Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

oneill

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez oneill

  1. bledna - cytuje Ciebie: "Wczoraj jakoś miał podejrzany humorek więc się przymilał. Nie robiło to na mnie wrażenia, bo wiem, że za chwilę ten miły człowieczek, egoista zamieni się w chama. Czasem miły umie być jak chce d..., ale też jak chce d... potrafi być chamski. Trudno go wyczuć. Jak był miły zawsze mi zamydlał mi oczy, udawało mu się. Później się z tego cieszył, że jest fantastyczny w owijaniu kobiety w okół palca. Wg niego on jest rewelacyjny, wszyscy go lubią. To tylko ja ciągle coś mam do niego. Mam przecież takie bujne życie towarzyskie, że on wie najlepiej co ja robię. W myślach z jednej strony się z tego śmieję, że wie lepiej ode mnie, ale z drugiej strony przeraża mnie to, że może on chciałby żeby tak było. Żeby moje niby "niemoralne życie" usprawiedliwiło jego poczynania. Przecież on tego nie chciał, ja go do tego zmusiłam. To są moje myśli i tego mu nie mówiłam, bo po co. " Mysle ze to typowe dla takich osobnikow. Oni nie umieja wyciagnac wnioskow ze swojego zachowania, nie potrafia skojarzyc skutkow swojego zachowania czy wypowiedzianych slow. Oni sluchaja wylacznie siebie i swojej wyobrazni. Moj maz jak zostal wezwany do osrodka w psrawie zlego traktowania mojego chorego syna - do dzis wierzy ze zostal tam podstepnie zwabiony, oskarzony, ta kobieta ktora notowala (pielegniarka glowna osrodka) to powinna byc oskarzona przez niego itp itd - on nie rozumie ze byla to prosta konsekwencja jego postepowania wobec mojego syna! On tego NIE WIDZI! Tak jak nie widzi i nie przyjdzie mu nawet do glowy ze ja sie wyprowadzam bo w duzej mierze on i jego zachowanie ponosi wine za rozpad zwiazku! Ze jego niekontrolowane zachowania, wybuchy zlosci,awanturnictwo, oskarzanie, brak odpowiedzialnosci, zmiana zdania co kilka minut, zmiana nastawienia, zmiany planow, chaotycznosc, niechlujstwo, niedbalosc i brak szacunku do wszystkiego, postawa wobec wieku spraw - spowodowala ze zaczelam sie powoli odsuwac az przestalo mi zalezec bo taka byla normalna kolej rzeczy w naszym przypadku. On mysli ze ja po prostu chce byc sama bo dorwalam sie do kasy i stac mnie na dom. Owszem, jest to czesc prawdy - bo gdyby nie pieniadze ze sprzedazy dzialki w Pl to nie mialabym mozliwosci zakupu domu. Ostatecznoscia byloby wynajmowanie ale nie czulabym sie tam dobrze, jak nie na swoim. Mnie jest bardzo potrzebne poczucie wlasnosci, ze to jest moje i ja mam do tego prawo. Maz jest taki ze wobec osob zewnatrz czy oficjeli (prawnik, policja, sluzby socjalne) bedzie sie zachowywal w miare normalnie jesli nie sluzalczo i bedzie wygladalo na to ze zrozumial co mu maja do przekazania - ale potem w domu wobec mnie wszystkiemu zaprzeczy i oskarzy reszte swiata. On jest niewinny, on jest ofiara. I niech sobie w tym przeswiadczeniu zyje ale z daleka ode mnie. Mysle ze on dal za wygrana bo w glebi duszy boi sie, ze jego postepowanie wyjdzie na jaw i straci wiecej niz by sie spodziewal. Mnie szarpanina w sadzie nie jest potrzebna. Skoro mozemy sie dogadac, zobowiazalam sie do oplacenia wszelkich, dosc wysokich, kosztow. Niech tam. Wolnosc i moje zdrowie jest wazniejsze a pieniadze dzis sa jutro ich nie ma i znowu sa :D
  2. cytuje poprzedniczke: "PSYCHOPATA TO OSOBA, O KTÓREJ NAJCZĘŚCIEJ MÓWIMY: "NOOOOOOOO NIE GADAJ!!!! TAKI UPRZEJMY I KULTURALNY CZŁOWIEK!TAKI INTELIGENTNY I ELOKWENTNY!!! NIE WIERZĘ....????!!! -NIEMOŻLIWE, PRZESADZASZ !!! Niestety-możliwe.MOŻLIWE... William Bradfield, psychopatyczny nauczyciel, o którym wspomniałem wcześniej, nigdy nie wybierał atrakcyjnych kobiet. Potrafił wyczuć brak pewności siebie i samotność tak, jak świnia wyczuwa trufle." Tak, oni wybieraja kobiety albo malo atrakcyjne, albo w trudnej sytuacji zyciowej (mogace byc z jakiegos powodu zdesperowane, chcace sie wyrwac ze srodowiska itp), graja przed nimi i przed otoczeniem; a jak juz je usidla to graja tylko na zewnatrz bo przed partnerka juz nie musza. Wtedy rozwijaja caly wachlarz swoich chorych mozliwosci. I wlasnie bardzo czesto otoczenie dokladnie tak reaguje: "No cos ty, takiego fajnego partnera masz, czego ty szukasz, w glowie ci sie przewraca, wymyslasz sobie, przesadzasz, siedz na d*pie jak ci dobrze bo niejedna by chciala takiego mezczyzna u swojego boku". I co, jak sie wtedy czujemy? Znam to az za dobrze. Moje poprzednie malzenstwo bylo dokladnie takie - wszyscy na zewnatrz postrzegali meza jako ideal a on byl zwyklym toksykiem i uwielbial sie psychicznie znecac, umniejszac, krytykowac, udowadniac swoja wyzszosc. A tych, ktorzy sie na nim poznali - tym bardziej krytykowal i przypinal latki, doszukiwal sie wad i rozdmuchiwal je do monstrualnych rozmiarow. Moj obecny maz to po prostu toksyk, frustrat, nie widzacy jak wiele zlego uczynil swoja postawa i postepowaniem, nie umiejacy wyciagac wnioskow. I dobrze bo juz wkrotce sie wyprowadze i bede miala spokoj od wszelkiej masci poj*bow. Ryzykowac nie bede, zbyt sobie cenie wolnosc i spokoj. Drogo mnie kosztowaly wszelkie zwiazki w moim zyciu i raczej pchac sie ponownie w nie nie bede. Lubie swoje towarzystwo, lubie byc sama,nikt mi nie przeszkadza, nie wcina sie w to co robie a obowiazkow i bez tego mam dosc. Byc moze jestem samotnikiem z natury?
