Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

oneill

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez oneill

  1. gdzie ty tu czlowieku snobizm widzisz? http://www.pahgawks.com/wp-content/uploads/2010/11/TrollFace1-220x220.gif
  2. consekfencjo - jeszcze nie kupilam, negocjuje a kontrola techniczna w poniedzialek. Decyzje podejme do srody. Mialam jak dotad kilka propozycji, od poczatku jest ta polowa blizniaka a dwa tygodnie temu doszedl bungalow o ktorym wlasnie mowie. W Irlandii zapasc nieruchomosciowa. Benzyna droga - 1,50 euro za litr. Duzo jezdze i bede jeszcze jezdzic dopoki mlodszy syn nie zrobi pelnego prawa jazdy. Hummer to faktycznie rozpusta wylacznie na amerykanskie lub arabskie warunki ;), ja jestem a okresie przejsciowym, nie wiem jaka bedzie moja ekonomia w przyszlosci wiec lepiej co nieco obciac. Dla wlasnego spokoju ducha ;) Jest to co prawda "tylko" dwulitrowka ale naped na wszystie kola (AWD - pewnie Ty tez tak masz bo wiekszosc subaru to AWD), silnik boxer (stad to fajne burczenie ;)), turbo doladowanie, WRX STI. Autko piekne, dynamika itp jak z bajki - ale nie wiem czy bedzie mnie na nie stac przez najblizszych kilka miesiecy ;) Tzn bedzie ale na ile to zbedny wydatek przy innych potrzebach... Nie mam pojecia ile bedzie mnie kosztowalo spersonalizowanie domu, mam srodki ale nie sa one odnawialne. Gdybym nie musiala mlodszego syna wozic do szkoly (ostatni rok, przeciez mu nie zmienie szkoly przed matura) to odpadloby mi mnostwo codziennej jazdy bo mieszkajac w miasteczku mam wszystko pod reka i na zakupy nie musze jechac kilkadziesiat km. Starszy ma do osrodka ok 5 min busem. Nie chce tez stracic za wiele na sprzedazy subaru.
  3. consekfencja - milo Cie widziec Co do biznesu to jak na razie sa widoki i dobre checi ale najpierw musze sie zdziebko zregenerowac i odpoczac, zneutralizowac toksyny ;) Urzadzanie domu troche mi zajmie a jak juz sobie poustawiam wszystko to wtedy zaczynam dzialac. Uruchamiam potencjal ;)
  4. O, jaka cisza po tym wytrysku prozy poetyckiej ;) Odezwijcie sie Dziewczyny! :D
  5. dziekuje ze jestescie - a to juz nie moj problem tylko trollika :D http://3.bp.blogspot.com/_wAfdYyDm77I/TUlA8XdmabI/AAAAAAAAAAM/UNNMASHbn3Y/s1600/TF.jpg
  6. do oneill Czyzbyc znal/a mnie lepiej niz ja sama siebie? Gratulacje. Licze na to, ze w przyszlosci podzielisz sie swoja wiedza bezinteresownie, dla mojego dobra skoro tak ci na nim zalezy ;) Moze wogole nie nadaje sie do zwiazkow - no i co z tego? Nie nadaje sie rowniez do uprawiania sportu wyczynowego, czego tez nie poczytuje sobie za kalectwo ;) Rozbawilas/es mnie - autentycznie!
