiem - bo jedyne czego pragne to wyprowadzic sie i ograniczyc kontakty do niezbednego minimum. Ale gdyby mi sie za wczesnie zwiazku zachcialo... Na razie to chce mi sie zycia w pojedynke i tesknie za nim. Z domem, jak wiecie, wyszlo paskudnie ale ja sie szybko regeneruje, zycie toczy sie dalej wiec znow cos mi "siadlo" na oku. I zeby to byl jeden dom - ale to sa dwa zupelnie rozne, o diametralnie roznych zaletach, nieporownywalnych... I mam dylemat. Do tego dochodzi bliskosc wakacji i tez nie wiem czy odczekac - czy dzialac... Ktos by powiedzial ze nalezy mi sie odpoczynek - ale w nowym domu, sama - odpoczne. Bo nie bedzie ciezkiej atmosfery, nie bedzie toksyka - a to tak jak wakacje. Nie musze nigdzie wyjezdzac, wyjde sobie na ogrodek czy posiedze w salonie albo powygladam przez okno.
  16. Buszujaca - Jezus Maria Jozefie Swiety - amstaff! Padlabym na zawal ;) Moja kolezanka kupila synowi lat 16, nieodpowiedzialnemo gowniarzowi, amstaffa. Jak ja odwiedzam to prosze zeby psa zamykala na strychu bo sie go boje. Raz malo mnie nie chapnal. Ale wiem ze wiele zalezy od wychowania i traktowania - i przede wszystkim, jak u kazdych psow - od konsekwentnosci. U nas w domu jest suczka terierka dlugowlosa (staruszka, ma ponad 10 lat) i dwa szczeniaki teriery, ale one sa niewychowane i nie ulozone. Ja sama nie dam rady bo mam inne obowiazki a maz ma w dupie. Jedynym wyjsciem jest zbudowanie im domku i pozostawienie na dworze, jest na tyle miejsca i bezpiecznie. W domu po prostu nie umieja utrzymac czystosci, ja ich ucze ale jedna osoba (ktore i tak wiekszosc czasu nie ma w domu) nie poradzi. Co do wychowania psa to ja sie nie znam bo zawsze mialam takie male dupowate co do kazdego sie kleily. Groznego psa bym sie bala, nie wierze w swoje umiejetnosci "treserskie".
  17. Salisza - po co wpadac w paranoje? I bez tego zycie nie jest uslane rozami ;)
  18. Salisza - dzieki za szczere zyczenia ale nie wierze w "zle oko". Pomimo to - po raz pierwzy od wielu lat - pociagnelam tarota dzisiaj. Odwrocona szostka bulaw, trojka denarow i giermek bulaw. Czyli nieprzyjemne wydarzenie, zmiana planow, rozczarowanie (dokladnie to co mnie spotkalo) ale dwoe pozostale karty wroza bardzo pozytywnie. Niech sobie wroza, a my zobaczymy co sie przydarzy. A zazdroscic i zle zyczyc moze mi co najwyzej toksyk bo mu sie uj*bie dobrobyt przy nas :D Nawet gdy mysle kto moglby mi zle zyczyc to jakos nie widze takiej osoby w swoim otoczeniu, ale pewnie za malo ich znam :D
  19. I jeszcze, jakbym dolow nie miala pod dostatkiem... Podeslali mi jakas piosenke o mojej dzielnicy i mi sie juz wogole zrobilo piekielnie smutno. http://www.youtube.com/watch?v=qwFf8Hbuez8&feature=player_embedded
  20. Porazka? Nie, absolutnie tak nie pomyslalam. Co najwyzej doswiadczenie zyciowe i tyle. Poarzka bylaby wtedy gdyby to zalezalo tylko ode mnie i moich dzialan - tymczasem w gre wchodzily osoby trzecie i one nawalily. Mozna to rozpatrywac w kategoriach: porazka moralna z ich strony bo postapili po chamsku. Im to oczywiscie zwisa a ja i tak ide dalej. Syn na szczesliwego nie wygladal gdy mu przekazalam hiobowe wiesci, zly jest bo mi pyskuje ale tak wlasnie sobie radzi z rozczarowaniem. Juz sobie planowal swoj pokoj. I wszyscy musimy przywyknac ze trzeba dokonac zmian w naszym mysleniu, ze juz nie planowac tamtego miejsca jako swoje. Jakos nie umiem dopatrywac sie jakichs silnie negatywnych (co byloby zrozumiala racjonalizacja) stron tamtego domu. Nadal czuje ogromny zal. I pozwalam sobie na niego. Okazywanie emocji, kontakt z tym co sie czuje w danej chwili to wartosc terapeutyczna niemalze. Zmniejsza cierpienie o polowe.