  3. Bledna - i jeszcze jedno. Nie dawaj sie wciagac w dyskusje bo jemu o to chodzi. Przytakuj (jak ginger zasugerowala) albo wysluchaj, pokiwaj glowa, masz racje kochanie i szlus. Na takie pierdzielenie to po prostu nie ma odpowiedzi i nie ma z czym polemizowac. Szkoda nerwow. Mialam tak samo. Az przestalo to na mnie robic wrazenie.
  4. Bledna - pisz, wyzalaj sie, wyrzuc z siebie choc czastke tego cierpienia. To pomaga. Nikt Cie tutaj nie skrytykuje ani nie umniejszy Twego bolu. My wiemy co czujesz bo kazda z nas albo przechodzi albo przechodzila to samo, z tym, ze nasze psychole sa rozne. Ale ze psychole to nie ma watpliwosci ;) Ja sie prawie uwolnilam bo wkrotce sie wyprowadzam - i ja i moi synowie odczuwaja ulge. Mlodszy chyba dzieki temu uwierzyl, ze jednak mozna dzuialac,mozna wyjsc z uciazliwej sytuacji. Stal sie bardziej otwarty wobec mnie a wobec meza potrafi sie postawic z klasa. Ma spory potencjal pewnosci siebie. Co do gadania glupot to ja zaczelam w pewnym momencie nagrywac na komorke co ten moj geniusz pierd*lil bo wierzyc sie nie chce jaka oni maja wyobraznie i jakimi tekstami potrafia strzelac. teraz to sie z tego smieje ale nie bylo mi wowczas do smiechu, oj nie! tez teksty ze nikt nie przychodzi przez mojego chorego syna podczas gdy drzwi sie nie zamykaly bo zawsze ktos sie przywlokl, nawet pozno wieczorem. I to ja sie czulam niezrecznie bo maz nie szanuje wlasnego domu, wpuszczal brudasow z blotem na butach, palacych papierosy, smierdzacych. Do przesady usluzny gosciom, w doope by im wszedl. Potrafil wyciagnac cala szuflade z batonikami i polozyc na stol! Przychodzili znajomi z niewychowanymi dzieciurami ktore meczyly moje psy i kota. Grzebaly w moich szufladach i probowaly z komputerem - zwrocilam uwage to aj waj jak smialam. Co, moze mialam im pozwolic zeby mi zryly kompa za 1600 euro? Albo zrobily krzywde zwierzakowi? Mniejsza z tym, to juz poza mna - teraz mam zgryz z domem. Ale wczoraj to mialam satysfakcje - w poniedzialek zadzwonil mi agent od domu do remontu i powiedzial ze zostalam przebita, ktos dawal wiecej. Ale ja tyle bym nie dala za dom ktory wymaga totalnej renowacji wiec mowie dziekuje. I got. Wczoraj gosciu do mnie dzwoni i mowi ze sprzeda mi za 100 000. A ja na to ze teraz to ja sie rozmyslilam. Kopara mu opadla bo wydawalo mu sie ze jestem napalona na ten dom - owszem, bylam ale mi przeszlo bo sie zastanowilam nad tym i naprawde nie chce przezywac kolejnych remontow. Poza tym 2 klm od miasteczka i droga pod gore to co bedzie jak mrozy zetna? Nie ma kanalizacji tylko szambo a ja mam dosc problemow z szambem tutaj. Wybieram miasteczko bo i autobusy, i pociag, i sklepy - wszedzie blisko i bez kosztow dojazdu (mam darmowa karte na publiczna komunikacje). A we srode inny agent, taki fajny (juz ogladalam z nim dom, podobal mi sie ale za maly) zaproponowal mi wolnostojacy domek w miasteczku, ze sporym ogrodem jakies 5-6 arow. Wymagalby minimalnych nakladow - pomalowac, wymienic z czasem kuchnie na nowoczesniejsza, nowy agd, wycyklinowac parkiet w salonie. I mozna mieszkac. Ale nie wiem jak z cena bo wystawiony jest dosc drogo a ja dalam oferte wstepna na 120 000. Moge dac gora 130 000 bo i tak trzeba tam dolozyc. Mam na widoku rowniez dom nowy, w pelni umeblowany, luksusowe wykonczenie - za 135 tys ale na osiedlu. I tego osiedla sie troche obawiam. Synom sie podoba bo nowoczesny, oni maja w doopie czy ogrodek maly czy duzy, a tam ogrodek na tylach jak w pierdlu spacernik ;) Jednak wole wolno stojacy domek ale w miasteczku nie jest latwo znalezc taka okazje, wszystko albo blizniak, albo szeregowiec. Powiem Wam - chcialabym juz byc sama. Swiety spokoj od toksykow, nikt mi trul nie bedzie. Z nikim nie musze sie liczyc. Mam burdel to moja sprawa. Nikt mi nie doklada roboty, nikt mi syfu nie wnosi. Mlodszego syna ustawiam do porzadku bo ma bajzel w pokoju, ubrania na podlodze itp, smierdzi skarpetkami ale chlopaki tak maja. Gdzie nie pojde a jest nastolatek to to samo. mStarszy, ten chory to utrzymuje porzadek tylko od czasu do czasu trzeba mu odkurzyc.