  7. Juz kiedys pisalam, ze prawdopodobnie nie nadaje sie do zwiazkow. Na pewno nie teraz a co bedzie to nie zakladam. Zlosliwosc wiec chybiona ;)
  8. Dziewczyny - cham i prostak pozostanie na zawsze chamem i prostakiem. Tego nie zmieni najwieksza milosc ;) A ja chce byc sama aby po prostu nacieszyc sie soba, pobyc ze soba, dojrzec jeszcze troche. Nie mam ochoty sie dzielic ani aby ktos sie dzielil ze mna. Po prostu. Nie sadze zeby to bylo wypalenie - tak samo jak nagle przychodzi chec bycia z kims to ja mam taka chec na bycie bez kogos. :D
  9. Tyle razy o tym pisalam, co zaobserwowalam w procesie "zdrowienia" z dysfunkcji - ze to w duzej mierze nasza zasluga iz wybieramy takich wlasnie partnerow. A potem sa topiki takie jak nasz... Nie zmienimy partnera alemozemy zmienic siebie i juz nie litowac sie nad "biednym misiem" co to bajzel ma w domu bo "brak mu kobiecej reki". Co za bzdura! Ja tez w to wierzylam przez lata ze takiego biednego misia uratuje, uszczesliwie zapierd*lajac nad jego balaganem a za to otrzymam milosc i troske az do grobowej deski amen! Bo to bylo moje zaburzenie. Teraz mysle tak - jesli facet mieszkajacy samotnie ma w domu brudno to wcale nie oznacza ze brak mu kobiecej reki tylko ze jest niechluj i ze ma porzadek i czystosc w "duzym powazaniu". Zwiazek z kims takim bedzie nieustannym pasmem walki o porzadek w domu. Ja nie twierdze, ze jestem pedantka ale lubie jak wszystko lezy na swoim miejscu i jest czysto. Nie musze wtedy niczego szukac bo wiem ze kubek jest w szafce a lyzka w szufladzie ze sztuccami ;) A nie np w wannie. Pamietam tez jak tuz po slubie czulam sie troche nieswojo jak maz za kierownica wyklinal na innych kierowcow, denerwowal sie i wygladalo to tak jakby mu nerwy puszczaly z byle powodu. Nie umialam tego wtedy sobie wytlumaczyc, dopoki nie wyszlo szydlo z worka ze jest to czlowiek o ogromnych, wewnetrznych pokladach agresji i zlosci. Czyli - obserwujmy pierwsze objawy i nie tlumaczmy ich zla pogoda czy klopotami w pracy bo czlowiek zrownowazony nie reaguje przesadnie tylko probuje sobie poradzic z problemem, rozwiazac go. Nie zas przeklina, wyzywa i narzeka. A my przeciez zaslugujemy na zrownowazonego partnera na ktorym mozna polegac. Podpowiadam Wam (i sobie, tak na wszelki wypadek) - zadnej taryfy ulgowej! Zadnego tlumaczenia, usprawiedliwiania! I, na litosc boska, nie badzmy zdesperowane w poszukiwaniu partnera bo do czego to moze prowadzic, same dobrze wiemy. Na tym topiku poznalam wylacznie wartosciowe, atrakcyjne pod kazdym wzgledem, inteligentne kobiety. Szkoda tej Waszej wartosci na byle jakich mezczyzn! I zadnej "litosci" - nie umiesz to sie naucz a nie szukaj naiwnej co za ciebie zrobi. Na tym bazuja lenie i toksycy. Przyklad odwrotny - jesli odwiedzam samotnego mezczyzne i widze, ze w jego domu jest porzadek (zadna filozofia utrzymac porzadek jednej osobie, nie musi sprzatac po dzieciach itp) to wiem ze ten czlowiek bedzie szanowal i moj porzadek bo lubi jak jest czysto. Plus. Jesli widze, ze radzi sobie w trudnej sytuacji - np zlapie gume, to nie przeklina i obwinia reszte swiata ale wysiada z auta, stawia trojkat i zmienia kolo. Czy czuje sie z nim dobrze, czy jak na cenzurowanym? Czy w jakis sposob nie czuje sie przez niego wykorzystywana - materialnie czy psychicznie? Czy mam w nim oparcie? Czy troszczy sie o moje dobro naturalnie i szczerze, bez ostentacyjnego