  21. Corka wlasnie tak doradzala ale... to jest dobre dla kogos mlodszego i bez obciazenia takiego, jak ja. Choc jest to opcja i kto wie czy wlasnie tak nie podejde do sprawy. Domku z marzen to ja nie szukam tylko miejsca, w ktorym bede czula sie dobrze i swobodnie. Nowy dom jest bardzo komfortowy i niedrogi w utrzymaniu - ale ma mikroskopijny ogrodek na tylach, ogrodzony murem, a i tak z sasiednich domow widac ten ogrodek. Czyli prywatnosc mocno ograniczona. Jutro mam ogladac inny, 3-pokojowy w centrum. Wolno stojacy, tyle tylko ze przyklejony sciana do sasiedniego. Ladnie sie prezentuje ale co w srodku to nie wiem. Jakis bungalow tez agent ma, chyba we czwartek go obejrze albo w piatek. Temu od nowego domu mam dac odpowiedz w piatek. Czyli - szybka decyzja albo przeczekanie wakacji i potem szukanie od nowa (kilka tygodni z glowy plus codzienne dojazdy ze starszym do osrodka - 100 km dziennie). Tu nie ma zadnej teorii czy innego dorabiania dupie uszu (ze moze dom nie dla mnie, moze cos lepszego czeka, moze to, moze tamto) - tu sa nieodpowiedzialni, glupi ludzie ktorzy zmieniaja zdanie nie liczac sie z innymi, sa nadzieje (i niech mi nikt nie pieprzy ze taki cool jest dopoki nie zapadnie klamka bo wszyscy nadzieje mamy i wiazemy ja z czyms) i jest pragnienie wytchnienia, spokoju. Jakies celowe dzialanie, ktore jesli napotyka na trudnosci obiektywne - to jest szok, stres, cierpienie. Zalamuja sie dotychczasowe plany i ta misterna, dopiero rodzaca sie mapa nowego zycia... Cale szczescie ze ja sie szybko podnosze, tylko wolalabym nie miec tej zdolnosci i mniej okazji do tego podnoszenia sie. Na ch*j mi generalskie szlify. A propos domu - koncentruje sie na 3-pokojowym bo jak goscie przyjada niech spia w salonie na dmuchanym materacu. Chyba ze trafi mi sie ten nowy to wtedy i tak sa 4 pokoje. Ta zmiana planow najtrudniejsza bo wszystko trzeba przetasowac a na razie pustka. Byla jakas nadzieja, bylo na co czekac - i to na cos konkretnego - i tu nagle nie ma nic. Takie zawieszenie. Podejrzewam, ze podobnie czuja sie osoby kochajace i opuszczone, zdradzone. Oj, paskudne uczucie.
  22. zaneta - my tu domy kupujemy a nie jakies zapackane spodnice ;) Na bazar, biegusiem!
  23. Ewo - dzieki za solidaryzowanie sie ale teoria o przeszlosci i terazniejszosci itp przemawia do mnie teraz jak dziad do obrazu. Tutaj nie ma zadnych karkolomnych teorii tylko jest jebnieta baba ktora raz po raz wystawia dom na sprzedaz a agenci, widac lasi na profit - pozwalaja jej na to. A traca ludzie tacy jak ja. Rozmawialam z szefem agencji nieruchomosci i powiedzialam ze stracili u mnie wierzytelnosc, ze czuje sie oszukana itp itd. Niewazne co on z tym zrobi - ale ja powiedzialam co mysle i co czuje. Mnie filozofie nie sa potrzebne a wiezi z przeszloscia to sa chociazby dzieci. Moze czasem lepiej zastanowic sie zanim sie cos palnie ;) Nikt mi nie wmowi ze tu bylo cokolwiek mojej winy czy chocby niedopatrzenia, wyjatkowo rozumnie podeszlam do sprawy - ale druga strona okazala sie nieodpowiedzialna. Wybacz, ale gdybym przewidywala taki bieg sprawy to wogole bym nie myslala o kupnie domu. Masz powiedziec ze Ci jest przykro - to powiedz a nie mnoz zbednych teorii. pamietaj o brzytwie Ockhama ;)
  24. yeez - nie ma zbyt wielu opcji w okolicy a poza okolica to juz pisalam. Niestety, musze szukac czegos tutaj ze wzgledu na synow. Choremu nie chcialabym zmieniac miejsca bo tu go wszyscy znaja i wiedza jaki jest, zreszta on tez jest przyzwyczajony. Mlodszy ma jeszcze rok szkoly do matury i tez nie bede mu zmieniac. Rok wynajmu to raz dyskomfort bo bede sie trzesla ze a cos sie stanie, a moze starszy dostanie faze i rozbije itp a to nie moje - poza tym koszty wynajmu to ok 150 euro tygodniowo - policz sobie ile to jest za rok... Wyrzucone w bloto, nie zjadl nie wypil a rachunki tez trzeba placic. To nie jest opcja dla mnie na dluzsza mete. Zaraz zadzwonie do szefa tego agenta i przedstawie mu sprawe, moze on jako glowa firmy cos zrobi dla ratowania jej reputacji bo niestety, bo tym incydencie sa oni dla mnie niewierzytelni w 100%.
×