  5. Oj, tak. Czasami taki toksyk nie jest zbyt inteligentny ale zastraszyc i zmanipulowac potrafi. Przede wszystkim skolowac "ofiare" zeby nie wiedziala kiedy nastapi atak, zmiana planow a moze to nastapic w kazdej chwili. Kiedys przyszlo mi na mysl, ze owo uczucie przeciez jest mi dobrze znane bo mialam tak w domu rodzinnym - nigdy nie wiedzialam kiedy matce odbije i zacznie cos wymyslac. Bardzo sie tego balam bo naruszalo moje poczucie bezpieczenstwa. I to powrocilo, dlatego ataki meza odbieralam w taki wlasnie sposob - bo przywolywaly ow pierwotny lek z dziecinstwa. Powiem Wam - dobrze sie stalo, ze weszlam w taki toksyczny zwiazek - inaczej pewnie bym nie przerobila tych lekow z dziecinstwa i nie stawilabym im czola. Dzieki temu dzis jestem bardziej wolnym czlowiekiem, moze nie calkiem, 100% wolnym ale mam o wiele wiecej samoswiadomosci i nawet jesli czegos sie obawiam czy mam watpliwosci to potrafie to zanalizowac i szukac zrodla. Nie oszukuje samej siebie jak kiedys. Jestem w stanie spojrzec prawdzie w oczy nawet jesli mialaby mi sie nie podobac. Musze juz leciec a chetnie na[isalabym cos wiecej. Ciesze sie, ze wkrotce uwolnie sie fizycznie od toksyka.
  6. Powyzszy tekst oddaje w pelni zasade zwiazku z osoba toksyczna - czy to rodzic, czy partner, czy wreszcie dziecko. Mialam taka wiez z rodzicami i nie dziwota ze ja powielalam pozniej w zwiazkach. Ciesze sie, ze to juz wiem...
  7. Dobrych kilka lat temu, kiedy poszukiwalam srodka zaradczego na moje problemy, znalazlam forum BPD (bo o to, miedzy innymi, podejrzewalam meza - wtedy jeszcze zalezalo mi na nim i na zwiazku wbrew wszystkiemu) - i tam ktos mi powiedzial znamienne slowa: jesli jestes z kims kto cierpi na BPD to spierd*laj jak najszybciej zeby cie nie okaleczyl psychicznie. I jak ktos tu, na naszym forum powiedzial: nikt nam nie da medalu za cierpienie zycia z toksykiem. A zycie mamy tylko jedno. Jak sie ktos urodzil (lub nabyl w dziecinstwie te cechy zyjac w dysfunkcyjnej rodzinie) trucicielem to na zawsze nim pozostanie. To nie jego wina ze jest taki (choc jego odpowiedzialnosc, ale mniejsza z tym) - to my sie powinnysmy zastanowic dlaczego wiazemy sie z takim osobnikiem. Dlaczego znosimy jego toksyny i przesuwamy granice wytrzymalosci zamiast wyjsc i zamknac drzwi od drugiej strony. Osoba zdrowa nigdy nie pozwoli zblizyc sie do siebie toksykowi. Zreszta sam toksyk nawet nie bedzie probowal wyczuwajac ze tutaj nic nie ugra dla siebie. Domek, niestety albo na szczescie - przeszedl kolo nosa (choc juz powoli rozpytywalam o ludzi do remontu; tam byla potrzebna prawie calkowita remowacja ale cena zachecala i wraz z jej kosztami wyszlabym taniej niz za nowy, urzadzony dom) bo ktos podbil cene a ja tyle nie zaplace jesli mam sie liczyc z remontem i umeblowaniem, dobudowaniem lazienki i przerobka 2 pokoi na studio. Wyszloby tyle samo co za dom w miasteczku wykonczony i umeblowany. Troche mi zal bo potencjal, bo prywatnosc - zreszta same rozumiecie, czlowiek chcialby miec taka swoja mala enklawe - no i moze z synem tez byloby latwiej, mialby te przestrzen... Ale skoro nie wyszlo to bede sie trzymac tego nowego albo znajde cos podobnego, mniejszego i troche tanszego. Tam sa 4 sypialnie - 127 m kw; niech bedzie 100 m kw i 3 sypialnie ale wiekszy ogrodek. Teraz kwestia umeblowania - dom jest w pelni umeblowany z calym agd, wykonczenie wysokiej klasy - jest wart duzo wiecej a jak przejdzie recesja to mozna go z zyskiem sprzedac. Moze wiec potraktowac go wlasnie tak - jako lokate kapitalu i inwestycje? Tylko czy mnie sie chce tak ciagle przeprowadzac? I czy mam zdrowie (i cierpliwosc) czekac jeszcze jakis czas - ja juz chce spokoju od truciciela bo truje dalej z tym ze mnie to nawet w dupie nie strzyka. Ale w imie czego mam wysluchiwac jakichs glupot, debilnych "porad zyciowych" i uwag na temat tego co robie i co zamierzam.