poswiecania siebie? Czy lubi i szanuje siebie? Czy ma szczerych przyjaciol? Czy potrafi cos zrobic dobrze? Czy jesli nie potrafi - mowi o tym otwarcie a nie udaje ze wszystko Ok i psuje cala robote bo nie wie jak sie do tego zabrac a glupio mu sie przyznac ze nie umie? Nikt nie wymaga od nikogo zeby byl alfa i omega, takich ludzi nie ma. Tylko badz, czlowieku, w porzadku wobec siebie i innych i nie badz toksyczny. wazne tez jest jego podejscie do popelnianych bledow - czy he ukrywa? Czy stara sie je naprawic? Czy wreszcie zrzuca wine za swoje czyny na otoczenie? I wiecie co? przekonalam sie, iz wiele mowi o mezczyznie to, jaka opinie wystawia swojej eks kobiecie. Jesli wszem i wobec twierdzi ze to zla kobieta byla - to moze warto sie zastanowic nad ta znajomoscia? Lojezu, ale mi poradniki wychodza od siedmiu bolesci ;)
  10. Taka radosna pioseneczka: http://www.youtube.com/watch?v=djdSx2RwPJo&feature=related
  11. z cytatu ophrys: "oznaką czyjejś władzy jest to, że może coś zbudować" Tak. Dokladnie tak. Prawdziwa sila i moc zawiera sie w tworzeniu, w budowaniu a nie w niszczeniu. Niszczenie to objaw slabosci i malosci. I jesli wlasnie w taki sposob przylozymy miare do naszych nieudanych partnerow - co dowiedziemy? Ze sa to ludzie chorzy, zaburzeni - od ktorych nalezy trzymac sie na dystans. Chocby dlatego, ze nie sa zdolni do budowania... Mam dobry przyklad na moim mezu - on ma to niszczenie we krwi. Chocby przez zaniedbanie i brak szacunku. Dlatego nigdy nie bedzie mial nic wartosciowego. Jesli nie potrafisz czegos uszanowac to znaczy ze na to nie zaslugujesz. Dziewczyny - dzieki za zyczenia z okazji zdobycia domku!
  12. paolka - prosze o maila bo nie wiem, czy stary adres aktualny. Dziewczyny - MAM DOM! Sprzedajacy przyjal moja oferte (nie spodziewalam sie tego, przyznam szczerze) i dom zostaje sprzedany za 130 000 (wystawiony za 149 000). Kurde, ja mialam jakies przeczucie co do tego agenta, ze on mi cos fajnego znajdzie! Jeszcze tylko sprawdzic czy wszystko formalnie w porzadku ale to juz zrobi moja prawniczka, jutro sie do niej udam i skontaktuje z agentem. a to jest domek: http://www.daft.ie/searchsale.daft?id=572898 wymaga odmalowania, nowej kuchni (ta jest OK ale zagraca, po co mi tyle szafek?), nowej kuchenki i moze jakiegos agd, lozek, paru drobnych mebli. Ale mozna sie wprowadzic i mieszkac bo wszystko co potrzebne jest.
  13. aweb - ale nie bylo latwo zdobyc te wiedze. Cale lata trwalam w ignorancji powielajac zatrute schematy, krzywdzac siebie. Nasz topik tez wiele mi pomogl, tutaj mozna sie bylo wyzalic, znalezc jakies sugestie odnosnie tego, co dalej... Nie wiem, czy bez tego topiku bylabym teraz tu, gdzie jestem i uwalniala sie od toksyka. Ty tez masz cale mnostwo watpliwosci - i dobrze, to znaczy ze nie chcesz pakowac sie w kanal, widzisz i czujesz ze cos jest nie halo. Czyli tez jest postep. Zaczynamy szanowac wlasne zycie, prywatnosc, siebie samych.
  14. aweb - a wez zrob taki bilans: kto i ile na tym zwiazku zyskal? To bedziesz miala pelny obraz. Co Ty od niego pozyczalas? Jaki mialas pozytek z jego obecnosci w Twoim zyciu? Czy bylo Ci latwiej, lzej pod jakims wzgledem? Ograniczalas sie, o czym sama piszesz - ze wzgledu na niego. Bo nie ma pieniedzy to nie pojedziemy na wakacje itp. A ile on zyskal - chociazby mieszkanie, samochod w razie potrzeby i wiele innych wygod ktorych przy mamusi nie mial.
  15. Co do dziecinstwa to wlasnie teraz, kiedy wrecz namacalnie odczuwam swoje "zdrowienie" - widze przyczyny, widze poczatki mojej dysfunkcji. Dlaczego mialam z czyms problemy, czulam sie jak z podcietymi skrzydlami, ograniczonym potencjalem. Wokol mnie byli toksyczni ludzie ktorzy utwierdzali mnie w przekonaniu, jak niewiele jestem warta. Ludzie, ktorzy nie kochali samych siebie, jak wiec mogli kochac mnie? Dlaczego zawsze mialam ogromne opory przed poproszeniem o pomoc - ano od najmlodszych lat wmawiano we mnie ze: potrzeba pomocy to slabosc, swiadczy o nieumiejetnosci radzenia sobie samemu w zyciu (czyli nieodpowiedzialnosci) na rowni z wyszydzaniem gdy o ta pomoc sie zwrocilam lub slawetnym "a nie mowilam/em, sama sobie nie poradzisz", dowartosciowywaniem sie a w najgorszym razie wypominaniem ze kiedys o cos prosilam i ta prosba zostala spelniona wiec ja powinnam to czy tamto itp. Pomoc kojarzyla mi sie bardzo zle, czasami nawet z agresja a na pewnio z upokorzeniem. Mialam opory wrecz patologiczne i czesto uzywalam manipulacji albo zaslaniania sie czyims dobrem gdy musialam o cokolwiek poprosic. Pomijajac okropne samopoczucie i wrazenie jakbym przedzierala sie przez jakas twarda sciane (to byla sciana mojego leku), robila cos wbrew sobie. Moi partnerzy niejako utwierdzili mnie w tym przekonaniu... Dopiero teraz zrozumialam ow mechanizm i moglam nad tym popracowac. I teraz jezeli ktokolwiek na moja prosbe o pomoc zareaguje wlasnie tak - to pokaze mu drzwi i nazwe chamem. A "podciete skrzydla" braly sie z wysluchiwania ze do niczego sie nie nadaje, nic ze mnie nie bedzie i osmieszania niemal wszystkiego za co sie wzielam lub tez umniejszania znaczenia tego co robie. Moje plany byly glupie, bezsensowne, bujanie w oblokach, niczego nie potrafilam zrobic dobrze. Krytykowane bylo doslownie wszystko co mnie dotyczylo, moze z jakimis niewielkimi wyjatkami ale z czasem kazda rzecz stawala sie przedmiotem wysmiewania a ja coraz czesciej czulam zazenowanie (bardzo dobrze to u czucie pamietam). W koncu stalam sie coraz bardziej zamknieta w sobie zeby nie narazic sie na kolejne szyderstwo wobec czegos, co bylo dla mnie wazne (chocby zainteresowania czy kim chcialabym byc). Uswiadomilam to sobie gdy maz pogardliwie wyrazil sie o moich wyrobach artystycznych - ze moj eks tez byl taki, i moi rodzice, dalsza i blizsza rodzina... Ze to sie za mna ciagnelo od dziecinstwa. A ja wiem ze to co robie jest ladne, ma swoj styl i sie podoba. Tylko mialam wokol siebie ludzi toksycznych, dla ktorych moj sukces bylby ich porazka bo moze poczuliby sie gorsi ode mnie? Bo ich myslenie bylo wlasnie takie - jak takie glupie dziecko moze miec jakies sukcesy skoro my ich nie mamy? Jesli jej sie cos uda to jak my bedziemy wtedy wygladac? Nie, ja juz nie mam o to zalu i z tego sie ciesze. Moge isc dalej. Mam taka serdeczna przyjaciolke ktora w kazdym czlowieku widzi potencjal, cieszy sie jak ktos cos fajnego robi, jak mu sie udaje, jak ma plany. Wielu osobom pomogla. I mnie - mozna rzec - jej postawa tez pomogla w odrosnieciu skrzydel.
  16. Wkrotce bede miala wlasny dom. Wlasny w 100% (niby mieszkanie w Pl tez jest wlasne ale juz z gory bylo przeznaczone dla corki wiec go tak nie traktuje). I ja ten dom bede szanowac bo wiem, jak daleka droge do niego przeszlam. Ile mnie kosztowal, nie tylko w aspekcie finansowym. Jesli szanuje dom to byle kogo do niego nie wpuszczam. To nie jest miejsce publiczne tylko MOJE miejsce. Moje i moich dzieci. I my sie mamy w nim czuc bezpiecznie, dobrze, komfortowo. Ludzie ktorych zaprosze w gosci tez maja sie tak czuc i przestrzegac zasad w tym domu.