  8. Bledna - mam - a wlasciwie juz wkrotce bede mogla powiedziac: mialam - identycznego partnera. Na stronach tego topiku jest cala moja historia. Ktora wlasnie teraz znajduje pozytywny final. Na szczescie nie mamy dzieci wiec to ulatwia sprawe, ja od meza nic nie chce, zadnych podzialow majatkow itp. Jestem materialnie niezalezna, kupuje wlasny dom jak tylko podpiszemy separacje (ktora jest jednoczesnie rozdzielnoscia majatkowa). Nadal mieszkamy razem, maz probuje przytruwac nadal ale ja mam to gdzies, juz mnie nie dotycza jego uwagi. Ten typ tak ma i juz :D Teraz ma zajecie i mniej dymi bo opiekuje sie osieroconymi szczeniakami a to zajmuje sporo czasu. Dobrze ze robi cos pozytecznego ale jak mu czasem odbije to sie ni w p*zdu ni w oko czepia ze ja chce mu zabrac do siebie te pieski i sie zaczyna pieprzenie w bambus :D Uzgodnilismy ze ja zabieram Murphy ktora jest juz stara (a na dodatek zrobila sie otyla), niech sobie w spokoju dozyje swoich dni. Guinness stracilismy ponad tydzien temu, nie przezyla narkozy (miala cesarke), zostaly dwa szczeniaczki ktore pieknie rosna i sa zdrowe. Piesek juz otwiera oczka, suczka jest 2 dni mlodsza i ma jeszcze czas.
  9. Rento - ten dom finalnie bedzie dla mlodszego syna jak sobie bedzie zycie ukladal. Corce dam mieszkanie w Krakowie. A ja zalatwie sobie tutejsze gminne male mieszkanko, zeby spokojnie rozstac sie z tym swiatem i nie pozostawiac po sobie jakichs spraw spadkowych. Starszy syn pewnie pojdzie do zakladu, chyba ze oddam go wczesniej jak nie bede sobie dawac z nim rady bo roznie to moze byc. Dom z ogrodem idzie za niska cene i faktycznie ma ogromny potencjal. Bylam tam dwa razy i podoba mi sie otoczenie, prywatnosc - nie widzialam go jeszcze od srodka ani go nie sprawdzalam ale to w najblizszych dniach. Roznica w cenie zaplaci za uporzadkowanie obejscia, umeblowanie i innowacje ktore bede chciala wprowadzic. Domek szeregowy w miescie jest nowoczesny, ma trzy lazienki, wszystkie urzadzenia agd wbudowane w szafki ktore sa z litego drewna. Umeblowany, szafy, lozka, skorzane sofy. Ale nie ma duszy, nie ma "tego czegos" i nigdy nie bedzie mial, zawsze to bedzie taki pol-blokowiec. Wygodny niesamowicie bo to widc na pierwszy rzut oka, i jasny. Ale czegos mi w nim brakuje... I jest nazbyt "sterylny".
  10. Anle26 - moj maz to podobny typ. Wyszla z niego prawdziwa natura ok 2 lata po slubie. Wytrzymalam (z trudem) 8 lat - biorac pod uwage moje czeste wyjazdy (kilka razy do roku) do Polski to dalo sie przetrwac. Teraz sie uwalniam, kupuje wlasny dom, separacja bedzie wkrotce orzeczona. Maz pokazuje swoja "lepsza" strone ale nie robi to na mnie wrazenia. Korzystam bo jak mowi przyslowie: daja to bierz, bija to uciekaj ;) Obylo sie bez szarpaniny, maz prawdopodobnie obawia sie ze nie wyrazenie zgody przez niego spowoduje ze wyjde z przemoca domowa i bedzie sprawa nieprzyjemna bo z orzekaniem o winie. A tak - ja oplacam dosc spore kwoty sadowe (ok 2000 euro) bo chce miec spokoj, spisuje sie literalnie ze wszystkiego, bedzie orzeczona rozdzielnosc majatkowa. Rozmawiamy o tym spokojnie. Atmosfera sie oczyscila choc maz niestety, nadal prostakiem pozostaje i ma prostackie zachowania. Tylko ze na mnie juz to nie dziala negatywnie, jego problem. Poza tym znalazl sobie zajecie w ktorym sie spelnia - szczescie w nieszczesciu ze nasza suczka odeszla i osierocila te dwamale szczeniaczki; maz sie nimi pieczolowicie zajal, juz maja ponad tydzien i sa zdrowe. Ja zas latam od osla do posla zalatwiac sprawy bo mi sie wszystko na jeden czas zwalilo - i zakup domu, i sprawy prawne, i naturalizacja. Plus to ze mlodszy syn zaliczyl testy na prawo jazdy i bedzie teraz bral lekcje praktyczne (za pol roku egzamin). Samochod zmienilam w pazdzierniku i jestem super zadowolona - to jest to czego zawsze chcialam, dynamika, szybkosc itp - gdyby nie jeden dosc istotny problem - pali ok 13l na 100 km a przy rosnacych cenach paliwa to jest po prostu nieoplacalne. Dziennie robie ok 150 km i tak bedzie jeszcze przez co najmniej pol roku (wylaczajac wakacje), dopoki mlodszy prawka nie zrobi i nie zacznie sam jezdzic do szkoly. Ostatni rok przed matura nie zmienie mu szkoly na lokalna bo to by byla glupota. Chce wiec zmienic samochod na bardziej ekonomiczny. Wystawilam subaru na sprzedaz, zobaczymy. Na razie jednak jezdze i sie ciesze :D Kolejny problem - dom. Tzn super by bylo gdybysmy zawsze takie problemy mieli :D W zasadzie juz wybralam nowy, 5-letni dom w miasteczku na fajnym osiedlu (tylko ok 35 blizniakow), umeblowany, wykonczony na wysoki standard, cena nie do negocjacji bo fakt faktem dom jest tego wart. Wszedzie blisko,do centrum ok 10 min na butach. Jest komunikacja publiczna. Ale cos za cos - prywatnosc raczej ograniczona, maly ogrodek na tylach domku - ale za to powierzchnia mieszkalna 130 m kw, jasne pokoje, duze, glowna sypialnia z wc i prysznicem; trzy lazienki, kuchnia z litego drewna - tylko strych trzeba by bylo przystosowac (velux + podloga) i kolo ogrodka cos porobic. Dom ktory nie wymaga zbyt wiele pracy w utrzymaniu, ogrzewanie gazowe (tansze od olejowego), miejska kanalizacja i woda. Synowi sie bardzo podobalo, juz sobie pokoj wybral. Ale ze ja lubie pobuszowac po stronach nieruchomosci, wynalazlam inny domek - wolno stojacy, ok 2 km za miasteczkiem. Jest duzy trawnik na froncie, podjazd naokolo domu (mozna zaparkowac z tylu), stare drzewa, zywoplot, domku nie widac prawie z drogi. Jest odnowiony, powierzchnia tez ok 130 m kw ale jedna lazienka tylko. Zas za domem oprocz garazu blaszaka i komorki jest ok 15 arow laki. I to wszystko pojdzie duzo taniej niz ten domek w miescie. Na tyle taniej, ze zostanie mnostwo kasy na dobudowanie drugiej lazienki i ubikacji i umeblowanie (jest nieumeblowany ale ma za to wbudowane szafy w kazdej sypialni, sa na bialo pomalowane ale przeciez to mozna zmienic, ja robie wtapianie obrazkow w podloze wiec moge zrobic z tych szaf cuda albo choc okleic je/pomalowac na jakis fajny kolor). Problem w tym ze jest to troche daleko od miasteczka i droga waska, wyboista, bez pobocza. Czyli trzeba bedzie dojezdzac, w wyjatkowych przypadkach na butach chocby dla relaksu sie przejsc. Co mnie w tym miejscu urzeklo to owa prywatnosc - tam sie wrecz ja czuje. Ale roboty byloby o wiele wiecej przy utrzymaniu takiego domu. Mlodszy syn na studia pojdzie wkrotce i bedzie mial w doopie robote kolo domu. Ale co to za wielka robota skosic trawnik, kupilabym kosiarke i sama bym sobie poradzila. Podoba mi sie ta laka za domem - spory potencjal. Mam obejrzec ten dom dokladniej, nie wiem czy nie ma wilgoci, czy jest dobrze izolowany przed zimnem, jak wyglada strych itp
  11. Boli i bedzie bolalo. Tylko stopniowo ten bol zniknie, Ty musisz uzbroic sie w cierpliwosc i pamietac, ze jesli wrocisz - sytuacja sie powtorzy. Na poczatku oczywiscie bedzie pieknie, cieplo i rozowo - zapewnienia, obietnice itp - a potem stara, dobra rzeczywistosc z toksykiem. Ile razy wrocisz - tyle razy spotka Cie to samo. Jesli zdecydujesz sie wytrwac - pamietaj: nagroda jest spokoj. Nie musisz dzielic jego problemow z samym soba ktore on sam powinien rozwiazac dla wlasnego dobra, a nie zrzucac na innych. Cokolwiek jednak zrobisz pamietaj - to Twoje zycie, twoj wlasny wybor.
  12. Ewo Nic dodac, nic ujac... Skrzywdzila nas ta jedna, konkretna osoba (albo kilka, ale konkretnych, osob) - i ich wlasnie nalezy sie wystrzegac lub tez im podobnych. Reszta swiata nie jest odpowiedzialna za dranstwa jednostki. Ja osobiscie zas przezywam ogromna potrzebe bycia samej, co zreszta niedlugo nastapi - a co dalej tego nie wiem, ani sie nie zarzekam. Wiem jedno - jest mi ze soba dobrze i nie mam, jak kiedys watpliwosci czy sobie sama poradze i ze bez partnera bede jakby "mniej wartosciowa" bo to bzdury wierutne. Kiedys w to wierzylam ale tak mnie wychowano. Partner czy jego brak nie ma nic wspolnego z poczuciem naszej wartosci bo jestesmy nia same w sobie. Szczeniaczkami opiekuje sie maz jako ze ma wiecej czasu - wlasciwie poswieca im caly czas. I oby to sie z pozytkiem dla nich odbylo. Jak dotad sa zdrowe, karmione regularnie i czyszczone wiec jak tak dalej pojdzie to przezyja. Mam co prawda druga suczke ale ona nigdy nie miala mlodych (jest wysterylizowana) i sie ich boi, ucieka pod stol jak zaczynaja piszczec. Liczylam przez chwile ze moze sie kolo nich polozy i choc je ogrzeje. Probowalismy tez z kotem ale on zachowuje sie podobnie - ma to wszystko w d*pie ;)