  17. ophrys - tu nie o szanse chodzi ale o otwarte oczy, umiejetnosc obserwacji i wyciaganie wnioskow. I o to, zeby nie byc zdesperowana. Kandydata na partnera trzeba obserwowac bo to gwarantuje nam przyszlosc. A nie zakochac sie na zaboj i mowic sobie ze jakos to bedzie. Najpierw facet musi pokazac ze jest wart partnerstwa z nami. Ze bedzie wspolpraca i zaufanie. Niestety, tak na to patrze, musi byc czesciowe wyrachowanie i ostroznosc (nie ma to nic wspolnego z materializmem jesli uzywam slowa "wyrachowanie", bardziej z zimna krwia i nie angazowaniem sie od poczatku) - inaczej znow wpakuje sie w goowno, a jak z niego trudno wyjsc to wszystkie wiemy. I ile zdrowia zniszczy. Jak ktos winszuje sobie byc matka Teresa i ratowac biednych misiow (i tlumaczyc ich ze tacy biedni bo to, tamto, owo) - prosze bardzo! Ja mowie "pas" na tym polu ;) Wtedy nie bedzie dawania szans ani dylematow moralnych z tym zwiazanych. Owszem, kazdy popelnia bledy - ale czlowiek rozsadny wyciaga z nich wnioski natychmiast i widac to w jego dzialaniu. Czy na tym forum, czy na innym - nie pamietam; stwierdzilysmy choralnie ze optymalnym partnerem jest "gotowiec" - czyli taki, ktorego nie trzeba niczego uczyc bo sam umie: zadbac o dom i siebie (niewazne czy zyje sam czy z kims), i byc niezaleznym, odpowiedzialnym, godnym zaufania. Jesli mezczyzna doskonale daje sobie rade bez partnerki - to tym bardziej bedzie sobie radzil w zwiazku. My, kobiety zwykle sobie radzimy - same czy nie same - bo mamy dzieci, domy na utrzymaniu. I dlatego potrzebujemy zaradnego mezczyzny (co - po raz kolejny podkreslam - nie ma nic wspolnego z materializmem!) ktory dotrzyma nam kroku a nie kolejnego Piotrusia Pana. Dzieci juz mamy. Jakby jakis lolek chcial sie na mnie bujac to wole byc sama. Dziewczyny - szanujmy sie!
  18. aweb - tak myslalam. Ze nie ma wlasnego kata. Facet, ktory chce zalozyc nowa rodzine i nie powielac starych bledow (z ktorych przeciez nauczke wyciagnal) - najpierw zdobywa niezalezny kat dla siebie (nie przy mamusi), potrafi go niezbednie wyposazyc i utrzymac - a potem mysli o zwiazku. A tutaj znalazl sobie po prostu wygodne przytulisko. Mamusia pewnie tez miala dosc 40-letniego lesera w domu. Jak bedziemy tych toksykow, leni, pasozytow holubic to oni sie nigdy nie naucza ze pewne zasady musza byc przestrzegane. I bedzie sie im wydawac ze wystarczy, ze sie usmiechna, powiedza mile slowko i juz maja zapewniony wikt i opierunek. Za tanio sprzedajemy swoja wolnosc. Mezczyzna powinien udowodnic swoim postepowaniem ze jest godzien miana partnera. A tutaj tylko puste slowa, obietnice - z ktorych nic nie wynika. Nie ma pracy? Jedzie za granice, zarabia, zaklada firme jesli ma takie marzenia. Mam jakis dziwny, wewnetrzny uraz do pasozytow.