  13. Suczka nam odeszla - zostaly dwa nowonarodzone szczeniaczki. Robimy wszystko zeby przezyly.
  14. Edytko - calym szacunkiem, ale to co piszesz i jak piszesz to kliniczny przyklad racjonalizacji (jest to psychiczny mechanizm obronny). Twoje zycie, Twoj wybor. Z doswiadczenia i ostroznosci nie wierze w happy endy jesli kiedykolwiek zdarzyla sie historia z przemoca w zwiazku.
  15. Wciaz zywy jest mit ze "po slubie sie zmieni". NIC BARDZIEJ BLEDNEGO! Slub wrecz daje toksykom plci obojga mozliwosc bezkarnego pokazania swojej prawdziwej twarzy. Wezcie, prosze, to pod uwage. Jesli komus zdarzalo sie klamac przed slubem a potem kajac sie, przepraszac, obiewcywac ze jzu nigdy - po slubie bedzie to robil/a nagminnie. Mam 51 lat, trzy malzenstwa za soba wiec chyba jestem wiarygodna ;) Ktos komu na nas zalezy nie zachowuje sie toksycznie! Nie zadrecza nas tlumaczac sie np "naszym dobrem". Problem lezy w nas samych - ze wybieramy takich partnerow, ze wybaczamy im i wierzymy ze nigdy tego nie zrobia, ze nie potrafimy wyznaczyc wlasnych granic. Oni nas rania bo im na to pozwalamy! Przyjmijcie to za prawde absolutna. Bo osoba w miare zdrowa i dojrzala psychicznie ma konkretnie okreslone granice i zaraz po pierwszym "incydencie" albo zwroci ostro uwage albo odejdzie. Patrzac na swoje zwiazki - ilez to razy powinnam odejsc po toksycznym, raniacym mnie zachowaniu - a zawsze jakos tlumaczylam to, wybaczalam, puszczalam w niepamiec wierzac naiwnie ze to "pierwszy i ostatni raz". I gdybyz tak bylo... Bo pewnie i takie rzeczy sie zdarzaja, nie jestesmy aniolami, kazdemu moze sie przytrafic zly dzien. JEDEN zly dzien - ale kesli jest to przypadkowe to taka osoba po pierwsze: bedzie tego naprawde zalowac i nie dopusci do ponownego takiego zachowania a po drugie: zda sobie sprawe ze rani kogos bliskiego. Bliskich sie nie rani, nie powoduje ich cierpienia. Jesli na kims Ci zalezy to starasz sie by tej osobie bylo dobrze a nie wrecz odwrotnie - uprzykrxasz zycie. To co pisze to sa truizmy ale trzeba je powtarzac w kolo Macieju, zeby te dziewczyny - wspaniale, w glebi duszy bardzo wartosciowe - nie daly sie pognebic, nie uwierzyly ze sa nic nie warte. Tylko dlatego, ze toksyk z ktorym sie zwiazaly, ma problem ze soba i wywala go na najblizsza osobe. To on ma problem ale "dzieli" go razem z Wami - i wychodzi na to ze to Wy go macie. A on sie buja... Musze leciec na razie, napisze cos wiecej jak wroce dla wszystkich wspanialych Babeczek!
  16. To jeszcze kwestia czasu, na razie i tak nie dalabym rady z tym "wyjsc" na szersze wody, mam cale mnostwo innych spraw do zalatwienia. Jak juz siade spokojnie, wtedy sie tym zajme. O stronce myslimy z przyjaciolka od dawna i o sklepie internetowym, ale ona tez teraz ma inne sprawy na glowie. Niech to wszystko sie uspokoi, wtedy mozna miec pomysly i dzialac. Z lapania sie dziesieciu spraw na raz nic dobrego nie bedzie. Chce sie przeprowadzic, jako tako urzadzic, pozalatwiac formalnosci.
  17. Ja dopiero zaczynam, ale mam mnostwo pomyslow (wieszaki, ramki drewniane, deski do krojenia, lyzki itp drobnica a z wiekszych rzecy doniczki, wazony a nawet zwykle butelki, szklanki po swieczkach; pudelka wszelakie czy to czyste, gotowe do dekoracji czy z odzysku) - tylko troche mi brakuje odpowiedniego miejsca do pracy. Wkrotce porobie zdjecia to Wam pokaze moje poczatki :D
  18. Edytka - jakby mu na Tobie zalezalo to by Ci jazd nie robil. W nim to siedzi tylko sie przyczailo. Ja w cudowne odmiany nie wierze. A ze Ty sie zmienilas - to brawo dla Ciebie, i tylko z korzyscia na przyszlosc. Szkoda jednak, ze nie zmienilas obiektu westchnien... Zycze Ci jak najlepiej ale z tamtych wypowiedzi jakos nie widze tego zwiazku pozytywnie.
  19. Funduszy wielkich na biznes nie mam - na razie wystarczy ze przyjaciolka da mi do sprzedazy swoje wyroby, stane na placu (mam stol rozkladany i krzeslo polowe), pochodze po galeriach prezentujac rekodziela - i tyle. A jak sie beda sprzedawac to przyjaciolka zalozy galerie a ja bede ja prowadzic (nie chce nic na moje nazwisko). Co do domow to juz bylam zdecydowana ale znowu mi sie miesza w d*pie z tym drugim domem. Nie wiem czy wysyllam Wam linki ale moze jeszcze raz wrzuce. To ten pierwszy, nowy (5 lat) niezamieszkaly, jeszcze 5 lat gwarancji HomeBond, w nowej dzielnicy domkow, umeblowany do wprowadzenia ale trzeba tam pare rzeczy dokupic na wlasny indywidualny uzytek (jak chocby komorke na podworze). Dom wymaga "personalizacji", byl wynajmowany przez 2 lata ale stan idealny (ogladalam go 2 razy dokladnie) http://www.daft.ie/searchsale.daft?id=557509 Kurcze, ale off-topy wale ;) scisle na temat naszego topiku :D :D :D ten jest z kolei starszy (chyba ok 10 - 12 lat), zamieszkaly caly czas, dzielnica o dobrej renomie, spokojna, dom idealnie utrzymany, zadbany - minusem jest ze tylko 3 pokoje (w pierwszym sa cztery) i jedna lazienka na pietrze, trzeba bedzie wiec jak najszybciej po wejsciu dobudowac WC na parterze. I plusem tez jest garaz, ladny trawnik z boku i na tylach ogrodek z patio i drewnianym podestem. I to wrazenie ze wlasnie weszlo sie do cieplego, bezpiecznego miejsca. Wyglada w rzeczywistosci lepiej niz na zdjeciach, ide z synem w piatek obejrzec ponownie. http://www.daft.ie/searchsale.daft?id=574710
  20. Za 5 - 10 lat? Nie mam zielonego pojecia. Chcialabym rozwinac moje rzemioslo artystyczne i we wspolpracy z przyjaciolka z Polski otworzyc jakas mala galerie albo posredniczyc w sprzedazy naszych wyrobow do innych galerii. Oraz male stoisko na placu z naszymi "rekoczynami". Skromny dochod na benzyne i oplaty :D Fajny dom w ktorym czuc sie bede u siebie, mniej uciazliwe problemy z synem, kilku nowych przyjaciol, troche starych, spokojne zycie z dystansem do toksykow plci obojga. I to prawda co my tutaj walkowalismy przez lata - do tego ostatecznego kroku trzeba dojrzec, dorosnac. Mnie wiele pomogla forsa ze sprzedazy nieruchomosci w Polsce bo z tego bede miala wlasny dom i syna mlodszego wyksztalce. Corce pomoglam wiec teraz byloby glupio gdybym nagle nie mogla jemu pomoc. Co do domu to mam dwie propozycje, teraz agenci to walcza o klienta - i zaczynam sie wahac bo kazdy znich ma inne plusy, i na co postawic - czy na wiekszy metraz (127 m kw) bez garazu ale pare rzeczy do wyposazenia dokupic - czy na mniejszy z garazem (98 m kw), ale tylko dobudowac WC na parterze (bo jest jedna lazienka). Teraz idzie kwestia ceny ktora jest negocjowana aktualnie i umeblowanie oraz - dosc istotne - lokalizacja. Jeden dom jest w nowym osiedlu a drugi w "dojrzalej" i dosc eleganckiej dzielnicy.
  21. Buszujaca - nie zaszkodzi pojsc do specjalisty, oni wiedza jak sobie radzic z takimi przypadkami jak Twoj. Bron sie rekami i nogami przed depresja. Takie toksyczne zwiazki jak Twoj zostawiaja pietno na psychice; szczegolnie, gdy sie jest osoba wrazliwa, jak Ty. U mnie jest cos, co mozna nazwac darem ale tez i przeklenstwem. Nie jestem pamietliwa. Jak maz ze mna grzecznie i ugodowo - to machne reka na przeszlosc. Moze kiedys ze mnie wyjda traumy po tym zwiazku; na pewno mezowi nie ufam i mam uraz - ale nie przenosi sie to na reszte swiata. Wierze, ze ludzie sa generalnie OK ale mam dystans wiekszy niz przed tym zwiazkiem. Czy mam do meza zal? Nie, to by i tak nie wypalilo. Ciagnelismy ten beznadziejny zwiazek przez prawie 10 lat meczac sie ze soba nawzajem. Z nadzieja na co - ze nagle ktores z nas sie zmieni na obraz i podobienstwo naszych wyobrazen? Przyznam sie, ze ja sie tez ludzilam. Dopoki nie zaakceptowalam faktu, ze maz jest taki jaki jest. Jak ktos juz tutaj na forum powiedzial - najdrozsze korepetycje sa u najlepszych nauczycieli... A zycie z toksycznym partnerem to wlasnie taki profesor ;)
  22. Jak sie toksyk usuwa to chory syn zaczyna - serwuje mi dzisiaj niezle jazdy, dwie noce nie spalam bo budzi sie, trzaska drzwiami, krzyczy. Ma takie fazy na wiosne. Jak nagle go zlapie, tak nagle sie uspokoi, ale ja coraz gorzej je znosze. Jestem zmeczona. Jakos to przetrwam ale nie potrafie sie jakos cieszyc ze sprawy sie ukladaja po mojej mysli...