  19. ... a ten Twoj partner pozal sie Boze przypomina 25-letniego syna mojej kuzynki, tez podejscie do pracy podobne. Gdzies wychodzi, cos ktos obiecuje, zalatwia wiec on nic juz nie robi tylko czeka, a czas mija... Siedzi na garnuszku rodzicow bo oni nie umieja stanowczo postawic warunkow. Jak ktos tak kombinuje to widac ze robic konkretnie nic nie chce tylko poudawac i nadal siedziec z zalozonymi rekami bo moze cudow nie bedzie miec ale z Waszego (Twojego i dzieci) stolu cos mu zawsze skapnie.
  20. aweb - nie mylisz sie. Daj sobie spokoj, len jest rownie toksyczny jak psychol. Do tego nieodpowiedzialny, z dllugami a to nienajlepiej o nim swiadczy (zaniedbywanie wlasnego dziecka). Ok, ok wiem, czlowieka nie nalezy przekreslac za bledy mlodosci i glupote ale ja bym wyoptowala, nie mam czasu, energii ani ochoty. on zwyczajnie na Tobie zeruje! A to ze zmianami pracy tez nie rokuje dobrze - nie wie czego chce, jest niepewny i zmienny... A obietnice to tylko slowa. Zrobisz jak uwazasz - to powyzej to moje bardzo subiektywne zdanie.
  21. Buszujaca: "a teraz chodzi po znajomych i opowiada, jak go okradlam, zerowalam na nim,wypaslam d**e, jak on sie poswiecil mojemu synowi a jaki z niego ( tu epitety), jaka kariere zrobilam na jego plecach i jak go oszukalam.Czarne jest biale a biale jest czarne. Ufff, ale sie wkurzylam." Robi to co potrafi najlepiej, i o co sie wkurzac? Idz swoja droga,mysl swoje i wiedz swoje a jemu krzyz na droge (mialam napisac cos bardziej wulgarnego ;)). Podobne teksty slyszalam. Ludzie tak naprawde maja to gdzies bo obchodza ich wlasne sprawy a nie cudze wypominki. To ich nie dotyczy. I zapamietaj jedno, bardzo wazne - jesli ktos wierzy w klamstwa ktore o Tobie opowiadaja - nie jest wart twojego zainteresowania. Olac takich ludzi. Szkoda zdrowia na toksyka, jesli sie od niego uwolnilas to masz spokoj a on niech sie zoladkuje z bezsilnosci.
  22. Toksyczny psychopata nie jest w stanie wyciagnac wnioskow ze swojego postepowania - dlatego nie potrafi zrozumiec, ze to co sie dzieje to prosta konsekwencja jego dzialan. Kazdy rozumny czlowiek wie, ze czyny maja swoje implikacje, szczegolnie zle czyny, krzywdzace innych. To sie nazywa kregoslup moralny. Wiekszosc z nas tu, na forum po prostu nie potrafilaby skrzywdzic drugiego czlowieka - bo tak sie nie robi, bo to nieludzkie, bo niemozna sprawiac komus cierpienia ot, tak. Psychopata tej swiadomosci nie ma, rodzi sie bez niej albo zostaje jej pozbawiony przez warunki w dziecinstwie/mlodosci. Potrafi udawac bo to warunkuje niezle przetrwanie i aprobate otoczenia, w rzeczywistosci jednak nie posiada wielu cech ktore udaje.
  23. To zgrywanie ofiary przez przemocowca to gwozdz programu :D Nie myslcie, ze jak podjelam decyzje to mam total spokoj, robi jeszcze czasami jazdy ale juz nie hardcore. To potwierdza, ze oni sa chorzy bo nic nie jest w stanie ich powstrzymac przed chorymi zachowaniami. I fakt - wobec ludzi, w szczegolnosci oficjalnych - malutki, cieniutki, grzeczniutki. W domu morda od ucha do ucha i wyzwiska. Juz mnie to nie rusza ale ciekawe co by bylo gdybym tak puscila z tasmy przez tymi, ktorych sie boi jego domowe tyrady. :D Chorzy ludzie. Jak najdalej od takich. A takich "tekstow miesiaca" to ja moglabym ksiazke cala napisac, w tym serdeczne zyczenia wszystkiego najgorszego dla mnie i dla moich dzieci. Z rakiem wlacznie :D Mnie sie z tego tylko smiac chce bo jak inaczej zareagowac?
×