  23. A czuje sie... zmeczona. I wlasciwie to przewaza. Nie odczuwam ani entuzjazmu, ani radosci bo przyslania to zmeczenie.
  24. Smutek i bol jest nieodlaczna czescia zmian - tych na dobre tez. Rozmawialam wczoraj z przyjaciolka, ktora tez "wyeksmitowala" toksyka ze swojego domu. Byli razem ok 2 lat. Mowi, ze jest spokoj ale tez i pustka. Smutno. Teskno. Moj zwiazek trwal 10 lat i wystartowalam z wielka nadzieja, ogromem entuzjazmu i energii. W obcym kraju, na wsi, z dala od ludzi, w trudnych warunkach - dalam rady. Potem zaczely sie schody i wyszly toksyny z partnera. Zreszta - wyszlyby predzej czy pozniej. I bylo 8 ciezkich lat, w ktorych mimo wszystko wiele udalo mi sie zdobyc. Czuje zmeczenie oprocz smutku. Pisalam juz, skad sie bierze. Z nadziei, ktora w nas byla i ktora umiera ostatnia. Zakladajac zwiazek chcemy, zeby byl on na zawsze, zeby byl on szczery, zebysmy osiagneli bliskosc, wspolprace i wzajemne wsparcie. I ta nadzieja tkwi w nas nawet jak juz jest po ptokach. To jakis dziwny twor, ktorego nie da sie wlozyc w zadne ramy i nijak opisac... Nadzieja - tyle razy ratowala mi zdrowe zmysly, nie pozwalala sie zalamac. Potem sie okazywalo ze byla plonna, ze opierala sie na moich poboznych zyczeniach i wyobrazni - ale spelnila swoje zadanie. Dlatego mam do niej wielki respekt ;) Teraz wlasciwie zaczyna sie rzeczywistosc kreowana od poczatku do konca przeze mnie, bez toksykow, bez awantur, bez fochow. Ale jakie byloby to zycie bez problemow - znow mam klopot z zachowaniem chorego syna, choc radze sobie i potrafie go opanowac/przetrzymac. Z psychiatra bede sie widziec dopiero za tydzien, moze trzeba by zmienic leki? A za tydzien to on sie moze juz uspokoic. Ostatnie 2 tygodnie jest wyjatkowo trudny, wlasciwie odkad przyjechalismy z Polski. Licze tez, ze na nowym miejscu sie uspokoi i przyzwyczai z czasem, moze bedzie mial swoje jakies tam wyskoki ale nie na taka skale. Mlodszemu dom sie podobal, porobilam zdjecia, wyslalam corce. Nie bedzie mogla przyjechac, dopiero w czerwcu a wtedy pewnie juz bedziemy na "swoim". Dom stoi pusty wiec bede sie starala wprowadzic jeszcze przed sfinalizowaniem zakupu - jesli sie na niego zdecyduje. Na razie jest to najlepsza oferta z tych ktore by mi pasowaly. Jeszcze tylko musze sie dowiedziec jakie sa szacunkowe koszty utrzymania - oplaty itp. miesiecznie. Dom ma specjalna izolacje i szczelne okna wiec nie bedzie sie tracilo ciepla - a to bardzo wazne. I nie jest wilgotny.
  25. Jeszcze musze sie dowiedziec, co najistotniejsze chyba - jakie sa koszty utrzymania takiego domu; mam na mysli rachunki i oplaty "pi razy oko" (chocby na podstawie oplat jakie mieli ludzie tu wynajmujacy - dom byl wynajmowany przez 2 lata - bez czynszu oczywiscie - prad, gaz, scieki, woda, smieci) i na ile te koszty beda sie mialy do moich dochodow. Nie wiem czy Wam pisalam, ale zajelam sie rekodzielem artystycznym, wciagnela mnie przyjaciolka z ktora znamy sie od liceum - oraz bede rozprowadzac w Irlandii jej wyroby. To da mi pare groszy dodatkowo. Mysle, ze potencjal mi sie tez odblokuje bo jakas ostatnimi laty przytloczona bylam, nie mialam ani sily ani ochoty na nic. Dopiero to rekodzielo jakos mi przypasowalo ale z kolei nie mam tu miejsca i robie tylko graciarnie. Potrzeba mi tez jakies proste polki do ukladania tych rzeczy do suszenia po malowaniu.naklejaniu wzorow. dzisiaj dostalam taaaaka wielka paczke od przyjaciolki - przyslala mi mnostwo serwetek, teraz bede ozdabiac wieszaki drewniane i lyzki. Musze kupic troche desek do krojenia bo ladnie wychodza. Przydalyby mi sie tez pudelka z mdf-u do ozdabiania. Facet ze sklepu dla artystow mial sie dowiedziec o cene, moze mi sprowadzic. Ale tym sie bede zajmowac juz na spokojnie po przeprowadzce. Jakos smutno, ale te z Was ktore rozstaly sie z partnerem, nawet tym bardzo toksycznym, wiedza ze zawsze jest smutek. Za nadzieja, za straconymi zludzeniami, za tym ze przeciez mialo byc dobrze... A ze nie wyszlo... Dlatego nie martwi mnie ow smutek. Bo on minie. Taka jest kolej rzeczy. Przerysowywanie mapy zycia.
×